Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez Katrina » Pn, 4 cze 2018, 23:56

mulazula napisał(a):Od dziecinstwa zawsze mialam problem polegajacy na tym ze ilekroc gdy tfu starzy wyrzucali mi po prostu cos z mojego pokoju popadalam w niesamowita histerie i placz a np w nieuzywanych wyrzucanych zabawkach dostrzegalam jakby osoby dusze ktore beda czuly meczarnie albo to ze tyle ktos sie napracowal by to zrobic a zostanie to wyrzucone bo "sie nie uzywa". Mnie to zawsze wkurzalo niesamowicie i nie rozumiem do dzisiaj takiego podejscia do zycia i go nienawidze. Ale jaki jest obecny problem: mam problemy z takim czyms jak sprzatanie. To jest dla mnie najgorsza na ziemi katorga przenoszenie rzeczy tylko po to aby odkurzyc lub zmyc jakis okruch czy maly kurz. Wole kiedy cos stoi caly czas w tym samym miejscu i wtedy czuje taka ostoje bezpieczenstwa i pewnosci ze nawet jak wokol mnie i na ziemi sa zmiany to u mnie przynajmniej jest caly czas jak mialo byc i jest ok i czuje w tym nawet pewnosc wlasnej egzystencji. Do dzisiaj jak ktos mi cos wyrzuca zaczynam odczuwac niepokoj wewnetrzny i nastepnie gleboki smutek wraz ze zloscia. Wtedy utwierdzam sie w przekonaniu ze skoro zyje tylko po to aby i w moim domu nie bylo zbytnio pewnie i bezpiecznie to po co mi w sumie zyc jak i tak moze sie wszystko stracic. Wiem ze to nie jest normalne ale odczuwam to na tyle silnie ze na sama mysl o jakiejs przeprowadzce czy cos sie wzdrygam. A moze sie cos zgubi. I wogole. Mial lub ma ktos z was podobny problem??

ja coś takiego miałam, że w liceum lubiłam zbierać pluszaki, ale taki żeby były miłe sympatyczne, kłądłm se je na łóżku, zbierałam też kamienie, u nas były takie, ze środku trafiały się kryształki kwarcu. Potrafiłam całe torby tych kamieni przytargać do domu. Teraz już mi przeszło to "kolekcjonerstwo" od podna dzsięciu lat tak nie mam. Chociaż co dziwaczne mam lalkę barbie i śpię z nią, ona jest dla mnie jak człowiek, lubię przytulić, pocałować, ma taki ciepły uśmiech, uwielbiam jej uśmiech. Dodam że jestem po studiach pare lat, a nie jak by wynikało z tej wypowiedzi - pięciolatką xd.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez sunycia » So, 14 paź 2017, 15:51

bou napisał(a):ja mam mnostwo kartek papieru zuzytych tylko z jednej strony wiec mysle ze na drugiej stronie mozna pisac wiec ich nie wyrzucam i mam ich od cholery

Ja mam chyba nawet od dzieciństwa duży karton (wtedy to jeszcze nie karton, tylko w torbie zbierałam), w którym zbieram makulaturę i tam są też kartki zapisane z jednej strony i jak potrzebuję, to sobie biorę. Jak mi się zapełni karton, to segreguję, tzn. zostawiam te kartki właśnie, a resztę wynoszę na makulaturę.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez mulazula » Pn, 9 paź 2017, 16:59

Bapsi napisał(a):
mulazula napisał(a):Bapsi a ty mieszkasz sama czy z rodzicami?


Obecnie mieszkam sama w Paryżu.

Jesli to drugie to jaki maja stosunek do twoich rzeczy?


Boję się, że matka zrobi mi porządek w szafach. Wolę zrobić to sama. Nawet jeśli mam się czegoś pozbyć to mam fobię na punkcie grzebania w moich rzeczach zwłaszcza, że w jednej szafce trzymam pliki tajne przez poufne, a w innej moje pamiątki (listy miłosne, bilety z koncertów, opaski itd.), które mama mogłaby potraktować okrutnie. Już wywaliła mi parę rzeczy, co bolało mocno.

Przeszkadza mi marnotrawienie jedzenia. Teraz jak siedzę w Paryżu i rodzina kupiła mi jakieś dania instant to muszę je zjeść, żeby nie musieć ich zabrać przy przeprowadzce do wlaściwego mieszkania. Moi rodzice mają podejście "najwyżej zostaw", a dla mnie to jest za trudne, bo co jeśli się zmarnuje. Więc będę wciskać w siebie kluski instant przez następne 4 dni.

Ojciec akurat trochę inaczej, bo też ma aspergera, więc kolekcjonuje rzeczy. Z dzieciństwa ma zamknięte zbiory breloczków, samochodzików i znaczków pocztowych. Zbiory otwarte to militaria, hełmy strażackie, odznaki wojskowe i pieniądze. Jego rzeczy są święte i jeśli ktoś ich nie podchodzi z nabożną delikatnością to się drze. Jednocześnie nie dba o rzeczy innych i np. potrafi zrzucić mi tableta z kanapy (tak po chamsku strzepnąć ręką), bo chce akurat usiąść jak gdzieś na chwilę wyszłam.

U mnie to niestety taka wojna ze nawet czuje nienawisc. A poza tym jeszcze ojciec mi zagrozil ze nikt mnie w tym swiecie nie zrozumie i skazana jestem na odrzucenie. Byla tak ostra klotnia ze normalnie nie umiem zrozumiec tego ze jak to jest ze ktos niby nas "rozumie" a tak naprawde drwi z tego wszystkiego. Mam dosyc zycia


To brzmi podobnie jak mój ojciec. To jest trudne, ale najważniejsze to to po prostu olać. Ciężko raczej moim zdaniem liczyć, że będzie jedna osoba, która zrozumie nasze problemy. Sama radzę sobie w ten sposób, że mam po prostu różne środowiska i każde "rozumie" jakby coś innego z problemów czy doświadczeń. A najlepiej po prostu się wyprowadzić, choć rozumiem, że nie zawsze jest to łatwe.


No z tą wyprowadzką to też byłby trochę problem bo sama jak bym mieszkała poza rodzicami to też bałabym się co zrobia z moimi rzeczami w pokoju. Ale brat od mojej mamy ma taki troszke podobny charakter. Jak miał ok. 15 lat zaczął interesować się elektroniką i zaczął zbierac np rozne czesci kabelki itp zawsze mial w swoim pokoju niesamowity balagan ale jak babcia mu posprzatala pokoj to zaczynala sie awantura ze nie umie sie odnalezc w tym porzadku ze tylko w balaganie. Ma takie zbieractwo ze nawet jak mieszka teraz w Anglii to ma mieszkanie zagracone tymi odtwarzaczami glosnikami itd ze nie moze przyjac w goscine nikogo. I rodzice mnie zawsze straszyli tym manelarstwem ze skoncze jak ci wariaci itp ale to przeciez nie prawda i wkurza mnie to takie wychowanie na sile normalizmu ze tak powiem

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez mulazula » Pn, 9 paź 2017, 16:48

neg napisał(a):Zbierałem kiedyś zepsute długopisy i sprężynki wszelakiej maści. Plan był by je później jakoś wykorzystać; chciałem porobić sobie z nich miniaturowe kusze i pistolety.
Również zdarzyło się, że przez pewien czas chomikowałem papierki po słodyczach. Zachowały mi się one do dzisiaj.

Raz z 3 lata temu zrobila mi sie jakaś dziwna mania że ja zbierałam wszystkie papierki co popadnie choćby z batonów Mars czy Twix ale również i fragmenty gazet. Ale przeszło już

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez mulazula » Pn, 9 paź 2017, 16:46

marekv7 napisał(a):Ja też mam podobnie, najbardziej dotyczy to starych telefonów komórkowych - trzymam wszystkie w pudełkach w pokoju.

Hmm ciekawe. A jakie tam masz modele? Pewnie nokia 3310 :p

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez zaba4ever » Cz, 28 wrz 2017, 12:03

Nie wiem, jakie jest podłoże... Jej największym lękiem jest przebywanie z dala ode mnie. Chociaż w przedszkolu i teraz w szkole, jakoś sobie z tym radzi. Ale wpada w histerię, kiedy muszę np. na chwilę wyjść z samochodu (ona przypięta w foteliku) i sięgnąć coś z bagażnika. Bo wtedy mnie nie widzi i krzyczy :(

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez P.P. » Cz, 28 wrz 2017, 10:41

Amelia napisał(a):
zaba4ever napisał(a):Moja córka Tosia (7 lat, ZA) też nie potrafi niczego wyrzucić. Nawet jak tnie papier, to te skrawki są dla niej skarbem, z którym trudno się rozstać. Czasem da się namówić i sama wyrzuci, czasem grzebie w koszu i sprawdza, czy podstępem czegoś nie wyrzuciłam. Jakiś czas temu kolekcjonowała papierki po cukierkach ;) Dzięki, że jesteście! Będę się jeszcze bardziej starać i pamiętać, jakie to dla niej ważne...

