Pozytywne aspekty autyzmu i ZA.

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

Pozytywne aspekty autyzmu i ZA.

Postprzez =^.^= » Śr, 5 lip 2006, 16:36

Cześć. Jestem tu nową osobą i przychodzę trochę gościnnie, o ile mogę liczyć na gościnę. Moje zainteresowanie autyzmem i podobnymi tematami zaczęło się od przeczytania książki Temple Grandin "Byłam dzieckiem autystycznym". U Temple w dzieciństwie zdiagnozowano autyzm, ale niepełnoobjawowy. Dziś zajmuje się ona wieloma dziedzinami i można powiedzieć, że odniosła życiowy sukces, zwłaszcza że jej ścieżka była o wiele trudniejza niż większości ludzi. Szczerze podziwiam jej determinację i pracę nad sobą. Dziś autyzm Temple można nazwać wysoko funkcjonującym, a jej książka to furtka do zupełnie innego i dla mnie ogromnie fascynującego świata, w którym myśli sie obrazami. Temple twierdzi, że jakąś formę myślenia obrazowego posiadają też zwierzęta i że dzięki osobom autystycznym możemy łatwiej je zrozumieć. Nadzwyczają sprawą sa też niezwykłe umiejetności niektórych autystyków, jak rysowanie z odwzorowaniem najdrobniejszych detali albo jak u Temple widzenie w wyobraźni gotowych, ruchomych projektów urządzeń. Jest to rodzaj cudu, coś co próbuję pojąć. Chciałbym kiedyś choć na chwilę zamienić się w autystyka.
A ja, kim jestem. Mam trudności w kontaktach społecznych, może dlatego, że jestem tak inny. Ludzie łatwo wyłapują odmienność i wcale nie są tolerancyjni. Od dzieciństwa mam cechy obsesyjno-kompulsyjne, ale teraz w wieku 24 lat, trochę zanikły, albo się ukryły i czekają, żeby znów zaatakować. Zawsze trudno mi było gadac "o niczym", kiedy nie było jasno określonych ról i tematu, a niesmiałość i stress zachęciły mnie do rozmów na czatach. Lubiłem kolekcjonować i interesowałem się nietypowymi rzeczami. To chyba nie jest zespół Aspergera, tylko trochę cech OCD z silnym naciskiem na moralność i doskonalenie się. Staram się pracowac nad sobą i dlatego tak bardzo imponuje mi Temple, która potrafi dobrze funkcjonować mimo autyzmu. Ludzie nietypowi, którym przykleja się łatkę zaburzonych często są o wiele ciekawsi niż reszta. Ja mówię tak: skoro w starozytnym Rzymie ogromna większość uwielbiała krawe walki i rozszarpywanie na arenie, ktos, kto tego nie lubił był nienormalny. Każdy jest inny i to jest dla mnie piękne. Ja np. jestem kobietą, ale tu piszę z męskimi końcówkami, bo fatalnie sie czuję w żeńskiej roli, męczę sie, bo na tej roli ciąży społeczny stereotyp, od którego chcę się wyzwolic. Niestety nie bardzo wiadomo, gdzie od niego uciec. Ale nie krzywdzę tym nikogo, więc uważam że jest to ok. "Normalność" to bezwzględność, zawiść, złość. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy są fascynujący w swojej odmienności=oryginalności.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez . » Śr, 5 lip 2006, 19:19

witam Cię Karol, choć wcale nie wiem czy mogę Cię witać, bo też jestem tu nowa! Na razie ciekawi mnie od jakiego społecznego stereotypu chcesz się wyzwolić? A tak na marginesie, mam koleżankę na uczelni o imieniu Karolina, zawsze mówie na nią Karol i inni z naszej paczki też. Ona jest tym zachwycona, lubi to i sama się tak podpisuje jak do mnie pisze!
Dlatego podoba mi się to co piszesz, chociaż zapewne jest to trudne, tak mówić o sobie jak o mężczyźnie, chyba że bardzo się pilnujesz i utożsamiasz z tą rolą? Ludzie inni są zagrożeniem dla tzw. ludzi normalnych. Stąd bierze się np. rasizm. Jestes inny, zagrażasz,trzeba cię wyeliminować! Bardzo podoba mi sie przykład eksperymentu przeprowadzonego na jednej z amerykańskich uczelni. Bardzo męski student, przebrany w piękną wieczorową suknię, przechadzał się po promenadzie w mieście dajmy na to X(juz nie pamiętam jakie to było miasto). Wielu ludzi obrzucało go wyzwiskami, w końcu została wezwana policja i został oskarżony o zakłócanie porządku publicznego!
pozdr senta
.
 

Postprzez Guest » Śr, 5 lip 2006, 20:55

Witaj Senta. Miło mi Cię poznać. Stereotyp jest straszliwie zakorzeniony w społeczeństwie. Słyszałem, że już niemowlęta dzielą ludzi na mężczyzn i kobiety. Jednym przypisuje się odwagę i bezkompromisowość, drugim przypada rola bierna i uległa, i to mnie bardzo wkurza. Są wymogi, co do ubioru i zachowania, nawet wysławiania się. Kobietę, która ma wielu facetów nazywają puszczalską, o takim samym facecie mówią, że musi sie wyszumieć. Facet, który nie dba o ciuchy to luzak, kobieta - od razu zaniedbana. Do kobiety faceci będą sie przystawiać, ale nigdy nie będą traktowac na równi, jak np. towarzysza broni, chocby nawet miała wiecej siły w pięści i była mistrzynią rzutu nożem. Ta rola bardzo ogranicza, jesli ktos chciałby pójść w zupełnie innym kierunku. Dlatego robię sobie w myślach wyjście, jeśli nie w przeciwną rolę, to przynajmniej poza, żeby wyzwolić sie od konwenasów. To tez czasem prowadzi do niezrozumienia i konfliktów spolecznych, jak w zespole Aspergera. Moim zdaniem, dopóki człowiek, który w jakis sposób wyróżnia się ze społeczeństwa nikomu nie szkodzi i dopóki sam ze sobą sie czuje sie dobrze i nie chce sie leczyć, nie można mówić o zaburzeniu. O zespole Aspergera wiem tyle, że miało go wielu wybitnych ludzi, więc w pewnym sensie wyszło im to na dobre.
Przypomniał mi się jeszcze jeden ciekawy artukuł. Daniel Tammet, wysoko funkcjonujący autystyk, widzi liczby w formie obrazów i potrafi dokonywać zdumiewających obliczeń. Opracował własny język oparty na ciekawej zasadzie. Po prostu nie można przejść obojętnie. Czytałem, że szlaki nerwowe w mózgach ludzi o takich umiejetnosciach przebiegaja inaczej niż u większości ludzi, np. połączenia liczba-kolor-kształt-faktura uaktywniają jednocześnie ośrodki wzroku, liczenia i inne, które zwykle są nieaktywne. Dla mnie super ciekawy temat o ludzkich możliwosciach.
Guest
 

Postprzez =^.^= » Śr, 5 lip 2006, 20:58

Sory, odpowiedź od "Gościa" jest moja. Zapomniałem się zalogować. Pozdrawiam serdecznie Sentę i wszystkich uzytkowników forum.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez . » Śr, 5 lip 2006, 23:22

Hej Karol ponownie, ale sie namęczyłam,żeby Ci odpowiedzieć i wcieło mi mojego posta! Heh wybacz, napiszę jutro bo dzisiaj byłam u dentysty!
pozdr senta
.
 

Re: Kącik wielbiciela.

Postprzez rytr » Pt, 7 lip 2006, 00:00

Karol napisał(a):Cześć. Jestem tu nową osobą i przychodzę trochę gościnnie, o ile mogę liczyć na gościnę

Czesc Karol.


Moje zainteresowanie autyzmem i podobnymi tematami zaczęło się od przeczytania książki Temple Grandin "Byłam dzieckiem autystycznym". U Temple w dzieciństwie zdiagnozowano autyzm, ale niepełnoobjawowy.

Gwoli scislosci, zgodnie z zasadami diagnostyki nie ma czegos takiego jak autyzm niepelnoobjawowy. O Pani Grandin kraza rozne "opinie" - ze ZA, ze cechy autyzmu... Z ksiazek wylania sie obraz calkiem typowego autyzmu, ale przy wysokim poziomie funkcjonowania intelektualnego, czyli HFA.


Szczerze podziwiam jej determinację i pracę nad sobą. Dziś autyzm Temple można nazwać wysoko funkcjonującym, a jej książka to furtka do zupełnie innego i dla mnie ogromnie fascynującego świata, w którym myśli sie obrazami.

No, mysle ze jest co podziwiac. Polecam takze ksiazki P. Donny Wiliams. Jezeli Cie ta tematyka interesuje. Tu masz linka do jej bloga:
http://blog.donnawilliams.net/ a'propos takze T. Grandin;)

Chciałbym kiedyś choć na chwilę zamienić się w autystyka.

