jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Katrina » Pt, 15 cze 2018, 21:30

ex-con napisał(a):
Katrina napisał(a):Mi się wydaje, ze właśnie rozgryźć co jest inne i problemowe i spróbować pracować nad sobą.


Mniej więcej to napisałem :)

Jak już rozgryziesz co nie działa, możesz nauczyć się z tym żyć (akceptować lub ignorować), albo próbować to zmienić. I w tym momencie pojawia się tytułowe udawanie normalności - możesz ją naśladować, ale mało prawdopodobne, że ją osiągniesz...



ok, zrozumiałam ;)
Na imię mi Huragan.
https://www.youtube.com/watch?v=rg0bKsmxZLQ
Avatar użytkownika
Katrina
 
Posty: 387
Dołączył(a): Pn, 4 cze 2018, 21:16
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez sunycia » Pn, 27 sie 2018, 17:35

Zależy z kim i gdzie. Jak chodziłam do szkoły, to mi nie szło, na studiach też nie, ogólnie chyba nie miałam takiej potrzeby. Teraz zauważyłam, że jest lepiej, nawet niedawno podpatrzyłam jak to się robi tak technicznie, żeby ktoś polubił - trzeba zapytać "Co tam słychać u (i tu podać jakiegos krewnego)?" i tamten zadowolony, że człowiek zainteresowany i opowiada. Jakoś od niedawna udaje mi się przebywać wśród fajnychh ludzi, to też pomaga.
Avatar użytkownika
sunycia
 
Posty: 1084
Dołączył(a): N, 9 paź 2016, 21:03
Lokalizacja: Poznań
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez advx » So, 6 paź 2018, 08:40

W relacjach płytkich i krótkotrwałych, jako osoba ekstrawertyczna jestem często bardziej społeczny od NT i lepiej mi one idą od normalsów. Jako że te relacje zajmują całe gro wszystkich relacji, to większość osób nie ma pojęcia o moim znalezieniu się gdzieś w spektrum.
Schody zaczynają się przy dłuższej relacji, ale osoby wtedy tylko wiedzą że coś jest inaczej, lub że jestem dziwny, ale nie mają wystarczającej wiedzy by określić przyczynę takich niezrozumiałych dla nich zachowań.

Reasumując - potrafię dosyć dobrze udwać NT, jednak wciąż się bardzo uczę, w szczególności nadrabiania umiejętnosci relacji dłuższych i średnich w sferze koleżeńskiej.
Avatar użytkownika
advx
 
Posty: 29
Dołączył(a): Cz, 5 lip 2018, 11:23
Lokalizacja: Kraków
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Deicide » N, 14 kwi 2019, 00:54

Mnie ostatnio terapeuta zachęca, abym nie udawał, więc od innej osoby usłyszałem, że jestem "odrealniony", a ja tylko byłem sobą.
"Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej". Churchill
"mam swój zwariowany świat / Który jest dla was niepojęty (...) Moje marzenia to dla innych kiepski żart / Mówią wciąż o mnie pier*olnięty"
Avatar użytkownika
Deicide
 
Posty: 9059
Dołączył(a): Pn, 20 cze 2016, 22:29
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez ABC72 » N, 14 kwi 2019, 01:15

Mnie bardziej interesuje to, czy ktoś w końcu udowodni hipotezę Riemanna, niż to, czy zakupiłam wystarczającą ilość szynki na rodzinną imprezę. Więc pewnie jestem "odrealniona". No i co? Żyję sobie, robię to, co lubię, i nikomu nie szkodzę. To co komu do mojego "odrealnienia"?
ABC72
 
Posty: 1747
Dołączył(a): Wt, 19 lut 2019, 18:40
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Diamentowy » N, 14 kwi 2019, 04:15

Deicide napisał(a):Mnie ostatnio terapeuta zachęca, abym nie udawał, więc od innej osoby usłyszałem, że jestem "odrealniony", a ja tylko byłem sobą.

Jakiś naiwny ten terapeuta. Wszyscy udają w mniejszym lub większym stopniu. Żyjemy w społeczeństwie kierującym się normami. Przestrzeganie norm skutkuje nagrodami a ich łamanie powoduje sankcje. Ludzie nie chcą być karani więc dostosowują się do norm czasem wbrew własnej woli. Chcą też osiągać profity więc naginają się do norm. Nie udawanie często skutkuje mniejszą lub większą karą czyli bólem. Próg bólu można mieć różny ale mechanizm jest ten sam. Myślenie "bądź sobą" wynika często z małego doświadczenia i naiwności.
Avatar użytkownika
Diamentowy
 
Posty: 906
Dołączył(a): Wt, 31 maja 2016, 19:28
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez innyswiat » So, 1 cze 2019, 20:08

Ja - bardzo
innyswiat
 
Posty: 1
Dołączył(a): So, 1 cze 2019, 19:28
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Grzesiek » N, 2 cze 2019, 09:27

Ja do pewnego stopnia potrafię udawać. Na tyle, żeby unikać poważnych problemów, ale nie na tyle, żeby nie uchodzić za dziwaka.
Gdybym chciał, to pewnie nauczyłbym się bardzo dobrze udawać, ale tak naprawdę to wolałbym nie musieć udawać.

To co powiem może wydać się trochę dziwne, ale zazdroszczę tym aspim, którzy nie mają pojęcia jakiego zachowania oczekują od nich NT i jak są przez nich odbierani. Łatwiej jest im być po prostu sobą.
Ja z jednej strony chciałbym być po prostu sobą w kontaktach z ludźmi, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, jak bardzo źle byłoby to odbierane. Często nie mówię tego co naprawdę myślę, żeby unikać konfliktów. Czasem zdarza mi się z automatu zachować po neurotypowemu i potem źle się z tym czuję.
To, że do pewnego stopnia rozumiem i potrafię udawać wywołuje we mnie wewnętrzny konflikt, więc nie jestem pewien, czy jest mi dzięki temu łatwiej.
Avatar użytkownika
Grzesiek
 
Posty: 111
Dołączył(a): N, 19 maja 2019, 20:14
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Wana » N, 2 cze 2019, 14:55

A zauważyliście, że dla NT odrealnienie to nie tylko skoncentrowanie się na czymś innym niż praktyczna strona życia (jak w przykładzie z szynką), ale także umiejętność koncentrowania się na sprawach naprawdę obiektywnie ważnych, które jednak ogół NT kładzie na ołtarzu "wyższych racji", które to racje to najczęściej pieniądze, prestiż, wygoda, aprobata innych itp. ?...
Uważam że to jest jedna z głównych przyczyn wojen, obok chciwości i zepsucia władzą.
Wana
 
Posty: 244
Dołączył(a): Wt, 28 maja 2019, 05:47
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez ABC72 » N, 2 cze 2019, 21:56

Wana napisał(a):A zauważyliście, że dla NT odrealnienie to nie tylko skoncentrowanie się na czymś innym niż praktyczna strona życia (jak w przykładzie z szynką), ale także umiejętność koncentrowania się na sprawach naprawdę obiektywnie ważnych, które jednak ogół NT kładzie na ołtarzu "wyższych racji", które to racje to najczęściej pieniądze, prestiż, wygoda, aprobata innych itp. ?...


