SA i renta socjalna

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: SA i renta socjalna

Re: SA i renta socjalna

Post przez Deicide » Wt, 30 kwi 2019, 22:17

Czytałem u Bilikiewicza jakie wtedy leki były. Trucizny jakieś.

Re: SA i renta socjalna

Post przez ABC72 » Wt, 30 kwi 2019, 22:08

Amelia napisał(a):ABC72 i Diamentowy - widzicie tylko dwa rozwiązania - ciąganie po psychiatrach albo bicie dziecka.

A mi by się ewidentnie przydał psychiatra albo terapeuta w dzieciństwie.


Mi może też by się przydał, gdyby z XXI wieku przeniósł się w lata 1970 - 80, bo na te lata przypadało moje dzieciństwo.
Jednak z tego, co wiem, podróżowanie w czasie (zwłaszcza wstecz) nie jest możliwe ;-) W tamtych czasach psychiatra mógłby zrobić mi wyłącznie krzywdę.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Deicide » Wt, 30 kwi 2019, 16:42

W różnych ośrodkach jest różnie i może odpłatnie ciut lepiej. Kiedyś w CZD miałem ponad dwugodzinne wizyty, ale psychiatrożka była chyba drugi dzień w pracy i wmawiała mojej matce, że mam psychozę, potrzebuję dużych dawek leków przeciwpsychotycznych. W późniejszym moim życiu nikt tego rozpoznania nie potwierdził. Może celowo wybierałem złą przychodnię, bo mam trochę masochistycznych skłonności, ale u mnie na osiedlu psychiatra jest na odwal, za to jest dobry terapeuta.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Aerrae » Wt, 30 kwi 2019, 14:28

Hmmm, my z młodym w poradni mamy co pół roku wizytę u psychiatry, nawet jak nic niepokojącego się nie dzieje, taką kontrolną. Trwa pół godziny minimum i oprócz pytań o możliwe problemy, psychiatra wypytuje o praktycznie wszystko. I mnie, i jego. Na lekach młody nie jest, mam w domu Hydroksyzyne, kupioną na wszelki wypadek (jak młody miał mocno stresowe sytuacje w szkole, zmieniał się wychowawca), ale nie użyliśmy do tej pory ani razu.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Deicide » Wt, 30 kwi 2019, 13:09

Diamentowy napisał(a):Psychiatra to lekarz. Mają większą zdolność rzeczywistej pomocy. Przynajmniej powinni mieć. I mogą przepisać leki.

Psychiatria jest zdegenerowana. Wizyta trwa 15 minut, lekarz zapyta o parę objawów i wypisze lek albo skierowanie na psychoterapię. Psychiatrzy dłuższą rozmowę z pacjentem oddali terapeutom. Czasy Kępińskiego, który był podobno zaangażowany, skończyły się.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Amelia » Wt, 30 kwi 2019, 11:48

Aerrae napisał(a):Moi rodzice stosowali klapsy, bicie klapkiem, niby nie mocne. I owszem, ból był chwilowy, szybko przechodził. Ale NIGDY, przenigdy nie chciałabym, żeby moje dziecko żywiło do mnie takie uczucia jakie ja żywiłam w tamtych momentach do moich rodziców.

U mnie podobnie, z tym że wtedy nie miałam dużych pretensji do rodziców, tylko do siebie. Poczucie że nie zasługuję na lepsze traktowani że strony innych, bo nie jestem dostatecznie dobra, niestety wraca.
Za to teraz, gdy więcej rozumiem, maleje szacunek do rodziców i poczucie, że jestem im cokolwiek winna.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Aerrae » Wt, 30 kwi 2019, 10:11

I swoją nieudolność wychowawczą rodzic ma uzewnętrzniać klapsami. No, super rozwiązanie.
Bo jak się dziecku powie, że źle robi, to oczywiście nie zrozumie, dopiero bicie jest takim naprawdę czytelnym komunikatem.
KAŻDE bicie dziecka jest wylaniem frustracji. Nie radzę sobie inaczej - biję.
Lanie dane z miłością to oksymoron. Jak kogoś kocham, to nie robię mu krzywdy, bicie, nawet "lekki" klaps to jest krzywda.
Moi rodzice stosowali klapsy, bicie klapkiem, niby nie mocne. I owszem, ból był chwilowy, szybko przechodził. Ale NIGDY, przenigdy nie chciałabym, żeby moje dziecko żywiło do mnie takie uczucia jakie ja żywiłam w tamtych momentach do moich rodziców. Mój syn ma prawie 10 lat i nigdy żadne z nas go nie uderzyło.
I taka ciekawostka - mojego młodszego o 15 lat brata też już rodzice nie bili.


