A może ZA wcale nie ma, tylko NT tak działają?

To forum przeznaczone jest głównie dla osób dorosłych z ZA i pokrewnymi zaburzeniami.

Chat irc (pirc.pl): #aspi.net.pl (bramka www) (godzina 20:30)
Skype: WideŁokonferencja (Soboty@20:00)

A może ZA wcale nie ma, tylko NT tak działają?

Postprzez adi » N, 1 cze 2008, 23:41

Właśnie naszła mnie taka genialna myśl, że ZA to nic innego jak zwyczajne emocjonalne wykluczenie. W wyniku zbiegu wydarzeń, od małego jesteśmy alienowani emocjonalnie. Kolejne stopnie zapóźnienia się nakładają. Z racji tego, ze nasz mózg jest inaczej stymulowany , skupiamy się na innych dziedzinach kosztem, podstawowych sztuczek emocjonalistycznych.
Potem w kontaktach, wygląd to mniej więcej tak jak gdyby NT zdawali sobie sprawę, że z jakiegoś powodu zostaliśmy skazani na banicję. Z banitami nie wolno się spoufalać, bo można samemu stać się banitą. Zresztą banita nie rozumie praw miasta. Po co z nim w sumie w ogóle gadać bo nawet nic co by nas interesowało nie wie, bo jest za murami.
W ogóle tak naprawdę zdają się nas traktować gorzej niż innego rodzaju wykluczonych. Wynikało by z tego, że mniej jest to choroba, przypadek losowy, a raczej bardzo złożony mechanizm wykluczenia zaczynający się w naszym najbliższym środowisku. Nie jesteśmy ZA z przypadku, ale dlatego , że ktoś w wyniku jakiegoś zabiegu obdarował nas tą nalepką.

W pewnym momencie myślałem, ze świat jest strasznie brutalny i dlatego ZA tak trudno jest sobie poradzić. Wyniosłem z tego poczucie, ze prawdziwe uczucia to tylko pozory, żyjemy w siwcie zimnych graczy, a my jesteśmy poza stawką. Tu pojawił się pomysł, że prawdziwych uczuć nie ma. Teraz jednak zaczynam widzieć to zupełnie inaczej. Wcale nie jest tak , że uczuć nie ma. Uczucia są i wbrew pozorom są dramatycznie, niewyobrażalnie dla nas delikatne. My nigdy nie zostaliśmy nauczeni tej ekstremalnej subtelności. Są tak niezwykle delikatne, że NT muszą jej bronic wszelkimi sposobami oschłością, podstępem, kłamstwem. Wpuszczenia nas "nieobytych" do tego świata to zwiastun rychłej katastrofy.

Co jest jednak naszym najgorszym wirusem, którego boją się NT?
Co jest nasz prawdziwą skazą? Wydaje się być to że nikomu, albo prawie nikomu na nas prawdziwe nie zależy. My nauczyliśmy się funkcjonować w tym świecie oziębłości, ale NT by tego nie znieśli. Oni czują to, że nasze umiejętności społeczne są tak niskie bo nigdy nikt nie chciał nas za wiele nauczyć. Oni wiedzą jak pielęgnować więzi emocjonalne bo wiedzą jak są ważne, że bez nich człowiek spada w zupełny niebyt. My porostu roimy sobie, wiele przyjaźni czy miłości dlatego potrafimy trwać. Dla nich to oczywiste. My natomiast z każdą urojoną relacją coraz bardziej zatracamy, poczucie właściwych relacji.

Boimy się ludzi bo nas krzywdzą, wyrabiamy sobie więc poczucie, ze ludzie są potwornie nieczuli, bezwzględni. A może właśnie oni są tak dramatycznie emocjonalni, że stawka jest tak ogromna. Są tak dramatycznie emocjonalni, że owie rzadziej mówią o uczuciach niż my. Przynajmniej ja mówiąc o moich uczuciach wiele, żyłem przez długi czasem przekonaniu ,że jestem bardziej wrażliwy społecznie od nich. Zresztą oni często, oni też nie potrafią wyartykułować tego co czują.

Dlaczego wszystko ma znaczenie symboliczne? Bo wszystko ma niezwykła wartość emocjonalną. Są tak napięci w obserwacji, że każdy ruch może oznaczać dla nich towarzyskie, emocjonalne życie albo śmierć.
Stawka jest dla nich tak ogromna, ze nawet sposób podawania długopisu ma znaczenie. Często robią to intuicyjnie po latach wprawy. My nie potrafimy tego dekodować bo jesteśmy zbyt w tyle.
My znamy kolędę Hailigenacht, a oni przeczytali trzy razy Kanta po Niemiecku.

