Czy jestem "aspim"?

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: Czy jestem "aspim"?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez FractionalDerivative » Pn, 19 cze 2023, 17:34

O w mordę, mi pewnie nawet by się nie chciało iść do przyjaciółki czy przyjaciela na święta. Pewnie złapałbym jakąś zajawkę i skończyłoby się na tym, że chodziłbym nabuzowany, że ktoś śmiał mi pokrzyżować szyki, mieszać w życiu, że to znowu nie to, co chciałbym w danym czasie robić.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Witek034 » Pn, 19 cze 2023, 16:42

Kaska napisał(a):Choć pewnie nikt nie słucha/czyta...Do kogoś mówić trzeba.

Może i coś w tym jest, bo dopiero dziś, gdy wszedłem na wątek ogólnodostępny, to zobaczyłem ten temat zaznaczony jako "nieprzeczytany" (na czerwono), tzn. ostatni wpis. A wcześniej wydawało mi się, że nie był. No ale pewnie sobie wmawiam. Tak czy siak informuję, że Twoje przywitanie nie trafiło jednak w próżnię:)

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Kaska » So, 11 mar 2023, 20:14

Witajcie.
Nie jestem zdiagnozowana, bo w moich czasach chyba nawet nikt nie słyszał o ZA. Mam 37 lat i całe życie jestem sama. Próbowałam być w związku 2 razy i za każdym razem przez moje zachowanie/dyskomfort psychiczny szybko to się kończyło. W dzieciństwie też byłam samotnikiem. Jestem od dawna osobą samodzielną. Mam stałą pracę i niezłą sytuację finansową, ale komunikacja z innymi mnie stresuje. Czasami jest lepiej, a czasem tragicznie. Załatwienie jakiejś sprawy, która wymaga właśnie tej komunikacji sprawia, że jak nie muszę, to odwlekam. Doceniam oczywiście to co mam i staram się być happy. Nie należę do narzekających, użalających się nad sobą osób. Jestem zamknięta. Jako, że od wielu lat mam tą samą pracę, to tam czuję się jak najbardziej ok i z tymi ludźmi nie mam żadnych problemów. Kiedy przebywa w małej grupie jest ok, ale w większej stres i znowu zamykam się w sobie. Mam jedną, prawdziwą, cudowną przyjaciółkę, która od kilku lat zaprasza mnie do swojej rodziny na święta. Za pierwszym razem siedziałam przy stole i jak ktoś mnie o coś nie spytał, to milczałam jak grób. Za drugim było podobnie. Są chwile, kiedy mam wielkiego doła i wydaje mi się, że właściwie zmierzam donikąd. Nie chce mi się żyć i pewnie gdybym była odważniejszą osobą, to w takich chwilach już bym odeszła. Nie mogę napisać, że mam depresję, bo to są tylko momenty, ale dające mi do myślenia. Z jednej strony wiem, że jutro czy pojutrze będzie lepiej, z drugiej może oszukuję samą siebie. Rzeczy na które nie mam wpływu. Źle mi samej, ale w towarzystwie zbyt długo - bywa jeszcze gorzej - błędne koło. Oczywiście znalazłam sobie rozrywki i cele, które pomagają mi funkcjonować, ale świadomość tej mojej ...dysfunkcji społecznej (?) sprawia, że się nie znoszę, nie lubię, nie widzę sensu. Wiem, że wiele wspaniałych rzeczy nie doświadczę, wiem też, że egoizmem byłoby próbować i narażać innych na moją osobę, al też wiem, że bycie samemu to poniekąd też jakaś forma egoizmu. Wszyscy mają do kogo wracać, a ja jeszcze nie mam 40stki, a już bywa, że w domu gadam sama do siebie. Chyba dlatego poczułam potrzebę uzewnętrznienia się tutaj :) i może nawet mi teraz trochę lepiej :) Choć pewnie nikt nie słucha/czyta...Do kogoś mówić trzeba.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Deicide » Pn, 28 cze 2021, 08:43

Rzeczywiście, nietrafne, bo nie można być kimś w 100%, to też neofickie. Zdążyłem poprawić. Kojarzy mi się z tymi naszymi sporami, kto w naszej subkulturze jest bardziej tru.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Amelia » Pn, 28 cze 2021, 08:29

Nie wiedziałam, że można być 100% ZA.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Deicide » Pn, 28 cze 2021, 08:11

bonbon25 napisał(a):
Ja też od kiedy napisałam na tym forum bez przerwy czytam o ZA :)

Gorliwość neofity, to przechodzi. Kiedyś tak miałem. Później miałem zajawkę na psychopatologię - w kółko czytałem książki psychologiczne i tylko takie.

To może złościć. Jestem ZA, ale kiedy do mnie pewnego wieczora znajoma napisała i chciała rozmawiać tylko o ZA i ZA, to... miałem ochotę podziękować za kontakt. To taki etap "mam ZA, więc to, mam ZA, więc tamto". To samo z alkoholizmem. Kiedyś agrawowałem, robiłem z siebie nie wiadomo jakiego nieogara. To wszystko przechodzi, przejada się.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez tomnow1313 » Cz, 24 cze 2021, 17:19

sunycia napisał(a):
bonbon25 napisał(a):To, co napisałaś o amerykańskich filmach faktycznie jest zaskakujące. :) Ile masz lat tak w ogóle?
Ja też od kiedy napisałam na tym forum bez przerwy czytam o ZA :) A jak wygląda diagnoza? Po prostu opowiadasz "historię swojego życia" i ktoś stwierdza czy to masz czy nie? Czy dajmy na to robią jakieś testy, badania, etc.?
Po Waszych komentarzach zastanawiam się czy się gdzieś nie zgłosić, ale chyba się do tego nie przemogę :-|


Mam 31 lat.
Ja akurat najpierw dużo mejli wymieniłam ze specjalistką na temat mojego życia, analizowałyśmy. Dzięki temu miałam czas na zastanowienie się, przypomnienie. Jesteśmy z innych miast, więc trochę dlatego, a potem jak się wybrałam do miasta, w którym ona mieszka, to się spotkałyśmy, długo rozmawiałyśmy i analizowałyśmy, wtedy ona miała okazję zobaczyć jak ja się zachowuję, jak mówię itp., no i na końcu stwierdziła, że mam ZA, ale wysokofunkcjonujące.
A robiłaś ten test:
http://www.centrum-terapii.pl/test-czynnika-aq/
?
On nie oceni, czy ktoś ma ZA czy nie, ale dużo mówi.


