po co podawałaś się za faceta i zmieniałaś swój wiek.. to jest chyba tzw. Trollowanie nikt tego nie lubi jak się go robi w balona.. a inteligentni ludzie wyczują z kim mają do czynienia.. po co kłamać.. wystarczy być sobą, ja też mam fobię społeczną, czasami boję się wyjść z pokoju, (wynajmuję pokój) boję się urzędów, w małym sklepie źle się czuję, do fryzjera nie chodzę.. ale do osób które znam, i ufam, nie mam lęku, jestem czasem za bardzo rozgadany, szczególnie na moje tematy.. jednak moje poczucie straty czasu nie jest tak ważne, trochę w życiu doznałem radości i jeszcze doznam.. tak myślę.. pozdrawiam..Też tak macie napisał(a):. A tu... Jestem skrajnie dziecinna, parę lat temu udzielałam się przez krótki czas na portalu Wirtualnej Polski i choć dodałam sobie lat by być traktowana poważniej, ludziom było nie w smak co piszę (choć pisałam poważnie, inteligentnie i rozsądnie); pamiętam, ze ktoś poirytowany tym co pisze, zapytał: "chłopie, ile ty masz lat żeby wypisywać takie brednie?" (dla żartu zmieniłam sobie płeć)
Ja też się wspaniale zapowiadałem. Choć właściwie to mimo wszystko całkiem nieźle mi idzie (może poza sławą, ale jednak chyba wolałbym nie :) ).Też tak macie napisał(a):A najlepsze jest to, ze jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą Lubiłam igrać ze znanym mi z niezliczonych filmów obrazem: moi niegdysiejsi szkolni prześladowcy pracują w myjni samochodowej, ja zdobyłam sławę i pieniądze.
To (wp.pl) to chyba nie jest najlepsze miejsce i najlepsze okoliczności do wyrażania siebie. Tego typu internetowe tabloidy najlepiej jest chyba omijać. Ja trzymam się z dala od internetowego mainstreamu (włączając w to mainstream no-lajfów - tzn. jestem chyba no-lajf do kwadratu :D).Też tak macie napisał(a):A tu... Jestem skrajnie dziecinna, parę lat temu udzielałam się przez krótki czas na portalu Wirtualnej Polski i choć dodałam sobie lat by być traktowana poważniej, ludziom było nie w smak co piszę (choć pisałam poważnie, inteligentnie i rozsądnie); pamiętam, ze ktoś poirytowany tym co pisze, zapytał: "chłopie, ile ty masz lat żeby wypisywać takie brednie?" (dla żartu zmieniłam sobie płeć) a ktoś odpowiedział: "e, to jakiś małolat, pisał, ze ma 34 lata, ale ja sądzę, ze w rzeczywistości ma może z 15 bo nikt dorosły by takich czarno-białych bzdur by nie pisał.
Kiedyś też odczuwałem, że zmarnowałem najlepsze lata mojego życia. W tej chwili i tak nie ma to dla mnie większego znaczenia - przecież czasu nie cofnę, a nigdy nie jest za późno, by być szczęśliwym.Też tak macie napisał(a):Nie przeżyłam tego co ktoś w moim wieku przeżyć powinien, całe życie przeszło mi na czytaniu i oglądaniu TV, a nawet gdybym teraz zaczęła żyć na całego, to i tak zmarnowałam tyle lat - tych najlepszych, lat młodości. Nie chodzi mi tu o pocieszanie, po prostu o podzielenie się Waszymi przeżyciami w tej kwestii. Też tak macie?
Fajnie, ale po jakiego wała to doświadczenie? (No i ciekawi mnie, czy wypadałoby również w tym wieku mieć HPV? :D ) Ja bym wolał niedoświadczoną (najlepiej zupełnie) kobietę - o wiele łatwiej w takim wypadku o wzajemne dopasowanie własnych oczekiwań seksualnych, brak "doświadczenia" nie przynosi ze sobą jakichkolwiek przyzwyczajeń, jakichkolwiek przykrych wspomnień i zahamowań.Też tak macie napisał(a):Albo: "mam 28 lat i jestem dziewicą, czy uważacie, ze taki wiek to aż taka straszna starość na stratę cnoty?" Chórek: "no wiesz,może skoro dopiero teraz dojrzałaś do zmiany tego stanu rzeczy, to nie szkodzi, każdy musi do tego dojrzeć w swoim tempie, ale powiedzmy sobie szczerze, najlepiej jest zacząć za młodu bo w tym wieku to już przydałoby się mieć jakieś doświadczenie".