Tzn chcesz jej pomagać w pogłębianiu tego nawyku czy odwrotnie?

Jeśli to zbieractwo ma podłoże lękowe to zakazanie jest najgorszą strategią.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez zaba4ever » Śr, 27 wrz 2017, 20:54

Przede wszystkim chcę ją wspierać... Staram się szanować np to, że zbiera różne rzeczy, chociaż wg mnie są to po prostu śmieci. Ale nie zgadzam się np. na szperanie w koszu. Nie chcę jej niczego pogłębiać, ani jej na siłę od tego odwodzić...

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez Amelia » Śr, 27 wrz 2017, 17:40

zaba4ever napisał(a):Moja córka Tosia (7 lat, ZA) też nie potrafi niczego wyrzucić. Nawet jak tnie papier, to te skrawki są dla niej skarbem, z którym trudno się rozstać. Czasem da się namówić i sama wyrzuci, czasem grzebie w koszu i sprawdza, czy podstępem czegoś nie wyrzuciłam. Jakiś czas temu kolekcjonowała papierki po cukierkach ;) Dzięki, że jesteście! Będę się jeszcze bardziej starać i pamiętać, jakie to dla niej ważne...

Tzn chcesz jej pomagać w pogłębianiu tego nawyku czy odwrotnie?

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez zaba4ever » Śr, 27 wrz 2017, 16:58

Moja córka Tosia (7 lat, ZA) też nie potrafi niczego wyrzucić. Nawet jak tnie papier, to te skrawki są dla niej skarbem, z którym trudno się rozstać. Czasem da się namówić i sama wyrzuci, czasem grzebie w koszu i sprawdza, czy podstępem czegoś nie wyrzuciłam. Jakiś czas temu kolekcjonowała papierki po cukierkach ;) Dzięki, że jesteście! Będę się jeszcze bardziej starać i pamiętać, jakie to dla niej ważne...

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez Krzyś » Wt, 26 wrz 2017, 15:17

wooops, ja z półtorej ryzy a prawdę mówiąc nie mam obecnie drukarki...

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez marekv7 » Wt, 26 wrz 2017, 15:15

@bou Też mam pełno takich kartek

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez bou » Wt, 26 wrz 2017, 12:45

ja mam mnostwo kartek papieru zuzytych tylko z jednej strony wiec mysle ze na drugiej stronie mozna pisac wiec ich nie wyrzucam i mam ich od cholery

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez neg » Pn, 25 wrz 2017, 01:42

Zbierałem kiedyś zepsute długopisy i sprężynki wszelakiej maści. Plan był by je później jakoś wykorzystać; chciałem porobić sobie z nich miniaturowe kusze i pistolety.
Również zdarzyło się, że przez pewien czas chomikowałem papierki po słodyczach. Zachowały mi się one do dzisiaj.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez Gbur » Pn, 25 wrz 2017, 01:19

Jak byłem dzieckiem i ojciec sprzedał czerwony samochód to ryczałem kilka godzin, bo było mi go żal.

Pamiętam jak dostałem od kogoś zabawkę, o której od razu wiedziałem, że nie będę się nią bawił. Zrobiło mi się strasznie przykro, po prostu pękło mi serce. Moja reakcja, moje łzy nie były przez nikogo zrozumiane. Bo w końcu dostałem prezent. Wiedziałem, że na prezent powinienem się cieszyć, więc nie odstawiałem 'scen' przy osobie, która mi go dała, nie mniej miałem swiadomosc, że osobie, która mi dała mogłoby być przykro, że dała mi zabawkę, którą nie będę się bawił, ale miała przecież dobre intencje (ta refleksja chyba przyszła później).

W podstawówce miałem od początku kolorowy piórnik w rybki (takie dosć realistyczne piktogramy, nie jakies głupie zantropomorfizowane kreskówkowe postacie [własnie naszła mnie mysl, że takich zawsze unikałem uważając za obciachowe]) i nie dałem go sobie wymienić póki nie rozwalił się zupełnie i nie dało się go naprawić (a może i by się dało go uratować, ale rodzice zbyt mocno by oponowali), chociaż nie ukrywam, że negatywne koszty społeczne związane z noszeniem go do szkoły, również wpłynęły na moje ugięcie się do decyzji o zmianie :/

Jako dziecko odczuwałem potrzebę otaczania niektórych przedmiotów ochroną, np. ocalając je od wyrzucenia, oraz było mi żal przedmiotów uważanych za gorsze/nieużyteczne np. starych, tanich plastikowych piłek, którymi grać się nie dało (bo ani nie miały odpowiednich własciwosci, ani odpowiedniej wytrzymałosci) .

