Czytałem ostatnio zdaje się w Charakterach, że większe jest prawdopodobieństwo zaobserwowania ZA u dziecka ojca z wykształceniem technicznym.
Chyba żaden psycholog nie nazwał jeszcze zespołu związanego z brakiem naturalnej łatwości w opanowaniu matematyki, fizyki, chemii, programowania, gier logicznych
Kiedy wzór działa i pozwala osiągać nowe rezultaty.
racemik napisał(a):widzisz, ja mam inne podejscie do diagnostyki ZA (i nie tylko ZA np psychopatii, nerwic) takie nieordotoksyjne zero-jedynkowe albo dany czlowiek to "ma", albo "nie ma"
dla mnie takie kryterium to praca (budowa?) mozgu
swiadomosc + podswiadomosc= neurotypowosc
sama swiadomosc = aspie
adhd problemy, zagluszenia w pracy mozgu...
oczywiscie jest tez nieswiadomosc, (5 lat temu zylem w nieswiadomosci ZA)
z obserwacji wiem ze kazdy nt ma "cos" co rzutuje na kazde wypowiedziane slowo - moze to byc (wyparte do podswiadomosci):
-bunt
-nerwica
-psychopatia pierwotna (to raczej choroba psychiczna...??)
-kompleksy
-ale to moze byc takze wspomnienie szczesliwego dziecinstwa i mlodosci (chyba wiekszosc?)
pewne problemy wystepuja u aspich czesciej, ale czasem tez dotykaja nt, moze w troche innej formie, ale dotykaja
jesli chcesz mozesz sie okreslac innymi kryteriami (... w sumie ustanowionymi przez lekarzy), dla mnie jestes aspie...
pozdrawiam
dimfuture napisał(a):Generalnie lekki stres przed kontaktami z nowymi osobami ma sporo ludzi, a niechęć przed zmianami wykazuje większość społeczeństwa. U osób ZA to objawy są na tyle nasilone, że bardzo utrudniają funkcjonowanie w społeczeństwie, lub czasem nawet uniemożliwiają.
dimfuture napisał(a):Chyba żaden psycholog nie nazwał jeszcze zespołu związanego z brakiem naturalnej łatwości w opanowaniu matematyki, fizyki, chemii, programowania, gier logicznych
Nazwał, nazwał Np niezdolność do nauczenia się rachunków i wnioskowania matematycznego to dyskalkulia.
dimfuture napisał(a):Ogólnie masz sporo racji, jednak moim zdaniem nasilenie danej cechy ma spore znaczenie. To właśnie nasilenie decyduje jak radzimy sobie z życiem a nie sama obecność czy nieobecność jakiejś cechy.
Ponieważ znaczna ilość ludzi odczuwa pewien stres w sytuacji kiedy spotyka nowe osoby to być może całkowity brak tego stresu lub jego zbyt niski poziom jest również pewną patologią? Częścią jakiego zespołu jest dysfunkcja polegająca na nieodczuwaniu stresu w takich sytuacjach?
Dlaczego niechęć do kontaktu wzrokowego jest uznawana za patologiczny objaw, a niechęć do rozwiązania ciekawego równania już nie?
To jak radzimy sobie z życiem jest również związane z tym na jakie środowisko jesteśmy wystawieni (jakie to nasze życie jest).. To że większość dorosłych z ZA sobie radzi bierze się również stąd, że w pewnym stopniu mogą kształtować swoje środowisko. Dzieci z ZA tego komfortu zazwyczaj nie mają.
dimfuture napisał(a):Do takich rozważań, trzeba by mieć dobrze zdefiniowane słowo patologia. Jeżeli przyjąć definicję. że jest to każde odchylenie od normy to pewnie brak stresu jest również patologią. Tyle, że takie odchylenie prawdopodobnie przejdzie niezauważone bo przecież każdy stara się nieokazywać stresu w kontaktach społecznych.
dimfuture napisał(a):Dlaczego niechęć do kontaktu wzrokowego jest uznawana za patologiczny objaw, a niechęć do rozwiązania ciekawego równania już nie?
Bo większość ludzi to humaniści, a więc lubowanie się w matematyce jest odstępstwem od normy (korzystając z wcześniej definicji jest patologią).
dimfuture napisał(a):To jak radzimy sobie z życiem jest również związane z tym na jakie środowisko jesteśmy wystawieni (jakie to nasze życie jest).. To że większość dorosłych z ZA sobie radzi bierze się również stąd, że w pewnym stopniu mogą kształtować swoje środowisko. Dzieci z ZA tego komfortu zazwyczaj nie mają.
Swoje środowisko można zmieniać raczej w niewielkim stopniu. Raczej ciężko jest zmienić przyjęte normy społeczne tylko dlatego, że Ci się nie podobają.
Większość 51% nie powinna dyktować o tym co jest normalne a co patologiczne. O tym co jest normalne powinna dyktować raczej większość 99%.
Wydaje mi się, że właśnie zamiast zawężać pojęcie normalności lepiej byłoby rozszerzyć zrozumienie dla różnorodności ludzi. Zamiast etykietować pewien obszar ludzkiej różnorodności jako zaburzenie, Zespół Aspregera, lepiej dowiedzieć się jak wymieniać informacje, żyć, współpracować z ludźmi, którzy przejawiają te konkretne cechy. Miło by np. było gdyby ktoś gdzieś napisał że z ludźmi którzy nie patrzą w oczy nie należy rozmawiać o pogodzie bo się ich tylko denerwuje. Zamiast tego można przeczytać, że jeżeli ktoś nie patrzy w oczy podczas rozmowy to ma zaburzenie.
Możesz w swoim życiu zmienić bardzo dużo. Możesz kupować w sklepikach osiedlowych lub w marketach zależnie od tego czy lepiej znosisz rozmowę z obcym człowiekiem czy chaos i zamęt.
Możesz pracować z maszynami jeżeli codzienny kontakt z ludźmi sprawia Ci przykrość.
Możesz zaspokajać swoją potrzebę autentycznego kontaktu z drugim człowiekiem poprzez czaty i sms-y jeżeli rozmowa telefoniczna lub twarzą w twarz jest zbyt stresująca.
Możesz nie oglądać stresujących filmów, unikać stresujących sytuacji. Robić to co lubisz i w czym jesteś dobry tak jak lubisz.
To że żyjesz tak jak wygodnie Tobie, nie czyni z Ciebie zaburzonego człowieka. Są ludzie bez żadnego zespołu, którzy dopasowują swoje życie i otoczenie do siebie w znacznie szerszym zakresie nie bacząc na rodzinę czy sąsiadów.
racemik napisał(a):Większość 51% nie powinna dyktować o tym co jest normalne a co patologiczne. O tym co jest normalne powinna dyktować raczej większość 99%.
zle
Tradycja decyduje o tym co jest patologia, w rosji codzienne picie wodki jest norma, w Polsce i nie tylko jestb patologia
racemik napisał(a):musze sie Z Toba zgodzic co do zaburzenia, bo nie moge tobie udowodnic ze jestes w bledzie, postaraj sie zrozumiec ze inni moga myslec jak Ty, ale dochodzi cos jeszcze, wcale nie koniecznie zwiazanego z patologiczna rodzina...
dimfuture napisał(a):Wydaje mi się, że właśnie zamiast zawężać pojęcie normalności lepiej byłoby rozszerzyć zrozumienie dla różnorodności ludzi. Zamiast etykietować pewien obszar ludzkiej różnorodności jako zaburzenie, Zespół Aspregera, lepiej dowiedzieć się jak wymieniać informacje, żyć, współpracować z ludźmi, którzy przejawiają te konkretne cechy. Miło by np. było gdyby ktoś gdzieś napisał że z ludźmi którzy nie patrzą w oczy nie należy rozmawiać o pogodzie bo się ich tylko denerwuje. Zamiast tego można przeczytać, że jeżeli ktoś nie patrzy w oczy podczas rozmowy to ma zaburzenie.
