Uwielbiam pisać o sobie. Gdyby tylko ktoś chciał mnie słuchać, nawijałabym bez przerwy, bez umiaru. To jest STRASZNE. Okropnie się tego wstydzę. To wszystko co napisałam, właściwie na początku to było tylko dla mnie. Chciałam sobie wszystko uporządkować (tak już mam J), wiedzieć o czym mam mówić gdy (może) kiedyś będę gotowa udać się „gdzieś” z tym moim problemem. Ale później trafiłam na to forum i... Spojrzałam na tą moją pisaninę trochę inaczej. Może ja się za bardzo nad sobą użalam? Może te moje objawy to jednak coś innego. Boję się, że nigdy się tego nie dowiem. Nie mam odwagi wyjść Z TYM do ludzi...
Kromka chleba zawsze ląduje na dywanie tą posmarowaną stroną.
severn napisał(a):I Sytuacja rodzinna mogła pogłębić mój „autyzm” czy jak to nazwać.
severn napisał(a): dokładnie wszystko, jak spisane z mojego mózgu.
severn napisał(a): Mam wrażenie, że jestem CAŁA WEWNĄTRZ. Że cały mój świat jest wewnątrz mnie, a na zewnątrz została tylko skorupa. Nic nie wychodzi na zewnątrz, ale wszystko kumuluje się w środku. Czuję jakbym stała za jakąś szybą. Widzę wszystko co się dzieje, słyszę ludzi, ale sama jestem ograniczona tą szybą. Też jakby była trochę dźwiękoszczelna (jakkolwiek głupio to brzmi) i muszę się naprawdę wysilić, żeby PRZEKRZYCZEĆ tą szybę, żeby ktokolwiek mnie usłyszał. Ale najczęściej nie potrafię wydobyć z siebie głosu.
severn napisał(a):Boję się ośmieszenia, ciągle mam wrażenie, że ktoś mnie obgaduje. Dokładnie ważę każde słowo zanim je powiem, bo obawiam się, że może być odebrane niezgodnie z moją intencją. W rezultacie i tak mówię zawsze coś kompletnie głupiego.
severn napisał(a):Inna ważna rzecz; potrafię układać sobie w głowie różne warianty rozmów z innymi ludźmi. Godzinami potrafię rozmyślać „co bym powiedziała, a czego nie”. Oczywiście już po fakcie, na spokojnie potrafię wymyślić jakąś sensowną odpowiedź, ale tej osoby, do której ją kieruję już dawno w moim otoczeniu nie ma.
severn napisał(a): Męczy mnie każdy kontakt z kimś, kto ma zamiar opowiadać mi o swoich wakacjach, dzieciach, chłopakach, szminkach czy nawet o filmie, który sama oglądałam.
severn napisał(a):Gdy znajduję się w większej grupie, ZAWSZE stoję z boku i NIGDY się nie odzywam, chyba, że ktoś skieruje pytanie prosto do mnie. Zresztą i w tedy moja odpowiedź jest zazwyczaj żałosna. Potrzebowałabym kilku minut, albo ostrzeżenia, że ktoś zada mi „takie a takie pytanie”, wtedy może ułożyłabym sobie jakąś odpowiedź. Wszystko kończy się zazwyczaj wzruszeniem ramion („nie wiem”) albo typowym „tak” i „nie”.severn napisał(a): Z rozmawianiem przez telefon jest jeszcze gorzej. Nie widzę twarzy rozmówcy, nie wiem czy się uśmiecha, czy jest poważny. On nie widzi mojego kiwania głową (tak/nie). Rozmowa jest NIEMOŻLIWA. Mam pustkę w głowie.
Ja tez juz wole sie kompromitowac osobiscie niz przez telefon. ;Dsevern napisał(a):Mam czasami dziwne napady NORMALNOŚCI. Trwają bardzo krótko. Przykład? Egzamin na studia, a właściwie rozmowa kwalifikacyjna. Widzę małą, śliczną dziewczynę, która jest zdenerwowana. Stoi pod ścianą, mało się odzywa. Podchodzę do niej, przedstawiam się i zaczynam rozmowę! Jestem zaszokowana tym co robię, ale czuję się super. Mam wybielone zęby J, więc się szczerzę, nową fryzurę, wszyscy „na galowo” oprócz mnie. Czuję się fajna, inna, trochę podniecona tym nowym miejscem.