O bataliach dot. częstego przestawiania mebli "w moim" pokoju "bo ktos chciał dla mnie dobrze"; awanturach dot. "porządków" na moim biurku, po których nie mogłem znaleźć połowy zeszytów; i regularnego grzebania w moich rzeczach nie będę się rozpisywać, ale odpowiedź na ostatnie zdanie w OP jest pozytywna.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez Krzyś » N, 24 wrz 2017, 23:24

mulazula napisał(a):np w nieuzywanych wyrzucanych zabawkach dostrzegalam jakby osoby dusze ktore beda czuly meczarnie
Z dzieciństwa coś takiego pamiętam na przykład w odniesieniu do reklamówek foliowych. Wyobrażałem sobie, że mają oczy i przeżywają męczarnie, jak są np. rozrywane. Na podobieństwo - koleżance było straszliwie smutno, jak dowiedziała się, że buty mają zostać wyrzucone. Zabrała je ze śmietnika i pocieszała, głaskała etc.
mulazula napisał(a):to ze tyle ktos sie napracowal by to zrobic a zostanie to wyrzucone bo "sie nie uzywa".
Mi jest straszliwie przykro jak mi coś nie smakuje. No bo ktoś się napracował a akurat mu nie wyszło albo mi to nie smakuje. Także dotyczy to zakupionych wiktuałów. W Lidlu można kupić mieszankę z jakimiś ciastkami itp rzeczami i ojciec to dwa razy kupił i mi było przykro, że taka niedobra (nikomu w domu nie smakowała, ale tylko mi było z tego powodu przykro).

Co do zbieractwa - mam w tym długie doświadczenie. Trzymałem przez wiele lat różne dziwne sprzęty z dzieciństwa, w odniesieniu do niektórych miałem straszliwe poczucie winy (np. zdemolowałem kiedyś, dzieckiem będąc, dwa magnetofony MK125 rodziców - głupio mi, jak o tym pomyślę, kurcze, i trzymałem wszystkie ich elementy po współczesność - albo zdemolowany kompletnie telefon). Na szczęście zgadałem się ze znajomym kolekcjonerem radyj - okazało się że jego brat kolekcjonuje elektronikę do lat 90-tych i przyjęli ode mnie sporo moich "elektrośmieci". Straszliwie przykro mi było pozbywać się tego wszystkiego i straszliwie smutno mi było patrzeć, jak stoi to wszystko w garażu, jakby czekając na wyrzucenie (czekało na samochód owego znajomego kolekcjonera radyj). Trochę go zaskoczył wolumen sprzętów, ale na szczęście wziął wszystko i nie przywiózł z powrotem.

W tej chwili nie mam już stosów urządzeń, z którymi jestem tak silnie związany emocjonalnie, chociaż nadal jest trochę rzeczy do oddania/sprzedania.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez Bapsi » N, 24 wrz 2017, 15:45

mulazula napisał(a):Bapsi a ty mieszkasz sama czy z rodzicami?


Obecnie mieszkam sama w Paryżu.

Jesli to drugie to jaki maja stosunek do twoich rzeczy?


Boję się, że matka zrobi mi porządek w szafach. Wolę zrobić to sama. Nawet jeśli mam się czegoś pozbyć to mam fobię na punkcie grzebania w moich rzeczach zwłaszcza, że w jednej szafce trzymam pliki tajne przez poufne, a w innej moje pamiątki (listy miłosne, bilety z koncertów, opaski itd.), które mama mogłaby potraktować okrutnie. Już wywaliła mi parę rzeczy, co bolało mocno.

Przeszkadza mi marnotrawienie jedzenia. Teraz jak siedzę w Paryżu i rodzina kupiła mi jakieś dania instant to muszę je zjeść, żeby nie musieć ich zabrać przy przeprowadzce do wlaściwego mieszkania. Moi rodzice mają podejście "najwyżej zostaw", a dla mnie to jest za trudne, bo co jeśli się zmarnuje. Więc będę wciskać w siebie kluski instant przez następne 4 dni.

