Chodzi o ten przepis:
https://www.gofin.pl/17,2,7,216666,limi ... niach.html
Witek ma rację, jest tam mowa o 30%, a także maks.100 osób na spotkaniach w lokalu. Może wejść więcej, jeśli są zaszczepieni.
No, ale tutaj chodzi o to, że ten lokal o którym wspomniałam, w ogóle nie chce wpuszczać osób bez certyfikatu.
Ale może bardziej chodzi o to, że w ogóle to jest takie towarzystwo wzajemnej adoracji, ludzie nieotwarci na tych, którzy im się po prostu nie podobają?
Ogólnie, to wszystko zaczęło się od tej strony:
https://www.wybierzswiadomie.pl/Jak widać na powyższym, przedsiębiorcy mogą mieć różne podejścia do tematu.
Zastanawia mnie, czemu to budzi takie emocje. Jakoś nie słyszałem protestów przeciwko segregacji pracowników gastronomii (to, że jesteś nosicielem salmonelli nie pozbawia Cię praw publicznych, ale jednak kucharzem nie możesz zostać) albo zakazowi prowadzenia pojazdów przez niewidomych
Akurat przepisy dotyczące konieczności robienia testów na salmonellę też są absurdalne, bo równie dobrze możesz się zarazić salmonellą dwa dni po badaniu, albo złapać jakieś inne owsiki czy tasiemce.
Musiałbyś takie badania robić codziennie, żeby były wiarygodne, jeżeli mielibyśmy traktować to super poważnie.
Argumentu z zakazem prowadzenia pojazdów przez niewidomych może lepiej nie skomentuję.
Zastanawiam się, czy to nie jest taki mechanizm obronny ludzkiej psychiki, która nie potrafi pogodzić się z faktem, ze ktoś (rządzący) ma nad nim władzę i może mu uprzykrzać życie, więc taka osoba woli wmówić sobie, że w sumie to sama od dawna chciała chodzić w maseczce. Albo gdy ktoś jest uwięziony przez rządzących na kwarantannie, to np. wmawia sobie, ze w sumie to sam od dawna marzył o tym, by pobyć sobie trochę w domu i nadrobić różne zaległości.
To się nazywa chyba "wyparcie".
Człowiek woli o sobie myśleć, że jest półbogiem mającym moc sprawczą, a niżeli bezwolnym bydłem hodowlanym.