Pozytywne aspekty autyzmu i ZA.

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

Postprzez miurzówna » Pn, 16 paź 2006, 20:54

Karol napisał(a):Wam udało się sprostać oczekiwaniom społeczeństwa?.


NIE.


kiedyś bardzo chciałam, ale to wyglądało jak śpiewanie arii operowej przez kogoś, kto nie potrafi nawet przyzwoicie zaśpiewać "wlazł kotek na płotek " :?

I zgadzam siez tym, ze mężczyźni mają pod tym względem łatwiej.
Ich introwertyzm, niezależność, niechęć do dopasowania się, do wejścia w pewne role społeczne jest dużo bardziej akceptowana.

Zaczyna mnie przygniatać kamień posiadania dziecka, rodziny, partnera, kobiecości stereotypowo pojętej.
I coraz częściej słyszę, że jestem niedojżała.




Wrażenie cofania się pojawia się co jakiś czas.
Tak jak teraz.
Do tego dochodzi zapadanie się. Jak łyżka otulana przez ciepły budyń.
Poprzedzone jest zazwyczaj półroczną depresją.
I tak co 4 lata - jak w zegarku.

Ale wiem, że jeżeli przetrwam, to stanie się to trampoliną która pozwoli mi nadrobić to "cofnięcie" i uczynić jeszcze kilka/kilkanaście kroków do przodu. I tak do następnej depresji.

Chcaiałaby mieć taką kapsułę, w której mogę się schować przed światem i zostać tam tak długo, aż złe dni przejdą 8)










Karol napisał(a):Mam pytanie do osób z ZA płci żeńskiej (żeńskiej jak ja, co przysparza mi tylko problemów i wcale mnie nie wzrusza).


Jeżeli jesteś wersją żeńską to dlaczego piszesz przez nakładkę męską ? Lub na odwrót :wink:
miurzówna
 
Posty: 806
Dołączył(a): Pn, 11 wrz 2006, 23:00

Postprzez issa » Pn, 16 paź 2006, 20:56

Znalazlam to i przeczytalam z zainteresowaniem-moze nie jest to dokladnie odpowiedz na Twoje pytanie ale wydaje mi sie warte przeczytania
[url][url=http://www.mnip-net.org/asperger/discussi.nsf/a0e9ff5234401e4b85256bb70061ef24/4d5e3e96617fdf6c85256df600199298]http://www.mnip-net.org/asperger/discussi.nsf/a0e9ff5234401e4b85256bb70061ef24/4d5e3e96617fdf6c85256df600199298[/url]!OpenDocument[/url]

Marcza,tez bym chciala miec...taka kapsule...
Avatar użytkownika
issa
 
Posty: 461
Dołączył(a): Śr, 20 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: ze stanow skupienia materii

Postprzez Guest » Pn, 16 paź 2006, 21:30

Czym to sie ludzie przejmuja czasem... z linku powyzej :

"There are also things like memory that I worry about--I have memories from before I was 3, and this seems to be an Asperger trait"


No i znow, z pozytywow zrobilo sie dolowanie.
Ktos ma jeszce jakies propozycje oprocz szczerosci?
Bo moim zdaniem szczerosc to zadna sztuka, ani zaleta. No chyba ze w stosunku do siebie :wink:
Guest
 

Postprzez =^.^= » Pn, 16 paź 2006, 22:40

marcza napisał(a):Jeżeli jesteś wersją żeńską to dlaczego piszesz przez nakładkę męską ? Lub na odwrót :wink:


Bo mam awersję, próbuję z nią walczyć, ale kobiecy styl bycia to coś, co było mi obce, nieprzyjemne, do czego mnie zmuszano. Ale jeśli wśród aspies wszystkich traktuje się jednakowo, to mogę też pisać z żeńską końcówką. Niestety w zwykłym życiu, przez taki nonsens jak końcówka, ludzie zaczynają traktować człowieka inaczej. Jako mężczyzna miałabym święty spokój i łatwiejsze życie, ale nikt mi nie pozwolił wybrać. Może nawet z podjęciem roli społecznej byłoby łatwiej i życie byłoby normalniejsze. A tak to jestem kobieta-freak, kobieta z obowiązku. Gdyby był wybór przed urodzeniem, wybór byłby jasny.

A może każdy opowiedziałby, czy ma obsesyjne zainteresowania, i jakie?

U mnie w dzieciństwie to było rysowanie drzew genealogicznych bogów greckich. Zaczęło się od tego, że w kalendarzu kartkowym na ścianie przeczytałem coś o jakimś greckim bogu i od tamtej pory zacząłem ich kolekcjonować. Było ich dużo, każdy miał swoje atrybuty i obszar działania, święte zwierzęta i upodobania, a najważniejsze, że byli spokrewnieni i można było ich rysować na schemacie pokrewieństwa, dzielić na Tytanów, Dwunastkę Olimpijską, Personifikacje. Najwięcej problemów sprawiał mi Zeus, miał tak dużo dzieci z różnymi boginiami i śmiertelniczkami, że trzeba było go rysować wiele razy w różnych miejscach i problemem kluczowym było tak ułożyć schemat, żeby było możliwie jak najmniej Zeusów. Miałem też wersję drzewa genealogicznego rozkładaną i długą na dwa pokoje, na której jedna linijka w poziomie odpowiadała jednemu pokoleniu. Wolny czas spędzałem w czytelni miejskiej nad najgrubszym słownikiem kultury antycznej i wyszukiwałem nowych bogów. Oczywiście czytałem też mity o nich, zrobiłem dla nich bazę danych, w wersji papierowej miała nawet rysunki. Próbowałem poszerzyć zainteresowanie o bogów innych mitologii, ale nie byli tak ciekawi jak greccy, chociaż też czytałem o nich i robiłem im drzewa.
Teraz o plastikowych figurkach zwierząt, kolekcję takich zwierzaków mam do dzisiaj. Co ciekawe, każdy zwierzak miał swoje imię i podchodziłem do nich emocjonalnie, więc może nie mam ZA, bo ogólnie jestem dość empatyczną osobą. Zabawa zwierzakami, budowanie i meblowanie im domów z klocków (tzn. takich jakby mieszkań-zagród) zajmowała mój czas przed okresem bogów. Wciągnąłem do zabawy zwierzakami kuzynkę i w ogóle zwierzaki były mi bliższe niż zabawki w kształcie ludzi.
W ogóle miałem obsesję na punkcie planów, rysowałem plany mieszkań i domów, ogródków działkowych, królestw, w których miały zamieszkać wycinane z papieru figurki różnych istot. Kiedyś zbudowałem z papieru wersalkę, tak interesowało mnie, jak fantastycznie się ona rozkłada. Rozrysowałem plan zakładu pracy mojej mamy, a dużo później, mając do dyspozycji rozkład jazdy PKP ułożyłem plan podróży z mojej miejscowości koleją transsyberyjską do Chin, układałem plany wycieczek – strzałkami na zeskanowanych mapach. Przed każdym wyjazdem robię szczegółowy grafik, zakładam teczkę, co, gdzie zobaczyć i którego dnia (i najlepiej trafić na dni bezpłatne muzeów). No i wymyśliłem kiedyś wyspę i napisałem „książkę” o niej: położenie geograficzne, klimat, ludność, mapa wyspy, historia. Poza tym w przedszkolu wymykałem się, żeby pójść tam, gdzie nie wolno; drzewa, belki pod sufitem na strychu, daszek na przybudówce, wejście na szafę – to też było ok.
W późniejszym okresie moją obsesją stały się zjawiska paranormalne, zagadki archeologii i też nic mnie nie obchodziło, gdy zajmowałem się nimi, zbudowałem model piramidy Cheopsa, czytałem książki Danikena. Jeśli chodzi o komputery to tylko tyle, że w szkole miałem z nich szóstkę, w pewnym momencie życia moje zainteresowanie Internetem przybrało formę uzależnienia (objawy absytynencyjne), a teraz nie ruszam się bez pen-drive’a na szyi. No i gra w przedsiębiorstwo transportowe oraz piratów zajmowała mi mnóstwo czasu. Jest tak, że kiedy coś robię, muszę koniecznie skończyć, choćby nie wiem, co się działo, to jest wtedy najważniejsze, nie śpię, nie jem, sprzątam jak już koniecznie muszę. I staram się nad tym wszystkim panować. Po prostu niektóre tematy pochłaniały mnie maksymalnie, a mało kto to rozumiał. To było pokręcone życie.

