Hello. Rzecz w tym, że najgorzej bylo ze mną w wieku późnego przedszkola i pierwszych klas szkoly podstawowej (ja to tak pamiętam). Bałam się zostawać sama w domu (siedzialam wtedy w oknie albo wyłam
), miałam problemy z bawieniem sie w typowy dla dzieci w tym wieku sposób, wolalam siedzieć sama cos tam sobie wymeślać, albo upierdliwie rzucać pilką o ścianę (do tej pory moge łatwo i skutecznie uzaleznić sie np. od gry komputerowej zupełnie nieatrakcyjnej dla innych). Dość długo mialam problemy z uczeniem się, brak koncentracji, nieumiejetność czytania ze zrozumieniem, pisania (gramatyka, ortografia i samo pismo),ale tak ok. 4-5 klasy podstawówki dość radykalnie mi to przeszlo (przeczytalam jedną książkę, po której nie mogłam powstrzymać sie od czytania wszystkiego co mi wpadło w ręce), poprawiła się moja koncentracja na lekcjach i zaczełąm chcieć się uczyć.
Z empatia i kontaktami z ludźmi bylo gorzej. Zdarzalo mi sie być atakowaną pod pozorem "co się tak gapisz" (oczywiście utrwalilo to niechęć do nawiazywania kontaktu wzrokowego, do tej pory czuje sie bardzo nieswojo patrzac się komuś zbyt długo na twarz).
Moje życie się znacznie zmienilo gdy za namową mojej jedynej przyjaciołki z podstawowki zaczelam uprawiać sport (zespołowy!!). Pomimo izolowania sie od innych musiałam sobie jakos radzić (nie dało rady inaczej, bo oczywiście sport ten stal się moją obsesją w tym czasie).
Zainteresowania w dzieciństwie (oczywiście dość obsesyjne) - literatura, mój sport i zwierzęta. Obecnie zainteresowania zmieniaja mi się dość często i zawsze ich nasilenie dezorganizuje mi zycie (na jakiś czas).
Inni uważają, że do końca normalna to nie jestem, ale taka "miła dziwaczka". Brat uważa, że mam borderlina, ale ja mam zerową agresję i w swojej ocenie nie umiem nikim manipulować. Bylam w szoku, gdy w poprzedniej pracy okeslili mnie mianem "rude" (dlaczego?? bo nie lubię jak ktoś kogo znam tylko z pracy rzuca mi się na szyję?? bo w rozmowie telefonicznej dążę do konkretów a nie wymieniam uprzejmości?? do tej pory się zastanawiam). W obecnej pracy przez ok. pół roku - totalna izolacja i profesjonalizm, od pewnego czasu troche się otwieram, ale mam wątpliwości czy to jest ok.
Rodzice mnie zawsze uważali za osobę depresyjną. Obecnie strasznie naciskaja na mnie, ze muszę wreszcie zacząć się z kimś spotykać i zalożyć rodzinę (podczas, gdy mnie paralizuje sama mysl, mogę sobie na coś pozwolic tylko gdy pam pewność, że nie bedzie to trwale). Panicznie boję się, ze ktoś się we mnie zakocha, podczas gdy ja nie wiem jak to wogole jest się zakochać i nie rozumiem takiego uczucia.
Dosłowne odczytywanie przenośni? - raczej nie, ale mogę sobie coś takiego wyobrazić i parsknać smiechem, albo zrozumieć żart i uznać za niesmieszny (bardzo częste).
Tak naprawdę to ja się nie chcę zmienać. Bez presji otoczenia jest mi z sobą całkiem dobrze, ale inni maja inne zdanie.
Spadam bo juzi tak sie do pracy spoźniam (i oczywiscie myslę, że pewnie mnie wyleją
)