Polecam https://www.diagnostyka-umyslu.pl/spektrum-autyzmu-test :)

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Amelia » N, 19 lip 2020, 10:39

Przy problemach z zasypianiem polecam zawsze spróbować włączyć sobie z youtube dźwięki deszczu lub burzy na słuchawki douszne, które przy okazji działają jak stopery.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez KamiX » So, 18 lip 2020, 23:58

Większość z tego opisu pasuje do mnie jak ulał. Co do kwiatków, to ja lubiłam urywać dmuchawce i palcem rozdwajać łodygę tak, że powstawały takie pokręcone jakby włosy i bawiłam się, że to lalki. Lubiłam też bawić się świeżymi gałązkami z dzrew i obierać je z kory, bo były potem takie białe i gładkie. Co do zasypiania, ja nie umiem zasnąć szybko. Zawsze z 15 minut, pół godziny, a czasem dłużej mi to zajmuje, bo zawsze mam kłąb myśli w głowie, jak się kładę...

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Master/Pentium » Wt, 14 lip 2020, 14:33

Black Rose napisał(a):Szczerze zazdroszczę zdolności do natychmiastowego zasypiania.
Ja nie posiadam a szkoda, bo sen mam od zawsze lekki, i nie dość, że w związku z tym niezwykle trudno mi zasnąć (mieszkam w dużym mieście w bloku i nie ma tu nigdy ciszy absolutnej), to na dodatek budzi mnie każdy szmer i to budzi do stopnia od razu całkowicie przytomnego.
Jestem w związku z tym notorycznie zmęczona i niewyspana (niewypoczęta/niezregenerowana).

Ja zasypiam zwykle w około minutę. Bardzo przeszkadza mi szmer wentylatorów ale szum wiatru lub desz już nie.
Zasypiam "odwracając dopalacz" czyli nastawiam się na zakończenie dalszej interakcji z otoczeniem, "dopalacz" zmienia konfigurację i w ciagu max 1-2 minut nie ma mnie. Muszę być bardzo podekcytowany lub zestrosowany aby zasypianie trwało dłużej. Wtedy zwykle staram się rozpocząć sen inicjując jakieś marzenie/opowieść gdy jeszcze nie śpię - zwykle w 5-10 minut odpływam. Ale to plan B, plan A to połozyć się i przejść w sleep mode. Syn śmieje że zasypiam szybciej od jego komputera.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Black Rose » Wt, 14 lip 2020, 13:34

Szczerze zazdroszczę zdolności do natychmiastowego zasypiania.
Ja nie posiadam a szkoda, bo sen mam od zawsze lekki, i nie dość, że w związku z tym niezwykle trudno mi zasnąć (mieszkam w dużym mieście w bloku i nie ma tu nigdy ciszy absolutnej), to na dodatek budzi mnie każdy szmer i to budzi do stopnia od razu całkowicie przytomnego.
Jestem w związku z tym notorycznie zmęczona i niewyspana (niewypoczęta/niezregenerowana).

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez ABC72 » Śr, 29 kwi 2020, 23:27

Witek034 napisał(a):A jak w ogóle oceniasz wpływ nocek na Twój organizm? Sypiasz po nich normalną ilość godzin w ciągu dnia? Czy może masz możliwość się też zdrzemnąć w pracy, gdy np. nic się nie dzieje?


Sypiam różnie. Od 27. roku życia mam nocne dyżury, więc mój organizm (podobnie jak organizmy wielu innych ludzi pracujących w nocy) się przyzwyczaił. Bardzo pomaga to, że mam zdolność natychmiastowego zasypiania. Czasem zdarzało się, że nocą wchodziłam do dyżurki i za 15 minut miałam telefon, żeby przyjść na oddział albo obejrzeć wynik badania - i ja spałam przez te 15 minut, a nawet czasem coś mi się śniło. Nie "marnuję czasu" na zasypianie - zasypiam od razu, jeżeli oczywiście jest to możliwe (w sensie, że przez te np. 15 minut nie muszę czuwać, żeby czegoś nie przegapić). Po krótkim śnie budzę się natychmiast, w pełni zorientowana co do miejsca i czasu i gotowa do działania (tylko w pracy - w domu budzę się stopniowo i nie chce mi się wstać). To wrodzone zdolności, które po prostu mam.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Witek034 » Śr, 29 kwi 2020, 07:19

ABC72 napisał(a):To chyba nietypowe nawet dla przeciętnego Aspi: zaczęłam trochę kłamać w wieku 46 lat. W ośrodku adopcyjnym (tym, z którego ostatecznie adoptowałam drugą córkę) kazali mi ograniczyć dyżury w szpitalu do 2 na miesiąc - i to nie na czas, kiedy będę miała dziecko, ale też na bliżej nie określony czas oczekiwania na nie (argument: "żeby szpital się przyzwyczaił").

O, to trochę dziwnie brzmi w kontekście tego, co pisałaś o ściąganiu w szkole:)
A jak w ogóle oceniasz wpływ nocek na Twój organizm? Sypiasz po nich normalną ilość godzin w ciągu dnia? Czy może masz możliwość się też zdrzemnąć w pracy, gdy np. nic się nie dzieje?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez ABC72 » Śr, 29 kwi 2020, 00:55

nonkan napisał(a):
Myślę, że mam intuicyjną teorię umysłu. Nigdy nie miałem przekonania, że inni myślą to samo, co ja czy że dzieci przedszkolne w moim wieku mają te same zainteresowania co ja. Byłem młody, gdy kłamałem po raz pierwszy.


To zupełnie odwrotnie niż ja.

To chyba nietypowe nawet dla przeciętnego Aspi: zaczęłam trochę kłamać w wieku 46 lat. W ośrodku adopcyjnym (tym, z którego ostatecznie adoptowałam drugą córkę) kazali mi ograniczyć dyżury w szpitalu do 2 na miesiąc - i to nie na czas, kiedy będę miała dziecko, ale też na bliżej nie określony czas oczekiwania na nie (argument: "żeby szpital się przyzwyczaił").
Nauczyłam się wtedy kłamać. "Tak, mam 2 nocne dyżury w miesiącu" - mówiłam. A miałam 15. Wiedziałam, że muszę "nadyżurować" za innych, bo gdy będę miała dziecko, inni będą pracować za mnie.
Tak się z resztą teraz dzieje. Mam 6 - 7 dyżurów nocnych w miesiącu (oprócz codziennej dopołudniowej pracy) a inni mają 14 - 16. I ja, i ludzie, z którymi pracuję, wiemy, że dziecka nie wychowuje się "przez telefon", z dyżuru. Jednak to, czego wymagał ośrodek adopcyjny, było nierealne. Dlatego nauczyłam się kłamać.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez nonkan » Wt, 28 kwi 2020, 22:59

Nie wiem, czy jestem Aspi, czy nie, mimo tego, że dostałem diagnozę ZA ponad 11 lat temu w specjalistycznym ośrodku (co załatwiła mi szkoła średnia), na dodatek po tym miałem terapię indywidualną i grupową załatwioną przez to samo liceum. Podczas diagnozy ci, co ją wystawiali, nie mieli większych przynajmniej wątpliwości co do tego, że mam ZA. Wiele cech ZA czy ASD do mnie nie pasuje.

