jak to? to nie mój charakter, wynik testu prosze o OPINIĘ

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

jak to? to nie mój charakter, wynik testu prosze o OPINIĘ

Postprzez Guest » Pt, 30 gru 2011, 15:18

cześć
Przeczytałam ostatnio jeden temat na zupełnie innym forum, były tam opisane objawy, a pod spodem ktoś podał link do waszego forum...
Ponieważ mam wiele wspólnego z opisanymi w tamtym temacie cechami, weszłam tu i zrobiłam test i.... to mój wynik:

Twój wynik Aspi: 127 na 200
Twój wynik neurotypowy (nieautystyczny): 82 na 200
Wykazujesz wiekszosc cech Aspi

Co to właściwie może znaczyć? zawsze uważała się za całkiem zdrową osobę, która po prostu jest mało uczuciowym samotnikiem z charakteru.... a tu nagle okazuje się, że to może być choroba? jak to?
..w ogóle co ten wynik znaczy.... to dużo czy mało? przecież 127 na 200 to niewiele więc dlaczego opis "Wykazujesz wiekszosc cech Aspi"....

O mnie...
Mam 33 lata, męża 2 dzieci, pracę w necie .... czyli w sumie nie wiele różnię się od zwykłych ludzi....
...w dzieciństwie byłam dzieckiem zdolnym (wygrywałam olimpiady z matmy i fizy) ale aspołecznym w oczach nauczycieli....

Od innych ludzi różni mnie to, że nie potrzebuje kontaktu z innymi ludźmi, nie mam przyjaciół ani znajomych - bliższy kontakt mam tylko z mężem, reszta mnie interesuje tylko powierzchownie, nie pamiętam co lubią, mam ogromne problemy z rozpoznawaniem twarzy... nawet do matki mogłabym nie dzwonić miesiącami..... nie cierpię jak mnie ktoś dotyka, właściwie może to robić tylko mąż i młodsze dziecko.... już starszego nie lubię przytulać .... przez to nie cierpię też chodzić do lekarza... nie cierpię też imprez typu wesela, gdzie tańczy się w parach, składania życzeń....
... mam alternatywny świat w głowie, do którego często uciekam ... tam wszystko idzie po mojej myśli, tam ćwiczę różne sytuacje, rozmowy... nawet mówię do siebie czasem i bardzo się staram, żeby nikt mnie nie przyłapał :) ...jestem bardzo uparta, zdeterminowana - dużo bardziej niż inni ludzie, potrafię kilkadziesiąt godzin spędzić przy kompie nie wychodząc nawet do toalety - a nawet przewinąć i nakarmić dziecko jedna ręką klepiąc w klawiaturę :P ... z tego stanu wyrywają mnie dzieci i mąż... są takim moim łącznikiem z rzeczywistością - oczywiście jestem wtedy na nich wściekła, ale rozumiem też, że życie nie mogę spędzić przy klawiaturze nie śpiąc i nie jedząc....
... unikam też kontaktu wzrokowego - mąż trochę mnie z tym oswoił - bo go to raziło że nie potrafię popatrzeć mu w oczy, ale nie jest to dla mnie przyjemne....
...nie lubię sama wychodzić, mimo, ze mieszkamy w centrum, zamawiam rzeczy przez internet, zamiast iść do sklepu obok.... dobrze czuję się tylko w wielkich centrach handlowych gdzie jest się anonimowym...
... wykonanie telefonu to dla mnie katorga - mąż negocjuje większość moich umów, które trzeba załatwiać telefonicznie- czasem rodzi to sprzeczki - bo on nie może pojąć dlaczego ja nie chce zadzwonić sama...

...mój facet jest takim typem macho, więc pasuje mu to , że nie jestem łzawą romantyczka, ze nie celebruję rocznic, świąt, urodzin...nie lubię dostawać prezentów... generalnie, fajnie się uzupełniamy, on jest mistrzem inteligencji emocjonalnej, np. świetnie się targuje, a ja świetnie wyszukuje oferty bo potrafię spędzić nad tym godziny.

Hmmm, ponieważ w sumie żyje mi się dobrze, wypracowałam swoje metody i ścieżki, mam swój wygodny bezpieczny świat....
..ten cały test był dla mnie sporym zaskoczeniem.... więc nie wiem czy cokolwiek powinnam dalej z tym robić? ... i czy jest sens? .... jest coś co może zmienić moje cechy?

... jedyne nad czym się zastanawiam, to dzieci i mój wpływ na nie .... ja nie odczuwam emocji, więc potrafię być dla nich na prawdę surowa (ludzie są zaskoczenie jak są poukładane na tle rozwydrzonych rówieśników)... nie potrafię powiedzieć, że je kocham, starszego nie potrafię już nawet przytulić.... mimo to one za mną szaleją, tylko mnie słuchają, tylko ja jestem ich autorytetem...

... i w sumie dla nich tylko warto byłoby coś zmienić, tylko jak?
... nie jestem typem, który potrafi wypłakać się na kozetce u psychologa - to w ogóle odpada.... brrr

To są pytania do osób dorosłych, u których zdiagnozowano ten zespół... chodzi głównie o to czy jakoś im to pomogło i jak?
Guest
 

Postprzez fasci-nation » Pt, 30 gru 2011, 15:35

Trzy kropki... to takie... wzniosłe...

Możesz mieć ZA. Możesz mieć osobowość z tych schizo-cośtam. Nikt cię przez neta nie zdiagnozuje. Możesz z nami popisać i zobaczyć, czy to twoje klimaty. Są u nas NT, którzy dobrze dogadują się z Aspimi. Są NT, którzy mają podobne spojrzenie jak Aspi. Każdy może tu pisać, jeśli dobrze się z nami czuje.

ZA to nie tylko unikanie ludzi. Nie chodzi nawet o uniikanie ludzi. Wielu Aspich chciałoby mieć znajomych, ale im się to nie udaje - bo nie wiedzą jak to zrobić, bo ciągle popełniają jakieś gafy, bo nie wiedzą, czy ktoś chce się przyjaźnić, czy tylko ponabijać. Ciągle wpada się w jakieś tarapaty, bo kogoś się obrazi, źle spojrzy, nie wie, że coś trzeba zrobić.
Charakterystyczne dla ZA są obsesje - masz takie?
Inne cechy: stimy (bujanie się, machanie rękami), dziwna mowa, problemy z koordynacją, problemy z emocjami, nierozumienie o co ludziom chodzi, ogólne czucie się jak kosmita.
ZA jest silniej widoczne w dzieciństwie, potem cechy słabną - bo kosmita uczy się ludzkich zwyczajów.