Nie wiesz co mowisz;))) (Wybacz)


...A ja, kim jestem. Mam trudności w kontaktach społecznych, może Ale nie krzywdzę tym nikogo, więc uważam że jest to ok. "Normalność" to bezwzględność, zawiść, złość. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy są fascynujący w swojej odmienności=oryginalności.

Mysle, ze jests interesujaca osoba:)
Nie oceniajmy jednak tak surowo "normalnosci";)))
Bo od siebie musialabym jeszcze dodac, ze "normalnosc" to glupota hehe (zartuje!)
pozdr.
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Re: Kącik wielbiciela.

Postprzez magic » Pt, 7 lip 2006, 21:08

Cześć Karol! Bardzo się cieszę, że do nas przyszedłeś.

Co znaczy tytuł wątku "Kącik wielbiciela"?

rytr napisał(a):
Karol napisał(a):Chciałbym kiedyś choć na chwilę zamienić się w autystyka.
Nie wiesz co mowisz;))) (Wybacz)

A czemu nie? To o co Karol prosi jest zupełnie niemożliwe, ale co w tym złego aby chcieć postawić się w sytuacji innej osoby aby ją zrozumieć? Poza tym czy autyzm to nieszczęście i nieustające cierpienie? (No, może znowu nie "czuję". A może właśnie czuję.)
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Re: Kącik wielbiciela.

Postprzez rytr » Pt, 7 lip 2006, 21:20

magic napisał(a):A czemu nie? To o co Karol prosi jest zupełnie niemożliwe, ale co w tym złego aby chcieć postawić się w sytuacji innej osoby aby ją zrozumieć?

Nie mowilam, ze jest w tym cos zlego:)

Poza tym czy autyzm to nieszczęście i nieustające cierpienie? (No, może znowu nie "czuję". A może właśnie czuję.)

NIe. To rodzaj "przekąsu" - to co powiedzialam. Tak w odniesieniu do wielu przemyslen moich i doswiadczen z ostatnich dni (nieprzyjemnych).
I mniej "przekąsu" w odniesieniu do kilkorga dzieci. Bardzo bardzo cierpiacych. Choc mysle, ze pobycie nimi kilka dni moglboby byc bardzo ubogacajace.
Jednak gdyby ktos mogl stac sie autysta "na chwile"... coz mialby mglisty obraz tego co to znaczy byc autysta. Bo autsyta sie jest cale zycie. Z "tym" sie dorasta i zyje cale late. I to jest z jednej strony najbardziej fascynujace z drugiej czasem bardzo trudne. A czasem takze przyjemne, zabawne i "pozytywnie zakręcone".
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Re: Kącik wielbiciela.

Postprzez magic » Pt, 7 lip 2006, 21:53

rytr napisał(a):I mniej "przekąsu" w odniesieniu do kilkorga dzieci. Bardzo bardzo cierpiacych.

Czy one cierpią z powodu autyzmu?

rytr napisał(a):Jednak gdyby ktos mogl stac sie autysta "na chwile"... coz mialby mglisty obraz tego co to znaczy byc autysta. Bo autsyta sie jest cale zycie.[...]

Pewnie, ale chyba lepszy mglisty obraz niż żaden. Wiesz, ja sobie myślę, że dobrze by było, aby każdy uczeń liceum musiał spędzić jeden dzień z zawiązanymi oczami, a inny dzień na wózku inwalidzkim z unieruchomionymi nogami. Cały dzień, i to w środku tygodnia, ze szkołą. Bez żadnych przerw "bo niewygodnie". Oczywiście autyzm to nie brak nóg i nie da się tak zasymulować. Pozostaje pisać książki i kręcić filmy.
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Re: Kącik wielbiciela.

Postprzez rytr » Pt, 7 lip 2006, 23:16

magic napisał(a):Czy one cierpią z powodu autyzmu?

bardziej dlatego, ze nie moga zaistniec. To raczej "wina" otoczenia niz "autyzmu". Czlowiek, ktory bardzo chce cos powiedziec, ale brakuje mu srodkow, ktory probuje, walczy a po chwili rezygnuje. I gryzie sie po rekach. A otoczenie mimo checi mimo prob, wciaz "odszyfrowuje" tamtego tylko w kilku procentach. To autyzm najczesciej "plus" kilka innych rzeczy. Czlowiek, ktoremu "autyzm zlamal zycie" bo juz bylo tak zle, ze gorzej byc nie moglo i wszyscy przerazeni nim go odrzucili. Wiesz, mozemy wymagac tolerancji, pomocy... Ale czasem to wymaga heroizmu. Od takiej matki. Mozna jej tego tylko zyczyc. Mysle ze wymagac trudno. A pomiedzy nia a dzieckiem niestety tak, stoi autyzm. I czasy w kotrych nie tylko nikt nie umial dzieckupomoc skutecznie, ale jeszcze matce wmawiano, ze to jej wina bo jest "zimna oziebla intel;ektualistka".
Roznie to bywa z tym cierpieniem. Oczywiscie to sa raczej sytuacje marginalne. ALe bywaja.


rytr napisał(a):Pewnie, ale chyba lepszy mglisty obraz niż żaden. Wiesz, ja sobie myślę, że dobrze by było, aby każdy uczeń liceum musiał spędzić jeden dzień z zawiązanymi oczami, a inny dzień na wózku inwalidzkim

To nie jest glupi pomysl. My robimy takie warsztaty sensoryczne. KAzdy moze sie przez jakis czas poczuc jakbymial potezne problemy sensoryczne. Kiedys nagram uczestnikow takich zajec (za ich zgoda oczywiscie). Bo zachowuja sie po jakims czasie dokladnie jak autysci.
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez =^.^= » So, 8 lip 2006, 00:40

Cześć. Dzięki za tak miłe przyjęcie, zwłaszcza, że jestem tylko wielbicielem, tzn. autyzm mnie fascynuje, tak jak podobne tematy. Stąd nazwa tego wątku: kącik wielbiciela. Ja sam tego nie przeżyłem, dlatego nie widzę przykrej strony życia z autyzmem, ale moge się jej domyślać.
U Temple szczególnie zaciekawiła mnie "maszynka do ściskania", wyobrażam sobie, że dla wielu osób, nawet bez autyzmu może to być jakis sposób na poczucie bezpieczeństwa i kontroli. Nie wszyscy byli w dzieciństwie dostymulowani dotykiem, a niektórzy, żyjąc np. samotnie są nadal skazani na brak stymulacji.
Mnie interesuje sposób, w jaki Temple podchodziła do projektowania budynków, z tego co pisze, wygladało to jak programowanie komutera, tylko ze ona programowała swój umysł. Wprowadzanie jakichs procedur, a potem nagle, jakby cos zaskoczyło i program odpalał. Niesamowite.
Historia Temple to wychodzenie poza własne ograniczenia.Dla mnie to po prostu piękne, praca nad sobą, jakiej mało kto by dokonał. Bo ja mam jakąś nadzieję, że nie jestesmy tylko sieciami neuronów, ale że jakis duch, albo świadomość może sam decydować o sobie. Mam taką nadzieję.
Pozdrawiam serdecznie.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez wallis » So, 8 lip 2006, 01:13

Cześć Karol! Piękne. Wiesz a mi sie wydaje czasem, że w życiu też tak jest, że się "samo pisze" wystarczy tylko intencja, a reszta sama się robi.
Avatar użytkownika
wallis
 
Posty: 450
Dołączył(a): Śr, 15 lut 2006, 00:00
Lokalizacja: w-wa

Re: Kącik wielbiciela.

Postprzez magic » Wt, 11 lip 2006, 19:06

rytr napisał(a):bardziej dlatego, ze nie moga zaistniec. To raczej "wina" otoczenia niz "autyzmu".

A, o to chodzi. Myślałem, że piszesz o fizycznym bólu. (Oczywiście, kontakty z otoczeniem też mogą fizycznie boleć, o czym wielu z nas miało okazję się przekonać na własnej skórze.)

rytr napisał(a):My robimy takie warsztaty sensoryczne. KAzdy moze sie przez jakis czas poczuc jakbymial potezne problemy sensoryczne. Kiedys nagram uczestnikow takich zajec (za ich zgoda oczywiscie). Bo zachowuja sie po jakims czasie dokladnie jak autysci.

Na czym polegają te warsztaty?
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Re: Kącik wielbiciela.

Postprzez rytr » Wt, 18 lip 2006, 22:14

magic napisał(a):A, o to chodzi. Myślałem, że piszesz o fizycznym bólu. (Oczywiście, kontakty z otoczeniem też mogą fizycznie boleć, o czym wielu z nas miało okazję się przekonać na własnej skórze.)


No, mnie czesto bola i to jest przykre bardzo. Ale to juz chyba wybiega poza watek?;)
Co ciekawe (pociagne, mimo, ze nie na temat) nie mam zadnych problemow z kontaktem fizycznym z dziecmi autystycznymi (a czasem jest to baaaaaaaardzo bolesny kontakt). Jest dla mnie psychicznie calkowicie do przyjecia i niemal zawsze.


rytr napisał(a):Na czym polegają te warsztaty?

