Zaburzenia

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 15:55

Coś jest nie tak - nie potrafię dotrzeć do lekarza, który zdiagnozuje co dokładnie. A chciałbym wiedzieć bezwzględnie.

Jestem tak potrzaskany, że nie wiem od czego zacząć. Najlepiej byłoby szczerze, ale jeśli ktoś obruszyłby się miałbym trzask rozwalić mu łeb - ale tylko w pewnym momencie, bo gdy dam sobie czasu to jak najbardziej uprzytamniam sobie ZŁO takiego impulsu a tym bardziej konsekwencji z nim związanych - i w tyle głowy czuję, że tu wychodzi mój nieoszlifowany jeszcze do końca diament o nazwie: PRAGMATYZM - czyli, impuls impulsem...ale gdy potencjał impulsu minie, uznaję, że NIE OPŁACAŁOBY mi się zachować tak niekorzystnie, bo otoczenie wyciągnęłoby konsekwencje - istnieje naturalne prawo nienaruszalności cielesnej, prawo stanowione (które mam głęboko w poważaniu bo to nie ja je tworzyłem), czyjś ból (to już w skrajnych przypadkach biorę pod uwagę).

I tak oto, poddając się impulsom agresji, które często występowały w związku, zniszczyłem ten związek który trwał 3 lata. Narzeczona była wspaniałą osobą ale nie potrafiłem się zgrać...problemy się gromadziły, piętrzyły się tak mocno, sprzęgały zwrotnie, aż pod własnym ciężarem zawaliły się, przygniatając naszą relację.

Co tam jeszcze...od dziecka miałem natręctwa i nadal mnie trawią aczkolwiek potrafię ukrywać to przed trzodą, panować nad tym.

Z trudem zdobyłem wyższe techniczne wykształcenie na prywatnej uczelni. W publicznej chyba bym nie dał rady - miałem jeden problem: to co było w aktualnej linii programu odpychało mnie i zniechęcało bo było "z aktualnej linii programowej" oraz z tego powodu, że inni poznają to co ja. Gdy semestr w bólach zaliczałem i po pewnym czasie wracałem do materiału - umysł i intelekt odblokowywały się i chłonąłem materiał jak gąbka i nie stanowił dla mnie żadnego problemu. Jak statystyka z probabilistyką była dla mnie problemem w trakcie edukacji w określonym miejscu, tak teraz po tych 6 latach mógłbym ją opanować w miesiąc (próbowałem z resztą, materiał z semestru ogarnąłem w kilka dni) - nie wiem o co z tym chodzi.

Nie oglądam igrzysk Sroczi 2014 bo to jest popularna rzecz...ale to nie tak, że lubię jakiś sport i nie oglądam z powodu popularności...tak to czuję - nie oglądam, bo inni masowo oglądają. Co do innych rzeczy które jakoś polubiłem i jest masowe - to włącza mi się narracja, że tylko JA tak dogłębnie i całościowo potrafię to ogarnąć i przez to nie liczy się, że to jest popularne, popularność uznaję wtedy za funkcję różnych rodzajów przypadków. Po prostu ona się nie liczy. To coś jest dla mnie, moje.

Nie przeczytam wątków na tym forum bo mam w nosie czyjeś indywidualne wypociny. Wydaje mi się, że ludzie sobie wkręcają, są słabi i popieprzeni w sensie niedostosowani do tej przygodnej, brutalnej rzeczywistości - dlatego nie czytam. Uważam, że to ja tylko cierpię na zaburzenia, inni albo mają poważnie przechlapane (ewidentni paranoidalni schizofrenicy) albo "nie radzą sobie".

Cechuje mnie epizodzik zwany DDA. No cóż - nie akceptuję tego terminu, nie uważam, żebym był tak słaby żeby sobie z tym nie poradzić. Zalecenie: iść na terapię zbiorową? Tak? Mam się porzygać intelektualnie? Nie da rady bo...

...bo nie cierpię słowa: zbiorowość, kolektywny, SPOŁECZEŃSTWO, społeczny, opieka społeczna, braterstwo.

Koledzy? Are u kidding me? Nie potrafię znaleźć czasu żeby w pełni rozwinąć zainteresowania, które mnie absorbują a ja mam poświęcać czas na innych ludzi? Jak mawiają Żydzi: "a co ja będę z tego mieć"? No właśnie, co? Aaa wiem, będę mógł się wygadać? Poradzić? Nie, dziękuję, nie potrzebuję. Radzę sobie świetnie a najlepiej czuje się w swoim towarzystwie.