Tez mam takie dni, tylko u mnie sa bardziej maniczne niz normalne.
U mnie wtedy "wszystko jest osiagalne, wszystko jest latwe", pewnosc siebie, ktorej zwykle mam duzo tylko gdy jestem sam - az mnie rozpiera, nawet otoczenie jest ladniejsze , tez gadam z nieznajomymi, co ciekawsze robie sie wtedy bardzo ciety, potrafie rzucac celne riposty i w dodatku z taktem. Ogolnie rzecz ujmujac az za bardzo przypomina to efekty srodkow dopaminergicznychsevern napisał(a):O wiele łatwiej nawiązuję kontakty z ludźmi (co tu ukrywać?) mniej mądrymi, o niższym statusie społecznym, brzydszymi ode mnie, gorzej ubranymi, nieśmiałymi. Inteligentni niesamowicie mi imponują, ale ZA NIC do kogoś takiego buzi nie otworzę! Kończy się na tym, że spędzam przerwy z najgłupszą dziewczyną na roku i nie mam o czym z nią rozmawiać.
Wydaje mi sie, ze najprosciej rzecz ujmujac swoj do swego ciagnie. AS'ow ciagnie do innychsevern napisał(a): Ale tylko i wyłącznie w cztery oczy!
Zauwazylas cos bardzo ciekawego co mam tez u siebie, mam kilku takich znajomych, pierwsze 'fazy' znajomosci udalo mi sie przeprowadzic przez internet i przeskoczyl jakis przelacznik i teraz moge mi z nimi rozmawiac czasem nawet o glupotach. Co ciekawe, tylko w cztery oczy, gdy jestem w grupie to nie jestem w stanie gadac z zadna z tych osob w towarzystwie (chyba ze gdzies na boku) - jakbym ich nie znal. Z drugiej strony, moze to tylko moja teoria "prosto z ****" jak to sobie zwe:
ze ludzie w towarzystwie sa ewidentnie inni - maja inne maski, zachowuja sie inaczej to inne osoby niz te ktore znam 1 na 1 i nie moge sie do nich odezwac bo mnie to az brzydzi.severn napisał(a):Nie patrzę w oczy, mówię „pod nosem”, wzrok wbity w czubki butów. Moja mama zauważyła, że gdy z nią rozmawiam bardzo często zasłaniam usta ręką, albo się drapię czy robię coś równie idiotycznego.
Ja takze i dodatkowo notorycznie ziewam, czuje ze to wymuszone ziewanie ale nie moge przestac i czuje sie jak jakis cep. ;Dsevern napisał(a):Nie wiem co powiedzieć jak coś kogoś boli, jak ktoś płacze.
Odkrylem ze jedyny sposob, zeby nie pogarszac jeszcze takich sytuacji to po prostu milczec i siedziec przy drugiej osobie. Jak chce cos powiedziec to zwykle jest to albo kompletna bzdura albo jakies pouczanie. ;/severn napisał(a): ja to czuję. Ja WIEM, że wychodzę na tzw debila. Ale nie mogę nic na to poradzić.
Zdecydowanie, dla to wlasnie bezsilnosc jest w takich sytuacjach najgorsza. Bardzo chcesz i wiesz ze mozesz... a jednak nie mozesz.severn napisał(a): Mieszkam z mamą. Kiedyś wyjechała na dwa tygodnie. Żywiłam się fasolką z puszki i coca-colą. Całymi dniami siedziałam przed komputerem, wydałam kupę forsy na internet.
To jest uleczalne, do pewnego stopnia przynajmniej. Ja kiedys przez tydzien jadlem tylko platki z mlekiem, jak skonczylo sie mleko to same platki, a jak skonczyly sie platki to zaczal mi smakowac keczup - tak jest - sam keczup. Teraz juz sie troche nauczylem ale dalej daleko temu do "odpowiedniego zywienia" a przepisy zbieram do notesu.severn napisał(a):Kiedyś nie potrafiłam zrobić zakupów w sklepie. Do dzisiaj wolę samoobsługowe.