Myślę, że mam intuicyjną teorię umysłu. Nigdy nie miałem przekonania, że inni myślą to samo, co ja czy że dzieci przedszkolne w moim wieku mają te same zainteresowania co ja. Byłem młody, gdy kłamałem po raz pierwszy. Mimo wszystko mógłbym mieć pewne problemy z historyjkami na teorię umysłu, z tego, co pamiętam, gdy czytałem o nich ponad 10 lat temu.

Nie miałem większych problemów z rozumieniem przenośni i metafor, chociaż pamiętam, jak w czwartej klasie SP dosłownie zrozumiałem frazeologizm "lałeś wodę" użyty przez polonistkę, na szczęście nie było w związku z tym krępującej sytuacji. Chyba w trzeciej klasie dosłownie zrozumiałem też frazę "drzwi do lasu" użytą przez woźnego - myślałem, że są czy będą jakieś drzwi, mimo tego, że niczego takiego nie widziałem i to było oczywiste. Bywałem łatwowierny, np. może wierzyłem, że będą robić drogę w pewnym miejscu, gdy rówieśnicy mówili o takiej rzekomej inwestycji, gdy byłem nastolatkiem. Z polskiego zawsze miałem piątki na koniec roku (od szkoły podstawowej do liceum), ale mimo tego na maturze to język polski poszedł mi najsłabiej, zwłaszcza ustny (60%). Pisemny - ok. 80%. Pozostałe przedmioty - ponad 90%. Także dwa rozszerzone. Na maturze miałem już diagnozę ZA, ale nie miałem przywilejów "czasowych" i ich nie potrzebowałem. W drugiej klasie liceum miałem jedynki na półrocze z matematyki i fizyki, w związku z czym miałem godziny rewalidacyjne z tych przedmiotów w związku z diagnozą całościowego zaburzenia rozwoju.

Na studiach miałem problemy z pracą magisterską - obroniłem ją ponad 1,5 roku po terminie. Na ostatnim roku studiów (2 i 3 sem. mgr) miałem średnią poniżej 4,0 dwa razy, mimo tego, że wcześniej zawsze miałem powyżej 4,0 na semestr. Na pierwszym semestrze studiów magisterskich miałem same 4,5 i 5,0. Bardzo zależało mi na tym, tak bardzo, że przez parę godzin przeżywałem coś w rodzaju "depresji" (naprawdę nieprzyjemne uczucie), gdy nie byłem pewny, czy z jednego przedmiotu będę mieć 4,0, czy 4,5. Nigdy nie miałem stypendium naukowego. Pierwszy etap studiów zaliczyłem na ocenę bardzo dobrą, pracę dyplomową obroniłem w terminie. Z matematyki w szkole podstawowej miałem piątki na koniec roku, w gimnazjum - czwórki. Na studiach chyba dwa razy miałem 4,0 z matematyki, nie miałem problemów z rozumieniem takich rzeczy jak: całki, pochodne, liczby zespolone. Z informatyki w pierwszej klasie gimnazjum miałem trójkę na koniec roku, to bardzo słaby wynik. Z WF-u na koniec roku miałem zwykle 3, może dwa razy czy raz 4 na koniec w SP (klasy 4 - 5). Najwięcej na świadectwie miałem dwie szóstki jednocześnie, a niejedna osoba z tego forum miewała ich kilka, a średnia wynosiła w ich przypadku 5 i kilka dziesiątych. Ja aż takim prymusem nie byłem. Ale mimo tego miałem bardzo wysokie umiejętności szkolne.

Lubię być w grupie wielu ludzi. Tam jest "cieplej", czuje się "atmosferę", chociaż może to ma jakiś związek z redukowaniem lęku. W dzieciństwie bałem się uprowadzenia przez "obcych", w związku z czym w nocy nieraz chowałem się pod kołdrę, lęk mogło wzbudzać u mnie przebywanie samemu w ciemnym pokoju. Bałem się też samospalenia i upadku asteroidy, gdy miałem kilka lat.

Nie mam jednego zainteresowania, którym zajmuję się cały czas. Kiedy miałem "obsesję" na punkcie znaków drogowych w dzieciństwie, mogłem z przyjemnością grać w gry telewizyjne czy oglądać kreskówki. Mimo tego w gimnazjum ktoś powiedział o mnie, że mam "manie" (specyficzne zainteresowania). Obecnie interesuję się m. in. religiami, zjawiskami nadprzyrodzonymi, chemią (substancjami chemicznymi, statystykami dotyczącymi nich), statystykami pogodowymi, geografią, zaburzeniami psychicznymi (przynajmniej podobnymi do moich). W zainteresowaniach dość często pojawia się motyw statystyk, liczb, rekordów itp.

Nie mam potrzeby niezmienności i robienia rzeczy w ten sam sposób. W dzieciństwie lubiłem jeździć różnymi drogami (może i dlatego, że chciałem widzieć znaki drogowe - zależało mi na siadaniu od okna, widoku znaków drogowych z pojazdu). Nie mam ustalonego planu dnia i nigdy czegoś takiego nie potrzebowałem.

Nie mam nietypowego przetwarzania bodźców sensorycznych. Mimo tego mam czy miałem problemy z prysznicem, czesaniem włosów (zwłaszcza, gdy robi to mama), badaniami lekarskimi (wkładanie patyczka do gardła), łaskotkami (miałem wyraźne w dzieciństwie), patrzeniem w światło podczas badania okulistycznego na studiach (ponoć byłem jedyną osobą, która miała ten problem i była spotkana przez osobę robiącą mi badanie), zapachem smażonych pieczarek (dawniej) czy kapusty z grzybami (trzy razy jakby brało mnie do wymiotów na jej zapach, gdy ją nosiłem przy przygotowaniu wigilii na oddziale dziennym), jedzeniem zupy pomidorowej bez przecedzenia przez sito (to ulubiona zupa, ale z "ciałami obcymi" innymi niż kluski czy ewentualnie pietruszka było mi ją jeść nieprzyjemnie gdy byłem młodszy, teraz też preferuję przecedzoną, gdy jest sam makaron i zupa).

Odkąd pamiętam, mogłem być nadruchliwy i skłonny do odruchów (stimy?). Szczególnie ostre stimy były kilka lat temu, bywały one głośne, z rozbudowanymi ruchami rąk. Po lekach psychiatrycznych zachowania autostymulacyjne mogły osłabnąć i nie mam już takich fal pobudzenia, jak dawniej. Dopiero od około 4 lat biorę leki regularnie.

