Poczucie zmarnowanego życia

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Też tak macie » N, 27 sty 2013, 21:13

Witam :)

Też tak macie, że czujecie się jakbyście stracili swoje najlepsze lata, jakbyście przeputali je na siedzenie przed kompem i z nosem w książkach? Bo ja tak :( A wszystko to nie tylko przez moje domniemane ZA, ale przez fobię społeczną. Gdy miałam niecałe 14 lat, zaczęłam prowadzić pamiętnik, którego pierwsze zdanie brzmiało, pamiętam, tak: "mam prawie 14 lat i jestem chorobliwie wręcz nieśmiała. Czuję, ze życie przecieka mi przez desperacko wyciągnięte palce, lecz nie potrafię się przemóc i włączyć w normalność". Normalnością miało tu być zwykłe życie zwykłej młodej dziewczyny - wówczas wierzyłam, że w gruncie rzeczy wszyscy są pod względem psychicznym tacy jak ja, ze jestem zwykłą Kowalską - tylko inteligentniejszą, zachowującą się i rozumująca jak w pełni dorosła kobieta, nie jak młodziutka dziewczyna, która ledwo co weszła w wiek młodzieżowy - a jedyne co mi doskwiera to nieśmiałość i wystarczy jej się pozbyć by wszystko było dobrze. Wierzyłam, że gdy będę pełnoletnia, z biegiem lat ten stan rzeczy ulegnie zmianie. Cóż, nie uległ, a dziś kończę 29 lat. Wiele kobiet pociesza się, że pomimo iż młodość odchodzi do przyszłości, to mają one coś co wynagradza im ten mankament - zgromadzone przez te lata doświadczenie i dojrzałość psychiczną. Cóż, w moim przypadku jest inaczej: podczas gdy wychowana w tym miejscu i czasie dziewczyna, której brakuje jeszcze sporo do wieku dorosłego, pod względem psychoemocjonalnym jest dorosła, uważana jest ona za chlubny wyjątek, przysłowiowego białego kruka, o którego nie tak łatwo w dzisiejszej epoce traktującej dwudziestoparoletnich ludzi jak nastolatków, zaś tych ostatnich jak dzieciaki, brak doświadczenia życiowego jest jej wybaczany - "bo nadrobi" - ta sama osoba wkraczająca już niemal w wiek średni, która niemal nie zmieniła się od tamtego czasu, traktowana jest z góry i ma status kompletnej niedołęgi życiowej, przerośniętego dziecka, a to że jej interpretacja świata jest dorosła, a nie młodzieżowa - cóż, to normalne i oczywiste dla dorosłego człowieka, nikomu więc tu nie imponuje. Musi się starać dużo bardziej niż gimnazjalistka jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy i doświadczeń życiowych typowych dla osoby dorosłej, mniej się jej wybacza (przykładowo, jeśli małolata napisze książkę, która zostanie wydana, wszyscy pieją z zachwytu, ze tak młoda osoba odniosła sukces pisarski, podczas gdy napisze ją dorosła kobieta, ludzie będą koncentrować się na jej ewentualnych niedociągnięciach, które, w przypadku gdyby autorką była młódka, zostałyby litościwie pominięte - "bo to mimo wszystko wciąż jeszcze bardzo młoda osoba, ważne ze coś napisała, wiadomo ze nie będzie pisać tak dobrze jak dorosły", również pewne niedojrzałe zachowania i upodobania, nawet jeśli gimnazjalistka przejawiająca takowe byłaby na nie za stara, zostałyby jej dość łatwo wybaczone, co nie dzieje się w przypadku dorosłej, nawet bardzo młodej bo np. dwudziestoletniej kobiety, a co dopiero 29latki). Wcale nie czuję się dorosła, nie mam żadnych doświadczeń zwyczajnych dla kogoś w moim wieku (związki, praca, samodzielne mieszkanie czy choćby wyjazdy wakacyjne bez mamusi, a z koleżankami lub partnerem itp.), podczas gdy inni ludzie w moim wieku na poszczególnych etapach życiowych oddawali się zwyczajnym dla tychże rozrywkom, ja po powrocie z przedszkola, a później szkoły i studiów wracałam do domu, włączałam TV, a później komputer, sięgałam po książkę itp. i tak spędziłam całe życie - samotnie :(

I w dodatku to poczucie upływającego czasu, świadomość, ze na pewne rzeczy jestem już jednak za stara - no dobrze, nie mam np. 50 lat, ale 15 też już nie i pewne drogi są dla mnie zamknięte na zawsze (zresztą, powiedzmy sobie szczerze, nawet jako osiemnastolatka też czułam się bardzo staro). Obsesyjnie zwracam uwagę na odniesienia do wieku na forach - do ograniczeń spowodowanych przez tenże. Na przykład:

Niezliczoną ilość razy zadawane pytanie na różnorakich forach: "czy w wieku 30 lat wypada jeszcze... ?"
Właśnie znalezione na Kafeterii: "czy w wieku 28 lat można jeszcze poznać kobietę gdzie indziej niż na portalu randkowym?" Odpowiedź: "pewnie, w całej Europie (w domyśle: "a w naszej tradycjonalnej Polsce nie") 28 lat to młodość".
Z opowiadania, którego akcja rozgrywała się w środowisku prostytutek: "X był alfonsem Y, która sypiała z nim, podobnie jak inne jego "podopieczne", jednak ostatnimi czasy zdarzało się to coraz rzadziej bo Y miała już 29 lat, a X lubił gdy jego dziewczyny były młode".
Znalezione na jakimś forum: "mam 29 lat i jestem w ciąży, nie wiem czy urodzić bo co prawda chciałabym mieć dziecko, ale jeszcze nie teraz". Odpowiedź: "lepiej uródź bo za jakieś 2-3 lata z zajściem w ciążę może być już kłopot".
Komentarz pod zdjęciem modelki zamieszczonym na forum: "jaka ona piękna" i od razu odpowiedź innego komentatora na tenże: "ech, już stara, ma 28 lat".
Złośliwy komentarz jednej babki do drugiej (czterdziestoparoletniej) na innym forum: "ty starucho!" I odpowiedź obrażanej: "pocieszę cię: ty też nie jesteś już młoda, w wizytówce masz podany wiek: 26 lat".
Z jeszcze innych (dotyczyło różnych spraw, od rozpoczynania studiów do podejmowania się lekkiej, lecz mało rozwojowej i kiepsko płatnej pracy): "lepiej tego nie rób bo takie rzeczy to dla młodych, wokół ciebie będą sami dwudziestolatkowie, a ty masz już prawie 30 lat i będzie to jednak trochę obciach w twoim wieku".
Albo: "mam 28 lat i jestem dziewicą, czy uważacie, ze taki wiek to aż taka straszna starość na stratę cnoty?" Chórek: "no wiesz,może skoro dopiero teraz dojrzałaś do zmiany tego stanu rzeczy, to nie szkodzi, każdy musi do tego dojrzeć w swoim tempie, ale powiedzmy sobie szczerze, najlepiej jest zacząć za młodu bo w tym wieku to już przydałoby się mieć jakieś doświadczenie".
Tudzież - podpis na jakimś plotkarskim portalu - "dwudziestoośmioletnia modelka ma ciało jak nastolatka" (no dobrze, wiem, ze 28 lat, choć wciąż w granicach wiekowych dwudziestu paru lat, to jednak nie to samo co np. 22, ale znowu nie jest to taka "starość" ciała, które wówczas, w swej "starości" wciąż może być świetne - ale już nie takie jak u małolaty i te 28 lat to nie jest to znowu wiek np. 35 lat, kiedy to już nie ma co się łudzić, ze jest się młodym i świeżym).

I tak dalej. A najlepsze jest to, ze jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą :) Lubiłam igrać ze znanym mi z niezliczonych filmów obrazem: moi niegdysiejsi szkolni prześladowcy pracują w myjni samochodowej, ja zdobyłam sławę i pieniądze. A tu... :( Jestem skrajnie dziecinna, parę lat temu udzielałam się przez krótki czas na portalu Wirtualnej Polski i choć dodałam sobie lat by być traktowana poważniej, ludziom było nie w smak co piszę (choć pisałam poważnie, inteligentnie i rozsądnie); pamiętam, ze ktoś poirytowany tym co pisze, zapytał: "chłopie, ile ty masz lat żeby wypisywać takie brednie?" (dla żartu zmieniłam sobie płeć) a ktoś odpowiedział: "e, to jakiś małolat, pisał, ze ma 34 lata, ale ja sądzę, ze w rzeczywistości ma może z 15 bo nikt dorosły by takich czarno-białych bzdur by nie pisał. Nie przeżyłam tego co ktoś w moim wieku przeżyć powinien, całe życie przeszło mi na czytaniu i oglądaniu TV, a nawet gdybym teraz zaczęła żyć na całego, to i tak zmarnowałam tyle lat - tych najlepszych, lat młodości. Nie chodzi mi tu o pocieszanie, po prostu o podzielenie się Waszymi przeżyciami w tej kwestii. Też tak macie?
Też tak macie
 

