Deicide napisał(a):Bałem się zlekceważenia.
A to jest straszne bo ...?
Gosc po latach moglby cie poprostu nie rozpoznac.
Deicide napisał(a):Bałem się zlekceważenia.
Deicide napisał(a):Ja go nie rozpoznałem.
Zlekceważenie jest dla mnie przykre, bo ludzie odcinają mnie od ważnych obowiązków i zasobów.
Deicide napisał(a):Tu nawet się zaczęło, bo mówił do mnie Mareczku. Ludzie kiedyś tak często do mnie mówili.
Deicide napisał(a):Ostatnio boleśnie zlekceważył mnie sąd. Nie zostałem opiekunem prawnym mojej siostry.
Deicide napisał(a):Znajomi, ale mam wrażenie, że wobec ludzi "ważniejszych" w grupie ludzie nie stosują zdrobnień. Moja mama też tak uważa.
Deicide napisał(a):Nie lubię czuć się mniej ważny.
Deicide napisał(a):Chciałbym być poważany, bo taki mężczyzna może założyć rodzinę.
Deicide napisał(a):Myślę bardziej o tzw. męskości. Mam tyle samo pieniędzy, co inni mężczyźni ze wsi, ale policjant albo kolejarz to jest ktoś.
Deicide napisał(a):Słownikowej definicji nie mam. Pisać mogę tylko o tym, jak to odbieram.
Deicide napisał(a):Na przykład przez wiele lat nie leczyłem depresji, ponieważ uważałem, że nie jest to męskie. Czyli mężczyzna ma żelazne zdrowie umysłowe i leczy się wódką, jak w filmach z Bogusławem Lindą.
Deicide napisał(a):Kiedyś myślałem, że leczenie się to wyraz słabości.
Deicide napisał(a):Z grubsza przejrzałem i tam pojawiła się siła.
Deicide napisał(a):Tu pytanie, co znaczy wartościowy. Kiedyś kobieta powiedziała mi "jesteś wartościowym człowiekiem".
Amelia napisał(a):Mam przypuszczenie, że ta mityczna "męskość" to jakieś stereotypy powielane w tych męskich bańkach, gdzie narzeka się na kobiety, bo ma się problemy z nawiązywaniem relacji z nimi.
Deicide napisał(a):Tu pytanie, co znaczy wartościowy. Kiedyś kobieta powiedziała mi "jesteś wartościowym człowiekiem".
Deicide napisał(a):... po czym stwierdziła, że nie chce mnie znać.
Hetzer napisał(a):Osobiście również mam cholernie duży problem z relacjami. Mówili mi że problem leży w moich wygórowanych wymaganiach wobec ludzi. Nie wiem czy oczekiwanie ludzkiej empatii, zdolności używania logiki oraz umiejętności prowadzenia szczerej i normalnej komunikacji jest naprawdę czymś wielkim. Literalnie nic dalej nie oczekuje.
Problem zawsze był po drugiej stronie. Powód prosty, nigdy nie dostaje informacji zwrotnej. Nie wiem czy kogoś właśnie uraziłem, czy moje pytanie nie jest "zbyt poufne", bo nie powie. A nie domyśle siem, bo to wróżenie z fusów...
Można się rozmyślić, jak najbardziej. Ponownie problem w komunikacji, bo nie umie powiedzieć że coś nie gra. Domyśl się. Naprawdę, jaki jest problem jasno zakomunikować o co chodzi? Zwłaszcza dla "neurotypowych", skoro ja jako autysta potrafię?
Albo, co widzę jest popularne w przypadku portali randkowych, kiedy jakaś mnie zaczepi... I nie wykazuje jakiejkolwiek chęci by nawet spróbować popisać, albo w ogóle po słowie lub dwóch przepadnie. To przepraszam, ale po cholerę zaczepia?
Amelia napisał(a):Wg neurotypowych to mogą być jasne komunikaty...
Więc warto też spojrzeć na siebie - czy ten nasz feedback z kolei nie jest zbyt toporny i to może zniechęcać sporą część ludziChoć jak się za dużo myśli to można skończyć w dużej niepewności siebie, albo może przesadnej ostrożności (z tego m.in. powodu czasem kilka razy edytuję posty) - nie wiem co gorsze
Pewnie terapia ma szansę pomóc to jakoś wyśrodkować.
A jak wyglądają te dialogi konkretnie? Może czegoś nie dostrzegasz.
Hetzer napisał(a):Nie zwalałbym to na "neurotypowość", bo spotykam (czy też mam w rodzinie) ludzi z którymi idzie normalnie porozmawiać i nie mam z nimi problemów, ni oni ze mną.
nigdy nie dostaje informacji zwrotnej
Naprawdę mało wykonalne by na koło 40mln ludzi w samej Polsce nie było naprawdę nikogo "dla mnie". Albo jestem naiwny i nie daje się złamać losowi, nie wiem...
Napewno pomaga mi fakt że posiadam jeden 4-letni kontakt z "internetowcem" który potrafi jednak rozmawiać, który podnosi mi morale
A jak wyglądają te dialogi konkretnie? Może czegoś nie dostrzegasz.
Tamta osoba zacznie, ale na tym kończy się jej zaangażowanie. Pisze bardzo skromnie i tylko gdy zadam pytanie; Nic z siebie nie napisze, o nic się nie spyta. Ciągne taką quasi-rozmowę przez 2-3 dni góra, jak widzę że to idzie do nikąd to przestaje pisać. Póki co żadna nie napisała nic po tym.