Nie miałem opóźnienia rozwoju mowy, miałem jednak niską masę urodzeniową (2150 g) przy urodzeniu o czasie i długości ciała 53 cm (w rzeczywistości jest mniej o kilka centymetrów, ale w Polsce tak mierzyli). Miałem całkiem wyraźną hipotrofię asymetryczną. Na dodatek mama przed urodzeniem mnie zachorowała. W wieku ok. 10 miesięcy miałem zapalenie płuc i byłem w szpitalu, słyszałem od mamy, że miałem punkcję(?), może po tym pojawiły się u mnie jakieś objawy psychiatryczne. W wieku przedszkolnym "wstydziłem się" betoniarek, samochodów marki Wartburg (nie chciałem do nich wsiadać) i autobusów z logo firmy Blue Star (do nich też nie chciałem wsiadać). Ponoć z powodu "lęku" przed betoniarką babcia zabierała mnie do bioenergoterapeuty, gdy miałem około 5 lat. Może to też zaszkodziło?

W wieku nastoletnim zauważyłem, że mogłem nigdy nie odczuwać tęsknoty. Mogłem mieć nawet wątpliwości co do tego, czy kiedykolwiek odczuwałem smutek! Mogę nie pamiętać, abym miał potrzebę niefizycznej, nieromantycznej, nieseksualnej przyjaźni czy miłości (platonicznych: przyjaźni i miłości) w ciągu całego mojego życia.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez kompowiec » Wt, 4 lip 2017, 18:43

Czy mózg osoby z ZA jest niezdolny do wydzielania fenyloetyloaminy ?

Uczeń aktywnie uczestniczy w procesie uczenia się, nie tylko odbiera bodziec, ale również na niego reaguje.

Chodzi o to że nie potrafimy ODPOWIEDNIO zareagować na bodziec ;)

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Gbur » Pn, 3 lip 2017, 21:19

kompowiec napisał(a):
Ja w związkach do tej pory miałem skłonność do "zaborczości", zazdrości, działania na poczucie winy, poczucia odrzucenia/traktowania jako zbędnego.. i nakręcanie tego.
Moja była zaś chyba w tym kontekście stwierdziła, że jestem niezdolny do miłości i jestem czarną dziurą zasysającą wszystko, emocje, uwagę.. za to nic nie jestem wstanie dać, zostawiając więc pustkę i smutek.

Trudno analizować mi to zachowanie zważywszy że jest ono niezwiązane z logiką, ale możliwe że podobnie jak wiele innych aspi, chciałeś tą osobę przy sobie zatrzymać, jak to zwykle bywa, z odwrotnym skutkiem.


To są rysy zaburzenia osobowości (nieokreślonego-za mało danych), a tego typu zachowania są (podświadomą?) manipulacją, żeby utrzymać partnerkę przy sobie ,i żeby partnerka dała coś, czego zaburzona osobowość potrzebuje.

co do niezdolnego do miłości - to już jest związane z AS, my możemy odczuwać różne emocje ale mamy problem z drugą taksonomią blooma (dot. sfery psychicznej).

Czy mózg osoby z ZA jest niezdolny do wydzielania fenyloetyloaminy ?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez SugarPlum » Pn, 3 lip 2017, 19:27

bonbon25 Zainteresowania i roblemy dość typowe dla ZA. Natomiast: podobno kluczowe dla rozpoznania, oprócz spełniania kryteriów diagnostycznych, jest to, w jakim stopniu przeszkadza Ci to w życiu. Czy zakłóca ci codzienne funkcjonowanie i przeszkadza czuć się szczęśliwą? Obiektwnej opinii szukaj dobrego psychologa (najlepiej specjalizującgo się w ZA u dorosłych) a nie w internecie. Wszyscy tu pomozemy, jak umiemy, ale terapii (jeśli jej potrzebujesz) to raczej nie zastąpi.
@Lidzia95 Trochę mało piszesz o sobie, żeby odpowiedzieć. Pewnie, że moze to mieć związek z ZA, ale wielu NT też słabo funkcjonuje w stresie. A jak Ty czujesz?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Lidzia95 » Pn, 3 lip 2017, 13:46

Ja natomiast chciałam zapytać czy to ma związek z ZA czy nie. Od marca zaczęłam realizować staż zawodowy w straży pożarnej. Chodzi o to że nieraz zdarza się że staż w sekretariacie komendy źle coś zrobić tylko że to nie było pierwszy raz i moja przełożona denerwuje się z tego powodu. A ja natomiast przeżywam stres i przestaję efektywnie pracować. A gdy jej nie ma wtedy jest ok. Więc nie wiem czy to ma jakiś wpływ ZA czy nie?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez kompowiec » Śr, 5 kwi 2017, 19:15

Nie bardzo wiem co można by tu rozwinąć. Może fazy Ci pomogą to lepiej zrozumieć?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o ... i.C4.85zku
wszystkie polegają właśnie na tym samym - utrzymanie intymności, namiętności to nic innego jak emocje, których aspi zwykle nie potrafi ukazać a jeśli już to zwykle w sposób nie do końca zrozumiały dla drugiej strony. Zaangażowanie to jedyny czynnik który można regulować na poziomie racjonalnym.
Ja w związkach do tej pory miałem skłonność do "zaborczości", zazdrości, działania na poczucie winy, poczucia odrzucenia/traktowania jako zbędnego.. i nakręcanie tego.
Moja była zaś chyba w tym kontekście stwierdziła, że jestem niezdolny do miłości i jestem czarną dziurą zasysającą wszystko, emocje, uwagę.. za to nic nie jestem wstanie dać, zostawiając więc pustkę i smutek.

Trudno analizować mi to zachowanie zważywszy że jest ono niezwiązane z logiką, ale możliwe że podobnie jak wiele innych aspi, chciałeś tą osobę przy sobie zatrzymać, jak to zwykle bywa, z odwrotnym skutkiem. Przywiązanie kogoś do piwnicy nie sprawi że ta osoba będzie nas chciała, chyba że chcesz doprowadzić do syndromu sztokholmskiego :)

co do niezdolnego do miłości - to już jest związane z AS, my możemy odczuwać różne emocje ale mamy problem z drugą taksonomią blooma (dot. sfery psychicznej).

