używam takich "naukowych" słów. Ale nie chcę się wymądrzać. Nie wiem jak inni to odbierają. Po prostu dla mnie to tak jakby normalny wyraz. Ale często jakoś dziwnie na mnie patrzą
W ogóle to raczej nie odzywam się do ludzi (na pewno nie pierwsza), mam problem z podtrzymaniem rozmowy. Mam specyficzne poczucie humoru, a często śmieszą mnie rzeczy, które inni uważają za normalne, a nawet poważne. Mam w ogóle specyficzne poczucie humoru. Często mówię coś w rodzaju sarkazmu, a inni odbierają to całkiem serio i potem muszę się im tłumaczyć jak np. urażę ich nie wiadomo czym. Fakt, że jestem szczera do bólu.
Psycholog stwierdziła, że nie mam żadnych poważnych zaburzeń, jedynie częste stany depresyjne, no i stwierdziła że "po prostu jestem dziwakiem". Że jestem inna i nawet ją bardzo dziwią moje niektóre zachowania.
Mam nadzieję, że nie znudzi to bardzo czytelników tego posta.
Czasami już mam dość tego, że nie umiem się odnaleźć i chciałabym po prostu obiektywnej opinii na ten temat.
Fakt, po przemyśleniu stwierdziłam, że psycholog chyba faktycznie trochę olewczo podszedł do sprawy, ale ja też nie mówiłam jej wszystkiego, także nie mogę powiedzieć, że była zła
Nie umiałam się otworzyć, no i przez tę barierę rozmawiałam z nią w sumie tylko o tych trudnościach w adaptacji do środowiska, do szkoły i o poczuciu odmienności. W sumie chciałam znaleźć sposób na to, by się lepiej zaadaptować, bo w pewnej chwili już miałam dość tego ciągłego spychania na bok przez rówieśników i traktowania jak "sztywnego wszystkowiedzącego kujona, który wszystko bierze na poważnie", którym nie jestem i co mnie bardzo denerwowało
W każdym razie psycholog stwierdził, że skoro inni tak to odbierają to być może wywyższam się przed nimi i w sumie zastanawiałam się nad tym
Nawet nie wiem dlaczego, za co to wszystko. Ja zawsze chciałam dobrze, zawsze za bardzo ufałam, byłam lojalna i szczera i inni to wykorzystywali.
Po Waszych komentarzach zastanawiam się czy się gdzieś nie zgłosić, ale chyba się do tego nie przemogę
Także nijak mi to nie pasowało i moi najbliżsi też od razu to zanegowali..
k, odczuwam inaczej, takie mam wrażenie. Co do empatii to sama nie wiem. Czasami mam wrażenie, że moje zrozumienie innych pochodzi raczej z oczytania, a nie z odczuwania tak jakby..
Czasami mówią wprost, że nie rozumieją mojego spojrzenia na świat. Czasem krzyczą, że mam przestać skupiać się na szczegółach..- jak one dla mnie stanowią cała istotę czegoś, to one są ważne
sunycia napisał(a):Ale ta niska samoocena, to może się zgadzać, bo chyba w moim przypadku tak właśnie jest - jak sądziłam, że mam wysoką samoocenę, no bo po prostu wiem, że ludzie są równi, każdemu należy się szacunek, a poza tym mam wiedzę jakąś tam, jestem inteligentna, podobam się sobie generalnie, więc myślałam, że na tym polega wysoka samoocena, a chyba jednak tak nie jest, bo niedawno mówili nam na zajęciach, że jeśli ktoś ma taką postawę trochę nieśmiałą, boi się podejmować różnych działań i nie wie czy sobie z czymś poradzi, bo nigdy tego nie robił (głównie to właśnie), to może świadczyć o niskiej samoocenie.
Ja też olewam to, co mnie nie interesuje, a ludzi generalnie interesuje. Np. kompletnie nie znam się na filmach, nie znam amerykańskich aktorów, naprawdę mało co wiem w tych tematach. Podejrzewam, że ludzie byliby przerażeni, jak to możliwe, że tak mało wiem na te tematy.
bonbon25 napisał(a):Mam nadzieję, że nie znudzi to bardzo czytelników tego posta.
bonbon25 napisał(a):To, co napisałaś o amerykańskich filmach faktycznie jest zaskakujące. Ile masz lat tak w ogóle?