Kurcze, nie wiem, co mi jest. Dla lekarza chyba byłoby za mało, żeby rozpoznać ZA, ale dziwaczna jestem, że nie wiem. A takie tematy jak: wyjść za mąż, sypiać z mężem, mieć dzieci -> AWERSJA&AGRESJA.

Z kim się można utożsamiać, jesli się nigdy nie znało kogoś takiego, jakim sie samemu jest. :( Nie wie się, kim się jest.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez Guest » Pn, 16 paź 2006, 23:48

no no, Karol...
Z tego postu wynika ze lekkie przekierowanie zainteresowan z bogow greckich na transport ladowy, albo sieci telekomunikacyjne zmieniloby cie z "kobiety-freaka" w cenionego fachowca. A to juz cos.
Guest
 

Postprzez GattacaSputnikUpdate » Wt, 17 paź 2006, 00:06

fachowiec od bogow na antyku na uw tez by sie przydal...
btw,chyba wiem skad to zamilowanie do braku form żeńskich...
Avatar użytkownika
GattacaSputnikUpdate
 
Posty: 221
Dołączył(a): Cz, 12 paź 2006, 23:00

Postprzez daze » Wt, 17 paź 2006, 03:21

Też miałam kiedyś ochotę porozpisywać sobie tych bogów. Strasznie ich dużo i duży chaos wyzwala pragnienie żeby to wszystko usystematyzować. Niestety nigdy nie miałam czasu, zresztą nie interesowało mnie to na tyle żeby się za to zbarać, zbyt wiele rzeczy mnie rozprasza (gdybym zaczęła z pewnością nie mogłabym się oderwać ;))
Swoją drogą z zusem faktycznie problem i dobrym rozwiązaniem mógłby być być może taka. mapka 3d że tak ujmę, musiałabym to sobie wyobrazić fajna sprawa :}
Ja się interesowałam innymi rzeczami, nie jestem pewna czy obsesyjnie (bez internetu miałam mały dostęp do informacji i szybko wyczerpywały mi się wszystkie dostępne źródła. nie byłam na tyle samodzielna żeby wyjść i kupić książki o interesującym mnie zgadnieniu, nigdy nie przyszło mi do głowy by poprosić matkę. szybko wyczerpywały mi sie posiadane źródła i moja wiedza była pobieżna i nikła - szybko zmieniałam zainteresowania kiedy miałam już wrazenie ze nic wiecej sie nie naucze - choć możliwe, że nabrałoby to cechy obsesyjności gdybym miała możliwość dalszego ich drążenia. wraz z internetem zaczęłam sie potem interesować muzyką i to już było obsesyjne, swego czasu znalam praktycznie na pamiec np. biografie ulubionych wokalistow :D że już nie wspomnę o tekstach piosenek czy dyskografii, muzyke to już w ogóle mogłam sobie odtwarzać z pamięci ;))
BTW. pytanie - jak wy rozwijaliście swoje zainteresowania? (muszę przyznać że bez internetu jestem informacyjnym kaleką i nie mogą nić znaleść ani sie dowiedzieć :( Nie umiem sobie wyobrazić tego {jak można coś robić bez niego})

Co do spraw kobiecości, stresują cię, Karol, wymagania społeczności czy to kim jesteś? W sensie, gdyby społeczność miała inny schemat kobiecosci albo w ogóle go miała w ***** i nie przypisywala plci zadnych cech charakteru to chcialabys byc kobieta? Czy nadal by ci to przeszkadzalo? Troche mi to pachnie transseksualizmem, ale nie jestem pewna czy rozumiem twoj problem i zdaje mi sie ze bardziej cie cisna same stereotypy i nie masz nic przeciwko byciu kobieta bez tego, wtedy z transseksualizmem nie mialoby to nic wspolnego, ale nie jestem pewna co masz na mysli, dlatego pytam, gubię się.
Avatar użytkownika
daze
 
Posty: 737
Dołączył(a): Pt, 8 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: wawa.

