artykuł

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

artykuł

Postprzez rytr » Wt, 19 cze 2007, 10:58

rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez laoce » Wt, 19 cze 2007, 23:27

A polecając taki artykuł nie dodasz że nie ma żadnej epidemii tylko po prostu jest coraz więcej zdiagnozowanych?
laoce
 
Posty: 426
Dołączył(a): Cz, 15 cze 2006, 23:00
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez rytr » Śr, 20 cze 2007, 22:38

laoce napisał(a):A polecając taki artykuł nie dodasz że nie ma żadnej epidemii tylko po prostu jest coraz więcej zdiagnozowanych?


Tam od razu polecając. Po prostu zobaczyłam i wrzuciłam link - można przeczytać.
Co do "epidemii" sprawa nie jest jednoznaczna w żadną stronę. Klinicysci tacy jak L. Wing m.in twierdzą, że nie można tej ilości tłumaczyć tylko zwiększoną wykrywalnością. Ale też nie ma zadnych jednoznacznych dowodów, że faktycznie tak nie jest.
Sa jednak też przesłanki - medycyna idzie do przodu -rodzi się, przeżywa i żyje coraz więcej dzieci z ciąż, które kiedyś skończyłyby się poronieniem, przeżywa coraz więcej bardzo wczesnych wcześniaków, porody powikłane kończone są urodzeniem żywego dziecka i ratuje się coraz wiecej dzieci z cieżkich stanów zagrożenia życia po urazach okołoporodowych. Chociażby to faktycznie powoduje, że wzrasta ilość osób niepełnosprawnych - dotyczy to nie tylko autyzmu.
Jak to faktycznie wygląda pewnie okaże się za pare lat. W diagnostyce już niewiele się zmienia, raczej są udoskonalane metody różnicowania i więcej bedzie z czasem podgrup klinicznych. Jeżeli wskaźniki epidemiologiczne nadal będą rosły - cóż to będzie znaczyło, że coś jednak jest na rzeczy...
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez magic » Cz, 21 cze 2007, 17:57

rytr napisał(a):Co do "epidemii" sprawa nie jest jednoznaczna w żadną stronę. Klinicysci tacy jak L. Wing m.in twierdzą, że nie można tej ilości tłumaczyć tylko zwiększoną wykrywalnością. Ale też nie ma zadnych jednoznacznych dowodów, że faktycznie tak nie jest.

Zdania specjalistów nie mam zamiaru podważać, ale czymś zupełnie innym są katastroficzne stwierdzenia typu "w latach 80-tych autyzm dotykał 1 na 10000 dzieci, a teraz 1 na 150 - trwoga, olaboga!". Popatrzmy choćby na nasze forum. Jaki jest stosunek tych co otrzymali diagnozy w latach 80-tych, a tych co je powinni byli wtedy otrzymać? 1:100? Jeśli przyjmiemy, że incydencja w latach 80-tych była niedoszacowana o około 2 rzędy wielkości, to otrzymamy wynik podobny do dzisiejszego. Jak to możliwe, że "diagnostyczne sito" było wówczas tak dziurawe? Zamiast odpowiedzi podam przykład znanej mi dziewczyny, dość mocno autystycznej, nie mówiącej, nad którą panowie specjaliści pochylali głowy przez całe jej dzieciństwo, a diagnozę otrzymała przez przypadek kiedy była już prawie dorosła (około 10 lat temu).

rytr napisał(a):W diagnostyce już niewiele się zmienia, raczej są udoskonalane metody różnicowania i więcej bedzie z czasem podgrup klinicznych. Jeżeli wskaźniki epidemiologiczne nadal będą rosły - cóż to będzie znaczyło, że coś jednak jest na rzeczy...

Ależ tu nie chodzi o postęp w diagnostyce, tylko o elementarną świadomość w społeczeństwie na czym autyzm polega. Dzięki sieci jest obecnie z tym znacznie lepiej, ale do ideału jeszcze daleko. Specjalistów jest w dalszym ciągu bardzo mało i po prostu nie można liczyć, że autyzm (a tym bardziej AS) zostanie dostrzeżony przez lekarza pierwszego kontaktu, a nawet psychologa czy psychiatrę.
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez rytr » Pt, 22 cze 2007, 12:03

magic napisał(a):Zdania specjalistów nie mam zamiaru podważać, ale czymś zupełnie innym są katastroficzne stwierdzenia typu "w latach 80-tych autyzm dotykał 1 na 10000 dzieci, a teraz 1 na 150 - trwoga, olaboga!". Popatrzmy choćby na nasze forum. Jaki jest stosunek tych co otrzymali diagnozy w latach 80-tych, a tych co je powinni byli wtedy otrzymać? 1:100? Jeśli przyjmiemy, że incydencja w latach 80-tych była niedoszacowana o około 2 rzędy wielkości, to otrzymamy wynik podobny do dzisiejszego. Jak to możliwe, że "diagnostyczne sito" było wówczas tak dziurawe?

Nie bardzo rozumiem - to do czego się odnosisz - że było to niedoszacowanie, czy, że wzrasta faktycznie ilość osób z zaburzeniami ze spektrum?

"sito diagnostyczne" było pewnie bardzo bardzo dziurawe. Różnicowanie - to raz - zwłaszcza z chorobami psychicznymi (ZA) i z upośledzeniem umysłowym (autyzm dziecięcy). Dwa - jeszcze w latach 80 autyzm "miał opinię" " najcięższego, nieodwracalnego upośledzenia". Rodzicom często zalecano szybkie oddanie dziecka do zakładu. Nie rozumiano jeszcze idei spektrum, nie wiedziano, że są różne stopnie nasilenia zaburzeń, nie wiedziano, że najcieższe postaci (poza tymi gdzie występuje faktycznie ogromne zniszczenie mózgu) to wynik braku terapii w najwcześniejszych latach życia dziecka. Dlatego lekarze jak ognia unikali diagnozy "autyzm". To niosło bardzo złe konotacje i całkowity brak nadzieji.
Te dwa czynniki na pewno bardzo przyczyniały się do "dziurawego sita".