Organizuje sie otoczenie i zadania dla uczestnikow w ktorych moga poczuc jak to jest gdy sie nie ma normalnych odczuc ze zmyslow. Moga doswiadczyc deprywacji sensorycznej, przebodzcowania, trudnbosci w wykonaniu rozmaitych czynnosci przez odmienny niz ich zwykly prog wrazliwosci na dane bodzce. I na prawde czasem ludzie zachowuja sie niemal identycznie jak wiele osob z autyzmem. Probuja sobie przywrocic równowage.
Ja mialam smieszna sytuacje na takim warsztacie (gdy bylam jako uczestnik). Mam ogromna nadwrazliwosc dotykowa. Trzeba bylo przez grube, skórzane rekawiczki z zamknietymi oczami rozpoznac szereg przedmiotow po kształcie. Ludzie dookola mnie stękali, marudzili rozpoznawali niewielka czesc przedmiotow i to poslugujac sie jak sie potaem okazalo głównie innymi zmysłami. Mi poszlo bez problemu ze wszystki przedmiotami samymi rekami.
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez =^.^= » Wt, 25 lip 2006, 15:02

Cześć. To znowu ja.
Chcę Wam dziś przedstawić niezwyklego człowieka, który moim zdaniem prezentował wiele cech związanych z autyzmem.
Będzie to cytat dłuższego artykułu. Moje są kolorowe wyróżnienia tego, co wskazuje mi na autyzm, tj. ten niezwykły jego rodzaj, który tak mnie interesuje.

"Nicola Tesla urodził się 10 lipca 1856 roku w chorwackiej wiosce. Miał on niezwykłą matkę - chociaż była ona analfabetką to potrafiła na pamięć kilka tomów wierszy. Sama też konstruowała narzędzia domowe, które później dobrze jej służyły.

Jako małe dziecko wykazywał niezwykłe zdolności i zainteresowania. W wieku pięciu lat zbudował swój pierwszy model. Był nim model koła wodnego, całkowicie różniącego się od tych jakie występowały w okolicy, w której mieszkał. Natomiast jako dziewięciolatek zbudował silnik, które napędzały pracowite chrabąszcze. Niestety zazdrosny kolega zjadł owady, pozostawiając przy tym silnik bez mocy.

Tesla miał fotograficzną pamięć. Gdy miał 12 lat znał już na pamięć tablice logarytmiczne. Błyskawicznie i bez najmniejszych trudności opanował sześć języków, posiadał też zdolność mierzenia przedmiotów "na oko" z niezwykłą dokładnością - do dziesiątych części milimetra. Tesla wykonywał też skomplikowane obliczenia bez pomocy żadnych tablic matematycznych, a robił je wszystkie w pamięci. Potrafił także przewidywać "zachowanie" swoich jeszcze nieistniejących maszyn. Wynalazca potrafił spojrzeć na narysowany schemat konstrukcji, zamknąć oczy i po chwili namysłu wskazywał nawet najmniejszy błąd w budowie urządzenia.

Swoje zainteresowania w kierunku maszyn przeniósł mając 17 lat, to właśnie wtedy wymyślił system mogący zamienić energie wodospadu Niagara na energię elektryczną. W czasie swoich studiów potrafił uczyć się nawet po 20 godzin na dobę. Nauczyciele i rodzice Tesli bali się o jego zdrowie, jednak on bardzo lubił się uczyć, uczył się także dlatego, aby móc budować coraz to lepsze urządzenia. Nauczyciele spostrzegli też, że wiedza jaką posiada ich uczeń znacznie przewyższa ich.

W czasie nauki na Uniwersytecie Praskim bez przerwy męczyła go obsesja projektowania silników elektrycznych. To właśnie w znacznym stopniu zwiększyło jego uczulenie na różne rzeczy i dziwaczną nadwrażliwość. Zanim wziął się do jedzenia musiał na samym początku obliczyć objętość talerza zupy, filiżanek i kawałków jedzenia. Nie mógł dotknąć niczyich włosów. Jego uszy ranił dźwięk, który przez nas na ogół jest nie dostrzegany, chodzi tu o dźwięk wydawany przez muchę, która lądowała na stole. Denerwowało go nawet "hałas" wywołany przez trzeszczenie łóżka pod jego ciężarem, więc wyposażył ten niezawodny wynalazek w... amortyzatory. Jestem wyjątkowo wrażliwym i dokładnym instrumentem odbierającym sygnały - innymi słowy - medium - zapisał Tesla. Jednak taka cecha mózgu łączy się z wielkim niebezpieczeństwem dla życia. Gdy zdarzały się niebezpieczne przeciążenia umysłu, Tesla, po prostu o wyłączał.

Jak na przekór Nicolasowi nikt w Europie się nim nie zainteresował, więc Tesla wyruszył w wielka podróż do USA. W Stanach Zjednoczonych zatrudnił go słynny wynalazca Tomasz Edison. Niestety nie zapłacił on Nicolasowi za wykonanie zlecenia, więc odszedł od niego i uznał go za swojego największego wroga. W wielu przypadkach się ze sobą nie zgadzali - Edison wolał prąd stały, jednak Tesla chwalił sobie prąd zmienny, który można łatwiej przesyłać na większe odległości. Edison był zatwardziałem przeciwnikiem tego typu wynalazkom, twierdząc, że może ona zagrażać życiu. Obaj wielcy wynalazcy sprzeczni byli też co do materiału do użycia jako żarnika w żarówce, którego Edison długo szukał. Tesla natomiast uważał, iż jest on zbędny, gdyż niepotrzebnie "zabiera" energię potrzebną do jego podgrzania, a następnie wytwarzania ciepła.

Rywalizację wygrał Edison, który następnie stał się bohaterem Ameryki i specjalistą od prądu stałego. Jednak Tesla tak łatwo się nie poddał: otworzył on własna firmę, która miała zapoznać świat z jeszcze nieznanym prądem zmiennym. Jego pierwszy debiut miał miejsce na Wystawie w Chicago w 1893 roku, kiedy to na dwadzieścia pięć milionów osób "wystrzeliło" 200 tys. żarówek oświetlających dziedziniec, na którym stali. Najdziwniejsze było chyba to, że wszystkie były "napędzane" prądem zmiennym. Na innych wystawał przepuszczał przez swoje ciało prąd o napięciu tysięcy wolt! Udowadniając przy tym samym, że jego teoria jest całkowicie bezpieczna dla życia ludzkiego. Wreszcie Tesla osiągnął swój wymarzony sukces, a swoje wynalazki sprzedał za tysiące dolarów. Ale jego największym błędem było to, że większości swoich wspaniałych maszyn nie opatentował. Jednak na swoje marzenie życia - opanowanie mocy wodospadu Niagara - musiał czekać jeszcze jakiś czas.

Wreszcie w 1897 roku spełnił to marzenie. Według jego pomysłu zbudowano na wodospadzie wielką elektrownie, która wytworzyła tyle energii aby mógł napędzić oddalone o 42 km miasto Buffalo. Jednak na tym nie skończyło - Tesla zapragnął dać całemu światu darmową energię. Mówił, że naładuje Ziemię prądem i aby go pobrać za zupełnie darmo wystarczy wytknął z ziemię metalowy pręt. Aby jego słowa stały się rzeczywistością wybudował wielkie laboratorium w Colorado Springs. Gdy wreszcie wszystko było zapięte na ostatni guzik Tesla uruchomił swoje urządzenie. Niestety zamiast darmowego prądu nastąpiło wielkie spięcie, które w nocy pogrążyło cały stan Kolorado w całkowitych ciemnościach. Tesla podejrzewał, że był to sabotaż jego pomocników, którzy rzekomo byli szpiegami jego konkurentów.

W 1934 roku Nicola Tesla zbudował swój największy wynalazek tzw. "promień śmierci". Według Tesli miał on niezwykłą, niszczącą moc. "Promień śmierci" był czymś w rodzaju fal dźwiękowych, niewidzialnych dla ludzkiego oka. Wynalazca wypowiedział się na jego temat, że jest to niezawodna broń mogąca zniszczyć nieprzyjacielski samolot z odległości nawet 600 km! Mógł także unicestwić armię liczącą nawet milion żołnierzy!

Moc tego nadajnika wynosiła aż 100 mld watów, a jej moc porównano do mocy 10 mln ton trotylu. Dla porównania podam, że bomba atomowa, która spadła na Hiroszimę była słabsza o 1-2 tysięcy razy. Gdyby taką energię skupić w pojedynczej, krótkiej wiązce o ściśle określonej częstotliwości, pozwoliłoby to uzyskać iskrę o energii 1 * 1018 dżuli.

