Temat motoryzacyjny

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

Temat motoryzacyjny

Postprzez hari » Cz, 17 sie 2006, 22:40

Nie mam prawa jazdy , a przymierzam sie do zapisania na kurs od wielu lat.
Przeraza mnie nie tyle koniecznosc monitorowania ruchu ulicznego (na rowerze jakos udaje mi sie szczesliwie po ulicy jezdzic) a bardziej te wszystkie hocki klocki ze sprzeglem, zmiana biegow etc wymagjace koordynacji ruchowej(ktora jezeli nie wspominalem mam tragiczna, w szkole
najtrudniejsza rzecza jaka opanowalem byly przewroty w przod i tyl :] ). Gdy bylem nastolatkiem i probowalem sie tego nauczyc skutki byly oplakane (nawet poprawnie ruszyc mi sie nie udalo :) ) , ostatnio tak troche dla sprawdzenia czy cos sie poprawilo , poszedlem na gokarty i efekt byl taki iz ciagle mylilem gaz z hamulcem , albo wciskalem obydwa naraz.... No i sie teraz powaznie zastanawiam czy mam w ogole szanse sie nauczyc w sensie motorycznym prowadzic auto. Czytalem iz pare osob jeżdzi samochodem wiec prosilbym o jakies tipsy :wink: i krzepiace ducha opowiesci :)
Avatar użytkownika
hari
 
Posty: 2522
Dołączył(a): Wt, 31 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez laoce » Cz, 17 sie 2006, 23:03

Nie jęcz! Laoce Ci mówi że dasz radę!
edit:uh, sorry za to. Udzielił mi się klimat z innego forum

Przypomnij sobie ile razy w życiu miałeś tak że najpierw się czegoś bardzo obawiałeś, a jak przyszło co do czego to spokojnie dawałeś radę (wykluczam tutaj kontakty z ludźmi).
Ktoś gdzieś napisał że panikowanie to specjalność aspies.

Ja przez 3/4 kursu miałem poważne problemy ze startowaniem. Później okazało się że to była wina samochodu (Punto, bleeee...).

A najlepsza rada jaką mogę Ci dać to: nie myśl, za to jak najwięcej odczuwaj. Może to dziwnie brzmi - "nie myśl", ale wiedz że czy chcesz czy nie zachodzą w Twojej podświadomości procesy które odpowiadają za kierowanie samochodem. Twoim głównym zadaniem jest wyluzować się i dostarczać temu podświadomemu procesowi jak najwięcej informacji z zewnątrz. Aspies mają z tym ogromny problem, ale za to mają ogromny potencjał jeśli chodzi o wspomniane myślenie.
Dalej to już kwestia wprawy.
laoce
 
Posty: 426
Dołączył(a): Cz, 15 cze 2006, 23:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez laoce » Cz, 17 sie 2006, 23:09

...ah, i jeszcze jedno.

Ja, jako człowiek "sprzeciwiający się rzeczom niedorzecznym" byłem obrażony że ktoś w ogóle ustala mi jakieś zakazy-znaki-sraki. Bardzo mi to utrudniło życie, bo musiałem się z wielką łaską zmuszać żeby patrzeć na te znaki. Nie szanowałem tego.

Te zasady na prawdę trzeba polubić! Trzeba sobie pomyśleć o nich jak o mamie która się o nas troszczy gdy mówi: "tutaj jedź z maksymalną prędkością 50km/h" 8)

No i jeszcze jedno! >>Inne samochody<<! Tak, będą trąbić, wrzeszczeć na Ciebie, robić złe miny i inne rzeczy. Ale "negatywne wibracje" trzeba olać, w tym chyba jesteśmy całkiem dobrzy co nie? :wink:
laoce
 
Posty: 426
Dołączył(a): Cz, 15 cze 2006, 23:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: Temat motoryzacyjny

Postprzez magic » Cz, 17 sie 2006, 23:44

hari napisał(a):Przeraza mnie [...] te wszystkie hocki klocki ze sprzeglem, zmiana biegow etc wymagjace koordynacji ruchowej

To sugeruję samochód z automatyczną skrzynią biegów. Nie ma sprzęgła, dźwignię zmiany biegów używa się tylko na parkingu, a silnik nie gaśnie na środku skrzyżowania. Automaty nie są w Polsce superpolularne, ale sytuacja jest lepsza niż dawniej. (I od razu udzielam odpowiedzi na potencjalne pytanie. Owszem, na automacie da się gwałtownie przyspieszyć z redukcją biegu. Co więcej, daje się to zrobić szybciej i łatwiej niz na tradycyjnej skrzyni biegów.)

hari napisał(a):ostatnio tak troche dla sprawdzenia czy cos sie poprawilo , poszedlem na gokarty i efekt byl taki iz ciagle mylilem gaz z hamulcem , albo wciskalem obydwa naraz....