Natomiast co do terapeutów, to bardzo ciężko jest znaleźć dobrego terapeutę dla dziecka z ZA (dorosłego podejrzewam, że też). I w przeciwieństwie do Diamentowego zupełnie nie mam odczucia, że idzie się po pomoc duchowa - wręcz przeciwnie, myśmy z młodym chodzili po rozwiązania konkretnych problemów: radzenie sobie z emocjami, kontrolowanie agresji, radzenie sobie w kontaktach z rówieśnikami. Rozwiązywanie bieżących, istniejących problemów.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Diamentowy » Wt, 30 kwi 2019, 02:37

Deicide napisał(a):Teraz ze specjalistami też jest ciężko, tzn. "terapeutów" wszelkiej maści jest dużo, ale ciężko o kogoś, z kim się naprawdę coś osiągnie. Potrafią tylko kiwać przez godzinę głową jak perszeron i twierdzą, że liczy się sama relacja, samo wsparcie emocjonalne.


W obecnych czasach terapeuci różnej maści przejmują rolę księdza. Chodzi się do nich po pomoc duchową (religijną). Psychologia to nie nauka.
Z psychiatrami jest inna sprawa. Psychiatra to lekarz. Mają większą zdolność rzeczywistej pomocy. Przynajmniej powinni mieć. I mogą przepisać leki.
@Amelia, nie twierdzę, że bicie dziecka to jakieś rozwiązanie. Natomiast klaps czy nawet lanie dane z miłością może pomóc uświadomić dziecku, że robi coś źle. Nie chodzi o bicie, które jest wylaniem swojej frustracji czy zwykłe znęcanie się na kimś słabszym. Bo to nie ma nic wspólnego z miłością. Dziecko potrzebuje mieć określane granice swojego zachowania bo w ten sposób się uczy. I klaps może być czymś takim. Dziecko to też człowiek i potrafi nieźle dać w kość rodzicowi, który nie potrafi sobie z nim poradzić. Niekoniecznie dlatego, że jest złe, tylko nie wie jak postępować i próbuje zawłaszczyć sobie jakiś teren.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Deicide » Pn, 29 kwi 2019, 21:47

Teraz ze specjalistami też jest ciężko, tzn. "terapeutów" wszelkiej maści jest dużo, ale ciężko o kogoś, z kim się naprawdę coś osiągnie. Potrafią tylko kiwać przez godzinę głową jak perszeron i twierdzą, że liczy się sama relacja, samo wsparcie emocjonalne.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Amelia » Pn, 29 kwi 2019, 19:55

ABC72 i Diamentowy - widzicie tylko dwa rozwiązania - ciąganie po psychiatrach albo bicie dziecka.

A mi by się ewidentnie przydał psychiatra albo terapeuta w dzieciństwie. Miałby mi szansę pomóc wyleczyć różne nerwice, bo to się niestety ciągnęło jeszcze długo. Albo zwyczajnie pogadać o problemach i relacjach z ludźmi, bo niestety nie było z kim, rodzice nie rozumieli i dawali różne domorosłe rady. Mogę to zrozumieć, bo w latach 90. było jeszcze kiepsko ze specjalistami, zresztą sama teraz powinnam iść, ale zawsze jakoś ciężko mi się zebrać.
No ale tego, że stosowali poniżanie dziecka, w tym bicie, to już nie umiem usprawiedliwić, a niby inteligentni ludzie, ech. Zadowoleni z siebie, zrobili dobrą robotę, bo przecież wyszłam na ludzi... Neurotypowa siostra będąca wspaniałym punktem odniesienia jest najlepszym dowodem na to, że są dobrymi rodzicami, tylko ja jestem problematycznym dzieckiem i lepiej się nie dało :?

Re: SA i renta socjalna

Post przez Deicide » So, 27 kwi 2019, 21:18

W tamtych czasach autyzm łączono ze spektrum schizofrenii jako jeden z objawów. Do dziś starsi terapeuci tak robią.

Re: SA i renta socjalna

Post przez ABC72 » So, 27 kwi 2019, 21:12

Deicide napisał(a):Myślę, że psychiatrów nie warto okłamywać. Kiedyś udawałem schizofrenię i mi lekarka początkująca chciała dawać wielkie dawki leków przeciwpsychotycznych, a nawet zachęcała moją matkę, aby mi dawała w ukryciu.