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marekf » N, 27 sty 2013, 21:45

nie wiem czy masz ZA ale możesz mieć.. ja też wolałem siedzieć w książkach niż na dyskotece.. a jak siostra wyciągnęła mnie na tą drugą to przesiedziałem przy stoliku pijąc piwo i rozmawiając z kimś podobnym do mnie.. jesteśmy inni, nic na to nie poradzimy.. ale nie ma sensu z tego powodu ubolewać.. tak już jest po prostu.. masz 29 lat, tak.. ja prawie 39.. zawsze myślałem "co jest ze mną nie tak" ale dopiero niedawno odkryłem co to za cholera mną rządzi.. mimo wieku nie czuję się staro.. i Tobie radzę, nie słuchaj ludzi którzy Ci wmawiają starość.. poza tym druga sprawa..
Też tak macie napisał(a):. A tu... Jestem skrajnie dziecinna, parę lat temu udzielałam się przez krótki czas na portalu Wirtualnej Polski i choć dodałam sobie lat by być traktowana poważniej, ludziom było nie w smak co piszę (choć pisałam poważnie, inteligentnie i rozsądnie); pamiętam, ze ktoś poirytowany tym co pisze, zapytał: "chłopie, ile ty masz lat żeby wypisywać takie brednie?" (dla żartu zmieniłam sobie płeć)
po co podawałaś się za faceta i zmieniałaś swój wiek.. to jest chyba tzw. Trollowanie nikt tego nie lubi jak się go robi w balona.. a inteligentni ludzie wyczują z kim mają do czynienia.. po co kłamać.. wystarczy być sobą, ja też mam fobię społeczną, czasami boję się wyjść z pokoju, (wynajmuję pokój) boję się urzędów, w małym sklepie źle się czuję, do fryzjera nie chodzę.. ale do osób które znam, i ufam, nie mam lęku, jestem czasem za bardzo rozgadany, szczególnie na moje tematy.. jednak moje poczucie straty czasu nie jest tak ważne, trochę w życiu doznałem radości i jeszcze doznam.. tak myślę.. pozdrawiam..
Aspi 145
Nt 54
Avatar użytkownika
marekf
 
Posty: 3182
Dołączył(a): N, 16 gru 2012, 20:49
Lokalizacja: Wrocław
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Krzyś » N, 27 sty 2013, 22:37

Też tak macie napisał(a):A najlepsze jest to, ze jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą :) Lubiłam igrać ze znanym mi z niezliczonych filmów obrazem: moi niegdysiejsi szkolni prześladowcy pracują w myjni samochodowej, ja zdobyłam sławę i pieniądze.
Ja też się wspaniale zapowiadałem. Choć właściwie to mimo wszystko całkiem nieźle mi idzie (może poza sławą, ale jednak chyba wolałbym nie :) ).
Też tak macie napisał(a):A tu... :( Jestem skrajnie dziecinna, parę lat temu udzielałam się przez krótki czas na portalu Wirtualnej Polski i choć dodałam sobie lat by być traktowana poważniej, ludziom było nie w smak co piszę (choć pisałam poważnie, inteligentnie i rozsądnie); pamiętam, ze ktoś poirytowany tym co pisze, zapytał: "chłopie, ile ty masz lat żeby wypisywać takie brednie?" (dla żartu zmieniłam sobie płeć) a ktoś odpowiedział: "e, to jakiś małolat, pisał, ze ma 34 lata, ale ja sądzę, ze w rzeczywistości ma może z 15 bo nikt dorosły by takich czarno-białych bzdur by nie pisał.
To (wp.pl) to chyba nie jest najlepsze miejsce i najlepsze okoliczności do wyrażania siebie. Tego typu internetowe tabloidy najlepiej jest chyba omijać. Ja trzymam się z dala od internetowego mainstreamu (włączając w to mainstream no-lajfów - tzn. jestem chyba no-lajf do kwadratu :D).
Też tak macie napisał(a):Nie przeżyłam tego co ktoś w moim wieku przeżyć powinien, całe życie przeszło mi na czytaniu i oglądaniu TV, a nawet gdybym teraz zaczęła żyć na całego, to i tak zmarnowałam tyle lat - tych najlepszych, lat młodości. Nie chodzi mi tu o pocieszanie, po prostu o podzielenie się Waszymi przeżyciami w tej kwestii. Też tak macie?
Kiedyś też odczuwałem, że zmarnowałem najlepsze lata mojego życia. W tej chwili i tak nie ma to dla mnie większego znaczenia - przecież czasu nie cofnę, a nigdy nie jest za późno, by być szczęśliwym.
Też tak macie napisał(a):Albo: "mam 28 lat i jestem dziewicą, czy uważacie, ze taki wiek to aż taka straszna starość na stratę cnoty?" Chórek: "no wiesz,może skoro dopiero teraz dojrzałaś do zmiany tego stanu rzeczy, to nie szkodzi, każdy musi do tego dojrzeć w swoim tempie, ale powiedzmy sobie szczerze, najlepiej jest zacząć za młodu bo w tym wieku to już przydałoby się mieć jakieś doświadczenie".
Fajnie, ale po jakiego wała to doświadczenie? (No i ciekawi mnie, czy wypadałoby również w tym wieku mieć HPV? :D ) Ja bym wolał niedoświadczoną (najlepiej zupełnie) kobietę - o wiele łatwiej w takim wypadku o wzajemne dopasowanie własnych oczekiwań seksualnych, brak "doświadczenia" nie przynosi ze sobą jakichkolwiek przyzwyczajeń, jakichkolwiek przykrych wspomnień i zahamowań.
Też tak macie napisał(a):Wcale nie czuję się dorosła, nie mam żadnych doświadczeń zwyczajnych dla kogoś w moim wieku (związki, praca, samodzielne mieszkanie czy choćby wyjazdy wakacyjne bez mamusi, a z koleżankami lub partnerem itp.), podczas gdy inni ludzie w moim wieku na poszczególnych etapach życiowych oddawali się zwyczajnym dla tychże rozrywkom, ja po powrocie z przedszkola, a później szkoły i studiów wracałam do domu, włączałam TV, a później komputer, sięgałam po książkę itp. i tak spędziłam całe życie - samotnie :(
jeśli nadal spędzasz życie samotnie i chcesz to zmienić to porozglądaj się np. po tym forum. Myślę że łatwiej jest budować związek z kimś kto tak samo nie ma doświadczenia albo Twój brak doświadczenia nie jest dla niego problemem :)
Avatar użytkownika
Krzyś
 
Posty: 1940
Dołączył(a): Wt, 25 lip 2006, 23:00
Lokalizacja: Lublin / M / 32 / zdiagnozowany
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Amelia » Pn, 28 sty 2013, 00:09

Do autorki wątku: jaki ładny długi i szczery post :) I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)
Wcale nie piszesz jak osoba dziecinna, choć wierzę Ci, że masz mało doświadczeń życiowych.
Marekf i Krzyś dobrze odpowiedzieli, w tym chyba to najważniejsze, że nie ma co patrzeć do tyłu, tylko zwyczajnie zająć się życiem, starać się robić to co lubisz i cieszyć szczęściem od chwili obecnej do końca życia.

"Też tak macie" - teraz już chyba mam odwrotnie.
Z tym wiekiem i wyglądem zewnętrznym, to miałam chyba trochę tak jak z nową komórką, książką, autem, czy co kto lubi - kiedy jest całkiem nowe, to czasem człowiek traktuje to przesadnie ostrożnie, boi się zarysować, a w miarę upływu czasu, kiedy siłą rzeczy to coś trochę się zniszczy, można w końcu wyluzować i zacząć normalnie używać :D

Będąc nastolatką robiłam sobie maseczki, wklepywałam balsamy, wysypiałam się, itd bo tak się bałam utracić tę młodość. Teraz mam 33 i się już nie przejmuję przesadnie, bo skoro i tak nie wyglądam idealnie i lepiej nie będzie, niewiele poradzę, więc mogę sobie odpuścić.
Czytałam kiedyś o tym zjawisku w "Wysokich obcasach" i faktycznie tak jest :)
To chyba jest to, o czym wspomniałaś - pozbycie się złudzeń i to jest świetne uczucie. Mimo braku dojrzałości psychicznej..
Więc przeczekaj jeszcze kilka niespokojnych lat, albo daj sobie spokój z tym myśleniem już teraz :D

btw, patrzę na zdjęcia sprzed 15, 7, czy nawet 3 lat, i wydaje mi się że tak młodo tam wyglądam. A przecież gdy je robiłam to wydawało mi się, że taka już stara jestem. Czyli takie to aż względne :)

To poczucie zmarnowanego życia może być też związane z poczuciem "cenności" życia - że niby trzeba je jakoś bardzo rozsądnie zaplanować, zrealizować, aby kiedyś nie żałować na łożu śmierci. Trudno, będę wtedy żałować, ale po co miałabym się już teraz dołować? Przyznaję uczciwie - no nie wychodzi mi tak jak sobie wyobrażałam, trochę ze względu na moje ograniczenia, trochę ze względu na lenistwo. No ale czy mogę być mimo wszystko szczęśliwa? No właśnie jakoś mogę :D
Pomaga mi, gdy podchodzę lekko, tak jakby to życie nie miało trwać jeszcze 50 lat, tylko kilka lat. Albo jakby to nie było tak cenne "ostatnie" życie w tej grze.
Nie wiem czy to polecać, bo pewnie mniej się osiągnie, ale jeśli tego nie robię to mam większe depresje i wtedy jakbym nie żyła wcale.

