Ada96 napisał(a):Niestety nie sądzę by tutaj działało coś takiego
Jestem zarejestrowana w PUP i od sierpnia odsyłają mnie, co 2 miesiące kolejna wizyta i nadal nic. Ostatnio tracę nadzieję, że coś się zmieni.
TumorMózgobrejny napisał(a):Ada96 napisał(a):
A byłaś może zarejestrowana w jakiejś agencji (typu BPO, Randstad)?
Różne. Na początku antydepresant i stabilizator. Potem neuroleptyk. W ostatnich latach na przemian antydepresanty na sertalinie i Trittico. Wszystko w minimalnych dawkach, ale i tak się po tym tyje.Ada96 napisał(a):Nemo, a jakie leki brałeś?
Amelia napisał(a):Cześć Johnn, a myślałeś może o byciu programistą albo analitykiem biznesowym?
johnn napisał(a):Amelia napisał(a):Cześć Johnn, a myślałeś może o byciu programistą albo analitykiem biznesowym?
Tak.
Trudność polega na selekcji, porządkowaniu i organizacji informacji. Brak mi nauczyciela.
Interesuje mnie teoria obliczalności, teoria gier i programowanie gier. Ale trudności życiowe i walka o moje dobre imię oraz prawa zabiera moje całe siły.
TumorMózgobrejny napisał(a):Czasem sobie trzeba rozłożyć sobie na zimnej podłodze w kuchni polówkę i powiedzieć sobie: dosyć!
TumorMózgobrejny napisał(a):Nie musisz interesować się jurystyką. To zajmie ci w cholerę giga / mega / penta miliardów lat, nim odzyskasz godność przed bylejakim urzędem. Zajmuj się tym i nie rób z siebie ofiary (nie wiktymizuj się), a wszystko pójdzie w swoim kierunku, o którym zapewne twoi bliscy i ty marzyliście. Nie zawsze tak idealnym, ale zawsze - swoim.
TumorMózgobrejny napisał(a):Nawet mi brakuje kasy na prywatne kursy, i jedyne co mogę, to przerabiać Internet w poszukiwaniu kursów HTML, JS, CSS i Pythona na YT, w książkach na LibGenie, robić na CodePenie i jakoś sobie rozmyślać co dalej.
MeryLu napisał(a): a teraz prowadzę firmę, która sobie w ogóle nie radzi, dlatego "szukam".
MeryLu napisał(a):
Za każdym razem ktoś mnie gdzieś wkręcał, pomagał, polecił. I nie wiem, jak to zrobić, żeby się przebić na własną rękę. Nie umiem. Tak, już mnię ktoś (tutaj) poradził, że mam to zaakcentować, może znajdzie się ktoś dziwny, kto szuka innego dziwaka. Ale jednak, to oznacza wypłynięcie gdzieś na szersze wody i że ktoś powie: no tak, to wiele tłumaczy, albo coś jeszcze gorszego.
Tak więc, wiem, że można niewiele umieć i można znaleźć pracę, ale rozmowa (jakakolwiek) z obcą osobą to dla mnie lot na księżyc.
Witek034 napisał(a):Można wiedzieć, czym się ta firma zajmuje? Samo założenie firmy chyba proste w tym kraju nie jest, więc może skoro podjęłaś już tyle wysiłku, dałoby się coś poradzić, aby "wyszła na prostą" i zarabiała na siebie?
Witek034 napisał(a):Praca przez 8h dziennie u jakiegoś szefa, dla tych kilku tygodni urlopu w roku, to dla mnie na równi z wegetacją i równie dobrze życie mogłoby się skończyć już teraz.
Praca przez 8h dziennie u jakiegoś szefa, dla tych kilku tygodni urlopu w roku, to dla mnie na równi z wegetacją i równie dobrze życie mogłoby się skończyć już teraz.
Amelia napisał(a):Zresztą, co tu dużo gadać - choćby na tym forum jest dużo ludzi bez pracy, a deklarujących że ich życie jest marną wegetacją.
Jedną z przyczyn może być brak regularnego zajęcia. Przynajmniej ja tak mam, że życie przecieka mi przez palce kiedy jestem bez pracy, a pewna struktura - praca na etacie i stały dochód - daje mi swobodę i wolność. Taki paradoks.