Postprzez daze » Wt, 17 paź 2006, 04:55

"może nie mam ZA, bo ogólnie jestem dość empatyczną osobą"
A co do empatii. bodajże robili jakieś testy? w kazdym razie doszli do tego ze aspies nie mają żadnych problemow z empatią i mają wyłącznie zator w formie problemów rozpoznawania emocji, kiedy wiedzą co czuje inna osoba wczuwają się jak każdy inny :) [mam nadzieje że zrozumiale piszę..(i nic nie pokręciłam :} ale gdzieś czytałam coś takiego)]
Zresztą jak czytam wpisy tego forum nie widzę coś żeby ktokolwiek miał problem z empatią.
Ja też nie miałam, chociaż mogłam się taka zdawać właśnie z powodu problemów z rozpoznaniem emocji
Avatar użytkownika
daze
 
Posty: 737
Dołączył(a): Pt, 8 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: wawa.

Postprzez Amelia » Wt, 17 paź 2006, 05:46

Karol, Trudne te Twoje dylematy i nie zazdroszczę.
Myślę, że część z nich rozumiem, np. nieudane próby znalezienia ludzi mi podobnych (no gdzie oni są ??? :? - czemu każdy jest szurnięty na swój sposób, a jednak szurnięty inaczej niż ja??? :wink: )

A może stuprocentowi neurotypowi nie mają takich dylematów, bo oni instynktownie dążą do ujednolicenia się? Gdy tylko czują, że coś w ich zachowaniu/wyglądzie nie zgadza się z ogólnie przyjętym standardem, włącza się im mechanizm korygujący i wkrótce znowu „mieszczą się w ramach”.

Pozwolę sobie postawić tezę, że tacy jak ja świadomie (lub tylko podświadomie) czasem delektują się swoją innością i ją pielęgnują w sobie. Tak, tak, nie wykluczam tego w swoim przypadku, choć jednocześnie stwierdzam, że pewnych dziwności do niedawna u siebie nie dostrzegałam :shock:

No, ale może tylko ja tak mam, wtedy możecie się ze mnie śmiać. Zdaję sobie przy tym sprawę, że przecież czasem "inności" są poważne i zaczynają prawdziwie dokuczać. Co nie zmienia faktu, że każdy chyba musi odpowiedzieć sobie sam, czy czasami w duchu nie cieszy się, że jest inny niż reszta społeczeństwa (oceniana przez niego nie do końca pozytywnie).

Karol, po raz drugi podpisuję się pod Twoimi słowami o pozytywnych cechach charakteru ludzi z ZA. Nie potrafiłabym tego lepiej ująć. Jestem idealistką i akurat na tych „aspergerowskich” cechach chętnie zbudowałabym od nowa świat.
Podzielam Twoją dużą sympatię dla społeczności aspich.
Choć przyznaję też, że niektóre ich/moje cechy przyprawiają mnie o zgrzytanie zębów. Proszę, nie każcie mi tylko podawać przykładów (miało być o pozytywach)

Podam tylko jeden autoironiczny wniosek w nawiązaniu do:
Karol napisał(a): Mniej imprez i hałasu to większe skupienie na tym, co jest naprawdę ważne

Niestety, mniej kontaktu z ludźmi owocuje w moim przypadku większym (zbyt dużym) skupieniem się na sobie… Ech, a co gorsza nie chce mi się pracować nad zmianą tego - mam tyle ciekawszych zajęć… 8)

**********************************************************************************************************************

Co do Twojego pytania:
Karol napisał(a):do osób z ZA płci żeńskiej […] Jak Wam udało się sprostać oczekiwaniom społeczeństwa?

To dla mnie łatwe bo naturalne. Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś zauważa moją płeć, tzn. mówi do mnie / o mnie stosując rodzaj żeński, przepuszcza mnie w drzwiach, pomaga czasem, traktuje w rozmowie delikatniej niż facetów, podaruje kwiatka. Lubię akurat tą rolę, która mi losowo przypadła w społeczeństwie. Choć za to chyba w dużej mierze odpowiedzialne są hormony/geny – gdyby nie zadziałały to pewnie nie czułabym sie komfortowo.

Piszesz o stereotypach – ja ich praktycznie nie widzę, nie ograniczają mnie.
Np. ostatnio znudziła mi się jazda na rolkach i przerzuciłam się na deskorolkę (sport dużo bardziej męski). Nie widzę jednak żadnych negatywnych reakcji otoczenia. Tak samo nie czuję potrzeby co dzień się malować, co dzień chodzić kobieco ubrana i również nie dostrzegam presji otoczenia z tym związanej. No, chyba że presją nazwiesz komplement, który ktoś mi powie tylko w te dni, w których wyglądam bardziej „kobieco” :wink:

Nie jest chyba tajemnicą, że na naszych oczach wiele stereotypów na temat roli kobiety sukcesywnie znika, np. stosunek do businesswomen czy pań w polityce/nauce.
A co do kobiety i małżeństwa – pojęcie "stara panna" odchodzi do lamusa. Zamiast tego pojawiły się singielki, które nie lubią ograniczeń przez bylejakich facetów, są "przebierne" i nie chcą się wiązać przed 30+ rokiem życia. Inną sprawą jest, czy to im wyjdzie na dobre – tego niestety nie wiem, jeszcze mi parę lat brakuje :oops: :lol:

W dzisiejszych czasach kobieta może sobie pozwolić na posiadanie ciętego języka czy kontrowersyjnych poglądów i pozostać sobą (vide Monika Olejnik, Pink), podobnie jak mężczyźni. Oczywiście są za to krytykowane, podobnie jak mężczyźni (Kuba Wojewódzki).

Generalnie, jeżeli chodzi o styl ubierania się czy zachowania u innych – są to dla mnie sprawy drugorzędne, bo powierzchowne. Myślę, że należy oceniać człowieka po wnętrzu, po tym, CO zostało powiedziane, niekoniecznie nawet JAK. Dlatego bywa, że przymykam oko na brzydki sposób wyrażania się (toleruję np. niegłupich "przeklinaczy"). Sama lubię sprawiać dobre wrażenie, choć tylko jeśli nie przychodzi to wielkim kosztem (=nieprzesadny nakład środków, czasu i wysiłku :wink: )

Wrócę jeszcze do stereotypu roli kobiety w małżeństwie. Jakieś trzy lata temu, po ukończeniu ekonomicznych studiów, gdy obrzydzeniem napawała mnie perspektywa robienia kariery, wyjechałam za granicę żeby być opiekunką do dziecka. Bardzo mi się spodobały takie klimaty – dom z ogrodem, spokój, zabawy z maluchem, rutynowe czynności domowe, przy tym jeszcze wystarczająco dużo czasu dla siebie i swoich zainteresowań (gdy dziecko śpi albo jest w przedszkolu).

