przez nonkan » Pn, 20 paź 2014, 12:58
Poszukuję to może z faktu "obsesyjnego" w pewnym sensie zainteresowania (tematem tych koincydencji jest raczej zwykle ktoś lub coś związanego z "tego typu zaburzeniami").
Wcześniej też miałem podobne myśli - dużo natchnień, ale za urojenia czy nawet natręctwa nie uważam ich może zbytnio (pewnie część była natręctwami), ale i ta "natrętna" modlitwa przez "słuchanie natręctw" mogła przynieść coś dobrego - jak nawet "tresowanie" psychiki, niestety, ta modlitwa mogła być denerwująca dla innych.
Magiczne myślenie to już ewidentna patologia, która zaczęła się w wieku kilku lat i dawniej była wyraźniej dokuczliwa. Wtedy zbytnio nie myślałem o tym, czy magiczne myślenie jest sensowne, czy nie. Fantazje wielkościowe też były wcześniej niż natchnienia i skrupuły. Teraz wciąż magiczne myślenie u mnie występuje, i to w dziwacznej postaci, ale je odrzucam (np. że ktoś pójdzie do piekła, jeśli nie jakaś drobnostka).
Natchnienia i koincydencje dobre mogą być, ale magiczne myślenie jest złe. Fantazje wielkościowe czy rażąco dziwaczne idee też nie są dobre. Miałem takie myśli, że np. zostanę świętym czy coś w tym stylu. Miałem też wykolejone pokusy typu myślenie, że jestem Najwyższym (mówiłem o tym komuś innemu) - w liceum, przy skrupułach. To już było naprawdę patologiczne. Były też inne wykolejenia.
I teraz wcale nie są najgorsze zjawiska. Wcześniej były gorsze! Teraz jest obsesja na punkcie własnej psychiki, czy mam CZR, czy nie. CZR jest przez wykolejoną psychikę pożądane, bo to usprawiedliwienie, coś, dzięki czemu powinno się liczyć na taryfę ulgową i coś "fajnego". Nie zgadzam się z tym ostatnim. Dla mojej psychiki posiadanie całościowego zaburzenia rozwoju jest "cool", ale nie ma jakiejś zbytniej chęci (pokusy) wywyższania się nad innych z tego powodu ze względu na samo jakieś tam CZR.
Czy z tego, co napisałem, nie emanuje jakieś porządne dziwactwo?
Poszukuję to może z faktu "obsesyjnego" w pewnym sensie zainteresowania (tematem tych koincydencji jest raczej zwykle ktoś lub coś związanego z "tego typu zaburzeniami").
Wcześniej też miałem podobne myśli - dużo natchnień, ale za urojenia czy nawet natręctwa nie uważam ich może zbytnio (pewnie część była natręctwami), ale i ta "natrętna" modlitwa przez "słuchanie natręctw" mogła przynieść coś dobrego - jak nawet "tresowanie" psychiki, niestety, ta modlitwa mogła być denerwująca dla innych.
Magiczne myślenie to już ewidentna patologia, która zaczęła się w wieku kilku lat i dawniej była wyraźniej dokuczliwa. Wtedy zbytnio nie myślałem o tym, czy magiczne myślenie jest sensowne, czy nie. Fantazje wielkościowe też były wcześniej niż natchnienia i skrupuły. Teraz wciąż magiczne myślenie u mnie występuje, i to w dziwacznej postaci, ale je odrzucam (np. że ktoś pójdzie do piekła, jeśli nie jakaś drobnostka).
Natchnienia i koincydencje dobre mogą być, ale magiczne myślenie jest złe. Fantazje wielkościowe czy rażąco dziwaczne idee też nie są dobre. Miałem takie myśli, że np. zostanę świętym czy coś w tym stylu. Miałem też wykolejone pokusy typu myślenie, że jestem Najwyższym (mówiłem o tym komuś innemu) - w liceum, przy skrupułach. To już było naprawdę patologiczne. Były też inne wykolejenia.
I teraz wcale nie są najgorsze zjawiska. Wcześniej były gorsze! Teraz jest obsesja na punkcie własnej psychiki, czy mam CZR, czy nie. CZR jest przez wykolejoną psychikę pożądane, bo to usprawiedliwienie, coś, dzięki czemu powinno się liczyć na taryfę ulgową i coś "fajnego". Nie zgadzam się z tym ostatnim. Dla mojej psychiki posiadanie całościowego zaburzenia rozwoju jest "cool", ale nie ma jakiejś zbytniej chęci (pokusy) wywyższania się nad innych z tego powodu ze względu na samo jakieś tam CZR.
Czy z tego, co napisałem, nie emanuje jakieś porządne dziwactwo?