Masz rację, że lepiej. Tyle, że z tego mało wynika - raczej trudno zmienić świadomość ludzką.
dimfuture napisał(a):To wynika z kilku faktów:
- dostosowywanie swojego zachowania do każdego z osobna jest dosyć trudne do wynkonania w praktyce. Większość ludzi chce się zachowywać tak jak zwykle (dla nich naturalnie). Jeżeli przy jakiejś osobie nie mogą się tak zachowywać to poprostu będą unikać kontaktu z taką osobą.
dimfuture napisał(a):Poza tym reguła: "z ludźmi którzy nie patrzą w oczy nie należy rozmawiać o pogodzie bo się ich tylko denerwuje" jest też sporym uproszczeniem i uogólnieniem. Powodów dlaczego niektórzy nie patrzą w oczy jest sporo, a niestety jednym z nich jest brak szczerości wobec rozmówcy.
dimfuture napisał(a):I jak komuś nie patrzysz w oczy to rozmówca prędzej przyjmie, że coś ukrywasz niż, że jesteś zaburzony.
dimfuture napisał(a):- niektórzy ludzie potrzebują innych, żeby ich pognębić. Osoba odróżniająca się od innych jest idealnym celem.
dimfuture napisał(a):Owszem swoje życie i samego siebie można zmienić. Natomiast b. ciężko zmienić środowisko w którym żyjesz. Zauważ, że przykłady które podałeś to tylko obejście problemu a nie prawdziwa zmiana środowiska. Mówiąc 'środowisko' głównie mam na myśli świadomość ludzką, z której wynika większość problemów osób z ZA.
Wysyp artykułów o aspergerze na pewno tą świadomość będzie zmieniał. Tylko nie wiem czy na lepsze. "Z tym nie gadaj, chyba ma aspergera." "To może być zaraźliwe." (niby kretyństwo ale skoro plota na temat zwiększonego ryzyka autyzmu na skutek przyjmowania szczepionek skłoniła wiele matek do nieszczepienia dzieci i ryzykowania ich zdrowia i życia to wszystko jest możliwe).
Wg. mnie za porażkę w komunikacji są odpowiedzialne obie strony. I ta która potrafi rozmawiać o pogodzie, ale nie potrafi powiedzieć niczego istotnego, za to chętnie by popatrzyła by sobie w oczy i ta która nie potrafi rozmawiać o pogodzie, ale skoro już znosi obecność obcego człowieka to chętnie posłuchałaby czegoś ciekawego za to nie ma się ochoty dodatkowo stresować oglądając obcą twarz.
A powinien przyjąć, że po prostu nie lubię patrzeć w oczy.
Nie miałem na myśli zmieniania środowiska znaczeniu jego reformowania. Myślałem o zmienianiu środowiska na inne środowisko. Dorosły człowiek ma duże możliwości w tym zakresie. Między innymi dlatego większość dorosłych wykazujących się cechami zespołu aspergera radzi sobie w życiu nie gorzej od ludzi bez tych cech. Po prostu żyją nieco inaczej.
racemik napisał(a):w stanach jest podzial na geekow i na nerdow
scotty Ty chyba podchodzisz pod geeka
ja pod nerda
racemik napisał(a):dla mnie etykietka ZA jest wazna
a na gnebicieli hmm uwierz mi na slowo to nie jest takie zero jedynkowe
scotty napisał(a):Czy niesprowokowana agresja wobec innego człowieka nie jest znacznie poważniejszym zaburzeniem? Czemu wsadzenie komuś głowy do sedesu jest społecznie umiarkowanie akceptowalnym czynem [...]?
Jak się chwilkę dłużej zastanowić to całkiem pozytywna reakcja. Zawiera w sobie uznanie odmienności i swego rodzaju dziwaczny szacunek dla niej. Można w sumie zazdrościć osobie jeżdżącej na wózku silnych rąk i ciepłego zainteresowania bliskich osób, nie potrafiąc sobie jednocześnie wyobrazić, jak to jest nie móc chodzić. To znacznie lepsza reakcja niż pogarda i niechęć.dimfuture napisał(a):Nie tak dawno miałem rozmowe na gg z kolegą, który pisał, że chciałby mieć ZA bo byłby wtedy taki wyjątkowy Po tym wszystkim co mnie spotkało w życiu z powodu mojej odmienności po prostu mi ręce opadły...
dimfuture napisał(a):Wg. mnie za porażkę w komunikacji są odpowiedzialne obie strony. I ta która potrafi rozmawiać o pogodzie, ale nie potrafi powiedzieć niczego istotnego, za to chętnie by popatrzyła by sobie w oczy i ta która nie potrafi rozmawiać o pogodzie, ale skoro już znosi obecność obcego człowieka to chętnie posłuchałaby czegoś ciekawego za to nie ma się ochoty dodatkowo stresować oglądając obcą twarz.
Zgadzam się, ale to znowuż niestety niczego nie zmienia. Dla takiego NT jesteś jak wyrzut sumienia; swoją osobą przypominasz mu tylko o jego porażce więc tym chętniej ograniczy z Tobą kontakt (w najlepszym wypadku)
dimfuture napisał(a):A powinien przyjąć, że po prostu nie lubię patrzeć w oczy.
Ale czemu ma tak przyjąć? No chyba, że mu oficjalnie powiesz, że nie patrzysz się w oczy bo tego nie lubisz.
dimfuture napisał(a):Ale to raczej dobry sposób na zrażanie do siebie ludzi niż na zawieranie znajomości. Poza tym mowa ciała działa poza logiką bardziej na poziomie podświadomym. Osoba, która nie ma problemów z kontaktem wzrokowym po prostu odbierze Cię jako kogoś kto kombinuje, nawet jeżeli to w pełni nie dotrze do jej świadomości. Zwyczajnie będzie się czuła źle w Twoim towarzystwie.
dimfuture napisał(a):Dla mnie to było spore odkrycie, że większość ludzi odbiera świat uczuciowo a nie przez pryzmat logiki.
dimfuture napisał(a):No ale w jaki sposób chcesz zmienić środowisko? Gdziekolwiek nie pójdziesz, będziesz spotykał ludzi, którzy są [w miare[ normalni i którym będzie ciężko zaakceptować Twoją inność. Mi się tam marzy jakaś enklawa, gdzie byli by ludzie podobni do mnie, którzy potrafili by zaakceptować moją inność. Ale niestety życie jest inne zawsze będe trafiał na NT, którzy nie będą w stanie mnie zaakceptować. I to tylko dlatego, że osób neurotypowych jest dużo więcej niż ludzi z ZA. Osobiście w realu nie spotkałem jeszcze nikogo kto miałby ZA lub chociaż zachowania zbliżone do ZA. Dobrze, że chociaż istnieją w sieci takie fora jak to czy WrongPlanet, gdzie są ludzie mające problemy jak ja i myślący podobnie do mnie.
magic napisał(a):scotty napisał(a):Czy niesprowokowana agresja wobec innego człowieka nie jest znacznie poważniejszym zaburzeniem? Czemu wsadzenie komuś głowy do sedesu jest społecznie umiarkowanie akceptowalnym czynem [...]?
Ależ nie jest, przeciwnie - to jest przestępstwo. Jeśli ktoś przejawia skłonności do takich zachowań, to prędzej czy później jest poddawany terapii, w takiej czy innej postaci. Na przykład mój najgorszy dręczyciel z podstawówki skończył w więzieniu (co prawda akurat nie za to, że mnie bił, tylko za jakieś późniejsze sprawki).
Jednak zgadzam się co do ogólnej wymowy tego co napisałeś. Na takie sprawy społeczeństwo reaguje źle - albo wcale, albo zbyt późno.
magic napisał(a):Z drugiej strony do poglądu, że AS jest jedynie "innością", a nie niepełnosprawnością, należy moim zdaniem podchodzić ostrożnie. Owszem, idzie za nim akceptacja - i to jest bardzo ważne - ale zarazem brak pomocy. A pomoc jest bardzo potrzebna.
magic napisał(a):Piszesz, że dorośli aspi w większości sobie dobrze radzą w życiu. Gdyby tak było, to to forum byłoby puste. Tymczasem prawie każdy kto tu pisze ma w życiu tyle problemów, że szukając ich przyczyny i rozwiązania nie wahał się przyznać do zaburzenia z podręcznika psychiatrii - najpierw przed sobą, potem publicznie. To nie jest forum dla ludzi "dziwnych" czy "innych", tylko dla ludzi z zespołem Aspergera lub autyzmem. Trzeba trochę desperacji, żeby tu pisać.
racemik napisał(a):cytat z pamieci "przezylem szok kiedy dowiedzialem sie o ZA"
przygotuj sie na kolejny, sa aspie ktorzy nie maja zaburzen wspoltowarzszacych... swojej innosci nie traktuja jak zaburzenia, ale po lekturze autoterapii lepiej rozumieja swiat...
racemik napisał(a):[...] sa aspie ktorzy nie maja zaburzen wspoltowarzszacych... swojej innosci nie traktuja jak zaburzenia, ale po lekturze autoterapii lepiej rozumieja swiat...
scotty napisał(a):Nie jestem pewien czy desperacja faktycznie jest potrzebna, biorąc pod uwagę, kolegę dimfuture-a (nie samego dimfuture), który podobno chciałby mieć ZA dla wyjątkowości, która się z tym wiąże. Widziałem również na tym forum posty na temat lansowania się na aspergera.
Pustelnik napisał(a):Ciekawy temat
Inaczej rozumiem patologię, a inaczej odstępstwo od normy.
Patologia, to jest coś, owszem, chorobliwego, szkodliwego, niepożądanego, natomiast nie mieszałbym w to nienormalności.
Norma, to średnia i to średnia w danej grupie społecznej. Codzienne Upijanie się alkoholem jest w pewnych grupach normalne, natomiast zawsze jest patologiczne.
Zdrowy tryb życia w niektórych środowiskach jest wręcz nienormalny, ale chyba nie powiesz, że jest patologiczny.
Pustelnik napisał(a):Został poruszony wątek stresu przed kontaktem z nieznajomymi. Owszem, są ludzie, którzy czują większy lub mniejszy stres w takiej sytuacji. Moim zdaniem tutaj stres jest patologią. Strach przed ludźmi, których się jeszcze nie poznało, jest patologiczny. Mimo to większość ludzi czuje taki stres. Ten stres jest więc normą. Zastanówmy się jednak, czemu to służy? czy taki stres w czymś pomaga? Właśnie nie. Brak stresu w tych sytuacjach natomiast ułatwia życie i przecież niczemu nie szkodzi.
Pustelnik napisał(a):Co innego, jak mówimy o reakcji obronnej na realne zagrożenie. Przykładowo gdybym zobaczył grupę chuliganów i nie zachował środków ostrożności, to taki brak stresu mógłby być niepożądany, gdyż istnieje realne zagrożenie.
Ale bać się kontaktu z nieznajomymi? Co może się stać? Mogę zostać obśmiany, wyzywany, lekceważony, ktoś może na mnie nakrzyczeć, może się mnie przestraszyć, różne mogą być reakcje. Żadna jednak tak naprawdę nie jest groźna. Wtedy to własne ego czuje się zagrożone i stąd stres.
Pustelnik napisał(a):Mimo to łatwo się o tym pisze, a jednak umysł wytwarzający w głowie fikcyjne zagrożenia jest silniejszy od racjonalnego podejścia do sprawy. Niestety. Jednak da się to pokonać, tyle że nie z poziomu umysłu, a ćwiczeniami. To wymaga wysiłku.
Dzięki!scotty napisał(a):Ciekawostka: W dawnej europie obowiązywał na drogach ruch lewostronny dlatego, że spotykając nieznajomego na drodze ludzie woleli mieć go po prawej stronie żeby łatwiej go chlasnąć mieczem lub kijem trzymanym w prawej ręce gdyby nieznajomy okazał się być niesympatyczny. Przez długi czas stres związany ze spotykaniem nowej osoby był nie tylko normalny ale nierzadko ratujący życie, a brak tego stresu był upośledzającą patologią. Stres przygotowuje człowieka do obrony. Dzięki niemu można było zyskać pół sekundy przewagi, która mogła uratować życie.
Można by pomyśleć, że mamy cywilizowane czasy i taki stres jest całkowicie zbędny, ale biorąc pod uwagę ilość żerujących na społeczeństwie naciągaczy i złodziei taki stres nadal wydaje się być bardziej rozsądny niż jego całkowity brak....
magic napisał(a):Jak wszystko w życiu idzie dobrze, to nie szpera się w zaburzeniach rozwojowych.
Pustelnik napisał(a):Staram się używać tego słowa zgodnie z pierwotnym znaczeniem (krzywa rozkładu normalnego).
Nie.scotty napisał(a):Pustelnik napisał(a):Staram się używać tego słowa zgodnie z pierwotnym znaczeniem (krzywa rozkładu normalnego).
Jesteś pewien, że potoczne słowo normalność pochodzi o nazwy rozkładu normalnego a nie na odwrót?
Pustelnik napisał(a):Nie.scotty napisał(a):Pustelnik napisał(a):Staram się używać tego słowa zgodnie z pierwotnym znaczeniem (krzywa rozkładu normalnego).
Jesteś pewien, że potoczne słowo normalność pochodzi o nazwy rozkładu normalnego a nie na odwrót?
Jedynie przyjąłem taką wersję pojmowania normalności, ścisłą, nieco naukową.
W słowniku języka polskiego normalność, to m.in zdrowie psychiczne- tak pojmuje to zresztą większość ludzi.
Tutaj nie ma co się dalej o to spierać, to tylko słowo. Każdy ma rację.
racemik napisał(a):tak zz, tylko palic to sam zaczynasz na wlasne zyczeniem, a jak gadasz sam do siebie to znaczy ze potrzebujesz pomocy (neuroleptykow?)
scotty napisał(a):Jak się chwilkę dłużej zastanowić to całkiem pozytywna reakcja. Zawiera w sobie uznanie odmienności i swego rodzaju dziwaczny szacunek dla niej. Można w sumie zazdrościć osobie jeżdżącej na wózku silnych rąk i ciepłego zainteresowania bliskich osób, nie potrafiąc sobie jednocześnie wyobrazić, jak to jest nie móc chodzić. To znacznie lepsza reakcja niż pogarda i niechęć.
ZA intensywnie koncentrują się na określonych tematach. Ty na pewno też masz swoje ulubione "nienormalne" dziedziny wiedzy i aktywności. Po prostu szukaj ludzi, którzy interesują się tym samym co Ty. Jest spora szansa, że z nimi się dogadasz. Nie tylko dlatego, że niektórzy z nich mogą być ZA. Również dlatego, że Ty sam, mówiąc o rzeczach, do których czujesz pasję, do ludzi, którzy tą pasję z Tobą dzielą, będziesz mieć znacznie mniejsze problemy z komunikacją.
dimfuture napisał(a):ZA intensywnie koncentrują się na określonych tematach. Ty na pewno też masz swoje ulubione "nienormalne" dziedziny wiedzy i aktywności. Po prostu szukaj ludzi, którzy interesują się tym samym co Ty. Jest spora szansa, że z nimi się dogadasz. Nie tylko dlatego, że niektórzy z nich mogą być ZA. Również dlatego, że Ty sam, mówiąc o rzeczach, do których czujesz pasję, do ludzi, którzy tą pasję z Tobą dzielą, będziesz mieć znacznie mniejsze problemy z komunikacją.
Tak z 70% mojego życia to informatyka i programowanie. Poszedłem na studia - i tu pierwsze rozczarowanie - praktycznie brak pasjonatów.
dimfuture napisał(a):Teraz od 7 miesięcy pracuje jako developer (i to w nie bylejakiej firmie), no i w pracy również nie spotkałem ludzi dla których programowanie było by czymś więcej niż tylko sposobem na utrzymanie rodziny. Może mam jakiegoś pecha, a może to ja mam jakieś nierealne wymagania co do innych
Po wypowiedziach i awatarze domyślam się, że też siedzisz w programowaniu, ciekawi mnie jakie Ty masz doświadczenia,
"nie byle jaka firma" chyba nie jest najlepszym miejscem do znalezienia pasjonatów. Za to przyzwoitym miejscem do znalezienia pieniędzy. Pasjonatów znajdziesz raczej w mniejszych firmach, startup-ach. W społeczności open source. Ja spotykałem niemal samych programistów z zacięciem do programowania, ale to chyba dlatego, że w swojej kilkuletniej "karierze" zawodowej przepracowałem na etacie zaledwie pół roku i spotkałem tylko kilku programistów. "nie byle jakie firmy" chyba nie szukają pasjonatów. Szukają ludzi, którzy potrafią słuchać poleceń i wysiedzieć cały dzień na tyłku dziobiąc w klawiaturę. Pasja może być cechą niepożądaną bo może przeszkadzać w tym na czym im zależy.
Pasjonatów znajdziesz raczej w mniejszych firmach, startup-ach
dimfuture napisał(a):Wiesz, to nie do końca tak, że nie szukają - bo zazwyczaj pasjonaci są dużo lepsi od kolesi, którym ciągle nic się nie chce. Problem w tym, że korporacji, która zatrudnia 60k informatyków ciężko zrekrutować samych pasjonatów, bo ci stanowią mniejszość.
dimfuture napisał(a):U mnie w firmie np. zaczęto organizować spotkania na którym ktoś prezentował jakiś wybrany, ciekawy temat a potem w założeniu miała się odbyć dyskusja. Idea bardzo fajna zwłaszcza, że kierownictwo zgodziło się aby całe spotkanie odbywała się w ramach godzin pracy. Idea niestety padła z powodu braku chętnych zarówno do dyskusji jak i prezentacji.
dimfuture napisał(a):Pasjonatów znajdziesz raczej w mniejszych firmach, startup-ach
Pewnie i masz racje, że łatwiej takich ludzi znaleźć w małych firmach. To co mnie odstraszyło od małych firm to projekty nad którymi pracują.
dimfuture napisał(a):W większości to jakaś kolejna aplikacja webowa, system CRM dla rachunkowości a tego typu projekty mnie zupełnie nie interesowały.
dimfuture napisał(a):W firmie której pracuje, projekt jest naprawde ciekawy i niestety mała firma nie była by w stanie podjąć się wykonania takiego zlecenia.
Izi Rider napisał(a):dimfuture napisał(a):no i w pracy również nie spotkałem ludzi dla których programowanie było by czymś więcej niż tylko sposobem na utrzymanie rodziny.
mam starszego brata,który przez pasję do programowania i komputerów
wpędza rodzinę w...biedę! Bo żyje z serwisu i ze...składania komputerów,a
notorycznie pisze jakieś dziwne programy.
Nie wiem jakie masz doświadczenia z aplikacjami webowymi ale jest to cholernie ciekawy temat, któremu daleko od jakiejkolwiek rutyny. Nadal nie wymyślono jak sensownie pisać takie aplikacje. Żeby się o tym przekonać wystarczy spojrzeć na mnogość dostępnych frameworków.
Często możesz mieć kontrolę nad znaczna częścią takiej aplikacji. W dużej firmie jeżeli nie jesteś architektem wykonujesz zazwyczaj jakiś podmodulik podmoduliku, co z tego, że to część systemu transakcyjnego banku. Niby fajny projekt ... możesz powiedzieć, że piszesz system transkacyjny banku, ale tak naprawdę szlifujesz tylko ząbek małego kółka w wielkiej maszynie, której nikt nie pozwoli Ci spróbować ogarnąć, na którą nigdy nie będziesz mieć realnego wpływu.
dimfuture napisał(a):Komercyjnie jeden projekt pisałem w Javie i Springu. Na początku było nawet ciekawie - nowe podejście, nowe wzorce projektowe. Ale po pól roku siedzenia w tym frameworku strasznie mnie to zaczęło nudzić. Zacząłem uczyć się Strutsa ale to wcale nie różniło się tak bardzo od Springa.
Po tym stwierdziłem, że nie chcę pisać aplikacji webowych.
dimfuture napisał(a):Zależy do jakiego modułu trafisz. Ja chyba miałem szczęście i trafiłem do modułu który kordynuje pracę pozostałych podsystemów ...
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 178 gości