Jak zrządzenie losu tak potężna eksplozja miała miejsce w 1908 roku, znana dziś jako katastrofa tunguska na Syberii. Większość naukowców sądzi, że był to upadek wielkiego meteorytu. Jednakże w kwietniu 1908 roku Tesla udzielił wywiadu prasowego, w którym ogłosił, że jego maszyna może zniszczyć dowolne miejsce na Ziemi. Dziwnym trafem dwa miesiące później doszło do katastrofy tunguskiej. Możliwe jest więc, że wielki wynalazca testował swój niszczycielski wynalazek.

Po śmierci Tesli w 1943 roku agenci Federalnego Biura Śledczego (F.B.I.) zaczęli przeszukiwać pokój w hotelu, w którym mieszkał Tesla. podobno znaleźli tam imponujace projekty wielu jego wynalazków, m.in. znalazł się tam projekt "promienia śmierci". następnie projekty te trafiły do amerykańskiego labolatorium, gdzie są opatrzone zastrzeżeniem: "tajne - specjalnego przeznaczenia". Czyżby wynalazki Tesli były aż tak niebezpieczne? Natomias rząd, tłumaczy swoje wtargnięcie do apartamentu Tesli, tym aby obce mocarstwa nie poznały projektów wynalazcy."
Artykuł ściągnięty z http://www.tpf.friko.pl/n...la%20tesla.html

Inna ważna cecha to nadwrażliwość na bodźce. Piszę to odnośnie tego, co rytr mówi o progu wrażliwości na bodźce. Właściwie to nie wiem, co o tym myśleć, ale temat wydaje mi się bardzo ciekawy.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez rytr » So, 29 lip 2006, 22:32

Karol napisał(a):Cześć. To znowu ja.
Chcę Wam dziś przedstawić niezwyklego człowieka, który moim zdaniem prezentował wiele cech związanych z autyzmem.


Musze sie wkrotce ustosunkowac do tego wpisu ale na razie nie mam czasu:) (moze jutro....)
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez =^.^= » N, 30 lip 2006, 23:13

ryrt, czekam na Twoją specjalistyczna opinię. Nikt nie rozpoznał jeszcze w Tesli autystyka, ale moim zdaniem to ewidentne.
A teraz wrzut artykułu z serwisu onet: (http://wiadomosci.onet.pl/1349827,242,1,kioskart.html)
"Liczby to jego zabawki
Autystyczny geniusz
Cierpiący na autyzm Daniel Tammet znany jest z genialnego operowania liczbami. Ale dla tego człowieka najważniejsze jest, że dzięki przychylności losu i sile woli zdołał wyzwolić się z samotności narzuconej mu przez chorobę.
Dwudziestosześcioletni Tammet jest autystycznym geniuszem o zadziwiających zdolnościach, podobnych do tych, jakie miał bohater grany przez Dustina Hoffmana w filmie „Rain Man”. Na świecie żyje około 50 takich osób, wyłącznie mężczyzn. Tammet jest jednak wyjątkowy, ponieważ potrafi opisać, jak funkcjonuje jego mózg. „Mam szczęście – mówi. – Większość z tych, którzy posiadają niezwykłe umiejętności, cierpi z powodu poważnych ułomności”.

Dwa lata temu Tammet zasłynął z tego, że z łatwością podał liczbę π do 22514. miejsca po przecinku. Twierdzi, że wciąż jest w stanie to zrobić. Jego pamięć jest nie tylko niesamowicie pojemna, ale również trwała. W nakręconym w ubiegłym roku filmie dokumentalny ujawnił swój talent i rozbił bank w kasynie w Las Vegas. Po raz pierwszy w życiu grał wówczas w blackjacka. Teraz dokonał czegoś, co w przypadku człowieka, który o słowach mówi, że są jego „drugim językiem”, stanowi jeszcze większy wyczyn: napisał książkę.

„Born on a Blue Day” to opis życia mężczyzny, którego jedynym przyjacielem były liczby. Tammet pisze sprawnie. Niewielkie mankamenty książki to brak dialogów i jakichkolwiek elementów humorystycznych. Nie ma w niej opowiastek w stylu „ale ze mnie gapa”. Zamiast tego dostajemy historię napisaną w sposób bardzo bezpośredni przez człowieka, który bardzo pragnie powiedzieć, jaki jest. Bywa, że przesadnie szczegółowo opisuje swoje fascynacje, na przykład strukturą języka.

Autor książki z łatwością radzi sobie z tym wszystkim, z czym większość ludzi ma problemy. Nie ma żadnych trudności z matematyką i składnią. Islandzkiego nauczył się w ciągu tygodnia. Nie potrafi jednak opanować umiejętności uważanych przez innych za oczywiste, takich jak komunikacja, zrozumienie, zdolność ogarnięcia całego obrazu, a nie szczegółów. „Mój mózg rozbija wszystko na rzeczy konkretne i namacalne – mówi. – To, co nieuchwytne, jest dla mnie trudne do zrozumienia”.

Tammet od małego cierpi na formę autyzmu zwaną syndromem Aspergera. Jako dziecko bez przerwy płakał. Uspokajał go jedynie powtarzający się ruch. Nigdy nie bawił się z innymi dziećmi, nie lubił zabawek. „Liczby były moimi zabawkami” – stwierdza. Dla niego mają one kolory, kształty, faktury, charaktery. Takie wzajemne zależności pomiędzy niezwiązanymi ze sobą wrażeniami zmysłowymi określa się mianem synestezji. Właśnie ta namacalność numerów pozwala Tammetowi podróżować w wyobraźni po pofałdowanym krajobrazie tworzącym liczbę π. „Dla mnie jest to równie piękne, jak Mona Lisa” – mówi.

Jednak nie wyjaśnia to, w jaki sposób Tammet odgaduje wyniki skomplikowanych obliczeń. Liczy czy zapamiętuje? Dlaczego lepiej szło mu w grze blackjacka, gdy odszedł od metody i korzystał z intuicji? „W dzieciństwie musiałem borykać się między innymi z ograniczeniami w logice” – wyjaśnia jedynie.

Tammet dobrze sobie radzi z odpowiedziami na moje pytania, nawet tymi nie wprost. W swojej książce pisze, że często sprawia wrażenie osoby niegrzecznej, bo nie reaguje na pytania niezadane bezpośrednio i zrozumiale. „Teraz odpowiadam, bo z kontekstu domyślam się, że zadajesz pytanie, na które muszę dać odpowiedź” – tłumaczy.

Tammet ma wiele zdolności charakterystycznych dla ludzi z autyzmem. Potrafi bardzo dokładnie kopiować obrazy, a swoją książkę zaplanował bez sporządzania jakichkolwiek notatek. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, czego nie potrafi zrobić. „Wychowywanie dzieci, gotowanie, nauczanie to są niesamowite umiejętności. Matematyka nie jest jedynym przejawem geniuszu” – mówi.

Jego niezwykłe zdolności są ściśle określone. Potrafi na przykład podnieść liczbę do dowolnej potęgi, ale nie radzi sobie z pierwiastkami kwadratowymi i algebrą. Zastępowanie liczb literami oznaczającymi niewiadomą nie ma dla niego sensu. Ma również trudności z włączeniem DVD czy wezwaniem taksówki. Jak większość ludzi cierpiących na autyzm, jest bardzo wrażliwy na hałas, dotyk i bodźce wzrokowe. Zanim odkrył elektryczną szczoteczkę, miał problemy z myciem zębów. Nigdy nie dostanie prawa jazdy, ponieważ wszystko dookoła go rozprasza.

Jednak najbardziej dokuczliwym aspektem choroby jest dla Tammeta trudność w zrozumieniu emocji. „Muszę udawać, że się cieszę z wygranej w kasynie. Nie lubię filmów, bo nie rozumiem wyrazu twarzy aktorów. Nie śmieszy mnie humor słowny, ale lubię slapstick” – mówi.

Zawsze wiedział, że jest inny od pozostałych. „Jednak dopiero mając osiem czy dziewięć lat, zdałem sobie sprawę, że jestem samotny – wspomina. – Kiedyś marzyłem o tym, żeby być normalnym. Ale ponieważ wszystko rozbijam na cząsteczki, moje poczucie własnego »ja« złożone było z tysięcy fragmentów wspomnień, które starałem się pozbierać w całość. Jedyna możliwość porozumienia się z innymi pojawia się wówczas, gdy uznam kogoś za osobę wyjątkową. Jest tak od momentu, kiedy sam zacząłem postrzegać siebie jako kogoś wyjątkowego. Ta zmiana przyszła w okresie dojrzewania. Chciałem być lubiany, nawet kochany. Poczułem się nieco bardziej ludzki” – mówi.

Dzięki przychylności losu i sile woli zdołał wyzwolić się z samotności narzuconej mu przez autyzm. „Miałem szczęście, bo wychowałem się w licznej rodzinie. Byłem najstarszy z dziewięciorga dzieci. Musiałem odnaleźć się w grupie, nie mogłem zamknąć się w świecie liczb. Moja matka stale nade mną pracowała. Przypominała mi, żebym patrzył prosto i nawiązywał kontakt wzrokowy, nawet jeśli było to dla mnie przykre”.