Zauważyłam. Już we wczesnej młodości. Zestawienie typu "wyłącznie przyziemne sprawy - pieniądze - prestiż - wygoda (nadmierna) - aprobata innych" kojarzyło mi się wówczas z... dorosłością i takim "zaprzedaniem się". Oczywiście taką "dorosłością", której nie rozumiałam i nie wyobrażałam sobie, że mogę kiedyś zrozumieć. Miałam rację - nigdy nie zrozumiałam. I uważam, że to dobrze. Czas pokazał, że mogę być dorosła i odpowiedzialna również bez takiego podejścia do życia.
ABC72
 
Posty: 1747
Dołączył(a): Wt, 19 lut 2019, 18:40
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Neputin » So, 15 cze 2019, 08:29

Ja nigdy nie udaje. Mieszkam w małym mieście i ludzie mają mnie za 'wariata' ale mam to gdzieś;p. Nie jestem już w szkole i mam własny biznes internetowy i opinia ludzi z mojego miasta nie wpływa na mnie w jakimkolwiek stopniu. Za to fajnie ich trolować w realu przez moją dziwność bo super łatwo ich sprowokować.
Neputin
 
Posty: 3
Dołączył(a): So, 15 cze 2019, 08:22
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez nonkan » N, 7 lip 2019, 03:44

Ja raczej nie udaję normalnego jakoś szczególnie, raczej jestem wycofany w ostatnich latach, unikam bliskich relacji z innymi. Nie chciałbym wyjść na "debila" i być ofiarą mobbingu, jak to było w szkole podstawowej i gimnazjum. Nie czuję się zmęczony udawaniem. W domu zbytnio nie udaję, zdarza mi się często chodzić bez celu, przy czym mogę czuć pewne podekscytowanie i rozmyślać. Babcia wie, że mam rentę, ale zdaje mi się, że nie zdaje sobie sprawy z tego, jak poważny jest mój stan zdrowia. Nie chciała, abym pracował przy sprzątaniu, chociaż z moimi zaburzeniami to i taka praca byłaby sukcesem. Może myśleć, że powinienem mieć pracę zgodną z wykształceniem. Miałem pracę przez kilka miesięcy, ale była ona bardzo banalna, bez bliskiego kontaktu z innymi, nie było w niej zbyt ważne dbanie o siebie i nie potrzeba było wysokich umiejętności interpersonalnych. Pracę zdobyłem dzięki orzeczeniu o niepełnosprawności w stopniu umiarkowanym na schorzenie specjalne, zrezygnowałem z niej około pół roku temu i nie żałuję tego, mimo, że przez kilka miesięcy pozostawałem bezrobotny. Chodzę na grupę wsparcia dla osób z niepełnosprawnościami, zwłaszcza psychicznymi, i zdarza mi się tam "głupio" zachowywać (np. czasem (raczej nieświadomie) zacznę się kołysać, bujać). Zdarzało mi się coś w rodzaju meltdownu przy pośredniku pracy, osobie odpowiadającej za rekrutację do projektu dla niepełnosprawnych czy kierowniczce oddziału dziennego - uderzałem się dłonią w czoło, mogłem też podnosić głos. Jedna z osób, która była świadkiem takiego zachowania, wręcz się przestraszyła. Charyzma nie jest moją mocną stroną. Nie mam zbyt dużej potrzeby posiadania znajomych i przyjaciół, ale interesowałoby mnie posiadanie żony, i to bardzo, ale raczej tylko takiej, która byłaby podobna do mnie. Czyli najlepiej wysoce inteligentna, ale koniecznie z dużymi zaburzeniami psychicznymi.

Potrafię bardzo przeżywać takie rzeczy jak np. to, czy węgiel powinien być uznany za bardziej metaliczny pierwiastek niż selen (kibicuję węglowi, bo stanowi podstawę życia, a selen jest stosunkowo rzadki, ma o wiele niższą temperaturę topnienia i jest pierwiastkiem śladowym, który w nadmiarze jest toksyczny). Zależy mi też na tym, aby w Polsce było jak najcieplej, aby miesiące miały średnie temperatury powyżej średniej wieloletniej, dla mojej psychiki najlepiej byłoby, gdyby cały czas nad Polskę napływało powietrze zwrotnikowe. Takie rzeczy zdają się mnie bardziej obchodzić niż radzenie sobie z wyzwaniami stawianymi przez życie, co wygląda na zjawisko negatywne.
nonkan
 
Posty: 9496
Dołączył(a): So, 23 sie 2014, 19:44
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez gość » N, 7 lip 2019, 17:47

Nie udawałem, bo nie musiałem, nikt nigdy się nie interesował tym jaki jestem. Różnie mnie nazywano, po bardzo negatywne obelgi, przyjąłem, że to norma, i mnie to nie wzrusza, co o mnie myślą.
Ja tam nie mówię sobie, że to jest złe, bycie sobą. Nawet natręctwa zaakceptowałem, choć dawniej mi przeszkadzały, nie leczyłem depresji, i teoretycznie mnie pożarła, a w praktyce siła psychiki osiągnęła maksymalną wartość, bo przetrwałem to co kończy się śmiercią, dziś nic mnie nie łamie, mogę mierzyć się ze wszystkim na raz, a problemów mam w nadmiarze, mimo to mam jako taki optymizm, dopóki gra zwana życiem się toczy, wszystko jest możliwe, nawet w przypadku takiego aspołecznika jak ja. Ludzie którzy w siebie wątpią, powinni zacząć wierzyć, udawanie nie zmieni niczyjej natury, nie zmieni tego kim się jest wewnątrz, uciekanie przed lękami nic nie daje, ja nie uciekam, biorę to co daje los, nie ważne ile razy upadam, wiem, że zawsze wstanę, i nigdy nie powiem sobie "dość", nie poddam się, bo to zależy ode mnie, mogłem nie mieć wpływu na to jaki się urodziłem, ale mam wpływ na to kim jestem, sobą, nie jakimś przebierańcem pod publiczkę, jeśli mnie nie akceptują, to nie mój problem, to problem ludzi.
Idea małżeństw jest dla mnie głupia, wymaganie od kobiety by była taka jak ja tego chce, jest sprzeczna z moją naturą, oczywiste jest, że uważam kobiety "aspi" za najciekawsze spośród kobiet, zwłaszcza te z dużą oryginalnością charakteru, ale nie widzę siebie w takich realiach jak związek, jestem typem perfekcjonisty, wymagałbym od siebie zbyt wiele, by zadowolić kobietę.
Szczę­śli­wych chwil, szczę­śli­wych dni
Za­zna­ło ser­ce me roz­dar­te...
Sny o po­tę­dze, dum­ne sny
Mi­nę­ły z wia­trem.
Avatar użytkownika
gość
 
Posty: 378
Dołączył(a): Pt, 5 lip 2019, 21:47
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez ABC72 » Śr, 10 lip 2019, 00:19

A ja już nie muszę udawać.
Fakt - jestem w tej komfortowej sytuacji, że mam dobrze ugruntowaną sytuację społeczną i zawodową.
Jeśli czegoś nie rozumiem, mówię o tym wprost. Jeśli sądzę, że ktoś chce mnie zmanipulować, pytam go o zamiary. Wywołuję czasem o takiej osoby konsternację, ale w końcu musi wykwękać, o co jej chodzi. Inaczej nic ze mną nie załatwi.
ABC72
 