jeśli nadal spędzasz życie samotnie i chcesz to zmienić to porozglądaj się np. po tym forum. Myślę że łatwiej jest budować związek z kimś kto tak samo nie ma doświadczenia albo Twój brak doświadczenia nie jest dla niego problemem :)Też tak macie napisał(a):Wcale nie czuję się dorosła, nie mam żadnych doświadczeń zwyczajnych dla kogoś w moim wieku (związki, praca, samodzielne mieszkanie czy choćby wyjazdy wakacyjne bez mamusi, a z koleżankami lub partnerem itp.), podczas gdy inni ludzie w moim wieku na poszczególnych etapach życiowych oddawali się zwyczajnym dla tychże rozrywkom, ja po powrocie z przedszkola, a później szkoły i studiów wracałam do domu, włączałam TV, a później komputer, sięgałam po książkę itp. i tak spędziłam całe życie - samotnie
Krzyś napisał(a):Ja też się wspaniale zapowiadałem. Choć właściwie to mimo wszystko całkiem nieźle mi idzie (może poza sławą, ale jednak chyba wolałbym nie ).
Amelia napisał(a):Do autorki wątku: jaki ładny długi i szczery post I wszystkiego najlepszego z okazji urodzin
Wcale nie piszesz jak osoba dziecinna, choć wierzę Ci, że masz mało doświadczeń życiowych.
Amelia napisał(a):
To chyba jest to, o czym wspomniałaś - pozbycie się złudzeń i to jest świetne uczucie. Mimo braku dojrzałości psychicznej..
Na podstawie moich - mimo wszystko dość skromnych - doświadczeń mogę stwierdzić, że większość dziewcząt z Zespołem Aspergera (nigdzie nie napisałaś, że masz ZA, ale czytając Twoje posty automatycznie zaczynam myśleć, że pewnie tak) jest ponadprzeciętnie ładna. Zresztą, z tego co czytam na forum, to chłopców też. Jednocześnie osoby z ZA równie często, jak są ponadprzeciętnie ładne, mają też obniżoną albo zupełnie nieadekwatną ocenę własnej wartości.To znowu ja napisał(a):przyznaję się do tego z niechęcią bo wiem, że to brzmi obiektywnie rzecz biorąc nierealistycznie, choć z pewnością jako osoby dobrze wychowane nie będziecie się śmiać - nie posługująca się zbyt dobrze angielskim, niespecjalnie ładna (...)
Jeśli wchodzenie w związki Cię nie interesuje - nie masz takich konkretnych potrzeb z piramidy Maslowa, to OK - próba włożenia kwadratowego klocka do okrągłej dziurki raczej nie jest dobrym pomysłem (to metafora, w której kwadratowy klocek to np. Ty a okrągła dziurka to np. wymagania/oczekiwania społeczne) (w przypadku wielu dziewcząt z Zespołem Aspergera, moje informacje zebrane na podstawie z całą pewnością niereprezentatywnej grupy, sugerują, że takich potrzeb może zwyczajnie nie być, a wchodzenie w związki często bierze się stąd, że tak "wypada" etc, co oczywiście nie powoduje, że w takim związku nie może być fajne)To znowu ja napisał(a):Nie chodzi mi tu o wchodzenie w związki (zresztą nawet gdyby interesowałoby mnie wchodzenie w takowe, to wytrzymałabym wyłącznie z kimś podobnym do mnie, a o takiego trudno),
np. mi wystarcza kilka (1-2), ale bardzo bliskich relacji (bliskich przyjaźni) i nie bardzo widzę w tym problem (:To znowu ja napisał(a):ale po prostu o posiadanie przyjaciół - inni mają ich wielu,
przyjaźń nie polega na oferowaniu sobie czegokolwiek - tylko na przyjaźni - wiem, że moja definicja i tak nikomu nie przybliży istoty sprawy (zwłaszcza, że jest rekurencyjna), tym niemniej chyba mało kto potrafi podać definicję przyjaźni. Niezależnie od tego masz wystarczająco dużo do zaoferowania jakiemuś swojemu hipotetycznemu przyjacielowi (szowinistyczny trochę ten język polski).To znowu ja napisał(a):a nawet gdybym się zakolegowała z kimś takim jak ja, to mimo że sama nie mam za wiele do zaoferowania w tej materii,
z całym szacunkiem, ale np. ja nie uważam siebie za "wybraka" ;)To znowu ja napisał(a):czułabym się skrępowana przed innymi świadomością tego, że mogę kolegować się tylko z innymi "wybrakami"
Normalny człowiek - oczywiście w zależności od swojej zmienności osobniczej - może chcieć mieć z Tobą (czy ogólnie z osobą z ZA) bardzo dużo wspólnego na stopie koleżeńskiej.To znowu ja napisał(a):bo normalny człowiek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego na stopie koleżeńskiej. Po prostu swój ciągnie do swego.