Zarejestruj się i już :smile:
fajny kotó

Moja kocia książka: http://savant.org.pl/publikacje/koci_1.1_1.pdf
i koci blog: http://kociswiatasd.blox.pl/
Avatar użytkownika
fasci-nation
 
Posty: 3601
Dołączył(a): Cz, 28 sty 2010, 00:00
Lokalizacja: weiter weiter ins Verderben
Płeć: K

Postprzez W » Pt, 30 gru 2011, 16:09

zmienić się możesz tylko ty sama. możesz np. spróbować powiedzieć dzieciom, że je kochasz na zasadzie pytania rzuconego w niespodziewanym momencie "wiecie, że was kocham?". powinno być łatwiejsze od stwierdzenia. one pewnie wiedzą, że je kochasz.
z przytulaniem - może zacznij od poklepania po ramieniu czy potargania włosów w takim przyjacielskim geście. zawsze to jakiś dotyk.

ja swojej mamie nigdy nie powiedziałam "kocham cię mamo", zawsze było "ja ciebie też". jak się zakochałam w chłopie (i ubzdurałam sobie, że to wielka miłość, bo było to uczucie jakiejkolwiek bliskości) mówiłam mu "kocham" nie patrząc na niego. inaczej nie przeszło by mi przez gardło.
nie mam diagnozy

diagnoza bezpośrednio nie pomoże, może jedynie pozwolić ci dostać się do grupy wsparcia jeśli mieszkasz w większym mieście. jeszcze byś musiała chcieć tam pójść.
kolejna sprawa z diagnozą jest taka, że wiesz, czy masz to, czy raczej tamto. tak dla czystej wiedzy.
niestety wymaga wizyty u psychiatry od spektrum autyzmu. jak nie będziesz się mu wypłakiwać to chyba nawet działa na "korzyść" ZA.
Avatar użytkownika
W
 
Posty: 552
Dołączył(a): Cz, 1 gru 2011, 00:00
Lokalizacja: wrocław

Postprzez fasci-nation » Pt, 30 gru 2011, 16:16

W napisał(a):ja swojej mamie nigdy nie powiedziałam "kocham cię mamo", zawsze było "ja ciebie też". jak się zakochałam w chłopie (i ubzdurałam sobie, że to wielka miłość, bo było to uczucie jakiejkolwiek bliskości) mówiłam mu "kocham" nie patrząc na niego. inaczej nie przeszło by mi przez gardło.
nie mam diagnozy.


Moja matka się śmieje, że jestem jak Marian ze skeczu Konia Polskiego. Ona się pyta, czy ją kocham, a ja odpowiadam noooo (albo inny wariant - tak, yhy itp.). Po prostu mi to przez gardło nie przejdzie. A skoro do matki nie przejdzie, to do ewentualnego chłopa tym bardziej.

Żeby nie offtopić totalnie: diagnoza w tym wieku to już jest tylko taki gadżet, potwierdzenie przypuszczeń.
fajny kotó

Moja kocia książka: http://savant.org.pl/publikacje/koci_1.1_1.pdf
i koci blog: http://kociswiatasd.blox.pl/
Avatar użytkownika
fasci-nation
 
Posty: 3601
Dołączył(a): Cz, 28 sty 2010, 00:00
Lokalizacja: weiter weiter ins Verderben
Płeć: K

Postprzez Guest » Pt, 30 gru 2011, 16:16

sorry lubię pisać z kropkami, tak się też wypowiadam, bo właśnie często coś mieszam, zmieniam wątek, jak robię przerwy to w miarę da się to zrozumieć, tego się nauczyłam. bez problemu posługuje się językom organizacyjnym, uwielbiam np projekty unijne gdzie pisze się schematem, za to jak mam z kimś porozmawiać, to się mieszam, gubię, przerywam. jako dziecko recytowałam całe strony na pamięć, nie mając pojęcia o czym mówię, w tamtych czasach było to uznawane za przejaw geniuszu.... do dziś zamiast czytać dzieciom książki to je po prostu recytuje.

wiesz ja mam 33 lat dużo się nauczyłam, w ogóle potrafię i lubię wkładać dużo pracy w różne rzeczy... oczywiście jako młoda osoba chciałam mieć znajomych, starałam się ludziom przypodobać, ale ponieważ mi nie wychodziło, to olałam to, mam rodzinę, kasę, internet przez który mogę pracować i robić zakupy, na co mi się wysilać, skoro mi nie wychodzi i mnie to męczy?

Nie wiem co to jest obsesja? jeżeli wystarczy że wolę siedzieć i rozmieniać ulubiony program, niż zrobić przerwę i przynieść coś z kuchni....

...bujać się nie lubię, za to uwielbiam zgrzytać zębami... czasem jestem nie zgrabna, często coś upuszczam, przeradzam - ale nie jakoś wyjątkowo dziwnie

nie proszę o diagnozę, raczej się zastanawiam czy warto, ją robić, co to daje praktycznie?

zalogowałam się, ale mam obsesje na punkcie anonimowości, ciężko mi zaakceptować to że ktoś może po kojarzyć moje posty...
Guest
 

Postprzez marcinw » Pt, 30 gru 2011, 16:57

Anonymous napisał(a): oczywiście jako młoda osoba chciałam mieć znajomych, starałam się ludziom przypodobać, ale ponieważ mi nie wychodziło, to olałam to, mam rodzinę, kasę, internet przez który mogę pracować i robić zakupy, na co mi się wysilać, skoro mi nie wychodzi i mnie to męczy?

Podoba mi się podejście anonimowej koleżanki, to powinna być norma. Pomyśleć, czego się chce od życia, realizować to i nie przejmować się rzeczami, które do niczego nam potrzebne nie są :)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Postprzez Guest » Pt, 30 gru 2011, 20:23

marcinw> to tak prosto wygląda jak się to napisze, prawda jest taka, że wpływ miało na to wiele traumatycznych wydarzeń, które mnie zahartowały - nie zawsze byłam zadowolona ze swojego życia, szczególnie, że w latach 80 gdy była mała, nikt nie mówił o ZA, autyzmie czy ADHD - byłam po prostu nieco innym dzieckiem - np. nie przyjęto mnie do przedszkola - bo po prostu się nie nadawałam - taka była diagnoza :P -stałam z boku i płakałam- po miesiącu panie skapitulowały i kazały mnie zabrać i nikt się tym nie przejmował.
Później była choroba mojej matki -urodziła mnie po 40 (czytałam że to czasem powód tego zespołu), miała długo problemy z zajściem w ciąże, a gdy miałam 7 lat zachorowała na gruczolaka przysadki - mój świat runą, miesiącami jej nie było, a ja zostałam sama i dla wszystkich było oczywiste ze mam sobie poradzić... po rozpadzie mojego pierwszego związku miałam myśli samobójcze...
...takich przełomów było jeszcze kilka no i nauczyłam się w końcu sobie radzić sama, straciłam wrażliwość, nabrałam dystansu, wykułam na blachę schematy postępowania (jestem świetna w uczeniu się na pamięć)
Nadal mam problemy z oceną intencji innych ludzi, nie potrafię wyobrazić sobie co myślą - w tym pomaga mi mąż, zawsze go pytam i mi doradza.

W >
powiedzieć kocham przytulić
...u mnie problem tkwi nie w tym żeby się przemóc, nauczyłam się robić rzeczy których nienawidzę, bo tak trzeba, ale w tym, żeby CHCIEĆ.
Uważam, że mówienie komuś, że się go kocha powinno być przyjemne, dla mnie nie jest, dlatego nie chcę tego robić.
Mój mąż jak się we mnie zakochał, zabrał mnie nad jezioro usiedliśmy na plaży, patrzyliśmy na gwiazdy... wtedy powiedział mi, że mnie kocha.... liczył, że się uciesze (większość lasek byłaby wniebowzięta pewnie), a ja spanikowałam brrr dla mnie to było okropne doświadczenie, mimo, że go uwielbiałam, spędzać z nim czas i w ogóle - jesteśmy razem 10 lat.... podobnie dzieci, mój 2,5 latek potrafi powiedzieć "M kochać mamusie" a ja mu odpowiadam "mama też cię bardzo lubi" tylko na tyle jestem w stanie się zdobyć i i tak jest to dla mnie niekomfortowa sytuacja strasznie.... taka jestem :O
więc jak zrobić, żeby zacząć chcieć, tak należałoby postawić pytanie? i czy to w ogóle możliwe?