Krzyś napisał(a):Ja też się wspaniale zapowiadałem. Choć właściwie to mimo wszystko całkiem nieźle mi idzie (może poza sławą, ale jednak chyba wolałbym nie :) ).

Witajcie w klubie. Choć też mogę stwierdzić, że nie jest źle. Nie mam wprawdzie tych spodziewanych wybitnych osiągnięć, ale za to mam luz w pracy :)
Ostatnio edytowano Pn, 28 sty 2013, 00:45 przez Amelia, łącznie edytowano 7 razy
Amelia
 
Posty: 8370
Dołączył(a): Cz, 27 lip 2006, 23:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez To znowu ja » Pn, 28 sty 2013, 14:26

Amelia napisał(a):Do autorki wątku: jaki ładny długi i szczery post :) I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :)
Wcale nie piszesz jak osoba dziecinna, choć wierzę Ci, że masz mało doświadczeń życiowych.


Bardzo Ci dziękuję, Amelio :) Tak za życzenia, jak za pochwałę mojego postu :) Trudno żeby dorosła kobieta pisała dziecinnie, zresztą nawet jako dziecko tak nie pisałam, zawsze byłam najlepsza z polskiego i naprawdę bardzo oczytana jak na małą dziewczynkę, niemniej jednak prawda wygląda tak, że jeśli chodzi o np. moje zachowanie, rozmaite manieryzmy, rzeczy, które mnie zajmują, wiedzę o rozmaitych aspektach dorosłego życia i poglądy na niektóre sprawy, to są one zdecydowanie na poziomie wczesnego gimnazjum :(. Kilka lat temu, nie wiedząc jeszcze o ZA, w nadziei, że znajdę w ten sposób znajomych, próbowałam pisać na różnych forach (zawsze rezygnowałam po paru tygodniach bo ludziom jakoś nie podobało się to co piszę) i rezultat był taki, że choć miałam wówczas 25-27 lat, wszyscy brali mnie za 10 lat młodszą - z uwagi nie na sposób pisania, lecz np. czarno-białe widzenie niektórych spraw i sztywność w myśleniu. Przy ludziach czuję się jak nastolatka - z jednej strony jak staruszka, z drugiej strony jednak jak kompletna małolata. Gdybym miała zostać przeistoczona w wampirzycę, jak w powieściach grozy i wybrać sobie wiek idealny do spędzenia reszty wieczności - wszak w powieściach wampiry się nie starzeją - nie byłby on z pewnością wyższy niż 15 lat, po prostu to wiek dojrzewania wspominam najmilej, jako podlotek nie byłam stawiana przed wymaganiami dorosłości.

Amelia napisał(a):
To chyba jest to, o czym wspomniałaś - pozbycie się złudzeń i to jest świetne uczucie. Mimo braku dojrzałości psychicznej..


Dla mnie konieczność pozbycia się złudzeń co do tego, że moje życie będzie kiedyś wyglądało inaczej, że kiedyś będę normalna, że coś osiągnę była czymś potwornym, jakbym niespodziewanie usiadła na wózku inwalidzkim albo straciła twarz w jakimś strasznym wypadku (a miałam wielkie plany - np. wyjazd do rodziny mieszkającej w Los Angeles i dostanie się do świata filmu - przyznaję się do tego z niechęcią bo wiem, że to brzmi obiektywnie rzecz biorąc nierealistycznie, choć z pewnością jako osoby dobrze wychowane nie będziecie się śmiać - nie posługująca się zbyt dobrze angielskim, niespecjalnie ładna i mało przebojowa dziewczyna, która nie umie okazywać na zewnątrz żadnych uczuć, choć umiejętność grania twarzą i dobrego posługiwania się językiem ciała to mus dla aktorki, która poważnie myśli o zostaniu gwiazdą). Po prostu w młodości świat stał przede mną otworem, gdy jesteś młody, tak do wczesnych lat dwudziestki, teoretycznie możesz robić wszystko - cóż, później też niby możesz robić sporo z tych rzeczy, ale zaczynanie niektórych z nich później niż w wieku nastoletnim jest już jednak krępujące bo twoi rówieśnicy mają już doświadczenie, a ty zaczynasz od zera.

Krzyś: z tym doświadczeniem to jest jednak tak, że krępujące jest nieposiadanie takowego gdy wszyscy wokół ciebie dawno je już zdobyli i chodzi mi tu o każdą sferę życia, nie tylko seksualną. Nie chodzi mi tu o wchodzenie w związki (zresztą nawet gdyby interesowałoby mnie wchodzenie w takowe, to wytrzymałabym wyłącznie z kimś podobnym do mnie, a o takiego trudno), ale po prostu o posiadanie przyjaciół - inni mają ich wielu, a nawet gdybym się zakolegowała z kimś takim jak ja, to mimo że sama nie mam za wiele do zaoferowania w tej materii, czułabym się skrępowana przed innymi świadomością tego, że mogę kolegować się tylko z innymi "wybrakami" bo normalny człowiek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego na stopie koleżeńskiej. Po prostu swój ciągnie do swego.

Marek: nikt mi nie wmawia starości, zresztą: a) nie mam nikogo kto mógłby mi cokolwiek wmawiać bo non stop siedzę w domu i nie mam kolegów, b) i tak traktowana jestem przez starsze ode mnie osoby z rodziny jak znacznie młodsza osoba niż w istocie jestem. Aha, co do trollowania to nie było to, po prostu dodałam sobie 10 lat żeby być traktowana poważniej, a płeć zmieniłam na potrzeby forum dla odmiany, bez żadnej złej myśli, w końcu i tak nikt na forum nie wyczuje płci interlokutora.
To znowu ja
 

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Krzyś » Pn, 28 sty 2013, 15:26

To znowu ja napisał(a):przyznaję się do tego z niechęcią bo wiem, że to brzmi obiektywnie rzecz biorąc nierealistycznie, choć z pewnością jako osoby dobrze wychowane nie będziecie się śmiać - nie posługująca się zbyt dobrze angielskim, niespecjalnie ładna (...)
Na podstawie moich - mimo wszystko dość skromnych - doświadczeń mogę stwierdzić, że większość dziewcząt z Zespołem Aspergera (nigdzie nie napisałaś, że masz ZA, ale czytając Twoje posty automatycznie zaczynam myśleć, że pewnie tak) jest ponadprzeciętnie ładna. Zresztą, z tego co czytam na forum, to chłopców też. Jednocześnie osoby z ZA równie często, jak są ponadprzeciętnie ładne, mają też obniżoną albo zupełnie nieadekwatną ocenę własnej wartości.
To znowu ja napisał(a):Nie chodzi mi tu o wchodzenie w związki (zresztą nawet gdyby interesowałoby mnie wchodzenie w takowe, to wytrzymałabym wyłącznie z kimś podobnym do mnie, a o takiego trudno),
Jeśli wchodzenie w związki Cię nie interesuje - nie masz takich konkretnych potrzeb z piramidy Maslowa, to OK - próba włożenia kwadratowego klocka do okrągłej dziurki raczej nie jest dobrym pomysłem (to metafora, w której kwadratowy klocek to np. Ty a okrągła dziurka to np. wymagania/oczekiwania społeczne) (w przypadku wielu dziewcząt z Zespołem Aspergera, moje informacje zebrane na podstawie z całą pewnością niereprezentatywnej grupy, sugerują, że takich potrzeb może zwyczajnie nie być, a wchodzenie w związki często bierze się stąd, że tak "wypada" etc, co oczywiście nie powoduje, że w takim związku nie może być fajne)

Jeżeli natomiast odczuwasz takie potrzeby to znalezienie kogoś podobnego do Ciebie (zależy oczywiście od definicji takiego podobieństwa), mimo wszystko powinno być wykonalne.
To znowu ja napisał(a):ale po prostu o posiadanie przyjaciół - inni mają ich wielu,
np. mi wystarcza kilka (1-2), ale bardzo bliskich relacji (bliskich przyjaźni) i nie bardzo widzę w tym problem (:

To znowu ja napisał(a):a nawet gdybym się zakolegowała z kimś takim jak ja, to mimo że sama nie mam za wiele do zaoferowania w tej materii,
przyjaźń nie polega na oferowaniu sobie czegokolwiek - tylko na przyjaźni - wiem, że moja definicja i tak nikomu nie przybliży istoty sprawy (zwłaszcza, że jest rekurencyjna), tym niemniej chyba mało kto potrafi podać definicję przyjaźni. Niezależnie od tego masz wystarczająco dużo do zaoferowania jakiemuś swojemu hipotetycznemu przyjacielowi (szowinistyczny trochę ten język polski).
To znowu ja napisał(a):czułabym się skrępowana przed innymi świadomością tego, że mogę kolegować się tylko z innymi "wybrakami"
z całym szacunkiem, ale np. ja nie uważam siebie za "wybraka" ;)
To znowu ja napisał(a):bo normalny człowiek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego na stopie koleżeńskiej. Po prostu swój ciągnie do swego.
Normalny człowiek - oczywiście w zależności od swojej zmienności osobniczej - może chcieć mieć z Tobą (czy ogólnie z osobą z ZA) bardzo dużo wspólnego na stopie koleżeńskiej.
Avatar użytkownika
Krzyś
 
