ZA i autyzm u kobiet

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez myelopoiesis » Cz, 27 sie 2015, 19:06

leśna napisał(a):I cechowała Cię w dzieciństwie i później ta niedojrzałość, o której piszą?


Właśnie to jest jeden z tych punktów, gdzie postawiłabym raczej znak zapytania (odnosząc go do mnie). W pierwszej chwili bym powiedziała, że niee w życiu.. zawsze uchodziłam za nad wyraz dojrzałą, tak o mnie sądzili inni, tak się przez to też czułam (Byłam zawsze i jestem bardzo spokojna, tłumię wszystko w sobie). Ale myślę sobie zaraz zaraz… chyba jednak nie. Nie wiem czy można powiedzieć że to objaw niedojrzałości emocjonalej, ale wybuchy płaczu (takie że hej :D) praktycznie bez powodu w pracy, na studiach, w różnych sytuacjach (zwykle takich, gdzie muszę o coś spytać, poprosić) które mnie przerastają, a na zdrowy rozum wydają się normalne. Dodam, że skończyłam niedawno 25 lat i myślałam, że w tym wieku już jakoś to będzie, jakoś się ogarnę, ale nie. Jest coraz gorzej.
Ostatnio edytowano Cz, 27 sie 2015, 19:08 przez myelopoiesis, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
myelopoiesis
 
Posty: 22
Dołączył(a): Wt, 25 sie 2015, 10:14
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Cz, 27 sie 2015, 21:14

Zdaje sie, że faktycznie jesteśmy bardzo podobne :) Ja tez uchodziłam za nad wiek dojrzałą, byłam spokojna, dobrze się uczyłam, taka wzorowa uczennica, ale właśnie dziś sobie nad tym myślałam, i zastanawiam się, czy niezwykle emocjonalne reagowanie na wiele rzeczy jest faktycznie oznaką dojrzałosci...Jedna z moich czasowych i byłych przyjaciółek, które miałam, gdy byłam juz dorosła, wprost mi powiedziała, że czuje sie nieswojo przez ten mój płacz z lada powodu:) I pewnie dlatego miała mnie z czasem dość... Ale teraz juz rzadziej płaczę, może z wiekiem troche lepiej sie robi...No i generalnie niezbyt panuję nad emocjami, gdy cos lub ktos mnie denerwuje, staram sie być spokojna, ale jesli sie nie wyłączę emocjonalnie, nie oddzielę grubą ścianą, w sumie nie wiem, co sie zdarzy za chwilę, w jednej chwili mam biało przed oczami i tylko sie staram nic nie zniszczyc :oops: Ale wybuchów płaczu w takich sytuacjach, jak opisałaś, to nie mam (tez mnie takie sytuacje często przerastają), ja raczej zaczynam sie bujac czy coś w tym stylu. To może faktycznie zdanie naszego otoczenia niekoniecznie było zgodne z rzeczywistością...
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez myelopoiesis » Pt, 28 sie 2015, 09:12

To faktycznie podobnie :) też zawsze dobrze się uczyłam, tak dobrze się zapowiadałam, taka zdolna, mądra, grzeczna i w ogóle. No ale coś poszło nie tak..hehe. Na szczęście mam męża (uważam ciągle, że to cud) więc raczej nie zginę.
Też mam taką tendencję, żeby się odcinać. Jak mam trudną sytuację z jakąś osobą to nie potrafię powiedzieć co jest nie tak tylko po prostu się nie odzywam i wiem że to jest straszne. Zamiast rozwiązać sytuację, to palę za sobą mosty, bo inaczej nie potrafię.
Avatar użytkownika
myelopoiesis
 
Posty: 22
Dołączył(a): Wt, 25 sie 2015, 10:14
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Pt, 28 sie 2015, 16:09

Ja tez taka zdolna i mądra, tylko swoich zdolności nie potrafię wykorzystać...Ja tez mam męża, ale z czasem okazało sie, że to nie aż taki cud. W znaczeniu szczęścia. Nieszczególnie trafiłam.
Ja w sumie czasem dobrze, ze sie nie odzywam, bo niekiedy cos palnę:) Szczerość nie jest mile widziana, a ściemniać nie umiem. Ludzie za bardzo nie umieją szczerze rozmawiać, obrażają się o byle co.
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Amelia » Pt, 28 sie 2015, 18:13

leśna napisał(a):Ja tez mam męża, ale z czasem okazało sie, że to nie aż taki cud. W znaczeniu szczęścia. Nieszczególnie trafiłam.

Czy dobrze rozumiem, że w ogólnym rozrachunku lepiej Ci jednak z nim być niż szukać szczęścia gdzie indziej lub być samej?
Ostatnio edytowano Pt, 28 sie 2015, 18:14 przez Amelia, łącznie edytowano 1 raz
Amelia
 
Posty: 8370
Dołączył(a): Cz, 27 lip 2006, 23:00
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez asperger2010 » Pt, 28 sie 2015, 19:05

myelopoiesis napisał(a):http://www.help4aspergers.com/pb/wp_a58d4f6a/images/img244154ad237783e339.JPG

Co myślicie o tym?


Dzięki za link do tej tabelki!!!
Spełniam dosłownie każdy z tych punktów!!!
asperger2010
 
Posty: 400
Dołączył(a): So, 19 cze 2010, 23:00
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Pt, 28 sie 2015, 23:47

Nie, w ogólnym rozrachunku nie jest mi lepiej;)
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Pn, 31 sie 2015, 08:38

Co do emocjonalnej dojrzałosci - w sobotę miałam wypadek. Facet nie wyhamował i wjechał mi w tył samochodu, rozwalając go dość znacznie. Wtedy w całej okazałości moje panowanie nad emocjami się ujawniło :D . Cóż, urządziłam wycie na pół miasta...
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Mruczanka » Pn, 31 sie 2015, 22:34

Ja myślę, że moja płaczliwość pozostaje w normie, nie przypominam sobie żebym urządzała kiedykolwiek dramatyczne sceny, tym bardziej publicznie.
Wyjątek był raz, w pracy, gdy miałam atak depresji - tak, praca potrafiła mnie doprowadzić do tak silnej depresji, iż miałam problem z poruszaniem się ( coś jak paraliż ) i to doprowadziło mnie do łez.
To chyba można zaliczyć do niedojrzałości emocjonalnej - nieumiejętność radzenia sobie ze stresem i ludzkim chamstwem.

