kezow napisał(a):Hej,
mam do was takie pytanie:
czy w waszych rodzinach, u dziadków, rodziców, rozpoznajecie cechy autystyczne? A może sami macie dzieci - czy one mają ZA/autyzm? Mam diagnozę ZA od 13 lat, żona bardzo chciałaby mieć dziecko, ja wolałbym, aby było adoptowane a nie nasze biologiczne, bo boję się, że mogłoby odziedziczyć po mnie ZA lub urodzić się jeszcze bardziej autystyczne.
Pzdr.
moja przyjaciółka - psycholog - jak jej mówiłem, że chcę mieć dziewczynki, bo dziewczynka-geek z aspergerem ma łatwiej od chłopczyka-geeka z aspergerem (prosiłbym o powstrzymanie się w tym wątku od dyskusji kto ma łatwiej - w tym miejscu tylko relacjonuję sposób, w jaki wtedy myślałem) - to powiedziała, że dziedziczy się tylko *skłonność* do aspergera.
W mojej rodzinie cechy ZA ma co najmniej mój ojciec.
Adoptowane dziecko to szlachetny pomysł ale i niestety duże ryzyko - po pierwsze, brak takiej więzi jak z dzieckiem biologicznym (hormony wytwarzające się w mózgu dziecka i matki po porodzie), po drugie jakieś ewentualne obciążenie genetyczne (znajomi matki adoptowali dziecko, chyba w młodym wieku, i dziecko jak podrosło to przejawiało jakieś przykre, na pewno nie wyuczone w domu rodzinnym - skłonności - chyba kleptomanię? (nie pamiętam dokładnie, więc proszę się nie śmiać za bardzo (; )). Dziecko adoptowane będzie miało również potencjalne problemy emocjonalne związane z (prawdopodobnym - zależnie jeszcze od historii dziecka) brakiem kontaktu z matką w pierwszych tygodniach życia. To niestety powoduje problemy, ja mam takie (pierwsze x miesięcy życia spędziłem w inkubatorze).
Moim zdaniem (ale to tylko moje zdanie) szlachetny pomysł adopcji dziecka raczej należałoby wdrożyć mając już dziecko/dzieci biologiczne. Własne dziecko to nietrywialna sprawa i olbrzymia odpowiedzialność, adoptowane - to dużo trudniejsza sprawa i jeszcze większa odpowiedzialność.
Nie zmienia to faktu, że ja i tak chcę dzieci (najlepiej biologiczne).