Nie miałam na myśli okłamywania.
Chodziło mi o to, że psychiatrzy dziecięcy w latach 70 - 80 nie mieliby szans na prawidłowe rozpoznanie w moim przypadku. Szukając po omacku, przykleiliby mi "łatkę", której później trudno byłoby się pozbyć.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Deicide » So, 27 kwi 2019, 01:36

Myślę, że psychiatrów nie warto okłamywać. Kiedyś udawałem schizofrenię i mi lekarka początkująca chciała dawać wielkie dawki leków przeciwpsychotycznych, a nawet zachęcała moją matkę, aby mi dawała w ukryciu.

Re: SA i renta socjalna

Post przez ABC72 » So, 27 kwi 2019, 00:47

Diamentowy napisał(a): Czasem lanie może więcej pomóc niż bezsensowne rozmowy, które niczego nie zmieniają, tylko udając pomoc. A to "dla dobra dziecka". Niestety w obecnym społeczeństwie wymusza się na opiekunach jedno rozwiązanie zgodne z poprawnością polityczną.


Mi lanie nie pomogło - nie da się wybić z d... ASD (i związanej z tym patologicznej knąbrności oraz nietypowego rozwoju), bo to siedzi w głowie, nie w d...
Chodziło mi raczej o to, że lanie mi nie zaszkodziło. A wizyty u psychiatrów w latach 70-tych - owszem, zaszkodziłyby mi.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Diamentowy » So, 27 kwi 2019, 00:27

ABC72 napisał(a):Chwała moim rodzicom za to, że swego czasu woleli mnie lać po d..., niż ciągać po psychiatrach (myślę o latach 70 - tych).
Sińce z d... zeszły dawno. Sińce na psychice tak łatwo by nie zeszły...


Też uważam, że ciąganie dziecka po psychiatrach i terapeutach krzywdzi je być może na całe życie. Czasem lanie może więcej pomóc niż bezsensowne rozmowy, które niczego nie zmieniają, tylko udając pomoc. A to "dla dobra dziecka". Niestety w obecnym społeczeństwie wymusza się na opiekunach jedno rozwiązanie zgodne z poprawnością polityczną.

Re: SA i renta socjalna

Post przez ABC72 » Pt, 26 kwi 2019, 23:05

A mi pani doktor psychiatra powiedziała, że chociaż ewidentnie mam ZA, to jednak absolutnie nie jestem niepełnosprawna.
Zgadzam się z nią - nie jestem.
Chwała moim rodzicom za to, że swego czasu woleli mnie lać po d..., niż ciągać po psychiatrach (myślę o latach 70 - tych).
Sińce z d... zeszły dawno. Sińce na psychice tak łatwo by nie zeszły...

Re: SA i renta socjalna

Post przez nonkan » Pt, 26 kwi 2019, 22:22

Dwa razy udało mi się dostać rentę socjalną. Najpierw w październiku 2015 r., potem rok później (na trzy lata). Miałem rozpoznania zespołu Aspergera, zaburzeń schizotypowych i nerwicy natręctw. Nie musiałem chodzić ponownie na komisję. W 2017 r. podjąłem pracę po raz pierwszy w życiu, przez 8 dni bez umowy przez około godzinę dziennie (IX 2017), w październiku na umowę o pracę, dzięki orzeczeniu zapewne, podobną pracę miałem też od 16.07.2018 do 11.01.2019. Kiedy pierwszy raz dostałem rentę, nie miałem za sobą nawet pobytu na oddziale dziennym, byłem natomiast zabrany karetką do psychiatry z jednego z największych sanktuariów w Polsce 14.08.2015, to było przed komisją w ZUS, dzień po komisji do spraw orzekania o niepełnosprawności (ponoć chcieli na niej dzwonić po karetkę). "Wypis" z tej wizyty u psychiatry dałem do ZUS. Za drugim razem na komisji do spraw renty miałem za sobą pobyt na oddziale dziennym i nieukończoną obserwację na oddziale całodobowym, która trwała zaledwie dobę.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Deicide » Pt, 1 lip 2016, 02:08

Ciężko, bo z ZA są jednak możliwości zawodowe i samodzielnej egzystencji. Można na autyzm głęboki.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Gbur » Wt, 7 cze 2016, 00:26

Arwena napisał(a):Mam problemy z komunikacją. Spore. Własnie chodzi o to, że sprawnie posługuję się językiem, ale nie umiem powiedzieć co chcę powiedzieć. To znaczy mówię coś a ludzie słyszą bądź interpretując co innego, bądź myślą, że to takie gadanie i nie zwracają uwagi na to co mówię.