Kur** byłem bardzo za narzeczoną ale nie zatrybiliśmy - moje uczucie nie przebiło się przez moje parcie do realizacji celów. Ale z racji nerwicy nie jestem zbytnio efektywny - robię rzeczy skokowo...po części z powodu natręctw w postaci pedantyzmu, perfekcjonizmu. I znów mam problem: bo jak iść do pajaca, który chce tylko skasować za wizytę i który zaklasyfikuje mnie do pedantów myjących łapy pod kranem co chwila? To niedorzeczność - takim idiotą aż nie jestem. Radzę sobie. Perfekcjonizm/pedantyzm ten nie jest czysty jak z definicji...jest PRAGMATYCZNY. Czyli zrobię cokolwiek - jeśli poprawi mi to samopoczucie, przyniesie jakiś efekt, albo jest trybikiem na drodze uzyskania ustalonych, bliżej nieokreślonych celów. Zmierzam do czegoś - ale nie wiem do czego.

Coby nie było wątpliwości - podobam się kobietom bardzo. Potrafię się zachować. Jak kiedyś za gówniarza wstydziłem się swego istnienia, obecności, tak teraz po latach zmagań - potrafię wejść w każdy ogień i z triumfem z niego wyjść. Zaskrobić sobie sympatię kogokolwiek. Rozwikłać sprawy współpracując w grupie. ALE przy tym jestem bardzo wyobcowany i tylko ja o tym wiem. Gdy próbuję się otworzyć na innych - czuję jakby mnie zaraz miało coś zeżreć. To uczucie gorsze od śmierci, której się już nie boję (po tym jak udało mi się wyeliminować wiarę w bożków, które mi wpojono z racji urodzenia w kulturze judeo-chrześcijańskiej). Czy jestem ateistą? Nie, nie określam się ponieważ stanowiłoby to przynależność do jakiejś GRUPY społecznej - wolę trwać w superpozycji (vide fizyka kwantowa), w nieokreśloności. Określić się - przepadnę. Nieokreśloność - siła.

Ludzie do mnie lgnęli - odtrąciłem ich. Kiedyś, gdy byłem młodzieńcem - kolegowałem się z tym to z tamtym. Później wyobcowałem się na amen. Z kobietami w ogóle nie zaczynam na stopie koleżeńskiej bo zaraz lgnąłbym do tyłka. Więc daruję to sobie zawsze.

Dużo mógłbym jeszcze napisać. Aaaa jako dziecko wylądowałem (za komuny) na oddziale dla trudnej młodzieży z nerwicami. Rodzice mnie zabrali, nie dokończono badań. Nie mam nawet diagnozy - to był epizod, idiotka mnie tam skierowała bo miałem tiki nerwowe widoczne z zewnątrz. To nie było konieczne. Jedna rzecz została przez rodzicieli zapamiętana: nadaktywna któraś z półkul mózgu - nie kojarzę teraz która.

PS. Największe zmiany we mnie zaszły gdy wyrwałem się z domu w trakcie edukacji (już w wieku 18 lat wypłynąłem) i postrzegłem, że są ludzie którzy są lepsi ode mnie w pewnych dziedzinach. Wcześniej uważałem się za istotę doskonałą - śmierdzący egotyzm, narcyzm czy licho wie co to było. Z czasem, z trudem i to niedawno (z 1,5 roku temu) zaakceptowałem fakt, że są lepsi ode mnie. Mądrzejsi? Lepiej sobie radzą. Mają większą inteligencję emocjonalną (u mnie to raczej leży i kwiczy). I tak 29 lat potrzebowałem, żeby wyzbyć się egotyzmu (a może przeobraził się w inne formy egotyzmu?).

Nie zwiążę się już z nikim bo w dzisiejszych czasach ciężko byłoby. System finansowy jest jaki jest, życie na kredyt, ludzie nie mogą domknąć budżetów domowych, zaciska im się spirala na gardle - a to wszystko przez to, że wpieprzyli się w posiadanie dzieci. Wpakowali się w związek, w którym żonka wymaga. I tak zanim wylezie z gniazda bachor, lądujesz koło 60tki gdy się usamodzielnia (i to nie zawsze). Nie lepiej żyć dla własnych przyjemności? Zamknąć się w swoim świecie i czekać na nieuniknione zgodnie z prawem entropii - śmierć. Bo jaki jest sens czegokolwiek skoro i tak NIC z tego nie zabierzemy, skoro kontynuacji nie ma (jakże sobie ułatwiają wierzący, uważając że pójdą do Bozi i tam złączą się z przodkami i rodziną aktualną - ajajajjajjj, dajcie spokój, oszukujecie się)....i jak tu iść do specjalisty który na tyle ułomny jest, że ma wiarę? Przecież on mnie nie zrozumie w fundamentalnych aspektach...nie poczuje mojej wizji świata - bo wiara to rzecz która przenika cały umysł. Na dzień dobry musiałbym się spytać typa w co wierzy.

Napisałem tutaj bo przypadkiem wlazłem na jakąś stronkę szukając ponownie definicji "aspołeczny", jakiś człowiek pisał na swojej stronce o ZA i zainteresował mnie temat.

Może ktoś nakieruje tutaj, patrząc na to co napisałem odnajdzie podobieństwo do siebie i coś podpowie. Rozpatrywałem wiele rzeczy: psychopata - nie, choć dużo zbieżnych rzeczy jest, asperger? no nie wiem, dwubiegunowa afektywna? bardzo prawdopodobne ale też nie wiem w cholerę, border line? no pasowałoby do ataków agresji i lękiem przed odrzuceniem...ale wiecie jak to jest gdy samemu się stawia diagnozę - można zabrnąć na manowce.

Jeśli ktokolwiek z aspergerem raczy tutaj coś podpowiedzieć i o dziwo zechce mu się przeczytać to co napisałem (mi by się nie chciało, nie mam interesu i chęci w tym żeby komuś pomagać) to będę wdzięczny (tak to się mówi) ale jedno mogę obiecać: podejmę działania ewentualnie "naprawcze" bo wiem, że coś nie tak jest ale nie wiem co. /// No chyba, że tu siedzą studenci psychologii czy czego tam lub sami psychologie, naukowcy, pasjonaci zaburzeń psychicznych (cokolwiek to znaczy po prawdzie) i traktują to jako poligon ... no to miło będzie, jeśli zechce ktokolwiek pochylić się nad takim typem jak ja.

Uszanowanka, za to, że istniejecie jako odrębne jednostki.
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 16:40

Chciałbym jeszcze dodać, że najlepiej czuje się w swoim towarzystwie i z rzeczami którymi się zajmuję. Mogę siedzieć całymi dniami przy komputerze i realizować zadania, przetwarzać informacje, ciągle nabywać wiedzy na interesujące mnie tematy. Często mógłbym wisieć tak godzinami przed ekranem i patrzeć na jedną rzecz, z wyłączonymi myślami. Gdy byłem z dziewczyną w związku to były problemy - chciała żebym czas poświęcał jej, gdzieś wyszedł. Gdy zbliżał się dzień jakiejś okazyjnej "imprezy" to byłem chory. Dosłownie jakbym szedł na rzeź...te tematy zakropione...wolałem wtedy dostać kilkanaście batów w stylu średniowiecznym na plecy tylko żeby ten problem znikł. Śmiertelna nuda. Niechęć do słuchania bzdur. Teraz czuję swobodę niewyobrażalną, wolność, mogę wisieć na temacie całe dnie i nikt mi nie zawraca dupy.

A jeszcze pod wpływem impulsu mógłbym kogoś skrzywdzić, nieograniczona agresja, zapętlone parcie do ukarania kogoś - czasem to były nakręcone tematy...ale przy tym wszystkim zwierzęcia bym nie skrzywdził - bo one żyją tu i teraz, są bezwarunkowe, instynktowne i niewinne - nawet gdyby były wilkiem zagryzającym ludzi. Mam "serce" do zwierząt ale nie chciałbym mieć zwierzaka bo zajmowałby mi czasu za dużo. Zbędne obowiązki na chwile nacieszenia się. Ale w lesie nie zostawiłbym nigdy. Ci co zostawiają a żyją z pozoru są normalniejsi ode mnie? A może te potwory zasługują na kulkę? Naszła mnie chęć wymierzenia kary - miałem właśnie impuls. Taka mocna energia impulsu, aż przyjemna, silna jak podczas seksu emocje. Ale już zeszła. Nachodzi i mija. Niby kto określa, że śmieć opuszczający niewinne zwierzę w lesie ma jakieś prawa? Co go chroni? Sam fakt, że jest człowiekiem? Nie. Ja nie stanowiłem tego prawa więc nie mam go w poważaniu absolutnie żadnym. Uważam to za nieefektywne wymysły, będące wrzodem na dupie "właściwego".