Od jedenastego roku życia Tammet wiedział, że jest homoseksualistą. Kiedyś poznał Neila, programistę, z którym korespondował przez internet. „Kiedy się zakochałem, uświadomiłem sobie, że i mnie można kochać. Wcześniej nie miałem o tym pojęcia” – opowiada.

Tammet powoli rozszerza zakres swoich emocji. Płakał, kiedy umarł jego kot. Zrozumiał wówczas, co to jest żal po utracie kogoś bliskiego. Nie potrafi jednak pojąć, co czują inni. Pisanie książki pomogło mu po raz pierwszy dostrzec w swoich rodzicach konkretne osoby. Wciąż jednak przekonuje się, jak bardzo różni się od innych. „Ostatnio opowiadałem Neilowi o czymś, co wydarzyło się, kiedy byliśmy na wakacjach. Nie byłem świadomy tego, że on też tam był” – mówi Tammet.

Niedawno poznał Kima Peeka, który był pierwowzorem postaci granej przez Dustina Hoffmana. Spotkanie to stało się dla Tammeta momentem przełomowym. Peek nie radzi sobie z samodzielnym pokonywaniem codziennych trudności, ale potrafi czytać dwie strony książki równocześnie – każdym okiem inną. Zapamiętuje przy tym wszystkie słowa. „Wymienialiśmy między sobą fakty i liczby, tak jak inni wymieniają plotki – wspomina Tammet. – On jeździ po Ameryce z przesłaniem, że różnienie się od innych nie musi oznaczać niczego złego”.

Tammet potrafił uświadomić sobie własne uniesienie, jakie towarzyszyło spotkaniu z Peekiem, jako szczęście. Po raz pierwszy w życiu nie czuł wstydu. Podobnie jak Peek mógłby wykorzystać swoje zdolności. Mógłby zarabiać pieniądze pokazując sztuczki z liczbami, ale zamiast tego woli pomagać naukowcom zrozumieć działanie mózgu. „Kiedyś chciałem być jak inni – wspomina. – Ludzie mówią jednak, że mam na nich taki sam wpływ, jak wybitny profesor fizyki Stephen Hawking, który jest niemal całkowicie sparaliżowany. W sprzeczności pomiędzy sprawnością a kalectwem widzą oni istotę człowieczeństwa”."
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez złoty smok » Pn, 7 sie 2006, 00:49

ciekawe Rytr.....chciałabym raz uczestniczyć w takich zajeciach
złoty smok
 
Posty: 177
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez =^.^= » So, 26 sie 2006, 22:47

Cześć. Ponieważ widzę, że mój wątek obumiera, doszedłem do wniosku, że najwyższy czas się pożegnać. Zmieniłem też temat wątku na taki, który lepiej oddaje to, na co chciałem zwrócić uwagę. Te wszystkie postacie, o których mówiłem, a które były inne niż większość ludzi, były też w jakimś sensie wyjątkowe. Inny nie znaczy gorszy, ja np., w "inności", oryginalności widzę prawdziwe piękno i wartość. Różnorodność jest wspaniała. Osobiście bardzo bałbym się nazywać po imieniu to wszystkiego, co we mnie jest nietypowe, nie chciałbym trafić do jakiejś szufladki, podpisanej taką czy inną jednostką chorobową. Zresztą ja chorobę widzę tylko tam, gdzie określony stan sprawia ból danej osobie, która go doświadcza. Cała reszta jest prywatną sprawą danej osoby. I jeszcze cytat.
"Może się zdarzyć, że w wielkiej życiowej rozgrywce otrzymasz do ręki odmienne karty niż pozostali. Zawsze jednak są metody, by je rozegrać z maksymalną dla siebie korzyścią."
Jest to moje życiowe motto.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
W dzisiaj robionym teście AQ wyszło mi równo 30, jakiś czas temu było to chyba 28, coś koło tego. Czy to coś znaczy? Wydaje mi się, że test w dużym stopniu odzwierciedla problemy społeczne, a ich przyczyny mogą być już różne. Zresztą kto to może wiedzieć.
:)
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez . » N, 27 sie 2006, 17:40

Karol nie żegnaj się tak zaraz!
.
 

Postprzez Amelia » N, 27 sie 2006, 19:34

senta7 napisał(a):Karol nie żegnaj się tak zaraz!


No właśnie, zostań! Ja nie zauważyłam Twojego wczorajszego wpisu, ponieważ siedziałam zafiksowana w "swoim" wątku o Nieuświadomionych Aspie. W Twoim temacie też chciałabym się jeszcze wypowiedzieć i zadać pytania (z opóźnieniem, bo piszę na forum od niedawna), ale ustaliłam sobie priorytety i próbuję się ich trzymać.

Na razie piszę więc tylko trochę, bo chyba trzeba Ci odpisać szybko. Chodzi o to, że gdybym zaczęła komentować Twoje wypowiedzi to napisałabym dużo, a przez to zlekceważyła innych z tego forum, którym obiecałam odpisać.

Poprzedni tytuł wątku BARDZO mi się podobał i sama chciałam się już dawno przedstawić, posługując się niemal identycznym, jednak nie miałam wtedy tyle odwagi co Ty, aby napisać na forum. Jestem wielbicielką tego forum (jako zbioru aspergerowców), choć też nie uważam się za aspie (chociaż uważam, że jestem w 50% aspie - te procenty dla mnie naturalne i spróbuję je kiedyś wyjaśnić).

Mam nadzieję, że źle Cię zrozumiałam (zrozumiałam, że chciałeś zrezygnować całkiem z aktywności na forum). To byłaby strata, bo jesteś interesującym człowiekiem, oraz dlatego, że uczestnicy chyba stwierdzają, że potrzebują czasem pomocy NT - również tych nietypowych NT, a nawet szczególnie takich, gdyż ci są z reguły bardziej tolerancyjni.

A jeżeli chodzi o wielbicieli i nietypowe tematy to moim zdaniem takich nigdy za wiele! :D

Jeszcze jeżeli chodzi o Twój ostatni post - ten też odpowiada po części moim przemyśleniom, np. ja piszę o sobie, że jestem w 30% neurotyczna, jednak - przynajmniej w tym momencie - nie odważyłabym się wszystkiego wyjawić i nazwać (pewnie nawet przed samą sobą :? )

Myślę, że i Tobie zostać się opłaca, bo my w razie czego ze swoją wrodzoną szczerością (ta cecha dotyczy mnie w 100%, czasami jestem "szczera aż do bólu"...) też możemy Ci czasem pomóc, na przykład poprzez "spojrzenie z dystansu" czy zwyczajne towarzystwo na forum.

P.S. Nie byłabym sobą gdybym nie zaprosiła Cię do udziału w wątku o Nieuświadomionych Aspie (wątek należy właściwie do Hari'ego, ale ja sobie wyobrażam, że to ja tam rządzę :wink: )
Amelia
 
Posty: 8370
Dołączył(a): Cz, 27 lip 2006, 23:00
Płeć: K

Postprzez =^.^= » Wt, 29 sie 2006, 20:23

Cześć. Nie, no oczywiście miło mi tu na tym forum i mogę jeszcze trochę o czymś podyskutować. Niektóre sprawy są dla mnie całkowicie abstrakcyjne, więc nie wypowiadam się o tym, co mnie nie dotyczy. Tak jak już mówiłem, wszystko zaczęło się od książki dr Grandin i mojego podziwu dla jej woli, żeby budować siebie jakby od nowa. Uczyć się tego, co dla niej z natury było obce, jak obcego języka. To ona panuje nad swoim autyzmem, a nie autyzm nad nią, przynajmniej na tyle, na ile to możliwe. Zastanawiałem się też, jak to jest z tymi kontaktami społecznymi w zespole aspergera? Czy nie ma zupełnie potrzeby rozwijania takich kontaktów, czy po prostu chodzi o barierę porozumiewania się i brak zrozumienia? Ja na przyklad, pragnąc uzdrowić moje życie towarzyskie, czytam ostatnio podręczniki i uczę sie jak dziecko elementarza, żeby przełamac tę społeczną izolację. Nie wiem, czy to możliwe, ale próbuję się nauczyć właściwie reagować w różnych sytuacjach, żeby nie popadać w konflikty, a to się dość często zdarzało, w sumie nie wiem, dlaczego. Moim zdaniem chodzi o nadinterpretacje, np. mówię tak (autentyczny przykład:"Czemu tak jest, że młodzi ludzie nie założą już na siebie nic, co nie ma metki Diverse albo Nike." (mowa była o tym, że nie zawsze drogie musi oznaczać lepsze, gadalismy o darmowym oprogramowaniu). A osoba, przy której to mówię, do mnie tak:"czuje sie obrazona, ze oceniasz mnie po metce, ja te spodnie dostalam w prezencie. Jestes pustą osobą." Kurde, przecież co innego mówię, co innego odczytują. Kontakty z ludźmi są czasem BARDZO trudne. Zwłaszcza jeżeli oceniają kogoś przez stereotypy, nic dziwnego ze przez lata unikałem tych kontaktów jak ognia.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez Kurak » Wt, 29 sie 2006, 21:06