Przeanalizowałam to w miarę racjonalnie i stwierdziłam, że mogłabym tak sobie wyobrazić swoją przyszłość – jako pani domu z mężem zarabiającym na moje utrzymanie :P Przedstawiłam to kilku ludziom dookoła i wszyscy patrzyli na mnie raczej z niesmakiem – że to społeczne samobójstwo i zmarnowanie życia by było. Na ten stereotyp widocznie też już nie ma miejsca w społeczeństwie...
Nie myślałam o tym już od dawna, bo z braku księcia z bajki :roll: zabrałam się jednak za pracę w zawodzie i całkiem mi się podoba (choć kariery dalej unikam).

*****************************************************************************************************************

Nie wiem jak zakończyć – aha, też interesowałam się Danikenem, podróżami kosmicznymi, do tego czytałam komiksy, lubiłam komputery. Większość mi jednak z tego przeszło, został sentyment. Ostatnio moim hobby jest urządzanie mieszkania. Badam faktury materiałów, dobieram kolorki. Staram się nawet utrzymywać porządek. Łeeeeeee. W życiu bym sie tego po sobie nie spodziewała :oops: :wink:
Optymistyczny to czy pesymistyczny akcent? Hmm…

Życzę Wszystkim dobrego dnia! Co złe to nie ja :D
Amelka


P.S. Pozytywne aspekty autyzmu i ZA
(pozytywne dla samego aspie)
:arrow: Aspie w stosunkowo niewielkim stopniu przejmują się opinią otoczenia :roll:
:arrow: Niektórzy nawet są zadowoleni z siebie :P


P.S. 2. Gattaca, ciekawa jest Twoja autoanaliza. Mroczna, poetycka.
Oczywiście wiem również, że jest pisana na poważnie.
Amelia
 
Posty: 8370
Dołączył(a): Cz, 27 lip 2006, 23:00
Płeć: K

Postprzez GattacaSputnikUpdate » Wt, 17 paź 2006, 08:50

amelka napisał(a):P.S. 2. Gattaca, ciekawa jest Twoja autoanaliza. Mroczna, poetycka.
Oczywiście wiem również, że jest pisana na poważnie.


Tya... to byla ostatnia noc klocenia sie z diagnozą, sam sobie jestem dowodem.

Karol, za Twoim pozwoleniem moge wytoczyc moja teorie dot. braku formy żenskiej,zezwolisz?
Avatar użytkownika
GattacaSputnikUpdate
 
Posty: 221
Dołączył(a): Cz, 12 paź 2006, 23:00

Postprzez =^.^= » Wt, 17 paź 2006, 14:20

daze napisał(a): Co do spraw kobiecości, stresują cię, Karol, wymagania społeczności czy to kim jesteś? W sensie, gdyby społeczność miała inny schemat kobiecosci albo w ogóle go miała w ***** i nie przypisywala plci zadnych cech charakteru to chcialabys byc kobieta? Czy nadal by ci to przeszkadzalo?

Po prostu nie umiem się dostosować. Moje ciało jest mi obojętne i patrzę na nie głównie funkcjonalnie. Tak słabo rozumiem większość kobiet NT i ich potrzeby (wyjść za mąż, mieć faceta i dzieci, ubierać się ładnie i malować), że w pewnym momencie coś mi strzeliło w rozumek i wydawało mi się, że jestem transseksualistą, ale oni wcale mnie nie polubili i przegnali ze swojego forum. Teraz to właściwie to nie wiem, kim jestem.
GattacaMalkovich napisał(a): Karol, za Twoim pozwoleniem moge wytoczyc moja teorie dot. braku formy żenskiej,zezwolisz?

Oczywiście, mów śmiało, może mi się rozjaśni ten temat.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez Guest » Wt, 17 paź 2006, 14:39

Niedawno byla jakas akcja stowarzyszenia ludzi aseksualnych; Moze pogadaj z nimi Karol, no i popatrz na to z innej strony ( bo to w koncu, do cholery, jest watek o pozytywach :wink: ) - to ze cie nie pochlania robienie makijazu i szukanie chlopaka uwalnia ci mnostwo czasu.
Guest
 

Postprzez Magodrago » Wt, 17 paź 2006, 17:53

Moze tak mi sie wydaje tylko, ale po czesci rozumiem, o czym Karol mowi. Byl taki czas jakos dwa lata temu, kiedy bylem absolutnie pewny, ze wlasnie do takich ludzi aseksualnych wspomnianych powyzej naleze. Oni maja taki trojkat, ktory sie wydaje bardzo sensowny i ogolnie ladna argumetacje... A teraz sie chyba znalazlem gdzies na czubku tego trojkata, bo mnie juz nawet nie interesuje przyporzadkowanie sie gdziekolwiek pod tym wzgledem. Tak jak pisze Karol: cialo moje (jak rowniez inne ciala) to jest jedynie cos funkcjonalnego. A takie rzeczy jak zakladanie rodziny i zarabianie na nia sa dla mnie kompletna abstrakcja. Tylko jakos o dziwo calkiem mi z tym dobrze. Wszyscy maja straszny problem z laczeniem sie w pary a mnie sie to niezwykle smieszne wydaje. Dla mnie to jest wlasnie taka rzecz pozytywna, ktora z mojego ZA wyplywa :)
Magodrago
 
Posty: 14
Dołączył(a): N, 24 wrz 2006, 23:00

Postprzez miurzówna » Wt, 17 paź 2006, 18:28

Karol - rozumiem o czym piszesz.
Po prostu w bład wprowadziły mnie te końcówki.

Sama nie tak dawno zastanawiałam się nad swoją tożsamością i tym, czy aby napewno jestem we właściwym miejscu.
Tylko mi ani hetero, anie homo, a ni bi ani trans ani inne nie pasuję.
Mi bardzo pasowałby bycie bezpłciowym tworkiem, którego omijają wszystkie ceregiele związane z płacią i jej rolą.

Do tego dochodzi coś, co pewnie wiele osób ma - patrzenie na siebie w lustrze jak na obcą osobę.