Jakby to określić co do izolacji świadomej..."ja i moje klocki" całym moim światem. Niestety. Nie da się z tego wyjść...cała moc umysłu znajduje racjonalne uzasadnienia na słuszność takiego czegoś. Dlaczego niby to nie miało być normalne? Wg mnie tracenie czasu na picie alkoholu, na spotkania i gadanie o niczym to dysfunkcja intelektualna ludzi. Popatrzcie tylko na seriale typu "Na wspólnej", na "Gwiazdy tańczą na lodzie", na Pudelka...czy to ze mną coś nie tak czy z nimi? Mam poważne podejrzenia, że to ta płytka większość jest nienormalna. Albo konsumpcjonizm...jak można dążyć do wybudowania okazałego domu, do pozyskiwania świecidełek żeby pokazać się innym? To się w pale nie mieści - ja taki byłem gdy miałem lat naście...uważam, że wyrosłem z tego. Czy to jest normalne? Nie - to jest chore, ale że nieszkodliwe społecznie (rzyg), to niezaklasyfiowane do dysfunkcji.

Tak więc jak będzie? Jest coś nie tak czy jest ok? Sam nie wiem.
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 16:57

Poza pewnym tematem który absorbuje mnie od lat, jedna rzecz sprawia mi przyjemność: porządkowanie otoczenia. Ciągle optymalizuję w imię wzrostu efektywności i doskonałości. Eliminowanie rzeczy sprawia mi dziką frajdę. Czuje się uniesiony pod niebiosa. I teraz problem zakleszczenia: czy to element "problemu" czy może wyrachowany profesjonalizm czy może bycie takim doczesnym zgodnym z trendami? Teraz nastała moda na "minimalizm". Czy to efekt dysfunkcyjnych neurotyków, czy może reakcjonizm na walący się system finansowy świata czy może coś innego? Mogę sobie rzec: tak, jestem minimalistą, dążę do doskonałości - założę bloga, zdobędzie popularność (bo panuje trend na ten temat i moda) i co? Mam się tak oszukiwać? A może to efekt choroby a nie że jestem zajebistym minimalistą? Z resztą miałem to już zanim nastała na to moda. W temacie tym mógłbym być ekspertem. Zostawiłem rzeczy niezbędne, resztę zlikwidowałem. Nic nie posiadać - oto wolność. Nie gonić za króliczkiem - oto wolność. Nie mieć rodziny - oto wolność. Taki jestem trendy cool hiper bomba czy to może NARRACJA, która zaciemnia obraz jakichś zaburzeń?

Ok, z grubsza elementy składowe obiektu którym jestem zaprezentowałem. Poproszę o analizę i opinię.
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez Andegavennia » N, 9 lut 2014, 19:19

Jeśli ktokolwiek z aspergerem raczy tutaj coś podpowiedzieć i o dziwo zechce mu się przeczytać to co napisałem (mi by się nie chciało, nie mam interesu i chęci w tym żeby komuś pomagać) to będę wdzięczny (tak to się mówi)

Skoro sam byś czegoś nie zrobił to dlaczego oczekujesz, że ktoś inny to zrobi? Z Twojego tonu wypowiedzi wynika, ze taka osoba to w Twoich oczach zwyczajny frajer. Jednoczesnie rozpisujesz się obszernie, czyli uwazając potencjalnego adresata za naiwniaka jestes z jakichs dziwnych powodow jednak ciekaw jego opinii. No chyba, że żle to zrozumiałam ;)
Avatar użytkownika
Andegavennia
 
Posty: 2695
Dołączył(a): N, 18 mar 2012, 00:00
Płeć: K

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 19:51

@UP Tak myślałem, że ten fragment jest na tyle niefortunny, że zwróci uwagę i zniechęci. Ale edytować nie mogłem bo piszę bez rejestracji. Źle się wyraziłem...napisałem to jako część mojej charakterystyki bo im więcej danych tym łatwiej o mniej więcej jakieś odniesienie się...a ta konkretna rzecz posłużyła niefortunnie za takie coś.

Nie określam ludzi i nie oceniam, którzy nie nadepneli mi na odcisk. Jeśli ktoś mi w czymś pomaga - potrafię się odwdzięczyć, nie jestem kur** niewdzięczną. Pamiętam każdy szczegół zniewagi nawet z przedszkola ale także każde wyciągnięcie ręki - i NIGDY nie wypinam się na ludzi którzy pomagają, ba...dzięki temu jaki jestem, ja realnie podziwiam AKT pomocy kogoś. Zrozum, jako aspołeczny typ nie mam zbyt wielu okazji żeby komuś pomagać. Sam tego nie czynię. Natomiast gdy ktoś chce pomóc to MIMO pomimo, że nie jest dla mnie to normalne, potrafię realnie docenić a to dlatego, że właśnie nie jest dla mnie to oczywiste i PODZIWIAM akt pomocy stąd wdzięczność noszę w sobie zawsze tak samo jak wszelkie przewinienia w stosunku do mnie.