Diagnoza
Jeśli chodzi o jakiekolwiek "grupy" to mam na nie alergie, więc to odpada....
ja myślałam o czymś innym....
myślałam może dzięki takiej diagnozie łatwiej zostać zrozumianym? ...a może trudniej - ludzie biorą cię za świra? jestem ciekawa jak to jest?

np jeśli na pytanie "dlaczego nie masz znajomych", jeśli odpowie się "mam zespół" , zamiast się mętnie tłumaczyć, ze ich nie potrzebuję.... może byłoby to lepiej odebrane? ... ja na pierwszy rzut oka jestem osoba bardzo komunikatywną, tyle że nie potrafię podtrzymywać kontaktów - to ludzi dziwi i wiele innych rzeczy, których nie potrafię im wytłumaczyć też.

Dla mnie ten test był dziwnym doświadczeniem, ponieważ zawsze myślała, że to wszystko to po prostu moja wina, że mam taki "ch***** charakter", że muszę po prostu nad sobą pracować i będzie dobrze , choroba mogłaby zdjąć ze mnie cześć odpowiedzialności, dla mnie to dziwne uczucie, bo jestem do tego ciężaru przyzwyczajona, jestem przyzwyczajona, że nikt mnie nie rozumie i nawet jest mi z tym dobrze....
... tak myślała o tym stwierdzeniu
ogólne czucie się jak kosmita
... hmm ja zawsze myślałam odwrotnie, że ja jestem normalna a otaczają mnie kosmici, którzy niczego nie rozumieją, a wszyscy powinni myśleć tak jak ja... zawsze kombinowałam jak to wszystko wytłumaczyć, co czuję - raczej nigdy się nie udawało... a to nie jest tak, że mnie nic nie obchodzi, ja to po prostu inaczej przeżywam, np pół rodzin strzeliło focha o to, że żartowałam i śmiałam się na pogrzebie ojca i nie uroniłam ani jednej łzy, do dziś nie mam z nimi kontaktu a to było 7 lat temu.... ja ojca często wspominam i bardzo szanuje, po prostu nie potrafię ryczeć na pogrzebach.

sorry, że tak przynudzam, mam zapalenie zatok i nie jestem w stanie pracować, a nic nie robić, też nie umiem... szczególnie jak mam kompa i neta obok....
Guest
 

Postprzez marcinw » Pt, 30 gru 2011, 21:12

Anonymous napisał(a):podobnie dzieci, mój 2,5 latek potrafi powiedzieć "M kochać mamusie" a ja mu odpowiadam "mama też cię bardzo lubi" tylko na tyle jestem w stanie się zdobyć i i tak jest to dla mnie niekomfortowa sytuacja strasznie.... taka jestem :O
więc jak zrobić, żeby zacząć chcieć, tak należałoby postawić pytanie? i czy to w ogóle możliwe?

Wątpię, czy to jest możliwe. Tylko pytanie, czy dzieciom na gadaniu tego zależy? Mi, jak byłem mały, wcale nie zależało, a przynajmniej sobie nie przypominam. A skoro dzieciaki cię lubią, to prawdopodobnie jesteś lepszą matką od większość innych, więc jak na mnie to nie ma się czym przejmować :)

Anonymous napisał(a): np jeśli na pytanie "dlaczego nie masz znajomych", jeśli odpowie się "mam zespół" , zamiast się mętnie tłumaczyć, ze ich nie potrzebuję.... może byłoby to lepiej odebrane? ... ja na pierwszy rzut oka jestem osoba bardzo komunikatywną, tyle że nie potrafię podtrzymywać kontaktów - to ludzi dziwi i wiele innych rzeczy, których nie potrafię im wytłumaczyć też.

Wg mnie tłumaczenie się jakimiś 'zespołami' jest niezbyt dobre, przecież masz prawo nie potrzebować znajomych. Wg mnie fajniejsze tłumaczenie byłoby takie, że masz super rodzinę która ci zajmuje cały czas wolny i nie miałabyś czasu jeszcze na znajomych. Wzbudzisz tym podziw (lub zazdrość) tych, którzy nie cierpią swoich rodzin :twisted:

Co ciekawe, dzisiaj miałem sytuację w pracy, kiedy kolega mnie się pytał, czy idę na imprezę na sylwestra. Powiedziałem, że nie, nie lubię, a zresztą jestem aspołeczny. Kolega mi chyba pozazdrościł, bo odpowiedział na to, że do niego przychodzą znajomi, ale właściwie to by wolał, aby nie przyszli, bo też mu się nie chce imprezować... :D

Anonymous napisał(a):np pół rodzin strzeliło focha o to, że żartowałam i śmiałam się na pogrzebie ojca i nie uroniłam ani jednej łzy, do dziś nie mam z nimi kontaktu a to było 7 lat temu.... ja ojca często wspominam i bardzo szanuje, po prostu nie potrafię ryczeć na pogrzebach.

Heh, u mnie tak źle nie było, ale też strzeliłem gafę na pogrzebie dziadka. Ja mam zwyczaj witania się z uśmiechem, więc w przyzwyczajenia kogoś tak przywitałem. Po chwili sobie uświadomiłem, że to chyba nie było zbyt stosowne, bo temu komuś jakoś do śmiechu nie było... Ale nic się nie stało z tego powodu.

Dziadka bardzo lubiłem, ale również nie potrafiłem się jakoś specjalnie smucić. Na początku przykro mi jak najbardziej było, ale do pogrzebu już dawno przeszło, w końcu nic z tym zrobić nie mogłem. Tak więc jedynie co, to starałem się zachować poważną minę.
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Postprzez Mrówek » Pt, 30 gru 2011, 22:23

Gościówo, zarejestruj się bo będzie nam łatwiej Cię kojarzyć przy wpisach na innych tematach a Tobie będzie łatwiej czytać tematy dostępne po zarejestrowaniu :)
Ogólnie z tego co piszesz to wynika że żadna oficjalna diagnoza Twojej sytuacji nie poprawi. Raczej samo popisanie na tym forum i świadomość że można być "innym" bez żadnego powodu/winy powinna Ci pomóc w samoakceptacji, chociaż widzę że niewiele Ci w tym temacie potrzeba.
Co do tego co mogła być zrobić dla innych to chyba tylko tyle żeby używać zwrotów typu: "ja już taka jestem, ja już tak mam, przepraszam ale czasem nie rozumiem" itd... nie spodziewaj się że jak będziesz mówić że masz jakikolwiek "zespół" to od razu ludzie będą Cię lepiej rozumieć i akceptować. Znajomość i chęć poznania takich "zespołów" jest dosyć słaba w polskim społeczeństwie. Ja zaufałem w tym temacie tylko najbliższym przyjaciołom. Nie chodzi o to żeby coś ukrywać ale żeby się potem nie okazało że będzie Ci przykro jak usłyszysz za swoimi plecami "to ta z aspergerem...
Co do jakichkolwiek terapii to mógł bym Cię uprzedzić przed podejściem typu: będzie super, będę wreszcie jak inni... to może jeszcze pogorszyć twój stan. Uważam że terapie powinny być raczej nastawione na samoakceptację niż zmianę osobowości która w tym przypadku może być niemożliwa. Wszelkie działania poznawcze pomogą ale próba dopasowania się do innych to już ryzyko depresji i nerwicy.
Poza tym weź pod uwagę ze test sprawdza nie to czy masz ZA ale czy masz cechy ZA. A biorąc pod uwagę że ludzie którzy spędzają dużo czasu przed komputerem nabierają cech autystycznych to pewnie ponad połowa informatyków się kwalifikuje do naszego "zespołu". Chociaż przyznam że Twoje przejścia przedszkolne są identyczne z moimi. Ja dopiero po pół roku się zdecydowałem usiąść na dywanie jak inne dzieciaki i udawać że się bawię klockami.
No i nie traktuj tego jak chorobę - zobacz jak inni sobie radzą - alkoholicy, nałogowcy, skonfliktowani z rodzinami, prawem, wykorzystywani przez korporacje, marnujący swoje życie na różne sposoby... nie czuj się chora, może masz rację że to inni powinni myśleć jak Ty.
Na pogrzebach też zawsze nie potrafię się dostosować do tego pogrzebowego nastroju więc już nie pójdę nigdy żeby nikogo nie zasmucać.
˙ɯǝzɹǝdoʇǝıu śǝʇsǝɾ ǝż ʎzɔɐuz oʇ ćɐʇʎzɔǝzɹd oʇ zsǝżoɯ ıןǝżǝſ
There are two types of people in this world: those who divide the world into two types and those who do not.
Mówi się, że niektórzy ludzie są inni. Oni po prostu są sobą w czasie, gdy normalni udają kogoś zupełnie innego niż są.
Avatar użytkownika
Mrówek
 