Ojciec akurat trochę inaczej, bo też ma aspergera, więc kolekcjonuje rzeczy. Z dzieciństwa ma zamknięte zbiory breloczków, samochodzików i znaczków pocztowych. Zbiory otwarte to militaria, hełmy strażackie, odznaki wojskowe i pieniądze. Jego rzeczy są święte i jeśli ktoś ich nie podchodzi z nabożną delikatnością to się drze. Jednocześnie nie dba o rzeczy innych i np. potrafi zrzucić mi tableta z kanapy (tak po chamsku strzepnąć ręką), bo chce akurat usiąść jak gdzieś na chwilę wyszłam.

U mnie to niestety taka wojna ze nawet czuje nienawisc. A poza tym jeszcze ojciec mi zagrozil ze nikt mnie w tym swiecie nie zrozumie i skazana jestem na odrzucenie. Byla tak ostra klotnia ze normalnie nie umiem zrozumiec tego ze jak to jest ze ktos niby nas "rozumie" a tak naprawde drwi z tego wszystkiego. Mam dosyc zycia


To brzmi podobnie jak mój ojciec. To jest trudne, ale najważniejsze to to po prostu olać. Ciężko raczej moim zdaniem liczyć, że będzie jedna osoba, która zrozumie nasze problemy. Sama radzę sobie w ten sposób, że mam po prostu różne środowiska i każde "rozumie" jakby coś innego z problemów czy doświadczeń. A najlepiej po prostu się wyprowadzić, choć rozumiem, że nie zawsze jest to łatwe.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez marekv7 » So, 23 wrz 2017, 15:39

Ja też mam podobnie, najbardziej dotyczy to starych telefonów komórkowych - trzymam wszystkie w pudełkach w pokoju.

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez mulazula » So, 23 wrz 2017, 14:11

Bapsi a ty mieszkasz sama czy z rodzicami? Jesli to drugie to jaki maja stosunek do twoich rzeczy? U mnie to niestety taka wojna ze nawet czuje nienawisc. A poza tym jeszcze ojciec mi zagrozil ze nikt mnie w tym swiecie nie zrozumie i skazana jestem na odrzucenie. Byla tak ostra klotnia ze normalnie nie umiem zrozumiec tego ze jak to jest ze ktos niby nas "rozumie" a tak naprawde drwi z tego wszystkiego. Mam dosyc zycia

Re: Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez Bapsi » So, 23 wrz 2017, 13:38

Mam dokładnie tak samo. W moich szafach jest wszystko co uzbierałam przez całe życie i niepojęte jest dla mnie wyrzucić coś z czego ktoś mógłby (choćby minimalnie) jeszcze skorzystać.

Zaburzenia lekowe zbieractwo niechec do zmian

Post przez mulazula » So, 23 wrz 2017, 13:34

Od dziecinstwa zawsze mialam problem polegajacy na tym ze ilekroc gdy tfu starzy wyrzucali mi po prostu cos z mojego pokoju popadalam w niesamowita histerie i placz a np w nieuzywanych wyrzucanych zabawkach dostrzegalam jakby osoby dusze ktore beda czuly meczarnie albo to ze tyle ktos sie napracowal by to zrobic a zostanie to wyrzucone bo "sie nie uzywa". Mnie to zawsze wkurzalo niesamowicie i nie rozumiem do dzisiaj takiego podejscia do zycia i go nienawidze. Ale jaki jest obecny problem: mam problemy z takim czyms jak sprzatanie. To jest dla mnie najgorsza na ziemi katorga przenoszenie rzeczy tylko po to aby odkurzyc lub zmyc jakis okruch czy maly kurz. Wole kiedy cos stoi caly czas w tym samym miejscu i wtedy czuje taka ostoje bezpieczenstwa i pewnosci ze nawet jak wokol mnie i na ziemi sa zmiany to u mnie przynajmniej jest caly czas jak mialo byc i jest ok i czuje w tym nawet pewnosc wlasnej egzystencji. Do dzisiaj jak ktos mi cos wyrzuca zaczynam odczuwac niepokoj wewnetrzny i nastepnie gleboki smutek wraz ze zloscia. Wtedy utwierdzam sie w przekonaniu ze skoro zyje tylko po to aby i w moim domu nie bylo zbytnio pewnie i bezpiecznie to po co mi w sumie zyc jak i tak moze sie wszystko stracic. Wiem ze to nie jest normalne ale odczuwam to na tyle silnie ze na sama mysl o jakiejs przeprowadzce czy cos sie wzdrygam. A moze sie cos zgubi. I wogole. Mial lub ma ktos z was podobny problem??

Góra