Jeśli przeczytałaś moje wypociny, gratuluję charakteru. Naprawdę. Podziwiam to czego ja pozbawion jestem, nie, że dla mnie to nierealne. Tyle tekstu nagryzmoliłem...chwała Ci za to, że raczyłaś to przeczytać.

Pozdrawiam
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 19:59

Musiałbym jeszcze dodać, że moja aspołeczność wynika m.in. z tego, że szybko się męczę wśród ludzi. Obecność ich mnie irytuje, wywołuje stres. Wysilam się żeby cokolwiek mówić do kogokolwiek dlatego oszczędny w mowie jestem i mówię zwięźle i na temat. Nie plotkuję. Jeśli ktoś powiedziałby, że kogoś zabił (ale kogoś złego nie że jakieś dziecko albo niewinną osobę) to NIE CHCIAŁOBY mi się powiedzieć nikomu o tym. Po prostu milczzenie złotem (kolejna narracja?). W towarzystwie jak siedziałem, było mi głupio, że milczę jak grób. Nie potrafię zatrybić. Co gorsza, nie jest to kwestia doboru towarzystwa. Np. moja maniacka pasja którą zajmuje się od lat (związana z analityką, finansami) - gdybym był w towarzystwie innych takich, temat wyczerpałby się bardzo szybko. Krótka wymiana informacji i koniec. Paliwa nie ma do dalszej dyskusji. Dalsza dyskusja uznana za zakończoną. Najchętniej wyszłoby się z miejsca, no ale jakoś muszę się wysilać bo w lesie nie żyję tylko w tzw. społeczeństwie więc jakieś normy trzeba udawać.
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 20:15

Andegavennia, jeśli kogoś to zmotywuje do pochylenia się i analizy...to powiem, że mam wolę do pracy nad tym zjawiskiem które mi dolega (czymkolwiek to kur* jest). Spiąłem się, jakieś zwarcie nastąpiło i po napisaniu poprzedniego pieprzonego zdania musiałem 6 razy szklankę odłożyć prawidłowo na stół. 6 razy! Co za spapranie. Jak to się kur* dzieje że to robię? To ja robię? Czy ten popieprzony organizm? Uzyskał kawałek mięsa w czaszce samoświadomość i mówi: JA. Uzyskanie na drodze ewolucji przez organizmy ludzkie samoświadomości to najgorsza katastrofa jaka zaistniała kiedykolwiek. Wyobrażacie sobie przyjemność nie-zaistnienia? Niewyobrażalnie wspaniałe. Akt życia to absurdalny ropiejący wrzód. Po co w ogóle jesteśmy? Na co ten cały cyrk? Oj zakochałem się kiedyś....ułuda na chwilę. Są tu ludzie po 60tce? Jak się czujecie zbliżając do mety? Niezły syf co? Jaki lęk musicie mieć w sobie? Czym się zajmujecie żeby uciec przed pustką istnienia? Jakie narracje sobie wkręciliście do głów? Boga? Bliżej nieokreślony absolut? Eternalistyczną kontynuację waszego JA? Jakieś kwestie o duszy, nadzieja, że jednak śmierć będzie pozorna i będzie śmiercią ciała tylko? Skąd ta pewność? Ja byłem bardzo wierzący i wygasiłem wiarę - wiem na czym ona polega. To jest ułuda. Tak samo jak wszelkie cele życiowe - wszystko jest daremne, i tak lądujemy solidarnie w grobach.
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez marekf » N, 9 lut 2014, 20:23

Witaj.. :)
PrzygodneZaistnienie napisał(a):Coś jest nie tak - nie potrafię dotrzeć do lekarza, który zdiagnozuje co dokładnie. A chciałbym wiedzieć bezwzględnie.
Problem w tym, że nawet jakbyś trafił na tym forum na psychologa, to diagnozy przez internet nie dostaniesz, ja też miałem jakiś dziwny odruch do tego działu medycyny, ale innego wyjścia nie ma..