Inna sprawa to życie osobiste - przez osobę, którą kocham wylałam największy ocean łez ever i czy słusznie czy daremnie, to jednak nielogiczne i absurdalne wydaje mi się to, że nadal kocham a nie nienawidzę :-|
Mruczanka
 
Posty: 11085
Dołączył(a): Pt, 19 kwi 2013, 13:08
Lokalizacja: I see dead people
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez myelopoiesis » Wt, 1 wrz 2015, 06:33

Co do emocjonalnej dojrzałosci - w sobotę miałam wypadek. Facet nie wyhamował i wjechał mi w tył samochodu, rozwalając go dość znacznie. Wtedy w całej okazałości moje panowanie nad emocjami się ujawniło :D . Cóż, urządziłam wycie na pół miasta…


Myślę, że w takiej sytuacji to uzasadniona reakcja :)
Avatar użytkownika
myelopoiesis
 
Posty: 22
Dołączył(a): Wt, 25 sie 2015, 10:14
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Wt, 1 wrz 2015, 14:12

Czy ja wiem czy uzasadniona...Normalna osoba raczej by obrzuciła faceta wyzwiskami albo najwyżej nieco się zdenerwowała, a nie urządzała taką histeryczna scenę. Dobrze, że nikogo z wariatkowa nie wezwali :D
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Mruczanka » Wt, 1 wrz 2015, 18:51

Dobrze w ogóle, że wyszłaś cało ze stłuczki.
Tak myślę - bo piszesz, czyli nie masz chyba żadnych obrażeń? :roll:
Mruczanka
 
Posty: 11085
Dołączył(a): Pt, 19 kwi 2013, 13:08
Lokalizacja: I see dead people
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Śr, 2 wrz 2015, 12:28

Tak, dzięki:) Poza jednym siniakiem wszystko OK, ja zawsze mam duży odstęp od tych z przodu, bo się boję, że w razie czego nie wyhamuję :D Wiec tylko z tyłu dostałam.
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Shaitana » So, 24 paź 2015, 11:01

Witajcie. Nie jestem zdiagnozowana, ale gdy przeczytałam opis poszczególnych obszarów charakteryzujących dziewczyny/kobiety z ZA, nie wierzę ile się zgadza. Jak dotąd miałam wątpliwości i bardzo chciałabym dostać diagnozę i poczuć ulgę po tylu latach terapii, że nie rozbiję akurat tego szkła oddzielającego mnie od ludzi. O ZA powiedziała mi moja koleżanka, która sama u siebie je podejrzewa i pracuje z dziećmi z różnymi zaburzeniami m.in. ZA, autyzmem. Samo ZA jest od jakiegoś czasu moją obsesją, wyczytuję wszystko co wyszukam i co kupię na ten temat. Wczoraj oglądałam na YT prelekcje 2 kobiet z ZA, które opowiadały o swoim życiu, dorastaniu, błędnych diagnozach i widzę, że to zupełnie jak u mnie.. Mam 32 lata, na przestrzeni 8 lat postawiono mi diagnozy osobowości zależnej, dorosłego dziecka alkoholików, obecnie zaburzeń depresyjno-lękowych. Dopiero od niedawna wiem jakie diagnozy mi stawiano, terapeuci mi o nich nie mówili. Moje życie faktycznie było trudne, jestem dorosłym dzieckiem alkoholików, rodzice raczej nie zapewniali zaspokojenia podstawowych potrzeb, nie byli też uważni na jakiekolwiek symptomy. Ale jestem też w trakcie 4 terapii grupowej i widzę jak funkcjonuję. Czy zdarzały Wam się echolalie w szkole podstawowej?
Shaitana
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 19 paź 2015, 18:16
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Mruczanka » N, 25 paź 2015, 00:37

Ja widzę, że u mnie bardzo dużym problemem jest sensoryka i to być może bardziej niż mi się mogło wydawać do tej pory, ma wpływ na moje życie - zachowania, decyzje.
Wcześniej nie zwracałam aż tak na to uwagi, bo wydawało mi się, że każdy tak ma, ale obecnie widzę, że jednak nie, że ja reaguję bardziej niż ludzie których obserwuje znajdujących się w podobnych sytuacjach.
Przykład dosłownie z wczoraj - stoję metr od kaloryfera i potrafię ocenić, że jest włączony i grzeje, choć był lekko nagrzany, nie gorący.

Shaitana, możesz dać linki do tych filmików z YT ?
Każdy materiał na temat ZA jest cenny na tym forum ;-)
Mruczanka
 
Posty: 11085
Dołączył(a): Pt, 19 kwi 2013, 13:08
Lokalizacja: I see dead people
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez asperger2010 » N, 25 paź 2015, 18:56

Shaitana napisał(a): Wczoraj oglądałam na YT prelekcje 2 kobiet z ZA, które opowiadały o swoim życiu, dorastaniu, błędnych diagnozach

Podrzuć link!

A znasz tego bloga? https://taniaannmarshall.wordpress.com/ ... sm-crisis/
asperger2010
 
Posty: 400
Dołączył(a): So, 19 cze 2010, 23:00
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » N, 25 paź 2015, 23:24

Czy zdarzały Wam się echolalie w szkole podstawowej?


Nie przypominam sobie. Ale w listopadzie planuję wybrać się do rodziców, gdzie jest szuflada zdjęć z dzieciństwa i za radą Mruczanki je poprzeglądać i pociągnąć rodziców za język, może mi się coś przypomni więcej:)

Dzięki za linka, Asperger2010:) Znowu wszystko niemal sie zgadza.
Powiedzcie mi, czy w dzieciństwie kamuflowałyście się naśladowaniem zachowania innych? Bo ja niezbyt to pamiętam,ale widzę, że stosuję to teraz :? Niezbyt to mi pomaga w socjalizacji, ale wyglądam mniej nienormalnie...być może. I nie było to świadome, bo dopiero zdałam sobie sprawę, że to stosuję, gdy przeczytałam te artykuły o dziewczynkach z ZA.
Ostatnio edytowano N, 25 paź 2015, 23:25 przez leśna, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Shaitana » Pn, 26 paź 2015, 22:14

