Karol napisał(a):Cześć. Jestem tu nową osobą i przychodzę trochę gościnnie, o ile mogę liczyć na gościnę
Moje zainteresowanie autyzmem i podobnymi tematami zaczęło się od przeczytania książki Temple Grandin "Byłam dzieckiem autystycznym". U Temple w dzieciństwie zdiagnozowano autyzm, ale niepełnoobjawowy.
Szczerze podziwiam jej determinację i pracę nad sobą. Dziś autyzm Temple można nazwać wysoko funkcjonującym, a jej książka to furtka do zupełnie innego i dla mnie ogromnie fascynującego świata, w którym myśli sie obrazami.
Chciałbym kiedyś choć na chwilę zamienić się w autystyka.
...A ja, kim jestem. Mam trudności w kontaktach społecznych, może Ale nie krzywdzę tym nikogo, więc uważam że jest to ok. "Normalność" to bezwzględność, zawiść, złość. Pozdrowienia dla wszystkich, którzy są fascynujący w swojej odmienności=oryginalności.
rytr napisał(a):Nie wiesz co mowisz;))) (Wybacz)Karol napisał(a):Chciałbym kiedyś choć na chwilę zamienić się w autystyka.
magic napisał(a):A czemu nie? To o co Karol prosi jest zupełnie niemożliwe, ale co w tym złego aby chcieć postawić się w sytuacji innej osoby aby ją zrozumieć?
Poza tym czy autyzm to nieszczęście i nieustające cierpienie? (No, może znowu nie "czuję". A może właśnie czuję.)
rytr napisał(a):I mniej "przekąsu" w odniesieniu do kilkorga dzieci. Bardzo bardzo cierpiacych.
rytr napisał(a):Jednak gdyby ktos mogl stac sie autysta "na chwile"... coz mialby mglisty obraz tego co to znaczy byc autysta. Bo autsyta sie jest cale zycie.[...]
magic napisał(a):Czy one cierpią z powodu autyzmu?
rytr napisał(a):Pewnie, ale chyba lepszy mglisty obraz niż żaden. Wiesz, ja sobie myślę, że dobrze by było, aby każdy uczeń liceum musiał spędzić jeden dzień z zawiązanymi oczami, a inny dzień na wózku inwalidzkim
rytr napisał(a):bardziej dlatego, ze nie moga zaistniec. To raczej "wina" otoczenia niz "autyzmu".
rytr napisał(a):My robimy takie warsztaty sensoryczne. KAzdy moze sie przez jakis czas poczuc jakbymial potezne problemy sensoryczne. Kiedys nagram uczestnikow takich zajec (za ich zgoda oczywiscie). Bo zachowuja sie po jakims czasie dokladnie jak autysci.
magic napisał(a):A, o to chodzi. Myślałem, że piszesz o fizycznym bólu. (Oczywiście, kontakty z otoczeniem też mogą fizycznie boleć, o czym wielu z nas miało okazję się przekonać na własnej skórze.)
rytr napisał(a):Na czym polegają te warsztaty?
senta7 napisał(a):Karol nie żegnaj się tak zaraz!
Karol napisał(a):Zastanawiałem się też, jak to jest z tymi kontaktami społecznymi w zespole aspergera? Czy nie ma zupełnie potrzeby rozwijania takich kontaktów, czy po prostu chodzi o barierę porozumiewania się i brak zrozumienia? Ja na przyklad, pragnąc uzdrowić moje życie towarzyskie, czytam ostatnio podręczniki i uczę sie jak dziecko elementarza, żeby przełamac tę społeczną izolację. Nie wiem, czy to możliwe, ale próbuję się nauczyć właściwie reagować w różnych sytuacjach, żeby nie popadać w konflikty, a to się dość często zdarzało, w sumie nie wiem, dlaczego. Moim zdaniem chodzi o nadinterpretacje, np. mówię tak (autentyczny przykład:"Czemu tak jest, że młodzi ludzie nie założą już na siebie nic, co nie ma metki Diverse albo Nike." (mowa była o tym, że nie zawsze drogie musi oznaczać lepsze, gadalismy o darmowym oprogramowaniu). A osoba, przy której to mówię, do mnie tak:"czuje sie obrazona, ze oceniasz mnie po metce, ja te spodnie dostalam w prezencie. Jestes pustą osobą." Kurde, przecież co innego mówię, co innego odczytują. Kontakty z ludźmi są czasem BARDZO trudne. Zwłaszcza jeżeli oceniają kogoś przez stereotypy, nic dziwnego ze przez lata unikałem tych kontaktów jak ognia.