Od razu uprzedzam że te informacje dostajesz od osoby która nawet nie trzymała za rękę tj. bez jakiegokolwiek doświadczenia.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Wrotek » Wt, 4 kwi 2017, 20:18

kompowiec napisał(a):Czytając różnorodne fora, zarówno dla przegrywów i wygrywów, doszedłem do jednego wniosku - związek potrzebuje emocji, których ZA nie może dać, a przynajmniej w sposób satysfakcjonujący, dlatego jest to prawdopodobnie najtrudniejsza rzecz do rozwiązania dla autyków. To stąd pojawia się tworzenie poczucia zadrości, winy, pojawiają się różne odjechane akcje i tak dalej które nie mają związku z logiką, tylko służą wyłącznie dostarczania emocji właśnie. Oczywiście nie jestem żadnym ekspertem, moje oczytanie w tej kwestii równie dobrze może być błędne.


Bardzo zaciekawiła mnie Twoja opinia. Czy mógłbym prosić o rozwinięcie? Nie jestem pewny czy dobrze rozumiem.

Ja w związkach do tej pory miałem skłonność do "zaborczości", zazdrości, działania na poczucie winy, poczucia odrzucenia/traktowania jako zbędnego.. i nakręcanie tego.
Moja była zaś chyba w tym kontekście stwierdziła, że jestem niezdolny do miłości i jestem czarną dziurą zasysającą wszystko, emocje, uwagę.. za to nic nie jestem wstanie dać, zostawiając więc pustkę i smutek.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez bou » Cz, 9 mar 2017, 15:38

" Psycholog być może miała racje nie przyklejając Ci żadnej łatki"
a to nie jest tak że psychiatra przykleja łatke czyli diagnozuje a psycholog tylko wyciąga wnioski i interpretuje testy/kwestionariusze?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez MilaB » Cz, 9 mar 2017, 09:44

Jeśli jesteś "tylko" dziwakiem, to ja też jestem "tylko" dziwakiem. Tylko, dlaczego obie trafiłyśmy na to forum? Nie wiem, czy mam ZA, moje życie bardzo mocno przypominało Twoje. Przez przypadek jednak los zetknął mnie z osobą, która to co u mnie jest takie trochę na granicy ZA, ma mocno wyostrzone. To też trochę różnica płci. Obecnie nie zależy mi tak bardzo na tym, by ktoś stwierdził, że nie mam lub mam ZA. Generalnie dość się namęczyłam w życiu, nie wiedząc, dlaczego odstaje od 99% ludzi, których spotykam. Lubie być sama, ale nie jestem samotna i to mi odpowiada. Mam trochę szósty zmysł do ludzi, takie odczucie, że znam ich intencje, stąd nie do końca jestem przekonana o tym, że mam ZA. Wiem, że większość osób z ZA jest kompletnie tego pozbawiona i bardzo ryzykowne jest dla nich szukanie przyjaciela i w ogóle kontakty z ludźmi. Z mojego punktu widzenia ewidentne cechy ZA to totalne skupienie na zainteresowaniach, zamiłowanie do kolekcjonowania, trzymanie się "planu" - dnia, tygodnia itd. i niepokój, jeśli coś ten plan zaburza, duża trudność w kontaktach międzyludzkich, unikanie kontaktów, zwłaszcza rozmów na mało interesujące tematy, wręcz zmęczenie przy dłuższym kontakcie z ludźmi. Uważam, że po tym co napisałaś możesz się trochę pointeresować tematem, bo trochę ułatwi Ci to życie. Poza tym uspokoi Cię prawdopodobnie wiadomość, że co najwyżej masz ZA, czyli wyjaśni się czemu czujesz się, czasem jak UFO. Wiesz dla mnie przemawiają takie rady dla ludzi z ZA, że np. kontaktów z ludźmi człowiek z ZA musi się nauczyć tak jak np. jazdy samochodem. Po prostu na pewno potrzebny jest Ci "kurs obsługi ludzi", bo nie przychodzi Ci naturalnie to co innym. Pomyślałam sobie zdając sobie sprawę, że jestem jaka jestem, taka trochę z ZA, że nie muszę mieć na siłę do siebie pretensji, że nie jestem duszą towarzystwa i że nie lubię kontaktów z ludźmi. Psycholog być może miała racje nie przyklejając Ci żadnej łatki, skoro nie uprzykrza Ci to życia, w taki sposób, że nie możesz normalnie funkcjonować. Warto jednak popracować nad tymi kontaktami z ludźmi może pod czyjąś opieką.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez ex-con » Pt, 17 lut 2017, 20:39

Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, ale wyłączyłem większość swoich emocji. Przeszkadzały mi w racjonalnym postrzeganiu świata, więc się ich pozbyłem. Została mi radość, jak coś mi się uda i nienawiść jak ktoś mi wejdzie w drogę. Nie złoszczę się na przedmioty, bo to nie ma sensu.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez kompowiec » Pt, 3 lut 2017, 11:58

Mamy komplet (to w kontekście twojego dodatkowego opisu)

Zastanawiam się jeszcze, jak to u Was wygląda z emocjami? Ja osobiście przeżywam ich mnóstwo, od radości po smutek, tylko po prostu boję się o nich mówić.

Czy ja wiem, nie mam takiego kopa jak kiedyś - wtedy swoje emocje okazywałem tak mocno że nie trzeba było o nich nawet mówić. I myślę że miałem ich nawet więcej.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez jpny777 » Pt, 3 lut 2017, 09:50

Ja jeszcze mam takie coś, że czasem nie rozumiem metafor, a przede wszystkim bardzo często nie rozumiem ironii i sarkazmu. I czegoś, co ogólnie nazywane jest mową między wierszami. Czasem moi przyjaciele się dziwią, jak to jest, że nie potrafię odczytać tak prostych sygnałów, podczas gdy ja tych sygnałów w ogóle nie dostrzegam. A czasem z kolei widzę "za dużo" i dopatruję się 2 dna w czymś, co było totalnie neutralne.
Zastanawiam się jeszcze, jak to u Was wygląda z emocjami? Ja osobiście przeżywam ich mnóstwo, od radości po smutek, tylko po prostu boję się o nich mówić.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez sunycia » Cz, 2 lut 2017, 22:50

To u mnie nerwowo-ambiwalentny najbardziej pasuje.
jpny777, tak, mam diagnozę ZA, ale tak delikatnie, nie widać za dużo, po prostu uchodzę za trochę dziwną. Dopiero niedawno w wieku dorosłym dostałam diagnozę.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez kompowiec » Cz, 2 lut 2017, 07:54

Czyli jak robię różne odjechane akcje, to służą one dostarczeniu mi emocji, których nie umiem mieć w relacjach z innymi ludźmi różnymi, tak? To ciekawe. A gdzie to czytałeś?

W burzliwym okresie ciągle miałem chrapkę na adrenalinę, więc też zdarzało mi się robić wiele odjechanych akcji - które teraz miło wspominam (choć oczywiście nie wszystkie xD).
czytałem głównie wykop i fora typu wizaż. Po kilkunastu czy może tysiącach (nie liczyłem) postów zauważyłem tą prawidłowość. Na blogu ex-con masz to aż nadto wyraźne. On do nich z logiką, one po prostu to olewały i podążały za swoimi emocjami jak za instynktem (bo trudno mi to nazwać intuicją).