@Leśna: u mnie podpytywanie skończyło się tym, że mama się zdenerwowała, żeby mi na terapii nie wmawiali, że byłam jakimś dziwnym dzieckiem, więc raczej się od niej nic nie dowiem. Z tata nie mam kontaktu. Jestem teraz w trakcie 3 terapii, ale niestety ciągle mi mówią o mechanizmach obronnych, a o ZA niewiele wiedzą i powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że nie mam tam po co być.
W kwestii naśladownictwa - stosuję je od dziecka. Od 5 roku życia wiedziałam co mam mówić i komu, żeby dali mi spokój. Od zawsze miałam swoje zdanie, ale nie podobało się otoczeniu, więc szybko uczyłam się innych ludzi, wybierałam w każdym środowisku lubianą osobę lub osoby o charakterystycznych cechach i je imitowałam (sposób ubierania się, charakterystyczne gesty, mimika, śmiech etc.). Próbowałam tego z poczuciem humoru, ale to nie był dobry pomysł. Do niedawna psychologowie uważali, że to sposób radzenia sobie z byciem dorosłym dzieckiem alkoholików i nieprzystosowaniem, ale moim zdaniem chyba jednak nie. Mam 32 lata i tyle terapii za sobą, że już powinnam dawno się z sobą uporać. Teraz gdy mówię jak miałam zawsze, że się męczę w kontaktach, że jestem inna to nikt mi nie wierzy, albo uważają, że chcę być lepsza lub gorsza. Albo wmawiają mi mechanizmy obronne.
U mnie to jest tak, że mogę wiele rzeczy zrobić, przygotować, analizować (analiza zachowań, ludzi, mowy ciała to moja obsesja - chyba dlatego przetrwałam na studiach humanistycznych i miałam nawet 2-4 koleżanek), jednak nie radzę sobie totalnie, gdy trzeba skoordynować ludzi lub coś z nimi skoordynować np. musza się wszyscy wypowiedzieć, żeby przejść do kolejnej części - muszę pamiętać jakie to osoby i liczyć po kilka razy w głowie, czy wszystkie się wypowiedziały. Nie czuję się bezpiecznie i mam ochotę uciekać, gdy nie ma ustalonego schematu najlepiej czasowego, którego każdy musi się trzymać. Z tego powodu nie wyobrażam sobie, aby zarządzać ludźmi. Jestem liderem, ale nieformalnym i z tym mi dobrze.

Podsyłam linki: https://www.youtube.com/watch?v=k_TIztg7GuI
https://www.youtube.com/watch?v=Smp-m2_PZ3o
@Mruczanka: Bloga Tanii nie czytałam, ale dotarłam i mam już zakolejkowany. Wczoraj zakupiłam książkę "Pretending to be normal" i jestem w trakcie czytania. Sensoryka to problem, który dopiero zauważyłam. Też myślałam, że wszyscy maja tak jak ja np. lądują na kolanach waląc pięściami w podłogę, gdy sąsiedzi używają wiertarki, czy jak idę do kina to uszy bolą z dźwięków, gdy mój narzeczony zgniata butelki plastikowe, albo gdy mnie głaszcze to mnie to łaskocze albo boli. A tu się okazuje, że inni potrafią wytrzymać i jeszcze się skupić.. Teraz on mnie za każdym razem uprzedza, że będzie używał wiertarki albo będzie zgniatał butelki, czy kichał (kicha bardzo głośno). Kupiłam książkę UJ o Integracji sensorycznej i czeka w kolejce. Zrecenzuję po przeczytaniu.
Póki co mam pomysł, aby przetłumaczyć tę książkę o kobiecie aspi, którą teraz czytam, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.

Czy wam też często mówią, że jesteście wyniosłe bo stosujecie ładne, terminologiczne słownictwo, nie umiecie mówić zupełnie prosto (czyli prościej dla NT) i posądzają o zastanawianie się nad każdym słowem, gdzie teoretycznie intencją ma być uzyskanie poczucia niższości u naszego rozmówcy? Jak powiedziałam, że tego nie rozumiem jak mam mówić prościej to mi nie uwierzyli.
Shaitana
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 19 paź 2015, 18:16
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Wt, 27 paź 2015, 08:38

Dzięki za linki, obejrzę, jak będę miała trochę czasu.
Ja nie zamierzam nic mówić rodzicom, byli i są toksyczni i nie chcę ich wtajemniczać w żadne swoje sprawy. Po prostu - mam dzieci, pojedziemy do dziadków, dziadkowie pokażą zdjęcia, może opowiedzą, jak mama się bawiła, jak była mała, bo wnuczki chcą wiedzieć :) Może coś mi się więcej przypomni.

No to faktycznie klasycznie dla ZA u kobiet się zachowywałaś, jeśli chodzi o to imitowanie zachowań:)

Też mam nadwrażliwość słuchową, słyszę dźwięki, których inni nie słyszą (np. walce drogowe w oddali wyrównują drogę, nikt nic nie słyszy, a ja chodzę po ścianach, bo mnie niskie dźwięki i wibracje wykańczają) i wszystko jest za głośne. I na zapachy też. Na dotyk również, nie cierpię np. dotykania kręgosłupa, albo jak mi coś leży na kolanach. Albo jakichś rogów poduszek, maskotek przy twarzy. Albo pukania w ramię itp. - od razu mi rosną wielkie kły:)
Mi zarzucali, ze nie jestem pewna, co mówię, bo zastanawiam się nad każdym słowem. Czasem nazywali mnie chodzącą encyklopedią:) Ja w zasadzie mam problem z mówieniem, wypowiadaniem się, słowa mi uciekają i mówienie jest dla mnie bardzo ciężkie, stąd moje zdania nie są szczególnie wysublimowane. Raczej się cieszę,gdy uda mi się skupić na tyle, ze w ogóle jakieś sensowne zdania klecę.Chyba ze wpadam wciąg informacyjny, tzn. na temat, o którym dużo wiem, to odtwarzam monotonnym głosem i przy użyciu często skomplikowanego i specjalistycznego słownictwa swoje informacje czy przemyślenia. Rzadko mam okazję bo osoba, która rozumie moje wywody, i tak jest nimi znudzona... A z innymi spotykam się bardzo rzadko.
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez asperger2010 » Wt, 27 paź 2015, 10:13

Shaitana napisał(a):@Leśna: u mnie podpytywanie skończyło się tym, że mama się zdenerwowała, żeby mi na terapii nie wmawiali, że byłam jakimś dziwnym dzieckiem, więc raczej się od niej nic nie dowiem.


Nie wiem, jak zareagowałaby moja mama na diagnozę czy próbę diagnozy ZA, ale boję się, że tak samo. Czyli poczuciem, że ta diagnoza to oskarżenie jej o niedostateczną uważność wobec tego co się dzieje z dzieckiem i złe metody wychowawcze. Dlatego o ile zdecyduję się na oficjalną diagnozę, to będę wolała trzymać rodziców z dala od tego procesu.

