bezimienny007 napisał(a):Ogólnie olbrzymia większość populacji się rozmnaża (jakoś nie wyginęliśmy jako gatunek), moje "szufladkowanie" przebiega od skrajnej patologii po profesorów akademickich... tak więc jest... (w mojej skromnej ocenie dosyć rzetelne)
bezimienny007 napisał(a):Jeżeli myślisz że znam tylko kryminalistów i profesorów, hmmm ciekawa teoria...
bezimienny007 napisał(a):Podając skrajności - pragnę podkreślić że nie jest to wyrywkowe, nie znając mnie osobiście trudno będzie określić w jakich środowiskach się obracam... Mam dziwne wrażenie że wyciągasz daleko idące wnioski, bez dobrej znajomości mojej skromnej osoby...
Zaryzykuję tezę że prawie każdy ma znajomych z różnych środowisk (bliższych lub dalszych znajomych)
bezimienny007 napisał(a):Myślę jak matematyk i trochę... znam się na AI ekstrema są najciekawsze...
bezimienny007 napisał(a): jeśli wymagasz ode mnie abym "zaszufladkował prawie 40 milionów ludzi" i wyciągał z tego wnioski - to jest to dosyć nierealne...
bezimienny007 napisał(a):Pytanie do ankiety - "Czy Pan/Pani jest socjopatą" <rotfl>
bezimienny007 napisał(a):"Fakt bardzo wielu ludzi znam", nie tylko wywodzących się z patologicznych środowisk (uczyłem się w "dosyć" elitarnym liceum, trochę studiowałem), znasz kobietę z ZA która ma dzieci (ja znam przypadki załatwiania ZA a dany "osobnik" jest w 100% nt)
bezimienny007 napisał(a):Ogólnie olbrzymia większość populacji się rozmnaża (jakoś nie wyginęliśmy jako gatunek), moje "szufladkowanie" przebiega od skrajnej patologii po profesorów akademickich... tak więc jest... (w mojej skromnej ocenie dosyć rzetelne)
bezimienny007 napisał(a):nie znam osobiście więc nie wliczam
bezimienny007 napisał(a):"Fakt bardzo wielu ludzi znam", nie tylko wywodzących się z patologicznych środowisk (uczyłem się w "dosyć" elitarnym liceum, trochę studiowałem), znasz kobietę z ZA która ma dzieci (ja znam przypadki załatwiania ZA a dany "osobnik" jest w 100% nt)
Swiffy napisał(a):bezimienny007 napisał(a):"Fakt bardzo wielu ludzi znam", nie tylko wywodzących się z patologicznych środowisk (uczyłem się w "dosyć" elitarnym liceum, trochę studiowałem), znasz kobietę z ZA która ma dzieci (ja znam przypadki załatwiania ZA a dany "osobnik" jest w 100% nt)
Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.
bezimienny007 napisał(a):Swiffy napisał(a):bezimienny007 napisał(a):"Fakt bardzo wielu ludzi znam", nie tylko wywodzących się z patologicznych środowisk (uczyłem się w "dosyć" elitarnym liceum, trochę studiowałem), znasz kobietę z ZA która ma dzieci (ja znam przypadki załatwiania ZA a dany "osobnik" jest w 100% nt)
Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.
hmmm tutaj się nie wypowiem, ale faktem jest że diagnostyka dzieci "ruszyła do przodu"
ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
bezimienny007 napisał(a):hmmm tutaj się nie wypowiem, ale faktem jest że diagnostyka dzieci "ruszyła do przodu"
ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
Swiffy napisał(a):Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.
bezimienny007 napisał(a):ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
Theory_Of_Never_Mind napisał(a):Swiffy napisał(a):Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.
Moja mama, skądinąd obdarzona wybitnie szczegółową pamięcią, analizując swoje wspomnienia z dzieciństwa, szukając źródeł mojej "dziwności", zaczęła się u siebie dopatrywać cech autystycznych - na dobre paręnaście lat przed tym, jak przyszło mi do głowy, że mogę mieć ADHD (które z perspektywy czasu okazuje się mniej ewidentne niż ASD).bezimienny007 napisał(a):ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
Rozumienie aluzji nie wydaje mi się kluczowym prerekwizytem z punktu widzenia tworzenia trwałych relacji, tj. wykraczających poza paradygmat przelecenia kogoś rekreacyjnie .
