przez Mozzie » N, 9 mar 2008, 00:35
powiem szczerze, moze wam sie wyda ze jakas dziwna jestem, ale jesli chodzi o moje refleksje na temat ZA...
nie mialam oficjalnej diagnozy, do swojego *domniemanego* ZA doszlam sama. od jakiegos czasu siedze w literaturach mniej lub bardziej fachowych na temat owego zespolu, szukajac informacji na temat najbardziej typowych symptomow ZA. z kilkunastu artykulow udalo mi sie wyciagnac pewna czesc wspolna, ktora wedlug mnie laczy wszystkie wyczytane juz przeze mnie teorie w jedna calosc. ta czesc wspolna to: zaburzenia w sferze spolecznej, silne zainteresowania w konkretnym kierunku (glownie technicznym), samotnosc, wrazliwosc sensoryczna, widzenie obrazami i zaburzenia motoryczne. wszystko powyzej zgadza sie u mnie, niektore cechy mniej, niektore bardziej, ale jak rozumiem, kazdy jest inny wiec nikt nie ma w 100% absolutnie wszystkich cech ZA.
Na przyklad, u mnie zgadza sie absolutnie wrazliwosc sensoryczna, a dokladniej moja awersja do jasnych ubiorow - od wielu wielu lat nie mialam na sobie niczego w kolorze innym niz czarny (jedyne odstepstwo to moja ciemnoczerwona suknia, ktora mialam na sobie na slubie brata). koszmarnym przezyciem jest dla mnie ubranie czegos bialego - odnosze wrazenie, jakby moja skora cala powierzchnia protestowala przeciwko tej barwie. zaburzenia motoryczne.. zawsze myslalam, ze jest ze mnie po prostu niezdara, ktora jest dziwna, pogieta i smiesznie chodzi. cala reszta, czyli nieumiejetnosc prowadzenia normalnej rozmowy (i patrzenia na rozmowce), slyszenie drobnych, rozpraszajacych mnie dzwiekow, zwracanie uwagi na dziwne szczegoly (raz spotkalam jednego goscia, a chwile pozniej laseczke, ktorej sie owy gosc podobal - spytala mnie w co byl ubrany, a ja na to ze... mial wymalowana czarna kropke na kciuku...), wylaczanie sie podczas sluchania dluzszego zdania, dostawanie swira, kiedy ktos obcy mnie dotknie, no i ta cudowna wlasciwosc aspich, czyli nagle mowienie czegos totalnie glupiego... studiuje malarstwo i wlasnie je koncze. ale zawsze mialam problem ze szkicowaniem, ktore polega na zrobieniu szybkiego OGOLNEGO ogladu sytuacji.. jak moge zrobic ogolny rysunek, jesli patrzac na cos widze same szczegoly?
no ale wracajac do tematu - przy moich wydumanych symptomach, ktore sie podejrzanie zgadzaja pojawil sie test AQ.. teoretycznie tego testu nie powinno brac sie na powaznie, chyba ze wynik wyniesie wiecej niz 32 (ja mialam 40).. no i sama nie wiem co mam o tym wszystkim myslec. teoretycznie powinnam udac sie do specjalisty, ktory mi powie, czy jestem aspie czy nt.. ale.. co mi to da? z jednej strony powinno sie (lub nie powinno) wiedziec, co w trawie piszczy. przez lat kilka lecze sie z moich fobii, nerwic i dolów, ale lecze sie u psychoterapeuty, nie u psychiatry. zgadzam sie, ze moglo byc to tylko leczenie objawow, kiedy prawdziwa przyczyna bylo ukryte gdzies w mojej glowie ZA. odkrycie tego calego zespolu aspergera bylo dla mnie jak nagle oswiecenie - "juz wiem co jest grane! to nie ze mna jest cos nie tak, ja po prostu *funkcjonuje* na innej zasadzie!" innymi slowy - juz nie widzialam siebie jako gorszego modela NT, tylko po prostu jako kogos innego - nagle wszystko zaczelo do siebie pasowac... czy diagnoza ze jednak nie jestem aspie spowodowalaby, ze znow czulabym sie jak (za przeproszeniem) niedorobiony NT?
na persze....