Jestem teraz w trakcie 3 terapii, ale niestety ciągle mi mówią o mechanizmach obronnych, a o ZA niewiele wiedzą i powoli zaczynam dochodzić do wniosku, że nie mam tam po co być.


Miałam to samo z jedną terapeutką z nurtu psychodynamicznego. Zwiększyła mi napady lęku, zamiast zmniejszyć i teraz muszę się leczyć tabletkami. Tłumaczyłam jej, że ja jej działania "terapeutyczne" odczuwam tak, jak gdyby ona rozmontowywała mi resztki zaufania do samej siebie. Trochę upraszczając, wyglądało to tak, że czego ja nie powiedziałam o swoich przekonaniach, ona to podważała: "a może pani podświadomie tak wcale nie myśli?". Uzasadniała to potrzebą demaskowania mechanizmów obronnych. Ja jej na to tłumaczyłam, że moim problemem jest coś przeciwnego: Ja mam jak gdyby za mało mechanizmów obronnych. Wszystko widzę zbyt prawdziwie, zbyt wyraziście. Sama z siebie analizuję wszystkie swoje myśli i uczucia, i podchodzę do nich ze sceptycyzmem. Terapeutka mi jeszcze to wzmacniała, tak że jeszcze bardziej przestawałam wierzyć, że to co czuję to jest naprawdę to co czuję. A może w mojej nieświadomości siedzą całkiem inne uczucia? Itd. Ta terapeutka rozwaliła mnie psychicznie. Po niej po jakimś czasie trafiłam do psychiatry, bo ataki lęku i paniki stały się dla mnie nie do zniesienia. Dopiero leki mi pomogły.

Nie piszę tego, żeby kogokolwiek odstraszać od psychoterapii. Jakieś 10 lat wcześniej chodziłam do innej terapeutki, która bardzo mi pomogła. Dzięki niej przeszły mi różne dolegliwości psychosomatyczne i w ogóle poukładałam sobie w głowie wiele rzeczy. Ale niestety po tych latach chciałam znaleźć nową psychoterapię, bo pojawiły się pewne problemy wynikające z nowych, niezależnych ode mnie okoliczności życiowych. Okazało się to nieudane.

Teraz gdy mówię jak miałam zawsze, że się męczę w kontaktach, że jestem inna to nikt mi nie wierzy, albo uważają, że chcę być lepsza lub gorsza. Albo wmawiają mi mechanizmy obronne.


Męczenie się w kontaktach to chyba rzecz charakterystyczna dla spektrum autyzmu. Co ciekawe, gdy byłam dzieckiem moi rodzice intuicyjnie podchodzili do tego z wielkim zrozumieniem i pozwalali mi, a nawet zachęcali, by odpoczywać od nadmiaru bodźców. Właściwie jedyne, czego mi w tym brakowało, to nazwanie problemu - że to jest przeciążenie bodźcami i że większość ludzi nie przeciąża się tak łatwo. Wręcz przez jakiś czas trudno mi było zrozumieć, co jest nie tak, dlaczego inni ludzie czują się świetnie wśród ludzi, a ja się męczę. Dopiero gdy przeczytałam o ZA i ponazywałam sobie problem, to zrozumiałam w czym rzecz.
Ostatnio edytowano Wt, 27 paź 2015, 10:15 przez asperger2010, łącznie edytowano 1 raz
asperger2010
 
Posty: 400
Dołączył(a): So, 19 cze 2010, 23:00
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Wt, 27 paź 2015, 13:41

Asperger2010 napisał(a):
Dopiero gdy przeczytałam o ZA i ponazywałam sobie problem, to zrozumiałam w czym rzecz.


To jest przygnębiające - że przez całe życie człowiek się męczył, winiąc siebie za dziwaczność, nieudolność, inność... Teraz widzę, o ile byłoby mi łatwiej, gdybym miała jakąś rozsądną pomoc psychologiczną. Moi rodzice w zasadzie nie dostrzegali u mnie żadnych problemów, choć nastroje depresyjne i myśli samobójcze miałam od dziecka, w liceum właściwie byłam w ciągłej depresji. Psycholożka, do której trafiłam jako dorosła również nie widziała żadnych problemów, lekceważąc stany lękowe i zupełnie nic nie robiąc z gigantyczną fobią społeczną, o której wiedziała. Już nie mówiąc, ze żadnych objawów ZA nie dostrzegła i w ogóle uznała mnie za spokojną, zrównoważoną osobę !!! Bo siedziałam spokojnie, z rączkami na kolanach, no i mówiłam logicznie.
Ostatnio edytowano Wt, 27 paź 2015, 13:41 przez leśna, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Master/Pentium » Wt, 27 paź 2015, 14:41

leśna napisał(a):...Bo siedziałam spokojnie, z rączkami na kolanach, no i mówiłam logicznie.

To jest chyba typowy problem z diagnostyka aspów o mniej drastycznie typowych cechach.
Jest pan(i) taki spokojny, inteligentny i oczytany. Na pewno nic panu nie dolega :). I rozumie pan metafory, umie rozmawiać na tematy nie będące pana hobby itd.
No a kuźwa czemu mam nie rozumieć przenośni i tak dalej skoro IQ mam spokojnie powyżej 100 (ile dokładnie to nie mierzyłem)? ;)
Na szczęście psychiatra po pierwszym zwątpieniu starał się raczej zidentyfikować sposób myślenia niż poszczególne "objawy/cechy" z osobna.

Ale fakt, większość lekarzy nie spodziewa się logicznego rozumowania po osobie z jakimkolwiek zaburzeniami psychicznymi/psychologicznymi/osobowościowymi.
Ostatnio edytowano Wt, 27 paź 2015, 15:11 przez Master/Pentium, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Master/Pentium
 
Posty: 5914
Dołączył(a): Cz, 11 lip 2013, 17:53
Lokalizacja: Lubin
Płeć: M

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez asperger2010 » Wt, 27 paź 2015, 14:58

...To nie napisałam ja, tylko leśna.

Ale mi też psychiatra - ten od zaburzeń lękowych - na sugestię o ZA powiedział: Ale bardzo dobrze sobie pani radzi. Nie wiem po czym tak wnioskował. Szkoda, że nie spytałam.
asperger2010
 
Posty: 400
Dołączył(a): So, 19 cze 2010, 23:00
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez asperger2010 » Wt, 27 paź 2015, 15:08

leśna napisał(a):
Asperger2010 napisał(a):
Dopiero gdy przeczytałam o ZA i ponazywałam sobie problem, to zrozumiałam w czym rzecz.