PrzygodneZaistnienie napisał(a):Chciałbym jeszcze dodać, że najlepiej czuje się w swoim towarzystwie i z rzeczami którymi się zajmuję. Mogę siedzieć całymi dniami przy komputerze i realizować zadania, przetwarzać informacje, ciągle nabywać wiedzy na interesujące mnie tematy. Często mógłbym wisieć tak godzinami przed ekranem i patrzeć na jedną rzecz, z wyłączonymi myślami. Gdy byłem z dziewczyną w związku to były problemy - chciała żebym czas poświęcał jej, gdzieś wyszedł. Gdy zbliżał się dzień jakiejś okazyjnej "imprezy" to byłem chory. Dosłownie jakbym szedł na rzeź...te tematy zakropione...wolałem wtedy dostać kilkanaście batów w stylu średniowiecznym na plecy tylko żeby ten problem znikł. Śmiertelna nuda. Niechęć do słuchania bzdur. Teraz czuję swobodę niewyobrażalną, wolność, mogę wisieć na temacie całe dnie i nikt mi nie zawraca dupy.
Tutaj mam podobnie, ale to nie jest jedyne kryterium do stwierdzenia ZA, czy czegokolwiek innego, pisałeś o problemach z agresją, i kilku innych, ale specjalistą nie jestem.. Jak byś się jednak zdecydował poczytać trochę na te tematy,to podamy Ci linki..
PrzygodneZaistnienie napisał(a):Napisałem tutaj bo przypadkiem wlazłem na jakąś stronkę szukając ponownie definicji "aspołeczny", jakiś człowiek pisał na swojej stronce o ZA i zainteresował mnie temat.
Aspołeczny to nie tylko domena Aspich, wspomniałeś coś o DDA, to też może być powód..
Pozdrawiam
Aspi 145
Nt 54
Avatar użytkownika
marekf
 
Posty: 3182
Dołączył(a): N, 16 gru 2012, 20:49
Lokalizacja: Wrocław
Płeć: M

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 20:59

Marek...sprawdziłem to DDA raz jeszcze (kiedyś coś tam czytałem ale olałem) i większość pasuje: http://www.stowarzyszenie.edu.pl/projek ... i-leczenie

Gdybym jeszcze opowiedział jak było u mnie to każdy psychiatra wyda taki osąd. Nie podoba mi się to. Wolałbym żyć ze świadomością, że mam dysfunkcję mózgu niż coś nabytego a niekoniecznie "musiałego" zaistnieć a zaistniało bo było jak było.

Nie mam żalu do nikogo - akceptuję przeszłość...z resztą przeszłość to tylko wspomnienie, pamięć. Usuń pamięć i nie ma przeszłości. Rozumiem też problemy osoby która je miała z rodziny - nie mam żalu. Było jak było. Życie płynie dalej.

Jednak mogło być też tak, że kilka rzeczy się nałożyło na siebie...przecież za dzieciaka miałem już jakieś nerwice itd. a nie mogłem stać się wtedy DDA bo za mały byłem żeby się nakumulowało...wiesz o co chodzi. Jak to w życiu...nic nie jest czarno-białe, wszystko zawsze jest rozciągnięte i nachodzące na siebie. Ciekawe jak dokładnie jest.

O ZA poczytam solidniej jeszcze i przeanalizuję. Najgorsze, że dużo rzeczy pasuje do mnie jak ulał, np. BorderLine. Naprawdę. Szczerze analizowałem to. No ale może to SKUTKI, pochodne z doświadczeń które zbiegają się do czegoś zwanego DDA.

Pozdrawiam
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez fasci-nation » N, 9 lut 2014, 21:03

Brzmisz jak socjopata, ale ja nie jestem specjalistą i nie diagnozuję przez internet.
fajny kotó

Moja kocia książka: http://savant.org.pl/publikacje/koci_1.1_1.pdf
i koci blog: http://kociswiatasd.blox.pl/
Avatar użytkownika
fasci-nation
 
Posty: 3601
Dołączył(a): Cz, 28 sty 2010, 00:00
Lokalizacja: weiter weiter ins Verderben
Płeć: K

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 21:16

fasci-nation napisał(a):Brzmisz jak socjopata, ale ja nie jestem specjalistą i nie diagnozuję przez internet.


Mam tego świadomość. Ale po kolei odnosząc się do poprzednich odpowiedzi także.

1. JEŚLI głównym czynnikiem cechującym Aspergerowców jest tzw. "ślepota umysłu" to musiałbym to wykluczyć bo ja potrafię czytać między wierszami znacznie powyżej średniej. Potrafię łączyć fakty tak szalenie od siebie oddalone, ułamki sekundy mimiki potrafię wyłapać rozpoznając stan ermocjonalny, wszystko potrafię przeanalizować i w skondensowanej postaci otrzymuję inuicyjną, PEWNĄ pigułkę co do danej osoby. Z reguły żadko się mylę w tej cesze. Często popadałem w paranoje z tego powodu wręcz...później okazywało się coś prawdą.