http://www.asperger.fora.pl/viewtopic.php?t=1251Karol napisał(a):ale nie mogę znaleźć tematu o Nieuświadomionych Aspies
ja się nie czuję jakąkolwiek częścią społeczeństwa. Po prostu siedzę w domu (jak nie muszę iść na wykłady czy ćwiczenia). Kiedyś próbowałem się socjalizować (z pomocą psychologa - ta osoba naprawdę wiele dla mnie zrobiła, zupełnie bezinteresownie), ale większość moich przedsięwzięć kończyło się fatalnie - bardzo szybko dałem sobie spokój.Karol napisał(a):Czy Wy czujecie się bardzo odrębną grupą, odrębną częścią społeczeństwa? Ja nie mogę sobie w tym społeczeństwie znaleźć miejsca i nawet nie ma takiej grupy, w której mogę się odnaleźć.
przedszkola nie pamiętam za bardzo; pamiętam że w szkole wolałem towarzystwo nauczycielki od towarzystwa kolegów; w podstawówce i gimnazjum w swoim mniemaniu nie odstawałem od przeciętnej, oprócz tego że kojarzyłem tylko swoich kolegów z klasy - bliższą znajomość utrzymywałem z jedną osobą, i ograniczała się ona do okazjonalnego odwiedzania się (co pół roku <: ). W liceum dopiero zacząłem czuć się naprawdę obco - początkowo spędzałem wszystkie przerwy siedząc na ławce, a w drugiej klasie przed komputerem (jak wykombinowałem jak się logować do szkolnej sieci nie posiadając konta (: ) - i w sumie to była najprzyjemniejsza rzecz w tej szkole (zresztą wybrałem II liceum tylko dlatego że zobaczyłem komputery na korytarzach (: ). Teraz moje kontakty z kolegami są takie same jak zawsze - czyli żadne (no, ale całe 2 razy byłem w barze :p )Karol napisał(a):Zastanawia mnie jeszcze np., jacy byliście w dzieciństwie?
Karol napisał(a):Pozytywna jest szczerość i uczciwość, w świecie pełnym kłamstwa to bardzo cenne cechy.
Jeśli nie wchodzi się tak maksymalnie w życie społeczne, nie zatraca się indywidualizmu i nie nabywa złych nawyków.
Jeśli się ktoś dobrze orientuje w jakiejś dziedzinie, może zyskać przychylność ekspertów o silnej pozycji społecznej i znaleźć komfortową niszę do życia.
Mniej imprez i hałasu to większe skupienie na tym, co jest naprawdę ważne.
Osoby z ZA poznane przeze mnie przez to forum są ciekawymi rozmówcami. Ja widzę tu pewną rozwagę i delikatność w sposobie bycia. To duży kontrast w porównaniu z hałasem i silną rywalizacją między ludźmi, jaką znam z życia. Z tego, co wiem, osoby z ZA trakują wszystkich tak samo, niezależnie od pozycji społecznej, osiągnięć, majętności, płci, wieku (ja też tak mam), czyli od tego całego społecznego kontekstu. W zwykłym życiu to wszystko ma kolosalne znaczenie. Myślę, że to stąd wynikają moje problemy z tożsamością, bo ciągle oczekiwano ode mnie czegoś, co mnie przerastało, dopasowania się do wzorca, który ktoś kiedyś stworzył dla 99% NT zadowolonych z takiego stanu rzeczy. Nigdy nie uda mi się wejść w jakikolwiek wzorzec, i ten stan niedookreślenia zostanie już na zawsze.
Mam pytanie do osób z ZA płci żeńskiej (żeńskiej jak ja, co przysparza mi tylko problemów i wcale mnie nie wzrusza). Jak Wam udało się sprostać oczekiwaniom społeczeństwa? Całe życie jest się człowiekiem traktowanym w sposób daleki od neutralnego. Wydaje mi się że osobom płci żeńskiej jest o wiele trudniej, a tolerancja dla zachowań odbiegających od normy jest drastycznie mniejsza. Oczekuje się dobrej socjalizacji, mniejszej samodzielności, zainteresowania wyglądem zewnętrznym, uległości i opiekuńczości. Przez lata narastała we mnie awersja. W wieku dojrzewania tak drastycznie rozeszła się moja z rówieśnikami, że momentami nie chciało mi się żyć, albo budziła się wręcz nienawiść do życia społecznego. Niska tolerancja dotyczy też nietypowych zainteresowań, a przeciwni im są wszyscy. Rób to, nie rób tamtego. No i to wszystko doprowdzadziło do tego, ze mówię o sobie bezosobowo, albo z męskimi końcówkami, bo brzmią neutralniej. Coś w stylu mówienia o kosmicie, trzeba zdecydować się na jakąś opcję, a i tak nic ona o kosmicie nie mówi.
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 228 gości