To jest przygnębiające - że przez całe życie człowiek się męczył, winiąc siebie za dziwaczność, nieudolność, inność...

Ten "efekt zrozumienia" to jest w ogóle dziwny efekt. Bo ja przeczytałam o ZA i o tym, że ludzie jak się dowiadują o własnym ZA, to przeżywają ulgę. Nie bardzo rozumiałam dlaczego. Zdawało mi się, że to jest zwalanie odpowiedzialności za własne deficyty na czynnik zewnętrzny, czyli mówienie "jaką mnie Panie Boże stworzyłeś, taką mnie masz". Mój mąż też początkowo tak odbierał moje rewelacje o ZA. Że to wymówka od pracy nad sobą i pretekst do użalania. A jednak nie. Oboje to zrozumieliśmy w pewnym momencie.

Okazuje się, przy pewnym poziomie wiedzy o ZA zrozumienie mechanizmów - zwłaszcza tych związanych z przeciążeniem bodźcami - po prostu pozwala na obchodzenie pewnych kłopotów. Mąż wie, że nie lubię chodzić do sklepów, bo przytłacza mnie hałas i zapachy, i że to nie jest moje lenistwo, tylko pewien mechanizm biologiczny. Ja wiem, że to dziwne uczucie przygnębienia i chęci ucieczki, które mnie opada po pewnym czasie przebywania w towarzystwie, to efekt przeciążenia bodźcami i nie powinnam czuć się winna, że odchodzę na chwilę gdzieś na bok odpocząć. To nie jest wymigiwanie się od pracy nad sobą (dawniej myślałam, że powinnam się zmuszać do pozostawania w towarzystwie). To jest umiejętne wkomponowanie swoich deficytów w życie, tak, żeby nie skutkowały czymś ewidentnie nieakceptowalnym społecznie.
asperger2010
 
Posty: 400
Dołączył(a): So, 19 cze 2010, 23:00
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Master/Pentium » Wt, 27 paź 2015, 15:11

asperger2010 napisał(a):...To nie napisałam ja, tylko leśna.

Skorygowane, dziękuję za informacje.
Avatar użytkownika
Master/Pentium
 
Posty: 5914
Dołączył(a): Cz, 11 lip 2013, 17:53
Lokalizacja: Lubin
Płeć: M

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Wt, 27 paź 2015, 21:55

Master/Pentium napisał(a):
Jest pan(i) taki spokojny, inteligentny i oczytany. Na pewno nic panu nie dolega :). I rozumie pan metafory, umie rozmawiać na tematy nie będące pana hobby itd.
No a kuźwa czemu mam nie rozumieć przenośni i tak dalej skoro IQ mam spokojnie powyżej 100 (ile dokładnie to nie mierzyłem)?


Tak, na koniec tamta pani też stwierdziła, że w sumie nic mi nie dolega:) A powinna choćby wykopać mnie do psychiatry po leki.

Wydaje mi się, że NT też muszą się uczyć idiomów, przenośni, przecież to nie jest oczywiste, tak jak ortografii czy odmiany wyrazów. Można się nauczyć obcego języka, to czemu polskiego się nie można od zera nauczyć... Czy czasem psychiatrzy i inni psy- nie mylą wysoko- z niskofunkcjonującymi...

Asperger2010 napisał(a):
Bo ja przeczytałam o ZA i o tym, że ludzie jak się dowiadują o własnym ZA, to przeżywają ulgę.


Ja w sumie, gdy się zorientowałam, że mam coś wspólnego z ASD, początkowo nie byłam szczególnie uradowana. Ale, ponieważ doskonale tłumaczyło to wiele różnych aspektów mojego funkcjonowania, do tej pory w inny sposób niewytłumaczalnych, faktycznie poczułam coś w rodzaju ulgi. Zaczęłam być sama dla siebie bardziej wyrozumiała, wszystko nabrało wreszcie sensu - sama siebie zrozumiałam. To naprawdę cenne, szkoda tylko, ze tak późno.
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez BWi » Śr, 28 paź 2015, 00:25

asperger2010 napisał(a):Ten "efekt zrozumienia" to jest w ogóle dziwny efekt. Bo ja przeczytałam o ZA i o tym, że ludzie jak się dowiadują o własnym ZA, to przeżywają ulgę. Nie bardzo rozumiałam dlaczego.


Okazuje się nagle, że zestaw problemów z jakim ktoś się męczy od zawsze ma nazwę, jest jedna w miarę konkretna ich przyczyna, dodatkowo jest to trochę przebadane, więc można dalej sprawdzić co o tym wiadomo i jak sobie dalej radzić. Lęk przed nieznanym jest o wiele silniejszy niż lęk przed czymś, co można nazwać i opisać.
Avatar użytkownika
BWi
 
Posty: 549
Dołączył(a): Śr, 4 gru 2013, 02:58
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Shaitana » Śr, 28 paź 2015, 16:09

@asperger2010: Z tym zrozumieniem i ulgą u mnie jest inaczej. Od dłuższego czasu nad sobą pracuję, ale od jakiegoś czasu mam wrażenie, że tam gdzie inni się "otwierają" ja walę głową w mur i jeśli to ZA to chciałabym wiedzieć jakie są moje naturalne ograniczenia, żeby nie wywierać na sobie presji, tylko przyjąć to i zaakceptować. Nie umiem na przykład jednocześnie brać i dawać, muszę się skupić na jednym, bo wtedy mogę to zrobić dobrze. Tak jak z tematami, które mnie interesują, nic innego mnie wtedy nie obchodzi.
Wydaje mi się, że teraeuci psychodynamiczni często nie biorą w ogóle pod uwagę ASD, a tym bardziej nie interesują się nim i nie rozumieją różnorodności, np. że jeśli człowiek ma mimikę (wypracowaną przez lata), wie co czuje i nawet czasem potrafi o tym powiedzieć, to nie wyklucza ASD. Na mój komunikat, że ja nigdy nie wiem, czy ktoś mnie lubi dopóki mi tego nie powie, twierdzą: "Dlatego, że Pani skupia się na wyrabianiu (w swojej roli)". Nie rozumieją podstawowej rzeczy, że tak było u mnie od zawsze i to jest mur, którego nie przebiję. Boję się im mówić o ZA, bo każde szukanie materiałów w domu też jest interpretowane, jako bycie mądrzejszym od terapeutów, czyli jako agresja skierowana w ich stronę.

