fobie u dziecka AS

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: fobie u dziecka AS

Post przez Ygramul » Śr, 3 paź 2007, 00:29

Ha, stosowałam podobną taktykę, chociaż jednak starałam się zrozumieć czego się uczę. Ta metoda ma jedną zasadniczą wadę. Zaraz po egzaminie wszystko się zapomina (u mnie przynajmniej tak to wyglądało).

Post przez magic » Wt, 2 paź 2007, 20:40

Ygramul napisał(a):A jakie to przymioty? Bo chyba nie umiejętność dania łapówki? :wink:

Pamięć. Przed egzaminem lub kolokwium zakuwałem wszystkie możliwe typy zadań, nie zaprzątając sobie głowy ich sensem i znaczeniem użytych w nich pojęć. We wszystkich przypadkach zadania na egzaminie okazywały się na tyle podobne, że dostawałem piątkę, a w najgorszym razie czwórkę. Trzymałem się zasady, że nie wolno zacząć się uczyć przedmiotu wcześniej niż 2 dni przed końcowym egzaminem/kolokwium (chyba, że przedmiot był całoroczny - wtedy 4 dni). Oczywiście były i przedmioty, które rozumiałem; tym to nawet 2 dni nie musiałem poświęcać.

Łapówek nie dawałem, bo po co płacić skoro można mieć za darmo. Zresztą łapówka wymagałaby więcej zachodu i planowania, a skutek byłby mniej pewny.

Post przez Ygramul » Wt, 2 paź 2007, 17:44

A jakie to przymioty? Bo chyba nie umiejętność dania łapówki? :wink:

Post przez magic » Wt, 2 paź 2007, 17:34

basia napisał(a):cwaniaczek tylko na to czeka, ze bedzie w domu sam sie uczyl :)

Ja się uczyłem sam w domu przez 3 lata - gorąco polecam!

basia napisał(a):zreszta on chce studiowac matematyke, bo jest ..... latwa .o!

Bardzo dobrze, że jest ściślakiem - znajdzie łatwiej pracę. Ale z tą matematyką to ciekawe co wyjdzie. Matematyka na studiach, szczególnie na wydziale matematyki, to zupełnie co innego niż matma w piątej klasie. Będąc w wieku Piotrka ja również myślałem o karierze matematyka, ale później stało się oczywiste, że nie mam do tego zawodu żadnych predyspozycji. Co prawda poszedłem na studia informatyczne, ale na wydziale matematyki, więc tej ostatniej miałem sporo i na wysokim poziomie. I od razu pojawił się nieoczekiwany problem - mianowicie na wykładach nie rozumiałem ani be ani me. Abstrakcyjne podejście do matematyki, takie jak spotyka się powszechnie w podręcznikach akademickich, jest dla mnie całkowicie niestrawne. Owszem, potrafię zrozumieć najbardziej wysublimowane pojęcia, ale tylko wtedy jeśli są wytłumaczone przez konkretne przykłady i analogie, najlepiej geometryczne (wizualne). Takiego podejścia niestety w matematyce na poziomie akademickim ze świecą szukać.

Czytałem w wielu miejscach, że AS upośledza myślenie abstrakcyjne, co w szczególności utrudnia rozumienie wyższej matematyki. Uważam, że pierwsza część tego stwierdzenia w stosunku do mojej osoby jest zupełnie nietrafiona, ale co do drugiej... No cóż, matematycy piszą i czytają te podręczniki oraz podobnie ujęte prace i jakoś nie narzekają, a dla mnie to jest chińszczyzna.

Wracając do moich studenckich lat, na wykłady przestałem chodzić, a próby przebrnięcia przez niezrozumiały materiał zarzuciłem. No i tu powinna nastąpić rzewna opowieść, jak to biedny Magic wyleciał ze studiów i skończył pod mostem, a wszystko z powodu "learning disability". Magikowy mózg miał jednak jakieś przymioty, których innym ewidentnie brakowało, bo studia skończyłem z wyróżnieniem, jako jeden z nielicznych. :)

Post przez asperger » Wt, 2 paź 2007, 12:58

basia napisał(a):ja matme polubilam w podstawowce - byl tam nauczyciel, ktory nauczyl mnie logicznie myslec. ..... a fizyke polubilam i poznalam dopiero w polibudzie :) , do wtedy myslalam ze to droga przez meke - teraz uwazam ze to krolowa nauk

Nie rozumiem, dlaczego tylu uczniów tak bardzo nielubi fizyki, jak to zazwyczaj trzeba zapamiętać kilka definicji i wzorów, żeby się nauczyć na jakiś sprawdzian. Poza tym fizyka jest ciekawa, bo dużo mówi o ogólnym funkcjonowaniu świata (co prawda mniej ogólnie niż filozofia, ale ogólnie).