To typowy błąd popełniany przez początkujących. Do gazu i hamulca tylko prawa noga! Lewa noga jest do sprzęgła (a jeśli samochód nie jest w nie wyposażony - to do odpoczywania).
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Re: Temat motoryzacyjny

Postprzez hari » Pt, 18 sie 2006, 22:11

laoce napisał(a):Ktoś gdzieś napisał że panikowanie to specjalność aspies.


Bardziej nazwalbym to uczepieniem sie najbardziej pesymistycznego scenariusza rozwoju wydarzen :) Ale fakt, prowadzenie auta nie moze byc az tak skomplikowane skoro jednak wiekszosc populacji nabywa ta umiejetnosc - najwyzej bedzie czlowiek jezdzil jak przyslowiowa blondynka (dziewczyny - prosze sie nie obrazac :) )

magic napisał(a):To sugeruję samochód z automatyczną skrzynią biegów. Nie ma sprzęgła, dźwignię zmiany biegów używa się tylko na parkingu, a silnik nie gaśnie na środku skrzyżowania. Automaty nie są w Polsce superpolularne, ale sytuacja jest lepsza niż dawniej. (I od razu udzielam odpowiedzi na potencjalne pytanie. Owszem, na automacie da się gwałtownie przyspieszyć z redukcją biegu. Co więcej, daje się to zrobić szybciej i łatwiej niz na tradycyjnej skrzyni biegów.)


No automatyczna skrzynia bylaby gites (nie rozumiem dlaczego ludzie wola sie mordowac z tradycyjna dla tych paru sec przyspieszenia wiecej :) ), ale o ile auto z takowa daloby rade kupic, to jednak nie mozna
zdac na takim samochodzie prawa jazdy. :(
Avatar użytkownika
hari
 
Posty: 2522
Dołączył(a): Wt, 31 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez . » Pt, 18 sie 2006, 22:40

no hari w Polsce nie można zdawać na automacie masz rację. Ja jestem prawie świeżo po prawku. Na forum opisywałam gdzieś swoje perypetie. Zdałam za piątym razem. Też miałam ten sam problem dot. skrzyni biegów! Doszło do tego że ja prowadziłam, a mój mąż zmieniał biegi hehehehehe! Ale teraz nie ma juz z tym żadnego problemu! Dużo ćwiczyłam "na sucho" ! Ale do tej pory pozostało mi to,że - dwójka 20, trójka - 40, czwórka - 60, piątka 80 i ani jednej kreseczki mniej ani więcej! Zanim zdałam prawko kierowcy wydawali mi sie ludźmi wtajemniczonymi a prowadzenie samochodu magiczną sztuką, której ja - maluczka - nigdy nie opanuję! Byłam pełna podziwu i atencji dla mojego męża jak parkował przy Makro albo jak zawracał na zatłoczonej ulicy! Naprawdę! Wydawało mi się że jak jadę blisko skarpy, to napewno zaraz spadnę hehehe. :wink: Teraz też czasami tak mam. Generalnie wolę jeździć w mieście,jazda poza miastem przeraża mnie ze względu na stan dróg, a w związku z tym na stan mojego auta potem!
pozdrawiam
.
 