Sama z siebie analizuję wszystkie swoje myśli i uczucia, i podchodzę do nich ze sceptycyzmem. Terapeutka mi jeszcze to wzmacniała, tak że jeszcze bardziej przestawałam wierzyć, że to co czuję to jest naprawdę to co czuję.
Analiza trwa u mnie od dziecka, nieustannie. Mój przyszły mąż nie potrafi tego zrozumieć :) Tłumaczę mu, ze tak jak antywirus działa w komputerze i to jest tzw. praca w tle, to ja tak mam z analizą. Asperger2010 czuję się podobnie rozbita jak Ty to opisujesz w relacji z terapeutą. Gdy wszystko co mówię, czuję, myślę jest kwestionowane, denerwuję się i tracę poczucie bezpieczeństwa. Potrzebuję, żeby mi raczej wyjaśniono o co chodzi i co ma ktoś na myśli zamiast kwestionować wszystko. Ludzie pewnych rzeczy nie chcą tłumaczyć, bo uważają, że pytanie to jakaś agresja, napaść etc.

@leśna: u mnie akurat z wyrażaniem się nie ma problemu pod warunkiem, że się odblokuję na kogoś/coś (poczuję bezpiecznie), wtedy mówię ładnie, dużo, używam różnych ładnych, melodyjnych słów, ale to jest odbierane jako wyniosłość, czego zupełnie nie rozumiem. Muszę się też straaaaasznie pilnować, żeby nie popaść w przedstawianie elaboratu. Uwielbiam też pisać, rysować, chyba jestem typem werbalno-twórczym jeśli można to tak nazwać. Jestem też czasem nieformalnym liderem, ale to powoduje, że jest do mnie skierowanych dużo emocji i komunikatów, z którymi sobie nie radzę.. Czasem jestem okrutnie empatyczna - emocje innych odbijają się we mnie jak w pudle rezonansowym, dlatego muszę się często na nie zamykać.
Shaitana
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 19 paź 2015, 18:16
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Shaitana » Śr, 28 paź 2015, 16:12

BWi napisał(a): Lęk przed nieznanym jest o wiele silniejszy niż lęk przed czymś, co można nazwać i opisać.

Zdecydowanie. Muszę nazywać, muszę wiedzieć od zawsze. Gdy nazwę, mogę poznać i zdobyć wiedzę na ten temat, a to mnie uspokaja, pozwala zanalizować i oswoić się. Bez nazw jest to o wiele trudniejsze.
Shaitana
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 19 paź 2015, 18:16
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Cz, 29 paź 2015, 12:49

BWi napisał(a):
asperger2010 napisał(a):Ten "efekt zrozumienia" to jest w ogóle dziwny efekt. Bo ja przeczytałam o ZA i o tym, że ludzie jak się dowiadują o własnym ZA, to przeżywają ulgę. Nie bardzo rozumiałam dlaczego.


Okazuje się nagle, że zestaw problemów z jakim ktoś się męczy od zawsze ma nazwę, jest jedna w miarę konkretna ich przyczyna, dodatkowo jest to trochę przebadane, więc można dalej sprawdzić co o tym wiadomo i jak sobie dalej radzić. Lęk przed nieznanym jest o wiele silniejszy niż lęk przed czymś, co można nazwać i opisać.


Nic dodać, nic ująć.
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Cz, 29 paź 2015, 13:02

Sheitana napisał(a):

Ludzie pewnych rzeczy nie chcą tłumaczyć, bo uważają, że pytanie to jakaś agresja, napaść etc.



Też to zauważyłam. Ludzie ogólnie nie lubią dociekań, denerwuje ich pytanie, szukanie odpowiedzi, dopatrują się faktycznie jakiejś agresji czy podtekstów w pytaniu.


u mnie akurat z wyrażaniem się nie ma problemu pod warunkiem, że się odblokuję na kogoś/coś (poczuję bezpiecznie), wtedy mówię ładnie, dużo, używam różnych ładnych, melodyjnych słów, ale to jest odbierane jako wyniosłość, czego zupełnie nie rozumiem.


Może to wynika stąd,że ludzie najczęściej w zwykłej, potocznej konwersacji używają mowy kolokwialnej, albo też z faktu, ze są np. nieoczytani i zwyczajnie tak mówić i takich słów używać nie potrafią. Więc wydaje im się, że się wywyższasz, a nie że po prostu Twoje słownictwo i możliwości werbalne pozwalają Ci na swobodne operowanie takim językiem, jako właściwym i naturalnym dla siebie.
Ostatnio edytowano Cz, 29 paź 2015, 13:11 przez leśna, łącznie edytowano 7 razy
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Shaitana » Cz, 29 paź 2015, 15:35

Mam wrażenie, że nie mam problemów z odbieraniem, raczej ze zrozumiałym nadawaniem tzn. zrozumiałym dla ludzi. I z odbiorem u tych ludzi. Jakby ich odbiorniki nie były na tych samych falach co mój nadajnik.
Gdy mówiłam na terapii, że coś od kogoś odbieram na poziomie uczuć i tłumaczę, terapeuci twierdza, że wyrabiam i stosuję wiedzę książkową. Nie rozumieją, że żeby sobie poradzić z tym co odbieram, muszę nazwać, wytłumaczyć sobie, że potrzebuję, żeby ktoś mi wytłumaczył. Pod tym względem jestem trochę jak dziecko. Jestem kosmitą, który wie co u niego, wyczuwa innych, ale nie wie jak się komunikuje z innymi i wychodzą jakieś totalnie dziwne interpretacje moich wypowiedzi.
Czy wy też potrzebujecie dużo czasu na dojście do tego jakie uczucia są w was, jak się nazywają i co z nimi zrobić? No i to poruszenie, gdy mówię, że ktoś mi jest obojętny..
Ostatnio edytowano Cz, 29 paź 2015, 15:37 przez Shaitana, łącznie edytowano 2 razy
Shaitana
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 19 paź 2015, 18:16
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Cz, 29 paź 2015, 16:58

Zdawało mi się, że nie mam z tymi rzeczami problemu, ale ostatnio zrobiłam sobie parę testów na inteligencję emocjonalną i wyszły źle albo bardzo źle, więc już nie wiem... W swoich uczuciach raczej się orientuję, rozpoznaje uczucia innych, ale moja reakcja na nie chyba jest nieodpowiednia. Nie umiem również, jak Ty, rozpoznać, kiedy mnie ktoś lubi, poza bardzo widocznymi przypadkami, a i tak nie jestem pewna, czy ten ktoś nie udaje. Moje wypowiedzi odnośnie tego, co czuję również wzbudzają kontrowersje, bo właśnie często nie odczuwam emocji wtedy, gdy "powinnam".
Ostatnio edytowano Cz, 29 paź 2015, 16:59 przez leśna, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez BWi » Cz, 29 paź 2015, 17:23

Shaitana napisał(a):Czy wy też potrzebujecie dużo czasu na dojście do tego jakie uczucia są w was, jak się nazywają i co z nimi zrobić? No i to poruszenie, gdy mówię, że ktoś mi jest obojętny..