Nie lubię stereotypowych kobiet NT.
I z wzajemnością zresztą :wink:

Karol - a czy nie wydaje Ci się, że te nasz "problemy" wynikają TYLKO z tego jak społeczeństwo chciałoby nas widzieć ?
miurzówna
 
Posty: 806
Dołączył(a): Pn, 11 wrz 2006, 23:00

Postprzez Manitoba » Wt, 17 paź 2006, 19:49

Ja takze nie rozumiem, po co sie malowac i stroic. Z jednym wyjatkiem - uwielbiam kolczyki. Czuje sie naga, gdy jestem bez nich. Mam cala kolekcje :P Wyjscie za maz napawa mnie przerazeniem - rownie dobrze od razu mozna sie skuc kajdankami i do konca zycia przebywac w niewoli. Rodzenie dzieci wydaje mi sie odrazajace i jest dopuszczalne tylko pod calkowita narkoza. Kiedys raz przez tydzien mialam ochote miec dziecko, potem mi na szczescie przeszlo. Tym bardziej mnie to dziwi, ze seks akurat lubie...
Generalnie obrazam sie na kazdego, kto mnie pyta, kiedy wyjde za maz - traktuje to jako obelge, choc kojarze, ze dla wiekszosci ludzi nie jest to obrazliwe pytanie i zapewne pytaja mnie z troska o moja przyszlosc.
Manitoba
 
Posty: 62
Dołączył(a): Wt, 23 maja 2006, 23:00
Lokalizacja: Trójmiasto

Postprzez issa » Wt, 17 paź 2006, 21:35

Etap o ktorym piszecie mam za soba-uczciwie przezywalam to tak samo chociaz nie mialam problemu z tozsamoscia przy jednoczesnym przekonaniu,ze bycie facetem rozwiazaloby moje wszystkie problemy.Nie malowalam sie,ciuchy to dzinsy i powyciagane swetry-jak najwieksze ,wlosy krotkie i bez zadnych kolorowan.Z ciekawosci wybralam sobie nauke w szkole ktora dala mi wstep na sale porodowe bo chcialam wiedziec.I tez mialam przekonanie,ze rodzenie dzieci to absolutnie nie dlamnie a malzenstwo to niewola i to ciezka...Dlugo tak myslalam...W koncu przyszlo czy mi sie to podobalo czy nie (chociaz mysle,ze gdybym miala wtedy komputer ,internet to nie przyszloby nigdy bo mi bylo DOBRZE bez tych wszystkich mambo jumbo milosci i innych skomplikowanych...)Jestem matka,tak zwana stara pierwiastka bylam ,rodzilam naturalnie bez zadnych epiduralow i innych narkoz i ciesze sie,ze moglam ten bol przezyc bo jest to niesamowite i zaskakujace.Wszystko zmienilo wymiar ,brzydota odraza wstyd...
Avatar użytkownika
issa
 
Posty: 461
Dołączył(a): Śr, 20 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: ze stanow skupienia materii

Postprzez zAgatka » Śr, 18 paź 2006, 00:25

Mój wypadek samochodowy to też niesamowite i zaskakujące przeżycie - ale nie ma w tym nic fajnego na dobrą sprawę. Gdybym jednak miała wybierać, wolałabym się codziennie rozwalać na drzewie, niż mieć cokolwiek wspólnego z byciem w ciąży.
zAgatka
 
Posty: 554
Dołączył(a): Pn, 2 paź 2006, 23:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez GattacaSputnikUpdate » Śr, 18 paź 2006, 09:18

Karol napisał(a):
GattacaMalkovich napisał(a): Karol, za Twoim pozwoleniem moge wytoczyc moja teorie dot. braku formy żenskiej,zezwolisz?

Oczywiście, mów śmiało, może mi się rozjaśni ten temat.



Pomijajac,ze to naturalne zaprzeczenie do Twojej cielesnosci, to ja bym powiedzial,ze rodzaj meski w rzeczownikach i nie tylko zawsze ma silne brzmienie, czesto bez zmiekczajacego 'i', przez co sprawiaja wrazenie bardziej przedmiotowych, do tego samogloski koncowe takie jak -y sa bardziej zwarte od -a, a wymawiane 'piekny ladny dom' brzmi bardziej tematycznie(piekn' ladn' dom) niz 'piekna ladna pani'.

Cos takiego mniej wiecej.
Avatar użytkownika
GattacaSputnikUpdate
 
Posty: 221
Dołączył(a): Cz, 12 paź 2006, 23:00

Postprzez Guest » Śr, 18 paź 2006, 10:25

Troche to pokretne - dla mnie na przyklad 'piekna ladna pani' brzmi lepiej niz 'piekny ladny dom' :wink:

Braliscie kiedykolwiek pod uwage ze takie odczucia moga byc wtorne, tzn nabyte w wyniku niedostatecznej interakcji z innymi ludzmi?

Wyobrazmy sobie ze jest jakis mechanizm odpowiedzialny za seksualnosc, poczucie atrakcyjnosci itp, i on jest niedostatecznie wyksztalcony, bo np jak sie ktos usmiecha w celach towarzysko-matrymonialnych, to taki usmiech jest blednie interpretowany. Niby bledne kolo, ale moze jednak ma sens?
Zreszta, od takich spraw jest chyba seksuolog - moze brakuje jakichs hormonkow po prostu.
Guest
 

Postprzez =^.^= » Śr, 18 paź 2006, 15:27

marcza napisał(a):Karol - a czy nie wydaje Ci się, że te nasz "problemy" wynikają TYLKO z tego jak społeczeństwo chciałoby nas widzieć ?


Nie mam pojęcia, może my nie pasujemy do społeczeństwa.
W ogóle to dzięki na te wpisy. Pierwszy raz czuję się trochę normalniej. Zawsze patrzą na mnie jak na wariatkę, kiedy mówię, co o tym wszystkim myślę i czego nie lubię.

GattacaMalkovich napisał(a):Pomijajac,ze to naturalne zaprzeczenie do Twojej cielesnosci, to ja bym powiedzial,ze rodzaj meski w rzeczownikach i nie tylko zawsze ma silne brzmienie, czesto bez zmiekczajacego 'i', przez co sprawiaja wrazenie bardziej przedmiotowych, do tego samogloski koncowe takie jak -y sa bardziej zwarte od -a, a wymawiane 'piekny ladny dom' brzmi bardziej tematycznie(piekn' ladn' dom) niz 'piekna ladna pani'.


Tak. Możliwe, że tak jest. To się może dziać podświadomie. Świadomie chodzi o to, żeby odciąć się od roli społecznej (przymusowej) i brzmieć bardziej neutralnie.

Gość napisał(a):Zreszta, od takich spraw jest chyba seksuolog - moze brakuje jakichs hormonkow po prostu.