Amelia napisał(a):A ja po raz kolejny powtórzę, że cenię sobie taką pracę - mam kontakt z różnymi ciekawymi ludźmi i całkiem ambitne zadania. Sama bym sobie tego nie umiała zorganizować, póki co.
Amelia napisał(a):Zresztą, co tu dużo gadać - choćby na tym forum jest dużo ludzi bez pracy, a deklarujących że ich życie jest marną wegetacją.
Amelia napisał(a):Jedną z przyczyn może być brak regularnego zajęcia. Przynajmniej ja tak mam, że życie przecieka mi przez palce kiedy jestem bez pracy, a pewna struktura - praca na etacie i stały dochód - daje mi swobodę i wolność. Taki paradoks.
Witek034 napisał(a):
Ze znalezieniem sobie zajęcia nigdy nie miałem problemu - już jako dziecko potrafiłem zająć sobie każdą sekundę życia i raczej miałem przeciwny problem, że ilość pasji i ilość wciągających czynności, które chciałem wykonać (czy to poczytanie czegoś, czy np.napisanie jakiegoś opowiadania / poradnika / zestawienia, tak zupełnie dla samego siebie, bo przecież dziecku nikt za to nie płaci) sprawiało mi radość. Ja po prostu wyjątkowo cenię swoją niezależność. W warunkach braku presji i braku kogoś nade mną, jestem w stanie rozwinąć skrzydła. A ktoś na ogól oczekuje pracy wg określonego schematu.
Ingeborga napisał(a):Wiesz, tylko prócz umiejętności wypełnienia sobie czasu (założę się, że żaden ZA nie ma z tym problemu), chodzi jeszcze o tak prozaiczną rzecz, jak możliwość utrzymania się.
Witek034 napisał(a):Ingeborga napisał(a):Wiesz, tylko prócz umiejętności wypełnienia sobie czasu (założę się, że żaden ZA nie ma z tym problemu), chodzi jeszcze o tak prozaiczną rzecz, jak możliwość utrzymania się.
Wiem, wiem. To było bardziej w kontekście tego, że nie wszyscy potrzebują by ktoś im "organizował czas", bo bez tego czują się zniechęceni i niepotrzebni.
Ingeborga napisał(a):Nie, chodzi bardziej o poczucie sensowości odpoczynku i relaksu. Kiedy pracujesz, to odpoczynek ma sens, bo jest oderwaniem się od pracy, jest czasem wyróżnionym. Natomiast gdy nie pracujesz w ogóle, i możesz odpoczywać całą dobę, to traci to sens, i wtedy pojawia się marazm i depresja.
Witek034 napisał(a):
Moja depresja (poprawniej chyba nerwica lękowa, ale z objawami depresji) pojawiła się mniej więcej w połowie okresu zatrudnienia.
Ingeborga napisał(a):Po prostu przy braku pracy dni zlewają się w jedno, krajobraz się nie zmienia, bo człowiek częściej siedzi w domu, jest bardziej leniwy, rozmemłany, nic mu się nie chce, zaczyna dłużej spać, ale jakość snu nie jest lepsza, bo brakuje ruchu i codziennych bodźców i po jakimś czasie nawet upragnione rozrywki nie dają radości i pojawia się stan depresyjny lub wegetacja.
Witek034 napisał(a):
To też uogólnienie. Jeden człowiek może żyć tak, jak opisujesz, a inny wykorzysta cały dzień na ciekawe czynności i np. spotkania z ludźmi. Z kolei siedzenie 8h w biurze niekoniecznie oznacza zmieniający się krajobraz, czy bycie w ruchu.
Witek034 napisał(a):Dach nad głową też nie musi oznaczać, że ktoś będzie bezsensownie wegetował - iluż to jest np. milionerów, którzy po prostu mają duży majątek, albo dorobili się już wystarczająco, że nie mają potrzeby pracować. A wątpię, by byli przez to "przegrywami" siedzącymi w domu, którym nic się nie chce. Nie każdy, kto otrzymał od losu wygodne i dostatnie życie, musi od razu popadać w apatię (choć często faktycznie to rozpieszcza i rozleniwia, ale wielu wręcz motywuje, gdy mają już zapewnione podstawowe potrzeby i czują się dzięki temu bezpiecznie - każdy jest inny).
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 234 gości