zAgatka napisał(a):Ciekawą rzecz zauważyłam - też czasem sobie coś podaję z jednej ręki do drugiej, zamiast od początku tą drugą ręką sięgać, chociaż mogę [Dominik zdaje się tak robić - mógłby sięgać te papiery lewą ręką spokojnie].
zAgatka napisał(a):Dziwi mnie sposób, w jaki Justyna trzyma lutownicę [...]
zAgatka napisał(a):Jak to jest z Wami - możecie spokojnie wykonywać czynności 'taśmowe' bez obawy, że nagle kompletnie zapomnicie jak to się robi albo coś przeoczycie czy zmienicie nagle kolejność czynności?
Mam dokładnie tak samo.Ygramul napisał(a):Nigdy nie pracowałam przy taśmie, całe szczęście, ale gdy wykonuję jakieś czynności rutynowe, to muszę stale o nich myśleć, bo się gubię. Np. jeśli się zamyślę w czasie porannych przygotowań, to kończy się tym, że w jednej skarpetce i ze szczoteczką do zębów w dziobie lecę do kuchni robić sobie śniadanie. Nie ważne co robię, i tak co chwilę bezwiednie przerywam i zagapiam się, albo np. wstaje z krzesła i robię rundkę po pokoju, albo coś dotykam, przestawiam, takie tam. Praca przy taśmie by mnie zabiła.
magic napisał(a):To właśnie miałem na myśli pisząc, że będzie to przedsiębiorstwo niedochodowe. Środki unijne nie biorą się z nieba, tylko z podatków płaconych przez firmy, których pracownicy zarabiają zarówno na swoje pensje, jak i na wszystkie wydatki dodatkowe, i jeszcze na podatki, z których część trafia później do Pracowni Rzeczy Różnych w formie dotacji.
magic napisał(a):Rękodzieło może być dość zyskowne, choć trzeba dużo szczęścia aby się wstrzelić w gusta rynku.
Oglądałem filmik o Pracowni który pokazuje 3 pracowników. Jestem pełen podziwu dla pracy Justyny (zwłaszcza dla pełnego gracji posługiwania się lutownicą, czego ja zupełnie nie potrafię).
To co robią Dominik i Rafał to jednak masówka, gdzie ciężko uzyskać godziwe wynagrodzenie proporcjonalne do włożonego wysiłku. (Ale też ich podziwiam, to wcale nie jest łatwa praca.)
zAgatka napisał(a):Jak to jest z Wami - możecie spokojnie wykonywać czynności 'taśmowe' bez obawy, że nagle kompletnie zapomnicie jak to się robi albo coś przeoczycie czy zmienicie nagle kolejność czynności?
Zawsze się dziwiłam jak perkusiści dają radę grać [pomijając już fakt, że każda kończyna robi co innego - kosmos].
Rękodzieło wcale się tak łatwo nie sprzedaje - kupujący i tak zawsze uważają, że jest za drogo. Albo się rozwali, bo nie jest wiele warte - jak amator może zrobić coś bardziej trwałego niż coś, co zrobi fabryka.
magic napisał(a):A ja podziwiam każdego kto trzyma lutownicę w jakikolwiek sposób. Ja próbowałem się z nią zmierzyć tylko raz, na lekcji ZPT w szkole. Trzeba było zlutować sześcian z 12 drucików. Kolegom jakoś się to udawało, ale jedynym efektem mojej pracy były poparzone palce. Nauczyciel w końcu zabrał mi lutownicę i kazał poniechać dalszych prób.
Ciekawi mnie, jakoręczni sa aspie? Slyszalam ze praworeczni patrza bardziej na calosc, a leworeczni skupiaja sie na detalach... to takie szparagowe
daze napisał(a):
A co do oburecznosc i recznosci ogólnie. Ciekawi mnie, jakoręczni sa aspie? Slyszalam ze praworeczni patrza bardziej na calosc, a leworeczni skupiaja sie na detalach... to takie szparagowe
rytr napisał(a):A perkusja to obłęd - koordynacja i wogóle. Dla mnie jak cos "nie z tej ziemi", że ktos tak potrafi!
rytr napisał(a):Podziwiam wszystkich, ktorzy psoługuja sie sprawnie narzedziami jakimikolwiek, nawet igłą i nitka;)
Co do perkusji, to grania na niej nie nazwałabym czynnością rutynową. (...) Trudniej jest mi się skupić przy podstawowych ćwiczeniach i, np. po 2 min jednostajnego, powtarzalnego rytmu myśli mi odpływają i nagle wszystko się rozlatuje. Poza tym jednostajne uderzanie wprowadza mnie w trans i dosłownie zasypiam przy instrumencie.