Lubię patrzeć na szczęśliwych ludzi, ale nie chcę do nich dołączać. Mnie wystarczy dbać o dobro ludzi zawodowo (dobro duchowe rzecz jasna), a prywatnie: oscylator 3600/min.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez zAgatka » Cz, 19 paź 2006, 00:00

Karol, a nie denerwuje Ciebie w ogóle końcówka -'tka'? Ja nie mogę tego znieść - zawsze używam wtedy męskiej formy.
zAgatka
 
Posty: 554
Dołączył(a): Pn, 2 paź 2006, 23:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez =^.^= » Cz, 19 paź 2006, 14:46

zAgatka napisał(a):Karol, a nie denerwuje Ciebie w ogóle końcówka -'tka'? Ja nie mogę tego znieść - zawsze używam wtedy męskiej formy.


Denerwuje. Nie lubię w ogóle "ka".
Mysz to mysz, a "myszka" brzmi cukiereczkowato. Czasem fajnie, ale tak non-stop to nie lubię. Społeczeństwo próbuje niezależnego i dorosłego człowieka zdrobnić i "upupić".
"zAgatka" to też tak jakby z "-tka", ale tu chodzi o kalambur, jak rozumiem. :wink:

To co mam to może nie jest wcale ZA, tylko niedostosowanie społeczne, OCD, obsesyjność w zachowaniu, no i problem tożsamości.

Jeśli trzymam sie formalnego, bezosobowego wzorca, radzę sobie, bo wszystko jest jasno określone, ale jak mam nagle coś zrobić nieformalnie, gubię sie i nie wiem, jakich wskazówek się trzymać. Podręcznik określa takie reguły, ale przecież nie da się chodzić z zeszytem pełnym notatek i cytatów. Nie wiem, jak wchodzić w kontakty nieformalne.

Gdzieś ostatnio znalazałam definicję tożsamości, ona się kształtuje na drodze interakcji społecznych, porównywania, dopasowywania do grupy. Jeśli się miało za mało takich interakcji, dojrzała tożsamość może nie mieć szans się wytworzyć.

Jeszcze o kontakcie wzrokowym, podręcznik określa, ile sekund utrzymywać wzrok na czole rozmówcy, potem na poziomie oczu, nosie, ustach i podbródku. Nie moge tego zapamiętać. I w rezulatcie, nie wiem, czy już odwrócić wzrok, czy nie. Czasem zdarzało się, że ktoś patrzył na mnie i pytał "co pani jest?", "nic", "wygląda pani, jakby coś się stało". Mój głos przerzuca się z jednej konwencji w drugą, wg różnych wzorców, ale żaden nie jest głosem "z natury".
Ogólnie lubię ludzi (nie-NT i NT), teraz, gdy minął trudny okres dojrzewania, odkrywam, że są ciekawi, tylko bardzo trudno jest się teraz włączyć. Boję się, że jest już za późno.

Też macie podobne problemy? Im więcej podobieństw, tym mam większą pewność, że to ZA. I nawet zaczyna mi się podobać taka diagnoza, lepsze to niż: "dziwna", "dzika", "niesamowita" - to ostatnie słowo było używane przez osobę, która używała go w znaczeniu "niesamowite-dziwne", a nie "niesamowite-ale super!".
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez issa » Cz, 19 paź 2006, 16:22

Karol,problemy sa podobne albo takie same z czasem jedne odchodza inne przychodza...Do dzisiaj nie potrafie skupic wzroku na oczach rozmowcy-patrze
przewaznie na usta albo gdzies -na swoje rece na przyklad .Kiedy mysle o tym zeby patrzec w oczy to nie wiem o czym dana osoba mowi.Rozmawiajac zastanawiam sie gdzie powinna trzymac rece i czy sie usmiecham czy nie...
Wydaje mi sie,ze mowie spokojnie ,dowiaduje sie ,ze jestem niegrzeczna i niekulturalnie udzielam informacji...moja normalna twarz wywoluje u ludzi wlasnie opisana przez Ciebie reakcje-co ci jest?Zle sie czujesz?Stalo sie cos?...
Ja tez lubie ludzi chociaz czasami nie i to bardzo nie.Sa nielogiczni,niepoukladani i niewychowani.Roznie sie od Ciebie tym,ze problemu z tozsamoscia i uzywaniem koncowek nie mialam chociaz cale zycie preferuje ubieranie sie po mesku ,meska fryzure i mam meskie zainteresowania .To moze miec cos wspolnego z tzw."plcia mozgu"ale za malo wiem na tentemat zeby sie wypowiadac.
Jeszcze jedno.Ja tez myslalam,ze na wiele spraw jest za pozno.Nigdy nie jest tylko trzeba sie na cos uprzec i do tego dazyc.Mowi Ci to ktos kto wieksza czesc zycia przesiedzial z dala od ludzi szczesliwy w samotnosci a teraz rozmawiajacy i zalatwiajacy problemy co najmniej setce ludzi dziennie.W innym jezyku.
Avatar użytkownika
issa
 
Posty: 461
Dołączył(a): Śr, 20 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: ze stanow skupienia materii

Postprzez cozashitt » Cz, 19 paź 2006, 16:26

"Mowi Ci to ktos kto wieksza czesc zycia przesiedzial z dala od ludzi szczesliwy w samotnosci a teraz rozmawiajacy i zalatwiajacy problemy co najmniej setce ludzi dziennie.W innym jezyku."

issa, mozesz mi zalatwic wize do USA? :wink:
cozashitt
 

Postprzez issa » Cz, 19 paź 2006, 16:27

Niestety nie mieszkam w USA
Avatar użytkownika
issa
 
Posty: 461
Dołączył(a): Śr, 20 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: ze stanow skupienia materii

Postprzez =^.^= » Cz, 19 paź 2006, 20:33

Dzięki, issa. Mówiłem już gdzieś wcześniej, że nic mi tak nie imponuje jak walka z własną słabością. W moim życiu był okres walki o przyszłość, ale nigdy o normalne funkcjonowanie. Czas to zmienić. Skoro mówisz, że to możliwe, to warto spróbować. : )
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez issa » Pt, 20 paź 2006, 00:22