Ja też od kiedy napisałam na tym forum bez przerwy czytam o ZA A jak wygląda diagnoza? Po prostu opowiadasz "historię swojego życia" i ktoś stwierdza czy to masz czy nie? Czy dajmy na to robią jakieś testy, badania, etc.?
Po Waszych komentarzach zastanawiam się czy się gdzieś nie zgłosić, ale chyba się do tego nie przemogę
To jedyne miejsce, gdzie mogę szczerze powiedzieć to, co czuję. Gdzie indziej się zwyczajnie wstydzę, męska duma mi nie pozwala. Pozwólcie, że opowiem o swoich doświadczeniach.
Jestem 25letnim facetem, który nie potrafi stworzyć żadnej relacji. Jest mi z tego powodu przykro, bo chciałbym, by było inaczej. Moi rodzice twierdzą, że jestem nieprzystosowany. Moi przyjaciele niedawno zwrócili uwagę, że często nie rozumiem norm społecznych, przez co nierzadko wychodzą różne nieporozumienia moje z innymi ludźmi. Każda relacja, jaką chciałem stworzyć z kobietą, sypała się maksymalnie po kilku miesiącach.
Moi drodzy, podobnie odczuwacie? I czy to, o czym piszę, to asperger?
A ja naprawdę za każdym razem miałem szczere intencje, chciałem kobietę pokochać, nigdy żadnej nie zdradziłem. Wydawało mi się, że postępuję uczciwie. A mimo to na koniec byłem odpychany. Za każdym razem potęgowała się moja samotność i poczucie, że nigdy nie dostanę miłości, której bardzo bym chciał.
Czyli jak robię różne odjechane akcje, to służą one dostarczeniu mi emocji, których nie umiem mieć w relacjach z innymi ludźmi różnymi, tak? To ciekawe. A gdzie to czytałeś?
Bo ja np. jestem bardzo emocjonalna, wszystko przeżywam, łatwo mnie skrzywdzić byle czym, mam kruchą strukturę psychiczną. Zawsze jak się zakochuję, to jest to niedojrzałe takie i polega głównie na obsesyjnym zainteresowaniu tą osobą, więc pewnie u mnie te fiksacje aspijskie dotyczą ludzi, co sądzicie?
Jednak nie udało mi się nigdy wejść w związek, nie wiem czy to związane z ZA czy może z moim zablokowaniem lub lękiem jakimś.
Zastanawiam się jeszcze, jak to u Was wygląda z emocjami? Ja osobiście przeżywam ich mnóstwo, od radości po smutek, tylko po prostu boję się o nich mówić.
kompowiec napisał(a):Czytając różnorodne fora, zarówno dla przegrywów i wygrywów, doszedłem do jednego wniosku - związek potrzebuje emocji, których ZA nie może dać, a przynajmniej w sposób satysfakcjonujący, dlatego jest to prawdopodobnie najtrudniejsza rzecz do rozwiązania dla autyków. To stąd pojawia się tworzenie poczucia zadrości, winy, pojawiają się różne odjechane akcje i tak dalej które nie mają związku z logiką, tylko służą wyłącznie dostarczania emocji właśnie. Oczywiście nie jestem żadnym ekspertem, moje oczytanie w tej kwestii równie dobrze może być błędne.
Ja w związkach do tej pory miałem skłonność do "zaborczości", zazdrości, działania na poczucie winy, poczucia odrzucenia/traktowania jako zbędnego.. i nakręcanie tego.
Moja była zaś chyba w tym kontekście stwierdziła, że jestem niezdolny do miłości i jestem czarną dziurą zasysającą wszystko, emocje, uwagę.. za to nic nie jestem wstanie dać, zostawiając więc pustkę i smutek.
kompowiec napisał(a):Ja w związkach do tej pory miałem skłonność do "zaborczości", zazdrości, działania na poczucie winy, poczucia odrzucenia/traktowania jako zbędnego.. i nakręcanie tego.