Ja do innych nawet nie probuje wchodzic, czesto tez nie kupuje np. zoltego sera czy mies w supermarketach/samoobslugowych - tylko dlatego bo trzeba o to poprosic typiare. Nie wspomne o tym ze tlumy ludzi w sklepach powoduja, ze zawsze kupuje rzeczy "pierwsze z brzegu" zadnej selekcji ani nic - byleby jak najszybciej sie zmyc.severn napisał(a):Nie mam naturalnego odruchu gdzie jest PRAWA a gdzie LEWA strona. Tak samo jest z PÓŁNOC-POŁUDNIE, WSCHÓD-ZACHÓD. Muszę się zawsze chwilę zastanowić.
Mialem zamiar zalozyc o tym oddzielny temat, ale uprzedzilas sprawe. Mam z tym identyczny problem, jak reszta?
Wlasciwie pod wszystkim co napisalas( poza "burczacym elementem", no i zboczenia tematyczne mam troche inne )moge sie podpisac, uznac za wlasne i powiedziec, ze wlasciwie wyjelas mi to z ust, spod palcow, skadkolwiek.severn napisał(a):To chyba normalne. Jak coś ma jakąś NAZWĘ i TWARZ to łatwiej to oswoić.
az mi niezrecznie pisac ze znowu zupelnie sie zgadzam i trafilas w sednosevern napisał(a):Czy to jest TO?
Mam wrażenie, że jestem CAŁA WEWNĄTRZ.
O wiele łatwiej nawiązuję kontakty z ludźmi (co tu ukrywać?) mniej mądrymi, o niższym statusie społecznym, brzydszymi ode mnie, gorzej ubranymi, nieśmiałymi.
Sam od pewnego czasu sie zastanawiam, czy w takich sytuacjach:
+ mowic tej osobie ze nic mnie to nie obchodzi?
+ zagrac ugodowo - niech sie wygada (czesto konczy sie to fiaskiem bo NT pozadaja interakcji, a ja tylko slucham)
+ nic nie mowic, po prostu wysluchac (ten wariant z kolei zwykle konczy sie pytaniem:
"obraziles sie? jestes na mnie zly?"
"cos sie stalo?"
lub tez konwersacja ustaje bo druga osoba uwaza mnie za kogos aroganckiego
Jak sobie z tym radzicie?”
„Bardzo mi wtedy pomaga muzyka, to bardzo wazna czesc mojego zycia, kiedy slucham muzyki potrafie nie myslec o tym co mnie gryzie, tylko jej sluchac... zwlaszcza kiedy slucham jej glosno... muzyka zaglusza u mnie zle mysli....”
severn napisał(a):Od razu poczulam się lepiej wiedząc, że nie jestem sama.
severn napisał(a):Studiowałam filologię czeską,(...) Druga średnia w mojej grupie.
severn napisał(a):Jak się zatnę, to nie ma siły.
severn napisał(a):Gorzej; jak widzę jakiegoś „dalszego” znajomego, nie ważne czy samego czy w grupie, potrafię przejść na drugą stronę ulicy, nie wejść do jakiegoś pomieszczenia, gdzie natknięcie się na tą osobę jest nieuniknione (chociaż szłam pół miasta, żeby w tym miejscu coś załatwić).
severn napisał(a):Pamiętam, że gdy przychodziłam na zajęcia, a pod salą stało już kilka osób z mojej grupy, pierwsze kroki ZAWSZE kierowałam do toalety! Mogłam tam siedzieć nawet kilka minut, aż usłyszałam, że na korytarzu zebrał się spory tłum, w którym moglam się „zgubić” i dopiero wtedy wychodziłam.
severn napisał(a):Żołty ser i mięso na oddzielnym stoisku! Nie do przejścia!
severn napisał(a):słuchałam na przerwie Black Sabbath
severn napisał(a):Wiecie jakie to dziwne wreszcie „pogadać” z kimś kto ma takie same problemy i nie uważa cię za świra?
severn napisał(a):Wiecie jakie to dziwne wreszcie „pogadać” z kimś kto ma takie same problemy i nie uważa cię za świra? No pewnie, że wiecie. Głupio pytam .
severn napisał(a):Co ciekawe, poza szkołą miałam kilka koleżanek i czasami nawet przewodziłam grupie. Ale zawsze musiało być tak JAK JA CHCĘ.
severn napisał(a):Mam wrażenie, że jestem CAŁA WEWNĄTRZ.