Posty: 1747
Dołączył(a): Wt, 19 lut 2019, 18:40
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez kalol » Śr, 17 lip 2019, 12:21

Udawanie normalnej. Życie z zespołem Aspergera (zaburzeniami ze spektrum autyzmu) to jest książka jaką na ten temat znalazłem przed chwilą, kosztuje niecałe 40 zł. Co do mnie, to ja staram się być sobą. Nie udaję kogoś innego na siłe.

podaje linka do książki : https://www.eduksiegarnia.pl/specjalne- ... gJ5ivD_BwE
kalol
 
Posty: 84
Dołączył(a): N, 30 cze 2019, 14:36
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Damazy » N, 28 mar 2021, 19:35

Zetknąłem się z takim oto podejściem do tematu, które brzmi bez sensu, ale ma swe racje:

Robi się to tak. Najpierw udajesz, a potem udajesz, że nie udajesz. :lol:
Avatar użytkownika
Damazy
 
Posty: 1418
Dołączył(a): Śr, 26 maja 2010, 23:00
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Nemo XY » N, 28 mar 2021, 19:41

Nie umiem udawać normalnego. Conajwyżej mógłbym próbować udawać dziwaka z wyboru ;)
Ale jakiekolwiek próby pokazania się z normalnej strony rozsypują się gdy pojawiają się oczekiwania że mam radzić sobie w życiu jak ktoś normalny.
Avatar użytkownika
Nemo XY
 
Posty: 1599
Dołączył(a): Pn, 2 maja 2016, 19:10
Lokalizacja: Silesia
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez FractionalDerivative » Cz, 29 kwi 2021, 13:34

nonkan napisał(a):Charyzma nie jest moją mocną stroną. Nie mam zbyt dużej potrzeby posiadania znajomych i przyjaciół, ale interesowałoby mnie posiadanie żony, i to bardzo, ale raczej tylko takiej, która byłaby podobna do mnie. Czyli najlepiej wysoce inteligentna, ale koniecznie z dużymi zaburzeniami psychicznymi.


Ale to zabrzmiało. Taka żona zaczęłaby stawiać warunki - mieszkanie w centrum Warszawy, tak z 80 m^2, porządna bryka za 200 tys. zł, wakacje na Karaibach. A lumpów, czy dziadów śmietnikowych to nawet psychotyczki z alkoholiczkami nie chcą. Mówię, tylko w komunie nadzieja - sprowadzi wszystkich do parteru, wywłaszczy i zabije mechanizmy konkurencji. Panny nie będą specjalnie miały w czym wybierać. No, może co ambitniejsza wyrwie jakiegoś I sekretarza, ale to nadal jest dno w porównaniu do jego kolegów z Zachodu.
https://www.nerwica.com/
https://schizoids.pl/forum/
Avatar użytkownika
FractionalDerivative
 
Posty: 887
Dołączył(a): Pt, 1 sty 2021, 03:48
Lokalizacja: Grodno
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez TumorMózgobrejny » Cz, 29 kwi 2021, 15:42

FractionalDerivative napisał(a):
nonkan napisał(a):Charyzma nie jest moją mocną stroną. Nie mam zbyt dużej potrzeby posiadania znajomych i przyjaciół, ale interesowałoby mnie posiadanie żony, i to bardzo, ale raczej tylko takiej, która byłaby podobna do mnie. Czyli najlepiej wysoce inteligentna, ale koniecznie z dużymi zaburzeniami psychicznymi.


Ale to zabrzmiało. Taka żona zaczęłaby stawiać warunki - mieszkanie w centrum Warszawy, tak z 80 m^2, porządna bryka za 200 tys. zł, wakacje na Karaibach. A lumpów, czy dziadów śmietnikowych to nawet psychotyczki z alkoholiczkami nie chcą. Mówię, tylko w komunie nadzieja - sprowadzi wszystkich do parteru, wywłaszczy i zabije mechanizmy konkurencji. Panny nie będą specjalnie miały w czym wybierać. No, może co ambitniejsza wyrwie jakiegoś I sekretarza, ale to nadal jest dno w porównaniu do jego kolegów z Zachodu.


Zaczynasz faszyzować trochę, @FD. To nie komunizm jest receptą, tylko odejście od egoizmu. Kobiety ze względu na swoje libido podejmują decyzje często w warunkach hermetycznych do swojej społeczności, nie kiedy wyrównując rachunki swojego predykatywu natury z predykatywem zysków i strat, takimi zyskami mogą być: udane małżeństwo, wolne narzeczeństwo, przydatna praca, ekscentryzm na punkcie piękna, przyrody i przyjemności (tak jak rzymskie "matrony" się tego podejmowały) - stratami zaś: popełniona krzywda (gwałt, bezczeszczenie ciała w celach zarobkowych, utrata dziecka), depresja, alkoholizm czy sadyzm (wykorzystywanie swojego ciała do celów perwersji erotycznych, wyuzdania, masochizmu).

Kiedy wnikniemy w strukturę homogeniczną tego problemu, dowiemy się że, bodźce naruszające dany predykatyw zysku w celach ulżenia sobie bólu są cienkie - tak jak błony komórkowe przy owulacji zarodka, tak jak też struny w nerwach mózgowych, ani nie należy go przeciągać na stronę ulżenia sobie w cierpieniu / ani nie nadwyrężać go przy maksymalizowaniu przychodzących sygnałów przez te bodźce, bo impulsy wprawiające w ruch te bodźce będą abstrachować od reszty organizmu swoją nieprzysadnością poprzez lęk. Ale jak bodźce rozruszają impulsy przy dopełnianiu sobie oksytocyny przy predykatywie straty w chwilach akuratnej perwersji organów, i same zakreślanie sobie map nerwów odpowiedzialnych za czułość i aktywność w procesach hormonalnych, powoduje akceptację spełnienia tego bólu, kiedy mamy odpowiednie surowce przypisane do wykorzystania je w tym procesie - jako dopełniacz / katalizator - i mamy ten stan usadzony w głębokim hypnos - zduszony wewnętrznie bez napinania organów, których zresztą nie mamy in apex - na wierzchu, tylko stymulowane w głąb organizmu - przy tym dana jest wartość naszych nerwów w kontaminacji utrzymującej się na szali wzrostu / spadku.

Kobiety są właśnie anankastycznie poprawne w tym co robią, bo są one urodzonymi anankastami, którym spadek tego hypnos może grozić w chwilach zagrożenia jej organom i libido. Ich konstrukt poznania można poznać tylko przez dogłębną neuromorfologię, a nie tylko przez sam mechanizm dawania i brania. Równanie przypadków neurotyków do innych neurotyków to ciągła sztuka tracenia i zyskiwania na procencie szans, że taką odnajdziemy. A tu kiedyś na forum było powiedziane, że żeby do czegoś dojść, trzeba się starać te przeszkody z punktu widzenia nas - samców - do pośrednich ukrytych samic likwidować ciężką pracą.
Ostatnio edytowano Cz, 29 kwi 2021, 15:45 przez TumorMózgobrejny, łącznie edytowano 2 razy
TumorMózgobrejny
 
Posty: 1569
Dołączył(a): N, 9 wrz 2018, 22:09
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Theory_Of_Never_Mind » So, 12 cze 2021, 15:10

Sądzę, że rozpatrywanie zjawisk społeczno-kulturowych przez pryzmat płci biologicznej obarczone jest w najlepszym razie istotnym błędem nadmiernego uogólnienia, zwłaszcza jeśli wnioski wyciągnięte z obserwacji pewnych populacji miałyby być interpolowane dla jednostek z ASD, wśród których odsetek osób nieheteroseksualnych (w tym aseksualnych), niebinarnych, etc. bądź cierpiących na dysforię płciową nie tylko dalece przewyższa średnią ogółu, ale plasuje się przynajmniej w części z tych kategorii wyżej niż bodaj jakakolwiek przebadanych populacji klinicznych.
Pomijając klasyczną, prawdopodobnie zbyt jednostronną hipotezę zwiększonej prenatalnej ekspozycji na testosteron wraz z jej konsekwencjami neuroanatomicznymi i neurofizjologicznymi (Skrajnie Męski Mózg), coraz częściej zwraca się uwagę na androgynię autystyków https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4404287/, która nie ogranicza się zresztą do cech fizycznych.

To tylko taka kompulsywna manifestacja moich standardów uczciwości intelektualnej, dyskusji jednak nie podejmę - stanowczo nie jeśli chodzi o
TumorMózgobrejny napisał(a):sadyzm (wykorzystywanie swojego ciała do celów perwersji erotycznych, wyuzdania, masochizmu).

bo tak ewidentne przedstawienie negatywnych konotacji kategorii opisowej jako równoważnych jej denotacji odbieram jako definicję perswazyjną, której nie zamierzam sankcjonować.

Co do udawania "normalności", na poziomie powierzchownym wychodzi mi to zatrważająco dobrze - do tego stopnia, że dopiero teraz, rozumiejąc nieco lepiej naturę swojej odmienności, próbuję oddzielić charakteryzację od przykrywanych przez nią warstw - cóż, taka cena za lata funkcjonowania w trybie survivalowym, i wyście z niego jako ktoś, kto wolał stać się potworem by móc walczyć z potworami zamiast się z nimi sprzymierzać.
Wypadam pod tym względem na tyle przekonująco, że moja terapeutka zakładała, że mam narcystyczne zaburzenie osobowości, a moja tendencja do kontroli ma związek z perfekcjonistyczną dbałością o wizerunek, a nie potrzebą bezpieczeństwa i unikania "zawiasów" w niespodziewanych sytuacjach społecznych.

To jest, niestety, cała ta pułapka bycia "wysokofunkcjonującym" egzemplarzem, który skrzętnie ukrywa koszty ponoszone wewnętrznie w ramach utrzymywania rozbudowanego, inteligentnego i intuicyjnego interfejsu, że znosi się bardzo wiele rzeczy o moment dłużej, niż jest się w stanie, a wtedy przychodzi tajemnicze załamanie, wyczerpanie - dziwna depresja, która wydaje się równocześnie płytka i głęboka.
I właśnie jakiś czas temu zdarzyło mi się obudzić w życiu, w którym trudno w zasadzie odnaleźć mnie, bo wizja wrogiego świata i konieczności ukrywania przed nim tego, co w odległej przeszłości było powodem moich prześladowań spowodowała moje obsesyjne dążenie do osiągnięcia biegłości w społecznej grze i kontrolowania jej przebiegu (przynajmniej w sensie kontroli poznawczej).
Trochę jakby myślą przewodnią było prowadzenie wojny podjazdowej z neurotypowym mainstreamem, na długo zanim zaczęło do mnie docierać cokolwiek na temat ASD / ADHD.

Zdaję sobie sprawę, że całkowita eliminacja maskowania wyrządziłoby sporo szkód, choćby dlatego, że nie starając się sprawiać wrażenia osoby przyjaźnie nastawionej i nie "odgrywając" emocji (zarówno odczuwanych, jak i emulowanych jako społecznie akceptowalny wyraz "chłodnej" empatii) wyglądam cokolwiek nieprzystępnie, coś jak asertywność z sugestią agresywności czekającej na pretekst ;), a niewerbalnie i afektywnie prezentuję się w sposób apatyczny, tępo-nieobecny czy cokolwiek chłodny.
Przy mojej aleksytymii i niezbyt wybujałej uczuciowości społecznej, w komunikacji zwracam uwagę na formę - ostatecznie jeśli kryjące się za nimi intencje pozostają ukryte lub są umowne, respektując je okazuję innym szacunek.
Funkcjonowanie społeczne w rzeczywistości zdominowanej przez neurotypowych można ująć i skodyfikować w kategoriach protokołu dyplomatycznego - im bardziej jawna i specyficzna jest dana reguła, tym łatwiej przychodzi jej przyswojenie.

Obecnie próbuję się zdefiniować we własnych kategoriach; nauczyć się lepiej kontrolować stopień swojego maskowania i w miarę możliwości otaczać się ludźmi o względnie nieoceniającym podejściu, podchodzącymi stoicko do moich raczej nieszkodliwych dziwactw (ze względu na wysoką wrażliwość mojej mamy, której neuroróżnorodność objawia się inaczej niż moja, wypracowałam pewne poczucie taktu).
Stworzyć lub znaleźć własną niszę ekologiczną, nie dopasowywać się tu i ówdzie arbitralnie i impulsywnie, "bo mogę".
"I’m looking at the world through these rose-colored glasses
And concluded that it’s only full of low-budget actors
With their slow cuts and bad scripts, I’ll play the recluse
Yeah I could probably show you the ropes — in the shape of a noose (so hang in there)"
- Sadistik (Kill The King)
Avatar użytkownika
Theory_Of_Never_Mind
 
Posty: 89
Dołączył(a): Wt, 16 mar 2021, 21:25
Lokalizacja: Kraków
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez ABC72 » So, 12 cze 2021, 23:47

"Bo mogę...".
Ja to rozumiem odwrotnie niż przedmówca.

Na przykład proszę o pozwolenie wyłączenia radia w dyżurce, gdy muszę szybko wykonać jakąś pracę, a wiem, że radio mnie rozprasza i wówczas to samo robię około 3 razy wolniej.
Kolega z pracy zapytał mnie, czy radio rozprasza mnie ZAWSZE, a gdy otrzymał odpowiedź twierdzącą, wyraził zdziwienie, że nie wyłączam radia w każdej sytuacji.
Odpowiedziałam: Nie wyłączam, BO MOGĘ pracować przy radiu, tylko mniej efektywnie i bez presji czasu. A inni ludzie nie muszą ponosić kosztów moich deficytów (w tym przypadku braku "filtrowania" bodźców).

Co ciekawe - mam koleżankę NT, która ma nadwrażliwość na światło (NT też mają czasem takie nad- lub niedowrażliwe zmysły, tylko rzadziej niż my). Ta koleżanka krótko po rozpoczęciu u nas pracy pozaklejała światła na korytarzu nie pytając nikogo o zdanie, a po fakcie powiedziała, że zrobiła tak bo światła jej przeszkadzają.
ABC72
 
Posty: 1747
Dołączył(a): Wt, 19 lut 2019, 18:40
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Theory_Of_Never_Mind » N, 13 cze 2021, 10:51

ABC72 napisał(a):"Bo mogę...".
Ja to rozumiem odwrotnie niż przedmówca.