Przez lata nawarstwiające się wykluczenia, zmieniają pracę naszego mózgu tak , że funkcjonujemy inaczej niż pozostali. Czasami to wykluczenie zmienia wtórnie rozwój mózgu, a czasem to pierwotne uszkodzenie powoduje wykluczenie. Jedno wydaje się pewne, oni nas nie potrzebują emocjonalnie, bo jesteśmy w emocjonalnym przedszkolu.

To moja próba rozszyfrowania spisku, który zdaje się obserwować.
adi
 
Posty: 2
Dołączył(a): Pn, 17 paź 2011, 23:00

Postprzez zemeckis » Cz, 5 cze 2008, 19:18

ZA niestety istnieje, ale mam chyba dobra wiadomosc, tez mialem watpliwosci co do tego.
Tyle ze za nic nie moglem tego jakos poukladac, probowalem ulozyc teorie, ale koniec koncow nic z tego.
zemeckis
 
Posty: 62
Dołączył(a): Pn, 5 maja 2008, 23:00

Postprzez pwjb » Pn, 9 cze 2008, 09:25

ale to da się zbadać, jak nie teraz to jak będą lepsze techniki obrazowania, bo twoja teoria radośnie zakłada że biologicznie z mózgiem jest wszystko ok na wyjściu... pośrednio zakłada że mózg to taka czarna skrzynka której budowa anatomiczna i zmienność osobnicza w niej jest zupełnie zaniedbywalna, tzn. że wszyscy jesteśmy tacy sami przy urodzeniu a nasza kondycja i ew. zab. rozwoju i choroby psychiczne są wynikiem tylko zbiegów okoliczności i działaniem środowiska na oprogramowanie i ewentualnie wtórnie poprzez to na hardware... niestety badania temu przeczą bo robi się je u niemowlaków i bardzo małych dzieci aby sprawdzić czy są wczesne oznaki, a w tym wieku środowisko ma jeszcze nie wiele do powiedzenia
Avatar użytkownika
pwjb
 
Posty: 4387
Dołączył(a): Cz, 29 gru 2005, 00:00

Postprzez DDA » Pn, 9 cze 2008, 14:08

Może zaistnieć sytuacja odwrotna: osoba z ukształtowaniem mózgu pasującym do ZA, będzie wychowywana w środowisku, które sprawi, iż ZA się u niej nie uwidoczni? A przynajmniej nie będzie miała zbyt wielu "problemów" typowych dla osób z ZA?

Czy nie jest tak, że jednym osobom z ZA będzie się żyło łatwiej a innym trudniej, właśnie przez środowisko?
DDA
 

Postprzez Mozzie » Pn, 9 cze 2008, 18:36

ano byc moze - wszystko zalezy od tego jakich ludzi w zyciu spotkasz... chociaz pesymistycznie dochodze do wniosku, ze ci, przez ktorych ZA sie bardziej uwidacznia, stanowi jakies 90% owego "srodowiska"
na persze....
Avatar użytkownika
Mozzie
 
Posty: 1108
Dołączył(a): Śr, 5 mar 2008, 00:00
Lokalizacja: Budapeszt
Płeć: K

Re: A może ZA wcale nie ma, tylko NT tak działają?

Postprzez precz z za » Cz, 19 cze 2008, 14:58

[quote="adi"]Właśnie naszła mnie taka genialna myśl, że ZA to nic innego jak zwyczajne emocjonalne wykluczenie. W wyniku zbiegu wydarzeń, od małego jesteśmy alienowani emocjonalnie. Kolejne stopnie zapóźnienia się nakładają. Z racji tego, ze nasz mózg jest inaczej stymulowany , skupiamy się na innych dziedzinach kosztem, podstawowych sztuczek emocjonalistycznych.
Potem w kontaktach, wygląd to mniej więcej tak jak gdyby NT zdawali sobie sprawę, że z jakiegoś powodu zostaliśmy skazani na banicję. Z banitami nie wolno się spoufalać, bo można samemu stać się banitą. Zresztą banita nie rozumie praw miasta. Po co z nim w sumie w ogóle gadać bo nawet nic co by nas interesowało nie wie, bo jest za murami.
W ogóle tak naprawdę zdają się nas traktować gorzej niż innego rodzaju wykluczonych. Wynikało by z tego, że mniej jest to choroba, przypadek losowy, a raczej bardzo złożony mechanizm wykluczenia zaczynający się w naszym najbliższym środowisku. Nie jesteśmy ZA z przypadku, ale dlatego , że ktoś w wyniku jakiegoś zabiegu obdarował nas tą nalepką.