Karol napisał(a):Zastanawiałem się też, jak to jest z tymi kontaktami społecznymi w zespole aspergera? Czy nie ma zupełnie potrzeby rozwijania takich kontaktów, czy po prostu chodzi o barierę porozumiewania się i brak zrozumienia? Ja na przyklad, pragnąc uzdrowić moje życie towarzyskie, czytam ostatnio podręczniki i uczę sie jak dziecko elementarza, żeby przełamac tę społeczną izolację. Nie wiem, czy to możliwe, ale próbuję się nauczyć właściwie reagować w różnych sytuacjach, żeby nie popadać w konflikty, a to się dość często zdarzało, w sumie nie wiem, dlaczego. Moim zdaniem chodzi o nadinterpretacje, np. mówię tak (autentyczny przykład:"Czemu tak jest, że młodzi ludzie nie założą już na siebie nic, co nie ma metki Diverse albo Nike." (mowa była o tym, że nie zawsze drogie musi oznaczać lepsze, gadalismy o darmowym oprogramowaniu). A osoba, przy której to mówię, do mnie tak:"czuje sie obrazona, ze oceniasz mnie po metce, ja te spodnie dostalam w prezencie. Jestes pustą osobą." Kurde, przecież co innego mówię, co innego odczytują. Kontakty z ludźmi są czasem BARDZO trudne. Zwłaszcza jeżeli oceniają kogoś przez stereotypy, nic dziwnego ze przez lata unikałem tych kontaktów jak ognia.


Potrzeba jest, ale slabnie w obliczu trudnosci. Przynajmniej u mnie.

Tez czytalem tego typu ksiazki, i efekty byly - moze nie takie swietne jak zdawalo mi sie ze beda - ale byly. Niestety zwykle utrzymywaly sie jakos do miesiaca - potem jakby konczylo sie paliwo i wracalem do /starego siebie/. Oczywiscie, zachecam mimo wszystko - zawsze warto sie updejtowac i patchowac. ;]

Co do sytuacji ktora przedstawiles. Hm, moze ton byl ironiczny? Albo rozmowczyni niezbyt sprytna? Wyglada na ewidentna nadintepretacje i raczej jednostkowy przypadek. Ciezko mi sobie wyobrazic, ze cos takiego ciagle Ci sie przytrafia. Moze to kwestia tego jak mowisz lub co robisz gdy mowisz, a moze obracasz sie w nie calkiem odpowiednim towarzystwie - nie wiem.
Avatar użytkownika
Kurak
 
Posty: 72
Dołączył(a): Pt, 21 lip 2006, 23:00

Postprzez =^.^= » Cz, 31 sie 2006, 12:02

Kurak, jasne, że to nie zdarza sie codziennie, ale poważnie wytrąca z równowagi. Z reguły jak coś mówię, chodzi wyłącznie o to, żeby coś przekazać, a nie komuś dogryźć, albo realizować jakieś swoje inne, ukryte cele. Temu ma służyć komunikacja. Aspies też tak myślą? Jeśli tak, to może mam z aspies trochę wspólnego, wydaje mi się, że czasem granica jest płynna, ile jakich cech się ma. A skąd się wziął skrót "NT"? To inaczej nie-aspies, tak? Taki trochę podział. Jak wszędzie, gdzie jestem.
amelka, dzięki za zaproszenie, ale nie mogę znaleźć tematu o Nieuświadomionych Aspies, tytuł jest jakiś inny?
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez Krzyś » Cz, 31 sie 2006, 13:30

NT - Neurotypical (Neurologically Typical), jest też pogardliwe spolszczenie (moje ulubione) "neurotypole"
Karol napisał(a):ale nie mogę znaleźć tematu o Nieuświadomionych Aspies
http://www.asperger.fora.pl/viewtopic.php?t=1251
Pozdrowienia,
Krzyś
Avatar użytkownika
Krzyś
 
Posty: 1940
Dołączył(a): Wt, 25 lip 2006, 23:00
Lokalizacja: Lublin / M / 32 / zdiagnozowany
Płeć: M

Postprzez złoty smok » So, 2 wrz 2006, 11:21

Karol...... jeśli chodzi o Twoje wypowiedzi do innych, które są pozbawione podtekstów, to nie da sie ukryć,ze mam to samo i potem sie dziwie,ze ktos cos odczytał innego...
złoty smok
 
Posty: 177
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez =^.^= » N, 3 wrz 2006, 14:42

krzyś, dzięki :) , już czytam.
amelka jestem za połową Twojego wątku, niespotykany sposób wyrażania się, ale wiem że to szczere i na swój sposób fascynujące. Ktoś inny, jak by chciał, pewnie by tak nie potrafił. :)
złoty smok, z tymi podtekstami to nie wiem nawet czy to jest tak specyficznie aspergerowskie, bo u mnie to jest zwykła prostota, jestem nieskomplikowanym człowiekiem tak jak moje słowa. Podobnie z posądzaniem o kłamstwo, niedowierzaniem. Po co mam kłamać, zwyczajni ludzie może mają z tego jakąs korzyść, mnie wcale nie zależy na społecznych korzyściach, bo nic i tak nie polepszy mojej sytuacji. :)

Zastanawia mnie jeszcze np., jacy byliście w dzieciństwie? U mnie coś było od samego początku, w przedszkolu dziecko (ja) siedziało samo i bawiło się tymi samymi klockami, a potem z jedyną koleżanką, która też była w pewnym sensie izolowana, bo ruda (pewnie dlatego nikt inny się nie chciał z nią bawić, tak jak i ze mną nie chcieli). Nasze zabawy polegały na wymianie modlitw (ona była z rodziny ewangelickiej) i robieniu z papieru kubków do picia wody z kranu, które chowało się w kapciach, bo picie wody z kranu było najwiekszym grzechem, tuż po jedzeniu pasty do zębów. :)
Czy Wy czujecie się bardzo odrębną grupą, odrębną częścią społeczeństwa? Ja nie mogę sobie w tym społeczeństwie znaleźć miejsca i nawet nie ma takiej grupy, w której mogę się odnaleźć. Wszędzie coś nie pasuje.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez . » N, 3 wrz 2006, 14:54

oooo Karol ja w przedszkolu przechodziłam fascynacje świętością, piłam wodę święconą, która ukradkiem wyniosłam z kościoła. Potem nie można było sie do nikogo odzywać. Teraz widzę że był to sprytny wybieg, bo i tak nikt ze mną na ogół nie rozmawiał!
.
 

Postprzez Krzyś » N, 3 wrz 2006, 16:50

Karol napisał(a):Czy Wy czujecie się bardzo odrębną grupą, odrębną częścią społeczeństwa? Ja nie mogę sobie w tym społeczeństwie znaleźć miejsca i nawet nie ma takiej grupy, w której mogę się odnaleźć.
ja się nie czuję jakąkolwiek częścią społeczeństwa. Po prostu siedzę w domu (jak nie muszę iść na wykłady czy ćwiczenia). Kiedyś próbowałem się socjalizować (z pomocą psychologa - ta osoba naprawdę wiele dla mnie zrobiła, zupełnie bezinteresownie), ale większość moich przedsięwzięć kończyło się fatalnie - bardzo szybko dałem sobie spokój.
Karol napisał(a):Zastanawia mnie jeszcze np., jacy byliście w dzieciństwie?
przedszkola nie pamiętam za bardzo; pamiętam że w szkole wolałem towarzystwo nauczycielki od towarzystwa kolegów; w podstawówce i gimnazjum w swoim mniemaniu nie odstawałem od przeciętnej, oprócz tego że kojarzyłem tylko swoich kolegów z klasy - bliższą znajomość utrzymywałem z jedną osobą, i ograniczała się ona do okazjonalnego odwiedzania się (co pół roku <: ). W liceum dopiero zacząłem czuć się naprawdę obco - początkowo spędzałem wszystkie przerwy siedząc na ławce, a w drugiej klasie przed komputerem (jak wykombinowałem jak się logować do szkolnej sieci nie posiadając konta (: ) - i w sumie to była najprzyjemniejsza rzecz w tej szkole (zresztą wybrałem II liceum tylko dlatego że zobaczyłem komputery na korytarzach (: ). Teraz moje kontakty z kolegami są takie same jak zawsze - czyli żadne (no, ale całe 2 razy byłem w barze :p )
Pozdrowienia,
Krzyś
Avatar użytkownika
Krzyś
 
Posty: 1940
Dołączył(a): Wt, 25 lip 2006, 23:00
Lokalizacja: Lublin / M / 32 / zdiagnozowany
Płeć: M

