(...)upośledzenie umysłowe począwszy od upośledzenia w stopniu umiarkowanym;
choroby psychiczne, w tym:
zaburzenia psychotyczne,
zaburzenia nastroju począwszy od zaburzeń o umiarkowanym stopniu nasilenia,
utrwalone zaburzenia lękowe o znacznym stopniu nasilenia,
zespoły otępienne;
(...)całościowe zaburzenia rozwojowe, powstałe przed 16 rokiem życia, z utrwalonymi zaburzeniami interakcji społecznych lub komunikacji werbalnej oraz stereotypiami zachowań, zainteresowań i aktywności o [b]co najmniej umiarkowanym stopniu nasilenia.[/b]
Choroba jak również stan po usunięciu przyczyny choroby nie zawsze dają podstawę
do określenia niepełnosprawności.
laurka napisał(a):Ale ta legitymacja brzydka. Kawałek papieru z wklejonym krzywo zdjęciem. W dodatku taki format, że nie zmieści się do żadnego portfela. Mam zniżkę na autobusy i pociągi na trasie dom-uczelnia, ale szczerze będę się wstydziła pokazywać ten papier kanarom, jeszcze moi znajomi prędzej czy później to zobaczą i będą się wypytywać albo plotkować między sobą. To już nie można było tej legitymacji normalnej zrobić, żeby się tak nie wyróżniała? Może sobie od razu napiszę markerem na czole "DZIWAK".
Chociaż raz przeczytałem, że jestem "najbardziej autystyczną osobą na forum",
Są świetne, bo nareszcie nie czuję tego groźnego klimatu, jaki miałam na wielkim uniwersytecie. Klimat trochę bardziej jak w kameralnym liceum, w grupie mam tylko 11 osób, w sumie 30 osób na roku (a na uni chodziłam na wykłady ze 150-osobową grupą). Przeżywałam straszne stresy na uniwerku, przez które od kilku lat mam bóle brzucha, przechodziłam przez depresję, profesorowie mnie przerażali, studenci mnie przerażali, wszystko było jakąś straszną gonitwą, walką, miałam wrażenie, że mnie chcą zdeptać. A tutaj mam nareszcie ludzkie podejście do mnie, którego tak mi brakowało. W dodatku w wakacje byłam na czterotygodniowej podróży życia, pojechałam zupełnie sama do nieznanego kraju bez znajomości języka, mając tylko 1500 złotych w kieszeni i 6 kilo bagażu, przeszłam kilkaset kilometrów po górach, to była najlepsza terapia, jaka tylko istnieje! Stałam się o wiele bardziej wyluzowana, umiem się mniej martwić, a przede wszystkim potrafię się na więcej odważyć - ktoś mnie zaprasza na spotkanie, to umiem wyjść z domu i dobrze się bawić, dobrze spędzić czas. Tak samo na studiach nareszcie potrafię odetchnąć ze spokojem, bo podróż uświadomiła mi, że nie muszę być spięta, nie muszę być perfekcyjna, mogę popełniać błędy. Odkryłam też, że powinnam przebywać z ludźmi, którzy są mili, przyjacielscy, rodzinni itp., a najzwyczajniej w świecie unikać tych, przy których mam stresy.fasci-nation napisał(a):Laurka, opowiadaj jak tam studia
fubro13 napisał(a):Robic z siebie inwalide dla pieniedzy to lepiej odrazu zostac dziwka!
Dla mnie to by było ciężkie, bo wolę stworzyć sobie jakąś podgrupę stałych znajomych na studiach, z którymi mogłabym się trzymać. Nie lubię, jak ludzie się unikają i nie spotykają się, bo wtedy zostaję na uboczu i czuję się strasznie samotnie. U mnie jeszcze nie nawiązałam większych znajomości i dzisiaj po zajęciach poszłam sobie sama na długi spacer, ale wolałabym z kimś...Każde zajęcia to inna grupa (to skutek tego, że wybieramy sobie zajęcia), a ludzie generalnie mają swoich znajomych poznanych jeszcze przed studiami
laurka napisał(a):Dla mnie to by było ciężkie, bo wolę stworzyć sobie jakąś podgrupę stałych znajomych na studiach, z którymi mogłabym się trzymać. Nie lubię, jak ludzie się unikają i nie spotykają się, bo wtedy zostaję na uboczu i czuję się strasznie samotnie. U mnie jeszcze nie nawiązałam większych znajomości i dzisiaj po zajęciach poszłam sobie sama na długi spacer, ale wolałabym z kimś...
Szczerze mówiąc całe życie tak miałam i mam do tej pory, po prostu uczę się nie przejmować takim moim podejściem i być ponad to wszystko. Mając pełną świadomość, że zachowuję się dziwnie, gorzej kontaktuję, dziwnie się poruszam itp. i tak mogę iść z kimś na piwo czy włączyć się do rozmowy. Ale dopiero od niedawna udaje mi się mieć takie podejście, że ok, pomyślą, że jestem dziwna i będę miała taką etykietkę, ale co z tego. W liceum wpadłam w depresję z powodu niekontaktowania się z ludźmi, więc już wolę być uznawana za dziwaka niż zamykać się na to, co sprawia mi poczucie radości.Ja boję się zbytnich kontaktów ze studentami przez natrętną podejrzliwość, że mnie wyraźniej skrzywdzą. Nie chciałbym też wyjść na upośledzonego i mieć tego typu opinii na uczelni. Boję się, że popełnię gafę i (domniemana) aukorygia wyjdzie i da mi opinię głupka.
W życiu! Gdyby moja mama nie poinformowała nie wiedzieć czemu kilku swoich bliskich znajomych, to nikt by nie wiedział o moich zaburzeniach, bo ja nikogo nie miałam zamiaru informować. Niby po co. (Liczę też oczywiście na to, że informacje o mnie przenigdy nie wypłyną z tego forum. Naprawdę nie chcę, żeby ktokolwiek cokolwiek o mnie wiedział.)Czy informujecie innych studentów, wykładowców o posiadaniu ZA?
nonkan napisał(a):I obrażali czy wyzywali cię z tego powodu? Czy mówili "głupi", "upośledzony", "nienormalny", "przygłup", "down", "idiota", "psychol", "debil" czy może nawet używali wulgaryzmów ze względu na posiadane zaburzenie? Czy miałeś kiedyś uczucie bycia upośledzonym?
laurka napisał(a):Są jakieś dofinansowania do mieszkań/pokojów dla niep.? Ja się cieszę jak 100 złotych zarobię w miesiąc z moimi zaburzeniami, na mieszkanie musiałabym mieć z sześć razy tyle, a wyprowadzka z mojego domu (którego czasem wręcz nienawidzę) jest moim marzeniem od lat.
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 170 gości