Nie mówiąc o tym, że wrażliwość na podszepty własnej biologii to jeszcze trochę inna sprawa .
Dziewczyny z ASD to nie tylko hałaśliwe, nadmiernie ekspresyjne i ekscentryczne chłopczyce, subtelne niczym orcza wojowniczka - bywają dziewczyny nieśmiałe i wrażliwe, których zahamowanie ekspresji sprawia bardzo subtelne wrażenie.
Niejako mimo woli wyróżniają się na tle trzpiotkowatych, chichotkowatych koleżanek jako poważniejsze, bardziej dojrzałe, mniej powierzchowne... I intrygująco tajemnicze.
A takie znajdą adoratorów, prawdopodobnie lepszych niż najbardziej ekspansywne z ich neurotypowych koleżanek o porównywalnych walorach ciała i ducha.
W każdym razie tak to zadziałało w przypadku mojej mamy .
Pod uwagę należy też wziąć poprawki na umiejętności społeczne, o jakich coraz częściej się mówi w przypadku autystycznych kobiet, które nierzadko wymykają się diagnozie, upraszczając i ironizując, głównie dlatego, że nie są chłopcami interesującymi się pociągami.
Polecam chociażby tego bloga i książkę jego autorki.
Inna wydana w języku polskim pozycja jest o tyle ciekawa, że pisana jest z perspektywy kobiety, która wyszła za faceta z ASD i z racji na specyfikę wykonywanego zawodu miała dużo do czynienia z autystykami, zanim do niej dotarło, że, jakby to powiedzieć, jej zainteresowanie tematem jest, hmm, symptomatyczne.
Nie mogę powiedzieć "story of my life", ale faktycznie, z perspektywy czasu dostrzegam, że nieliczni przyjaciele, jakich miałam czy mam na przestrzeni lat, to niemal bez wyjątku osoby neuroatypowe.
Jeśli chodzi o relacje natury romantycznej, również zdecydowanie coś jest na rzeczy .
bezimienny007 napisał(a):
W sklepie z artykułami do domu:
-"Poproszę judasza"
-"Na ulicy co drugi to Judasz"
ABC72 napisał(a):bezimienny007 napisał(a):
W sklepie z artykułami do domu:
-"Poproszę judasza"
-"Na ulicy co drugi to Judasz"
Świetne
Swiffy napisał(a):Theory_Of_Never_Mind napisał(a):Swiffy napisał(a):Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.
Moja mama, skądinąd obdarzona wybitnie szczegółową pamięcią, analizując swoje wspomnienia z dzieciństwa, szukając źródeł mojej "dziwności", zaczęła się u siebie dopatrywać cech autystycznych - na dobre paręnaście lat przed tym, jak przyszło mi do głowy, że mogę mieć ADHD (które z perspektywy czasu okazuje się mniej ewidentne niż ASD).bezimienny007 napisał(a):ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
Rozumienie aluzji nie wydaje mi się kluczowym prerekwizytem z punktu widzenia tworzenia trwałych relacji, tj. wykraczających poza paradygmat przelecenia kogoś rekreacyjnie .
Nie mówiąc o tym, że wrażliwość na podszepty własnej biologii to jeszcze trochę inna sprawa .
Dziewczyny z ASD to nie tylko hałaśliwe, nadmiernie ekspresyjne i ekscentryczne chłopczyce, subtelne niczym orcza wojowniczka - bywają dziewczyny nieśmiałe i wrażliwe, których zahamowanie ekspresji sprawia bardzo subtelne wrażenie.
Niejako mimo woli wyróżniają się na tle trzpiotkowatych, chichotkowatych koleżanek jako poważniejsze, bardziej dojrzałe, mniej powierzchowne... I intrygująco tajemnicze.
A takie znajdą adoratorów, prawdopodobnie lepszych niż najbardziej ekspansywne z ich neurotypowych koleżanek o porównywalnych walorach ciała i ducha.
W każdym razie tak to zadziałało w przypadku mojej mamy .
Pod uwagę należy też wziąć poprawki na umiejętności społeczne, o jakich coraz częściej się mówi w przypadku autystycznych kobiet, które nierzadko wymykają się diagnozie, upraszczając i ironizując, głównie dlatego, że nie są chłopcami interesującymi się pociągami.
Polecam chociażby tego bloga i książkę jego autorki.