Postprzez asperger » N, 3 wrz 2006, 17:46

Ja w przedszkolu biegałem po całej sali tam i z powrotem i np. śpiewałem jakieś piosenki, które usłyszałem (kiedyś miałem do tego pamięć) albo liczyłem (1, 2, 3, 4 i tak dalej). Nie robiłem tego co dzieci. Nawet wychowawczyni przedszkola kiedyś stwierdziła, że jestem głuchy, ale później zmieniła zdanie, bo jak zagrała na pianinie to odrazu przyleciałem i od tego czasu zawsze siadałem koło pianina, kiedykolwiek ktoś na nim grał. Wtedy tak się zachowywałem, bo nie wiedziałem o co chodzi. Nie byłem świadomy tego, że mam robić to co inne dzieci. Natomiast teraz w szkole zagaduję do dziewczyn. Potrafię rozmawiać, chociaż nie za bardzo potrafię gadać na "codzienne tematy" tylko na takie filozoficzne i niewiele osób lubi na takie tematy rozmawiać. W szkole zdobyłem w takim plebiscycie 3 statuetki: szkolny oryginał, wszędzie go pełno, "mam w sobie to coś". Nominowany byłem również do szkolny amant. Nie wiem dlaczego. Ja chyba nie podrywam dziewczyn. W tym roku zdobyłem 2 statuetki: szkolny oryginał i "mam w sobie to coś".
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez Guest » N, 3 wrz 2006, 21:22

Powiem Wam jeszcze, tak szczerze, że liceum to był największy koszmar. Przerwy spędzone w ubikacji, bo było wiadomo od samego początku, że nikt mnie nie polubi, zapadnie cisza, i nie będę nigdzie pasować. To niczyja wina, ale to bardzo bolesne. Gdyby można było sobie zrobic pranie mózgu...
Guest
 

Postprzez =^.^= » Cz, 7 wrz 2006, 12:40

Sorry, to wyżej to moje, zapomniane zalogowanie. Miało być o pozytywach, a wyszło zupełnie odwrotnie. Jestem tylko NT z problemami społecznymi, które mogą trochę przypominać AS.
Ktoś chciał zbanować Sentę? To taka miła osoba (senta7, pozdrawiam :) ). Proszę mnie też zbanowac wobec tego, razem z Sentą.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez . » Cz, 7 wrz 2006, 17:22

Karol dzięki za miłe słowa! Juz wszystko chyba ok!
.
 

Postprzez =^.^= » N, 15 paź 2006, 16:03

Cytat z Wikipedii:
"Zespół Aspergera (zwany czasem zaburzeniem Aspergera) został zdefiniowany jako jednostka chorobowa stosunkowo niedawno, mniej więcej w połowie lat 80. Schorzenie zostało oficjalnie uznane dopiero w czwartej edycji Diagnostic and Statistic Manual/DSM-IV/ wydanej w 1994 r."
...dlatego niekóre osoby z ZA mają błędną diagnozę schizofrenii.

Fragmenty z Wikipedii, wybrałem to, co do mnie pasuje, a to co najbardziej jest podkreślone.

"Głównym problemem przy obecności zespołu jest upośledzenie funkcji społecznych i emocjonalnych (deficyty kontaktu z otoczeniem).
U osoby z zespołem Aspergera występują typowe dla autyzmu odchylenia i deficyty w kontaktach i umiejętnościach społecznych i w użyciu języka dla potrzeb komunikacji.
Najprawdopodobniej zespół Aspergera nie ma wpływu na poziom inteligencji (IQ), jednak osoba chora na niego może sprawiać wrażenie mniej lub bardziej inteligentnej niż inni w zależności od sytuacji, np. w sytuacji wymagającej wysokich umiejętności społecznych może dla osób postronnych sprawiać wrażenie osoby niedojrzałej lub wręcz opóźnionej umysłowo; natomiast jeśli idzie o przyswajanie faktów, które akurat znajdują się w sferze jej zainteresowań, np. obsługę komputera, nauki ścisłe lub inną dowolnie wybraną, często wąską dziedzinę wiedzy, osoby te często prześcigają zwykłych ludzi. Ponadto zespół Aspergera może występować razem z ADHD, dyspraksją, zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, problemami z mową, natręctwami i fobiami.
Ważny jest brak wytwórczych objawów takich jak omamy i urojenia - wskazują one jednoznacznie na schizofrenię, a nie zespół Aspergera.
W przeciwieństwie do schizofrenii, gdzie pierwsze symptomy ujawniają się dopiero podczas okresu dojrzewania, w zespole Aspergera zaburzenia pojawiają się praktycznie od urodzenia i nie da się określić okresu zdrowego funkcjonowania przed ich nastaniem.
Dodatkowo wielu ludzi z zespołem ma poważne problemy z ekspresją własnych uczuć i emocji w taki niewerbalny sposób, w jaki robią to zwykli ludzie i co jest przyjęte za normę.
Dlatego osoby z tym zespołem oceniane bywają jako pozbawione emocji czy uczuć wyższych; często przypadkowe osoby mogą widzieć w nich psychopatów. Występują też problemy z kontaktem wzrokowym, osoba taka może albo go unikać, albo wpatrywać się w twarz rozmówcy lub wykonywać inne nienaturalne ruchy, które rozpraszają drugą osobę od tematu rozmowy.
Problemy zazwyczaj pojawiają się w wypadku zwykłej nieoficjalnej rozmowy. Człowiek taki nie umie często w ogóle się odezwać ani "zachować" w sytuacji nieformalnej rozmowy "o niczym" itp., natomiast raczej nie sprawia mu problemów wysłowienie się przed grupą ludzi (zwłaszcza jeśli nie są całkowicie obcy) i specjalistyczna rozmowa na temat zainteresowań.
Poza tym wszystkim zawsze lepiej takie osoby potrafią się komunikować pismem (wszelkiego typu internetowe sposoby komunikacji).
Problemy te mogą zostać przezwyciężone, ale nie na drodze normalnego rozwoju, tylko silnego własnego wkładu intelektualnego. Powoduje to opóźnienia w nabywaniu tych funkcji i tym samym upośledzony rozwój społeczny.
Specyficzne wąskie oraz bardzo wciągające zainteresowania przybierają nieraz formę obsesji.
Jednak zainteresowania te opierają się często o kolekcjonowanie, układanie rzeczy, zbieranie jakichś wiadomości na dany temat w taki sposób że stanowią one całość, jakąś kolekcję gdzie istnieje prosty system wyboru i układania tych informacji, jakiekolwiek luki w wiadomościach powodują że osoba taka porzuca daną czynność.Ludzie tacy najlepiej się czują żyjąc w uporządkowanym otoczeniu z ustalonymi schematami.
Występują też problemy w ocenie stopnia ważności wykonywanych czynności, oraz w ocenie ile dana czynność może zająć czasu. Ponadto ludzie ci odczuwają silną potrzebę skończenia raz rozpoczętego zadania, próba przerwania czynności objawia się silnym stresem i próbami uzasadniania "na siłę" powodu wykonywania tej czynności. Człowiek pochłonięty taką obsesyjną czynnością systematycznie zaniedbuje inne, mogą ucierpieć np. płacenie rachunków lub nawet higiena osobista
Ludzie cierpiący na zespół Aspergera często się odzywają niestosownie do sytuacji np. 5-letnie dziecko może, mówiąc o swoich zainteresowaniach, mówić językiem wyjętym jakby wprost z podręcznika akademickiego nie zważając często na to czy osoby słuchające są tym zainteresowane. własnie często nie były zainteresowane, ale staram się to teraz wyczuwać, chociaż czasem nie mogę sie powstrzymać, żeby czegoś nie powiedzieć. Może się zdarzyć, że u osoby z zespołem Aspergera jakieś konkretne wrażenie zmysłowe jest postrzegane intensywniej niż u zwykłych ludzi, bardzo często obejmuje to strach przed głośnymi dźwiękami oraz pracą z hałaśliwymi urządzeniami." tego to chyba nikt nie lubi, ale drażni mnie to, też muzyka u sąsiadów, kosiarki, piszczący tuner od tv sat, chrapanie, kiedyś przez rok życia w akademiku: radia, nauka szeptem, rozmowy
Gdzieś była lista problemów współistniejących: OCD i GID też były wymienione - to pasuje.

Nie pasuje: potrafię nazywać swoje emocje, "wyjść z siebie" i "wcielić się na chwilę w inną osobą", żeby zrozumieć, co ta osoba czuje, mam empatię. Odczytywanie komunikatów niewerbalnych - trudno powiedzieć, widzę, gdy ktoś jest wściekły, albo gdy się cieszy, albo smuci.

Pasuje: łatwowierność, modulacja głosu sprawia mi problemy, lubię komputery, elektroniczne gadżety.

Nie wiem, czy pasuje: nie umiem "act like", być, zachowywać się jak kobiety, ten styl (znany z prasy, telewizji albo z życia) to dla mnie obcy świat, dlatego nigdy nie udało mi utożsamić z kobietami, które znam, dla nich też nie było we mnie atrakcyjnego towarzystwa do pogawędek. Nigdy nie zrealizuję się w takiej roli społecznej, a ponieważ innej nie mogę podjąć, podejmuję formalne role np. role zawodową, w których jako tako funkcjonuję.

To wystarczy do rozpoznania ZA?
Może to "nieokreślone problemy z kręgu ZA i autyzmu".
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez asperger » N, 15 paź 2006, 16:59

A mi hałas wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. :D
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez issa » N, 15 paź 2006, 17:04

No bo przeciez kazdy Aspie ma swoja osobowosc,nie?A poza tym na swoim przykladzie starszej pani moge powiedziec,ze duzo rzeczy trafilo do mnie z czasem,duzo rzeczy z czasem mnie oposcilo.Osobowosc zostala.
Avatar użytkownika
issa
 
Posty: 461
Dołączył(a): Śr, 20 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: ze stanow skupienia materii

Postprzez cozashit » Pn, 16 paź 2006, 00:28

Czytam czytam...i gdzie te pozytywne aspekty?

moge zaczac:

rzadko bywam w knajpach i wdycham mniej dymu tytoniowego :lol:
cozashit
 
Posty: 84
Dołączył(a): N, 8 paź 2006, 23:00

Postprzez GattacaSputnikUpdate » Pn, 16 paź 2006, 00:35

nie pale 1 dzien juz, a to juz jakis drobny sukces w celu ratowania pokiereszowanego studenckiego portfela.
Avatar użytkownika
GattacaSputnikUpdate
 
Posty: 221
Dołączył(a): Cz, 12 paź 2006, 23:00

Postprzez =^.^= » Pn, 16 paź 2006, 14:28

Pozytywna jest szczerość i uczciwość, w świecie pełnym kłamstwa to bardzo cenne cechy.
Jeśli nie wchodzi się tak maksymalnie w życie społeczne, nie zatraca się indywidualizmu i nie nabywa złych nawyków.
Jeśli się ktoś dobrze orientuje w jakiejś dziedzinie, może zyskać przychylność ekspertów o silnej pozycji społecznej i znaleźć komfortową niszę do życia.
Mniej imprez i hałasu to większe skupienie na tym, co jest naprawdę ważne.
Osoby z ZA poznane przeze mnie przez to forum są ciekawymi rozmówcami. Ja widzę tu pewną rozwagę i delikatność w sposobie bycia. To duży kontrast w porównaniu z hałasem i silną rywalizacją między ludźmi, jaką znam z życia. Z tego, co wiem, osoby z ZA trakują wszystkich tak samo, niezależnie od pozycji społecznej, osiągnięć, majętności, płci, wieku (ja też tak mam), czyli od tego całego społecznego kontekstu. W zwykłym życiu to wszystko ma kolosalne znaczenie. Myślę, że to stąd wynikają moje problemy z tożsamością, bo ciągle oczekiwano ode mnie czegoś, co mnie przerastało, dopasowania się do wzorca, który ktoś kiedyś stworzył dla 99% NT zadowolonych z takiego stanu rzeczy. Nigdy nie uda mi się wejść w jakikolwiek wzorzec, i ten stan niedookreślenia zostanie już na zawsze.

Mam pytanie do osób z ZA płci żeńskiej (żeńskiej jak ja, co przysparza mi tylko problemów i wcale mnie nie wzrusza). Jak Wam udało się sprostać oczekiwaniom społeczeństwa? Całe życie jest się człowiekiem traktowanym w sposób daleki od neutralnego. Wydaje mi się że osobom płci żeńskiej jest o wiele trudniej, a tolerancja dla zachowań odbiegających od normy jest drastycznie mniejsza. Oczekuje się dobrej socjalizacji, mniejszej samodzielności, zainteresowania wyglądem zewnętrznym, uległości i opiekuńczości. Przez lata narastała we mnie awersja. W wieku dojrzewania tak drastycznie rozeszła się moja z rówieśnikami, że momentami nie chciało mi się żyć, albo budziła się wręcz nienawiść do życia społecznego. Niska tolerancja dotyczy też nietypowych zainteresowań, a przeciwni im są wszyscy. Rób to, nie rób tamtego. No i to wszystko doprowdzadziło do tego, ze mówię o sobie bezosobowo, albo z męskimi końcówkami, bo brzmią neutralniej. Coś w stylu mówienia o kosmicie, trzeba zdecydować się na jakąś opcję, a i tak nic ona o kosmicie nie mówi.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez GattacaSputnikUpdate » Pn, 16 paź 2006, 20:21

Karol napisał(a):Pozytywna jest szczerość i uczciwość, w świecie pełnym kłamstwa to bardzo cenne cechy.
Jeśli nie wchodzi się tak maksymalnie w życie społeczne, nie zatraca się indywidualizmu i nie nabywa złych nawyków.
Jeśli się ktoś dobrze orientuje w jakiejś dziedzinie, może zyskać przychylność ekspertów o silnej pozycji społecznej i znaleźć komfortową niszę do życia.
Mniej imprez i hałasu to większe skupienie na tym, co jest naprawdę ważne.
Osoby z ZA poznane przeze mnie przez to forum są ciekawymi rozmówcami. Ja widzę tu pewną rozwagę i delikatność w sposobie bycia. To duży kontrast w porównaniu z hałasem i silną rywalizacją między ludźmi, jaką znam z życia. Z tego, co wiem, osoby z ZA trakują wszystkich tak samo, niezależnie od pozycji społecznej, osiągnięć, majętności, płci, wieku (ja też tak mam), czyli od tego całego społecznego kontekstu. W zwykłym życiu to wszystko ma kolosalne znaczenie. Myślę, że to stąd wynikają moje problemy z tożsamością, bo ciągle oczekiwano ode mnie czegoś, co mnie przerastało, dopasowania się do wzorca, który ktoś kiedyś stworzył dla 99% NT zadowolonych z takiego stanu rzeczy. Nigdy nie uda mi się wejść w jakikolwiek wzorzec, i ten stan niedookreślenia zostanie już na zawsze.

Mam pytanie do osób z ZA płci żeńskiej (żeńskiej jak ja, co przysparza mi tylko problemów i wcale mnie nie wzrusza). Jak Wam udało się sprostać oczekiwaniom społeczeństwa? Całe życie jest się człowiekiem traktowanym w sposób daleki od neutralnego. Wydaje mi się że osobom płci żeńskiej jest o wiele trudniej, a tolerancja dla zachowań odbiegających od normy jest drastycznie mniejsza. Oczekuje się dobrej socjalizacji, mniejszej samodzielności, zainteresowania wyglądem zewnętrznym, uległości i opiekuńczości. Przez lata narastała we mnie awersja. W wieku dojrzewania tak drastycznie rozeszła się moja z rówieśnikami, że momentami nie chciało mi się żyć, albo budziła się wręcz nienawiść do życia społecznego. Niska tolerancja dotyczy też nietypowych zainteresowań, a przeciwni im są wszyscy. Rób to, nie rób tamtego. No i to wszystko doprowdzadziło do tego, ze mówię o sobie bezosobowo, albo z męskimi końcówkami, bo brzmią neutralniej. Coś w stylu mówienia o kosmicie, trzeba zdecydować się na jakąś opcję, a i tak nic ona o kosmicie nie mówi.



Po diagnozie czuje sie jakby wprowadzono we mnie skrypt.
Wszystko zaczyna miec 3 kolory i jakies dziwne,jakby podszyte czyms poczucie 'regularnosci' we wszystkim.
Kloci to sie z wzorcami zachowan spolecznych jakie ciezka droga nabylem na zasadzie podswiadomej logiki.
Usmiech-usmiech
Sympatia-sympatia itd....
Nie zawsze sie sprawdza.
Czuje sie jakbym znowu mial kilkanascie lat. A przy tym staro. Bezosobowo,ale jednostkowo. Dobrze sie czuje, traktujac siebie jak zwykly system.
Jednoczesnie lepszy,jednoczesnie gorszy.
Zastanawiam sie czy diagnoza jest sluszna. Sam nie wiem.
A co do postepowania wzgledem ludzi-nie postepowalem nigdy tak samo,choc latwiej jest mi duzo ujednolicic to wszystko i traktowac jako dynamiczny zbior.
Ale wiem,ze bylem tez bardzo okrutny wzgledem ludzi i bezwzgledny.Z satysfakcja.

Na ile aspiego determinuja cechy osobnicze?Ktos ma jakies dane lub cos na ten temat, jakiekolwiek wieksze informacje o osobowosci a aspie? z gory thx
Avatar użytkownika
GattacaSputnikUpdate
 
Posty: 221
Dołączył(a): Cz, 12 paź 2006, 23:00

Następna strona

Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 42 gości