zAgatka napisał(a):To miałam na myśli - wprawdzie nie umiem na niczym grać, ale słuch mam. W typowych np. rockowych utworach partie perkusji potrafią całą zwrotkę się nie zmienić aż do przejścia w refren [i jedynie samo przejście brzmi na bardziej technicznie skomplikowane, bo refren jedzie inny ale podobnie jednostajny rytm]. To miałam na myśli pisząc o perkusji w kontekście powtarzających się czynności. Bardziej ambitne zespoły [czy bardziej ambitni perkusiści] mają o wiele 'gorzej' ... i nie rozumiem dlaczego wśród muzyków panuje opinia [podobno], że perkusiści nie są 'najostrzejszymi strzałami w kołczanie'. Moim zdaniem jeśli ktoś potrafi zwracać uwagę na tyle rzeczy jednocześnie, nie pogubić się i jeszcze wiedzieć jak się nazywa przy tym wszystkim , to to nie jest głupi człowiek.
mozliwe, mi akurat byc sie zdayzlo obureczną i przy tym praktycznie stron nie odrozniamhari napisał(a):no jest akurat na odwrot :]
Mało znam osób z asd (stwierdzonym) ale mam takie same doswiaczenia. Czyli moja teoria sie potwierdza mimo wszystko :>rytr napisał(a):Ale z empirii - znacznie wiecej niż "wogóle" spotykam wsród ludzi z ASD (wogóle, nie tylko ZA) osób leworecznych.
rytr napisał(a):A wogóle to chce powiedziec, że sie bardzo głupio czuje odnosnie tej dyskusji o Pracowni. Zeby nie było - nieczego nie promuje, po prostu podoba mi sie ta idea i juz.
rytr napisał(a):W 8 klasie podstawówki byłam poważnie "zagrożona" z ZPT był to jeden z przedmiotów, przez które miałam "zostac na drugi rok" w ostatniej klasie podstawówki (!).
Pracownia, myślę, jest fajnym początkiem. Ale jeszcze fajniej by było, gdyby ludzie autystyczni mogli pracować też przy czymś 'większym i poważniejszym', niż firmowe upominki czy 'pierdołki' do tzw. galerii
ale projekt można 'odpalić' równolegle. [znowu się idealista odezwał...]
mozliwe, mi akurat byc sie zdayzlo obureczną i przy tym praktycznie stron nie odrozniamhari napisał(a):no jest akurat na odwrot :]
rytr napisał(a):Mało znam osób z asd (stwierdzonym) ale mam takie same doswiaczenia. Czyli moja teoria sie potwierdza mimo wszystko :>
magic napisał(a): Nie mogę jednak powiedzieć, że podoba mi się otaczająca to przedsięwzięcie propaganda, do której zaliczam zarówno ową okropną reklamówkę, jak i gadki o "ekonomii społecznej". Zalatuje mi to mydleniem oczu.
rytr napisał(a):I co - miałaś komisa z szydełkowania?
Mówiąc poważnie, zastanawia mnie stosunek nauczycieli do Ciebie. Mnie z przedmiotów typu ZPT, plastyka czy WF podciągano stopnie, aby "nie psuć świadectwa dobremu uczniowi".
Nikt z mojej klasy - ani w podstawówce, ani w liceum - nie został na drugi rok. Zagrożonych zawsze jakoś wyciągano.
Inny trop niejako to potwierdzajacy to oczywscie teoria ekstremalnego meskiego mozgu , jak wiadomo mezczyzni glownie posluguja sie wlasnie lewa, a kobiety prawa - i prosze mi tutaj nie imputowac seksizmu mam
na mysli stereotypowe postrzeganie sprawy.
Równolegle w ramach tego programu właczania społęcznego osób z autyzmem prowadzą tez zmasowaną edukację specjalistów w kraju, żeby powstawało jak najwięcej osrodków róznego typu dla ludzi z autyzmem. No i to daje tez fajne efekty. Powstaje nowy osrodek w Zielonej GOrze, we Wrocławiu takze Przedsiębiorstwo dla dorosłych, nasza poradnia, w Olsztynie klasy przysposabiające do pracy.
rytr napisał(a):No i zdałam;) Panie z podstawowki były bardzo wsciekłe.
rytr napisał(a):Ja byłam "zagrożona" co rok od 4 klasy podstawówki. Z róznych przedmiotów. Nigdy nie zostałam, dawałam sobie z nimi rade, ale nikt tez mnie nie "wyciagał". To była walka.
rytr napisał(a):Dopiero w 3 klasie LO pomagała mi wychowawczyni i zastepca dyrektora w uregulowaniu mojej szkolnej sytuacji.