Czuję jakbym stała za jakąś szybą.
severn napisał(a):Gdy znajduję się w większej grupie, ZAWSZE stoję z boku i NIGDY się nie odzywam, chyba, że ktoś skieruje pytanie prosto do mnie.
severn napisał(a):kurak napisał(a):Mam czasami dziwne napady NORMALNOŚCI. Trwają bardzo krótko. Przykład? Egzamin na studia, a właściwie rozmowa kwalifikacyjna. Widzę małą, śliczną dziewczynę, która jest zdenerwowana. Stoi pod ścianą, mało się odzywa. Podchodzę do niej, przedstawiam się i zaczynam rozmowę! Jestem zaszokowana tym co robię, ale czuję się super. Mam wybielone zęby J, więc się szczerzę, nową fryzurę, wszyscy „na galowo” oprócz mnie. Czuję się fajna, inna, trochę podniecona tym nowym miejscem.
Tez mam takie dni, tylko u mnie sa bardziej maniczne niz normalne.
U mnie wtedy "wszystko jest osiagalne, wszystko jest latwe", pewnosc siebie, ktorej zwykle mam duzo tylko gdy jestem sam - az mnie rozpiera, nawet otoczenie jest ladniejsze , tez gadam z nieznajomymi, co ciekawsze robie sie wtedy bardzo ciety, potrafie rzucac celne riposty i w dodatku z taktem. Ogolnie rzecz ujmujac az za bardzo przypomina to efekty srodkow dopaminergicznych
severn napisał(a):Czasami zdarzają się takie dni, że myślę pozytywnie. Ma to związek z jakimś nowym zainteresowaniem, „odkryciem”, jakąś książką, która mnie natchnie do działania, życia w ogóle. Zaczynam wtedy dużo rysować, zmieniać wystrój pokoju, robić plany, wychodzić na spacery.
severn napisał(a):szukać sznurka po całym domu, „bo ja przecież przez to nie przejdę!” „nie tym razem” „to już dla mnie za dużo” „tego już się NIE DA przeskoczyć”. A to są takie drobnostki, których „normalni” ludzie nawet nie zauważają! Oni idą prosto, taranują tą przeszkodę, zresztą nawet jej nie widzą, dla nich to jest zwykła codzienność, bułka z masłem, żaden problem. I nawet by im przez myśl nie przeszło, że ktoś się może takim czymś zadręczać, nie spać po nocach i rozważać samobójstwo.
severn napisał(a):O wiele łatwiej nawiązuję kontakty z ludźmi (co tu ukrywać?) mniej mądrymi, o niższym statusie społecznym, brzydszymi ode mnie, gorzej ubranymi, nieśmiałymi. Inteligentni niesamowicie mi imponują, ale ZA NIC do kogoś takiego buzi nie otworzę! Kończy się na tym, że spędzam przerwy z najgłupszą dziewczyną na roku i nie mam o czym z nią rozmawiać.
severn napisał(a):...przy tych „historyjkach” bardzo często powtarzałam taką czynność; stawianie prawej stopy na krawężniku chodnika, cofanie jej i stawienie w jej miejsce lewej. Wymyśliłam też sobie podobną „zabawę”. Na moim podwórku był niski murek (kilkanaście centymetrów wysokości) okalający trawnik. Chodziłam po tym murku w taki oto idiotyczny sposób: dwa kroki ze słowami: trup, trup, następnie jedną nogą „nurkowałam” obok murku (przy tym słowo: księżniczka).
severn napisał(a):Gdy ktoś coś do mnie mówił chciało mi się płakać. W szkole płakałam wiele razy.
severn napisał(a):Problem jest taki, że nie mogę pójść na studia, bo żaden kierunek nie jest mnie w stanie zainteresować.
severn napisał(a):Nigdy nie byłam w związku. Nie jestem w stanie nawet sobie wyobrazić siebie u czyjegoś boku. Musiałaby to być chyba osoba równie INNA jak ja.
severn napisał(a):Wcześnie zaczęłam mówić, chodzić, rysować. W szkole chwalono mnie za talenty plastyczne, dobrą naukę (jakoś nikt nie wspominał, że przez sześć lat nauki NIGDY nie byłam u odpowiedzi.