Zamiast odpowiedzi podam przykład znanej mi dziewczyny, dość mocno autystycznej, nie mówiącej, nad którą panowie specjaliści pochylali głowy przez całe jej dzieciństwo, a diagnozę otrzymała przez przypadek kiedy była już prawie dorosła (około 10 lat temu).

Znam bardzo wiele takich osób. W dzisiejszych czasach to też się dzieje.
Chłopiec 12 lat trafił do nas do diagnozy. Od urodzenia pod opieką neurologów i psychiatry dziecięcego od pierwszego roku życia - urodził się z ogromnym obciążeniem okołoporodowym, mama tuż po porodzie usłyszała: "dziecko będzie upośledzone".
Chłopiec dostał diagnozę upośledzenia umysłowego i MPD (niewielki niedowład jednostronny i duża dyspraksja) oraz zaburzeń zachowania. Był hospitalizowany w szpit. psychiatrycznym - pasy, leki itp. Tragedia.
Tuż przed wizyta u nas, przypadkowo mama usłyszała sugestię (nie od żadnego lekarza, psychologa czy pedagoga), że on może mieć autyzm. Zadzwoniła do psychiatry "opiekującego się" chłopcem, chcąc się umówić na wizytę. W rozmowie tel. zapytała, czy to możliwe, żeby on miał autyzm. Lekarz na to: "tak, jak najbardziej. proszę nie przyjeżdżać z dzieckiem, tylko po zaświadczenie". On wiedział - ten lekarz, że chłopak ma autyzm. Wiedział, ale nie miał zamiaru tego powiedzieć. Dlaczego? Bo uważał "że to nic do rzeczy nie wnosi"!


rytr napisał(a):Ależ tu nie chodzi o postęp w diagnostyce, tylko o elementarną świadomość w społeczeństwie na czym autyzm polega. Dzięki sieci jest obecnie z tym znacznie lepiej, ale do ideału jeszcze daleko. Specjalistów jest w dalszym ciągu bardzo mało i po prostu nie można liczyć, że autyzm (a tym bardziej AS) zostanie dostrzeżony przez lekarza pierwszego kontaktu, a nawet psychologa czy psychiatrę.

Zgadzam się całkowicie. Chociaż też nie do końca. Znam sytuacje, gdzie z każdego "robi się autystę". Wystarczy, że ma niepełnosprawność intelektualną - można mu od razu "zrobić" autyzm na diagnozie.
Ech... temat rzeka:(((
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez złoty smok » N, 24 cze 2007, 00:48

zszokowana jestem tym 12 latkiem.....................wygląda,ze dlej mamy ciemnogród i diagnoze trzeba wszędzie satwiać sobie samemu a dopiero potem ewentualnie ją weryfikować
straszne, ale prawdziwe nie tylko w tej dziedzinie medycyny.
złoty smok
 
Posty: 177
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez pwjb » Pn, 2 lip 2007, 01:24

rytr napisał(a):Sa jednak też przesłanki - medycyna idzie do przodu -rodzi się, przeżywa i żyje coraz więcej dzieci z ciąż, które kiedyś skończyłyby się poronieniem, przeżywa coraz więcej bardzo wczesnych wcześniaków, porody powikłane kończone są urodzeniem żywego dziecka i ratuje się coraz wiecej dzieci z cieżkich stanów zagrożenia życia po urazach okołoporodowych.


ja myślę że nie tylko to, może to jest skutek nadchodzenia kolejnych fal ludzi z pokoleń kiedy były antybiotyki, ale uwaga, nie chodzi o drożdżaki tylko to to że teraz nie ma takiego odsiewu genetycznego i jak ktoś się urodzi to może być prawie pewien że dożyje wieku reprodukcyjnego, więc tak naprawdę selekcja naturalna odbywa się teraz tylko w życiu płodowym, dawniej to od urodzenia do doczekania 20-paru lat dożywało jedno na troje dzieci, te które umierały to głównie z różnych zakażeń - a to może mieć związek z systemem immunologicznym

popatrzmy na siebie - ilu z nas by już dawno nie żyło gdyby nie leki i medycyna ?
kiedyś to zwykłe z naszego punktu widzenia przeziębienie mogło z łatwością położyć ludzi do ziemi
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez pwjb » Pn, 2 lip 2007, 01:27

rytr napisał(a):Nie bardzo rozumiem - to do czego się odnosisz - że było to niedoszacowanie, czy, że wzrasta faktycznie ilość osób z zaburzeniami ze spektrum?


a ja sądzę że może być i tak i tak, jedno drugiego nie wyklucza, ale ludzie mają skłonność do zrzucania winy za jakieś zjawisko na jedną konkretną przyczynę
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez pwjb » Pn, 2 lip 2007, 01:31

rytr napisał(a):Rodzicom często zalecano szybkie oddanie dziecka do zakładu. Nie rozumiano jeszcze idei spektrum, [...]


idei spektrum sporo ludzi ma jeszcze problem z uzmysłowieniem sobie do dzisiaj, przecież wszystko jest spektrum , praktycznie każde schorzenie określane na podstawie fenotypu, nawet zespół Downa - przecież są ludzie z tym zespołem którzy nie mają obniżonego intelektu, ale też takie różniaste zmiany w psychice, przykład - http://en.wikipedia.org/wiki/Chris_Burke_%28actor%29
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez magic » Pn, 2 lip 2007, 03:14

pwjb napisał(a):popatrzmy na siebie - ilu z nas by już dawno nie żyło gdyby nie leki i medycyna?