Posty: 2776
Dołączył(a): N, 17 paź 2010, 23:00
Lokalizacja: B-612

Postprzez W » Pt, 30 gru 2011, 23:18

powiedzenie komukolwiek o swojej "chorobie" ma wg. mnie sens tylko jeśli te osoby rzeczywiście wiedzą, co to jest (np. mają kogoś autystycznego w rodzinie, interesuje ich ten temat). wtedy łatwiej będzie się komunikować bez tłumaczenia w stylu "nie używaj podtekstów, bo ich nie wyłapuję, lepiej powiedz wprost o co ci chodzi, nie obrażę się". nie widzę innych zastosowań.
Avatar użytkownika
W
 
Posty: 552
Dołączył(a): Cz, 1 gru 2011, 00:00
Lokalizacja: wrocław

Postprzez E1|k4 » So, 31 gru 2011, 02:56

Nie mówiłabym. Lepiej być, w oczach otoczenia, dziwakiem, ekscentrykiem, samotnikiem niż osobą z jakimś dziwnym "zespołem". Tym bardziej, że z tego, co widzę, to jedynym powszechniej kojarzonym jest Zespół Downa a o autyzmie przeciętny NT wie tyle, co nic.
E1|k4
 
Posty: 204
Dołączył(a): Pt, 12 sie 2011, 23:00

Postprzez fasci-nation » So, 31 gru 2011, 03:22

Również nie radzę mówić. Możesz wyjść na psychiczną, czyli z pewnością niebezpieczną. A autyzm to upośledzenie umysłowe, kiwające i śliniące się dzieci, takie tam. Nie polecam.
fajny kotó

Moja kocia książka: http://savant.org.pl/publikacje/koci_1.1_1.pdf
i koci blog: http://kociswiatasd.blox.pl/
Avatar użytkownika
fasci-nation
 
Posty: 3601
Dołączył(a): Cz, 28 sty 2010, 00:00
Lokalizacja: weiter weiter ins Verderben
Płeć: K

Postprzez Guest » So, 31 gru 2011, 14:16

marcinw> mam podobnie z tym uśmiechaniem, nauczyłam się pokrywać tym niepewność - generalnie ludzie dobrze reagują na uśmiechniętych.... niestety nie na pogrzebach :( .... ja w sumie umiem się dostosować jeśli chodzi o jakąś dalsza rodzinę czy znajomych, niestety w sprawie ojca moje własne emocje były zbyt silne, żeby nad nimi zapanować.

Pamiętam jak w liceum dyrektor postanowił mnie z socjalizować z resztą i wybrał mnie do pocztu sztandarowego - dla mnie stanie przed całą szkołą to była prawdziwa trauma - nie było więc apelu na którym nie wypchnęłabym histerycznym śmiechem... w sumie zdobyłam sobie tym trochę zwolenników - bo w takiej sztywniackiej szkole do jakiej chodziłam, było to postrzegane jako objaw luzu i odwagi :P
Tylko pytanie, czy dzieciom na gadaniu tego zależy?

kurcze ludziom chyba jednak zależy na wyznaniach- ty skoro masz ten zespół to raczej normalne, że nie potrzebowałeś wylewności, ja też tego nie potrzebowałam- była takim niedotykalskim dzieckiem... ale moje dzieci chyba potrzebują skoro to do mnie mówią? bo jeśli nie to po co? .... zawsze mnie to zastanawiało, czy jestem dobra matką, skoro jestem taka chłodna dla nich.... nie raz mi ktoś zwracał na to uwagę... i co ja mam powiedzieć, że wskoczyłabym za swoimi dziećmi w ogień, ale przytulenie to już przekracza moje możliwości?
... nawet nie wiecie jakie ludzie robią oczy, jak próbuje im coś takiego wyjaśnić...

W ogóle z tymi kontaktami z ludźmi to chodzi o takie szczegóły, bo ogólnie potrafię się odciąć, odgryźć..... tylko, później mam opinię "zimnej suki" - a to nie prawda ....

Mrówek> mam nik, tylko jeszcze nie zdecydowałam się go użyć, nie pisze nigdzie indziej na razie, założyłam profil, żeby poczytać... nie wiem, może się zdecyduję.... na razie to dla mnie dziwne odkrycie, że ktoś ma podobne doświadczenie i myślenie, jak ja...
"żeby się potem nie okazało że będzie Ci przykro jak usłyszysz za swoimi plecami "to ta z aspergerem... "
- dokładnie o tym myślę, lepsza opina dziwnej wrednej suki czy chorej?
Chociaż przyznam że Twoje przejścia przedszkolne są identyczne z moimi.
to ciekawe, bo w moich czasach (komuna i przymus pracy), byłam jedynym dzieckiem które nie chodziło do przedszkola, nawet zerówkę robiłam eksternistycznie - choć był obowiązek... mama zawsze opowiada jakiego miał stresa czy co będzie w szkole.... ale tam jakoś tam się odnalazłam, bo tam chodziło o naukę a nie zabawę, a w nauce byłam dobra.

fasci-nation> wiesz ja znam sporo ludzi z autyzmem (dlatego tez dla mnie to "odkrycie" jest takie dziwne) i różnymi upośledzeniami, bo w sumie jak się mam czuć dobrze dobrze w czyimś towarzystwie, to właśnie wśród takich rodzin - z różnymi problemami się odnajduję. Nawet dziś idziemy na sylwka do kuzynki meża, która ma ciężko upośledzone dziecko (jej córka to taki 25 letni 2 latek z padaczką, wydający dziwne dźwięki do tego)
... i wiesz co? ja jej córkę na prawdę lubię, czasem nawet w myśli, im jej zazdroszczę - wiem to idiotyczne, zazdrościć komuś chorego dziecka, kiedy wszyscy uważają, że to niewyobrażalna tragedia...

ah i nie zamierzam od razu lecieć i rozpowiadać, że odkryłam jakiś tam zespół u siebie...po prostu myślę o tym, czy w sytuacji gdy mnie ktoś przyciska w rozmowie, w ostateczności nie powiedzieć, "wiesza ludzie z zespołem aspergera tak mają -ty tego nigdy nie zrozumiesz :P " ... może wtedy ludzie by się odczepili? zamiast drążyć i mnie tylko wkurzać?
Guest
 

Postprzez Guest » So, 31 gru 2011, 15:29

ps
taka moja obserwacja ad "dziwnych zespołów", nie wiem ile lat macie i jakie doświadczenia, ale ja w otoczeniu moich dzieci widzę wręcz modę na posiadanie jakiegoś zespołu (chyba stąd ta myśl u mnie, żeby się tym bronić) ... dziś co drugie dziecko "ma" dysleksje, dysgrafie czy ADHD - oczywiście diagnoza zazwyczaj jest własną mamuśki takiego delikwenta...i potem się słyszy "dlaczego pani syn skopał mojego" "proszę pani on ma ADHD to nie jego wina" - oczywiście baba pewnie nigdy nie widziadła na oczy dziecka z prawdziwym ADHD - ja akurat widziałam i bez badań mogę na 100% stwierdzić, że jej syn jest po prostu rozwydrzonym bachorem....no ale stwierdzenie posiadania ADHD dyskusje kończy skutecznie.