Posty: 1940
Dołączył(a): Wt, 25 lip 2006, 23:00
Lokalizacja: Lublin / M / 32 / zdiagnozowany
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez To znowu ja » Pn, 28 sty 2013, 16:06

Już kiedyś napisałam o swoich objawach tutaj: forum-otwarte-dla-kazdego,2/czy-mam-za,5504.html
Myślę, ze mogę mieć ZA. Nie jestem ładna, mam pospolitą twarz o dość grubych rysach. Gdy byłam nastolatką, szkolni bullies dokuczali mi wmawiając mi brzydotę (wg. jednego z nich miałam taką kanciastą twarz) i choć z pewnością nie jestem tak brzydka jak mi powtarzali, to ładna też nie. Choć i tak kobieta nie jest w stanie tego ocenić tak dobrze jak uczyniłby to mężczyzna. Zresztą z przebiciem się w jakiejkolwiek sferze showbiznesu, sportu, sztuki, pisarstwa etc. to i tak jest tak, że biorąc pod uwagę prawa statystyki, nawet nie wiem jak uzdolniona, atrakcyjna itp. osoba ma niewielkie szanse by stać się kimś. Z drugiej strony, Waris Dirie została przecież modelką pochodząc ze środowiska tak prymitywnego, że nie odebrała żadnej edukacji, włączając w to choćby wiedzę, ze poza jej ojczystą Somalią żyją ludzie mający inny kolor skóry niż czarny i jak używać toalety, nie mówiąc już o czytaniu i pisaniu, a nawet najuboższa i najbardziej patologiczna rodzina żyjąca w cywilizowanym europejskim kraju ma się dokładnie nijak do takiego środowiska pochodzenia. A jednak jej się udało. Ale to tylko taka dygresja.

Przyjaciele muszą sobie jednak coś oferować (np. zrozumienie, sympatię), inaczej nie byliby jednak przyjaciółmi - muszą się ze sobą mianowicie dobrze czuć. A nie sadze by tak nudna osoba jak ja (to nie kokieteria, lecz fakt) miała dużo do zaoferowania innej. Ja wiem co masz na myśli mówiąc o wybrakach, ale normalni ludzie jednak nas tak postrzegają :( Po prostu jesteśmy wybrakowani w sferach, które oni uznają za ważne, tacy jak my znajdują się na marginesie życia towarzyskiego - czy to w szkole czy w pracy. Poczytaj sobie np. fora towarzyskie - sam zobaczysz jak dostaje się z ich strony różnym dziwakom - np. kobiety opisują mężczyzn, z którymi poszły na randkę w ciemno, nie znając ich przedtem - "ten miał tiki nerwowe, ten potrafił gadać tylko o jednej rzeczy, która mnie kompletnie nie interesowała, ten miał na sobie obciachowe ciuchy, ten był taaaki nieśmiały, ten roztaczał wokół siebie aurę dziwoląga, ten miał dziwaczne lub przeraźliwie nudne zainteresowania, ten miał dziwny język ciała". Albo wszystkie te wątki typu: "jakich znacie największych dziwaków?" Sam rozumiesz. Ludzie po prostu najbardziej lubią ludzi takich jak przewiduje norma, mało kto chce się kolegować z osobami znacząco innymi, np. bardzo ekscentrycznymi czy w ogóle dziwnymi. W szkole czy na koloniach jeśli już udało i się z kimś zakolegować na krótko, to były to osoby odrzucone na margines - nieśmiałe, dziwaczne itp. Po prostu było mi wówczas głupio ze świadomością, że rozmawiam z tymi osobami głównie dlatego, że nie miały one szansy na normalnych kolegów (nawet jeśli były sympatyczne), podczas gdy wszyscy inni trzymają się ze zwykłymi Kowalskimi, byłam boleśnie świadoma tego, że to nie jest znowu takie zwyczajne koleżeństwo, tylko "dojadanie odpadków" po innych - inni w kolegach mogą przebierać jak chcą, a ja muszę poprzestać na tym co zostało (nawet jeśli wiem, że z normalsami bym się nudziła, niezależnie od tego jak miłe osoby by to nie były).
To znowu ja
 

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Kropka » Pn, 28 sty 2013, 19:33

eh no znowu Ci "LUDZIE" :evil:
Nie można by ich tak "olać" i zająć się sobą?
Nie porównywać się?
Przestać starać się spełniać oczekiwania?

Przynajmniej u mnie to działa :)

a co do reszty, wiele podobieństw w tym co piszesz:
Też tak macie napisał(a):A najlepsze jest to, ze jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą
miałam dokładnie identycznie .... no cóż nie spełniam oczekiwań ... nie mam długiego CV, nie jeżdżę na zjazdy szkolne, nie działam w samorządzie lokalnym, nie należę do żadnej partii...
... co ciekawe, wiesz, mam to gdzieś, czy się to szanownemu "społeczeństwu" podoba czy też nie :twisted:
To znowu ja napisał(a):próbowałam pisać na różnych forach (zawsze rezygnowałam po paru tygodniach bo ludziom jakoś nie podobało się to co piszę) i rezultat był taki, że choć miałam wówczas 25-27 lat, wszyscy brali mnie za 10 lat młodszą - z uwagi nie na sposób pisania, lecz np. czarno-białe widzenie niektórych spraw i sztywność w myśleniu
na zwykłych forach, miałam dokładnie tak samo, a jestem starasz od ciebie... i co więcej mnie życie specjalnie nie oszczędzało, mam sporo doświadczeń, a mimo to ludzie mi pisali "dziecko, co ty wiesz o życiu, że tak piszesz", tylko mnie to złościło, więc szybko rezygnowałam.

Może spróbuj się tu zarejestrować, tu ludzie są inni.

To znowu ja napisał(a):Zresztą z przebiciem się w jakiejkolwiek sferze showbiznesu, sportu, sztuki, pisarstwa etc. to i tak jest tak, że biorąc pod uwagę prawa statystyki, nawet nie wiem jak uzdolniona, atrakcyjna itp. osoba ma niewielkie szanse by stać się kimś. Z drugiej strony, Waris Dirie została przecież modelką pochodząc ze środowiska tak prymitywnego, że nie odebrała żadnej edukacji, włączając w to choćby wiedzę, ze poza jej ojczystą Somalią żyją ludzie mający inny kolor skóry niż czarny i jak używać toalety, nie mówiąc już o czytaniu i pisaniu, a nawet najuboższa i najbardziej patologiczna rodzina żyjąca w cywilizowanym europejskim kraju ma się dokładnie nijak do takiego środowiska pochodzenia. A jednak jej się udało
bo właśnie najważniejsza jest ta "siła przebicia" niestety.

PS
Każdy jest "kimś"... sprawa jest inna "czy jemu to wystarcza" ;-)
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Avatar użytkownika
Kropka
 
Posty: 2227
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2011, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez enger369 » Pn, 28 sty 2013, 20:01

Też tak macie, że czujecie się jakbyście stracili swoje najlepsze lata, jakbyście przeputali je na siedzenie przed kompem i z nosem w książkach?

Ja dużo czasu spędzam siedząc w domu oglądając telewizję, albo przed komputerem, ale nie czuję wyraźnie, że coś mi się marnuje. (książek nigdy nie lubiłem czytać). Kiedyś, gdy nie miałem komputera spędzałem też sporo czasu na graniu w karty, warcaby, chińczyka.

jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą

No jako dziecko prawdopodobnie w oczach innych ludzi znacznie lepiej się zapowiadałem, niż wyszło. Super ocen to może nie miałem, ale dość dobre miałem z przedmiotów ścisłych, ale za to słabe z humanistycznych.. No i wolałem przebywać w towarzystwie ludzi dorosłych.

ale po prostu o posiadanie przyjaciół - inni mają ich wielu, a nawet gdybym się zakolegowała z kimś takim jak ja, to mimo że sama nie mam za wiele do zaoferowania w tej materii, czułabym się skrępowana przed innymi świadomością tego, że mogę kolegować się tylko z innymi "wybrakami" bo normalny człowiek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego na stopie koleżeńskiej. Po prostu swój ciągnie do swego.