miałam dokładnie identycznie .... no cóż nie spełniam oczekiwań ... nie mam długiego CV, nie jeżdżę na zjazdy szkolne, nie działam w samorządzie lokalnym, nie należę do żadnej partii...Też tak macie napisał(a):A najlepsze jest to, ze jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą
na zwykłych forach, miałam dokładnie tak samo, a jestem starasz od ciebie... i co więcej mnie życie specjalnie nie oszczędzało, mam sporo doświadczeń, a mimo to ludzie mi pisali "dziecko, co ty wiesz o życiu, że tak piszesz", tylko mnie to złościło, więc szybko rezygnowałam.To znowu ja napisał(a):próbowałam pisać na różnych forach (zawsze rezygnowałam po paru tygodniach bo ludziom jakoś nie podobało się to co piszę) i rezultat był taki, że choć miałam wówczas 25-27 lat, wszyscy brali mnie za 10 lat młodszą - z uwagi nie na sposób pisania, lecz np. czarno-białe widzenie niektórych spraw i sztywność w myśleniu
bo właśnie najważniejsza jest ta "siła przebicia" niestety.To znowu ja napisał(a):Zresztą z przebiciem się w jakiejkolwiek sferze showbiznesu, sportu, sztuki, pisarstwa etc. to i tak jest tak, że biorąc pod uwagę prawa statystyki, nawet nie wiem jak uzdolniona, atrakcyjna itp. osoba ma niewielkie szanse by stać się kimś. Z drugiej strony, Waris Dirie została przecież modelką pochodząc ze środowiska tak prymitywnego, że nie odebrała żadnej edukacji, włączając w to choćby wiedzę, ze poza jej ojczystą Somalią żyją ludzie mający inny kolor skóry niż czarny i jak używać toalety, nie mówiąc już o czytaniu i pisaniu, a nawet najuboższa i najbardziej patologiczna rodzina żyjąca w cywilizowanym europejskim kraju ma się dokładnie nijak do takiego środowiska pochodzenia. A jednak jej się udało
Też tak macie, że czujecie się jakbyście stracili swoje najlepsze lata, jakbyście przeputali je na siedzenie przed kompem i z nosem w książkach?
jako dziecko wspaniale wprost się zapowiadałam, ludzie przekonani byli, ze wyrosnę na nie wiadomo kogo, bystrość, bardzo dobre oceny, możliwość porozmawiania ze mną praktycznie jak z dorosłą
ale po prostu o posiadanie przyjaciół - inni mają ich wielu, a nawet gdybym się zakolegowała z kimś takim jak ja, to mimo że sama nie mam za wiele do zaoferowania w tej materii, czułabym się skrępowana przed innymi świadomością tego, że mogę kolegować się tylko z innymi "wybrakami" bo normalny człowiek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego na stopie koleżeńskiej. Po prostu swój ciągnie do swego.
z całym szacunkiem, ale np. ja nie uważam siebie za "wybraka"
Kropka
eh no znowu Ci "LUDZIE"
Nie można by ich tak "olać" i zająć się sobą?
Nie porównywać się?
Przestać starać się spełniać oczekiwania?
Przynajmniej u mnie to działa
cały czas nad tym pracuję...Andegavennia napisał(a):Kropka,mozesz powiedziec czy zawsze tak mialas (wnioskując z poprzednich roznych wpisów chyba tak?) czy jakos to w sobie musialas wypracowac?