Bo ja np. jestem bardzo emocjonalna, wszystko przeżywam, łatwo mnie skrzywdzić byle czym, mam kruchą strukturę psychiczną. Zawsze jak się zakochuję, to jest to niedojrzałe takie i polega głównie na obsesyjnym zainteresowaniu tą osobą, więc pewnie u mnie te fiksacje aspijskie dotyczą ludzi, co sądzicie?

Fasci porównywała nasze fiksacje do zakochana też, tylko że zakochanie dotyczy osób a fiksacje obiektów. Z dużym prawdopobieństwem stwierdzam coś podobnego u siebie.

Jednak nie udało mi się nigdy wejść w związek, nie wiem czy to związane z ZA czy może z moim zablokowaniem lub lękiem jakimś.

Jeśli chodzi o to drugie, to jest jescze jedna możliwość:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Style_prz ... 9_u_dzieci

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez jpny777 » Cz, 2 lut 2017, 00:11

Sunycia, mam bardzo podobnie. Ty masz zdiagnozowany ZA?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez sunycia » Śr, 1 lut 2017, 23:55

Kompowiec, podoba mi się Twój ostatni akapit, to mądre. Właśnie się zastanawiałam czytając to jak to jest z tymi emocjami. Bo ja np. jestem bardzo emocjonalna, wszystko przeżywam, łatwo mnie skrzywdzić byle czym, mam kruchą strukturę psychiczną. Zawsze jak się zakochuję, to jest to niedojrzałe takie i polega głównie na obsesyjnym zainteresowaniu tą osobą, więc pewnie u mnie te fiksacje aspijskie dotyczą ludzi, co sądzicie? Czytałam, że tak może być. Jednak nie udało mi się nigdy wejść w związek, nie wiem czy to związane z ZA czy może z moim zablokowaniem lub lękiem jakimś.
Czyli jak robię różne odjechane akcje, to służą one dostarczeniu mi emocji, których nie umiem mieć w relacjach z innymi ludźmi różnymi, tak? To ciekawe. A gdzie to czytałeś?
jpny777, tak, trochę podobnie odczuwam, że jestem wycofana. Może to być ZA, zbadaj się.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez kompowiec » Śr, 1 lut 2017, 17:55

To jedyne miejsce, gdzie mogę szczerze powiedzieć to, co czuję. Gdzie indziej się zwyczajnie wstydzę, męska duma mi nie pozwala. Pozwólcie, że opowiem o swoich doświadczeniach.

+ tu nikt Ci nie wytknie jakiegoś błędu społecznego (prędzej kłamstwo czy wątpliwe fragmenty na poziomie merytorycznym) co pozwala mi się tu dużo swobodniej poruszać.

Jestem 25letnim facetem, który nie potrafi stworzyć żadnej relacji. Jest mi z tego powodu przykro, bo chciałbym, by było inaczej. Moi rodzice twierdzą, że jestem nieprzystosowany. Moi przyjaciele niedawno zwrócili uwagę, że często nie rozumiem norm społecznych, przez co nierzadko wychodzą różne nieporozumienia moje z innymi ludźmi. Każda relacja, jaką chciałem stworzyć z kobietą, sypała się maksymalnie po kilku miesiącach.

Moi drodzy, podobnie odczuwacie? I czy to, o czym piszę, to asperger?

Zdecydowanie tak.

A ja naprawdę za każdym razem miałem szczere intencje, chciałem kobietę pokochać, nigdy żadnej nie zdradziłem. Wydawało mi się, że postępuję uczciwie. A mimo to na koniec byłem odpychany. Za każdym razem potęgowała się moja samotność i poczucie, że nigdy nie dostanę miłości, której bardzo bym chciał.

Czytając różnorodne fora, zarówno dla przegrywów i wygrywów, doszedłem do jednego wniosku - związek potrzebuje emocji, których ZA nie może dać, a przynajmniej w sposób satysfakcjonujący, dlatego jest to prawdopodobnie najtrudniejsza rzecz do rozwiązania dla autyków. To stąd pojawia się tworzenie poczucia zadrości, winy, pojawiają się różne odjechane akcje i tak dalej które nie mają związku z logiką, tylko służą wyłącznie dostarczania emocji właśnie. Oczywiście nie jestem żadnym ekspertem, moje oczytanie w tej kwestii równie dobrze może być błędne.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez jpny777 » Śr, 1 lut 2017, 00:19

Cześć.
To jedyne miejsce, gdzie mogę szczerze powiedzieć to, co czuję. Gdzie indziej się zwyczajnie wstydzę, męska duma mi nie pozwala. Pozwólcie, że opowiem o swoich doświadczeniach.
Jestem 25letnim facetem, który nie potrafi stworzyć żadnej relacji. Jest mi z tego powodu przykro, bo chciałbym, by było inaczej. Moi rodzice twierdzą, że jestem nieprzystosowany. Moi przyjaciele niedawno zwrócili uwagę, że często nie rozumiem norm społecznych, przez co nierzadko wychodzą różne nieporozumienia moje z innymi ludźmi. Każda relacja, jaką chciałem stworzyć z kobietą, sypała się maksymalnie po kilku miesiącach. A ja naprawdę za każdym razem miałem szczere intencje, chciałem kobietę pokochać, nigdy żadnej nie zdradziłem. Wydawało mi się, że postępuję uczciwie. A mimo to na koniec byłem odpychany. Za każdym razem potęgowała się moja samotność i poczucie, że nigdy nie dostanę miłości, której bardzo bym chciał.
Skupiam się na rytuałach dnia codziennego, na swoich pasjach i ich realizowaniu. Gdy mi się to nie udaje, wpadam w szał. Cokolwiek robię, robię w totalnym wycofaniu. Czuję, że powiększa się dystans między mną a innymi ludźmi, rodziną również. Chodzę na terapię, ale nie wiem, jak dalej to się potoczy.
Moi drodzy, podobnie odczuwacie? I czy to, o czym piszę, to asperger?