A ja nie mam żadnych przyjaciół i nigdy mi to nie przeszkadzało w sposób wyraźny. Gdybym w realu spotkał kogoś takiego, jak ja, to też bym się nie zakolegował, bo zapewne obydwoje nie przejawialibyśmy wyraźnej chęci do tego. A tak w ogóle to jakoś nie wyobrażam sobie, by w realu spotkać kogoś z takimi samymi nietypowymi cechami, jak moje. Poza tym przy moim nastawieniu żaden człowiek nie chciałby mieć na dłuższą metę ze mną nic wspólnego.

z całym szacunkiem, ale np. ja nie uważam siebie za "wybraka"

A np. ja tak. W moim przypadku mając cechy autystyczne, cechy zaburzeń osobowości, cechy zaburzeń seksualnych i cechy nerwic lękowych jednocześnie dziwne by było, gdybym się za takiego nie uważał.
"księga" przemyśleń (co jakiś czas następne przemyślenie):

U osób z ekstremalnymi problemami emocjonalnymi również mogą pojawiać się objawy wytwórcze, ale w przeciwieństwie do PSD, kliniczny krytycyzm zostaje zachowany.
Avatar użytkownika
enger369
 
Posty: 2484
Dołączył(a): Pn, 12 lis 2012, 20:33
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » Pn, 28 sty 2013, 22:47

Kropka
eh no znowu Ci "LUDZIE" :evil:
Nie można by ich tak "olać" i zająć się sobą?
Nie porównywać się?
Przestać starać się spełniać oczekiwania?

Przynajmniej u mnie to działa :)


Ale nie zawsze jest to takie latwe, jak ma sie cos zakorzenione od dziecinstwa np. Fajnie dojsc do takiego etapu, by zajac sie sobą i nie porownywac. Tylko pogratulowac, to wymaga nie tylko samoswiadomosci ale tez czegos, czego dzis nie umiem nazwac....Kropka,mozesz powiedziec czy zawsze tak mialas (wnioskując z poprzednich roznych wpisów chyba tak?) czy jakos to w sobie musialas wypracowac? Jesli to 2, albo jesli komus innemu sie to udalo w 100 proc, to bede wdzieczna za porady. Ja na tym polu polegam dość mocno, i zadne racjonalne tlumaczenia nie pomagają. Bywa lepiej momentami, ale jednak widmo ocen i porownywan zawsze wraca i uderza w czułe pkty.
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Kropka » Wt, 29 sty 2013, 08:44

Andegavennia napisał(a):Kropka,mozesz powiedziec czy zawsze tak mialas (wnioskując z poprzednich roznych wpisów chyba tak?) czy jakos to w sobie musialas wypracowac?
cały czas nad tym pracuję...
... na pewno przełomowy był moment poznania ZA ... tu by się należały podziękowania, mojemu młodszemu synkowi, bo dzięki niemu i jego problemom zaczęłam w tym "grzebać"
... wcześniej wiedziałam, że robię dobrze dla siebie, ale miałam poczucie wobec innych, że nie spełniam tym sposobem ich standardów ... na pytania typu "nie brakuje ci kontaktu z ludźmi" "nie potrzebujesz z kimś pogadać" itp ... po prostu nie wiedziałam jak odpowiedzieć, dziś czuję się bardziej pewna siebie w tym temacie, potrafię twardo powiedzieć "niektórzy tak mają" :twisted:

Myślę, że ważne jest też, zdać sobie sprawę jak dużo jest w około nas propagandy, indoktrynacji ... musisz ubierać się tak, mieć to, być tam, kupować tylko to itd itp... ludzie porównują się ze sobą i próbują prześcignąć się nawzajem .... jeśli wychodzi się poza ten zaklęty krąg wyścigu szczurów, to świat zaczyna wyglądać zupełnie inaczej...
... dla mnie takim momentem było odkrycie na czym polega przemysł kosmetyczny - od tego się zaczęło, od czytania składów i odkrycia jakie to jest wielkie naciągnie ...
... ostatnio znajoma na zakupach powiedziała "te buty podobały by mi się bardziej gdybym kupiła je w X (bardzie prestiżowy sklep) a nie w Y"... ona "kupuje" tę propagandę, nie patrzy na produkt a patrzy na jego image ... mnie dziś takie rzeczy po prostu śmieszą ... nie ma we mnie przymusu posiadania tego czy tamtego, aby podkreślić swój status społeczny ... to oprócz dobrych produktów za grosze zapewnia WOLNOŚĆ, uwalnia od społecznych konwenansów...
....postrzegasz ludzi wokoło tak: Obrazek: http://jimkitzmiller.net/wp-content/uploads/2009/08/hamster.gif
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Avatar użytkownika
Kropka
 
Posty: 2227
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2011, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Kris » Cz, 31 sty 2013, 19:08

To znowu ja napisał(a):A nawet gdybym się zakolegowała z kimś takim jak ja, to mimo że sama nie mam za wiele do zaoferowania w tej materii, czułabym się skrępowana przed innymi świadomością tego, że mogę kolegować się tylko z innymi "wybrakami" bo normalny człowiek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego na stopie koleżeńskiej. Po prostu swój ciągnie do swego.


A kto to jest ten "wybrak"? Zdefiniuj wybraka :-)

A teraz "normalne człowieki" chcą mieć coś z tobą wspólnego na stopie koleżeńskiej?

Zarejestruj się na forum. Bo jesteśmy fajni. A normalnym nie musisz nic mówić 8-)
Avatar użytkownika
Kris
 
Posty: 1037
Dołączył(a): Śr, 28 paź 2009, 00:00
Lokalizacja: świętokrzyskie
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » Cz, 31 sty 2013, 20:49

Myślę, że ważne jest też, zdać sobie sprawę jak dużo jest w około nas propagandy, indoktrynacji ... musisz ubierać się tak, mieć to, być tam, kupować tylko to itd itp... ludzie porównują się ze sobą i próbują prześcignąć się nawzajem .... jeśli wychodzi się poza ten zaklęty krąg wyścigu szczurów, to świat zaczyna wyglądać zupełnie inaczej...
... dla mnie takim momentem było odkrycie na czym polega przemysł kosmetyczny - od tego się zaczęło, od czytania składów i odkrycia jakie to jest wielkie naciągnie ...
... ostatnio znajoma na zakupach powiedziała "te buty podobały by mi się bardziej gdybym kupiła je w X (bardzie prestiżowy sklep) a nie w Y"... ona "kupuje" tę propagandę, nie patrzy na produkt a patrzy na jego image ... mnie dziś takie rzeczy po prostu śmieszą ... nie ma we mnie przymusu posiadania tego czy tamtego, aby podkreślić swój status społeczny ... to oprócz dobrych produktów za grosze zapewnia WOLNOŚĆ, uwalnia od społecznych konwenansów...
....postrzegasz ludzi wokoło tak: Obrazek


Wiem, ze jest propaganda i indoktrynacja, przeciez sama to chciałam tępić :D
Ale jakoś ci wykształceni wszechstronnie, wydawaloby sie niegłupi ludzie (skoro ktos ma np. doktorat z matematyki) kupują te sztuczki. Jakis fun z tego mają, sprawia im to dziką radochę, skutecznie nakręca i motywuje.

Moze są ich świadomi, ale mimo to im to nie przeszkadza,a wręcz jara.

Niestety nie podążając za tymi trendami skazuję się na wyłączenie z kręgów, przeciez to bylo juz od przedszkola, gdzie dzieci ktore mialy lepsze zabawki i bogatszych rodzicow bawily sie w swoim kregu, a reszta byla z niego wyłączona.
Nie wiem czy chce zyc jako taki ktos niby bardziej refleksyjny,ale skazany na samotnosc. Jak taki dziwoląg.
Takie postacie nierozumianych filozofów czy pseudo-filozofów nie pasują do tych czasów.

Nie czuje sie z tym do konca dobrze, no ale jak tu sie zmienic na sile ;/ przeciez tak sie nie da, jesli uwazam cos za chlam to nie zaczne sie tym nagle jarac tylko dlatego, ze inni się jarają.
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » Cz, 31 sty 2013, 20:57

Andegavennia napisał(a):Niestety nie podążając za tymi trendami skazuję się na wyłączenie z kręgów, przeciez to bylo juz od przedszkola, gdzie dzieci ktore mialy lepsze zabawki i bogatszych rodzicow bawily sie w swoim kregu, a reszta byla z niego wyłączona.
Nie wiem czy chce zyc jako taki ktos niby bardziej refleksyjny,ale skazany na samotnosc. Jak taki dziwoląg.
Takie postacie nierozumianych filozofów czy pseudo-filozofów nie pasują do tych czasów.

W takim razie bierz się do roboty i szukaj kompatybilnych ludzi, to samotna nie będziesz ;)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez graddy » Cz, 31 sty 2013, 21:32

:-|
Ostatnio edytowano Pt, 1 lut 2013, 09:23 przez graddy, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
graddy
 
Posty: 104
Dołączył(a): Pn, 20 sie 2007, 23:00
Lokalizacja: poza Warszawą
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » Cz, 31 sty 2013, 21:40

kompatybilnych ludzi,

A gdzie takich mozna dostac ;) ?
Jak sie odstaje od normy to ciezko.

Moze mam po prostu słabszy dzień, bo piszę jak nie ja :P Bardzo słabe dni, i tp w efekcie niczego innego jak błogosławionej konfrontacji z....ludżmi.
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » Pt, 1 lut 2013, 09:19

Andegavennia napisał(a):
kompatybilnych ludzi,

A gdzie takich mozna dostac ;) ?
Jak sie odstaje od normy to ciezko.