Miałas takie poczucie, że ludzie olewają Cię, bo masz nieadekwatną intonację (znaczy za mała zmiennosć amplitud, a tu by trzeba coś podkreslić, albo wyrazić głosem jakąś emocję) i tak jakby się nudzili słuchając Ciebie, tzn. widać u nich oznaki rozproszenia uwagi, np. przestają patrzeć w Twoją stronę, albo zaczynają się zajmować jakąś inną czynnością?


Nie chodzi o takie męczenie się, że mnie nudzi, niecierpliwi, bądź, nie wiem, wkurza. Po prostu czuję się wyczerpana fizycznie.

Ja też na pewnym etapie mojego życia czułem się cholernie przemęczony i nie mogłem się na niczym skupić, np. siedziałem nad w miarę prostym zadaniem domowym, właściwie - "medytowałem" nad nim w pół śnie odpływając myślami, myśląc o wszystkim innym tylko nie o tych bzdurach, które miałem do zrobienia. I zbierałem się dopiero przed deadlinem (czasem 2-ga, 3-cia w nocy).
I po przyjściu do domu ze szkoły/uczelni jakby opadało ze mnie całe napięcie (a może również maska) i nagle czułem się tak zmęczony, że musiałem "walnąć się do wyra" na 2-3 godziny. W sumie najbardziej męcząca była dla mnie interakcja międzyludzka. Sytuacja, w której jakieś 70-80% zasobów intelektualnych kierujesz na 'obsługę' relacji społęcznych nie jest zbyt zdrowa; i zresztą robiłem to z dość marnym efektem.

Mi byłoby ciężko 12 godzin po za domem wysiedzieć, musiałabym abosultie wrócić do domu po godzinie. Nie ma racjonalengo wytłuamczenia. Po prostu nie dałąbym razy 12 gozdin nawet "nic nie robić", ale "musieć wysiedzieć". W szkole czy na studiach też msuaiłam tylko siedzeieć w lawce,a ciągle uciekałam, bo nie wyrabiałam.


W szkole, na studiach - 12 godzin "nic nie robienia"? No, przecież jest tam naczyciel/wykładowca, który coś tam gada i jakieś zadania się wykonuje? ;-) Znaczy...podejrzewam, że rozumiem o co chodzi, ale chciałbym zobaczyć doprecyzowanie.

Po prostu czuję się wyczerpana fizycznie. Tak, że np. muszę się zdrzemnąć z godzinkę, dwie.


Niedawno nowiudka pisał o tym samym.

Jak mi ktoś nagle zaczyna mówić, że przecież nie mówiłam o czyś tam, bądź znowu ktoś coś nie zauważył.


I pewnie wtedy zaczynasz obwiniać siebie, albo się denerwujesz? Niepotrzebnie. Pomyśl o tym, że oni patrzą na świat dość pobieżnie, nie interesuje ich rozstrząsanie prawdy absolutnej na temat tego, co ktoś powiedział w przeszłości, oni żyją w chwili teraźniejszej. Jeśli chcesz zapolemizować, to najlepiej odpowiedz/odburknij tonem spokojnym (bez nerwowości w głosie, wolno i wyraźnie): "Przecież wczoraj/dwa dni temu * Ci o tym powiedziałam, tylko mnie nie słuchałeś/aś". Wtedy rozmówcy będzie głupio, a nie Tobie.

[*im więcej podasz szczegółów dotyczących okoliczności rozmowy tym bardziej uprawdopodobnisz swoje słowa w umyśle rozmówcy, a może nawet sobie coś przypomni]



Wydaję mi się, że to przemęczenie bierze się z tego, że mózg jest ciągle w trybie 'szukania zagrożenia' i następuje przesilenie bodźcami. Pewnie depresja też robi swoje i jakieś utajone stany lękowe.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Amelia » Śr, 1 cze 2016, 22:19

Arwena napisał(a):No właśnie chodzi o to, że wszystko mnie męczy. I Uwaga! bo coś wyczuwam tu niedopowiedzenie z mojej strony (brawo ja, ze zauważyłam! :) ) Nie chodzi o takie męczenie się, że mnie nudzi, niecierpliwi, bądź, nie wiem, wkurza. Po prostu czuję się wyczerpana fizycznie. Tak, że np. muszę się zdrzemnąć z godzinkę, dwie. Mam to wpisane w diagnozie si, że występuje u mnie szybka męczliwość. Wszystko mnie męczy od dłuższej rozmowy, po wybuchy gwałtownych emocji po czytanie długie książki bądź siedzenie przy komputerze. To nie jest tak, że tylko praca mnie męczy. Przyjemności też.