Postprzez Kurak » So, 19 sie 2006, 16:13

Ja aktualnie robie prawko, nie martw sie nic, ale warto chyba zalozyc ze zajmie to troche wiecej niz innym. Ja 3-4 godziny uczylem sie tylko RUSZAC samochodem, nie wiem teraz czemu ale bylo to dla mnie niesamowidzie skomplikowane zadanie. Tu popuszczaj sprzeglo to docisnij gazu, niby takie proste, a jednak nie. :wink:
Samo jezdzenie jest ok, biegi da sie opanowac po jakims czasie choc na poczatku bylo naprawde ciezko - potem to jest odruch automatyczny. Przejezdzilem 30h i dopiero jedna godzine pojechalem powiedzmy /bezblednie/ kiedy inni (NT) zaczynaja jezdzic w miare bezblednie w okolicach 15-20 godziny. Najwiekszy problem to rozkojarzenie, pomimo iz staram sie skupiac nagle moj umysl przechodzi w tryb /obmyslania przyszlosci/ - wiecie: konwersjacje, rozwiazywanie nadochodzacych problemow i kiedy mam sie spowrotem przerzucic na patrzenie na droge - czesto nie zdarzam i instruktor daje po hamulcach i w ogole ma mnie chyba za jakiegos debila ktory chce go zabic. :wink: Najgorsze jest to ze na kazdym skrzyzowaniu musze w myslach przeobic cala procedure kogo puscic, kogo nie, gdzie wjechac, na ktory pas itd itd. Nie ma szans zebym robil to automatycznie, wszystko musze zawsze od nowa analizowac - a to trwa.
Avatar użytkownika
Kurak
 
Posty: 72
Dołączył(a): Pt, 21 lip 2006, 23:00

Postprzez wallis » So, 19 sie 2006, 18:43

A moim zdaniem nie ma co gdybać jakim będę kierowcą i czy w ogóle, tylko zapisać się na kurs. Jednak radzę tuż po jego zakończeniu i zdaniu egzaminu codziennie siadać za kierownicą w ramach doskonalenia umiejętności. Czyli robić prawko mając pewność, że rodzic chętnie będzie pożyczał auto, albo kiedy zdecydujemy się kupić własne.

laoce napisał(a):Ja, jako człowiek "sprzeciwiający się rzeczom niedorzecznym" byłem obrażony że ktoś w ogóle ustala mi jakieś zakazy-znaki-sraki. Bardzo mi to utrudniło życie, bo musiałem się z wielką łaską zmuszać żeby patrzeć na te znaki. Nie szanowałem tego.

Z takim podejściem lepiej w ogóle nie siadać za kierownicą, bo stanowi się zagrożenie dla innych kiedowców i pieszych.
Fakt, że wszystko jest dobrze oznakowane jest rzeczą wspaniałą i pomocną. Tak naprawdę wszystko na drodze jest opisane. Jeżeli nauczymy się błyskawicznioe czytać znaki poziome i pionowe, opanujemy zasady ruchu drogowego i sam samochód oczywiście, plus przewidywać pewne sytuacje na drodze (z tym nie powinniśmy mieć problemu), będziemy dobrymi kierowcami. Czyli po kolei według kursu. I się nie bać, "nie tłumić naturalnych odruchów" jak się wyraził mój instruktor podczas jazd doszkalających. Trochę jak w szkole, boisz się wtedy kiedy nie umiesz. Wniosek z tego, że lepiej się przyłożyć zarówno do teorii jak i praktyki, a potem już tylko doświadczenie.
Pozdr
Avatar użytkownika
wallis
 
Posty: 450
Dołączył(a): Śr, 15 lut 2006, 00:00
Lokalizacja: w-wa

Postprzez wallis » N, 20 sie 2006, 20:31

kurak napisał(a):Najwiekszy problem to rozkojarzenie, pomimo iz staram sie skupiac nagle moj umysl przechodzi w tryb /obmyslania przyszlosci/ - wiecie: konwersjacje, rozwiazywanie nadochodzacych problemow i kiedy mam sie spowrotem przerzucic na patrzenie na droge (...)