To znowu ja napisał(a):A nawet gdybym się zakolegowała z kimś takim jak ja, to mimo że sama nie mam za wiele do zaoferowania w tej materii, czułabym się skrępowana przed innymi świadomością tego, że mogę kolegować się tylko z innymi "wybrakami" bo normalny człowiek nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego na stopie koleżeńskiej. Po prostu swój ciągnie do swego.
Myślę, że ważne jest też, zdać sobie sprawę jak dużo jest w około nas propagandy, indoktrynacji ... musisz ubierać się tak, mieć to, być tam, kupować tylko to itd itp... ludzie porównują się ze sobą i próbują prześcignąć się nawzajem .... jeśli wychodzi się poza ten zaklęty krąg wyścigu szczurów, to świat zaczyna wyglądać zupełnie inaczej...
... dla mnie takim momentem było odkrycie na czym polega przemysł kosmetyczny - od tego się zaczęło, od czytania składów i odkrycia jakie to jest wielkie naciągnie ...
... ostatnio znajoma na zakupach powiedziała "te buty podobały by mi się bardziej gdybym kupiła je w X (bardzie prestiżowy sklep) a nie w Y"... ona "kupuje" tę propagandę, nie patrzy na produkt a patrzy na jego image ... mnie dziś takie rzeczy po prostu śmieszą ... nie ma we mnie przymusu posiadania tego czy tamtego, aby podkreślić swój status społeczny ... to oprócz dobrych produktów za grosze zapewnia WOLNOŚĆ, uwalnia od społecznych konwenansów...
....postrzegasz ludzi wokoło tak: Obrazek
Andegavennia napisał(a):Niestety nie podążając za tymi trendami skazuję się na wyłączenie z kręgów, przeciez to bylo juz od przedszkola, gdzie dzieci ktore mialy lepsze zabawki i bogatszych rodzicow bawily sie w swoim kregu, a reszta byla z niego wyłączona.
Nie wiem czy chce zyc jako taki ktos niby bardziej refleksyjny,ale skazany na samotnosc. Jak taki dziwoląg.
Takie postacie nierozumianych filozofów czy pseudo-filozofów nie pasują do tych czasów.
kompatybilnych ludzi,
Andegavennia napisał(a):kompatybilnych ludzi,
A gdzie takich mozna dostac ?
Jak sie odstaje od normy to ciezko.
hmm ja myślę, że posiadanie doktoratu o niczym nie świadczy ... styl życia to jest coś innego niż tylko wykształcenie.Andegavennia napisał(a):Wiem, ze jest propaganda i indoktrynacja, przeciez sama to chciałam tępić
Ale jakoś ci wykształceni wszechstronnie, wydawaloby sie niegłupi ludzie (skoro ktos ma np. doktorat z matematyki) kupują te sztuczki. Jakis fun z tego mają, sprawia im to dziką radochę, skutecznie nakręca i motywuje.
Moze są ich świadomi, ale mimo to im to nie przeszkadza,a wręcz jara.
nie wiem, ja nie chodziłam do przedszkola .... ale swoim dzieciom nie kupuję drogich zabawek, ich szpanujących kolegów tępię .... wspieram te wartości, które mnie wydają się odpowiednie, a nie te które promuje większość ... i o dziwo to działa!Andegavennia napisał(a):Niestety nie podążając za tymi trendami skazuję się na wyłączenie z kręgów, przeciez to bylo juz od przedszkola, gdzie dzieci ktore mialy lepsze zabawki i bogatszych rodzicow bawily sie w swoim kregu, a reszta byla z niego wyłączona.
marcinw
A to, że łatwo nie jest to ja wiem. Chociażby na moim przykładzie, ja kogoś względnie kompatybilnego (na tyle, aby mieć ochotę razem pomieszkać przez dłuższy okres czasu) pierwszy raz spotkałem niedawno, no i prawie że na antypodach, aby było zabawniej
Andegavennia napisał(a):Takie szukanie tez może zmęczyć. Zanim sie kogoś pozna, mija czas. I tak w kółko. Jak juz sie znajdzie, to z kolei tej osobie nie pasuje. Ściągam swoje sieci z morza, teraz szansę będzie mieć tylko tajemnicza syrenka, którą zła fala wyrzuci na brzeg
Andegavennia napisał(a):Takie szukanie tez może zmęczyć. Zanim sie kogoś pozna, mija czas. I tak w kółko.