W przypadku drugim to jest prawidłowa rozmowa (tzn. obie strony zaangażowane), i nagle druga strona przepada, raz było że nawet w połowie tematu, jakby coś się jej stało. Potem po tygodniu, myśląc że zdążyłem o niej zapomnieć i że nie widać kto był kiedy ostatnio aktywny, "ożywa" na platformie i okazuje się że po prostu ma mnie w dupie
Amelia napisał(a):Hetzer napisał(a):Nie zwalałbym to na "neurotypowość", bo spotykam (czy też mam w rodzinie) ludzi z którymi idzie normalnie porozmawiać i nie mam z nimi problemów, ni oni ze mną.
A, to spoko - trzymałabym się tych ludzi, a z innymi dałabym sobie spokój w tym względzie.
Bazowałam na tym, co pisałeś wcześniej:nigdy nie dostaje informacji zwrotnej
I że masz tylko jeden dobry kontaktNaprawdę mało wykonalne by na koło 40mln ludzi w samej Polsce nie było naprawdę nikogo "dla mnie". Albo jestem naiwny i nie daje się złamać losowi, nie wiem...
Napewno pomaga mi fakt że posiadam jeden 4-letni kontakt z "internetowcem" który potrafi jednak rozmawiać, który podnosi mi morale
Z tego co czytałam, taka właśnie jest specyfika tych portali. Kobiet jest dużo mniej. Większość chyba nawet nie zagaduje, bo dostają dużo propozycji przez sam fakt swojego pojawienia się tam.
A jeśli któraś dodatkowo zagada, być może jednocześnie do kilku osób, to już ma furę równoległych dyskusji i koncentruje się na tych, które akurat bardziej wciągają ją w rozmowę albo nawet zabajerują.
To może być też specyficzny rodzaj kobiet, choć niektórzy błędnie oceniają całą populację na podstawie tamtejszych zachowań.
Gdybym miała coś doradzać w sprawie szukania znajomości różnego typu, to dużo lepsze są fora zainteresowań (lub fizyczne miejsca, gdzie spotykają się miłośnicy czegoś). Tam wchodzi się w naturalne relacje i rozmowy. Dobrze jest samemu dać się najpierw trochę poznać w takim miejscu, pomagać ludziom, czasem żartować, jeśli ktoś potrafi. Wydaje mi się, że atrakcyjna jest też umiarkowana pewność siebie. Choć też nie jest konieczna.
Dużo można też wyczytać ze sposobu, w jaki druga strona się komunikuje i co pisze o sobie, pogadać o czymś konkretnym albo offtopowym publicznie raz czy drugi, a za jakiś czas można krótko spróbować prywatnie, też nawiązując do czegoś konkretnego. Jeśli cel jest romantyczny, to niekoniecznie się z nim od razu ujawniać, tylko zobaczyć, jak się znajomość rozwinie.
Co o tym sądzisz?
Hetzer napisał(a):To może być też specyficzny rodzaj kobiet, choć niektórzy błędnie oceniają całą populację na podstawie tamtejszych zachowań.
Nie bardzo rozumiem o jaki "specyficzny rodzaj" chodzi?
[...] dobrą przyjaźnią pogardzić nigdy nie można. Mam też raczej takie podejście, że miłość jest rozbudowaną przyjaźnią, to z zamiarami romantycznymi raczej od razu nie startuje (Łatwo z resztą tak drugą stronę odstraszyć i zarobić sobie na miano napaleńca / zalotnika). Myślę że na fizycznych spotkaniach będzie łatwiej kogoś wyłapać jak internetowo, ale spróbować tak i tak zawsze można a nawet trzeba.
Amelia napisał(a):Choć pewnie nie każda z kobiet, które szukają tam znajomości, ma problemy ze sobą, wygórowane wymagania, itd. Warto próbować, tak jak mówisz. Chodzi mi głównie o to, żeby podchodzić z dużą rezerwą do feedbacku, który można tam dostać. Albo paskudnego ghostingu.
Amelia napisał(a):Do poznawania ludzi w realu (i nie tylko) dobre są jeszcze miejsca, gdzie wszyscy się czegoś razem uczą. Na przykład mnie się ostatnio spodobały się zajęcia improwizacji teatralnej - trochę wspólnych wygłupów i już ma się grupę życzliwych ludzi, z którymi można iść na piwo po zajęciach, jeśli ktoś ma chęć. A dla spokojniejszych - choćby wyjazd na jogę (tam są też dobre proporcje płci, zauważHm.. tylko wtedy pewnie jakoś na studenckich czy szkolnych grupach trzeba by szukać, żeby grupa wiekowo zbliżona była).
alexasp napisał(a):powiedział, innej osobie która z nami była, że byłem naćpany.
alexasp napisał(a):Hejka, nowy na forum jestem.
Zdarzyło mi się że ktoś po spotkaniu powiedział, innej osobie która z nami była, że byłem naćpany. Chodzi zapewne o nerwowość przy ważnej nowej znajomości biznesowej. Macie sposoby na takie sytuacje? Pewnie jest milion wątków na forum, wybaczcie z góry. Ale może ktoś będzie tak dobry i prześle link? Pozdrawiam
Hetzer napisał(a):Deicide napisał(a):Myślę bardziej o tzw. męskości. Mam tyle samo pieniędzy, co inni mężczyźni ze wsi, ale policjant albo kolejarz to jest ktoś.
Zdefiniuj "męskość". Nie wiem jak z kolejarzami, ale przynajmniej w mojej rodzinie policjantów uważa się za bezambitnych dziwkarzy i sam mam podobne zdanie
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości