Esclarmonde napisał(a):Zgadzam się z tymi językami. Uczenie się zasad gramatycznych panujących w danym języku ponoć może nas otworzyć na inny sposób postrzegania świata- hipoteza Saphira- Whorfa.
Jeśli ktoś myśli mocno słowami, to faktycznie nauka nowej gramatyki może wybić go z pewnych schematów. Osobie która myśli mocno obrazami, albo w inny sposób i musi się mocno wysilić, żeby werbalizować swoje myśli, to chyba niewiele zmieni.
Mnie chodziło raczej o znaczenie poszczególnych słów. Często się zdarza tak, że ktoś ma swoją definicję jakiegoś słowa (np. honor, duma, szacunek) i uważa, że wszyscy powinni używać tego słowa tak jak oni.
Dobra znajomość innego języka otwiera na pewne subtelności językowe. Np. angielskie słowo „friend” ma zupełnie inny wydźwięk, niż polskie słowo „przyjaciel”.
Celowo użyłem określenia „dobra znajomość innego języka”. Słaba znajomość nic nie daje. Wiele osób (jak np. nasi politycy) mówiąc po angielsku używa polskiej struktury gramatycznej i polskich znaczeń słów. Tylko podmieniają słowa na ich odpowiedniki.
Ktoś kto lepiej zna język angielski wie, że słowo „friend” nie oznacza tak poważnej relacji jak słowo „przyjaciel” i używa się go w innych sytuacjach. „Friend” może oznaczać również luźną znajomość. Słowo przyjaciel to bardziej taki „best friend”. Chociaż można mieć wielu przyjaciół, a ”best friend” może być raczej tylko jeden.
Taki ktoś przecież nie będzie starał się narzucić, wszystkim mówiącym natywnie po angielsku, żeby używali słowa „friend” w polskim znaczeniu słowa „przyjaciel”.
Dobrze jest być otwartym na takie subtelności słowne również, kiedy rozmawia się w jednym języku i nie uważać, że wszyscy muszą tak samo definiować dane słowa.