To jak wygląda Twój dzień? Co robisz i jak długo łączenie wykonujesz konkretne czynności?

Nie wiem czy umiem sobie to wyobrazić, bo mam wrażenie, że bywają takie okresy w moim życiu, kiedy też się czuję zmęczona cały czas - czuję senność, potrzebę drzemki, ale mimo wszystko robię dalej, jeśli muszę, czyli siedzę w pracy lub robię coś innego dla kogoś. I też ze względu na to zmęczenie czasem rezygnuję z przyjemności bardziej aktywnych (jak nauka czy wyjście gdzieś), zostają mi mało angażujące jak czytanie internetu czy oglądanie filmów.

Czy sądzisz, że Twoja sytuacja pod względem zmęczenia jest znacząco inna od ludzi, którzy muszą pracować i zajmować się dziećmi? Albo od tych z dolegliwościami fizycznymi - migrenami, bólami stawów, innymi chorobami przewlekłymi, otyłością itd. Im też na tej podstawie nie przynaje się renty, nie z braku zrozumienia czy wiary w ich zmęczenie, tylko po prostu z braku środków, zbyt wielu ludzi odczuwa zmęczenie czy jakieś dolegliwości. A wielu ma jeszcze po prostu bardzo męczącą pracę samą w sobie - na przykład stojącą, czy w hałasie, innej akurat nie mogą zdobyć.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Nemo XY » Pn, 30 maja 2016, 20:49

Chyba wystarczy że po przepracowaniu tego okresu nastąpiło jakieś pogorszenie, np. typu załamanie nerwowe wymagające hospitalizacji w psychiatryku.

Schizofrenicy są różni, jedni są bardziej wycofani a jedni w remisji prawie jak zdrowi. Ale co do elastyczności mam wątpliwości. Z tych osób które znałem to łatwo one popadały w różne sztywne schematy myślowe. Moja obecna partnerka choruje też na schizofrenię i raczej ma sztywne myślenie z tym że albo objawia się to niechęcią do jakichś zmian czy nowości, albo tym że jak załapie jakiś pomysł to czasem chce go realizować natychmiast i żadne argumenty nie skutkują ;)

Re: SA i renta socjalna

Post przez asperger » Pn, 30 maja 2016, 20:27

Ale czy do renty z tytułu częściowej niezdolności do pracy nie trzeba mieć choroby, która powstała w dorosłości? Wydaje mi się, że tak i chyba musi to być choroba, która powstała po przepracowaniu wymaganego stażu.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Master/Pentium » Pn, 30 maja 2016, 20:23

Arwena napisał(a):Wiem, bo mieszkam teraz w mieszkaniu treningowym właśnie dla osób ze schizofrenią. Ja za tydzień się wyprowadzam, bo nie wytrzymałam psychicznie. Ataki wściekłości, krzyki, warczenie na ludzi, obniżony nastrój- oto efekt.

Wcale się nie dziwię, po dwóch dniach też bym dostał pierd.... a ludzi znoszę względnie dobrze.
Jednak długotrwałe towarzystwo ludków ze schizo uważam za koszmar.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Arwena » Pn, 30 maja 2016, 20:14

Schizofrenicy są dużo bardziej elastyczni, ogarnięci i samodzielni niż osoby z za. I bardziej odporni. Wiem, bo mieszkam teraz w mieszkaniu treningowym właśnie dla osób ze schizofrenią. Ja za tydzień się wyprowadzam, bo nie wytrzymałam psychicznie. Ataki wściekłości, krzyki, warczenie na ludzi, obniżony nastrój- oto efekt. A pozostali się zaczęli aktywizować... Nie można porównywać tych dwóch zaburzeń. Mi byłoby ciężko 12 godzin po za domem wysiedzieć, musiałabym abosultie wrócić do domu po godzinie. Nie ma racjonalengo wytłuamczenia. Po prostu nie dałąbym razy 12 gozdin nawet "nic nie robić", ale "musieć wysiedzieć". W szkole czy na studiach też msuaiłam tylko siedzeieć w lawce,a ciągle uciekałam, bo nie wyrabiałam.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Nemo XY » Pn, 30 maja 2016, 20:07

Do stażu pracy się liczy tak samo pół etat czy ćwierć etat jak i cały etat. Oczywiście przy małej kasie się nie dostanie potem nic więcej niż minimalna renta czy później emerytura.

Znałem kiedyś dziewczynę ze schizofrenią która pracowała w ochronie i sobie chwaliła że nie musi nic tam robić, tylko obchód chyba raz na godzinę - to był jakiś mały biurowiec. Aczkolwiek dużym minusem takiej pracy jest to że zmiany są zazwyczaj po 12 godzin i starają się naciągać na nadgodziny za grosze.

