Zasadniczo ludzie w kontakcie/rozmowie/myśleniu posługują i emocjami i rozumem w mniejszym lub większym stopniu. Ze względu na mój chłód emocjonalny łatwiej jest mi dogadać się z ludźmi ,którzy myślą logicznie. Natomiast z tymi przesuniętymi bardziej na stronę emocji mam nie lada kłopot. Tacy "żywiołowi" wesołkowie są dla mnie nieprzewidywalni, niepoukładani, ciężko ich przekonać do mojego zdania za pomocą logicznych argumentów. Generalnie zauważyłem ,że część ludzi bardziej reaguje na ton i barwę głosu ,niż na treść. Tak, jak mój pies: kiedy mówię do niego głosem nieco zestresowanym (bo się boję, że gdzieś ucieknie), to ma mnie w d... ,natomiast kiedy mówię głosem pewnym siebie i "autorytatywnym" to przychodzi.Tak samo jak niektóre ludzkie zwierzęta.
Dlatego w kontaktach społecznych staram się robić poważną ( ale nie nadętą czy sztywną miną - bo cechą pewności siebie jest ogólne rozluźnienie ,a nie napięcie) i symulować pewność siebie w kontaktach społecznych. Niestety nie zawsze starcza mi do tego siły fizycznej i wewnętrznej i czuję się wtedy bezbronny...