severn napisał(a):„Występują też problemy z kontaktem wzrokowym, osoba taka może albo go unikać, albo wpatrywać się w twarz rozmówcy lub wykonywać inne nienaturalne ruchy, które rozpraszają drugą osobę od tematu rozmowy.”
severn napisał(a):Nie potrafię obchodzić się z małymi dziećmi! Pamiętam gdy wujek położył mi na kolanach swojego kilkumiesięcznego synka, a ja momentalnie zesztywniałam, mały się rozdarł jak syrena alarmowa, mi się też chciało płakać. Nie wiem co powiedzieć jak coś kogoś boli, jak ktoś płacze.
severn napisał(a):Nie potrafię gotować, nie mogę zapamiętać prostych przepisów.
severn napisał(a):Stojąc w kolejce powtarzam sobie formułkę: poproszę mleko, chleb i coca-colę.
severn napisał(a):Praktycznie nie interesuje mnie życie zewnętrzne. Może się „palić i walić”, a ja jeśli będę akurat w trakcie jakiegoś absorbującego mnie zajęcia zignoruję to co się dzieje na zewnątrz.
severn napisał(a):Każde wyjście z domu to WYDARZENIE.
severn napisał(a):Głupi przykład, ale co miesiąc kupuję pewne czasopismo i jeżeli nie ukaże się ono dokładnie w tym dniu, w którym POWINNO to dostaję szału. Potrafię dwa razy w ciągu dnia biegać do kiosku, denerwować się i jęczeć „dlaczego oni mi to robią?!”
severn napisał(a):Ciągle mam poczucie winy, gdy np. kupię sobie coś droższego. Kupno płyty dvd potrafię przeżywać przez tydzień, chociaż oczywiście bardzo chciałam ją mieć i cieszę się z jej posiadania.
severn napisał(a):w-fu nienawidziłam i pod koniec podstawówki po prostu uciekałam z lekcji. Nie potrafiłam grać w siatkówkę, zresztą w żadne gry zespołowe. Zawsze byłam największą ofermą. Tzw fikołki nauczyłam się robić dopiero w V klasie! Nigdy nie umiałam stać na głowie, na rękach, robić przewroty na trzepaku (wszystkie dzieciaki na podwórku wisiały na trzepakach J). Potrafiłam tylko dobrze skakać przez skrzynię i kozła, he, he.
severn napisał(a):Ktoś wspomniał o problemach z jedzeniem. Jeden z moich największych koszmarów z liceum! Kiedy szłam do szkoły na cały dzień, brałam ze sobą od dwóch do trzech dużych bułek z pasztetem. Nie zawsze wszystkie zjadałam, ale musiałam je przynajmniej MIEĆ. Kiedy około trzeciej lekcji robiłam się głodna, bałam się burczenia w brzuchu. To była tragedia. Pociły mi się ręce, robiłam się czerwona, prawie mdlałam ze strachu, że ktoś usłyszy jak mi BURCZY w brzuchu! Napychałam się tymi bułkami, przed wyjściem z domu ohydnymi zupkami z torebki. A gdy miałam dni wolne od szkoły to potrafiłam prawie w ogóle nie jeść.
severn napisał(a):Zresztą, ja praktycznie nie mam życia, bo całe dnie spędzam w domu, w łóżku. Zrezygnowałam ze studiów, bo przerażały mnie praktyki nauczycielskie (a wmawiałam sobie: uda się, uda się, uda się. Rzecz jasna się nie udało.)
severn napisał(a):Z rozmawianiem przez telefon jest jeszcze gorzej. Nie widzę twarzy rozmówcy, nie wiem czy się uśmiecha, czy jest poważny. On nie widzi mojego kiwania głową (tak/nie). Rozmowa jest NIEMOŻLIWA. Mam pustkę w głowie.
severn napisał(a):ze ludzie w towarzystwie sa ewidentnie inni - maja inne maski, zachowuja sie inaczej to inne osoby niz te ktore znam 1 na 1 i nie moge sie do nich odezwac bo mnie to az brzydzi.
severn napisał(a):kurak napisał(a): Nie mam naturalnego odruchu gdzie jest PRAWA a gdzie LEWA strona. Tak samo jest z PÓŁNOC-POŁUDNIE, WSCHÓD-ZACHÓD. Muszę się zawsze chwilę zastanowić.
Mialem zamiar zalozyc o tym oddzielny temat, ale uprzedzilas sprawe. Mam z tym identyczny problem, jak reszta?
v-tim napisał(a):A na pytania typu "Dlaczego jestes taki smutny? Co sie stalo?" akurat w momencie, kiedy jestem pelen radosci, wole sie juz nie tlumaczyc, odpowiadam cos w stylu "Jestem zmeczony, musialem siedziec wczoraj do pozna"
severn napisał(a):Gorzej; jak widzę jakiegoś „dalszego” znajomego, nie ważne czy samego czy w grupie, potrafię przejść na drugą stronę ulicy, nie wejść do jakiegoś pomieszczenia, gdzie natknięcie się na tą osobę jest nieuniknione (chociaż szłam pół miasta, żeby w tym miejscu coś załatwić). Pamiętam, że gdy przychodziłam na zajęcia, a pod salą stało już kilka osób z mojej grupy, pierwsze kroki ZAWSZE kierowałam do toalety! Mogłam tam siedzieć nawet kilka minut, aż usłyszałam, że na korytarzu zebrał się spory tłum, w którym moglam się „zgubić” i dopiero wtedy wychodziłam.
severn napisał(a):Jak byłam mała, sypiałam z walkmanem, żeby zagłuszać nie tylko złe myśli, ale i inne głosy, które dochodziły zza ściany.
Na przykład ja też lubię muzykę, ale nie zagłusza ona moich myśli, tylko raczej je wspomaga. Muzyka gra, kończyny latają, głowa w innym świecie - to lubię najbardziej! (O, jaki ze mnie świr! )
Nie przeszkodziło mi to w zapraszaniu dzieci do domu i urządzaniu np. rozbieranych seansów w dużym pokoju. Co ciekawe nigdy nie wzięłam udziału w tym pokazie, tylko byłam jego organizatorem i pomysłodawcą. Naprawdę nie wiem co mi do głowy wtedy przychodziło. Chyba tylko wtedy przewodziłam jakiejś grupie.
Pamiętam, kiedyś w czasach liceum, trafiłam na książkę Sylvii Plath "Szklany klosz" jak bardzo ten tytuł korespondował ze mną.
Jeśli zarzyło mi się czuć do kogoś podziw,respakt, automatycznie pojawiał się lęk przed taką osobą z równocześnie jakimś rodzajem tęsknoty za nią.
Mimo, że skończyłam b. dobre LO nie wykorzystałam tego, by zdawać na odpowiednie studia. W końcu postanowiłam obejść problem i wybrałam kierunek artystyczny. Wstyd się przyznać, ale lenistwo mną kierowało przy podejmowaniu decyzji o wyborze studiów
Kiedyś umarł ojciec mojej bliskiej koleżance, nie potrafiłam się zdobyć na to, by do niej zadzwonić złożyć jej kondolencje. No i miała do mnie o to pretensje.
severn napisał(a):Wallis, posiadanie dziecka, męża?! Jesteś ode mnie kilometr wyżej na tej cholernej drabinie! Ja nawet nigdy nie myślałam, że mogłabym urodzić, a co dopiero wychować nowego człowieka.
severn napisał(a): Stąd u mnie w ciągu jednego dnia tyle odmiennych nastrojów, zachowań.
magic napisał(a): Na przykład ja też lubię muzykę, ale nie zagłusza ona moich myśli, tylko raczej je wspomaga. Muzyka gra, kończyny latają, głowa w innym świecie - to lubię najbardziej! (O, jaki ze mnie świr! )
severn napisał(a):Jest jednak jedna dobra rzecz, która wynikła z tego cholernego zaocznego; dopiero tam przestałam trząść się ze strachu przed każdą lekcją. W technikum przy odpowiedzi robiłam się czerwona jak burak, ręce mi się pociły, w głowie miałam pustkę i zazwyczaj dostawałam ndst.
severn napisał(a):Wallis, posiadanie dziecka, męża?! Jesteś ode mnie kilometr wyżej na tej cholernej drabinie! Ja nawet nigdy nie myślałam, że mogłabym urodzić, a co dopiero wychować nowego człowieka.
wallis napisał(a):Nie obraź się Magic, ale wydajesz mi się całkiem "normalny"
Powrót do Forum otwarte dla każdego
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 258 gości