Mam pytanie, a właściwie to dwa.
Przeczytałem ostatnio książkę Uty Frith o ZA. Były w niej zacytowane obserwacje doktora Aspergera dotyczące chłopców, których badał.
Uderzyło mnie, że dzieci te wydawały się bardzo ciężko dotknięte tym zaburzeniem. Gdy czytam wypowiedzi osób z ZA na forach, to nawet ci zdiagnozowani wydają się zupełnie normalni w porównaniu z nimi. Wiem, że dzieci nie ma co porównywać do dorosłych i nastolatków, którzy wypowiadają się na forach i ze przez Internet nie da się stwierdzić jakie nietypowe zachowania występują u ludzi, ale wydaje mi się jednak, że teraz ZA stało się „modne” i każdy kto jest po prostu inteligentny i ma małe zdolności społeczne uważa, że to ma. A w czasach Aspergera, zaburzenie to było bardzo poważne. Czytałem ostatnio na forum wypowiedź jednej osoby, która tak właśnie twierdziła i w pełni zgadzam się z nią.
Czy chodzi tu o to, że te łagodniejsze przypadki nie były po prostu wtedy wychwytywane i doktor skupił się siłą rzeczy na tych poważnych przypadkach, czy jednak ZA to naprawdę poważna sprawa, a tylko jej powaga ulega zmniejszaniu przez ludzi, którzy wcale tego nie mają, a tylko wydaje im się, że na to cierpią? Jaką macie opinie na ten temat?
Podejrzewałem się bardzo poważnie o ZA o średnim nasileniu, ale może wcale tego nie mam wobec tego? Znalazłem opis takiej podgrupy osób o zaburzeniu narcystycznym, które nazywane jest "compensatory narcissism" Ten opis do mnie pasuje. Jestem wiec albo „kompensacyjnym narcyzem” albo mam ZA.
Moje drugie pytanie dotyczy teorii umysłu. Czy każdy z ZA jej nie ma? Bo ja ją mam, bardzo dobrze umiem czytać ludzi i nie rozumiem jak można z tym mieć problemy, czy to wyklucza ZA? Jeśli mam teorie umysłu a wszystkie inne objawy ZA u mnie występują to może to PDD NOS a nie ZA. Z drugiej strony, w kryteriach diagnostycznych nic nie pisze o teorii umysłu.