Amelia napisał(a):
A ja mam różne konflikty wewnętrzne (...)
Ja też. Może nieprecyzyjnie się wyjaśniłem - chodziło wyłącznie o brak konfliktów związanych z światopoglądem (dotyczącego spraw poruszanych w debacie publicznej i ew. wizji polityki) - bo tu pewne ogólne zasady, które wyznaję, są jakby uniwersalne dla każdej kwestii, spójne i konsekwentne. I właśnie zawarte w tej znanej i powszechnie cytowanej definicji "wolności" (której nie wymyśliłem przecież ja - widocznie jej autorowi też byś przypisała "czarno-białe" myślenie, mimo że owa definicja jest jakby fundamentem całej myśli liberalnej.
Natomiast w osobistym życiu mam jak najbardziej wiele dylematów (ale innego typu).
Amelia napisał(a):Ech, uparłeś się myśleć, że jestem tak naiwna aby wierzyć, że nikt nie ma złych intencji, a świat jest dobry. Uśmiecham się kiedy to czytam po raz kolejny
Może przykłady:
1. Osobę, która nie nosi maseczki, nazywałaś nieodpowiedzialną. Ale gdy pewnego dnia rząd zniósł nakaz maseczkowy (mimo tej samej liczby zakażeń/zgonów co dzień wcześniej), to już nie nazywasz takich osób nieodpowiedzialnymi, bo politycy "na pewno mieli słuszność, podejmując taką decyzję".
2. Gdy politycy wprowadzali nakaz noszenia masek nawet na pustej ulicy (gdzie w promieniu 500m nie było żadnego człowieka), to "widocznie mieli słuszność". Gdy zdjęli ten nakaz, to też "widocznie mieli podstawy".
3. qw321 przyznał się kiedyś, że jechał przez miasto 70 km/h i został przez Ciebie nazwany "idiotą, jakich wielu".
Ale gdyby politycy przywrócili limit 60 km/h, to byś już go nazwała tylko "człowiekiem, który delikatnie przekroczył prędkość", prawda?
I po dziesiątkach takich Twoich wypowiedzi widać, że zawsze bezgranicznie ufasz decyzjom polityków, choć temu oficjalnie zaprzeczasz. Tak jak osoba uzależniona nie jest nigdy obiektywna wobec siebie i będzie zaprzeczać, że jest uzależniona (mimo, że jej bliscy i znajomi widzą jak jest naprawdę). Tak samo Ty wypierasz, że jesteś uzależniona od propagandy i zawsze będziesz jej bronić.
Podobnie jak tkwienie w przemocowej relacji - bliscy takiej osoby na ogół to dostrzegają, ale ona zaprzecza, że jest zniewolona albo krzywdzona. A gdy się taką np. kobietę próbuje uświadomić, to używa bardzo podobnych słów co niewolnicy propagandy: "no może i czasami krzyknie czy uderzy, ale ogólnie to przecież mnie utrzymuje. I ogólnie dba o mnie. A poza tym chyba by mnie zabił, gdybym od niego odeszła".
Brzmi znajomo, prawda? A jak mawiają niewolnicy propagandy?
"No owszem, może masz rację że politycy czasami kłamią i oszukują, ale ogólnie to się nami przecież opiekują. Bez nich byśmy sobie nie poradzili, bo kto by się zajął naszym zdrowiem, emeryturami itp.? A poza tym mielibyśmy kłopoty, gdybyśmy się przeciw nim zbuntowali, więc lepiej się im posłusznie podporządkować."
Rosjanom na początku wojny zadano pytanie: "Czy popiera Pan/Pani konflikt zbrojny, czy jego zakończenie", odpowiedzi wielu komentatorów zaskoczyły: bodajże 70% popierało dalsze prowadzenie wojny, gdy Putin tak zdecyduje, a jednocześnie 65% popierało zakończenie wojny, gdyby Putin tak zdecydował.
Pozornie idiotyczne, ale tak naprawdę pokazuje to, co oczywiste: Ludzie na całym świecie mają bezgraniczne zaufanie do swoich polityków, niezależnie od decyzji, jaką podejmą.
bak napisał(a):
Jeśli pracuje w korpo, to tylko potwierdza, że ma sprany mózg. Swoją drogą nie wiem czemu ludzie tak bardzo się na to określenie obrażają. Przecież propaganda działa na wszystkich, w bardzo różnych dziedzinach, począwszy od edukacji przedszkolnej. Poważnie, zauważyłam, jak zmieniła się osobowość wielu osób, które zaczęły pracować w korpo. Ja nie wiem, czym oni ich tam karmią... A tak poważnie, to po prostu chyba ulegają stadu.
Raczej nie wiązałbym podatności na propagandę ze środowiskiem pracy. Jak sama zauważyłaś, jest to wszechobecne zjawisko. Podobnie jak podatność na reklamy. Mimo, że chyba każdy oficjalnie bulwersuje się ich poziomem, urągającym ludzkiej inteligencji (nawet tej przeciętnej), to reklamy stale się opłacają (tzn. działają). Popularność danej tezy / danego produktu nie jest zależna od faktów, przemawiających na jej rzecz, tylko wyłącznie od ilości czasu antenowego, jaki przysługuje jej agitatorom. A ponieważ jest to udowodnione, to z taką determinacją zwalczany jest przeciwny punkt widzenia (metodą zakrzyczenia prawdy, która mogłaby zdemaskować propagandowe hasełka.