Post przez asperger » Wt, 2 paź 2007, 12:54

basia napisał(a):do R

wiesz, on takie pytania powtrza w kolko, po kilka razy. dopytalam sie genezy. chodzi o to, czy jak siedzi dwoch gosci w niebie - takich co sie nie lubia- to czy jak jeden bedzie chccial zeby ten drugo poszedl do piekla, to tak sie stanie .........?

i dreczy tematdo znudzenia, az go wyczerpie

Trzeba mu powiedzieć, że nawet nie wiadomo czy Bóg istnieje. To tylko wiara. :D

Post przez Ygramul » Wt, 2 paź 2007, 11:58

A, pamiętam jak mnie przerażało święto zmarłych w dzieciństwie, bo wizyta na cmentarzu zmusiła mnie po raz pierwszy do zadania sobie takich pytań. Przez wiele lat międliłam różne koncepcje, żeby w końcu dość do ateizmu i koncepcji człowieka opartej na biologii. Może to egocentryczne, ale wydaje mi się, że logika prędzej czy później każdego poszukującego doprowadzi do tego punktu.

Post przez R » Wt, 2 paź 2007, 00:53

ten pogląd pochodzi ze starożytnych czasów gdzie oglądanie cierpienia drugiego człowieka było bardzo częstą rozrywką nawet wśród wyższych klas (więc było oczywiste że będzie tak w niebie)....

:lol: Momentami to się zupelnie nie dziwie że kościół sie nie przyznaje jakoś szczególnie otwarcie do pomyłek

ciężko powiedzieć bo teologia ma to do siebie że stara się mieć spójny system jak matematyka, więc rzeczy ubiera się w inne słowa ale nigdy nie mówi się że ktoś (np. ojciec kościoła) się tam mylił

To tak jak człowiek zada księdzu?... ksiądzowi?... no, duchownemu chrzescijanskiemu, konkretne pytanie a ten zawsze omija temat i mowi o milosci Boga do czlowieka. Denerwujace, no, ale pewnie juz ktos o tym na forum pisal...
mi jakoś tam głowa nie pęka, lubię takie tematy, tylko nie mam z kim o tym pogadać...

To sie ciesze jak nie pęka :D, ja długo uważałam że jestem bezwartościowa, skoro nie mam poglądów zgadzających się z żadną religią ani z ateizmem... Kwestia niskiej samooceny i ignorancji. Żeby było smieszniej, to ta samoocena spadala coraz nizej dzieki otaczajacym mnie katolikom, "najpierw zapytaj sie w co wierzysz"* ale jednoczesnie nie dopuszczanie takich pytan jakie zadawalam, a byly z tego co pamietam podobne do tych piotrkowych. Tak jakbym wtedy kwestionowala istnienie nieba i piekla, ale jednoczesnie nie wyobrazala sobie ze moze to wygladac jeszcze jakos inaczej, tzn że jest Bog ale nie ma nieba i piekla. Takie wychowanie :wink:
*-a w przeciwienstwie do wtedy, teraz przynajmniej zdaje sobie sprawe, ze 'wyznaje' agnostycyzm poznawczy i ze to rownie wartosciowy poglad co kazdy inny.

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 23:57

R napisał(a):Zaraz, pwjb, a wiesz jak to jest teraz?


ciężko powiedzieć bo teologia ma to do siebie że stara się mieć spójny system jak matematyka, więc rzeczy ubiera się w inne słowa ale nigdy nie mówi się że ktoś (np. ojciec kościoła) się tam mylił - ten pogląd pochodzi ze starożytnych czasów gdzie oglądanie cierpienia drugiego człowieka było bardzo częstą rozrywką nawet wśród wyższych klas (więc było oczywiste że będzie tak w niebie).... teraz już się unika rozmów na ten temat i oficjalnie ludzie w niebie cieszą się bliskością Boga. A dalej nie wiadomo, niespodzianka. - zresztą nie jestem teologiem i nie zamierzam być, ktoś wie więcej ?

muzułmanie się podniecają że ich raj będzie w cieniu - z oczywistych względów cień na pustyni trzeba sobie zrobić a i tak jest gorąco...
natomiast u wikingów w cieniu leży piekło - też z wiadomych względów... haha...

mi jakoś tam głowa nie pęka, lubię takie tematy, tylko nie mam z kim o tym pogadać...

Post przez R » Pn, 1 paź 2007, 23:56

A no to co ja Cie tu 'ostrzegam', jak sama wiesz :D skoro myslałas ze droga przez mękę

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 23:53

ja matme polubilam w podstawowce - byl tam nauczyciel, ktory nauczyl mnie logicznie myslec. ..... a fizyke polubilam i poznalam dopiero w polibudzie :) , do wtedy myslalam ze to droga przez meke - teraz uwazam ze to krolowa nauk

Post przez R » Pn, 1 paź 2007, 23:50

zreszta on chce studiowac matematyke, bo jest ..... latwa .o!

I tak trzymać, dobrze że juz wie co mu idzie najlepiej :D Gdyby mnie w podstawowce nie wprowadzili troche w blad przypadkowa (tak!) dobra ocena z historii to bym wiedziala, zeby sie nie na takiej np. historii i geografii z ktorej jestem kompletna noga skupiac, tylko na scisle zwrocic uwage wieksza, a tak to nie wiedzialam tak naprawde z czego jestem dobra bo mialam 5 z matmy, polskiego i 4 z historii. i trafilam akurat na gimnazjum gdzie tak uczyli scislych, ze mnie do nich skutecznie zniechecili i dopiero teraz - w liceum spotkałam się z fizyką i matematyką których to lekcje prowadzi nauczyciele, którzy myślą logicznie - w końcu :wink:
I dopiero teraz odkryłam jaka fizyka jest super, niby lepiej późno niz wcale no ale skoro mozna wczesniej -
to tak troche ku przestrodze - ze mozna trafic na matematyczke ktora na lekcji zajmuje sie glownie zażeraniem andrutow i paplaniem z uczniami, dopiero potem uczeniem :wink: już nie bede wspominac w jaki sposob pisala na tablicy, bo az mnie ciarki przechodza, tak malo sensu w tym bylo, brr. I to (nawet taki niby szczegol jak nieuporzadkowany sposob zapisu) potrafi naprawde skutecznie zniechecic, chyba szczegolnie osoby z AS. bo sie robi galimatias w glowie, na przedmiocie logicznym.

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 23:39

pwjb napisał(a):
basia napisał(a):do R

wiesz, on takie pytania powtrza w kolko, po kilka razy. dopytalam sie genezy. chodzi o to, czy jak siedzi dwoch gosci w niebie - takich co sie nie lubia- to czy jak jeden bedzie chccial zeby ten drugo poszedl do piekla, to tak sie stanie .........?


to pytanie nie jest głupie !!!, sam jestem zaskoczony jego błyskotliwością, takie pytania zadawali poważni filozofowie, np. w/g wiary katolickiej kiedyś było tak mówione że ludzie w niebie cieszą się cierpieniem ludzi w piekle spoglądając na to jak ich tam maltretują i to było przez stulecia ok...

jakiś filozof spytał się o taką sytuację że matka obserwuje cierpienia swojego dziecka w piekle i wtedy nie jest jej przyjemnie...

jeszcze raz te pytania nie są głupie...

inne... czy jak ktoś się urodził okrutnie zniekształconym płodem i zaraz po tym umarł po urodzeniu to jak wszyscy zmartwychwstaniemy z ciałem i duszą (cokolwiek by to nie było) - to czy on będzie tak wyglądał czy dostanie jakieś nowe ciało ekstra ?, jaką będzie miał osobowość ? ile cm wzrostu ? tyle co średnia w jego populacji czy tyle co średnia całej ludzkości ? od kiedy małpoludy mają duszę ?... a może człowiek nie pochodzi od małpy.... widzisz... zadanie każdego pytania otwiera korytarz z dalszymi wątkami... a ja mam 25 lat i nie przestaję zadawać takich pytań i jestem szczęśliwy z tego powodu że jako dziecku mi takie myśli nie zostały z głowy wybite....

a... jeszcze .... czy potworniaki mają duszę ?


duzy szacunek, dzieki Tobie zaczynam inaczej odbierac to, co mlody mowi. ostatnio "dowalil" terapeucie.

ja czasami mysle (mlody tez) ze nawet nasze koty maja dusze, i nasz pies, co go nam ukradli.... ze jest w psim niebie.

szkoda, ze tak duzo pracuje, ciekawe pytania mi uciekaja. ale musze utrzymac sama rodzinke wiec nie mam wyboru. mysle ze mam z Piotrkiem dobry kontakt, skoro ma ochote zadawac mi takie pytania.
ja nie pytalam rodzicow, balam sie ze mnie wysmieja, nie rozmawialam z rodzicami.

Post przez R » Pn, 1 paź 2007, 23:33

np. w/g wiary katolickiej kiedyś było tak mówione że ludzie w niebie cieszą się cierpieniem ludzi w piekle spoglądając na to jak ich tam maltretują i to było przez stulecia ok...

Zaraz, pwjb, a wiesz jak to jest teraz? Wg chrzescijan. Ze w koncu ci w niebie cieszą się, nie cieszą, zwisa im to, czy co? Wybaczcie offtopic, ale przyznam ze ja sama powstrzymywalam sie dlugo od takich przemyslen bo mialam wrazenie ze niedlugo zwariuje jak tak dalej pojdzie, no ale ile mozna sie powstrzymywac od myslenia na intrygujacy temat, podejrzewam że Basiu Twoj syn tez bedzie mial niedlugo wrazenie ze mu glowa peknie od takich pytan o ile jeszcze nie ma - to by tlumaczylo te jego histerie... Ale zabic myslenie z kims to zabic tego czlowieka :D chociaz nie wszyscy tak uwazaja...

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 23:29

pwjb napisał(a):
basia napisał(a):powiedzialam mu na to ze obowiazek szkolnictwa narzuca nam prawo pod postacia konstytucji . byl niepocieszony


a nie lepiej było mu powiedzieć tego że chodzi do szkoły aby się czegoś nauczył ? - prosta odpowiedź

a... a jak nie będzie chodził to przyjdzie władza i siłą go przymusi :twisted:


ha! cwaniaczek tylko na to czeka, ze bedzie w domu sam sie uczyl :) byla juz taka rozmowa. teraz wie, ze musi. zreszta on chce studiowac matematyke, bo jest ..... latwa .o!

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 23:16

R napisał(a):Tam miało byc że NIE było takie głupie, durny błąd


:D

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 23:14

basia napisał(a):do R

wiesz, on takie pytania powtrza w kolko, po kilka razy. dopytalam sie genezy. chodzi o to, czy jak siedzi dwoch gosci w niebie - takich co sie nie lubia- to czy jak jeden bedzie chccial zeby ten drugo poszedl do piekla, to tak sie stanie .........?


to pytanie nie jest głupie !!!, sam jestem zaskoczony jego błyskotliwością, takie pytania zadawali poważni filozofowie, np. w/g wiary katolickiej kiedyś było tak mówione że ludzie w niebie cieszą się cierpieniem ludzi w piekle spoglądając na to jak ich tam maltretują i to było przez stulecia ok...

jakiś filozof spytał się o taką sytuację że matka obserwuje cierpienia swojego dziecka w piekle i wtedy nie jest jej przyjemnie...

jeszcze raz te pytania nie są głupie...

inne... czy jak ktoś się urodził okrutnie zniekształconym płodem i zaraz po tym umarł po urodzeniu to jak wszyscy zmartwychwstaniemy z ciałem i duszą (cokolwiek by to nie było) - to czy on będzie tak wyglądał czy dostanie jakieś nowe ciało ekstra ?, jaką będzie miał osobowość ? ile cm wzrostu ? tyle co średnia w jego populacji czy tyle co średnia całej ludzkości ? od kiedy małpoludy mają duszę ?... a może człowiek nie pochodzi od małpy.... widzisz... zadanie każdego pytania otwiera korytarz z dalszymi wątkami... a ja mam 25 lat i nie przestaję zadawać takich pytań i jestem szczęśliwy z tego powodu że jako dziecku mi takie myśli nie zostały z głowy wybite....

a... jeszcze .... czy potworniaki mają duszę ?