Warunkiem koniecznym aby uznać kogoś za wartego zainteresowania jest to, aby gadanie czy przebywanie razem nie męczyło, tylko było fajne. Jeśli nie jest to pozostaje sobie darować taką znajomość. W tym nie ma nic męczącego.
Ale czy jest inny sposób?
Andegavennia napisał(a):A co jeśli na początku, i pozniej przez dlugi czas jest fajnie, a potem juz nie?
Z pocżatku wydaje sie cacy, a pozniej widzi wiecej minusow, albo zwyczajnie okazuje sie ze to nie to,co sie chcialo.
A to nie jest ta różnica pomiędzy zakochaniem a miłością?Andegavennia napisał(a):A co jeśli na początku, i pozniej przez dlugi czas jest fajnie, a potem juz nie?
Z pocżatku wydaje sie cacy, a pozniej widzi wiecej minusow, albo zwyczajnie okazuje sie ze to nie to,co sie chcialo. Im wiecej o kims wiemy, tym mniej zagadkowy i fascynujący sie staje.
jest też granica zaufania po przekroczeniu, której można robić rzeczy, które nie udają się z nowym partneremAndegavennia napisał(a):Jest pewna granica tajemniczości, za którą kazda osoba przestaje byc atrakcyjna także seksualnie, chocby nie wiem jak dobrze wyglądała
akie osoby mogą naprawdę dużo krzywdy sprawić. Co więcej osoby z czasem poznasz, ich tajemnice - i co wtedy ? - zaczniesz się kimś innym interesować, a tę osobę porzucisz i uznasz, że Cię nie interesuje ?
marcinw
Ja wtedy uczciwie stawiam sprawę i myślimy razem, czy czasem nie trzeba tego zakończyć. Jeśli obydwoje nie uznamy, że warto kontynuować, no to kończymy. Po czymś takim i tak jestem bogatszy o ciekawe doświadczenia oraz masę dobrej zabawy kiedy to trwało. Widzisz tu jakiś problem albo jakąś wielką uciążliwość?
Andegavennia napisał(a):No i skoro to,ze z poczatku ktos nam sie wydaje ok i jest nam z nim dobrze, nie gwarantuje,ze po chocby krotkim czasie tez tak bedzie, to rownie dobrze mozna by probowac z osobami,ktore wydają się nam nie-ok.
Andegavennia napisał(a):Chyba chodzi w tym właśnie o szerokie horyzonty intelektualne. Może śmiesznie to nazywać tajemnicą, ale dla mnie osoby, które mają wysoki intelekt i znają się na ścisłych rzeczach, o których ja nigdy nie będę mieć pojęcia, noszą w sobie właśnie taka pasjonującą tajemnicę
Kris
Z kolei kobiety podobno na początku kręci męski intelekt, być może dlatego piszesz :-P :
Andegavennia napisał(a):chodzi o to, żeby daną osobę dało się wciąż odkrywać, by nie skończyło się tak, że po 3 miesiącach mam wrazenie, ze przeczytałam tę książkę do końca.
Andegavennia napisał(a):Nie, tylko trochę mnie dziwią procesy, ktore najpierw prowadzą do zafascynowania się kims, a pozniej znajdowania racjonalizacji na to, ze to jednak byla najwieksza pomylka zycia :F
marcinw
Wg mnie dramatyzujecie
Andegavennia napisał(a):Powoli dochodzę do nieśmiałego wniosku,ze wbrew powszechnej gadce nie wszyscy są stworzeni do bycia z kimś.
Marcin napisał(a):W kimś toksyczynym możesz się zakochać - wbrew temu co myślisz, bo właśnie często takie osoby są w wielu rzeczach bardzo atrakcyjne
Marcin napisał(a):myślę, że aspy nie są stworzone do bycia z kimś. Co nie oznacza, że nie chcą być z kimś blisko, myślę, że potrzeby są takie same jak NT. Też chcemy mieć kolegów, przyjaciół, sympatię. Chcemy być akceptowani i lubiani. Chcemy być szczęśliwi.
Mamy tylko mniejsze możliwości zdobycia tego i bywa, że niektórzy się z tym godzą, przyzwyczajają. Niektórzy się nie godzą, a i tak nie wychodzi.
Nina2 napisał(a):IMHO: (buddyjskie) : cierpienie jest bledem lub skutkiem bledu.
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 175 gości