Generalnie to można dostać na planecie zwanej Ziemia, masz do wyboru z około 7 miliardów. Powinnaś coś znaleźć dla siebie :)

A to, że łatwo nie jest to ja wiem. Chociażby na moim przykładzie, ja kogoś względnie kompatybilnego (na tyle, aby mieć ochotę razem pomieszkać przez dłuższy okres czasu) pierwszy raz spotkałem niedawno, no i prawie że na antypodach, aby było zabawniej :)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Elza » Pt, 1 lut 2013, 10:01

Do autorki wątku:
Ja żyję podobnie jak Ty, ale jestem o dziesięć lat starsza(mam bardzo podobne myślenie). Mam jedną przyjaciółkę od kilkunastu lat.Szukam mężczyzny, a jednocześnie podświadomie wszystkich odrzucam.Jak ktoś chce mnie bliżej poznać to ja buduję mury i zawsze mi coś nie odpowiada.Bardzo potrzebuję bliskości,ale jeszcze nikt mnie nie ,,oswoił' nikomu nie dałam szansy, a raczej sobie nie dałam.Zmarnowane życie?Ja dużo o tym wiem.
,,Cechą umysłów wybitnych jest miłość prawdy w słowach"
,,Kochaj i rób co chcesz"
Elza
 
Posty: 2600
Dołączył(a): Śr, 7 lis 2012, 09:41
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Kropka » Pt, 1 lut 2013, 10:24

Andegavennia napisał(a):Wiem, ze jest propaganda i indoktrynacja, przeciez sama to chciałam tępić :D
Ale jakoś ci wykształceni wszechstronnie, wydawaloby sie niegłupi ludzie (skoro ktos ma np. doktorat z matematyki) kupują te sztuczki. Jakis fun z tego mają, sprawia im to dziką radochę, skutecznie nakręca i motywuje.

Moze są ich świadomi, ale mimo to im to nie przeszkadza,a wręcz jara.
hmm ja myślę, że posiadanie doktoratu o niczym nie świadczy ... styl życia to jest coś innego niż tylko wykształcenie.

Andegavennia napisał(a):Niestety nie podążając za tymi trendami skazuję się na wyłączenie z kręgów, przeciez to bylo juz od przedszkola, gdzie dzieci ktore mialy lepsze zabawki i bogatszych rodzicow bawily sie w swoim kregu, a reszta byla z niego wyłączona.
nie wiem, ja nie chodziłam do przedszkola .... ale swoim dzieciom nie kupuję drogich zabawek, ich szpanujących kolegów tępię ;) .... wspieram te wartości, które mnie wydają się odpowiednie, a nie te które promuje większość ... i o dziwo to działa!

Myślę, że nie da się tego promować na zasadzie przekonywania innych ... to Ty musisz być przekonana do takiego stylu życia, wtedy i inni Ci uwierzą i się nad tym zastanowią .... a może nawet będą chcieli za Tobą pójść ;) ....co mnie akurat wkurza, bo lubię swoją samotność i wcale nie chcę być "kimś" w społeczeństwie.
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Avatar użytkownika
Kropka
 
Posty: 2227
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2011, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Marcin » Pt, 1 lut 2013, 19:42

Hmm zastanawiające. W sumie być może tak jest właśnie, że aspy mają takie poczucie. Żyją w świecie, w którym mają zmniejszone możliwości zrealizowania konformistycznego ideału. Mają też potrzeby takie same jak NT, które wynikają z biologii. Albo też są pod wpływem propagandy wartości itd. NT.
"different, not less."
Avatar użytkownika
Marcin
 
Posty: 165
Dołączył(a): So, 12 sty 2013, 20:08
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » Pt, 1 lut 2013, 19:54

marcinw
A to, że łatwo nie jest to ja wiem. Chociażby na moim przykładzie, ja kogoś względnie kompatybilnego (na tyle, aby mieć ochotę razem pomieszkać przez dłuższy okres czasu) pierwszy raz spotkałem niedawno, no i prawie że na antypodach, aby było zabawniej :)


Takie szukanie tez może zmęczyć. Zanim sie kogoś pozna, mija czas. I tak w kółko. Jak juz sie znajdzie, to z kolei tej osobie nie pasuje. Ściągam swoje sieci z morza, teraz szansę będzie mieć tylko tajemnicza syrenka, którą zła fala wyrzuci na brzeg :P
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Kris » Pt, 1 lut 2013, 20:20

Andegavennia napisał(a):Takie szukanie tez może zmęczyć. Zanim sie kogoś pozna, mija czas. I tak w kółko. Jak juz sie znajdzie, to z kolei tej osobie nie pasuje. Ściągam swoje sieci z morza, teraz szansę będzie mieć tylko tajemnicza syrenka, którą zła fala wyrzuci na brzeg :P


Ale czy jest inny sposób?
Avatar użytkownika
Kris
 
Posty: 1037
Dołączył(a): Śr, 28 paź 2009, 00:00
Lokalizacja: świętokrzyskie
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » Pt, 1 lut 2013, 20:29

Andegavennia napisał(a):Takie szukanie tez może zmęczyć. Zanim sie kogoś pozna, mija czas. I tak w kółko.

Nie może zmęczyć, no chyba, że się jakoś dziwnie do tego zabierasz. Warunkiem koniecznym aby uznać kogoś za wartego zainteresowania jest to, aby gadanie czy przebywanie razem nie męczyło, tylko było fajne. Jeśli nie jest to pozostaje sobie darować taką znajomość. W tym nie ma nic męczącego.

Ja nie rozumiem czemu wy sobie tak życie utrudniacie, dorabiacie jakieś bezsensowne teorie itp. Przecież ze znajomościami jest tak, jak ze szwedzkim stołem. Jak smakuje to bierzemy więcej i jemy dalej, a jak nie smakuje to nie.
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » So, 2 lut 2013, 00:13

Warunkiem koniecznym aby uznać kogoś za wartego zainteresowania jest to, aby gadanie czy przebywanie razem nie męczyło, tylko było fajne. Jeśli nie jest to pozostaje sobie darować taką znajomość. W tym nie ma nic męczącego.


A co jeśli na początku, i pozniej przez dlugi czas jest fajnie, a potem juz nie?
Z pocżatku wydaje sie cacy, a pozniej widzi wiecej minusow, albo zwyczajnie okazuje sie ze to nie to,co sie chcialo. Im wiecej o kims wiemy, tym mniej zagadkowy i fascynujący sie staje. Jest pewna granica tajemniczości, za którą kazda osoba przestaje byc atrakcyjna także seksualnie, chocby nie wiem jak dobrze wyglądała ;)


Ale czy jest inny sposób?

Liczę na to,ze jakis genialny informatyk wymysli jakis przyspieszony algorytm sprawdzania tego i prognozowania przyszlosci :P
A tak serio-nie ma,wiem... Druga opcja to Świątynia Samotni i Świętego Spokoju.
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Marcin » So, 2 lut 2013, 09:11

Hmm tajemniczość... bo ja wiem - ja tam lubię ten sam film obejrzeć 10 razy, jeśli mi się naprawdę spodoba. I za każdym razem jest fajnie. Myślę, że podobnie jest z ludźmi. Są oczywiście ludzie, którzy są bardzo zamknięci i trudno ich poznać - bywa, że 1 życie nie starczy. Bywa, że są to osoby z różnymi zaburzeniami - i to dużo bardziej niebezpiecznymi niż AS czy inny autyzm. Takie osoby mogą naprawdę dużo krzywdy sprawić. Co więcej osoby z czasem poznasz, ich tajemnice - i co wtedy ? - zaczniesz się kimś innym interesować, a tę osobę porzucisz i uznasz, że Cię nie interesuje ?

Aspa np. łatwo poznać (o ile się go spotyka, poznaje), choć pewnie trudniej zrozumieć - a jako partner oferuje szczerość i wierność jakiej nie znajdziesz nigdy u NT raczej. Myślę, że to cechy atrakcyjne - chyba, że kobieta lubi tajemnice choć niewiem np. czy byłoby fajne odkryć, że partner ma drugą partnerkę (albo więcej) albo, że jest niedobry bardzo. Sekrety raczej nie kojarzą się z charakterem praworządnym dobrym - chyba, że to superheros w masce.

Myślę, że w związkach nie chodzi o tajemniczość, tylko o to aby było miło wspólnie, aby była więź, poczucie bliskości i przyjaźni. Jeśli chodzi o atrakcyjność seksualną, to raczej chodzi o coś innego - cechy fizyczne napewno, ale i to co ta osoba robi, jaka jest - to przede wszystkim.

Ktoś może zaintrygować tajemnicami, oczywiście - ale tak jak żyję, to dla mnie dużo ciekawsze są osoby, które są ciekawe same z siebie, inteligentne, otwarte, myślące nad różnymi dziwnymi rzeczami, o których raczej prosta kowalska nie pomyśli, z którymi miło się rozmawia, przebywa, które nie stanowią zagrożenia, które nie zaskoczą czymś niefajnym. Osoby tajemnicze i nieprzeniknione (o ile ciekawe i atrakcyjne z tego powodu) bywają trudnymi partnerami - zwłaszcza dla aspów, którzy sami miewają problemy z komunikacją, a bywają perfekcjonistyczne, potrzebują stałego dostępu do informacji i w miarę niezmiennego.