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez sunycia » Wt, 31 sty 2017, 23:56

Aha, pisałaś, że zrobiłaś ten test, sorry, tyle tych wątków, że się gubię ;)

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez sunycia » Wt, 31 sty 2017, 23:55

bonbon25 napisał(a):To, co napisałaś o amerykańskich filmach faktycznie jest zaskakujące. :) Ile masz lat tak w ogóle?
Ja też od kiedy napisałam na tym forum bez przerwy czytam o ZA :) A jak wygląda diagnoza? Po prostu opowiadasz "historię swojego życia" i ktoś stwierdza czy to masz czy nie? Czy dajmy na to robią jakieś testy, badania, etc.?
Po Waszych komentarzach zastanawiam się czy się gdzieś nie zgłosić, ale chyba się do tego nie przemogę :-|


Mam 31 lat.
Ja akurat najpierw dużo mejli wymieniłam ze specjalistką na temat mojego życia, analizowałyśmy. Dzięki temu miałam czas na zastanowienie się, przypomnienie. Jesteśmy z innych miast, więc trochę dlatego, a potem jak się wybrałam do miasta, w którym ona mieszka, to się spotkałyśmy, długo rozmawiałyśmy i analizowałyśmy, wtedy ona miała okazję zobaczyć jak ja się zachowuję, jak mówię itp., no i na końcu stwierdziła, że mam ZA, ale wysokofunkcjonujące.
A robiłaś ten test:
http://www.centrum-terapii.pl/test-czynnika-aq/
?
On nie oceni, czy ktoś ma ZA czy nie, ale dużo mówi.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Amelia » Wt, 31 sty 2017, 22:59

bonbon25 napisał(a):Mam nadzieję, że nie znudzi to bardzo czytelników tego posta.

Cześć! Nie jest nudne, ale ciężko się czyta przez brak akapitów. Tak jakby fajną muzykę ktoś włączył za głośno i trudno się skupić.
Piszesz, że trudno Ci się otworzyć przed ludźmi, ale tutaj bardzo dobrze Ci idzie, więc to kwestia medium lub środowiska, czyli nie jest tak źle :)

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez Amelia » Wt, 31 sty 2017, 22:52

sunycia napisał(a):Ale ta niska samoocena, to może się zgadzać, bo chyba w moim przypadku tak właśnie jest - jak sądziłam, że mam wysoką samoocenę, no bo po prostu wiem, że ludzie są równi, każdemu należy się szacunek, a poza tym mam wiedzę jakąś tam, jestem inteligentna, podobam się sobie generalnie, więc myślałam, że na tym polega wysoka samoocena, a chyba jednak tak nie jest, bo niedawno mówili nam na zajęciach, że jeśli ktoś ma taką postawę trochę nieśmiałą, boi się podejmować różnych działań i nie wie czy sobie z czymś poradzi, bo nigdy tego nie robił (głównie to właśnie), to może świadczyć o niskiej samoocenie.

Trafna uwaga, to by wyjaśniało tę pozorną sprzeczność, którą mam w sobie :)

Ja też olewam to, co mnie nie interesuje, a ludzi generalnie interesuje. Np. kompletnie nie znam się na filmach, nie znam amerykańskich aktorów, naprawdę mało co wiem w tych tematach. Podejrzewam, że ludzie byliby przerażeni, jak to możliwe, że tak mało wiem na te tematy.

Może to jest prawdą w gronie bardzo młodych albo dość prostych ludzi.
Bo znam rozsądnych ludzi, którzy się na kinie nie znają i nikogo to nie dziwi, za to np. czytają książki lub chodzą do teatru, czyli interesują się ambitniejszą kulturą.
Ja mam gorzej, bo mnie praktycznie nie interesuje polityka, a to już uchodzi za prawdziwą ignorancję.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez kompowiec » Wt, 31 sty 2017, 14:46

Fakt, po przemyśleniu stwierdziłam, że psycholog chyba faktycznie trochę olewczo podszedł do sprawy, ale ja też nie mówiłam jej wszystkiego, także nie mogę powiedzieć, że była zła

Psycholog szkolny akurat g*wno wie o czymkolwiek - wiem, bo miałem już kilku w swoim życiu, praktycznie co do jednego moi psychologowie pochodzili z urzędów i każdy nie miał praktycznie żadnych kompetencji i nie słyszeli o ZA...

Nie umiałam się otworzyć, no i przez tę barierę rozmawiałam z nią w sumie tylko o tych trudnościach w adaptacji do środowiska, do szkoły i o poczuciu odmienności. W sumie chciałam znaleźć sposób na to, by się lepiej zaadaptować, bo w pewnej chwili już miałam dość tego ciągłego spychania na bok przez rówieśników i traktowania jak "sztywnego wszystkowiedzącego kujona, który wszystko bierze na poważnie", którym nie jestem i co mnie bardzo denerwowało

Nawet jeśli byś to zrobiła to patrz wyżej - brak kompetencji. Ale nie polecę Ci gdzie z tym pójść bo moje spotkania z psychocosiami nigdy nie były dobrowolne.

W każdym razie psycholog stwierdził, że skoro inni tak to odbierają to być może wywyższam się przed nimi i w sumie zastanawiałam się nad tym

Mnie to mówili bardzo, naprawdę bardzo często... i najczęściej w wersji "jesteś bezczelny".

Nawet nie wiem dlaczego, za co to wszystko. Ja zawsze chciałam dobrze, zawsze za bardzo ufałam, byłam lojalna i szczera i inni to wykorzystywali.

Ech, do dziś sam mam z tym problem... praktycznie nie umiem ocenić komu co ile można powiedzieć, tylko wobec jednej osoby jestem co do tego pewny a reszta to dla mnie wielka niewiadoma :(

Po Waszych komentarzach zastanawiam się czy się gdzieś nie zgłosić, ale chyba się do tego nie przemogę

Sam zastanawiałem się nad grupą terapeutyczną, pomimo wymienionych wcześniej przez ze mnie wad:
http://aspi.net.pl/post190440.html?hili ... ji#p190440
Bo od dłuższego czasu zauważyłem swój regres w social skill w porównaniu z okresem w gimnazjum:
http://aspi.net.pl/post186977.html?hilit=regres#p186977
I niestety nadal nie potrafię go przywrócić do tamtego stanu.

Także nijak mi to nie pasowało i moi najbliżsi też od razu to zanegowali..

Większość rodzin nie chce przyjąć do wiadomości że pociecha może mieć autyzm, trzeba mieć na to wy*ebane i robić swoje...

k, odczuwam inaczej, takie mam wrażenie. Co do empatii to sama nie wiem. Czasami mam wrażenie, że moje zrozumienie innych pochodzi raczej z oczytania, a nie z odczuwania tak jakby.. :?

ZA zazwyczaj patrzą na dany problem pod kątem rozwiązywania a nie współodczuwania (które IMO jest bezproduktywne).

Czasami mówią wprost, że nie rozumieją mojego spojrzenia na świat. Czasem krzyczą, że mam przestać skupiać się na szczegółach..- jak one dla mnie stanowią cała istotę czegoś, to one są ważne

Zazdroszczę, mnie z miejsca nazywali zwyczajnie debilem czy innym inwektywem.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez bonbon25 » Wt, 31 sty 2017, 10:56

Ja też mam w sobie bardzo mocne przekonanie właśnie o równości wszystkich ludzi i o lojalności względem wszystkich. A co do samooceny to dziwnie, w sumie mam chyba podobnie jak Ty z jednej strony - w sensie doceniam to co mam - swój sposób myślenia, urodę, charakter, inteligencję. Z drugiej strony - ta niskość wynika chyba z tego, że często, bardzo często, od dzieciństwa byłam tak jakby odpychana za wyrażanie siebie, bywało, że może nie tyle naśmiewano się ze mnie, co rzucano jakieś uwagi i podsumowania bardzo mnie urażające, bardzo przykre. Nawet nie wiem dlaczego, za co to wszystko. Ja zawsze chciałam dobrze, zawsze za bardzo ufałam, byłam lojalna i szczera i inni to wykorzystywali. Ostatnio na studiach znowu próbowałam trochę więcej się odzywać do innych, sporo mnie to kosztowało i wydawało mi się, że to dosyć "bezpieczne"(?), a tymczasem sytuacja się powtarza - znowu odbierają mnie tak jak w szkole, znowu te docinki i traktowanie mnie jak z innej planety, choć nie mówię nic dziwnego, jestem życzliwa. Nigdy tego nie zroumiem. Próbuję od dziecka i nie potrafię. Ludzie traktują mnie jak kogoś "obcego", często nie potrafią mnie zrozumieć i każdy z nich robi wtedy taką charakterystyczną minę. Czasami mówią wprost, że nie rozumieją mojego spojrzenia na świat. Czasem krzyczą, że mam przestać skupiać się na szczegółach..- jak one dla mnie stanowią cała istotę czegoś, to one są ważne. Dlatego teraz mam wiekszą blokadę. Więc i niską samoocenę. Na to wychodzi. I czasami już nie mam siły.


To, co napisałaś o amerykańskich filmach faktycznie jest zaskakujące. :) Ile masz lat tak w ogóle?
Ja też od kiedy napisałam na tym forum bez przerwy czytam o ZA :) A jak wygląda diagnoza? Po prostu opowiadasz "historię swojego życia" i ktoś stwierdza czy to masz czy nie? Czy dajmy na to robią jakieś testy, badania, etc.?
Po Waszych komentarzach zastanawiam się czy się gdzieś nie zgłosić, ale chyba się do tego nie przemogę :-|

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez sunycia » Wt, 31 sty 2017, 00:47

Ale ta niska samoocena, to może się zgadzać, bo chyba w moim przypadku tak właśnie jest - jak sądziłam, że mam wysoką samoocenę, no bo po prostu wiem, że ludzie są równi, każdemu należy się szacunek, a poza tym mam wiedzę jakąś tam, jestem inteligentna, podobam się sobie generalnie, więc myślałam, że na tym polega wysoka samoocena, a chyba jednak tak nie jest, bo niedawno mówili nam na zajęciach, że jeśli ktoś ma taką postawę trochę nieśmiałą, boi się podejmować różnych działań i nie wie czy sobie z czymś poradzi, bo nigdy tego nie robił (głównie to właśnie), to może świadczyć o niskiej samoocenie. Ja np. znam języki, a myślę, że bym sobie nie poradziła w różnych sytuacjach językowo.
Ja mam diagnozę ZA, ale ustnie od specjalistki (bo pisemnie nie jest potrzebna, poza tym mam delikatnie bardzo).
Ja też olewam to, co mnie nie interesuje, a ludzi generalnie interesuje. Np. kompletnie nie znam się na filmach, nie znam amerykańskich aktorów, naprawdę mało co wiem w tych tematach. Podejrzewam, że ludzie byliby przerażeni, jak to możliwe, że tak mało wiem na te tematy.
Ja od czasu, jak się dowiedziałam, że jestem szczęśliwą posiadaczką ZA, to mam fiksację na punkcie ZA ;) Już przeczytałam parę książek, wczoraj zamówiłam kolejną - Aspergirls, śledzę to forum, poznaję Was oraz też osobiście mam do czynienia z autystami - pomagam we fundacji. Śledzę też siebie i innych trochę pod kątem ASD.

Re: Czy jestem "aspim"?

Post przez bonbon25 » Pn, 30 sty 2017, 19:36

Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Co do tych "wielu cech wspólnych", właśnie od kiedy dowiedziałam się o tym zespole i zauważyłam u siebie wiele analogii, jakoś ciągle krążyło mi to po głowie...
Fakt, po przemyśleniu stwierdziłam, że psycholog chyba faktycznie trochę olewczo podszedł do sprawy, ale ja też nie mówiłam jej wszystkiego, także nie mogę powiedzieć, że była zła. Nie umiałam się otworzyć, no i przez tę barierę rozmawiałam z nią w sumie tylko o tych trudnościach w adaptacji do środowiska, do szkoły i o poczuciu odmienności. W sumie chciałam znaleźć sposób na to, by się lepiej zaadaptować, bo w pewnej chwili już miałam dość tego ciągłego spychania na bok przez rówieśników i traktowania jak "sztywnego wszystkowiedzącego kujona, który wszystko bierze na poważnie", którym nie jestem i co mnie bardzo denerwowało. W każdym razie psycholog stwierdził, że skoro inni tak to odbierają to być może wywyższam się przed nimi i w sumie zastanawiałam się nad tym.. Ale wszyscy powtarzają mi, że niby mam widocznie niską samoocenę i jestem przesadnie wrażliwa, nawet obcy ludzie to zauważyli i dawali mi jakieś "rady psychologiczne" - nauczycielki od biologii, instruktor od prawa jazdy.. no, sporo innych ludzi też. Także nijak mi to nie pasowało i moi najbliżsi też od razu to zanegowali..
A Wy macie zdiagnozowany ZA, tak? (o ile mogę zapytać...)
Sunycia to ciekawe, że mamy coś wspólnego. Mam 19lat. Tak, odczuwam inaczej, takie mam wrażenie. Co do empatii to sama nie wiem. Czasami mam wrażenie, że moje zrozumienie innych pochodzi raczej z oczytania, a nie z odczuwania tak jakby.. :? Co do "interesujących tematów" to zgłebiam rzeczy, które mnie interesują do szczególików, a nieinteresujące olewam i czasami to trochę problematyczne, bo tak jest też z teoretycznie ważnymi rzeczami. W ogóle ludzi mi mówią przez to, że zawsze "popadam ze skrajności w skrajność" i po przemyśleniu stwierdzam, że to w sumie prawda.
Znowu się rozpisałam, ale w sumie jestem sama z tymi myślami, nie chcę nikomu bliskiemu tego mówić, a zainteresował mnie ten temat :)

Góra