Może dożyłbym mojego obecnego wieku, jakoś nigdy dotąd na nic poważnego nie chorowałem. Oczywiście ominęła mnie przyjemność kontaktu z dżumą i ospą. Ale gdybym urodził się w średniowieczu, to byłbym kaleką, nie chodzącym i ślepym. Utrzymywałbym się żebrząc pod kościołem. W tej sytuacji bycie aspim miałoby drugorzędne znaczenie.
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez Guest » Wt, 10 lip 2007, 23:49

,,,,,
Guest
 

Postprzez Guest » Śr, 11 lip 2007, 00:03

Witam wszystkich.Mam syna ktory ma juz 15 lat.Ma ZA,ale nie wie o tym.Wie natomiast ze sam jest inny, albo swiat.Cos jest inaczej.jest inteligetny.Ma duzo problemow spolecznych, czuje sie samotny, tak jakby nikt go nie rozumial oprocz mnie.Probowalam mu pomoc, ale czasem nie potrafie.Ciagle szukam pomocy albo wyjscia,zeby mu bylo lepiej.Czy jesli mu wytlumacze, ze ma ZA, to cos zmieni?Boje sie ,ze wpadnie w depresje.wiec pyatam was: lepiej wiedziec czy nie?
Guest
 

Postprzez Ygramul » Śr, 11 lip 2007, 10:21

Uważam, że zawsze lepiej wiedzieć o swoich słabościach, bo to pozwala lepiej siebie poznać i wprowadzić zmiany na lepsze. Załuję, że dowiedziałam się o AS tak późno, bo w wielu 26 lat. Mam wrażenie, że wiedza o tym w okresie np. ogólniaka ułatwiłaby mi życie, pomogła poradzić sobie z lękiem (także o własne zdrowie psychiczne) i kompleksami. A poza tym, już same kłopoty społeczne, szczególnie jeśli nie można zrozumieć skąd się biorą, działają depresyjnie.
Avatar użytkownika
Ygramul
 
Posty: 559
Dołączył(a): So, 2 gru 2006, 00:00

Postprzez rytr » Śr, 11 lip 2007, 11:42

Anonymous napisał(a):Witam wszystkich.Mam syna ktory ma juz 15 lat.Ma ZA,ale nie wie o tym.Wie natomiast ze sam jest inny, albo swiat.Cos jest inaczej.jest inteligetny.Ma duzo problemow spolecznych, czuje sie samotny, tak jakby nikt go nie rozumial oprocz mnie.Probowalam mu pomoc, ale czasem nie potrafie.Ciagle szukam pomocy albo wyjscia,zeby mu bylo lepiej.Czy jesli mu wytlumacze, ze ma ZA, to cos zmieni?Boje sie ,ze wpadnie w depresje.wiec pyatam was: lepiej wiedziec czy nie?


Powiedzieć bezwzględnie. Człowiek musi mieć poczucie włąsnej tożsamości. Znacznie lepiej mieć tożsamość związaną z ZA niż z "dziwactwem", "nieudacznictwem" itp.
rytr
 
Posty: 767
Dołączył(a): Śr, 22 mar 2006, 00:00

Postprzez asperger » Śr, 11 lip 2007, 12:06

Anonymous napisał(a):Witam wszystkich.Mam syna ktory ma juz 15 lat.Ma ZA,ale nie wie o tym.Wie natomiast ze sam jest inny, albo swiat.Cos jest inaczej.jest inteligetny.Ma duzo problemow spolecznych, czuje sie samotny, tak jakby nikt go nie rozumial oprocz mnie.Probowalam mu pomoc, ale czasem nie potrafie.Ciagle szukam pomocy albo wyjscia,zeby mu bylo lepiej.Czy jesli mu wytlumacze, ze ma ZA, to cos zmieni?Boje sie ,ze wpadnie w depresje.wiec pyatam was: lepiej wiedziec czy nie?

W książce "Świry, dziwadła i Zespół Aspergera" Luke Jackson stanowczo mówi, że należy mówić komuś, że ma ZA, bo to jest wiedza dotycząca człowieka. Człowiek ma prawo do wiedzy o sobie. Jeżeli ktoś nie wie co mu jest, to czuje się jeszcze bardziej świrowato. To, że nie wie, że ma ZA nie oznacza przecież, że problemów nie ma. Przynajmniej będzie wiedział co mu jest i może bardziej się z pewnymi rzeczami pogodzi. Należy też uświadomić, że inne jest świetne. Nudno byłoby na świecie, gdyby wszyscy byli tacy sami. Dla mnie nawet sensem życia jest bycie innym. Czuję się ciekawszą osobą przez to, że jestem inny, chociaż mi dokuczają z tego powodu. Podsumowując sądzę, że należy powiedzieć, ale uświadamiając, że nie jest to takie straszne.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez miurzówna » Śr, 11 lip 2007, 12:08

Powiedz i to jak najszybciej.
I pokaż mu to forum.
miurzówna
 
Posty: 806
Dołączył(a): Pn, 11 wrz 2006, 23:00

Postprzez magic » Śr, 11 lip 2007, 12:12

gość napisał(a):pytam was: lepiej wiedziec czy nie?

Zdecydowanie lepiej wiedzieć. AS to nie jest wyrok śmierci, tylko nazwanie po imieniu dobrze znanej rzeczy. Zresztą, jaka jest alternatywa? W końcu i tak będziesz musiała mu powiedzieć. Przecież nie będziesz chyba trzymać odpowiedzi za zębami, patrząc jak Twój syn samotnie miota się nie rozumiejąc dlaczego nie pasuje do świata.

gość napisał(a):Czy jesli mu wytlumacze, ze ma ZA, to cos zmieni?