Stwierdzenie, że ktoś jest ci obojętny przez ludzi odbierane jest jako negatywne, a nie neutralne. "Jesteś mi obojętny" i "nic do ciebie nie mam" semantycznie są zamienne - natomiast drastycznie różnią się ładunkiem emocjonalnym, jaki trafia do odbiorcy.

Szybsze rozpoznawanie emocji (własnych i cudzych), rozumienie zależności i szukanie ich przyczyn - jak się okazało - da się oprzeć o wiedzę teoretyczną. W ramach terapii skończyłem z gigantyczną ilością materiałów teoretycznych na temat emocji, mechanizmu ich działania, powstawania i zależności (w większości podręczniki akademickie) - uporządkowana wiedza z dobrą teoretyczną podbudową skutecznie pomaga w rozumieniu siebie i innych. Następny etap: mając dość wiedzy i wprawy w posługiwaniu się pojęciami emocji zacząć tą wiedzę stosować w praktyce, w kontaktach z innymi ludźmi.

leśna napisał(a):Nie umiem również, jak Ty, rozpoznać, kiedy mnie ktoś lubi, poza bardzo widocznymi przypadkami, a i tak nie jestem pewna, czy ten ktoś nie udaje.


Nawet NT mają z tym często problem. Mechanizm, jaki u nich zwykle działa to obserwowanie nie tyle okazywanych/widocznych emocji, co kierunku i stopnia zmiany emocji w chwilach, gdy uwaga drugiej osoby przeskakuje między kimś/czymś neutralnym a obserwatorem. O wiele prościej sobie z tym poradzić, gdy obserwuje się dwie rozmawiające osoby stojąc obok, niż rozmawiając z kimś - reakcje celowe/świadome skierowane do konkretnej osoby (maskowanie emocji) są trudniejsze do przejrzenia.
Avatar użytkownika
BWi
 
Posty: 549
Dołączył(a): Śr, 4 gru 2013, 02:58
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Shaitana » Cz, 29 paź 2015, 19:33

"leśna" Moje wypowiedzi odnośnie tego, co czuję również wzbudzają kontrowersje, bo właśnie często nie odczuwam emocji wtedy, gdy "powinnam".

U mnie są 2 reakcje: albo w znaczących dla innych momentach nie odczuwam nic, albo mam taki zamęt w uczuciach i głowie, że muszę wrócić do domu i pobyć sama, żeby wszystko sobie ułożyć.

@BWi: zdaję sobie z tego sprawę, że NT odbierają "jesteś mi obojętny" negatywnie. To widać po reakcjach, ale nie przestaja mnie dziwić interpretacje np. jesteś mi obojętny tj. Pani czuje pogardę.
Z jakiej terapii korzystałeś? Ja z żadnej jak dotąd nie wyniosłam materiałów ani opracowań dotyczących psychologii, emocjonalności, rozpoznawania emocji itd. Jestem pod tym względem samoukiem z dwunastoletnim stażem. W psychoterapii panuje pogląd, że najtrudniej jest terapeutyzować osoby z wiedzą i przygotowaniem psychologicznym, bo one często analizują proces zamiast się przyglądać sobie i tutaj pojawia się problem na linii terapeuta - osoba z ASD. Terapeuci nie lubią, gdy klient jest zorientowany, bo to zaburza klasyczny proces terapii i powstaje większy opór poprzez racjonalizację i chęć dyskusji. Sama jestem pedagogiem, uczestniczyłam również w kilku grupach terapeutycznych i widziałam ludzi, którzy podejmują akademickie dyskusje dla samych dyskusji. Nawet mnie to denerwowało, bo z moją empatią wiedziałam, że te osoby nie chcą wcale zrozumieć. Biorę pod uwagę, że racjonalizacja działa na niekorzyść klienta, jednak terapeuci nie specjalizujący się w ZA, nie rozumieją, że są jeszcze ludzie, którym głowa jest potrzebna, bo bez niej nie damy rady się w ogóle znaleźć.
Ostatnio edytowano Cz, 29 paź 2015, 19:37 przez Shaitana, łącznie edytowano 1 raz
Shaitana
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 19 paź 2015, 18:16
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez leśna » Cz, 29 paź 2015, 21:27

BWi napisał(a):
Nawet NT mają z tym często problem. Mechanizm, jaki u nich zwykle działa to obserwowanie nie tyle okazywanych/widocznych emocji, co kierunku i stopnia zmiany emocji w chwilach, gdy uwaga drugiej osoby przeskakuje między kimś/czymś neutralnym a obserwatorem. O wiele prościej sobie z tym poradzić, gdy obserwuje się dwie rozmawiające osoby stojąc obok, niż rozmawiając z kimś - reakcje celowe/świadome skierowane do konkretnej osoby (maskowanie emocji) są trudniejsze do przejrzenia.


Chodzi o to, czy stopień natężenia pozytywnych emocji zmienił się przy przejściu z neutralnego otoczenia na rozmówcę? Ale przecież to również może być udawane? Nie łapię tego, mógłbyś to lepiej wyjaśnić?

Shaitana - jeśli słowami "jesteś mi obojętny" zwracasz się bezpośrednio do kogoś, a nie mówisz tak o kimś trzecim, to faktycznie nie może być odebrane pozytywnie. Chyba, że chcesz spławić jakiegoś adoratora, to wtedy użycie jest dość adekwatne ;)
Ostatnio edytowano Cz, 29 paź 2015, 21:31 przez leśna, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
leśna
 
Posty: 1598
Dołączył(a): Śr, 29 lip 2015, 00:34
Płeć: K

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Master/Pentium » Cz, 29 paź 2015, 21:35

Shaitana napisał(a):Terapeuci nie lubią, gdy klient jest zorientowany, bo to zaburza klasyczny proces terapii i powstaje większy opór poprzez racjonalizację i chęć dyskusji.