Post przez R » Pn, 1 paź 2007, 23:05

mamooooooo..........? no czy mozna sie modlic, zeby ktos poszedl do piekla?
mamooooooooooooooooooooooooo? do tego mina : jak male dziecko 3-4 letnie , ktore zadaje pytania w temacie, ktory go przeraza, z otwartymi szeroko oczami.



A co mu na to odpowiedziałaś? Moim skromnym zdaniem to pytanie było takie głupie...


Tam miało byc że NIE było takie głupie, durny błąd

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 23:05

basia napisał(a):powiedzialam mu na to ze obowiazek szkolnictwa narzuca nam prawo pod postacia konstytucji . byl niepocieszony


a nie lepiej było mu powiedzieć tego że chodzi do szkoły aby się czegoś nauczył ? - prosta odpowiedź

a... a jak nie będzie chodził to przyjdzie władza i siłą go przymusi :twisted:

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 23:02

basia napisał(a):a le ja nie chce zyc wiecznie ! ! ! !


no widzisz, a ja chcę (i też trzy wykrzykniki), ale wszystko wskazuje na to że to całe afterlife to bajka... zazdroszczę mu że on nie chce...

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 23:01

basia napisał(a):mamooooooo..........? no czy mozna sie modlic, zeby ktos poszedl do piekla?


bardzo ciekawe pytanie, to nie jest takie oczywiste, zależy do kogo się modlisz, nie wiem czy można modlić się do Szatana, hmm... ja sam zadawałem takie pytania

na to odpowiedzi nie ma jednoznacznej, można odpowiedzieć chyba że nie można w sensie "nie wolno" bo Bogu się to nie spodoba, ale fizycznie przecież da się taką czynność wykonać, ale z tego co wiem z religii to jej efektem będzie pójście do piekła ale modlącego się, czyli jest to nieefektywne w przypadku kogoś, ale w przypadku kiedy ktoś się modlił o swoje pójście do piekła to działa !! :)

mamooooooooooooooooooooooooo? do tego mina : jak male dziecko 3-4 letnie , ktore zadaje pytania w temacie, ktory go przeraza, z otwartymi szeroko oczami.


co w tym złego ?

ja mu powiedzialam, ze piekla nie ma, a niebo polega na tym, ze sie rohi to, co kto lubi.


a skąd wiesz że jest niebo ? ja wiem że jest to wszystko robione na kłamstwie po to aby się dobrze poczuł, ale nie zazdroszczę mu kiedy rzeczywistość spojrzy na niego swoimi wielkimi strasznymi oczami... czy sobie wtedy wymyśli jakąś bajkę pt. "wcale tego nie widzę" aby przejść przez życie...

Post przez R » Pn, 1 paź 2007, 22:56

Czyli powtarza pytanie dopoki na nie nie uzyska odpowiedzi, tak?
No na to pytanie z dwoma gosciami w niebie co sie nie lubia to jak na mój gust temat jest wyczerpany po wyjasnieniu jednej kwestii - nie ma takiej mozliwosci, zeby sie nie lubili bedac razem w niebie...
(Patrzac oczywisci z chrzescijanskiego punktu widzenia)
Ale jak tego nie łapie jak sie mu tłumaczy to chyba faktycznie musi sam przemyslec i dojsc do tego, tak zeby bylo logicznie... Zreszta nie wiem. Nie znam sie. :/

Post przez bez nicka » Pn, 1 paź 2007, 22:52

...

Post przez bez nicka » Pn, 1 paź 2007, 22:47

...

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 22:44

do R

wiesz, on takie pytania powtrza w kolko, po kilka razy. dopytalam sie genezy. chodzi o to, czy jak siedzi dwoch gosci w niebie - takich co sie nie lubia- to czy jak jeden bedzie chccial zeby ten drugo poszedl do piekla, to tak sie stanie .........?

i dreczy tematdo znudzenia, az go wyczerpie

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 22:39

no to on juz wie :) prawo jest prao

Post przez R » Pn, 1 paź 2007, 22:14

mamooooooo..........? no czy mozna sie modlic, zeby ktos poszedl do piekla?
mamooooooooooooooooooooooooo? do tego mina : jak male dziecko 3-4 letnie , ktore zadaje pytania w temacie, ktory go przeraza, z otwartymi szeroko oczami.

A co mu na to odpowiedziałaś? Moim skromnym zdaniem to pytanie było takie głupie...

a le ja nie chce zyc wiecznie ! ! ! ! i tu nastepuje paniczny placz - w glos! (najgorzej jak mu sie przypomni w samochodzie) wyje chwilke i zasypia, zmeczony strachem - tego boi sie bardzo, zbyt doslownie rozumie to, co mowia mu na religii. poci sie do tego jak placze

To to zycie wieczne o którym ucza na religii to jakas przenośnia, ze rozumie zbyt doslownie?
Jesli nie rozumie czym wg chrzescijan jest niebo, tylko np. wyobraża sobie że będzie wiecznie żył tak jak teraz tutaj na ziemi - to ja też bym histeryzowała...

Post przez asperger » Pn, 1 paź 2007, 22:14

Trzeba mu wytłumaczyć, że prawo jest potrzebne do tego, żeby istniał porządek, bo nikt nie lubi jak się mu coś nakazuje, ale jednak jest to przykra konieczność i nie wynika ona ze złej woli.

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 21:50

albo: mamoooooooooooo..... caemu ty mnie tak traktujesz >
- no, jak? pytam
- a bo kazesz mi czesto chodzic do szkoly ...... (glupia mina)

powiedzialam mu na to ze obowiazek szkolnictwa narzuca nam prawo pod postacia konstytucji . byl niepocieszony

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 21:38

a le ja nie chce zyc wiecznie ! ! ! ! i tu nastepuje paniczny placz - w glos! (najgorzej jak mu sie przypomni w samochodzie) wyje chwilke i zasypia, zmeczony strachem - tego boi sie bardzo, zbyt doslownie rozumie to, co mowia mu na religii. poci sie do tego jak placze

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 21:37

mamooooooo..........? no czy mozna sie modlic, zeby ktos poszedl do piekla?
mamooooooooooooooooooooooooo? do tego mina : jak male dziecko 3-4 letnie , ktore zadaje pytania w temacie, ktory go przeraza, z otwartymi szeroko oczami.

cos w ten desen, nie pamietam dokladnie skladni :) ale zwroce uwage na to, co on mowi.

ja mu powiedzialam, ze piekla nie ma, a niebo polega na tym, ze sie rohi to, co kto lubi.

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 21:24

a jakie to są te głupie pytania, możesz jedno zacytować ?

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 21:18

teraz ma przemyslenia na temat piekla (religia byla dzis w szkole) chodzi, podpiera sciany, zadaje glupie pytania.
on jest przerazony, raz mniej, raz bardziej, czasem placze. ale placze dlatego, ze wierzy w to, ze sie boi. tak mysle.
wydaje mi sie, ze jest to tak: Piotrek wierzy w to, ze sie boi, pielegnuje w sobie ten strach. nakreca sie tym strachem. najlepiej siedziec w swoim zacienionym pokoiku, ogladac bajeczki albo animal planet. zabronilam mu ogladac japonskie bajki, bo to po ich bal sie ze sufit spadnie na glowe i zyrandol, ATOMOWKI :)

Post przez magic » Pn, 1 paź 2007, 19:21

basia napisał(a):ONI kiedys zablokowali mu zejscie ze schodow w starej szkole. widac ze to go meczy. zeznal mi przedwczoraj

Ciekawe, czy tylko jeden raz. Może on sam nie pamięta. Mnie zdarzyło się zupełnie zapomnieć o traumatycznych przeżyciach, które trwały tygodniami.

basia napisał(a):moze Piotrek tez nie wychodzi z domu BO NIE ...... ale jak nie ma wyjscia to idzie .....

Czy idzie z płaczem i awanturą, czy też w miarę spokojnie, jeśli sam sobie przemówi, że iść trzeba?

basia napisał(a):czyzby wyrobil w sobie regule niewychodzienia pod pretekstem BOJE SIE ...... ?

Problem w tym, że 11-latek pewnie sobie tego nie uświadamia. Kiedy ja byłem w stanie spojrzeć na swoje dziwactwa z dystansu, to dość szybko powymyślałem skuteczne rozwiązania. Ale byłem już wtedy na studiach. Zwróć też uwagę, że w tych moich zasadach nie było elementu złej woli. Nie miałem zamiar nikomu robić na złość ani wymyślając zasady, ani wymuszając na innych ich respektowanie. Przed tymi restauracjami stałem autentycznie przerażony. Zresztą wstydziłem się tych lęków i starałem się je w sobie dusić, kiedy tylko byłem w stanie.