O, jak najbardziej! No chyba że odrzuci całą ideę jako niedorzeczność - to się niekiedy zdarza. Reakcje bywają różne, na początku może być ciężko. Mnie na przykład bardzo trudno było przełknąć fakt, że moja "wyjątkowość" okazała się być zaburzeniem opisanym w podręcznikach psychiatrii. Inni boleją uświadomiwszy sobie, że nigdy nie uda im się zostać "normalnymi", do czego dążyli z dużym wysiłkiem. Zarazem bardzo częsta jest ogromna ulga, bo można z barków zdjąć poczucie winy - że się jest niedobrym, nie dość się stara, itp.

W dłuższym okresie wiedza o AS to podstawa do zbudowania sobie życia. Chyba nie chcesz skazać swojego syna na wieczne błąkanie się? Za kilka lat będzie dorosły i będzie musiał sam podejmować decyzje. Jak ma podejmować dobre decyzje, jeśli nie będzie wiedział o tym, co ma przemożny wpływ na jego życie?
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez hari » Śr, 11 lip 2007, 12:41

Powiedziec tylko tak by pamietal iz przedewszystkim jest czlowiekiem a AS
to tylko pewien specyficzny czasem przydatny dla zainteresowanego,
czasem upierdliwy dla otoczenia, czasem znieksztalcajacy obraz
rzeczywistosci, sposob przetwrzania informacji i formulowania wnioskow.
W tym wieku latwo sie zupelnie zamknac na kontakty z ludzmi, nalezy
uwazac by diagnoza AS przy tym calym zero-jedynkowym myslenia nie
oddalila go jeszcze dalej od ludzi. Nalezy pamietac iz forma komunikacji
jest inna czasem niezrozumiala ale wewnetrzne emocje sa podobne, jezeli
zaszczepimy w aspie otwartosc, zyczliwosc , optymizm, wysoka
samoocene a przedewszystkim czerpanie radosci z piekna tego swiata,
napotykanych ludzi to fakt iż nie udaje sie zrozumiale w ciagu 15 minut
wytlumaczyc przypadkowo napotkanej osobie drogi staje sie czyms
nieistotnym :)

Majac lat 15 byłem straszny, nie rozumialem swiata, uwazalem sie za
tego najmadrzejszego, informacja o AS zle mi podana moglaby mnie
jeszcze bardziej nakrecic w tym calym egocentryzmie. Ale warto
uswiadomic ale tak wlasnie by polozyc akcent na to co nas laczy
z innymi ludzmi a nie co dzieli, bo moim zdaniem jest tego zdecydowanie
wiecej.
Avatar użytkownika
hari
 
Posty: 2522
Dołączył(a): Wt, 31 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez wq » Śr, 11 lip 2007, 14:25

ja jak mialem 15 lat to za brak zrozumienia dla tego co mnie otacza (obluda klamstwo bezinteresowna zlosliwosc etc) obwinialem autorow "zlych" ksiazek ktore czytalem w dziecinstwie :P i najtrudniej bylo mi przyjac do wiadomosci ze ktos kto czyta to co ja nie potrafi dostrzec tego co ja i bredzi populistyczne teksty z cyklu "co autor mial na mysli" ....teraz wiem ze hmmmm nikt z nas nie mial racji bo nikt nie wiedzial co autor mial w glowie ...wtedy tylko tak mowilem

Pozdrawiam
wq
 
Posty: 120
Dołączył(a): Wt, 29 maja 2007, 23:00
Lokalizacja: Katowice

Postprzez magic » Śr, 11 lip 2007, 19:59

hari napisał(a):W tym wieku latwo sie zupelnie zamknac na kontakty z ludzmi, nalezy uwazac by diagnoza AS przy tym calym zero-jedynkowym myslenia nie oddalila go jeszcze dalej od ludzi.

To prawda, ale to niekoniecznie musi być złe. Najważniejsze aby być szczęśliwym, a dopasowywanie się na siłę do świata NT nie jest bynajmniej jedyną drogą do szczęścia. Przeciwnie, może być głównym źródłem frustracji. To tak jakby niewidomy starał się nauczyć prowadzić samochód. Owszem, ta umiejętność bardzo ułatwia życie, ale niewidomy słusznie zrobi przyznając, że znajduje się ona poza jego zasięgiem.

Z drugiej strony świadomość AS może pomóc w wyjściu z samotności. Bo już nie jestem sam we wszechświecie, bo są ludzie, którzy mnie rozumieją, z którymi mogę się dogadać, którzy nie będą się ze mnie śmiali. Nie trzeba się przyjaźnić z całym światem. Aspie są na każdym kroku, trzeba tylko nauczyć się ich rozpoznawać.

hari napisał(a):Nalezy pamietac iz forma komunikacji jest inna czasem niezrozumiala ale wewnetrzne emocje sa podobne

Zależy jak u kogo. Ja mam właśnie "dziwne" wewnętrzne emocje (z punktu widzenia większości osób). W szczególności mechanizm ich wyzwalania jest zupełnie inny. U mnie opiera się on na regułach. Świetny opis takich "regulowanych emocji" znajduje się w książce Marka Haddona "Dziwny przypadek psa nocną porą", której 15-letni bohater jest szczęśliwy kiedy zobaczy 4 czerwone samochody, a wpada w głęboką depresję gdy samochody są żółte. Oczywiście ja jestem znacznie starszy i moje reguły są nieco dojrzalsze i mniej arbitralne. Emocje u NT jawią mi się natomiast jako niezrozumiałe i nieprzewidywalne, a przede wszystkim nielogiczne. Moja terapeutka mówiła mi wiele razy, że istota emocji na tym polega, że nie kierują się one logiką. Nie łapię tego, to zupełnie nielogicznie. :)

hari napisał(a):Majac lat 15 byłem straszny, nie rozumialem swiata, uwazalem sie za tego najmadrzejszego, informacja o AS zle mi podana moglaby mnie jeszcze bardziej nakrecic w tym calym egocentryzmie.

Kiedy miałem kilkanaście lat, to sądziłem zupełnie na poważnie, że jestem jedyną myślącą istotą, a inni ludzie istnieją jedynie wtedy, kiedy ich widzę, a i to tylko wirtualnie. Nie ma sensu pytanie, czy uważałem się za najmądrzejszego, skoro byłem jedynym istniejącym. :)

hari napisał(a):Ale warto uswiadomic ale tak wlasnie by polozyc akcent na to co nas laczy z innymi ludzmi a nie co dzieli, bo moim zdaniem jest tego zdecydowanie wiecej.

Przyznam, że kiedy dowiedziałem się o AS, przestałem czuć jakąkolwiek więź z NT-kami (jeśli jakakolwiek wcześniej była). Wyrządzili mi zbyt dużo złego, abym miał ochotę się do nich garnąć, czy choćby się z nimi identyfikować. Ktoś może powiedzieć, że dychotomia my-oni jest głupia i że stosuję generalizujący stereotyp tak samo jak większość NT, którzy nie potrafią zaakceptować ludzi autystycznych. Tak, zgadzam się. Rzecz w tym, że ja dawno straciłem nadzieję na akceptację u NT. Dlaczego więc miałbym obdarzać ich akceptacją jednostronną? Nie akceptuję NT tak jak oni nie akceptują mnie. To nie znaczy, że wszystkich potępiam w czambuł. Ale jeśli jakiś NT chciałby się ze mną zadawać, to on musi wykonać wysiłek i przekonać mnie, że jest wyjątkiem od reguły.

Swego czasu moja terapeutka usiłowała przekonać mnie i moją dziewczynę jacy to jesteśmy normalni i podobni do większości ludzi. Powiedziałem jej, że normalnym to już byłem i nic dobrego z tego nie wynikło.
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez asperger » Śr, 11 lip 2007, 20:25

magic napisał(a):Z drugiej strony świadomość AS może pomóc w wyjściu z samotności. Bo już nie jestem sam we wszechświecie, bo są ludzie, którzy mnie rozumieją, z którymi mogę się dogadać, którzy nie będą się ze mnie śmiali. Nie trzeba się przyjaźnić z całym światem. Aspie są na każdym kroku, trzeba tylko nauczyć się ich rozpoznawać.

Nie lubisz jak ktoś się z ciebie śmieje? Bo właśnie ja trochę lubię, bo wtedy jakoś czuję się ciekawszy z powodu swojej dziwności albo śmieszności. Czy śmieszność to coś złego? To tak jakby powiedzieć, że żarty są złe, bo są śmieszne.
magic napisał(a):Oczywiście ja jestem znacznie starszy i moje reguły są nieco dojrzalsze i mniej arbitralne.

Podaj przykłady tych reguł, które kierują twoimi emocjami.
magic napisał(a):Emocje u NT jawią mi się natomiast jako niezrozumiałe i nieprzewidywalne, a przede wszystkim nielogiczne. Moja terapeutka mówiła mi wiele razy, że istota emocji na tym polega, że nie kierują się one logiką. Nie łapię tego, to zupełnie nielogicznie. :)

Moje emocje również są często niezrozumiałe. Poza tym czy smak potrawy jest kierowany przez logikę tzn. to, którą potrawę lubisz?
magic napisał(a):Kiedy miałem kilkanaście lat, to sądziłem zupełnie na poważnie, że jestem jedyną myślącą istotą, a inni ludzie istnieją jedynie wtedy, kiedy ich widzę, a i to tylko wirtualnie. Nie ma sensu pytanie, czy uważałem się za najmądrzejszego, skoro byłem jedynym istniejącym. :)

Trudno mi uwierzyć w to, żebyś tak kiedykolwiek myślał. Jak wtedy się czułeś tzn. czy chciało ci się rozmawiać z ludźmi, którzy twoim zdaniem nie istnieją?
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez Aspie » Śr, 11 lip 2007, 21:46

Nie lubisz jak ktoś się z ciebie śmieje? Bo właśnie ja trochę lubię, bo wtedy jakoś czuję się ciekawszy z powodu swojej dziwności albo śmieszności. Czy śmieszność to coś złego? To tak jakby powiedzieć, że żarty są złe, bo są śmieszne.

Jest różnica czy ktos smieje sie z tobą czy z ciebie. Ten kto cie wyśmiewa ten kwestionuje twoją wartość jako człowieka, odbiera ci godność. Wyśmianie jest to najgorsza forma obrażania i dla tego tak czesto jest stosowana przez środowisko. Wyśmiewajac kogoś twoim celem jest poniżenie, wiec Asperger masz naprawde dziwny system wartości.

Śmieszność sama w sobie nie. Ale to jak wykorzystują ją ludzie, owszem.

Nie można robić z siebie ofiary.


Co do pytania anonimowego ojca. Zbyt długa niewiedza skończy sie zaniżeniem własnej wartości, depresja, pogłębieniem izolacji. Osobiscie jestem za tym zeby póki dziecko jest w miare małe nie mowic mu o AS bo nawet jak bedzie wiedział, to nie zrozumie i etykietka mu nie pomorze. Jak bedzie starszy świadomość tego ze ma AS pozwoli mu zrozumieć wiele rzeczy. Moze ta świadomość sprawi ze kiedys Pański syn bedzie szczęśliwy.

Dodam jeszcze moze niezbyt optymistyczną opinie na koniec. Ludzie z AS są skazani na samotność i cierpienie, moge sie tylko domyślać co może czuć rodzic który wie ze jego dziecko juz zawsze bedzie mieć pod górkę.
Avatar użytkownika
Aspie
 
Posty: 77
Dołączył(a): Pt, 23 lut 2007, 00:00

Postprzez G. » Śr, 11 lip 2007, 21:46

Nie lubisz jak ktoś się z ciebie śmieje? Bo właśnie ja trochę lubię, bo wtedy jakoś czuję się ciekawszy z powodu swojej dziwności albo śmieszności. Czy śmieszność to coś złego? To tak jakby powiedzieć, że żarty są złe, bo są śmieszne.

Myślę, że wszystko zależy od sytuacji. Nie ma nic gorszego, niż starać się wypaść poważnie (z różnych przyczyn) i wzbudzić śmiech. Albo próbować zachowywać się najnormalniej jak się da i zostać określony jako osoba bardzo oryginalna. Cecha zazwyczaj pozytywna, ale nie zawsze ma się ochotę być tak postrzegany.

Moje emocje również są często niezrozumiałe. Poza tym czy smak potrawy jest kierowany przez logikę tzn. to, którą potrawę lubisz?

Nie wytrącają cię czasem z równowagi?
G.
 
Posty: 158
Dołączył(a): So, 31 mar 2007, 23:00

Postprzez magic » Śr, 11 lip 2007, 22:53

asperger napisał(a):Nie lubisz jak ktoś się z ciebie śmieje?

Nie lubię kiedy ktoś się śmieje czy żartuje ze mnie. Natomiast sam często z siebie żartuję i lubię, kiedy ludzie śmieją się ze mną.

asperger napisał(a):Podaj przykłady tych reguł, które kierują twoimi emocjami.

Poza nielicznymi wyjątkami to nie są tak proste reguły jak w "Dziwnym przypadku". Opiszę to na przykładzie depresji. Otóż depresja jest zwykle wynikiem konfliktu reguł i leczę ją przy pomocy specjalnego procesu logicznego. Mianowicie najpierw przeprowadzam weryfikację rozumowania, które do depresji doprowadziło, celem znalezienia w nim logicznego błędu. Jeśli taki uda się znaleźć, to stosuję Regułę Nielogicznych Emocji, która zakazuje emocji i uczuć biorących się z fałszywych przesłanek. No i problem rozwiązany. Jeśli błędu nie uda się odnaleźć, kieruję wysiłek na opracowanie nowej reguły klasy wyjątkowej, która rozwiąże pierwotny konflikt reguł wprowadzając do jednej z nich wyjątek. To jest wbrew pozorom trudne, ponieważ wyjątek musi być logicznie uzasadniony niezależnymi przesłankami, a nie tylko faktem chęci uniknięcia depresji.

asperger napisał(a):Poza tym czy smak potrawy jest kierowany przez logikę tzn. to, którą potrawę lubisz?

Owszem tak bywa (z tym, że nie przez logikę per se, a przez reguły, które mogą być arbitralne). Na przykład jako nastolatek lubiłem zarówno pomidory jak i ogórki, ale sałatki z pomidorów i ogórków nie tknąłem, co było powodem wielu scysji z mamą. Dlaczego? Otóż zgodnie z regułą addytywnego mieszania barw, połączenie zielonego z czerwonym daje kolor szary. Inna reguła stanowi zaś, że potrawa koloru szarego nie może być smaczna. W efekcie sałatka zupełnie mi nie smakowała. Oczywiście nie byłoby żadnego problemu, gdyby ogórki i pomidory były obok siebie, rozdzielone.

asperger napisał(a):
magic napisał(a):Kiedy miałem kilkanaście lat, to sądziłem zupełnie na poważnie, że jestem jedyną myślącą istotą, a inni ludzie istnieją jedynie wtedy, kiedy ich widzę, a i to tylko wirtualnie.
Trudno mi uwierzyć w to, żebyś tak kiedykolwiek myślał.

To dość typowy objaw "ślepoty umysłu"; można o tym przeczytać w książkach. Ten model postrzegania świata wypracowałem mając 16 lat. Była to próba usystematyzowania mojego miejsca w świecie, z którym nie potrafiłem się porozumieć. Postulat, że inni ludzie nie myślą i nie odczuwają, a nawet nie istnieją w takim sensie jak ja, wynikał wprost z braku komunikacji.

Jako dwudziestoparolatek doznałem olśnienia w postaci szokującej redukcjonistycznej teorii, która zakładając, że świadomość jest pochodną (emergent property) fizycznych procesów zachodzących w mózgu postulowała, że taka jakość ma miejsce nie tylko u mnie, ale także u innych osób. Teoria ta z początku wydawała mi się zupełnie kosmiczna i oderwana od obserwowanej rzeczywistości. Jednak prosty empiryczny test sfalsyfikował mój poprzedni model, tak więc nie pozostało mi nic innego jak przyjąć nową teorię. Ale do dzisiejszego dnia traktowanie innych ludzi jako istot rozumnych rozmija się z moją intuicją.

asperger napisał(a):Jak wtedy się czułeś tzn. czy chciało ci się rozmawiać z ludźmi, którzy twoim zdaniem nie istnieją?

Jako nastolatek mało rozmawiałem z ludźmi. Oczywiście kontaktowałem się w sprawach przyziemnych, np. "Maciek, wyrzuć śmieci!" - "Zaaaraz!". Już jednak choćby wizyta w sklepie napełniała mnie przerażeniem, bo trzeba tam było konwersować ze sprzedawczynią czy kasjerką, które odzywały się w sposób nieprzewidywalny, często niezgodnie ze scenariuszem, który wcześniej ćwiczyłem razem z mamą w domu. Rozmów na tematy głębsze nie prowadziłem, bo nie wiedziałem że takie można prowadzić (jak rozmawiać o uczuciach, skoro inni ludzie uczuć nie mają). Często wygłaszałem monologi na tematy związane z komputerami, fizyką, lingwistyką czy kolejnictwem - zazwyczaj do rodziców, czasem do jakiegoś kolegi w klasie. Ale z kolegami generalnie nie miałem kontaktu (jeśli odliczyć dokuczanie).
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez asperger » Śr, 11 lip 2007, 23:31

Aspie napisał(a):Jest różnica czy ktos smieje sie z tobą czy z ciebie. Ten kto cie wyśmiewa ten kwestionuje twoją wartość jako człowieka, odbiera ci godność. Wyśmianie jest to najgorsza forma obrażania i dla tego tak czesto jest stosowana przez środowisko. Wyśmiewajac kogoś twoim celem jest poniżenie, wiec Asperger masz naprawde dziwny system wartości.

Bardzo często jest tak, że zdaję sobie sprawę ze swojej małości i doskonale rozumiem, że z czegoś we mnie ktoś się śmieje. Wtedy ja też z samego siebie się śmieję. Chociaż nieraz zdarzyło mi się odczuwać chamskość niektórych wyśmiewań. Zależy pewnie w jaki sposób ktoś się ze mnie śmieje. Cieszę się, że mam dziwny system wartości, bo lubię dziwność. :D
Aspie napisał(a):Co do pytania anonimowego ojca. Zbyt długa niewiedza skończy sie zaniżeniem własnej wartości, depresja, pogłębieniem izolacji. Osobiscie jestem za tym zeby póki dziecko jest w miare małe nie mowic mu o AS bo nawet jak bedzie wiedział, to nie zrozumie i etykietka mu nie pomorze. Jak bedzie starszy świadomość tego ze ma AS pozwoli mu zrozumieć wiele rzeczy. Moze ta świadomość sprawi ze kiedys Pański syn bedzie szczęśliwy.

Luke Jackson (autor książki "Świry, dziwadła i Zespół Aspergera") jest zły, że nie dowiedział się wcześniej, że ma ZA. Sądzi on, że wtedy człowiek się trochę mniej świrowato czuje.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez asperger » Śr, 11 lip 2007, 23:34

magic napisał(a):Nie lubię kiedy ktoś się śmieje czy żartuje ze mnie. Natomiast sam często z siebie żartuję i lubię, kiedy ludzie śmieją się ze mną.

Dlaczego nie lubisz jak ktoś się z ciebie śmieje, skoro nawet sam z siebie się śmiejesz? Czy jak ktoś się z czegoś u ciebie śmieje to nie jest to śmieszne, a jest śmieszne jak sam się z tego śmiejesz? Dziwna teoria. :D
magic napisał(a):To dość typowy objaw "ślepoty umysłu"; można o tym przeczytać w książkach. Ten model postrzegania świata wypracowałem mając 16 lat. Była to próba usystematyzowania mojego miejsca w świecie, z którym nie potrafiłem się porozumieć. Postulat, że inni ludzie nie myślą i nie odczuwają, a nawet nie istnieją w takim sensie jak ja, wynikał wprost z braku komunikacji.

Coś takiego to jedynie miałem we wczesnym dzieciństwie.
magic napisał(a):Jako nastolatek mało rozmawiałem z ludźmi. Oczywiście kontaktowałem się w sprawach przyziemnych, np. "Maciek, wyrzuć śmieci!" - "Zaaaraz!". Już jednak choćby wizyta w sklepie napełniała mnie przerażeniem, bo trzeba tam było konwersować ze sprzedawczynią czy kasjerką, które odzywały się w sposób nieprzewidywalny, często niezgodnie ze scenariuszem, który wcześniej ćwiczyłem razem z mamą w domu. Rozmów na tematy głębsze nie prowadziłem, bo nie wiedziałem że takie można prowadzić (jak rozmawiać o uczuciach, skoro inni ludzie uczuć nie mają). Często wygłaszałem monologi na tematy związane z komputerami, fizyką, lingwistyką czy kolejnictwem - zazwyczaj do rodziców, czasem do jakiegoś kolegi w klasie. Ale z kolegami generalnie nie miałem kontaktu (jeśli odliczyć dokuczanie).

No to się dużo różnimy. Ja lubię rozmawiać z ludźmi, niekoniecznie na tematy filozoficzne, ale także na temat tego co ktoś lubi, co ktoś czuje itp.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez Guest » Cz, 12 lip 2007, 00:09

bardzo dziekuje
Guest
 

Postprzez asperger » Cz, 12 lip 2007, 00:43

Anonymous napisał(a):bardzo dziekuje

No i zamierzasz powiedzieć o ZA?
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez pwjb » Cz, 12 lip 2007, 17:12

rytr napisał(a):Powiedzieć bezwzględnie. Człowiek musi mieć poczucie włąsnej tożsamości. Znacznie lepiej mieć tożsamość związaną z ZA niż z "dziwactwem", "nieudacznictwem" itp.


dokładnie, poczucie bycia dziwakiem może wpędzić w psychozę albo w różne inne nieciekawe sprawy - człowiek z ZA nie ważne czy o tym wie czy nie zawsze sobie w głowie tłumaczy dlaczego to tak jest, jak nie ma aparatu pojęciowego to takie tłumaczenie może być naprawdę nie z tego świata

oczywiście szok może być związany z dowiedzeniem się co to jest, ale to i tak się opłaca zważywszy na zredukowany stres przez resztę życia

ja jakbym się nie dowiedział to już bym sobie w wariatkowie mieszkał, a tak to wiem kim jestem, gdzie jestem i sytuacje które mnie spotykają nie są już takie bez sensu
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez pwjb » Cz, 12 lip 2007, 17:19

ja powiem jeszcze tak: trzeba mu powiedzieć nie tylko informację o ZA, taką suchą i oderwaną od reszty rzeczy które wie, ale zainteresować go psychologią, może coś z tego wyjdzie w przyszłości, ale przynajmniej będzie wiedział jak jego zaburzenie mieści się pośród innych i dowie sie jak działają ludzie
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez pwjb » Cz, 12 lip 2007, 17:22

asperger napisał(a):Nie lubisz jak ktoś się z ciebie śmieje? Bo właśnie ja trochę lubię, bo wtedy jakoś czuję się ciekawszy z powodu swojej dziwności albo śmieszności. Czy śmieszność to coś złego? To tak jakby powiedzieć, że żarty są złe, bo są śmieszne.