Moja była zaś chyba w tym kontekście stwierdziła, że jestem niezdolny do miłości i jestem czarną dziurą zasysającą wszystko, emocje, uwagę.. za to nic nie jestem wstanie dać, zostawiając więc pustkę i smutek.
Trudno analizować mi to zachowanie zważywszy że jest ono niezwiązane z logiką, ale możliwe że podobnie jak wiele innych aspi, chciałeś tą osobę przy sobie zatrzymać, jak to zwykle bywa, z odwrotnym skutkiem.
co do niezdolnego do miłości - to już jest związane z AS, my możemy odczuwać różne emocje ale mamy problem z drugą taksonomią blooma (dot. sfery psychicznej).
Czy mózg osoby z ZA jest niezdolny do wydzielania fenyloetyloaminy ?
Uczeń aktywnie uczestniczy w procesie uczenia się, nie tylko odbiera bodziec, ale również na niego reaguje.
nonkan napisał(a):
Myślę, że mam intuicyjną teorię umysłu. Nigdy nie miałem przekonania, że inni myślą to samo, co ja czy że dzieci przedszkolne w moim wieku mają te same zainteresowania co ja. Byłem młody, gdy kłamałem po raz pierwszy.
ABC72 napisał(a):To chyba nietypowe nawet dla przeciętnego Aspi: zaczęłam trochę kłamać w wieku 46 lat. W ośrodku adopcyjnym (tym, z którego ostatecznie adoptowałam drugą córkę) kazali mi ograniczyć dyżury w szpitalu do 2 na miesiąc - i to nie na czas, kiedy będę miała dziecko, ale też na bliżej nie określony czas oczekiwania na nie (argument: "żeby szpital się przyzwyczaił").
Witek034 napisał(a):A jak w ogóle oceniasz wpływ nocek na Twój organizm? Sypiasz po nich normalną ilość godzin w ciągu dnia? Czy może masz możliwość się też zdrzemnąć w pracy, gdy np. nic się nie dzieje?
Black Rose napisał(a):Szczerze zazdroszczę zdolności do natychmiastowego zasypiania.
Ja nie posiadam a szkoda, bo sen mam od zawsze lekki, i nie dość, że w związku z tym niezwykle trudno mi zasnąć (mieszkam w dużym mieście w bloku i nie ma tu nigdy ciszy absolutnej), to na dodatek budzi mnie każdy szmer i to budzi do stopnia od razu całkowicie przytomnego.
Jestem w związku z tym notorycznie zmęczona i niewyspana (niewypoczęta/niezregenerowana).
sunycia napisał(a):bonbon25 napisał(a):To, co napisałaś o amerykańskich filmach faktycznie jest zaskakujące. Ile masz lat tak w ogóle?
Ja też od kiedy napisałam na tym forum bez przerwy czytam o ZA A jak wygląda diagnoza? Po prostu opowiadasz "historię swojego życia" i ktoś stwierdza czy to masz czy nie? Czy dajmy na to robią jakieś testy, badania, etc.?
Po Waszych komentarzach zastanawiam się czy się gdzieś nie zgłosić, ale chyba się do tego nie przemogę
Mam 31 lat.
Ja akurat najpierw dużo mejli wymieniłam ze specjalistką na temat mojego życia, analizowałyśmy. Dzięki temu miałam czas na zastanowienie się, przypomnienie. Jesteśmy z innych miast, więc trochę dlatego, a potem jak się wybrałam do miasta, w którym ona mieszka, to się spotkałyśmy, długo rozmawiałyśmy i analizowałyśmy, wtedy ona miała okazję zobaczyć jak ja się zachowuję, jak mówię itp., no i na końcu stwierdziła, że mam ZA, ale wysokofunkcjonujące.
A robiłaś ten test:
http://www.centrum-terapii.pl/test-czynnika-aq/
?
On nie oceni, czy ktoś ma ZA czy nie, ale dużo mówi.
bonbon25 napisał(a):
Ja też od kiedy napisałam na tym forum bez przerwy czytam o ZA
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 212 gości