Skąd wiesz że była zdolna w pojęciu szkolnym? Ja też byłam zdolna niby a miałam takie same problemy. Oceny w szkole mają ***** wspólnego z inteligencją czy zdolnościami (z moich obserwacji). Poza tym nauczyciele mogli się uwziąść.magic napisał(a):Nie pojmuję tego; przecież jesteś zdolna, skąd więc aż tak złe stopnie?
Przecież chciały ją posadzić na drugi rok. Miały sie cieszyc ze ona przegraly a ich wrogowi sie udalo? Jagby zalezalo na dobru to by ja przepuscili.magic napisał(a):Czy nie powinny się raczej cieszyć, że Ci się udało?
daze napisał(a):Skąd wiesz że była zdolna w pojęciu szkolnym? Ja też byłam zdolna niby a miałam takie same problemy. Oceny w szkole mają ***** wspólnego z inteligencją czy zdolnościami (z moich obserwacji).
daze napisał(a):Przecież chciały ją posadzić na drugi rok. Miały sie cieszyc ze ona przegraly a ich wrogowi sie udalo?
Chodzi o to, ze ktos jest inteligentny i ma dużo talentów, ale nie radzi sobie w szkole, bo jego typ inteligencji jest do niej nieprzystosowany.Co to znaczy "zdolny/a, ale nie w pojęciu szkolnym"?
magic napisał(a):Właśnie tego nie rozumiem, bo ja byłem zdolny "w pojęciu szkolnym". W podstawówce miałem opinię kujona, choć nim wcale nie byłem. Wpadłem raz w osłupienie widząc kolegę ślęczącego nad podręcznikiem do fizyki; nie wpadło mi wcześniej do głowy, że można tak robić. Czego tu się uczyć?
magic napisał(a):Właśnie tego nie rozumiem, bo ja byłem zdolny "w pojęciu szkolnym". W podstawówce miałem opinię kujona, choć nim wcale nie byłem. Wpadłem raz w osłupienie widząc kolegę ślęczącego nad podręcznikiem do fizyki; nie wpadło mi wcześniej do głowy, że można tak robić.
Co prawda lekcje odrabiałem pilnie (zresztą co innego robić po szkole?) - w ciągu całej mojej edukacji zawaliłem tylko 2 prace domowe (z polskiego, raz w podstawówce i raz w liceum).
Co to znaczy "zdolny/a, ale nie w pojęciu szkolnym"?
magic napisał(a):To już zupełna czarna magia. Dlaczego nauczycielki miałyby chcieć posadzić uczennicę? Czy miały z tego powodu jakieś profity?
marcza napisał(a):a po drugie - całościowe zgłebiane tematu - ciężko jest być dobrym ze wszystkiego i jednocześnie mieć radość z nauki o tym. Ja wolę poznać mniej a "do kości" niż masę tematów tylko powierzchownie.
rytr napisał(a):widac podobne doswiadczenia czesto daja inne efekty. [...] jakis taki zawiazał sie front nauczycieli, ktorzy pragneli wykazac, ze nie jestem zadnym "zdolnym" dzieckiem tylko debilem.
rytr napisał(a):Zawsze mnie w szkole wkurzało powierzchowne traktowanie tematów. A nauczyciele dostawali furii, bo sie za czesto dopytywałam o szczególy na temat ktorych nie mieli pojecia. Co gorsza, jak mi nie odpowiedzieli, to ja w domu szukałam odpowiedzi i na anstepnej lekcji "ogłaszałam", że "ja już wiem" i wygłaszałam niepytana, oczywiscie odpowiedz na swoje pytanie;) No to chyba trudno sie dziwic, ze mnie nie znosili i nauczyciele i koledzy;)
rytr napisał(a):No, ja sie tu bardzo wykładałam - czesto zapominałam o zadanych pracach.
rytr napisał(a):Mimo niecheci do mni e, co ciekawe panstwo nauczyciele bardzo mnie co roku namawiali do udziału w olimpiadach (debila?) ale ja odmawiałam, mowiac zgodnie z prawda, ze nie widze sensu takiego wspolzawodnictwa, a poza tym nie lubie tego.
omon napisał(a):
Nie rozumiemy hierarchi społecznych stada. Nauczyciel/pracodawca tez się nas boi i żąda przedewszystkim szacunku i podpożądkowania. Stado wilków - jedna całość, jedna breja jesteś trybem w maszynie etc when im move you move
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 319 gości