U mnie też największy problem to rozkojarzenie, ale daję radę panować nad tym. W prowadzeniu pomaga mi muzyka, byle nie Radio Jazz i nie Radio Józef :wink: (które b. lubię zresztą, ale prowadzić przy nich nie mogę)
Avatar użytkownika
wallis
 
Posty: 450
Dołączył(a): Śr, 15 lut 2006, 00:00
Lokalizacja: w-wa

Re: Temat motoryzacyjny

Postprzez magic » Pn, 21 sie 2006, 00:21

hari napisał(a):No automatyczna skrzynia bylaby gites (nie rozumiem dlaczego ludzie wola sie mordowac z tradycyjna dla tych paru sec przyspieszenia wiecej :) ), ale o ile auto z takowa daloby rade kupic, to jednak nie mozna zdac na takim samochodzie prawa jazdy. :(

Niestety, w Polsce nie. Ale weź pod uwagę, że na kursie to uczysz się jak zdać egzamin, a prawdziwa nauka jazdy odbywa się później, na drodze. Na egzamin trzeba wykuć się mnóstwa zupełnie nieprzydatnych umiejętności, jak np. parkingowe manewry oraz udzielanie pierwszej pomocy (*). Dorzuć do tej listy obsługę sprzęgła i gałki zmiany biegów.

(*) W przypadku wypadku na drodze przydaje się raczej umiejętność obsługi telefonu komórkowego, aby móc wezwać pogotowie i policję. Z taką znajomością podstaw pierwszej pomocy, jaką się wynosi z kursu na prawo jazdy, to lepiej się do poszkodowanego w ogóle nie zbliżać.

Kurak napisał(a):Samo jezdzenie jest ok, biegi da sie opanowac po jakims czasie choc na poczatku bylo naprawde ciezko - potem to jest odruch automatyczny.

Dla mnie to nigdy nie był to automatyczny odruch. Owszem, po pewnym czasie nabrałem wprawy, ale przez cały czas musiałem o biegach myśleć i upewniać się, czy mam wrzucony właściwy. Automat polubiłem od pierwszej chwili, i również nie mogę pojąć, dlaczego w Europie jest tak mało popularny. To prawda, że mistrz kierownicy potrafi z tradycyjnej skrzyni wycisnąć odrobinę więcej niż z automatu, ale większość ludzi nie wyjeżdża na drogi po to aby się ścigać. Naprawdę nie widzę zalet tradycyjnej szkrzyni, jeśli oprócz kierowania samochodem trzeba obmyślać jak się zabrać za projekt w pracy, co zrobić na obiad, i jak uciszyć drące się z tyłu dzieci.

Kurak napisał(a):Najgorsze jest to ze na kazdym skrzyzowaniu musze w myslach przeobic cala procedure kogo puscic, kogo nie, gdzie wjechac, na ktory pas itd itd. Nie ma szans zebym robil to automatycznie, wszystko musze zawsze od nowa analizowac - a to trwa.

Ja około pół roku po otrzymaniu prawa jazdy doszedłem do takiej biegłości w kierowaniu, że potrafiłem przez chwilę pomyśleć na jakiś temat niezwiązany z drogą. Wcześniej 100% uwagi poświęcałem sytuacji na drodze i który pedał nacisnąć. A i w dalszym ciągu, jeśli jadę z pasażerem, to w trudnych miejscach proszę o ciszę, abym mógł skupić się na kierowaniu (dobry pasażer zresztą sam milknie kiedy trzeba).

laoce napisał(a):Ja, jako człowiek "sprzeciwiający się rzeczom niedorzecznym" byłem obrażony że ktoś w ogóle ustala mi jakieś zakazy-znaki-sraki. Bardzo mi to utrudniło życie, bo musiałem się z wielką łaską zmuszać żeby patrzeć na te znaki.

A ja od dziecka byłem wielkim wielbicielem znaków drogowych (jako 10-latek zaczytywałem się też w kodeksie drogowym :)). Znałem na pamięć wszystkie znaki drogowe w okolicy, i jeśli gdzieś ustawiono nowy, to bardzo się cieszyłem, i zaraz urządzałem ekspedycję rowerową, aby ten znak dokładnie obejrzeć oraz poszukać, czy jakichś innych również nie dostawiono w pobliżu. Każda nowelizacja kodeksu drogowego była radosnym wydarzeniem, bo zwykle dorzucano nowe rodzaje znaków. :)
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez Guest » So, 9 wrz 2006, 00:55

Uznałem, że muszę wrzucić swoje trzy grosze co niniejszym robię :D bo temat jak najbardziej mi pasuje.

Nie powinieneś zbytnio przejmować jeżeli coś zrobisz źle na kursie. To wcale nie przekreśla Twojej kariery jako kierowcy. Najlepiej żebyś sam znalazł sposób jak opanować samochód i wytłumaczył to samemu sobie, a wskazówki instruktora co do prowadzenia samochodu potraktował jako pomocnicze, a nie kluczowe. On ma metodykę szkolenia NT'ków i niekoniecznie musi wiedzieć w jaki sposób ty postrzegasz otoczenie. Możesz np. jechać na jakiś duży parking (bez aut i ludzi ale z "opiekunem" :) ) i potrenować ruszanie. Chyba nie ma takiego kierowcy, któremu by kiedyś nie zgasł silnik. Później kierownica na wprost (zapominasz o niej i całej reszcie), przed Tobą 300m wolnego placu i zajmujesz się tylko gazem, delikatnie naciskasz-puszczasz i obserwujesz jak reaguje samochód - na końcu parkingu STOP oczywiście :). Później dochodzi kierowanie, migacze, lusterka itd. Trochę uproszczone ale generalnie - rób i obserwuj jak reaguje samochód. A jeżeli naprawdę jest tak źle to kup/pożycz porządną kierownicę z pedałami do PC'ta i zaczni od jazdy na komputerze. Nie nauczysz się jeździć ale może przynajmniej poprawisz koordynację.

Ja na kursie - a było to parenaście lat temu - zerwałem zawieszenie. Skręcałem w prawo, nie odkręciłem kierownicy (nie wiem dlaczego) i najzwyczajniej w śeiecie przywaliłem w krawężnik. Innym razem uderzyłbym w jadący z pierwszeństwem autobus bo nie nacisnąłem hamulca i też nie wiem czemu.
Jeździć na serio zacząłem jakieć cztery lata temu i obecnie auto to druga połowa mnie :). Miejsce za kierownicą to jedno z niewielu gdzie czuję się 100% pewnie, może nawet jedyne. Trochę jak zmiana z dr Jackyll'a w Mr Hyde'a :wink:. Tak jak nie potrafię "czytać ludzi" (mowa ciała, sugestie,...) to czasem mam wrażenie, że ruch na drodze i innych kierowców czytam jak otwartą księgę. Wiem że zmienią pas zanim jeszcze włączą migacz itp.
Każdy nowy albo nienaturalny dźwięk w moim aucie jest przedmiotem wnikliwych badań i najczęściej kończy się wizytą w warsztacie. Mogę szczerze przyznać, że jeżdżę z autem na warsztat częściej niż sam chodzę do lekarza.
Żeby nie było tak za różowo to też mam parę dziwnych zachowań, które chyba należy przypisać aspie.
Prawie nigdy nie zawracam w mieście (ot taka blokada), chyba że na rondzie. W razie pomyłki prędzej skręcę w prawo na trzech kolejnych skrzyżowaniach i w lewo na czwartym, albo objadę pół miasta jeżeli go nie znam nadrabiając 10km (serio) niż zawrócę.
Jeżeli na długiej trasie muszę zrobić przerwę w wiadomym celu, a wcześniej nie ma znaku informacyjnego WC, nie ma szans żebym zjechał na parking sprawdzić czy może jest.
Mimo że jeżdżę pewnie i potrafię rozmawiać z pasażerem w czasie jazdy nie jestem w stanie oderwać wzroku od drogi na dłużej niż 2 sek.
W mieście prawie zawsze jeżdżę z uchyloną szybą, żeby słyszeć inne samochody, ktrych nie koniecznie widać w lusterku.
Może jestem wyjątkiem wśród aspie, ale auta i motoryzacja zawsze były moją pasją. Gdy jeździłem autobusem zawsze stałem tak blisko kierowcy jak tylko mogłem i obserwowałem jak prowadzi. Nawet obecnie jak snuję się po korytarzach w pracy (i nie tylko tam) wyobrażam sobie siebie jeżdżącego samochodem wyścigowym: teraz hamujemy, redukcja, zakręt, gaz, kontra itd. :)

I bezpieczeństwo przede wszystkim!!!

Pozdrawiam,
Albi
Guest
 

Postprzez . » So, 9 wrz 2006, 19:29

Każdy nowy albo nienaturalny dźwięk w moim aucie jest przedmiotem wnikliwych badań i najczęściej kończy się wizytą w warsztacie. Mogę szczerze przyznać, że jeżdżę z autem na warsztat częściej niż sam chodzę do lekarza.


Ooooo.. ja tez tak mam! Z tym że nie chodzę do mechanika, bo chodzi mój mąż albo sam naprawia!

Żeby nie było tak za różowo to też mam parę dziwnych zachowań, które chyba należy przypisać aspie.
Prawie nigdy nie zawracam w mieście (ot taka blokada), chyba że na rondzie. W razie pomyłki prędzej skręcę w prawo na trzech kolejnych skrzyżowaniach i w lewo na czwartym, albo objadę pół miasta jeżeli go nie znam nadrabiając 10km (serio) niż zawrócę.
Jeżeli na długiej trasie muszę zrobić przerwę w wiadomym celu, a wcześniej nie ma znaku informacyjnego WC, nie ma szans żebym zjechał na parking sprawdzić ,czy może jest.


Eeee nie ma w tym nic dziwnego. Wszyscy tak mają! A ja napewno!

Ja zanim skończyłam kurs, podziwiałam wszystkich kierowców jako cudotwórców! Umiejetność jazdy była dla mnie jak magiczne sztuczki. Po zdaniu egzaminu mówiłam, że nigdy nie przekrocze dozwolonej prędkości i nie złamie przepisów! Teraz, troche ponad rok po egzaminie, jeżdżę 110 przez miasto, ścigam sie z innymi kierowcami, bluzgam jak szewc (za kierownicą) i dowartościowuje się poprzez bycie kierowcą!
Wiem,że to głupie zachowania, ale w zasadzie wszyscy ludzie(kierowcy) musza to przejść - jak dzieci przechodzą choroby zakaźne. Tak sądzę oczywiście JA - to moje zdanie jest!! ( hehehe zabezpieczam się przed ostrzezeniem i banem, teraz muszę uważać!!! :wink:
.
 

Postprzez bez nicka » So, 14 lip 2007, 01:29

...
bez nicka
 
Posty: 1210
Dołączył(a): Wt, 10 lip 2007, 23:00

Re: Temat motoryzacyjny

Postprzez nonkanneric » Śr, 20 sie 2014, 17:40

A ja od dziecka byłem wielkim wielbicielem znaków drogowych (jako 10-latek zaczytywałem się też w kodeksie drogowym :)). Znałem na pamięć wszystkie znaki drogowe w okolicy, i jeśli gdzieś ustawiono nowy, to bardzo się cieszyłem, i zaraz urządzałem ekspedycję rowerową, aby ten znak dokładnie obejrzeć oraz poszukać, czy jakichś innych również nie dostawiono w pobliżu. Każda nowelizacja kodeksu drogowego była radosnym wydarzeniem, bo zwykle dorzucano nowe rodzaje znaków. :)


Babcia mówiła mi, że od ok. 4 lat interesowałem się znakami drogowymi. Zapisywane niemalże zeszyty schematami znaków drogowych chyba w zerowce już. W autobusie miałem zwyczaj wsiadania od okna, nawet się klocilem przez te głupią "rutynę" zwiazaną z zainteresowaniem znakami drogowymi. Wychodziłem chyba przez to na, kolokwialnie mówiąc, wariata. Chciałem chyba, żeby w mojej miejscowości było jak najwięcej znaków. Kodeks drogowy Mama kupiła mi może i przed pójściem do zerówki przez tę "fiksację" na znakach i chyba chodziło mi tu glownie o znaki drogowe umieszczone na końcu kodeksu. Skąd w ogóle wzięło się u mnie takie zainteresowanie? Samochodami raczej się nie interesowałem, co też jest ciekawe. Znaki - tak, samochody - nie. Tak przy okazji, to uważam, że polskie znaki drogowe są ładne, na przykład ostrzegawcze. Mają taką żółtą barwę tła, a nie białą, jak się to powszechnie spotyka w innych krajach. Pisałem chyba nawet podanie o to, żeby postawili znaki w pobliżu mojego domu jak byłem w szkole podstawowej. Nie wiem, czy je wyslali. Znaki postawili, jak byłem w liceum. Perseweracja na znakach drogowych mogła sprawić, że ktoś myślał i mnie, żem "d***l".
nonkanneric
 


Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 39 gości