Karol to jest mozliwe tylko ,ze kurcze tak dla siebie ,wewnetrznie takie "normalniejsze" funkcjonowanie na zewnatrz nie daje zbyt wiele.Czlowiek ( w tym wypadku o sobie mowie) czuje sie jak kawalek niczego.Kurcze moim jedynym celem jest znalezc spokoj wewnetrzny i juz zaczynam wierzyc,ze wszystko jest mozliwe oprocz tego.Albo zyjesz w zgodzie z soba i jestes freak albo w zgodzie ze swiatem i czujesz sie jak idiot.Ale to sa moje subiektywne odczucia.Z pewnych wzgledow warto do czegos dazyc tylko czasem cel osiagniety sporo odbiega od tego co sobie wyobrazalam -ale to moze ja tak mam,wieczna nie-szczesliwosc i zawsze za malo,moglam wiecej...
Avatar użytkownika
issa
 
Posty: 461
Dołączył(a): Śr, 20 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: ze stanow skupienia materii

Postprzez zAgatka » Pt, 20 paź 2006, 01:02

Karol, ja mam często nie tylko nie-swój głos, ale też nie-swoją mimikę i gesty. Gdybym zachowywała się normalnie, byłabym jak Rachel z filmu Blade Runner. [chyba dlatego tak lubię Rachel - jest taka podobna :wink:]. Często mówię też nie-swoimi słowami [o ile nie tworzę neologizmów] - cytuję filmy, piosenki, kabarety - coś, co jest pasuje moim zdaniem do sytuacji.

W sprawie mimiki i gestów - chyba są trochę teatralne i przesadzone... ale właśnie aktorów naśladują [oni mają o wiele wyraźniejszą mowę ciała, więc łatwiej mi było zgadnąć o co chodzi].

Faktycznie - ludzie pytają czemu jestem smutna albo czy coś się stało... a to tylko taki głupi wyraz twarzy. Szczególnie, kiedy właśnie nad czymś głęboko myślę :wink:.

zAgatka to kalambur - ale kiedy ktoś zdrabnia moje imię, mam wrażenie jakbym się rozpuszczała, co wcale nie jest miłe. A przy moim wzroście zdrobnienie jest wręcz idiotyczne.
zAgatka
 
Posty: 554
Dołączył(a): Pn, 2 paź 2006, 23:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez =^.^= » Pt, 20 paź 2006, 18:22

zAgatka napisał(a):A przy moim wzroście zdrobnienie jest wręcz idiotyczne.

Oo, ja myślę, że wysoka osoba też może czasem potrzebować się "zdrobnić", w końcu zdrobnienia to wyraz czułości, do własnej osoby. :)

Przy moim niskim wzroście zdrobnienia są dołujące.

zAgatka, masz diagnozę AS?
Ja mam tylko autodiagnozę "freak".

Przejrzałem sobie to forum i widzę, że różnię się od wielu aspies np. tym, że nie jest mi dobrze z tym, co mam i dramatycznie silnie potrzebuję się zsocjalizować. Ale "Typical" to to na pewno nie jest.
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez magic » Pt, 20 paź 2006, 19:39

Karol napisał(a):Przejrzałem sobie to forum i widzę, że różnię się od wielu aspies np. tym, że nie jest mi dobrze z tym, co mam i dramatycznie silnie potrzebuję się zsocjalizować.

Jest to dość częste. Potrzeba socjalizacji przy jednoczesnym braku odpowiednich umiejętności jest chyba najczęstszą przyczyną depresji u osób z AS. Szczęśliwi ci, którym Pan Bóg nie tylko umiejętności, ale i chęci odebrał.

Co do stwierdzeń "jest mi dobrze z AS", to generalnie podchodziłbym do nich z rezerwą. Spróbuj znaleźć aspie, który nigdy nie chciał odebrać sobie życia.
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez cozashitt » Pt, 20 paź 2006, 19:49

dlaczego z rezerwa? Przy odrobinie ( czytaj kilku latach ciezkiej) pracy mozna zaprzyjaznic sie ze swoim ASem, a wtedy to juz z gorki... zero potrzeb, multum mozliwosci ;D
cozashitt
 

Postprzez magic » Pt, 20 paź 2006, 21:46

cozashitt napisał(a):dlaczego z rezerwa? Przy odrobinie ( czytaj kilku latach ciezkiej) pracy mozna zaprzyjaznic sie ze swoim ASem, a wtedy to juz z gorki... zero potrzeb, multum mozliwosci ;D

Nic niestety z tego nie rozumiem... :? Jakie potrzeby, jakie możliwości? Czy chodzi o to, że nie potrzebujesz jeść ani spać pod dachem? To są codzienne problemy wielu aspies, którzy nie potrafią znaleźć pracy, a o możliwości uzyskania renty nikt im nie powiedział. Bywa, że bardzo się starają, i nic. Dlaczego im tak trudno?

Bogu dzięki, ja nie mam takich problemów. Jestem szczęściarzem. Kilka lat zajęło mi oduczenie się od machania dłońmi przy ludziach, co czyniło mnie celem pośmiewiska. Potem przez kilka lat trenowałem jak rozmawiać przez telefon, odezwać się w sklepie itd. Samodzielność przyniósł szczęśliwy traf. Następnie przez kilka lat usiłowałem znaleźć sobie przyjaciela, różnymi sposobami (bez skutku). Teraz nowy etap: zacząłem mieszkać razem z moją dziewczyną. I po 3 tygodniach wyraźnie widać, że bez psychiatry i terapeutów się nie obędzie. Bo trudno sobie wyobrazić, abym przez kilka kolejnych lat uczył się metodą prób i błędów, jak się do mojej dziewczyny odzywać jednocześnie nie doprowadzając jej do płaczu. (Mojej dziewczynie też się terapia przyda.) Gdzie tu "z górki"? Nic nie przychodzi samo, wszystkiego trzeba się uczyć z mozołem. Dlaczego mi tak trudno?! [pytanie retoryczne]
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez issa » Pt, 20 paź 2006, 21:51

Z tego samego powodu jak kazdemu z nas jest trudno.Z As-em mozna zyc ale nie jest to pelnia zycia.Z drugiej strony nigdy nie zamienilabym swojego sposobu myslenia na bardziej NT.Dlaczego tak jest?
Avatar użytkownika
issa
 
Posty: 461
Dołączył(a): Śr, 20 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: ze stanow skupienia materii

Postprzez ktoś » Pt, 20 paź 2006, 22:54

magic napisał(a):Kilka lat zajęło mi oduczenie się od machania dłońmi przy ludziach, co czyniło mnie celem pośmiewiska.