Z tego też powodu (różnic obserwowanych pomiędzy dziećmi "modnych" mamusiek, a dziećmi chorymi na prawdę) chciałbym bardzo poznać kogoś ze zdiagnozowanym zespołem... bo wydaje mi się, że wtedy mogłabym ocenić siebie ....czy mogę to mieć czy to tylko takie cechy charakteru.... bo do psychiatry to się raczej nie będę miała odwagi wybrać.
Guest
 

Postprzez fasci-nation » So, 31 gru 2011, 15:36

Część osób na forum ma diagnozę.
Sugeruję zarejestrować się w końcu i przejść do innego działu. Z anonimami nikt nie lubi gadać.
fajny kotó

Moja kocia książka: http://savant.org.pl/publikacje/koci_1.1_1.pdf
i koci blog: http://kociswiatasd.blox.pl/
Avatar użytkownika
fasci-nation
 
Posty: 3601
Dołączył(a): Cz, 28 sty 2010, 00:00
Lokalizacja: weiter weiter ins Verderben
Płeć: K

Postprzez marcinw » So, 31 gru 2011, 18:00

O właśnie, też tak mam, że śmiechem pokrywam niepewność. Co ciekawe, po paru razach przestaję być niepewny w danej sytuacji (ale śmiech zostaje, bo lubię się śmiać), bo zauważam, że nie było czego się bać. Jak na razie to jest najlepszy sposób jaki znalazłem, aby jakoś tę swoją nieszczęsną niepewność unieszkodliwiać.

Czy ja mam jakikolwiek zespół to nie wiem, nie sprawdzałem i nie mam zamiaru, bo do niczego to mi potrzebne nie jest. Ale sporo rzeczy do mnie pasowało, więc na forum pisuję.

Nie wiem, w jakim wieku masz dzieci, ale nie możesz się w sumie ich zapytać, czy im to przeszkadza? Może ich ewentualną potrzebę wylewności w zupełności zaspokaja ojciec, więc ty nie musisz? :)

Ja bym wolał być wredny, niż chory. To pierwsze można w razie potrzeby unieszkodliwić poprzez bycie miłym dla tego, kto nas uważa za wrednego. A jak pozbyć się opinii osoby chorej, a więc w domyśle upośledzonej?
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Postprzez E1|k4 » So, 31 gru 2011, 18:44

- dokładnie o tym myślę, lepsza opina dziwnej wrednej suki czy chorej?

Przed zimnymi, nieczułymi, niewrażliwymi, socjopatycznymi osobami ludzie czują respekt. Przed "chorymi', ewentualnie, współczucie podszyte poczuciem wyższości.
Nie wiem, jak Ty, ale ja nie chcę żeby mi współczuto lub litowano się nade mną.
ps
taka moja obserwacja ad "dziwnych zespołów", nie wiem ile lat macie i jakie doświadczenia, ale ja w otoczeniu moich dzieci widzę wręcz modę na posiadanie jakiegoś zespołu (chyba stąd ta myśl u mnie, żeby się tym bronić) ... dziś co drugie dziecko "ma" dysleksje, dysgrafie czy ADHD [...]

Dysleksja, dyskalkulia, dysgrafia, to nie są "dziwne zespoły" i nie pociągają za sobą etykietki choroby. Ba, powstają artykuły i publikacje nt. słynnych dys (szczególnie dyslektyków), więc można powiedzieć, że mamy do czynienia ze zjawiskiem dys pride. :wink:
ADHD, choć jest zaliczane do spektrum, nie jest kojarzone z autyzmem, więc w potocznym odbiorze jest to nieco inna liga.
E1|k4
 
Posty: 204
Dołączył(a): Pt, 12 sie 2011, 23:00

Postprzez Guest » Śr, 4 sty 2012, 13:40

Ba, powstają artykuły i publikacje nt. słynnych dys (szczególnie dyslektyków),

he he , o zespół Aspergera też podejrzewane jest doborowe towarzystwo, Einstein, Newton, Spielberg - z tego co czytałam...
nie nie chcę bronić, tego pomysłu o tłumaczeniu się zespołem, pewnie macie racje, z tym współczuciem i w ogóle... nikomu nie powiedziałam i pewnie nie powiem, bo ja bardzo rzadko potrafię wydusić coś o sobie.... lubię tylko dużo myśleć i tworzyć różne scenariusze.

Przed zimnymi, nieczułymi, niewrażliwymi, socjopatycznymi osobami ludzie czują respekt.

to prawda i właśnie w tym jestem świetna, dlatego nie za bardzo wiem, jak to jest gdy ci ktoś współczuje, bo w sumie czego? uzdolniona, miałam sukcesy, do tego sprawiałam wrażenie jakby wszystko spływało po mnie "jak po kaczce".... tylko, że to nie prawda, czasem chciałbym, żeby inni to zrozumieli.... szczególnie jak cisną w jakiejś dyskusji, a mnie brakuje już słów...
...chyba z tego też powodu, nienawidzę też swojego obrazu na wideo i swojego głosu - np nigdy nie widziałam kasety ze swojego ślubu....dopóki tu nie weszłam nie wiedziałam dlaczego, teraz zaczynam rozumiem, że po prostu wkurza mnie różnica w tym co chciałabym wyrazić, a jak to wygląda z boku, wkurzają mnie moje miny, to że często mówię za głośno i piskliwie, że macham rękami itd.

"Nie wiem, w jakim wieku masz dzieci, ale nie możesz się w sumie ich zapytać, czy im to przeszkadza?"

marcinw> Moje dzieci mają 2,5 i 11 lat z tym starszym w sumie spoko można by pogadać, tylko problem w tym, że ja nie potrafię rozmawiać o uczuciach, wolałabym wezwanie do urzędu skarbowego, niż taka rozmowa. :P

"Z anonimami nikt nie lubi gadać."

fasci-nation> tak wiem, ale ja taka właśnie jestem, boję się i nic na to nie poradzę... kiedy nie miałam rodziny, a ktoś mnie wkurzył czy miała problem, wsiadałam w pierwszy lepszy pociąg i gadałam z pasażerami - zupełnie obcymi ludźmi - pół Polski tak objechałam :P... to było dla mnie łatwiejsze niż rozmowa z koleżanka, która z na mnie kilka lat. Nie raz w kłótni od koleżanek słyszałam, "ja nic o tobie nie wiem" - mimo kilkuletniej znajomości... i niestety to była prawda....
...do dziś nie wiem jak to zmienić, dlatego nie mam koleżanek, spotykam się tylko z rodziną i znajomymi męża i to tylko w jego obecności, pozostawiona sama sztywnieję i nie wiem co powiedzieć, oczywiście staram się to ukrywać, ale wiem, że ludzie to wyczuwają.