Inna wydana w języku polskim pozycja jest o tyle ciekawa, że pisana jest z perspektywy kobiety, która wyszła za faceta z ASD i z racji na specyfikę wykonywanego zawodu miała dużo do czynienia z autystykami, zanim do niej dotarło, że, jakby to powiedzieć, jej zainteresowanie tematem jest, hmm, symptomatyczne.
Nie mogę powiedzieć "story of my life", ale faktycznie, z perspektywy czasu dostrzegam, że nieliczni przyjaciele, jakich miałam czy mam na przestrzeni lat, to niemal bez wyjątku osoby neuroatypowe.
Jeśli chodzi o relacje natury romantycznej, również zdecydowanie coś jest na rzeczy .
Spaliłem się w małżeństwie z kobietą NT.
szach90 napisał(a):Swiffy napisał(a):Theory_Of_Never_Mind napisał(a):Swiffy napisał(a):Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.
Moja mama, skądinąd obdarzona wybitnie szczegółową pamięcią, analizując swoje wspomnienia z dzieciństwa, szukając źródeł mojej "dziwności", zaczęła się u siebie dopatrywać cech autystycznych - na dobre paręnaście lat przed tym, jak przyszło mi do głowy, że mogę mieć ADHD (które z perspektywy czasu okazuje się mniej ewidentne niż ASD).bezimienny007 napisał(a):ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
Rozumienie aluzji nie wydaje mi się kluczowym prerekwizytem z punktu widzenia tworzenia trwałych relacji, tj. wykraczających poza paradygmat przelecenia kogoś rekreacyjnie .
Nie mówiąc o tym, że wrażliwość na podszepty własnej biologii to jeszcze trochę inna sprawa .
Dziewczyny z ASD to nie tylko hałaśliwe, nadmiernie ekspresyjne i ekscentryczne chłopczyce, subtelne niczym orcza wojowniczka - bywają dziewczyny nieśmiałe i wrażliwe, których zahamowanie ekspresji sprawia bardzo subtelne wrażenie.
Niejako mimo woli wyróżniają się na tle trzpiotkowatych, chichotkowatych koleżanek jako poważniejsze, bardziej dojrzałe, mniej powierzchowne... I intrygująco tajemnicze.
A takie znajdą adoratorów, prawdopodobnie lepszych niż najbardziej ekspansywne z ich neurotypowych koleżanek o porównywalnych walorach ciała i ducha.
W każdym razie tak to zadziałało w przypadku mojej mamy .
Pod uwagę należy też wziąć poprawki na umiejętności społeczne, o jakich coraz częściej się mówi w przypadku autystycznych kobiet, które nierzadko wymykają się diagnozie, upraszczając i ironizując, głównie dlatego, że nie są chłopcami interesującymi się pociągami.
Polecam chociażby tego bloga i książkę jego autorki.
Inna wydana w języku polskim pozycja jest o tyle ciekawa, że pisana jest z perspektywy kobiety, która wyszła za faceta z ASD i z racji na specyfikę wykonywanego zawodu miała dużo do czynienia z autystykami, zanim do niej dotarło, że, jakby to powiedzieć, jej zainteresowanie tematem jest, hmm, symptomatyczne.
Nie mogę powiedzieć "story of my life", ale faktycznie, z perspektywy czasu dostrzegam, że nieliczni przyjaciele, jakich miałam czy mam na przestrzeni lat, to niemal bez wyjątku osoby neuroatypowe.
Jeśli chodzi o relacje natury romantycznej, również zdecydowanie coś jest na rzeczy .
Spaliłem się w małżeństwie z kobietą NT.
Ale jakoś się udało poderwać dziewczyne mimo wszystko ?
szach90 napisał(a):Tak jest problem poderwać. Pare razy dostałem kosza.
Poza tym żadna i tak by mnie nie chciała .
Bo wyczuwam u dziewczyn po ich miłych słowach w sensie są nie miłe dla mnie.
szach90 napisał(a):Tak jest problem poderwać. Pare razy dostałem kosza.
Poza tym żadna i tak by mnie nie chciała .
Bo wyczuwam u dziewczyn po ich miłych słowach w sensie są nie miłe dla mnie.
Mruczanka napisał(a):A o czym właściwie jest ten wątek, bo ja w zasadzie nie wiem?
Mnie tu przyciągnął tytuł, ale po przeczytaniu kilku pierwszych postów stwierdzam, że jest mocno mylący.
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 184 gości