śmieszność boli, najpierw się ściebie śmieją a potem dostajesz po mordzie - to też jest śmieszne ale już nie dla ciebie - jak ja jestem dla kogoś śmieszny to oznacza to tylko jedno - *uciekać* :roll:
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez pwjb » Cz, 12 lip 2007, 17:51

magic napisał(a):[...]Mianowicie najpierw przeprowadzam weryfikację rozumowania, które do depresji doprowadziło, celem znalezienia w nim logicznego błędu. Jeśli taki uda się znaleźć, to stosuję Regułę Nielogicznych Emocji, która zakazuje emocji i uczuć biorących się z fałszywych przesłanek. No i problem rozwiązany. [...]


ja to sobie zawsze wizualizuję w głowie w jakiś schemat 3d, czasami zakrawa to na czterowymiarowość a czasami na coś takiego co się nie da w rzeczywistym świecie pokazać, znalezienie odpowiedniego schematu zajmuje mi zwykle trochę czasu, czasami wskakuje do głowy niejako samo - i zawsze na tej podstawie rozumuję sytuacje które mnie spotykają
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez asperger » Cz, 12 lip 2007, 18:45

Ja mam często nielogiczne emocje np. atak złości, gdy ktoś mi nie chce przyznać racji. Przecież prawda jest jaka jest niezależnie od tego, co ktoś sądzi na ten temat, więc nie ma się o co złościć, a mi się zdarza złość.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez magic » Cz, 12 lip 2007, 18:54

Aspie napisał(a):Dodam jeszcze moze niezbyt optymistyczną opinie na koniec. Ludzie z AS są skazani na samotność i cierpienie [...]

Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Co prawda własnego życia jako kontrprzykładu podać nie mogę, ale jestem przekonany, że wcale nie musi tak być. Cierpienie i samotność biorą się głównie z ignorancji - otoczenia, rodziców i swojej własnej.

asperger napisał(a):Dlaczego nie lubisz jak ktoś się z ciebie śmieje, skoro nawet sam z siebie się śmiejesz?

Nie lubię dokuczania, choćby i tzw. przyjaznego. Niezależnie od intencji odbieram je jako bullying (jaki jest polski odpowiednik tego słowa?). Czym się to różni od żartowania z samego siebie? Posłużę się retorycznym porównaniem. Jaka jest różnica pomiędzy stimowaniem a byciem bitym i kopanym? Tu i tu latają kończyny, więc dlaczego jedno jest fajne, a drugie nie?
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez asperger » Cz, 12 lip 2007, 18:59

magic napisał(a):Jaka jest różnica pomiędzy stimowaniem a byciem bitym i kopanym? Tu i tu latają kończyny, więc dlaczego jedno jest fajne, a drugie nie?

Przecież stimowanie to coś przyjemnego, a bicie i kopanie wiąże się z bólem i niebezpieczeństwem większej krzywdy. Poza tym można się wtedy czuć jak przedmiot. Czegoś podobnego nie znajduję w śmianiu się ze mnie, zwłaszcza jak mi się też wydaje śmieszne to z czego oni się śmieją.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez pwjb » Cz, 12 lip 2007, 19:45

tak, ale śmianie się z ciebie bywa zapowiedzią bicia i kopania
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez magic » Cz, 12 lip 2007, 19:54

asperger napisał(a):Przecież stimowanie to coś przyjemnego, a bicie i kopanie wiąże się z bólem i niebezpieczeństwem większej krzywdy. Poza tym można się wtedy czuć jak przedmiot.

Ponieważ opowiadanie żartów to coś przyjemnego, a bycie obiektem wyśmiewania wiąże się z bólem i niebezpieczeństwem większej krzywdy. Poza tym można się wtedy czuć jak przedmiot.

Amen.
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez asperger » Cz, 12 lip 2007, 20:36

magic napisał(a):Ponieważ opowiadanie żartów to coś przyjemnego, a bycie obiektem wyśmiewania wiąże się z bólem i niebezpieczeństwem większej krzywdy. Poza tym można się wtedy czuć jak przedmiot.

Tu nie chodzi o opowiadania żartów, tylko o śmianie się z samego siebie. Czym się to różni od śmiania się z kogoś prócz tego, że tą czynność na sobie wykonujesz, a nie na kimś innym? Z jakim bólem wiąże się bycie obiektem wyśmiewania? Przecież śmieszność nie jest negatywna. To, że coś jest w tobie śmieszne nie oznacza, że takie nie powinno być.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Postprzez Guest » Cz, 12 lip 2007, 20:55

jasne, powiem mu, albo terapelta z ktorym tak ciezko sie skontaktowac.to tak jak by dla niego , no i chyba dlamnie otworzyly sie jakies drzwi, do "wolnosci"?
Guest
 

Postprzez asperger » Cz, 12 lip 2007, 21:00

Poza tym czy twój syn zdaje sobie sprawę z tego, że chodzi do psychiatry albo psychoterapeuty? Jeżeli tak, to przecież i tak wie, że jest z nim coś nie tak. Ja na przykład myślałem sobie, że jestem normalny, tylko rodzice nie wiadomo co ode mnie chcą chodząc po jakiś lekarzach. Mówiono mi, że mam cechy autystyczne. Nawet sami rodzice nie wiedzieli, że to się nazywa Zespół Aspergera, dopiero jak jakieś zaświadczenie przeczytali to się dowiedzieli. Wiedza o tym jak się nazywa moje zaburzenie nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia, bo i tak zdawałem sobie sprawę z tego, że mam coś nie tak z psychiką, bo chodzę do psychiatry. Ale dzięki temu mogłem się dowiedzieć coś więcej o ZA i poznań to forum. :D
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Następna strona

Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 271 gości