Ja bym wolał być wredny, niż chory. To pierwsze można w razie potrzeby unieszkodliwić poprzez bycie miłym dla tego, kto nas uważa za wrednego.

ja mam z tym problem, jeśli przybiorę już jakąś taktykę, np bycie "wrednym" to nie potrafię jej zmienić i idę w zaparte do końca, nie wyczuwam sytuacji kompletnie....
...nie raz obserwowałam, jak ludzie zmieniają postawę czując, że nie mają argumentów czy że sytuacja jest dla nich nie korzystna i zyskują tym akceptację... ja tego kompletnie nie czuję, nie wiem kiedy odpuścić i nie mam pojęcia jak się tego nauczyć, już długo próbuję, wychodzi mi to marnie, sztucznie :(

Podsumowując, nie wiem czy się podpisze pod tym nikiem, za co z góry przepraszam, ale wyciągnęłam jeden ważny dla mnie wniosek, za co dziękuję Wam wszystkim, że tu jesteście i można Was odnaleźć.
Do tej pory mierzyłam wszystkich swoją miarą, uważałam, że wszystko co mnie spotkało to wina wychowania i charakteru, dlatego strofowałam szczególnie swoje dzieci, bałam się, że się nie przystosują, tak jak ja do grupy, dlatego bardzo naciskałam na wczesną socjalizację, ostrzegałam też przed oszustami, kłamcami, brutalnością świata - która mnie zaskakiwała... psując im czasem frajdę z dzieciństwa .... przy czym one zawsze sobie świetnie radzą...
... teraz widzę, że to może być zupełnie inaczej niż myślałam.... że nie mam się o co bać, bo moje dzieci mają naturalnie to czego mnie po prostu brakuje i co powodowało moje kłopoty.... dlatego spokojnie mogę im trochę odpuścić.... myślę, że szczególnie ten starszy się ucieszy.
Guest
 

Postprzez scorpio » Cz, 5 sty 2012, 11:17

Gościówo, skopiowałem właśnie do Worda Twoje wypowiedzi, które opisują również mnie, i wyszło mi jakieś 80% całości, tak bardzo jesteśmy podobni, mimo różnicy płci.

Mam parę pytań, jeśli można.

1. Jak wam się układa z mężem? O czym rozmawiacie (jeśli w ogóle), poza sprawami rodzinnymi? Czy mąż wspiera twoje pasje, hobby? Czy może tylko dzieci was trzymają razem i ewentualnie kredyt, a każde żyje swoim życiem?

2. Czy gdy rozmawiasz ze znajomymi potrafisz się zainteresować tym co mówią, czy może na każdy ich tekst odpowiadasz "a ja (i tu własne przeżycia/opinie)" - ja tak mam niestety, ciągle ja i ja, doświadczenia innych są nieistotne

3. Czy masz przemożną chęć poprawiania ludzi, gdy się mylą co do faktów, a nawet gdy zrobią błąd językowy? (kolejna moja wkurzająca cecha).

4. Czy dyskutując na forach internetowych masz poczucie wyższości własnych poglądów i wiedzy - racja koniecznie musi być po Twojej stronie, a gdy ewidentnie nie jest, obrażasz się i milczysz albo nawet porzucasz dane forum w ogóle?

5. Czy masz wrażenie, że na wiele tematów wiesz więcej od otoczenia, ale nie dzielisz się z nim tą wiedzą (ewentualnie żeby się popisać), bo i tak cię nie zrozumieją? Potrafisz komuś coś wytłumaczyć, czy odsyłasz go do źródeł, żeby sam się nauczył?

6. Czy wkurzają Cię ludzie pytający o coś, co mogą (i powinni) sami sprawdzić (np. która godzina, gdzie jest dana ulica, o której jest film w TV)?

7. Czy umiesz poprosić o pomoc w rozwiązaniu jakiegoś zadania/problemu albo po prostu rozdzielić pracę, czy też wszystko musisz zrobić sama, żeby mieć kontrolę?

8. Czy umiesz rozmawiać z kimś dyplomatycznie, tzn. nie mówić całej prawdy i stosować jakieś techniki manipulacyjne, czy też od razu walisz wszystko prosto z mostu, czy to wskazane czy nie?

Jeśli nie chcesz pisać na forum, możesz odpowiedzieć prywatnie (ale musisz się zarejestrować). Jeśli nie chcesz się rejestrować, podam maila.
scorpio
 
Posty: 6
Dołączył(a): Cz, 5 sty 2012, 00:00

Postprzez Mrówek » Cz, 5 sty 2012, 12:01

Anonymous napisał(a):...po prostu myślę o tym, czy w sytuacji gdy mnie ktoś przyciska w rozmowie, w ostateczności nie powiedzieć, "wiesza ludzie z zespołem aspergera tak mają -ty tego nigdy nie zrozumiesz :P " ... może wtedy ludzie by się odczepili? zamiast drążyć i mnie tylko wkurzać?


Myślę że w ten sposób wypowiedziane zdanie rzeczywiście może spowoduje że się ktoś odczepi ale zaraz niedługo zacznie pewnie gadać z innymi i wypytywać czy nie zauważyli że jesteś jakaś dziwna itd..

Lepiej powiedzieć coś bardziej asertywnego np: "wiesz ja już tak mam ale to nie znaczy że... Cię nie lubię, innych olewam, jestem zła, złośliwa itd..." Dużo lepszym sposobem na odczepienie się kogoś jest osobista rozmowa wskazująca na chęć nawiązania relacji niż powiedzenie czegoś na odczepne w stylu "Ty mnie nigdy nie zrozumiesz itd..."

Dobrze że tu trafiłaś bo może będziesz miała pierwszy raz w życiu okazję porównać się z innymi "innymi", pogodzić się z tym jaka jesteś i bardziej świadomie panować nad swoim zachowaniem.
Namawiam na wypowiedzi w dziale osób zarejestrowanych bo niektórzy z nas pewnie też nie chcą się za dużo wypowiadać w dziale udostępnionym na cały świat i dla google :)
˙ɯǝzɹǝdoʇǝıu śǝʇsǝɾ ǝż ʎzɔɐuz oʇ ćɐʇʎzɔǝzɹd oʇ zsǝżoɯ ıןǝżǝſ
There are two types of people in this world: those who divide the world into two types and those who do not.
Mówi się, że niektórzy ludzie są inni. Oni po prostu są sobą w czasie, gdy normalni udają kogoś zupełnie innego niż są.
Avatar użytkownika
Mrówek
 
Posty: 2776
Dołączył(a): N, 17 paź 2010, 23:00
Lokalizacja: B-612

Postprzez . » Cz, 5 sty 2012, 19:50

4. Czy dyskutując na forach internetowych masz poczucie wyższości własnych poglądów i wiedzy - racja koniecznie musi być po Twojej stronie, a gdy ewidentnie nie jest, obrażasz się i milczysz albo nawet porzucasz dane forum w ogóle?

Ahhh super punkt, bardzo mi się spodobał :P :wink:
.
 

Postprzez Guest » Cz, 5 sty 2012, 19:55

scorpio> mogę odpowiedzieć tu, nawet wolę tak niż pod konkretnym nikiem...

ad1. co prawda nie mogę odpowiadać za męża :P ale uważam że układa nam się świetnie, uzupełniamy się, on jest niezbędny mnie a ja jemu. Początki były trudne, choć od samego początku była miedzy nami niezwykła chemia.... strasznie się kłóciliśmy i być może gdyby nie ciąża nie bylibyśmy dziś razem.... to dziecko nas zmobilizowało do pójścia na kompromisy i udało się i funkcjonuje już sprawnie od 10 lat.
Mamy wspólna firmę, mąż wspiera moje pasje w tym sensie że mamy z niektórych korzyści biznesowe :P ....nie rozumie tego co robię, ale nie musi, po co? ...my wszystko robimy razem, gotujemy, sprzątamy, kupujemy, mamy więc mnóstwo wspólnych tematów, ja uczestniczę też w jego pasjach.
Niestety scorpio skoro ty jesteś facetem, to może być trudniej, cechy które u mnie są atutem dla faceta (np brak wylewności, potrzeby celebrowania rocznic, mówienia o uczuciach) w odwrotnej sytuacji zapewne będą przeszkadzać.... przynajmniej ja się z kobietami nie rozumiem kompletnie, jeśli już to prędzej rozumiem się z facetami.

ad2 no cóż nauczyłam się tego zainteresowania, ale powiem szczerze, że tak na prawdę mało mnie obchodzi co ktoś mówi i sekundę po zakończeniu rozmowy wypada z pamięci, dlatego mam ogromne problemy z kontynuacją znajomości ...
bo co prawda raz potrafię udawać żywe zainteresowanie kimś i jego problemami, natomiast przy następnym spotkaniu mam pustkę w głowie, często nie pamiętam nawet imienia.... próbowałam nawet robić notatki tak jak w "Diabeł ubiera się u Prady" :P ... ale to było strasznie męczące i sztuczne, a jak zdarzało się spotkanie spontaniczne, to wszystko się sypało...

ad3. tak, jeśli chodzi o dziedziny, w których jestem dobra - matma, fiza, informatyka - strasznie mnie denerwuje, że ludzie nie rozumieją tego co dla mnie jest oczywiste, np. rozwiązania zadań z fizy ja po prostu widzę i denerwuje mnie, że inni muszą krok po kroku przekształcać wzory, odieram to jako marnowanie czasu....
....raczej językowo nie, ponieważ sama najlepsza nie jestem... notorycznie zjadam lub przestawiam głoski, co ciekawe jeśli popełnię taki błąd nie potrafię go dostrzec, nawet czytając 10x, dopóki ktoś inny mi go nie wskaże- w szkole to była zmora, że nie potrafiłam się sama sprawdzać.

ad4. nie pisuje na forach na których trzeba się logować, próbowałam ale moje stałe niki były zazwyczaj szybko znienawidzone, wolę stawiać konkretny problem niż tworzyć jakąś osobowość w sieci .... internet traktuję dość egoistycznie po prostu jako źródło informacji/narzędzie do pracy, robienia zakupów itd., nie mam potrzeby dawać w sieci "czegoś od siebie".... nie mam też konta ani na FB ani na NK.

ad5 - a zrozumieją? kogoś kto zajmuje się już w podstawówce fizyka kwantowa i rachunkiem różniczkowym, studiowałam później na polibudzie więc wiem, że zadania które były dla mnie banalne w podstawówce sprawiają kłopoty nawet studentom - wiec kto miał mnie rozumieć? skoro nawet facet z fizy robił oczy patrząc na moje rozwiązania, a internetu nie było .... teraz jest łatwiej bo można się kontaktować przez neta z całym światem i znaleźć jakąś garstkę fanatyków na drugim końcu świata... obecnie zajmuję się w wolnych chwilach efektami postprodukcyjnymi (AE) a także produkcją kosmetyków (zapachy sklepowej chemii doprowadzają mnie do szału)....
...i tak zdecydowanie nie mam potrzeby dzielenia się swoją wiedza, a podziw wręcz mnie denerwuje.... np nie pozwoliłam mężowi wymienić auta na nowe, choć nas stać, bo wkurza mnie, że to zwraca uwagę otoczenia- oczywiście ludzie uważają to za dziwactwo do kwadratu.
.... ciężko mi coś komuś wytłumaczyć.... dla mnie skoro ja coś wiem to jest to oczywiste, bo ja uczę się całościowo, nie dochodzę do efektów krokami jak większość.

ad6. wkurza mnie każdy przejaw zainteresowania moją osoba, mam poczucie, że każdy powinie się zająć sobą i radzić sobie we własnym zakresie... ciężko mi z tym walczyć, nie odpowiadać opryskliwie... sama też nie potrafię poprosić o pomoc.

ad7. nie nie potrafię, zawsze meczę się ze wszystkim sama i wszystko w sobie duszę... dopiero jak upłynie dużo czasu to potrafię o opowiedzieć o swoich doświadczeniach.... mam obsesję na punkcie kontrolowania wszystkiego co robię, ja tłumacze to perfekcjonizmem- nie podpisze się pod jakimś bublem więc muszę mieć kontrole, żeby ktoś czegoś nie spieprzył.... w grupie albo jestem szefem, albo nie ma mnie wcale.... w każdym razie przed pracownikami reprezentuje mnie mąż, bo pewnie by wszyscy pouciekali w podskokach gdyby mieli tylko kontakt ze mną :P

ad8. nauczyłam się, na zasadzie powielanych schematów.... nawet dość skutecznie mi to wychodzi...obserwuje ludzi, patrzę jak załatwiają swoje problemy i powielam ich zachowania, problem jest w wycelowaniu z właściwą "ściemą" we właściwą sytuacje ponieważ ciężko mi rozpoznać intencje rozmówcy, na szczęście znalazłam parę uniwersalnych schematów, a jak sobie nie radze to wysyłam męża :P

Mrówek> na pewno potrzebuję więcej czasu żeby się z tym wszystkim oswoić, nie wiem może spróbuje pisać z nikiem, na razie czytam w wolnych chwilach, oglądałam też parę filmików na youtubie.... to jest dla mnie dziwne, ze wreszcie ktoś myśli podobnie jak ja....
Guest
 

Postprzez W » Pt, 6 sty 2012, 18:24

scorpio, ciekawe pytania.

heh, od 2 i 3 nie lubię się powstrzymywać (choćby ten post o tym świadczy), podobnie mam z 6, 4-> nie obrażam się jeśli ktoś udowodni, że nie mam racji tak, że to zobaczę, 5 -> jak zapytają odpowiadam, ale wytłumaczyć nie umiem nawet drogi na pocztę, 7 -> uczę się prosić gdy sama dojdę do porażki, 8 -> techniki manipulacyjne nawet mnie nie interesują, ciekawi mnie za to dlaczego tak dużo ludzi czyta te książki o nlp


pani gościu, zarejestruj się! możesz założyć sobie osobnego maila tylko do rejestracji i w zasadzie pozostaniesz anonimowa... chyba, że ktoś o zamiłowaniu hakerskim wkradnie się do twojego komputera, ale to chyba można zrobić też na inne sposoby, nie tylko przez forum.
Avatar użytkownika
W
 
Posty: 552
Dołączył(a): Cz, 1 gru 2011, 00:00
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Guest » So, 7 sty 2012, 17:58

no dobra wygraliście, zakładam ten profil, jeszcze raz nowy, co prawda nie wiem czy będę miała odwagę się pod nim odezwać, ale pomyślałam, że, skoro tak piszecie, to może ktoś ma jakąś sprawę do mnie, dlatego założę jeden temat na Waszym forum wewnętrznym, avatarem będzie fotka z kratą.

Jeszcze taka jedna dygresja do tego watko, co do manipulacji, owszem nauczyłam się jej trochę i nawet umiem rozpoznawać kiedy ktoś "ściemnia" , przez co to mam poczucie, ze otaczają mnie sami kłamcy i oszuści, to nie ułatwia pozytywnego nastawienia do świata i nie zachęca do komunikacji :P
Guest
 

Postprzez marcinw » So, 7 sty 2012, 18:17

Anonymous napisał(a):przez co to mam poczucie, ze otaczają mnie sami kłamcy i oszuści, to nie ułatwia pozytywnego nastawienia do świata i nie zachęca do komunikacji :P

Bo to w sumie prawda, wielu ściemnia, aspie wcale nie są tu wyjątkami, chociaż często robią to bardzo nieudolnie. Na szczęście zdarzają się też nieściemniający :)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Postprzez Mrówek » So, 7 sty 2012, 20:02

"ściemnianie" jest czasem używane w dobrych intencjach chociażby po to żeby poprawić komuś humor a życie z nieściemniającym aspim chyba nie jest takie łatwe o czym już nieraz NT na tym forum pisali
˙ɯǝzɹǝdoʇǝıu śǝʇsǝɾ ǝż ʎzɔɐuz oʇ ćɐʇʎzɔǝzɹd oʇ zsǝżoɯ ıןǝżǝſ
There are two types of people in this world: those who divide the world into two types and those who do not.
Mówi się, że niektórzy ludzie są inni. Oni po prostu są sobą w czasie, gdy normalni udają kogoś zupełnie innego niż są.
Avatar użytkownika
Mrówek
 
Posty: 2776
Dołączył(a): N, 17 paź 2010, 23:00
Lokalizacja: B-612

Postprzez Guest » So, 7 sty 2012, 20:17

Mrówek, wiem po dyskusjach z moim mężem, ze tak się robi /nie mówi się wszystkiego wprost/ i to jest normalne a nawet pożądane w niektórych sytuacjach, ja mimo to czuję się oszukana i patrzę krzywo, na każdego kto próbuje swoje techniki zastosować w mojej obecności... często z mężem, o tych sytuacjach i ich prawdziwym znaczeniu, dyskutujemy i on często uważa że przesadzam.
Guest
 

Postprzez marcinw » So, 7 sty 2012, 21:20

Nie wiem, co to za sytuacje, ale wątpię, czy przesadzasz. Też bardzo nie lubię ściemniania i bezlitośnie tępię wszelkie próby stosowania takich technik w stosunku do mnie.


A stosunki z ludźmi, którzy nie ściemniają, są właśnie znacznie łatwiejsze, niż ze ściemniaczami. Wg mnie szkoda życia na plątanie się w jakieś głupie intrygi.

Swoją drogą to ja nie rozumiem, jak ktoś może chcieć być okłamywany dla poprawienia humoru? Dla mnie to absurd. Pytaliście się tych, których w ten sposób okłamujecie, czy sobie tego życzą?
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Postprzez W » So, 7 sty 2012, 21:34

zapytałam się nt: "czemu się ze mną niefajnie mieszkało, ale odpowiedz szczerze". nie odpowiedziała. zrobiła tak dziwaczną i wymowną minę, chyba zdziwiło ją, że chcę szczerej odpowiedzi. oni nie rozumieją, że pytanie służy uzyskaniu rzetelnej odpowiedzi.
Avatar użytkownika
W
 
Posty: 552
Dołączył(a): Cz, 1 gru 2011, 00:00
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Guest » So, 7 sty 2012, 21:35

sytuacji jest mnóstwo, mogą napisać przykład... mamy takiego znajomego budowlańca i on, np potrafi wpaść na kawę i żeni kita
"dalej chcecie malować ten korytarz?, no to mogę Wam załatwić, że X Wam to zrobi pojutrze" ,
efekt ma być taki, że niby zrobił nam przysługę :lol: ale tak na prawdę chce opchnąć swojego robotnika, dla którego nie ma zajęcia, żeby nie ponosić kosztów, a naszą potrzebę to ma, wiecie gdzie ..... ale nie przyjdzie i nie powie wprost :
"nie mam zajęcia dla X, na pojutrze, chcecie żeby Wam odmalował ten korytarz, o którym wspominaliście?"

grrrr
Guest
 

Postprzez marcinw » So, 7 sty 2012, 21:57

Może próbuje sensowną cenę ugrać? :)

A nie możesz go zgasić odpowiadając na to np. tak: 'A co, nie masz dla niego zajęcia?' :)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Postprzez Guest » So, 7 sty 2012, 22:18

cena wiadomo jak za dniówkę, zgasić go mogę, ale po co? on nie zrozumie, bo tak działa od zawsze, dla niego to jak oddychanie, a ja już nie chcę się kłócić o pierdoły, wyrosłam z tego.
Dobrze wiem o co mu chodzi, maż mnie nauczył, tylko tyle, że on myśli że nie wiem i nabił punktów "przysługą" a tak na prawdę stracił kłamstwem :lol: , dużo bardziej ceniłabym szczerość, ale cóż ludzie tacy są i niestety to mnie irytuje, a właściwie nic nie da się z tym zrobić.
Guest
 

Postprzez marcinw » N, 8 sty 2012, 01:44

Ja tak robię dla śmiechu i dodatkowo przy odrobinie szczęścia można tak kogoś oduczyć tego typu zachowań w stosunku do mnie. Z mojego doświadczenia to ludzie strasznie się wkurzają jak się ich intrygi przejrzy, co jest dla mnie bardzo zabawne :)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Postprzez Guest » Pn, 9 sty 2012, 15:20

marcinw> ja chyba w pewnym momencie straciłam zapał do tego, po prostu w nawale pracy i problemów w firmie i rodzinie skupiam się tylko na tym co niezbędne, po za tym, jest jak piszesz,
"ludzie strasznie się wkurzają jak się ich intrygi przejrzy"
, a niestety dalsza współpraca często bywa konieczna, więc doszłam do wniosku, ze lepiej ugryźć się czasem w język.

W> ja okres studiów, akademika, współlokatorów, miło wspominam, wtedy chyba byłam najbardziej z socjalizowana :P .... studiowałam na polibudzie, tam moje umiejętności nikogo już tak nie dziwiły, a były potrzebne (chodziłam nawet na egzaminy za koleżanki), do tego na roku nie mieliśmy stałych grup, wiec nikt tak nie przywiązywał wagi do tego, że trzymam się boku.... związki były proste, bo łatwo w tym wieku i takiej dużej grupie ludzi o kilka randek bez zobowiązań, uczuć, emocji, planów, łatwiej też zgubić zadurzonego absztyfikanta, niż w małej mieścinie, gdzie matka zawsze da cię do telefonu, bo "tak wypada"....

...współlokatorki miały mnie też pewnie dosyć, ale wtedy miałam to gdzieś .... bardzo dużo imprezowałam, bo nie musiałam się uczyć :P w pokoju było jak na dworcu - ciągle nowi ludzie - alkohol - muzyka, bardzo mi się to spodobało, że w dużym mieście można tak anonimowo się zabawić, na imprezę iść praktycznie samemu, poznać kogoś na jeden wieczór i olać później bez konsekwencji.... z tego powodu miałam też problemy na początku związku z moim mężem, bo w sumie tez go tak potraktowałam - później coś mi w głowie "przeskoczyło" - to było niesamowite, ale ciężko było mi, pokazać mu, że na prawdę jestem inna....
Guest
 

Postprzez W » Pn, 9 sty 2012, 18:18

ja też pierwsze 4 lata korzystałam z imprezowego nastroju, aż mi przeszło. mam kilku znajomych "od piwa", z którymi czasem się z wielką chęcią spotykam, przez internet to prawie codziennie. jednak nie czuję nic wspólnego z akademikowcami (choć to polibuda) czy ludźmi z roku. akademiki wycichły, a jedyne zabawowe pokoje lubią klimaty, które mi nie odpowiadają (jako, że ja słucham muzyki nieradiowej i nie z mtv)
Avatar użytkownika
W
 
Posty: 552
Dołączył(a): Cz, 1 gru 2011, 00:00
Lokalizacja: wrocław

Postprzez fasci-nation » Pn, 9 sty 2012, 18:32

A ja w akademiku nikogo nie znam, na imprezie nie byłam ani razu, zresztą nie czuję potrzeby.
fajny kotó

Moja kocia książka: http://savant.org.pl/publikacje/koci_1.1_1.pdf
i koci blog: http://kociswiatasd.blox.pl/
Avatar użytkownika
fasci-nation
 
Posty: 3601
Dołączył(a): Cz, 28 sty 2010, 00:00
Lokalizacja: weiter weiter ins Verderben
Płeć: K

Postprzez Guest » Wt, 10 sty 2012, 19:56

he he, ja też nikogo nie znałam, ale mnie znali :wink:
Guest
 


Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości

cron