Wrotek napisał(a):Damazy, rozczulać się nie będę bo nie umiem.
Twoim podstawowym problemem jest samotność. Znajdziesz dziewczynę to i zdołowanie zniknie. To co z forum przeczytałem nakazuje wnioskować, że jedną z przeszkód która utrudnia Ci znalezienie kogoś jest to, że jak widzisz jakies oznaki zainteresowania, to szybko zaczynasz panikować oraz projektować scenariusze uniku. Trochę przez nadmierną troskę o inną osobę, bo uważasz,że partnerka by cierpiała.
Jak pisałeś też kiedyś, gdy Tobie zależało to i zdarzało Ci się chyba i za bardzo "grać" w jakieś gierki, albo zmyślanie o swoim doświadczeniu aby wypaść lepiej.
Najlepiej jest jednak być naturalnym, nie udawać. Warto być i ostrożnym ze staraniem się. Łatwo przegiąć i zniechęcić do siebie.
Jak ma się opcję, to fajnie szukać kogoś w wyjątkowych miejscach związanych z zainteresowaniami lub ulubioną aktywnością, ewentualnie z obowiązkami.
Ja już dwie dziewczyny poderwałem w bibliotece akademickiej.
Solve2001 napisał(a):I znowu te okropne doły wróciły. Nie ma dnia, kiedy bym się nie rozpłakała. Nie chce mi się nic, znowu nastąpiła depresja.
gość napisał(a):Nie ma co pękać, depresje mam niemal od zawsze, nigdy jej nie leczyłem, bo nawet się nad tym nie pochylałem, czym depresja jest. 99,9% ludzi na moim miejscu by pewnie dawno gniła w glebie, ale ja mam już zbyt mocną psychikę, nic mnie nie łamie, żaden ból fizyczny, czy psychiczny. Człowiek nie rodzi się silnym, ale można się takim stać, trzeba tylko chcieć, by zahartować psychikę, na początek wystarczy nabrać do siebie dystansu, potem jest coraz łatwiej, ale najważniejsze nie można się nigdy poddawać, ludzie którzy zbyt mocno przeżywają swoje życie, stają się słabi, a słabi nie mają szans w zderzeniu z rzeczywistością.
Solve2001 napisał(a):I znowu te okropne doły wróciły. Nie ma dnia, kiedy bym się nie rozpłakała. Nie chce mi się nic, znowu nastąpiła depresja. Co ciekawe stało się tak, odkąd leki mi się skończyły, bo wcześniej brałam i wszystko było super! Teraz nic mnie nie cieszy...
Witek034 napisał(a):Ja w tym temacie (bardzo ciekawym) nie mam jednoznacznego zdania, jak już kiedyś chyba pisałem, ale ciekawi mnie odpowiedź na jedno pytanie, które zadaje się często wegetarianom: Jak rozumiem, wg Was (może nieprawidłowo, bo ja nie stoję po żadnej stronie, a zatem może i "nas"), każda istota żyjąca na ziemi, jest tak samo ważna, czy tak? Czy to duży słoń, czy malutka mrówka. A zatem jak odpowiecie na zarzut, że nawet na jednym listku sałaty, który zjadacie, znajdują się miliony niewidocznych dla oka żyjątek?
Arthropod napisał(a): Dlatego na na przykład nie lubię zabijać pająków (ale nie mam problemów by karmić nimi gekony i modliszki).
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 176 gości