Na przykład proszę o pozwolenie wyłączenia radia w dyżurce, gdy muszę szybko wykonać jakąś pracę, a wiem, że radio mnie rozprasza i wówczas to samo robię około 3 razy wolniej.
Kolega z pracy zapytał mnie, czy radio rozprasza mnie ZAWSZE, a gdy otrzymał odpowiedź twierdzącą, wyraził zdziwienie, że nie wyłączam radia w każdej sytuacji.
Odpowiedziałam: Nie wyłączam, BO MOGĘ pracować przy radiu, tylko mniej efektywnie i bez presji czasu. A inni ludzie nie muszą ponosić kosztów moich deficytów (w tym przypadku braku "filtrowania" bodźców).


Odwrotnie, czyli tak samo (a w każdym razie podobnie), chyba nie wyjaśniłam swojego skrótu myślowego ;).
Chodziło mi o to, że często zdarzało mi się przeceniać własne możliwości adaptacji - na fali (pseudo)hipomaniakalnego entuzjazmu, hiperaktywności i pod wpływem chwili, z własnej, nieprzymuszonej woli podejmowałam się szeregu rzeczy, pociągających za sobą drobne niedogodności, które w końcu osiągały masę krytyczną, wkręcałam się w towarzystwo, którego zwyczaje podkopywały moje próby dojścia do ładu z własnym wolnym czasem.
Zapewne wymagałam od siebie nieustannego funkcjonowania według standardu wyznaczonego przez moją najlepszą formę, niejako odmawiając przyjęcia do wiadomości innych stanów, których nie rozumiałam :?.

Grunt to wypracować jakieś wewnętrzne kryterium - akceptowalny poziom dyskomfortu czy stopień, w jakim jesteśmy skłonni wychodzić naprzeciw światu, bez odjazdu w stronę męczennictwa albo roszczeniowości.

ABC72 napisał(a):Co ciekawe - mam koleżankę NT, która ma nadwrażliwość na światło (NT też mają czasem takie nad- lub niedowrażliwe zmysły, tylko rzadziej niż my). Ta koleżanka krótko po rozpoczęciu u nas pracy pozaklejała światła na korytarzu nie pytając nikogo o zdanie, a po fakcie powiedziała, że zrobiła tak bo światła jej przeszkadzają.


Hmm, widać też tak można. Chociaż moim zdaniem nie można, a jak światła zaklejone, to może nie widać... ^^
Jakoś w 2019 po serii badań wzroku miałam przez kilka dni nadwrażliwość na światło, chodziłam wtedy do biura w okularach z ciemnymi szkłami korekcyjnymi i czym-tam-jeszcze, które mam na takie okoliczności :).
Ingerencję we wspólną przestrzeń uzgadniałabym z innymi, bo to jednak kwestia granic.

Nie można jednak odmówić skuteczności metodzie faktów dokonanych.
[Dygresja programistyczna: to trochę jak EAFP w Pythonie - easier to ask for forgiveness than permission.]
"I’m looking at the world through these rose-colored glasses
And concluded that it’s only full of low-budget actors
With their slow cuts and bad scripts, I’ll play the recluse
Yeah I could probably show you the ropes — in the shape of a noose (so hang in there)"
- Sadistik (Kill The King)
Avatar użytkownika
Theory_Of_Never_Mind
 
Posty: 89
Dołączył(a): Wt, 16 mar 2021, 21:25
Lokalizacja: Kraków
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Myszy » N, 13 cze 2021, 13:11

ABC72 napisał(a):"Co ciekawe - mam koleżankę NT, która ma nadwrażliwość na światło (NT też mają czasem takie nad- lub niedowrażliwe zmysły, tylko rzadziej niż my). Ta koleżanka krótko po rozpoczęciu u nas pracy pozaklejała światła na korytarzu nie pytając nikogo o zdanie, a po fakcie powiedziała, że zrobiła tak bo światła jej przeszkadzają.


To ciekawe. Mam wrażenie, że bardzo wiele osób NT jest strasznie skupionych na sobie, swoich odczuciach i komforcie i tak naprawdę mało się liczą z tym co czują inni. Może kwestia tego, że osoby z autystycznym umysłem rozpatrują swoje działania w kategoriach przyczynowo-skutkowych i w związku z tym bardziej biorą pod uwagę konsekwencje dla innych osób. Albo są bardziej przyzwyczajone są tego, że muszą świadomie się dostosować nawet kosztem własnego dyskomfortu. A dla NT świat jest wygodny, więc po prostu robią pierwszą rzecz jaką im podpowiada intuicja.

A jeżeli chodzi o udawanie normalności, to idzie mi to całkiem dobrze, pod warunkiem, że nie nie przekracza się pewnego poziomu bliskości, albo nie wchodzi w jakieś subtelne gierki. Ostatnio kolega z pracy zdziwił się, kiedy mu powiedziałem, że jestem introwertykiem. Umiejętność prowadzenia niezobowiązujących rozmów udało mi się opanować na tyle biegle, że czasem się przyłapuję na tym, że rozmawiam na błahe tematy z kimś przy kawie i jednocześnie w tyle głowy rozwiązuję jakiś problem techniczny albo fizyczny. Takie rozmowy nawet czasem sprawiają mi przyjemność jako sprawne posługiwanie się wypracowanym systemem reguł i wzorców.
Ostatnio edytowano N, 13 cze 2021, 13:35 przez Myszy, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Myszy
 
Posty: 181
Dołączył(a): Śr, 26 maja 2021, 07:07
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez aisia » N, 13 cze 2021, 19:25

Przeczytałam cały wątek. No prawie cały. I nie rozumiem.

Moje wspomnienie z dalekiego dzieciństwa:
Aśka! Jak chodzisz!
Aśka! Chodź normalnie!

Tego też nie rozumiałam. Próbowałam "coś" zmienić. Nie wiem co zrobiłam, nie wiem czy cokolwiek zmieniłam. Z czasem mama przestała zwracać mi uwagę. Kiedyś w tych odległych czasach babcia powiedziała, że chodziłam jak księżniczka (?).
Jeśli coś zmieniłam, to nie wiem z czego na co i jak. Ale jako dziecko bardzo chciałam być grzeczna i posłuszna.

Będąc nastolatką jeszcze co najmniej z dwa razy usłyszałam od obcych osób coś w stylu - ty popatrz jak ona chodzi.

Czy nadal coś mnie wyróżnia? Nie wiem.

Czy umiałabym udawać normalność? Przecież ja jestem normalna. Dla siebie jestem normalna. Więc co i dlaczego miałabym dostosowywać?
Czy ktokolwiek inny dostosowuje się do mnie? Każdy na swój sposób jest sobą. I każdy jest inny.
Jedynie mam więcej niż inni cech które nie są akceptowane, ale czy to znaczy, że są gorsze?

Albo milczę, albo jestem szczera, czy to źle? Nie umiem kłamać, ubarwiać, koloryzować - warto się tego uczyć? Nie chcę.

Kiedyś sprawiało mi przyjemność to, że mogłam służyć pomocą, uczyć, pomagać, ale już nikt tego nie chce. Uważają, że jestem wyniosła i zarozumiała.
Jeśli wyśmiewają mój wygląd, ubiór nawet zachowanie, trudno, taka jestem. Ale jeśli zaczynają wymyślać własne historie, żeby mnie zdyskredytować, mam się zmieniać?

Dodam, że pracuję z dorosłymi osobami, normalnymi. Jest mi ciężko, ale nie chciałabym być "normalna" i chyba nie umiałabym być no bo jak?

Nie umiem być towarzyska, nie umiem rozmawiać o niczym, no po prostu nie umiem. Wiem, że w kontaktach międzyludzkich to pomaga, gdybym wiedziała jak to się robi to bym umiała - logiczne.
Nie umiem udawać zachowań których nie umiem.

Udawaj śmiech gdy płaczesz. Udawaj płacz gdy się śmiejesz.

Nie jestem zdiagnozowana (jeszcze) choć mam chyba wszystkie typowe cechy ZA.

No chyba, że tego wątku też nie rozumiem.
Avatar użytkownika
aisia
 
Posty: 202
Dołączył(a): Wt, 11 maja 2021, 19:21
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Deicide » N, 13 cze 2021, 19:48

aisia napisał(a):
Moje wspomnienie z dalekiego dzieciństwa:
Aśka! Jak chodzisz!
Aśka! Chodź normalnie!



Zauważyłem, że:
1) Ludzie będą nas z a w s z e krytykować, czegokolwiek nie robimy, bo: chcemy mieć zbyt atrakcyjną dziewczynę, sprzedaliśmy im towar za drogo, chcemy za dużo zarabiać itp. Dlatego najlepiej być jak największym ch* i się nie przejmować, tylko robić swoje.
2) Chętnie poszukujemy jakichś autorytetów, które będą nas krytykować. Najpierw są to rodzice, a później księża albo terapeuci, co kto lubi bardziej.
"Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej". Churchill
"mam swój zwariowany świat / Który jest dla was niepojęty (...) Moje marzenia to dla innych kiepski żart / Mówią wciąż o mnie pier*olnięty"
Avatar użytkownika
Deicide
 
Posty: 9059
Dołączył(a): Pn, 20 cze 2016, 22:29
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez aisia » N, 13 cze 2021, 19:56

Deicide napisał(a):2) Chętnie poszukujemy jakichś autorytetów, które będą nas krytykować. Najpierw są to rodzice, a później księża albo terapeuci, co kto lubi bardziej.


Nie rozumiem kontekstu i nie rozumiem - dlaczego?
Avatar użytkownika
aisia
 
Posty: 202
Dołączył(a): Wt, 11 maja 2021, 19:21
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Deicide » N, 13 cze 2021, 20:15

Też nie rozumiem, dlaczego ludzie poszukują kogoś, kto powie im, jak żyć. "Panie premierze, jak żyć?" Tak jakby ktoś miał taką wiedzę.
"Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej". Churchill
"mam swój zwariowany świat / Który jest dla was niepojęty (...) Moje marzenia to dla innych kiepski żart / Mówią wciąż o mnie pier*olnięty"
Avatar użytkownika
Deicide
 
Posty: 9059
Dołączył(a): Pn, 20 cze 2016, 22:29
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Theory_Of_Never_Mind » N, 13 cze 2021, 21:36

Deicide napisał(a):Też nie rozumiem, dlaczego ludzie poszukują kogoś, kto powie im, jak żyć. "Panie premierze, jak żyć?" Tak jakby ktoś miał taką wiedzę.


Nie przeceniajmy racjonalności ludzkiej motywacji - nie chodzi o to, że ktoś taką wiedzę ma.
Rzecz w tym, że łatwiej jest się człowiekowi samooszukiwać korzystając z usług pośredników, bo wtedy można przynajmniej się oszukiwać, że oszustwo nie ma miejsce.

Erich Fromm powiedziałby, że to dlatego, że przeraża nas fundamentalna samotność i wolność, będące konsekwencjami samoświadomości.
Rozumiem to o tyle, że brak odgórnych wytycznych i konieczność podejmowania decyzji obarczonych dużą dozą niepewności oznacza stres.
Niektórzy, odczuwając potrzebę ucieczki od ciężaru samostanowienia, zwracają się ku wierze w Sens i Przeznaczenie, absolutne, nieuniknione, etc.

Skoro ten model w dalszym ciągu funkcjonuje na rynku, dla wielu ludzi działa.

Czepianie się czyjegoś sposobu bycia (jak w przypadku komentarzy o sposobie chodzenia) to chyba jednak coś trochę innego, mocno inwazyjne i w ch*j bardziej wrogie niż się wydaje.
Trochę jakby komuś powiedzieć "słuchaj, wolałabym, żebyś istniał trochę inaczej" :x.
Żyj i daj żyć innym, a jak nie, to idąc dalej z przykładem, someday these boots are gonna walk all over you :evil:.
"I’m looking at the world through these rose-colored glasses
And concluded that it’s only full of low-budget actors
With their slow cuts and bad scripts, I’ll play the recluse
Yeah I could probably show you the ropes — in the shape of a noose (so hang in there)"
- Sadistik (Kill The King)
Avatar użytkownika
Theory_Of_Never_Mind
 
Posty: 89
Dołączył(a): Wt, 16 mar 2021, 21:25
Lokalizacja: Kraków
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Deicide » N, 13 cze 2021, 21:47

Ludzie podążają za księżmi i terapeutami w nadziei, że te osoby ofiarują im to, czego najbardziej im brakuje i co mają osoby - ich zdaniem - "normalne". Zawodzą się.
"Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej". Churchill
"mam swój zwariowany świat / Który jest dla was niepojęty (...) Moje marzenia to dla innych kiepski żart / Mówią wciąż o mnie pier*olnięty"
Avatar użytkownika
Deicide
 
Posty: 9059
Dołączył(a): Pn, 20 cze 2016, 22:29
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez aisia » N, 13 cze 2021, 22:37

NIE NIE NIE!
Nie oczekiwałam naukowych wariancji na temat...
Owe dywagacje w żaden sposób do mnie nie przemawiają.

Chodziło mi tylko o to, że jeśli mogłabym coś udawać, to znaczy, że owo udawanie mogło by stać się normalnym funkcjonowaniem.
I idąc tym tokiem myślenia - autystycznych zachowań można by było się oduczyć (mówienia, zachowania, myślenia).

Co z tym wspólnego ma racjonalność ludzkiej motywacji (i dlaczego ma mnie ona przerażać), samooszukiwanie czy fundamentalna samoświadomość?
Może gdybym między wierszami pytała jak żyć?

Liczyłam ewentualnie, że ktoś po ludzku powie mi gdzie i dlaczego się mylę, lub, że mam rację.
Przepraszam.
Jestem tu po prostu za głupia.
Avatar użytkownika
aisia
 
Posty: 202
Dołączył(a): Wt, 11 maja 2021, 19:21
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Theory_Of_Never_Mind » N, 13 cze 2021, 23:10

Wątpliwości wiążą się z lękiem, dlatego wielu nie ma problemów z przełknięciem prawd, wedle których białe jest czarne, a czarne jest białe, jeśli tylko ich głosiciel brzmi wystarczająco pewnie.
Z punktu widzenia bardziej psychologicznego niż filozoficznego można mówić o dążeniach do redukcji dysonansu poznawczego, tolerancji niepewności i jej związku z neurotyzmem, czyli zagadnieniami istotnymi z punktu widzenia szarego człowieka, spoglądającego na siebie przez pryzmat pełnionych ról społecznych i opinii pani Kasi z II piętra.

Im bardziej ktoś żyje obrazem siebie w oczach pani Kasi, tym mniej komfortowo czuje się w sytuacjach, w których jest zdany wyłącznie na swój osąd.

Deicide napisał(a):Ludzie podążają za księżmi i terapeutami w nadziei, że te osoby ofiarują im to, czego najbardziej im brakuje i co mają osoby - ich zdaniem - "normalne". Zawodzą się.


Ja moją terapeutkę traktuję jak ścianę, do której mogę mówić, co jest o tyle strategiczne, że we własnym towarzystwie nie myślę werbalnie i nie zawracam sobie głowy abstrakcyjną reprezentacją siebie, co mocno ogranicza możliwości wglądu.
Tradycyjna ściana milczałaby w sposób sugerujący uprzejmy brak zainteresowania (w najlepszym wypadku) ;).

Terapeuci, którzy sprzedają ludziom recepty na szczęście brzmią mniej więcej tak profesjonalnie jak specjaliści od coachingu, chwalący się wyleczeniem tego lub owego z raka :roll:.
"I’m looking at the world through these rose-colored glasses
And concluded that it’s only full of low-budget actors
With their slow cuts and bad scripts, I’ll play the recluse
Yeah I could probably show you the ropes — in the shape of a noose (so hang in there)"
- Sadistik (Kill The King)
Avatar użytkownika
Theory_Of_Never_Mind
 
Posty: 89
Dołączył(a): Wt, 16 mar 2021, 21:25
Lokalizacja: Kraków
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Theory_Of_Never_Mind » N, 13 cze 2021, 23:53

aisia napisał(a):Co z tym wspólnego ma racjonalność ludzkiej motywacji (i dlaczego ma mnie ona przerażać), samooszukiwanie czy fundamentalna samoświadomość?
Może gdybym między wierszami pytała jak żyć?

Liczyłam ewentualnie, że ktoś po ludzku powie mi gdzie i dlaczego się mylę, lub, że mam rację.
Przepraszam.
Jestem tu po prostu za głupia.


Nie przepraszajmy się ani za swoje oczekiwania i intencje, ani za dygresję ani formę wypowiedzi, OK?
Nie założyłam, że pytałaś o coś między wierszami, a jeśli chcę coś komuś przekazać, to również robię to wprost.
Przykro mi, jeśli odniosłaś inne wrażenie, nie było moim zamiarem w jakikolwiek sposób Cię urazić.

aisia napisał(a):Chodziło mi tylko o to, że jeśli mogłabym coś udawać, to znaczy, że owo udawanie mogło by stać się normalnym funkcjonowaniem.
I idąc tym tokiem myślenia - autystycznych zachowań można by było się oduczyć (mówienia, zachowania, myślenia).


Udawać można.
Pomaga studiowanie dobrego aktorstwa, lektura beletrystyki, znajomość psychologii (niekoniecznie tej akademickiej, zdarzają się sensowne poradniki).
Tyle tylko, że to "normalne" funkcjonowanie nigdy nie stanie się dla Ciebie naturalnym, i błędem jest zakładać, że dasz radę je utrzymać 24/7.
Może się tak wydawać, gdy sprawy układają się po Twojej myśli - niestety, w warunkach zmęczenia czy zwiększonego obciążenia na stres Twoje autystyczne tendencje znów zaczną być widoczne.

W książkach o ZA można znaleźć trochę porad odnośnie funkcjonowania w rzeczywistości zdominowanej przez neurotypowych.
Czy interesują Cię tego rodzaju tytuły, czy raczej szukasz czegoś trochę innego?

Aha, i nie ma co przeceniać znaczenia tzw. "normalności".
Moim zdaniem zdrowo jest podejść do tematu jako do różnic kulturowych (zresztą to ujęcie nie jest pozbawione sensu z praktycznego punktu widzenia).
"I’m looking at the world through these rose-colored glasses
And concluded that it’s only full of low-budget actors
With their slow cuts and bad scripts, I’ll play the recluse
Yeah I could probably show you the ropes — in the shape of a noose (so hang in there)"
- Sadistik (Kill The King)
Avatar użytkownika
Theory_Of_Never_Mind
 
Posty: 89
Dołączył(a): Wt, 16 mar 2021, 21:25
Lokalizacja: Kraków
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez ABC72 » Pn, 14 cze 2021, 00:05

aisia napisał(a):I idąc tym tokiem myślenia - autystycznych zachowań można by było się oduczyć (mówienia, zachowania, myślenia).



Taaa, jasne...
Być może psa też można by oduczyć chodzenia na 4 łapach, a nauczyć chodzenia na 2 (jak w cyrku).
Tyle, że takie wyuczone zachowanie nie byłoby zgodne z naturą psa i byłoby dla niego szkodliwe.
ABC72
 
Posty: 1747
Dołączył(a): Wt, 19 lut 2019, 18:40
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Aerrae » Pn, 14 cze 2021, 00:16

aisia napisał(a):
Chodziło mi tylko o to, że jeśli mogłabym coś udawać, to znaczy, że owo udawanie mogło by stać się normalnym funkcjonowaniem.
I idąc tym tokiem myślenia - autystycznych zachowań można by było się oduczyć (mówienia, zachowania, myślenia).

Ale chodzi o to, że udawanie - nawet jeśli możliwe (w wielu przypadkach) - jest bardzo energochłonne. Wyczerpujące, fizycznie i psychicznie. Bo udając musisz się skupiać na tym, żeby kontrolować naturalne reakcje i to jest po prostu trudniejsze.
I pewnie, że można się pewnych autystycznych zachowań oduczyć (nie wszystkich, nie zawsze), ale wymaga to zazwyczaj dużo wysiłku (i w stuacjach stresowych może wracać, bo mamy wtedy niżej punkt krytyczny).
Aerrae
 
Posty: 2936
Dołączył(a): Pn, 13 lip 2015, 11:29
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Deicide » Pn, 14 cze 2021, 00:24

W sytuacjach społecznych zawsze trochę udajemy przez wstyd i lęk.

Niektórych zachowań dla własnego dobra trzeba się oduczyć. Chciałbym oduczyć się uległości.
"Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej". Churchill
"mam swój zwariowany świat / Który jest dla was niepojęty (...) Moje marzenia to dla innych kiepski żart / Mówią wciąż o mnie pier*olnięty"
Avatar użytkownika
Deicide
 
Posty: 9059
Dołączył(a): Pn, 20 cze 2016, 22:29
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Theory_Of_Never_Mind » Pn, 14 cze 2021, 07:02

Theory_Of_Never_Mind napisał(a):
aisia napisał(a):Co z tym wspólnego ma racjonalność ludzkiej motywacji (i dlaczego ma mnie ona przerażać), samooszukiwanie czy fundamentalna samoświadomość?
Może gdybym między wierszami pytała jak żyć?

Liczyłam ewentualnie, że ktoś po ludzku powie mi gdzie i dlaczego się mylę, lub, że mam rację.
Przepraszam.
Jestem tu po prostu za głupia.


Nie przepraszajmy się ani za swoje oczekiwania i intencje, ani za dygresję ani formę wypowiedzi, OK?
Nie założyłam, że pytałaś o coś między wierszami, a jeśli chcę coś komuś przekazać, to również robię to wprost.
Przykro mi, jeśli odniosłaś inne wrażenie, nie było moim zamiarem w jakikolwiek sposób Cię urazić.

aisia napisał(a):Chodziło mi tylko o to, że jeśli mogłabym coś udawać, to znaczy, że owo udawanie mogło by stać się normalnym funkcjonowaniem.
I idąc tym tokiem myślenia - autystycznych zachowań można by było się oduczyć (mówienia, zachowania, myślenia).


Udawać można.
Pomaga studiowanie dobrego aktorstwa, lektura beletrystyki, znajomość psychologii (niekoniecznie tej akademickiej, zdarzają się sensowne poradniki).
Tyle tylko, że to "normalne" funkcjonowanie nigdy nie stanie się dla Ciebie naturalnym, i błędem jest zakładać, że dasz radę je utrzymać 24/7.
Może się tak wydawać, gdy sprawy układają się po Twojej myśli - niestety, w warunkach zmęczenia czy zwiększonego obciążenia Twoje autystyczne tendencje znów zaczną być widoczne.

W książkach o ZA można znaleźć trochę porad odnośnie funkcjonowania w rzeczywistości zdominowanej przez neurotypowych.
Czy interesują Cię tego rodzaju tytuły, czy raczej szukasz czegoś trochę innego?

Aha, i nie ma co przeceniać znaczenia tzw. "normalności".
Moim zdaniem zdrowo jest podejść do tematu jako do różnic kulturowych (zresztą to ujęcie nie jest pozbawione sensu z praktycznego punktu widzenia).


Deicide napisał(a):Niektórych zachowań dla własnego dobra trzeba się oduczyć. Chciałbym oduczyć się uległości.


Mnie w rozszerzaniu repertuaru zachowań bardzo pomogła technika, którą opanowałam jako dzieciak.
Zauważyłam, że nie mam większych problemów z naśladowaniem innych czy odgrywaniem fikcyjnych postaci, więc albo "pożyczałam" pewne zachowania od tych, które wydawały się takie, jakimi chciałam się nauczyć być, albo wymyślałam własne i przygotowywałam się mentalnie do wejścia w rolę w wybranych sytuacjach.
Ostatnio edytowano Pn, 14 cze 2021, 07:15 przez Theory_Of_Never_Mind, łącznie edytowano 1 raz
"I’m looking at the world through these rose-colored glasses
And concluded that it’s only full of low-budget actors
With their slow cuts and bad scripts, I’ll play the recluse
Yeah I could probably show you the ropes — in the shape of a noose (so hang in there)"
- Sadistik (Kill The King)
Avatar użytkownika
Theory_Of_Never_Mind
 
Posty: 89
Dołączył(a): Wt, 16 mar 2021, 21:25
Lokalizacja: Kraków
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Deicide » Pn, 14 cze 2021, 08:18

Theory_Of_Never_Mind napisał(a): "pożyczałam" pewne zachowania od tych, które wydawały się takie, jakimi chciałam się nauczyć być

To normalne u wszystkich na pewnym etapie. Każdy ma w młodości jakiegoś idola.
"Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej". Churchill
"mam swój zwariowany świat / Który jest dla was niepojęty (...) Moje marzenia to dla innych kiepski żart / Mówią wciąż o mnie pier*olnięty"
Avatar użytkownika
Deicide
 
Posty: 9059
Dołączył(a): Pn, 20 cze 2016, 22:29
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez aisia » Pn, 14 cze 2021, 11:50

ABC72 napisał(a):Taaa, jasne...

Aerrae napisał(a):I pewnie, że można się pewnych autystycznych zachowań oduczyć (nie wszystkich, nie zawsze), ale wymaga to zazwyczaj dużo wysiłku (i w stuacjach stresowych może wracać, bo mamy wtedy niżej punkt krytyczny).


No i o to mi właśnie chodziło. Zgadzam się z Wami na 100%
Że nie da się udawać na dłuższą metę. Każdy kiedyś pęka i zaczyna być sobą.

Dziękuję, bo powoli zaczęłam tracić wiarę w moją umiejętność jakiejkolwiek komunikacji.

Theory_Of_Never_Mind napisał(a):Przykro mi, jeśli odniosłaś inne wrażenie, nie było moim zamiarem w jakikolwiek sposób Cię urazić.

Nie uraziłaś mnie :oops:
Po prostu nie umiałam się odnaleźć w treści Twojego naukowego wywodu.
Może miałam gorszy dzień.
Do mnie trzeba po chłopsku i łopatologicznie.

A i mnie samej czasem trudno jest myśli ująć w słowa by być ogólnie zrozumianą ;)


Spróbuję nawiązać do jednej z Twoich wypowiedzi:
Theory_Of_Never_Mind napisał(a):Czepianie się czyjegoś sposobu bycia (jak w przypadku komentarzy o sposobie chodzenia) to chyba jednak coś trochę innego, mocno inwazyjne i w ch*j bardziej wrogie niż się wydaje.
Trochę jakby komuś powiedzieć "słuchaj, wolałabym, żebyś istniał trochę inaczej" :x.
Żyj i daj żyć innym, a jak nie, to idąc dalej z przykładem, someday these boots are gonna walk all over you :evil:.

Myślę, że przerysowujesz. Prowadzisz nadinterpretację.
Podam przykład bardziej drastyczny.
Dziecko ma wadę wymowy - mówi z dużą ekspresją, niewyraźnie, przy okazji plując na prawo i lewo. Przecież nie jest tego świadome póki ktoś mu tego nie powie.
Uwagi typu - jak ty mówisz i mów normalnie - są raczej mało konstruktywne. Dziecko wie że musi "coś" zmienić, no ale co? Postrzega siebie jako normalnie działającego małego osobnika.
Natomiast zasięgnięcie rady u specjalisty przez tegoż rodzica i próba wprowadzenia jakichś zmian ma chyba sens. Wydaje mi się być nawet konieczne.

Naprawdę uważasz to za wrogie, mocno inwazyjne i mieszczące się w kategorii - żyj i daj żyć innym?

I nie interesuje mnie co na ten temat myśli Erich Fromm, ale Ty :)
Avatar użytkownika
aisia
 
Posty: 202
Dołączył(a): Wt, 11 maja 2021, 19:21
Płeć: K

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Deicide » Pn, 14 cze 2021, 14:25

aisia napisał(a): powoli zaczęłam tracić wiarę w moją umiejętność jakiejkolwiek komunikacji.


Na moje oko komunikujesz całkiem sporo.
"Jeśli idziesz przez piekło, idź dalej". Churchill
"mam swój zwariowany świat / Który jest dla was niepojęty (...) Moje marzenia to dla innych kiepski żart / Mówią wciąż o mnie pier*olnięty"
Avatar użytkownika
Deicide
 
Posty: 9059
Dołączył(a): Pn, 20 cze 2016, 22:29
Płeć: M

Re: jak bardzo potraficie udawać "normalność"?

Postprzez Amelia » Pn, 14 cze 2021, 21:52

ABC72 napisał(a):Na przykład proszę o pozwolenie wyłączenia radia w dyżurce, gdy muszę szybko wykonać jakąś pracę, a wiem, że radio mnie rozprasza i wówczas to samo robię około 3 razy wolniej.

A próbowałaś słuchawek dousznych albo stoperów? Mnie słuchawki pomagają.
Amelia
 
Posty: 8370
Dołączył(a): Cz, 27 lip 2006, 23:00
Płeć: K

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 32 gości