Witam
Też tak macie, że czujecie się jakbyście stracili swoje najlepsze lata, jakbyście przeputali je na siedzenie przed kompem i z nosem w książkach? Bo ja tak

A wszystko to nie tylko przez moje domniemane ZA, ale przez fobię społeczną. Gdy miałam niecałe 14 lat, zaczęłam prowadzić pamiętnik, którego pierwsze zdanie brzmiało, pamiętam, tak: "mam prawie 14 lat i jestem chorobliwie wręcz nieśmiała. Czuję, ze życie przecieka mi przez desperacko wyciągnięte palce, lecz nie potrafię się przemóc i włączyć w normalność". Normalnością miało tu być zwykłe życie zwykłej młodej dziewczyny - wówczas wierzyłam, że w gruncie rzeczy wszyscy są pod względem psychicznym tacy jak ja, ze jestem zwykłą Kowalską - tylko inteligentniejszą, zachowującą się i rozumująca jak w pełni dorosła kobieta, nie jak młodziutka dziewczyna, która ledwo co weszła w wiek młodzieżowy - a jedyne co mi doskwiera to nieśmiałość i wystarczy jej się pozbyć by wszystko było dobrze. Wierzyłam, że gdy będę pełnoletnia, z biegiem lat ten stan rzeczy ulegnie zmianie. Cóż, nie uległ, a dziś kończę 29 lat. Wiele kobiet pociesza się, że pomimo iż młodość odchodzi do przyszłości, to mają one coś co wynagradza im ten mankament - zgromadzone przez te lata doświadczenie i dojrzałość psychiczną. Cóż, w moim przypadku jest inaczej: podczas gdy wychowana w tym miejscu i czasie dziewczyna, której brakuje jeszcze sporo do wieku dorosłego, pod względem psychoemocjonalnym
jest dorosła, uważana jest ona za chlubny wyjątek, przysłowiowego białego kruka, o którego nie tak łatwo w dzisiejszej epoce traktującej dwudziestoparoletnich ludzi jak nastolatków, zaś tych ostatnich jak dzieciaki, brak doświadczenia życiowego jest jej wybaczany - "bo nadrobi" - ta sama osoba wkraczająca już niemal w wiek średni, która niemal nie zmieniła się od tamtego czasu, traktowana jest z góry i ma status kompletnej niedołęgi życiowej, przerośniętego dziecka, a to że jej interpretacja świata jest dorosła, a nie młodzieżowa - cóż, to normalne i oczywiste dla dorosłego człowieka, nikomu więc tu nie imponuje. Musi się starać dużo bardziej niż gimnazjalistka jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy i doświadczeń życiowych typowych dla osoby dorosłej, mniej się jej wybacza (przykładowo, jeśli małolata napisze książkę, która zostanie wydana, wszyscy pieją z zachwytu, ze tak młoda osoba odniosła sukces pisarski, podczas gdy napisze ją dorosła kobieta, ludzie będą koncentrować się na jej ewentualnych niedociągnięciach, które, w przypadku gdyby autorką była młódka, zostałyby litościwie pominięte - "bo to mimo wszystko wciąż jeszcze bardzo młoda osoba, ważne ze coś napisała, wiadomo ze nie będzie pisać tak dobrze jak dorosły", również pewne niedojrzałe zachowania i upodobania, nawet jeśli gimnazjalistka przejawiająca takowe byłaby na nie za stara, zostałyby jej dość łatwo wybaczone, co nie dzieje się w przypadku dorosłej, nawet bardzo młodej bo np. dwudziestoletniej kobiety, a co dopiero 29latki). Wcale nie czuję się dorosła, nie mam żadnych doświadczeń zwyczajnych dla kogoś w moim wieku (związki, praca, samodzielne mieszkanie czy choćby wyjazdy wakacyjne bez mamusi, a z koleżankami lub partnerem itp.), podczas gdy inni ludzie w moim wieku na poszczególnych etapach życiowych oddawali się zwyczajnym dla tychże rozrywkom, ja po powrocie z przedszkola, a później szkoły i studiów wracałam do domu, włączałam TV, a później komputer, sięgałam po książkę itp. i tak spędziłam całe życie - samotnie
I w dodatku to poczucie upływającego czasu, świadomość, ze na pewne rzeczy jestem już jednak za stara - no dobrze, nie mam np. 50 lat, ale 15 też już nie i pewne drogi są dla mnie zamknięte na zawsze (zresztą, powiedzmy sobie szczerze, nawet jako osiemnastolatka też czułam się bardzo staro). Obsesyjnie zwracam uwagę na odniesienia do wieku na forach - do ograniczeń spowodowanych przez tenże. Na przykład:
Niezliczoną ilość razy zadawane pytanie na różnorakich forach: "czy w wieku 30 lat wypada jeszcze... ?"
Właśnie znalezione na Kafeterii: "czy w wieku 28 lat można jeszcze poznać kobietę gdzie indziej niż na portalu randkowym?" Odpowiedź: "pewnie, w całej Europie (w domyśle: "a w naszej tradycjonalnej Polsce nie") 28 lat to młodość".
Z opowiadania, którego akcja rozgrywała się w środowisku prostytutek: "X był alfonsem Y, która sypiała z nim, podobnie jak inne jego "podopieczne", jednak ostatnimi czasy zdarzało się to coraz rzadziej bo Y miała już 29 lat, a X lubił gdy jego dziewczyny były młode".
Znalezione na jakimś forum: "mam 29 lat i jestem w ciąży, nie wiem czy urodzić bo co prawda chciałabym mieć dziecko, ale jeszcze nie teraz". Odpowiedź: "lepiej uródź bo za jakieś 2-3 lata z zajściem w ciążę może być już kłopot".
Komentarz pod zdjęciem modelki zamieszczonym na forum: "jaka ona piękna" i od razu odpowiedź innego komentatora na tenże: "ech, już stara, ma 28 lat".
Złośliwy komentarz jednej babki do drugiej (czterdziestoparoletniej) na innym forum: "ty starucho!" I odpowiedź obrażanej: "pocieszę cię: ty też nie jesteś już młoda, w wizytówce masz podany wiek: 26 lat".
Z jeszcze innych (dotyczyło różnych spraw, od rozpoczynania studiów do podejmowania się lekkiej, lecz mało rozwojowej i kiepsko płatnej pracy): "lepiej tego nie rób bo takie rzeczy to dla młodych, wokół ciebie będą sami dwudziestolatkowie, a ty masz już prawie 30 lat i będzie to jednak trochę obciach w twoim wieku".
Albo: "mam 28 lat i jestem dziewicą, czy uważacie, ze taki wiek to aż taka straszna starość na stratę cnoty?" Chórek: "no wiesz,może skoro dopiero teraz dojrzałaś do zmiany tego stanu rzeczy, to nie szkodzi, każdy musi do tego dojrzeć w swoim tempie, ale powiedzmy sobie szczerze, najlepiej jest zacząć za młodu bo w tym wieku to już przydałoby się mieć jakieś doświadczenie".
Tudzież - podpis na jakimś plotkarskim portalu - "dwudziestoośmioletnia modelka ma ciało jak nastolatka" (no dobrze, wiem, ze 28 lat, choć wciąż w granicach wiekowych dwudziestu paru lat, to jednak nie to samo co np. 22, ale znowu nie jest to taka "starość" ciała, które wówczas, w swej "starości" wciąż może być świetne - ale już nie takie jak u małolaty i te 28 lat to nie jest to znowu wiek np. 35 lat, kiedy to już nie ma co się łudzić, ze jest się młodym i świeżym).
I tak dalej. A najlepsze jest to, ze jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą

Lubiłam igrać ze znanym mi z niezliczonych filmów obrazem: moi niegdysiejsi szkolni prześladowcy pracują w myjni samochodowej, ja zdobyłam sławę i pieniądze. A tu...

Jestem skrajnie dziecinna, parę lat temu udzielałam się przez krótki czas na portalu Wirtualnej Polski i choć dodałam sobie lat by być traktowana poważniej, ludziom było nie w smak co piszę (choć pisałam poważnie, inteligentnie i rozsądnie); pamiętam, ze ktoś poirytowany tym co pisze, zapytał: "chłopie, ile ty masz lat żeby wypisywać takie brednie?" (dla żartu zmieniłam sobie płeć) a ktoś odpowiedział: "e, to jakiś małolat, pisał, ze ma 34 lata, ale ja sądzę, ze w rzeczywistości ma może z 15 bo nikt dorosły by takich czarno-białych bzdur by nie pisał. Nie przeżyłam tego co ktoś w moim wieku przeżyć powinien, całe życie przeszło mi na czytaniu i oglądaniu TV, a nawet gdybym teraz zaczęła żyć na całego, to i tak zmarnowałam tyle lat - tych najlepszych, lat młodości. Nie chodzi mi tu o pocieszanie, po prostu o podzielenie się Waszymi przeżyciami w tej kwestii. Też tak macie?