A tajemnica, którą ktoś trzyma = dodatkowa informacja w czasie procesu jakiegoś, która może wpłynąć na ten proces i wynik. To tak jakbyś robiła zadanie matematyczne i nagle ktoś Ci odkleił zaklejony fragment tekstu, który mówi, że masz zrobić jeszcze to i to, albo zupełnie zmienia treść zadania. Myślę, że dla każdego byłoby to niefajne, a dla aspa szczególnie.

Dla mnie to jest logiczne. Poznaje kogoś aby z tą osobą być, więc tajemnice są przeszkodą. Jeśli po poznaniu tajemnic bym uznał, że już je poznałem to bezsensu z tą osobą być dalej, to czy jest sens poznawać kogoś, jeśli chce mieć kogoś na stałe.

To miałoby sens gdyby:
interesowało mnie przeskakiwanie z jednej dziewczyny na drugą. A raz, że bardzo się przywiązuje, dwa, że to wbrew moim wartościom takie przeskakiwanie (i ranienie przy tym na dodatek kogoś prawdopodobnie), trzy, że szukam kogoś na stałe, i cztery, że mam aspergera i raczej mam mniejsze szanse na poznanie kogoś, więc gdy już poznam to nie poddam się tak, bo też nie bardzo mogę sobie na to pozwolić (tzn. mogę - ale będę wtedy prawdopodobnie sam dłużej niż NT).
"different, not less."
Avatar użytkownika
Marcin
 
Posty: 165
Dołączył(a): So, 12 sty 2013, 20:08
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » So, 2 lut 2013, 10:25

Andegavennia napisał(a):A co jeśli na początku, i pozniej przez dlugi czas jest fajnie, a potem juz nie?
Z pocżatku wydaje sie cacy, a pozniej widzi wiecej minusow, albo zwyczajnie okazuje sie ze to nie to,co sie chcialo.

Ja wtedy uczciwie stawiam sprawę i myślimy razem, czy czasem nie trzeba tego zakończyć. Jeśli obydwoje nie uznamy, że warto kontynuować, no to kończymy. Po czymś takim i tak jestem bogatszy o ciekawe doświadczenia oraz masę dobrej zabawy kiedy to trwało. Widzisz tu jakiś problem albo jakąś wielką uciążliwość? :)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Kropka » So, 2 lut 2013, 12:09

Andegavennia napisał(a):A co jeśli na początku, i pozniej przez dlugi czas jest fajnie, a potem juz nie?
Z pocżatku wydaje sie cacy, a pozniej widzi wiecej minusow, albo zwyczajnie okazuje sie ze to nie to,co sie chcialo. Im wiecej o kims wiemy, tym mniej zagadkowy i fascynujący sie staje.
A to nie jest ta różnica pomiędzy zakochaniem a miłością?

W zakochiwaniu liczy się "obietnica" tego co będzie, czyli tajemniczość wskazana i atrakcyjność seksualna, tylko, że to przechodzi po pewnym czasie, a nad miłością, jak nad wszystkim, trzeba pracować, podsycać ją.... jeśli się tego nie robi, to przestaje być fajnie i koniec.
Z tego co zauważyłam, to wielu ludzi, uważa(a przynajmniej tak postępuje jakby tak uważali), że strać trzeba się tylko na początku związku - oczarować partnera/partnerkę, a potem to "jakoś będzie" .... jak w bajce "żyli długo i szczęśliwi"... niestety w realu tak to nie działa.

Ja miałam podobnie jak pisze Marcin, mnie tajemniczość i niepewność wkurzały, źle się też czułam w tym stanie odurzania ... jak jakaś chora .... nie lubię tracić kontroli nad sobą... za to dojrzała miłość mi odpowiada i służy- zrozumienie, wsparcie, wspólne cele, wspólne upodobania - to są wartościowe rzeczy, pomagają w życiu, czynią je ciekawszym i lżejszym.
Ale o to trzeba dbać, nawet bardziej niż o zakochanie, w którym "swoje" robią też odpowiednie substancje chemiczne ;)
Andegavennia napisał(a):Jest pewna granica tajemniczości, za którą kazda osoba przestaje byc atrakcyjna także seksualnie, chocby nie wiem jak dobrze wyglądała
jest też granica zaufania po przekroczeniu, której można robić rzeczy, które nie udają się z nowym partnerem ;)
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Avatar użytkownika
Kropka
 
Posty: 2227
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2011, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » So, 2 lut 2013, 14:02

Ja nie piszę w tym temacie tylko swoich poglądów, raczej zadaje pytania jak dziennikarz, rozważam różne opcje, nie stojąc twardo i pewnie za żadną. Wiecie już, że mam ciągoty literackie i czasem wychodzę lekko ze swojego stanowiska nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

akie osoby mogą naprawdę dużo krzywdy sprawić. Co więcej osoby z czasem poznasz, ich tajemnice - i co wtedy ? - zaczniesz się kimś innym interesować, a tę osobę porzucisz i uznasz, że Cię nie interesuje ?


Tu nie chodziło mi o takie złe,filmowe tajemnice (typu pohajtała się z psychopatą i odkryła to po latach). Na tym etapie nie potrafię tego ująć...chodzi o to, żeby daną osobę dało się wciąż odkrywać, by nie skończyło się tak, że po 3 miesiącach mam wrazenie, ze przeczytałam tę książkę do końca. Chyba chodzi w tym właśnie o szerokie horyzonty intelektualne. Może śmiesznie to nazywać tajemnicą, ale dla mnie osoby, które mają wysoki intelekt i znają się na ścisłych rzeczach, o których ja nigdy nie będę mieć pojęcia, noszą w sobie właśnie taka pasjonującą tajemnicę ;)


marcinw
Ja wtedy uczciwie stawiam sprawę i myślimy razem, czy czasem nie trzeba tego zakończyć. Jeśli obydwoje nie uznamy, że warto kontynuować, no to kończymy. Po czymś takim i tak jestem bogatszy o ciekawe doświadczenia oraz masę dobrej zabawy kiedy to trwało. Widzisz tu jakiś problem albo jakąś wielką uciążliwość? :)


Nie, tylko trochę mnie dziwią procesy, ktore najpierw prowadzą do zafascynowania się kims, a pozniej znajdowania racjonalizacji na to, ze to jednak byla najwieksza pomylka zycia :F Wiem, wiem, biologia,natura, ale i tak czasem wydaje sie to smieszne. No i skoro to,ze z poczatku ktos nam sie wydaje ok i jest nam z nim dobrze, nie gwarantuje,ze po chocby krotkim czasie tez takl bedzie, to rownie dobrze mozna by probowac z osobami,ktore wydają się nam nie-ok.


Coś nie mam serca do takich tematów ostatnio.
Ostatnio edytowano So, 2 lut 2013, 14:12 przez Andegavennia, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Kris » So, 2 lut 2013, 18:21

Andegavennia napisał(a):No i skoro to,ze z poczatku ktos nam sie wydaje ok i jest nam z nim dobrze, nie gwarantuje,ze po chocby krotkim czasie tez tak bedzie, to rownie dobrze mozna by probowac z osobami,ktore wydają się nam nie-ok.


Pewnie, że można by próbować z osobami "nie-ok". Tylko kto ma na to ochotę? Na przykład: u facetów na początku liczy się atrakcyjność fizyczna. Dlatego z osobą całkowicie dla mnie nieatrakcyjną fizycznie w obecnej chwili życia mojego nie miałbym ochoty zaczynać "romansów".

Z kolei kobiety podobno na początku kręci męski intelekt, być może dlatego piszesz :-P :

Andegavennia napisał(a):Chyba chodzi w tym właśnie o szerokie horyzonty intelektualne. Może śmiesznie to nazywać tajemnicą, ale dla mnie osoby, które mają wysoki intelekt i znają się na ścisłych rzeczach, o których ja nigdy nie będę mieć pojęcia, noszą w sobie właśnie taka pasjonującą tajemnicę ;)
Avatar użytkownika
Kris
 
Posty: 1037
Dołączył(a): Śr, 28 paź 2009, 00:00
Lokalizacja: świętokrzyskie
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » So, 2 lut 2013, 21:05

Kris
Z kolei kobiety podobno na początku kręci męski intelekt, być może dlatego piszesz :-P :


Podobno ;)
Nie wiadomo tez ile trwa ten początek.

zalezy od kobiety-ja pod tym wzgledem jestem chyba troche meska, bo mimo wszystk o zwracam na to uwage i sam intelekt nie wygra :P tym bardziej, ze nie mam cisnienia w stylu "muszę za wszelką cenę być z kims,bo się rozlecę", które ma wiele pań.
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » So, 2 lut 2013, 23:51

Andegavennia napisał(a):chodzi o to, żeby daną osobę dało się wciąż odkrywać, by nie skończyło się tak, że po 3 miesiącach mam wrazenie, ze przeczytałam tę książkę do końca.