W sklepie pracowałem (poza tym że miałem umówione że nie chodzę na kasę) ale największy problem miałem z ogarnięciem co gdzie można znaleźć na magazynie - za mała spostrzegawczość, pamięć do drobnostek i za mała energia do szukania.

Miałem kiedyś staż gdzie głównie przybijałem pieczątki, tylko że na pełny etat. Ale to nudne bardzo zajęcie było.

Jak ja ostatnio byłem na komisji w sprawie orzeczenia o niepełnosprawności to lekarka się uczepiła że w raportach które zostawiam u mojej lekarki przy każdej wizycie skarżę się głównie na sprawy osobiste, no i tylko na rok stopień lekki mi dali.

A właśnie co do samodzielności, to niby wydaje mi się że jestem w miarę samodzielny, ale choćby w pracy drugi, dużo bardziej doświadczony pracownik czasem mi mówi jak go pytam czy coś jest dobrze zrobione, że to już powinienem sam decydować.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Arwena » Pn, 30 maja 2016, 20:05

No właśnie chodzi o to, że wszystko mnie męczy. I Uwaga! bo coś wyczuwam tu niedopowiedzenie z mojej strony (brawo ja, ze zauważyłam! :) ) Nie chodzi o takie męczenie się, że mnie nudzi, niecierpliwi, bądź, nie wiem, wkurza. Po prostu czuję się wyczerpana fizycznie. Tak, że np. muszę się zdrzemnąć z godzinkę, dwie. Mam to wpisane w diagnozie si, że występuje u mnie szybka męczliwość. Wszystko mnie męczy od dłuższej rozmowy, po wybuchy gwałtownych emocji po czytanie długie książki bądź siedzenie przy komputerze. To nie jest tak, że tylko praca mnie męczy. Przyjemności też. Tak, chodzę na terapię si, raz w tygodniu przez godzinę. A żeby było śmieszniej, a propos zauważania problemów, nikt nigdy u mnie nie zauważył tych objawów zaburzeń si, mimo, że byłam z grupy bardzo dużego ryzyka (wręcz 100 % pewności, że wystąpią), bo urodziłam się w 5 miesiącu. A co to mówi dopiero o zauważeniu jakiegoś aspergra.... przecież mówię i ba! nawet nie mam problemów z komunikacją! No jak tak ludzie mnie widzą na zewnątrz to się nie dziwię, że nikt nigdy mnie do psychiatry nie zgłosił po diagnozę....

Re: SA i renta socjalna

Post przez Aerrae » Pn, 30 maja 2016, 19:59

Arwena: a co umiesz robić i co Cię nie męczy? Jaka praca by Ci pasowała?
Czy jak masz takie problemy z SI, to chodzisz na jakąś terapię w tym kierunku?

Re: SA i renta socjalna

Post przez Arwena » Pn, 30 maja 2016, 19:50

Amelia- denerwuje mnie to, że zdolność do pracy w przypadku sprawności fizycznej jest uwzględniania tylko na podstawie upośledzenie umysłowe/ logiczne myślenie i na drugim biegnie brak/ ponad normę. Mam problemy z komunikacją. Spore. Własnie chodzi o to, że sprawnie posługuję się językiem, ale nie umiem powiedzieć co chcę powiedzieć. To znaczy mówię coś a ludzie słyszą bądź interpretując co innego, bądź myślą, że to takie gadanie i nie zwracają uwagi na to co mówię. A potem się wściekam i trwały konflikt gotowy. A ja nie umiem wychwycić momentu, w którym ktoś źle zinterpretuje/ nie zwróci uwagi, często dostrzegam to po fakcie, czasem z rok, dwa. Jak mi ktoś nagle zaczyna mówić, że przecież nie mówiłam o czyś tam, bądź znowu ktoś coś nie zauważył. Mam spore zburzenia integracji sensorycznej, np. jak ze trzy razy przesunę głowę z góry na dół, bądź samym wzrokiem po tekście z kartki papieru na drugą, to zaczyna mi się kręcić w głowie, a jak nie przestanę, to bardziej zaczyna, jakbym była na statku i zazwyczaj kończy się paniką i ucieczką z miejsca pracy. Wyobrażasz sobie przerwy 15 min. z napadami paniki w pracy co 3 minuty? Dodatkowo lęki, nie umiem sama prawie nigdzie dojechać, kręci mi się w głowie, również na dużych przestrzeniach, kiedy jestem głodna, a nie czuje głodu, bo nie wiem, kiedy mam zjeść, nie wiem wtedy co mi się dzieje i nie jestem w stanie nic wykonywać. W sklepie nie mogłabym pracować, bo jak jest tak dużo ludzi, te czytniki pikajace, że trzeba coś mówić do tych ludzi, to męczy mnie po 20 minutach i po prostu zaczynam mieć albo silne zawroty głowy, albo czuję się tak słabo , że muszę się położyć. Haha, założyć jakikolwiek sklep organizację, mając zespół aspergera! Dobre! Nie wiem, czy te diagnozy sąd dla picu czasem stawiane, czy coś, jak ja ogarnę się tyle, że nie zapomnę zjeść, pić, umyć się, a jeszcze pójść do lekarza!- w tym potrzebuję asysty i pomocy, nie radzę sobie. Przestałam sobie radzić organizacyjnie już tak pod koniec podstawówki z lekcjami i ze sobą (higiena, jedzenie, itp.), a co dopiero formalności z założeniem i utrzymaniem firmy??? (nie sprawiam wrażenia przez internet takiej osoby, prawda? A i w rzeczywistości wiele osób nic nie zauważa- to dopiero horror, przekonać, np. terapeutów że potrzebuje pomocy i na prawdę nie umiesz,a nie masz kaprys i się wyręczasz z lenistwa..) No właśnie chodzi o to, że ja się strasznie szybko męczę. Nie da rady na pełen etat. Czyli nigdy ni dostanę renty, nawet na częściową niezdolność, bo trzeba mieć ileś godziny wypracowanych. Czyli nawet jak będę za parę lat pracować na te pół czy trzy czwatre etatu, to i tak do utrzymanai się mi nie starczy. Wieczne życie na utrzymaniu rodziców. A niby mam inteligencję ponad normę, super logiczne myślenie, no jak sama napisałaś , nie mam problemów z komunikacją (aha...), no w czym problem przecież! No w tym, że na tym właśnie polega psikus Aspergera. Że pomimo dość składnej mowy, pozornej elkwencji, wyskoiego iq, logicznego myślenia, jest się ciągle zależym od innych, bo się nie wyrabia smaodzielnie. Dużo się zmnieniło od ostantiego posta, co zacytowałaś.
Nemo XY- to dość dobry pomysł. Teraz jestem na stażu w pracy biurowej, przybiajam pieczątki do faktur i wpisuje kwoty, a to mnie już męczy, mimo, ze średnio to jest z godzina tygodniowo, w asysście i nie codziennie.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Nemo XY » N, 29 maja 2016, 18:55

A może spróbuj wyrobić sobie te 5 lat stażu pracy w jakimś prostym zajęciu i potem próbuj z normalną rentą, do której wystarczy częściowa niezdolność do pracy.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Amelia » N, 29 maja 2016, 17:43

Arwena napisał(a):Nie uzasadnili- wpisali w uzasadnieniu, że dokumentacja medyczna i przeprowadzony wywiad wskazują, że nie jestem całkowicie nie zdolna do pracy. O, no faktycznie, przez 6 lat ten licencjat robiłam, a pracę to mi trochę w ośrodku napisali i mówili krok po kroku co mam robić. Wielki wyczyn. No ale oczywiście, aby nie przyznać pomocy każdy pretekst jest dobry.

Może faktycznie nie jest tak źle. W kontakcie internetowym sprawiasz bardzo dobre wrażenie, nie masz problemów z komunikacją, logicznym myśleniem, itd. Co jest Twoim głównym problemem, przeszkodą?
Czy fizycznie jesteś sprawna?
Czy na przykład w sklepie mogłabyś pracować? Albo założyć sklep internetowy? Może jako archiwistka, korepetytorka? Myślę, że nie przyznają renty, jeśli przypuszczają, że dana osoba ma jednak możliwości pracy, nawet jeśli poniżej swoich aspiracji czy umiejętności.
Zresztą wcześniej pisałaś:
Pracuję na razie na niepełny etat, bo jeszcze się uczę, więc pełny etat nie wchodzi w grę. Pracuję w podstawowej szkole muzycznej/ ognisku muzycznym. Były miesiące (zwłaszcza jak jeszcze nie pracowałam), że było ciężko z tym przeżyciem. Obecnie jestem częściowo na utrzymaniu rodziców i częściowo na swoim. Nie pobieram renty ani zasiłku i nigdy nie pobierałam. Ale ogólnie teraz (a raczej od stycznia) z kasą nie jest źle, a może nawet mogę zaryzykować, że jest dobrze. :cool:

http://aspi.net.pl/post129174.html#p129174

Czy coś się zmieniło w Twojej zdolności do pracy po skończeniu studiów?

Re: SA i renta socjalna

Post przez asperger » N, 29 maja 2016, 16:44

To mi przynajmniej uzasadnili, napisali, że nie mogę wykonywać prac wymagających odpowiedzialności i kontaktów z ludźmi, ale prace lekkie mogę wykonywać.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Arwena » N, 29 maja 2016, 16:34

Nie uzasadnili- wpisali w uzasadnieniu, że dokumentacja medyczna i przeprowadzony wywiad wskazują, że nie jestem całkowicie nie zdolna do pracy. O, no faktycznie, przez 6 lat ten licencjat robiłam, a pracę to mi trochę w ośrodku napisali i mówili krok po kroku co mam robić. Wielki wyczyn. No ale oczywiście, aby nie przyznać pomocy każdy pretekst jest dobry.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Nemo XY » Pn, 16 maja 2016, 20:51

Osobie ze skończonymi studiami nie przyznają tak łatwo renty na psychikę. Chyba że na schizofrenię.

Re: SA i renta socjalna

Post przez asperger » Pn, 16 maja 2016, 20:30

A jak uzasadnili odmowę?

Re: SA i renta socjalna

Post przez Arwena » Pn, 16 maja 2016, 20:18

A to niespodzianka- nie przyznali mi renty. ;)

Re: SA i renta socjalna

Post przez Arwena » N, 8 maja 2016, 19:17

W czwartek (5.05) byłam na komisji, ile trzeba czekać na decyzję? Szczerze mówiąc jestem zaskoczona, bo tyle się naczytałam że są chamscy ci lekarze i w ogóle, a ten był miły. Byłam z wolontariuszką z tego mieszkania chronionego, w którym teraz mieszkam, byłyśmy wcześniej i też chyba z 5 minut wcześniej zostałam zaproszona do tej sali (7.55 chyba), na wstępie już ten lekarz powiedział, że zapoznał się z moją dokumentacją medyczną, zapamiętał, jakie studia skończyłam, itp. Generalnie, raczej jak nie dostanę renty, to nie będę się odwoływać, ale przynajmniej nie mam jakiejś traumy po tym. Tylko na koniec było dziwne, bo osłuchał mnie jak u internisty (słuchawkami, czy jak to się tam nazywa :p ). Nie dołączyłam w końcu tego orzeczenia o niepełnosprawności, bo bałam się, że na wstępie mnie to zdyskwalifikuje. Na koniec powiedział jeszcze, że jeszcze raz zapozna się z tą dokumentacją, w ogóle w trakcie tego badania też coś niecoś czytał. To jakiś wyjątek, czy coś się zmieniło w tej sprawie traktowania za komisjach?

Re: SA i renta socjalna

Post przez Aerrae » Cz, 3 mar 2016, 19:27

Kompowiec: Ty sobie nazwać możesz to jak chcesz, na szczęście są na takie działania odpowiednie paragrafy :P

Re: SA i renta socjalna

Post przez kompowiec » Cz, 3 mar 2016, 19:19

Trzeba było od razu powiedzieć, żebym wyku*wiał do somalii/paragwaju ;] to Ci dopiero będzie zgodność z ideologią...
już zresztą pisałem na ten temat, gdy pobierałem prąd z rządowych budynków. Mógłbym zrobić to lepiej - wynieść krzesła, długopisy czy gaśnicę i sprzedać - mógłbym to nazwać oddolną prywatyzacją, hehe.

Re: SA i renta socjalna

Post przez Luc84 » Śr, 2 mar 2016, 22:33

Nie, jak ktoś ma naprawdę podejście ideologiczne to zaczyna stosowanie swoich idei od siebie.

Tak samo zresztą Korwin tłumaczył zmianę szyldu tym że były jakieś problemy z rozliczeniami i mógłby stracić dofinansowanie do partii. Dziwię się że nie wykorzystano tego szerzej by go ośmieszyć, choć może temu że nikt go nie traktował i tak nigdy poważnie.

Re: SA i renta socjalna

Post przez kompowiec » Śr, 2 mar 2016, 21:47

Ale skoro istnieje państwo, to przynajmniej można próbować część pieniędzy odzyskać... proste. Wspólny tort jest nieefektywny, ale "okradanie" złodzieja eee to jest rządu zawsze na propsie.O schopenhaurze też mówiono, czemu mówi by być dobrym w życiu, chociaż sam chodził na dziwki i koks. Chyba kolejny ad hominem?

Góra