Pytanie offtopicowe: w jaki sposób machasz dłońmi? Tak, aby palec wskazujący bezwładnie uderzał w środkowy?
ktoś
 
Posty: 124
Dołączył(a): Śr, 5 kwi 2006, 23:00

Postprzez magic » Pt, 20 paź 2006, 23:16

ktoś napisał(a):Pytanie offtopicowe: w jaki sposób machasz dłońmi? Tak, aby palec wskazujący bezwładnie uderzał w środkowy?

Na różne sposoby, ale najlepszego "kopa" daje mi machanie w płaszczyźnie prostopadłej do przedramienia, poprzez skręcanie tegoż. Nadgarstek jest ugięty pod kątem ok. 70 stopni, palce są rozpostarte i bezwładne. Ręce są rospostarte na boki i ugięte w łokciach. W sumie byłby to "autystyczny standard", gdybym trzepotał w nadgarstkach. Tak robiłem w przeszłości, ale metoda z przedramieniem pozwala na wyższą częstotliwość (ok. 7 machnięć w obie strony na sekundę), więc i satysfakcja jest wyższa. :)

A jak to wygląda u Ciebie?
magic
 
Posty: 1289
Dołączył(a): Pt, 13 sty 2006, 00:00
Płeć: M

Postprzez cozashit » So, 21 paź 2006, 08:15

magic napisał(a): Szczęśliwi ci, którym Pan Bóg nie tylko umiejętności, ale i chęci odebrał.

Co do stwierdzeń "jest mi dobrze z AS", to generalnie podchodziłbym do nich z rezerwą. Spróbuj znaleźć aspie, który nigdy nie chciał odebrać sobie życia.


Nie twierdzilem magic, ze kazdy ma z gorki itp, ale mi na przyklad bog odebral checi do niektorych rzeczy, a umiejetnosci staram sie sobie zalatwic na lewo :wink:
Moge jednak powiedziec, ze mi jest z AS coraz lepiej, po prostu dociera do mnie ze to cos ma wiele zalet. Oczywiscie wszystko zalezy od indywidualnych cech - ja na przyklad nie macham rekami, no i nie wyobrazam sobie zeby ktos plakal po tym jak sie do niego (do niej) odezwe. Sa, niestety, dla rownowagi, problemy ktore mnie niszcza w inny sposob i staram sie z nimi walczyc, tak jak ty, i to mialem raczej na mysli, piszac zartobliwie, ze potem juz bedzie z gorki ( jak juz je zwalcze :wink: ).

Co do potrzeb, to wydawalo mi sie ze wszyscy tutaj maja jakos ich mniej. Pojawiaja sie jak widze glosy typu 'tak naprawde to AS chcieliby bardzo pojsc na imprezke, miec 10 kolezanek i robic z nimi zakupy godzinami, upijac sie z kolegami po meczu itp itd, ale ze nie potrafia i nie moga, to klamliwie i obludnie pisza ze im to niepotrzebne' - nie bede pisal za wszystkich, ale ja sie nie czuje wcale gorzej z tego powodu ze nie potrzebuje zyc tak jak inni. Aj miin it.

A mozliwosci... czyzbym was przecenil, drodzy przyjaciele :P ??
cozashit
 
Posty: 84
Dołączył(a): N, 8 paź 2006, 23:00

Postprzez ktoś » So, 21 paź 2006, 11:50

magic napisał(a):A jak to wygląda u Ciebie?


Oprócz opisanego przeze mnie "trzepania" (stosowanego zwykle w stanie euforii) uskuteczniam również machanie przedramieniem "z góry na dół" - tak, aby bezwładnie podążała za nim dłoń. Ciężko mi jednak stwierdzić, czy to wszystkie sposoby.
ktoś
 
Posty: 124
Dołączył(a): Śr, 5 kwi 2006, 23:00

Postprzez =^.^= » So, 21 paź 2006, 19:44

A jak nazwać kogoś, kto nie jest aspie, albo nie jest tego pewien, a ewidentnie nie jest typowy (NT) ?
Wymysliłem: NNT (Neuro Non Typical). : )
=^.^=
 
Posty: 124
Dołączył(a): Wt, 4 lip 2006, 23:00

Postprzez daze » So, 21 paź 2006, 20:00

Akurat ja może nie chce "miec 10 kolezanek i robic z nimi zakupy godzinami" ;) ale jestem zwierzem stadnym i mam dosyć silne potrzeby społeczne - nie umiem być sama, nie lubię być sama, boję się być sama; jestem straszną gadułą i muszę mieć do kogo gadać. (a przynajmniej kiedyś byłam...pewnie dlatego większość osób miała mnie dosyć po pewnym czasie ;))
I właśnie czasem mi odbije to kłamliwie i obłudnie twierdze ze mi to niepotrzebne (chociaz wtedy akurat faktycznie jestem swiecie przekonana ze ludzie sa zrodlem moich wszystkich problemow i fajnie by bylo gdyby ich nie bylo - ale koniec koncow wychodzi szydlo z worka :P)

Nie moge byc pewna ze mam AS (nie mam diagnozy) ale wydaje mi sie, ze wiele autystykow ma podobne odczucia (moze nie tak nasilone). Nastawienie typu "to mi niepotrzebne" chyba zreszta nie jest jakies wrodzone czy cos (tzn. w pewnym momencie zauwazasz ze kontakty ci sie nie opłacają i więc stwierdzasz ze ich nie chcesz, nie to ze nie chciales od poczatku.)
Avatar użytkownika
daze
 
Posty: 737
Dołączył(a): Pt, 8 wrz 2006, 23:00
Lokalizacja: wawa.

Postprzez asperger » So, 21 paź 2006, 20:39

daze napisał(a):Akurat ja może nie chce "miec 10 kolezanek i robic z nimi zakupy godzinami" :wink: ale jestem zwierzem stadnym i mam dosyć silne potrzeby społeczne - nie umiem być sama, nie lubię być sama, boję się być sama; jestem straszną gadułą i muszę mieć do kogo gadać. (a przynajmniej kiedyś byłam...pewnie dlatego większość osób miała mnie dosyć po pewnym czasie :wink:)

Ja właśnie też jestem gadułą. Lubię rozmawiać z dziewczynami w szkole, chociaż nie potrafię rozmawiać za bardzo na "codzienne tematy", tylko na jakieś filozoficzne itp.
asperger
 
Posty: 1519
Dołączył(a): So, 18 mar 2006, 00:00

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 245 gości