Dokładnie, automatycznie lekarz i terapia też zaczyna być analizowany. Mi też partnerka wypominała że pewnie wnerwiam lekarza dyskutowaniem.
Shaitana napisał(a):Sama jestem pedagogiem, uczestniczyłam również w kilku grupach terapeutycznych i widziałam ludzi, którzy podejmują akademickie dyskusje dla samych dyskusji. Nawet mnie to denerwowało, bo z moją empatią wiedziałam, że te osoby nie chcą wcale zrozumieć.

To jest rodzaj ćwiczenia, coś jak skłony ale dla mózgu. A z tym rozumieniem to niekoniecznie, ja uaktywniam takie dyskusje aby ktoś ZROZUMIAŁ że niekoniecznie moim zdaniem jest jak mu się wydaje (czytaj - zazwyczaj problem leży w detalach :) )
Avatar użytkownika
Master/Pentium
 
Posty: 5914
Dołączył(a): Cz, 11 lip 2013, 17:53
Lokalizacja: Lubin
Płeć: M

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez ktos » Cz, 29 paź 2015, 22:06

Z jakiej terapii korzystałeś? Ja z żadnej jak dotąd nie wyniosłam materiałów ani opracowań dotyczących psychologii, emocjonalności, rozpoznawania emocji itd.

Bo edukacja nie jest zadaniem psychoterapii. Do tego (edukacji) służą inne rodzaje zajęć - warsztaty, treningi, spotkania psychoedukacyjne. Jeśli oczekujesz takich rzeczy od terapii dynamicznej, to tylko pogłębisz swoją frustrację. Szkoda czasu i nerwów :)
ktos
 

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez BWi » Pt, 30 paź 2015, 03:07

Shaitana napisał(a):Z jakiej terapii korzystałeś? Ja z żadnej jak dotąd nie wyniosłam materiałów ani opracowań dotyczących psychologii, emocjonalności, rozpoznawania emocji itd.


Nie mam pojęcia na czym oparta jest sama terapia, wiem że prowadzący posługuje się nurtem analitycznym i poznawczo-behawioralnym. Materiały też nie były o rozpoznawaniu emocji itd. (to mam opanowane po kilku latach pochłaniania wiedzy dot. socjotechniki i perswazji) - próbuję zrozumieć materiały dotyczące teoretycznych podstaw takich zagadnień jak emocje, zachowania, motywacja, mechanizmy podejmowania decyzji. Bliżej neurologii/psychiatrii, niż czystej psychologii (jeśli już, to poznawczo-behawioralnej, książki Pawłowa też mam w kolejce). Mniej-więcej zgodnie z opinią, że najlepszym sposobem zrozumienia jak czegoś używać jest dokładnie zrozumieć jak to jest zbudowane i jak to działa. Cel terapii: sprawić, żebym komunikacyjnie zrównał z przeciętną dla normalnie funkcjonujących ludzi.

leśna napisał(a):Chodzi o to, czy stopień natężenia pozytywnych emocji zmienił się przy przejściu z neutralnego otoczenia na rozmówcę? Ale przecież to również może być udawane? Nie łapię tego, mógłbyś to lepiej wyjaśnić?


Chodzi o kierunek i dokładny moment zmiany emocji. Jeśli mowa ciała, gestykulacja, mina itd. wskazują na poprawę stanu emocjonalnego dokładnie w chwili, w której ktoś przenosi wzrok z kawy na ciebie, reakcja jest pozytywna. Jeśli zmiana jest za wcześnie/za późno o więcej niż około 0.5-1 sekundę, prawdopodobnie jest udawana. Jeśli zmiana jest niezauważalna, możliwe, że mimo pozornego zwrócenia uwagi (wzrok) na neutralny element, ta osoba prawdopodobnie nie zmieniła swojego punktu skupienia uwagi. Podobne metody używane są przy badaniu wariograficznym, gdzie jednym ze wskaźników jest odstęp czasowy między zmianami w zapisie wariografu a padającymi słowami.
Avatar użytkownika
BWi
 
Posty: 549
Dołączył(a): Śr, 4 gru 2013, 02:58
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: ZA i autyzm u kobiet

Postprzez Shaitana » Pt, 30 paź 2015, 08:24

ktos napisał(a):
Z jakiej terapii korzystałeś? Ja z żadnej jak dotąd nie wyniosłam materiałów ani opracowań dotyczących psychologii, emocjonalności, rozpoznawania emocji itd.

Bo edukacja nie jest zadaniem psychoterapii. Do tego (edukacji) służą inne rodzaje zajęć - warsztaty, treningi, spotkania psychoedukacyjne. Jeśli oczekujesz takich rzeczy od terapii dynamicznej, to tylko pogłębisz swoją frustrację. Szkoda czasu i nerwów :)
Nie oczekiwałam, stąd moje zdziwienie. Terapeuci są niechętni do dzielenia się z uwagi na ryzyko racjonalizacji i intelektualizacji.
BWi próbuję zrozumieć materiały dotyczące teoretycznych podstaw takich zagadnień jak emocje, zachowania, motywacja, mechanizmy podejmowania decyzji.
Jesteśmy w tym samym miejscu. Powiedziałam mojej terapeutce, że szukam skryptu, który pozwoli mi zrozumieć kontakty międzyludzkie najogólniej rzecz ujmując. I chyba poczułam niezrozumienie po raz kolejny, bo nic nie powiedziała.
A z tym rozumieniem to niekoniecznie, ja uaktywniam takie dyskusje aby ktoś ZROZUMIAŁ że niekoniecznie moim zdaniem jest jak mu się wydaje (czytaj - zazwyczaj problem leży w detalach :) )
I tutaj wracamy do tematu, który już wcześniej poruszaliśmy, a mianowicie, gdy próbuję wytłumaczyć mój tok myślenia czyt. swoje stanowisko, często ludzie od razu to interpretują, np. uważają, że jestem zaczepliwa, chcę komuś wykazać wyższość (np. poprzez wiedzę), nie przyjmuję tego co się do mnie mówi, albo - jak terapeuci twierdzą - działają moje mechanizmy obronne czyli jest we mnie złość (no a jak ma nie być, jeśli nikt nie chce wziąć pod uwagę moich słów..), agresja, manipulacja, po zapędy narcystyczne.
Shaitana
 
Posty: 8
Dołączył(a): Pn, 19 paź 2015, 18:16
Płeć: K

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości

cron