Post przez basia » Pn, 1 paź 2007, 17:46

ONI kiedys zablokowali mu zejscie ze schodow w starej szkole. widac ze to go meczy. zeznal mi przedwczoraj ...... teraz widzi ich wszedzie, szpiegow, ktorych "wysylaja" tez jest cale mnostwo. moze Piotrek tez nie wychodzi z domu BO NIE ...... ale jak nie ma wyjscia to idzie ..... czyzby wyrobil w sobie regule niewychodzienia pod pretekstem BOJE SIE ...... ?

to nie jest niemozliwe

Post przez magic » Pn, 1 paź 2007, 17:39

basia napisał(a):Piotrek jest cwany, swoje lenistwo czasem tlumaczy strachem. prawie zawsze potrafie to wyczaic, na tyle go znam. ale nie ma w tym zlosci. sam strach.

Dopytuję się, bo próbuje ustalić, czy to konkretne rzeczy wywołują w nim lęk, czy raczej perspektywa złamania własnych reguł. W moim przypadku to drugie było powodem wielu fobii, np. strach przed wejściem do restauracji, który opisałem w innym wątku, nie polegał na lęku przed knajpą per se, tylko przed złamaniem zasady zabraniającej mi tam wchodzić. A skąd się taka reguła wzięła, to jest dobre pytanie. Wypracowałem metodę, jak sobie z tym radzić.

basia napisał(a):teraz wymyslil ze bedzie wracal przez podworko .... to Oni pomysla ze mieszka w innej bramie, w sasiedniej.

A to mi przypomina jak kluczyłem usiłując wykołować moich prześladowców. Jak się udało ich przechytrzyć i dotrzeć cało ze szkoły do domu, to był dobry dzień! :) Żadna schiza; niejeden raz mnie dopadli i natłukli.

pwjb napisał(a):
omon napisał(a):Jest jeszcze jedna metoda. Dieta zwana low-carb.
btw. to się nazywa "low carbon diet" czyli dieta niskowęglowa

Chyba "low carbohydrate" (niskowęglowodanowa).

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 13:05

omon napisał(a):Jest jeszcze jedna metoda. Dieta zwana low-carb.


każdy ma inne geny i inną przemianę materii, pewnie te diety "cud" mają pozytywne działanie dla pewnych subpopulacji i ich działanie nie wychodzi w badaniach gdzie się uśrednia efekty, ja pozostaję w każdym razie sceptyczny

btw. to się nazywa "low carbon diet" czyli dieta niskowęglowa

Już Herodot pisał:


już św. Hieronim pisał, już Platon mówił, już Arystoteles, św. Tomasz itp... to nie jest argument... - to że ktoś żył dawno i miał szczęście że jego pisma nie zostały spalone to nie znaczy że od razu mówi prawdę, czasami wręcz przeciwnie

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 12:58

magic napisał(a):To czemu okien nie zasłonisz?


zasłaniam :)

Ja się przyznam, że tak jak Piotrek siedzę przez cały czas przy zasłoniętych oknach.


ja też, chociaż kompletnie się nie interesuje tym czy ktoś mnie podgląda czy nie, po prostu lubię ten półmrok który jest wtedy w mieszkaniu, wtedy się czuje najlepiej - wiem że większość ludzi tego nienawidzi bo takie światło przytłumione powoduje u nich gorsze samopoczucie a nieraz i depresję

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 12:54

basia napisał(a):ja zdecydowalam kiedy to nastapilo. popelnilam blad?


ciężko powiedzieć, niektórzy psychiatrzy mają tendencję do przesadzania z lekami, tak więc trzeba mieć własny rozum też...

Post przez pwjb » Pn, 1 paź 2007, 12:53

kita napisał(a):A gdy brał rispolept była poprawa? Jak do tejpory wyczytałam ten lek jakby wygasza ścieżkę emocjonalną w człowieku. Wielu aspergerowców ten lek zażywa, rozmawiałam rok temu z terapeutką zajmującą sie osobami dorosłymi z autyzmem i ZA i potwierdziła, że z wieksząścią sie lepiej pracuje gdy są na leku. Jestem jednak laikiem.


pewnie zależy od człowieka, wiem że na risperidon i na fluoksetynę (prozac) prowadzone są badania u dorosłych z ASD, jakieś inne leki - ktoś wie ?

Góra