Więc na bazie tego co w pkt. 1 podałem, można wykluczyć Aspergera? Czy są wyjątki od reguły?

2. Fasci-nation czy ewentualna socjopatia mogła wyjść z "nieleczonego" DDA? Uznam, że to pochodna ewentualnego DDA (o ile by ktoś tak zaklasyfikował a raczej tak byłoby...).

Więc co mamy tu? Bazowe DDA, przewlekłe wręcz, które wywołuje inne schorzenia? Całkiem możliwe. Ja żyję w wiecznym stresie, naokrągło, rzadko kiedy nie mam stresu, bardzo rzadko. Ale jedno ALE jest w tym...czuję, że umysł mam spokojny a ciało jest niespokojne, jakbym neurologicznie coś miał albo zapalenie układu nerwowego. Chyba, że w podświadomości takie gówno siedzi, że szok - no ale czy to nie wyłaziłoby w snach? Sny mam skrajnie realistyczne, rzadko kiedy pojawiają się dziwne miejsca - ale wtedy też wszystko logiczne jest bez bzdur i fantastyki jak latanie albo nawet latanie samolotem (śni się tylko to co w życiu potrafię), więc sam nie wiem,

Ciekawe jak daleko może nieleczone schorzenie zabrnąć w swoich wariacjach...mam nadzieję, że do schizofrenii nie doprowadzi (a w rodzinie był taki epizod z jedną osobą).
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 21:24

Wybaczcie, że piszę dużo jak popapraniec ale bardzo szybki mam przewód myślowy.

Socjopata:
Cechy charakterystyczne
brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych,
brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka,
kontakty międzyludzkie są u socjopatów znikome, nastawione na eksploatację drugiej osoby (około 80% przypadków[potrzebne źródło]),
manipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów,
nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość; socjopata nie odbiera sygnałów z otoczenia, nie reaguje na przykłady innych, na to co jest normą, a co nie[3].

W klasyfikacji Aspergera wystarczy potwierdzić 3 z chyba 7 punktów żeby potwierdzić a tu prawie wszystkie jak nie wszystkie pasują do mnie.

ALE jedno ALE, może wiecie co w takim przypadku:

CO JEŚLI socjopatia jest pochodną "nieleczonego" DDA? Tak jak mówi się, że przewklekły stres może prowadzić do chorób psychicznych tak przecież moje ewentualne DDA i przewklekły stres przy tym mógł doprowadzić do socjopatii. Jedno jest pewne: nie dam rady przystosować się do norm społecznych. Co to są normy społeczne w ogóle? Kto to ustanowił? Nie akceptuję tego, brzydzę się wręcz. I wiecie co najgorsze? Nie jestem nieboraczkiem który zalękniony szuka pomocy - lekarz musiałby przebić się przez INTELEKTUALNĄ ARGUMENTACJĘ przeciw mojemu anty nastawieniu na normy społeczne.

A może to wymysł Angsoc? Dlaczego buntownik miałby być nazywany socjopatą? Dlaczego miałbym się czemukolwiek podporządkowywać? Może to wymysł popapranych komunistów/socjaldemokratów? Jestem indywiduum i liczy się tylko indywidualizm a nie kolektywizm.

Szanuję was każdego z osobna ale nie razem. Razem jako grupę społeczną nie akceptuję was, jako zbiorowisko ludzi bo to sztuczny twór, akceptuję natomiast WASZĄ indywidualność i nie naruszę tej indywidualności PRAW. Ale prawa zbiorowości naruszę z premedytacją. Dlaczego miałbym poddawać się sztucznym tworom, miałbym "LECZYĆ SIĘ" z socjopatii skoro to może być wymysł politycznej ideologii?
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 21:27

Podam przykład RELATYWIZMU "socjopatii": w III Rzeszy ktoś aspołeczny (większość poddała się ideologii NSDAP) nazywany mógł być socjopatą bo buntował się przeciwko normom społecznym. I co tera(s)?
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 21:43

Zapętlenie, sprzężenie zwrotne, zakleszczenie - to przychodzi na myśl, gdyby pomyśleć, jak zareagowalibyście gdybym się nie wstrzymywał. Czyli olalibyście mnie - a ja bym się zezłościł i wzmożyłoby to moje zacietrzewienie umysłowe. A gdy udaję - nie jesteście w stanie dobrze doradzić. Błędne koło, ślepa uliczka.

Psychopata nie ma empatii...często zestawia się psychopatię z Aspergerem...jakaś tam dysfunkcja mózgu tak? Ja doskonale "czuję" innych, perfekcyjniej od całej reszty ale...co ja na to? Nic. Jestem zimny na to jak głaz. Brzydko mówiąc: mam to w dupie.

Z reguły jest tak: ktoś nadepnie mi na odcisk...mam okrutne myśli. Ale para zejdzie i rozchodzi się po kościach. Co będzie jeśli w danej chwili będzie sposobność wymierzenia kary? Czy to przestępczość czy choroba? :/
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 22:00

Och, correct. Byłbym niesprawiedliwy. Psychopatia z przyczyn biologicznych to encefalopatia. Są inne rodzaje psychopatii np. charakteropatia która nie dotyczy aspergerowców albo socjopatia, która z kolei dzieli się na dyssocjalne lub antysocjalne i antysocjalne impulsywne typy (dyssocjalni to wieśniacy jacyś bez swojego rozumu tak apropos IMO).
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez PrzygodneZaistnienie » N, 9 lut 2014, 22:11

Psychopaci mają często doskonały węch; jak zwierzęta – nie utracili go w dzieciństwie. Podobno są w stanie wyczuć emocje za pomocą węchu. Zachowania agresywne są spowodowane uszkodzeniami prawego płata skroniowego lub uszkodzeniem ciała migdałowatego.


Wow, OMG. Pomimo wrażenia, że mam całły czas zatkany nochal nie wiem czy przez przegrodę krzywą czy przez co, mam doskonały węch. Czasem mawiam, że potrafię wyczuć węchem smak. A emocje w lot rozpoznaję - może to ten węch? Albo to przenośnia. Problem w tym, że czyjeś emocje uznaję za FANABERIĘ. No najczęściej. Wiem, że je mają no przecież nie roboty no ale jest pewne ALE w tym.

A może to pomocne?

Z charakterystyki osobowości psychopatycznej:
"2 deficyt superego - deficyty w sferze etycznej, sumienia, moralności – może je znać, ale nie pełnią w jego zachowaniu roli regulacyjnej; lubią usypiać czujność.

O proszę. Wszędzie piszą ogólnikowo tak bardzo, że ominąłem to, zignorowałem w dociekaniu bo skoro znam sferę etyczną, sumienia i moralności to uznałem, że to nie może być to. A tu pisze, że nie pełnią roli regulacyjnej. Może to jak z tymi emocjami u innych? Postrzegam doskonale ALE...czegoś brakuje, ogólnikowo mogę powiedzieć, że tak w sercu nie mają dla mnie znaczenia, nie wzruszają mną. To normalne czy też tak macie?
PrzygodneZaistnienie
 

Re: Zaburzenia

Postprzez fasci-nation » N, 9 lut 2014, 23:47

Też mam świetny węch i wyczuwam nim smak pomimo naczynioruchowego nieżytu nosa (cały czas leci mi taka jakby woda z nosa, BO TAK). Gdybym nie miała NNN, to chyba bym rzygała cały czas od smrodu. Ale twój cytat jest akurat błędny.

Jeśli zaś chodzi o twoje wątpliwości, to możesz napieprzać postami, ale nikt ci nie pomoże. Jeśli tak to cię dręczy, wybierz się do psychocosia.
Ostatnio edytowano N, 9 lut 2014, 23:59 przez fasci-nation, łącznie edytowano 1 raz
fajny kotó

Moja kocia książka: http://savant.org.pl/publikacje/koci_1.1_1.pdf
i koci blog: http://kociswiatasd.blox.pl/
Avatar użytkownika
fasci-nation
 
Posty: 3601
Dołączył(a): Cz, 28 sty 2010, 00:00
Lokalizacja: weiter weiter ins Verderben
Płeć: K

Re: Zaburzenia

Postprzez NOC.. » Wt, 4 mar 2014, 23:49

Nie jestem psychologiem..alee...mam pewna "dziwna i skomplikowana" relacje z osoba z ZA..Dodam, ze jestem kobieta i jest to relacja damsko-meska.
Po przeczytaniu tej całej tresci....tak..wiekszosc sie zgadza.. stety..niestety.
Najlepiej udac sie do specjalisty, ktory faktycznie to stwierdzi. Jezeli faktycznie masz ZA "normalne" jest dla ludzi, ze beda mylic cie z socjopata..psychopata i innymi. Własciwie moga pomylic cie z kazdym. Tak działa nie-tolerancja.
Z drugiej strony tolerancja na "wszystko" przynosi w tym przypadku "słońce..grad...i pioruny".
NOC..
 


Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 36 gości

cron