W pewnym momencie myślałem, ze świat jest strasznie brutalny i dlatego ZA tak trudno jest sobie poradzić. Wyniosłem z tego poczucie, ze prawdziwe uczucia to tylko pozory, żyjemy w siwcie zimnych graczy, a my jesteśmy poza stawką. Tu pojawił się pomysł, że prawdziwych uczuć nie ma. Teraz jednak zaczynam widzieć to zupełnie inaczej. Wcale nie jest tak , że uczuć nie ma. Uczucia są i wbrew pozorom są dramatycznie, niewyobrażalnie dla nas delikatne. My nigdy nie zostaliśmy nauczeni tej ekstremalnej subtelności. Są tak niezwykle delikatne, że NT muszą jej bronic wszelkimi sposobami oschłością, podstępem, kłamstwem. Wpuszczenia nas "nieobytych" do tego świata to zwiastun rychłej katastrofy.

Co jest jednak naszym najgorszym wirusem, którego boją się NT?
Co jest nasz prawdziwą skazą? Wydaje się być to że nikomu, albo prawie nikomu na nas prawdziwe nie zależy. My nauczyliśmy się funkcjonować w tym świecie oziębłości, ale NT by tego nie znieśli. Oni czują to, że nasze umiejętności społeczne są tak niskie bo nigdy nikt nie chciał nas za wiele nauczyć. Oni wiedzą jak pielęgnować więzi emocjonalne bo wiedzą jak są ważne, że bez nich człowiek spada w zupełny niebyt. My porostu roimy sobie, wiele przyjaźni czy miłości dlatego potrafimy trwać. Dla nich to oczywiste. My natomiast z każdą urojoną relacją coraz bardziej zatracamy, poczucie właściwych relacji.

quote]

To często bywa coś więcej niż tylko "emocjonalne wykluczenie". Takie coś może doprowadzić do "śmierci psychiki".
precz z za
 
Posty: 134
Dołączył(a): Śr, 18 cze 2008, 23:00

Postprzez precz z za » So, 18 paź 2008, 13:16

Być może ZA to podstęp złego ducha chcącego skusić do pychy? Ja nie chcę wierzyć w ZA.
precz z za
 
Posty: 134
Dołączył(a): Śr, 18 cze 2008, 23:00

Postprzez zz » So, 18 paź 2008, 17:23

pwjb napisał(a):ale to da się zbadać, jak nie teraz to jak będą lepsze techniki obrazowania, bo twoja teoria radośnie zakłada że biologicznie z mózgiem jest wszystko ok na wyjściu... pośrednio zakłada że mózg to taka czarna skrzynka której budowa anatomiczna i zmienność osobnicza w niej jest zupełnie zaniedbywalna, tzn. że wszyscy jesteśmy tacy sami przy urodzeniu a nasza kondycja i ew. zab. rozwoju i choroby psychiczne są wynikiem tylko zbiegów okoliczności i działaniem środowiska na oprogramowanie i ewentualnie wtórnie poprzez to na hardware... niestety badania temu przeczą bo robi się je u niemowlaków i bardzo małych dzieci aby sprawdzić czy są wczesne oznaki, a w tym wieku środowisko ma jeszcze nie wiele do powiedzenia


To ż enie jestesmy tacy sami przy urodzeniu to oczywiste.
Ale druga oczywistośść to to,z ę mózg jest cholernie plastyczny i samo urodzenie to jego niemal początek formowania, a nie koniec.
Kiedyś (błędnie) wydawało mi się, że w zasadzie nasz los jest przesądzony już przy poczęciu. Nie jest to jednak prawda, nie doceniałem możliwości regulatorowych różnych substancji chemicznych, które atakują najpierw płód, a potem które bądź docierają z pokarmem, bądź są naszymi własnymi enzymami/hormonami.
Możemasz jakieś dobre publikacje na ten temat?
Ja nie mam możliwości śledzenia tej tematyki, rytr coś tam napomknęła, że ma plan zająć się tym zawodowo.
Przekonałem się jednak na podstawie różnych prac, związanych z neurologią, ale nie z AS czy wogóle autyzmem, że nawet jesli w wieku X obraz mózgu jest taki to w wieku X+5 jest już inny.

(dokończę myślę wieczorem bo muszę wyjść z domku.)
zz
 
Posty: 2500
Dołączył(a): Pt, 8 sie 2008, 23:00
Lokalizacja: Kraków

Postprzez znikam » So, 18 paź 2008, 17:44

??
znikam
 
Posty: 791
Dołączył(a): Cz, 21 wrz 2006, 23:00


Powrót do Forum otwarte dla każdego

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 117 gości