Ja sobie nie wyobrażam bycia z kimś, kto się nie chce rozwijać. Tak więc nie ma problemu z doczytaniem książki do końca, bo książka będzie pisana w trakcie :)

Andegavennia napisał(a):Nie, tylko trochę mnie dziwią procesy, ktore najpierw prowadzą do zafascynowania się kims, a pozniej znajdowania racjonalizacji na to, ze to jednak byla najwieksza pomylka zycia :F

To ja mam chyba wystarczająco realistyczne podejście do tych spraw, bo u mnie żaden związek nie był największą pomyłką życia. Po prostu na jakimś etapie się okazywało, że dalej posunąć się nie można bo nie pasujemy i tyle. Jedyna niedogodność to lekki zawód, że tak szybko wyszła niekompatybilność, ale to jest całkowicie przyćmione zdobytym doświadczeniem i zabawą.

Wg mnie dramatyzujecie ;)
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Andegavennia » N, 3 lut 2013, 00:20

marcinw
Wg mnie dramatyzujecie ;)


Tak. Ale ja na swoje usprawiedliwienie mam to, że być może będę słynnym bajkopisarzem :P
A niema dobrej opowieści bez szczypty dramatu.

Powoli dochodzę do nieśmiałego wniosku,ze wbrew powszechnej gadce nie wszyscy są stworzeni do bycia z kimś. Jak juz człowiek przerobi pewne etapy to potencjalna obecnosc drugiej osoby może tylko namieszać, wymaga zbyt dużych i rzykownych przemeblowań, przestaje być oczekiwana z utęsknieniem, przestaje być właściwie potrzebna...to smutne, ale cóż-życie. Nie każdemu trafia się tak, że wtedy kiedy kogoś potrzebuje to ma przy sobie odpowiednią osobę. No ale koniec dramatu :)
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Marcin » N, 3 lut 2013, 10:43

myślę, że aspy nie są stworzone do bycia z kimś. Co nie oznacza, że nie chcą być z kimś blisko, myślę, że potrzeby są takie same jak NT. Też chcemy mieć kolegów, przyjaciół, sympatię. Chcemy być akceptowani i lubiani. Chcemy być szczęśliwi.
Mamy tylko mniejsze możliwości zdobycia tego i bywa, że niektórzy się z tym godzą, przyzwyczajają. Niektórzy się nie godzą, a i tak nie wychodzi.
"different, not less."
Avatar użytkownika
Marcin
 
Posty: 165
Dołączył(a): So, 12 sty 2013, 20:08
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » N, 3 lut 2013, 14:43

Andegavennia napisał(a):Powoli dochodzę do nieśmiałego wniosku,ze wbrew powszechnej gadce nie wszyscy są stworzeni do bycia z kimś.

Jak na mnie to ja jestem właśnie 'stworzony' do bycia samemu. Tyle, że czasami robię wyjątek jak spotkam kogoś fajnego z kim jest lepiej, niż samemu. Może dlatego nie mam tych waszych egzystencjalnych problemów z samotnością, związkami itp.
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Marcin » N, 3 lut 2013, 15:39

Może, ale z Twoich wypowiedzi Marcinie (kurde tak jakbym do siebie mówił, co mi się zdarza niestety nierzadko) wydaje mi się, że mało emocjonalnie podchodzisz do związków, masz takie podejście zdroworozsądkowe. Nie każdy zażywa prozium. Niewiem czy Ci zazdrościć czy współczuć szczerze mówiąc. Z jednej strony to fajnie tak mieć jak masz, ale z drugiej strony piszesz tak jakbyś nigdy nie poczuł miłości. Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
"different, not less."
Avatar użytkownika
Marcin
 
Posty: 165
Dołączył(a): So, 12 sty 2013, 20:08
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » N, 3 lut 2013, 16:24

Zadurzony w kimś nigdy nie byłem i zdecydowanie chciałbym, aby tak pozostało. Tego typu narkotykom mówię stanowczo nie ;) Niemniej mogę do kogoś żywić silne uczucie. Tyle, że te moje uczucia jak na razie są całkiem kompatybilne ze zdrowym rozsądkiem (np. raczej niemożliwe jest, abym zakochał się w kimś toksycznym), więc stąd pewnie to wrażenie wyłącznie rozumowego podejścia.
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Marcin » N, 3 lut 2013, 22:25

No widzisz, a ja byłem 3 razy bardzo silnie zakochany... i powiem tak, że mimo, że nic z tego nie wyszło (na stałe), to kiedy to czułem władałem taką energią i wolą życia, że nie sposób o tym zapomnieć, jak również o odrzuceniu, które mimo, że było bolesne to również negatywne emocje mogą nieść energię aby poczynić jakieś zmiany, zwykle pozytywne. Tak chyba jest najlepiej jak myślę - by karmić się zarówno negatywnymi, jak i pozytywnymi emocjami i je używać do samorealizacji.

Co nie oznacza, że źle się czuję samemu :)

Więc łatwo Ci mówić Marcinie innym, że ich nie rozumiesz, bo nie rozumiesz, masz inne doświadczenia. W kimś toksyczynym możesz się zakochać - wbrew temu co myślisz, bo właśnie często takie osoby są w wielu rzeczach bardzo atrakcyjne i z czasem bez powodu (tzn. jest powód, ale dla Ciebie będzie nielogiczny, niezrozumiany - nawet dla NT byłby) mogą zacząć Cię odpychać jak się już przywiążesz, pokochasz. I nic wtedy nie możesz zrobić. To ... może zaboleć. Są terapie dla ludzi, co byli z osobami toksycznymi w związku, bo to bywa tak bolesne i nie do zaakceptowania, że same sobie nie potrafią poradzić.
"different, not less."
Avatar użytkownika
Marcin
 
Posty: 165
Dołączył(a): So, 12 sty 2013, 20:08
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez marcinw » Pn, 4 lut 2013, 10:02

No to ja muszę być jakiś inny, bo woli życia czy energii nie czerpię z innych ludzi :)

Marcin napisał(a):W kimś toksyczynym możesz się zakochać - wbrew temu co myślisz, bo właśnie często takie osoby są w wielu rzeczach bardzo atrakcyjne

Nie mogę sobie wyobrazić żadnej zalety, która by mogła przyćmić czyjąś toksyczność. Czy mógłbyś podać przykłady?

U mnie toksyczne zachowania albo próba szantażu emocjonalnego powoduje moje szybkie odkochanie się. Już taki przypadek miałem.
marcinw
 
Posty: 1776
Dołączył(a): So, 1 lis 2008, 00:00
Lokalizacja: Dunedin (Poznań)
Płeć: M

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez Nina2 » Pn, 4 lut 2013, 10:53

Odważni żyją krótko, ostrożni nie żyją wcale - cytat, z netu

(Nad wodą siedzieli cicho staruszkowie)
Refren:
... Jaka szkoda, jaka szkoda, jaka szkoda
że dni nasze, dni wiosenne, nawet we śnie
przeminęły beznamiętnie, bezszelestnie
jak ta woda...
(Piosenka z "Piwnicy pod Baranami", niestety całości nie pamiętam a w googlach nie mogę znaleźć)

Edit:
Czyli (być może) mamy wybór: kochać i cierpieć, przeżywać burze emocji – czy nic? Kwestia temperamentu?
Wybór pomiędzy postawą konika polnego czy mrówki (z bajki Lafontaine'a)?
Moja odpowiedź tu: mrówka też umarła, a konik co użył to użył...

EDIT
Marcin napisał(a):myślę, że aspy nie są stworzone do bycia z kimś. Co nie oznacza, że nie chcą być z kimś blisko, myślę, że potrzeby są takie same jak NT. Też chcemy mieć kolegów, przyjaciół, sympatię. Chcemy być akceptowani i lubiani. Chcemy być szczęśliwi.
Mamy tylko mniejsze możliwości zdobycia tego i bywa, że niektórzy się z tym godzą, przyzwyczajają. Niektórzy się nie godzą, a i tak nie wychodzi.


A DLACZEGO nie wychodzi? No to szukam dlaczego nie wyszlo, gdzie robie blad i next time jestem madrzejsza. Uczymy sie na wlasnych bledach.
Tez w mlodosci kilka razy swiat mi sie walil, mialam rozdarte serce - az nauczylam sie "kochac prawidlowo", kochac z radoscia a nie cierpiec.
IMHO: (buddyjskie) : cierpienie jest bledem lub skutkiem bledu.
Ostatnio edytowano Pn, 4 lut 2013, 11:08 przez Nina2, łącznie edytowano 2 razy
Avatar użytkownika
Nina2
 
Posty: 3886
Dołączył(a): Pn, 15 paź 2012, 23:00
Lokalizacja: Francja / K / 50+ Wszystko co tu piszę, jest moją prywatną opinią.
Płeć: K

Re: Poczucie zmarnowanego życia

Postprzez graddy » Pn, 4 lut 2013, 11:33

Nina2 napisał(a):IMHO: (buddyjskie) : cierpienie jest bledem lub skutkiem bledu.

a jak ktoś cierpi dla kogoś?
Avatar użytkownika
graddy
 
Posty: 104
Dołączył(a): Pn, 20 sie 2007, 23:00
Lokalizacja: poza Warszawą
Płeć: M

Następna strona

Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości