AnetusGravolens napisał(a):Dałaś radę Ekran, super gratuluję! No i w pysk się czasem też należy gdy słowa nie docierają.
qw321 napisał(a):Ja już kiedyś trochę o tym pisałem gdzieś na forum...
Diamentowy napisał(a):Może byś książkę napisał? Dobrze Ci idzie.
Ekran napisał(a):Lubię w sumie czytać posty qw, są takie... pozytywne.
AnetusGravolens napisał(a):Witajcie!
Pisałam trochę o porażkach, niezrozumieniu i mobbingu w pracy.
Każdy dorosły Aspi był kiedyś małym Aspikiem i gdzieś te początki społecznej udręki miały poczatek.
Jak wspominacie szkołę podstawową i średnią?
Mieliście koleżanki i kolegów?
Samotnie siedzieliście w ławce i staliście pod klasą?
Czy walczyliście ze szkolnymi prześladowcami?
Jakie macie wspomnienia z tamtego okresu?
Czy w wakacje było lepiej?
Wiem wiem dużo pytań...tak sobie dziś siedzę i zastanawiam się kiedy i jak to wszystko się zaczęło?
Pozdrawiam w ten wrześniowy chłodny wieczór
Esclarmonde napisał(a):Mój problem polega ogólnie na tym, że nikt mi nigdy nie pokazał o co chodzi w relacjach międzyludzkich, a mnie nigdy kompletnie to nie interesowało (bardziej ciekawa wydawała się wtedy astronomia, literatura, a potem kultura japońska). Dopiero jak mi zaczęło na kimś zależeń to zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać.
qw321 napisał(a):Esclarmonde napisał(a):Mój problem polega ogólnie na tym, że nikt mi nigdy nie pokazał o co chodzi w relacjach międzyludzkich, a mnie nigdy kompletnie to nie interesowało (bardziej ciekawa wydawała się wtedy astronomia, literatura, a potem kultura japońska). Dopiero jak mi zaczęło na kimś zależeń to zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać.
A mnie to, szczerze mówiąc, do dzisiaj niezbyt interesuje. Nie mam takiej potrzeby żeby to rozumieć. I tak wydaje mi się, że tego nie da się nauczyć. Można wyuczyć się jedynie schematów, które nie działają jednak w jakichś nietypowych sytuacjach.
Esclarmonde napisał(a):Myślę, że to zależy co komu w życiu jest potrzebne. Mi czasem się przydaje, nawet znajomość tych pojedynczych schematów, bo w razie nietypowej sytuacji można z nich wybierać różne elementy i testować jakie wywołują reakcje u odbiorcy. Z relacji międzyludzkich zrobiłam chyba kolejne wielkie laboratorium:/ Zaczęły mnie w pewnym sensie ciekawić.
Esclarmonde napisał(a):Jednej rzeczy tylko nie mogę opanować kompletnie- kobiet pracujących w dziekanacie. Co pójdę do nich coś załatwić to zawsze "one by bardzo chciały pomóc, no ale się nie da" X.x
Esclarmonde napisał(a):Jednej rzeczy tylko nie mogę opanować kompletnie- kobiet pracujących w dziekanacie. Co pójdę do nich coś załatwić to zawsze "one by bardzo chciały pomóc, no ale się nie da" X.x
Ekran napisał(a):Diamentowy napisał(a):Może byś książkę napisał? Dobrze Ci idzie.
To była ironia?
Diamentowy napisał(a):Nie. Całkiem serio to napisałem.
qw321 napisał(a):Esclarmonde napisał(a):Myślę, że to zależy co komu w życiu jest potrzebne. Mi czasem się przydaje, nawet znajomość tych pojedynczych schematów, bo w razie nietypowej sytuacji można z nich wybierać różne elementy i testować jakie wywołują reakcje u odbiorcy. Z relacji międzyludzkich zrobiłam chyba kolejne wielkie laboratorium:/ Zaczęły mnie w pewnym sensie ciekawić.
Tak, Tobie to na pewno jest bardziej potrzebne niż mi. Ja rzadko wchodzę z jakimiś ludźmi w interakcje, a nawet jeśli, to nic mnie z nimi nie łączy i nie zależy mi na relacjach z nimi.
Z forum mnie wyrzuciło więc piszę jeszcze raz. Zawsze mi zależało, zawsze byłam odrzucana. Koleżanki w szkole średniej mówiły: "nie podchodź do nas, nie chcemy Cię w naszej grupie" W ten sposób ja jako Aspie nie nauczyłam się jak być z ludźmi. Dziś jak rozmawiam z bratanicą mego męża dziewczynka ma 12l to słucham jakie to dramaty dzieją się między koleżankami, jak jedna jest zazdrosna o przyjaźń z drugą, jak wychowawcy rozwiązują ich konflikty, tłumaczę jej różne relacje tak jak ja je rozumiem z punktu widzenia dorosłej osoby ale czuję strach, że doradzam jej źle...przecież żyłąm w totalnej izolacji od dzieci.Esclarmonde napisał(a):Jednej rzeczy tylko nie mogę opanować kompletnie- kobiet pracujących w dziekanacie. Co pójdę do nich coś załatwić to zawsze "one by bardzo chciały pomóc, no ale się nie da" X.x
O kobietach z dziekanatu jest chyba podobny stereotyp co o urzędnikach. To paskudne baby, które Ci nie pomogą, a tylko utrudnią, jeśli już. Może to "one by bardzo chciały pomóc, no ale się nie da" znaczy tyle, że nie chce im się? Na mojej uczelni zrobili kiedyś nawet konkurs na najmilszych pracowników (nie tylko kobiety tam pracują, ale jest ich większość).
Esclarmonde napisał(a):qw321 napisał(a):Esclarmonde napisał(a):Mój problem polega ogólnie na tym, że nikt mi nigdy nie pokazał o co chodzi w relacjach międzyludzkich, a mnie nigdy kompletnie to nie interesowało (bardziej ciekawa wydawała się wtedy astronomia, literatura, a potem kultura japońska). Dopiero jak mi zaczęło na kimś zależeń to zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać.
A mnie to, szczerze mówiąc, do dzisiaj niezbyt interesuje. Nie mam takiej potrzeby żeby to rozumieć. I tak wydaje mi się, że tego nie da się nauczyć. Można wyuczyć się jedynie schematów, które nie działają jednak w jakichś nietypowych sytuacjach.
Myślę, że to zależy co komu w życiu jest potrzebne. Mi czasem się przydaje, nawet znajomość tych pojedynczych schematów, bo w razie nietypowej sytuacji można z nich wybierać różne elementy i testować jakie wywołują reakcje u odbiorcy. Z relacji międzyludzkich zrobiłam chyba kolejne wielkie laboratorium:/ Zaczęły mnie w pewnym sensie ciekawić.
Mi za bardzo zależy na relacjach, żeby je popsuć robiąc testy, wystarczy moja nieudolność psuje wszystko. Wg mnie relacja to żywy organizm, można bardzo łatwo go zniszczyć.
Jednej rzeczy tylko nie mogę opanować kompletnie- kobiet pracujących w dziekanacie. Co pójdę do nich coś załatwić to zawsze "one by bardzo chciały pomóc, no ale się nie da" X.x
AnetusGravolens napisał(a): A koleżanki? " Debilka, pierdolnięta, szmaciara" Tak się nazywałam w technikum. Zagroziły mi, że jak przyjdę na studniówkę to mnie skompromitują. Teraz płaczę gdy w telewizji pokazują maturzystó i słysze poloneza....
AnetusGravolens napisał(a):Hej Witek
Praca to tak jak szkoła, przemoc tylko w gorszym wydaniu i konsekwencje poważniejsze tj.utrata pracy a w rezultacie np.bezdomność bo nie ma pieniędzy na czynsz, śmierć głodowa...lub tułanie się po MOPS-ach i żebranie o jednorazowy zasiłek. Już chyba ludzie ze schizofrenią mają lepiej?
Witek034 napisał(a):Matematyka też wystarczy mi w stopniu podstawowym - abym umiał do danego problemu dopasować odpowiedni wzór. A wszystko powyżej 5-tej klasy uważam za abstrakcję. Bo kiedy w realnym życiu coś "zmierza do nieskończoności"?
.
Witek034 napisał(a):Matematyka też wystarczy mi w stopniu podstawowym - abym umiał do danego problemu dopasować odpowiedni wzór. A wszystko powyżej 5-tej klasy uważam za abstrakcję. Bo kiedy w realnym życiu coś "zmierza do nieskończoności"?
.
Jak wspominacie szkołę podstawową i średnią?
Mieliście koleżanki i kolegów?
Samotnie siedzieliście w ławce i staliście pod klasą?
Czy walczyliście ze szkolnymi prześladowcami?
Jakie macie wspomnienia z tamtego okresu?
Czy w wakacje było lepiej?
kiedy i jak to wszystko się zaczęło?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości