przez nonkan » Cz, 16 paź 2014, 09:50
laurka napisał(a):Są jakieś dofinansowania do mieszkań/pokojów dla niep.? Ja się cieszę jak 100 złotych zarobię w miesiąc z moimi zaburzeniami, na mieszkanie musiałabym mieć z sześć razy tyle, a wyprowadzka z mojego domu (którego czasem wręcz nienawidzę) jest moim marzeniem od lat.
Tak mało jak 100 zł za miesiąc to chyba nie płacą w ogóle, chyba że ma się bardzo dorywczą pracę i nie jest się w niej zbyt długo (może kilka dni co najwyżej, ale nie cały miesiąc). Chyba jedyna praca zarobkowa, jaką pamiętam, że wykonywałem, to zbieranie owoców... To dobrze, że chcesz się wyprowadzić z domu.
Ja mam niestety wykolejone myślenie jak chyba nikt na tym forum (podejrzano mnie o McDD - CZR będące mieszanką cech spektrum autystycznego i schizofrenicznego i mogę czuć, że coś w tym jest i naprawdę mam de facto jakąś postać tego dziwacznego zaburzenia) i przed zamieszkaniem samotnie mógłbym czuć pewien głupi lęk, chociaż nie lubię zbytnio, gdy rodzice są w domu, nierzadko zachowują się oni całkiem agresywnie wobec mnie czy rodzeństwa (jakoś nie skrajnie brutalnie, nie zaniedbują nas, nie są alkoholikami, ale rodzinę spokojnie uznałbym za dysfunkcyjną).
Nawet dojazdy na uczelnię czy do domu (ok. 1,5 h w każdą ze stron) mogą być dla mnie pewną "czynnością rutynową" porządkującą życie czy czymś w tym rodzaju. Jakbym mieszkał samodzielnie, to mógłbym się bać także tego, że nasilą mi się "natręctwa" związane z religią, bo w domu można łatwiej znaleźć jakieś "rutyny", "obowiązki", które ograniczają myślenie na ten temat i pozwalają na zajęcie się czymś innym. Wydaje mi się, że przez agresywnych, niemiłych rodziców mam większe objawy zaburzeń.
Na studiach nie ma jeszcze zbyt dużych obowiązków. Raczej nie pasuję do reszty studentów. Zadania na studiach podizeliłem na (według stopnia trudności dla siebie):
* łatwe (jak uczęszczanie na zajęcia, notowanie - te zajęcia mogą być wręcz przyjemne, porządkujące życie),
* średnio trudne (np. uczenie się do kolokwiów, sprawdzianów z notatek, materiałów przesyłanych przez Internet)
* trudne (jak przygotowywanie projektów czy pracy dyplomowej).
Nie wiem, czy nie mam jakiejś łagodnej postaci upośledzenia zdolnosci pozawerbalnego uczenia się. Nie mam talentu do myślenia obrazowego pomimo naprawdę dobrych wyników w nauce (także na maturze z matematyki) i prawdopodobnie ponadprzeciętnej inteligencji werbalnej. Myliłem prawą i lewą stronę i chyba do dziś nie potrafię zawiązać krawata. Dość późno nauczyłem się sznurować buty (ale nie jakoś bardzo późno). W szkole podstawowej napisali o mnie chyba, że mam ograniczoną(?) pamięć wizualną. Byłem dość słaby z wielu działów fizyki. Nie mam pamięci fotograficznej, może mnie zadziwiać, dlaczego niektórzy (zwłaszcza z ZA czy HFA) mają takie wysokie zdolności do myślenia wizualnego.
Nie mam (przynajmniej obecnie) jakiś szczególnych zdolności do matematyki (mimo naprawdę dobrych wyników na maturze), fizyki czy też w dziedzinie informatycznej czy artystycznej. Mogę przypominać "maszynkę" do uzyskiwania dobrych wyników w nauce i naprawdę niezłych wyników na egzaminach. To moje "uzdolnienie" obecnie wydaje mi się "puste", tak, jakby to była zdolność do uzyskiwania dobrych wyników w szkole, a nie do pracy, dobrego radzenia sobie w życiu (np. w relacjach społecznych). Pomyślałem, że dla mnie też mógłby najlepiej pasować umiarkowany stopień niepełnosprawności (za to całe nieprzystosowanie do świata, niezaradność społeczną, obsesyjność, wykolejenie myślenia, powolność i inne - to wygląda razem na autentyczne "całościowe zaburzenie rozwoju"). Jestem poważnie zaburzony. Kierunek studiów, na którym jestem, jest według mnie nieodpowiedni dla osób z tego typu zaburzeniami, zwł. dla myslących raczej werbalnie niż niewerbalnie. Jest tu dużo projektów (przydają się tu dobre zdolności emocjonalne i organizacyjne), praca po tym kierunku jest raczej z gatunku tych, które wymagają całkiem niezłych umiejętności społecznych (a ja miałem raczej trudności z przypomnieniem sobie rozmowy, w której patrzyłem się w oczy czy nawet w twarz).
[quote="laurka"]Są jakieś dofinansowania do mieszkań/pokojów dla niep.? Ja się cieszę jak 100 złotych zarobię w miesiąc z moimi zaburzeniami, na mieszkanie musiałabym mieć z sześć razy tyle, a wyprowadzka z mojego domu (którego czasem wręcz nienawidzę) jest moim marzeniem od lat. :/[/quote]
Tak mało jak 100 zł za miesiąc to chyba nie płacą w ogóle, chyba że ma się bardzo dorywczą pracę i nie jest się w niej zbyt długo (może kilka dni co najwyżej, ale nie cały miesiąc). Chyba jedyna praca zarobkowa, jaką pamiętam, że wykonywałem, to zbieranie owoców... To dobrze, że chcesz się wyprowadzić z domu.
Ja mam niestety wykolejone myślenie jak chyba nikt na tym forum (podejrzano mnie o McDD - CZR będące mieszanką cech spektrum autystycznego i schizofrenicznego i mogę czuć, że coś w tym jest i naprawdę mam de facto jakąś postać tego dziwacznego zaburzenia) i przed zamieszkaniem samotnie mógłbym czuć pewien głupi lęk, chociaż nie lubię zbytnio, gdy rodzice są w domu, nierzadko zachowują się oni całkiem agresywnie wobec mnie czy rodzeństwa (jakoś nie skrajnie brutalnie, nie zaniedbują nas, nie są alkoholikami, ale rodzinę spokojnie uznałbym za dysfunkcyjną).
Nawet dojazdy na uczelnię czy do domu (ok. 1,5 h w każdą ze stron) mogą być dla mnie pewną "czynnością rutynową" porządkującą życie czy czymś w tym rodzaju. Jakbym mieszkał samodzielnie, to mógłbym się bać także tego, że nasilą mi się "natręctwa" związane z religią, bo w domu można łatwiej znaleźć jakieś "rutyny", "obowiązki", które ograniczają myślenie na ten temat i pozwalają na zajęcie się czymś innym. Wydaje mi się, że przez agresywnych, niemiłych rodziców mam większe objawy zaburzeń.
Na studiach nie ma jeszcze zbyt dużych obowiązków. Raczej nie pasuję do reszty studentów. Zadania na studiach podizeliłem na (według stopnia trudności dla siebie):
* łatwe (jak uczęszczanie na zajęcia, notowanie - te zajęcia mogą być wręcz przyjemne, porządkujące życie),
* średnio trudne (np. uczenie się do kolokwiów, sprawdzianów z notatek, materiałów przesyłanych przez Internet)
* trudne (jak przygotowywanie projektów czy pracy dyplomowej).
Nie wiem, czy nie mam jakiejś łagodnej postaci upośledzenia zdolnosci pozawerbalnego uczenia się. Nie mam talentu do myślenia obrazowego pomimo naprawdę dobrych wyników w nauce (także na maturze z matematyki) i prawdopodobnie ponadprzeciętnej inteligencji werbalnej. Myliłem prawą i lewą stronę i chyba do dziś nie potrafię zawiązać krawata. Dość późno nauczyłem się sznurować buty (ale nie jakoś bardzo późno). W szkole podstawowej napisali o mnie chyba, że mam ograniczoną(?) pamięć wizualną. Byłem dość słaby z wielu działów fizyki. Nie mam pamięci fotograficznej, może mnie zadziwiać, dlaczego niektórzy (zwłaszcza z ZA czy HFA) mają takie wysokie zdolności do myślenia wizualnego.
Nie mam (przynajmniej obecnie) jakiś szczególnych zdolności do matematyki (mimo naprawdę dobrych wyników na maturze), fizyki czy też w dziedzinie informatycznej czy artystycznej. Mogę przypominać "maszynkę" do uzyskiwania dobrych wyników w nauce i naprawdę niezłych wyników na egzaminach. To moje "uzdolnienie" obecnie wydaje mi się "puste", tak, jakby to była zdolność do uzyskiwania dobrych wyników w szkole, a nie do pracy, dobrego radzenia sobie w życiu (np. w relacjach społecznych). Pomyślałem, że dla mnie też mógłby najlepiej pasować umiarkowany stopień niepełnosprawności (za to całe nieprzystosowanie do świata, niezaradność społeczną, obsesyjność, wykolejenie myślenia, powolność i inne - to wygląda razem na autentyczne "całościowe zaburzenie rozwoju"). Jestem poważnie zaburzony. Kierunek studiów, na którym jestem, jest według mnie nieodpowiedni dla osób z tego typu zaburzeniami, zwł. dla myslących raczej werbalnie niż niewerbalnie. Jest tu dużo projektów (przydają się tu dobre zdolności emocjonalne i organizacyjne), praca po tym kierunku jest raczej z gatunku tych, które wymagają całkiem niezłych umiejętności społecznych (a ja miałem raczej trudności z przypomnieniem sobie rozmowy, w której patrzyłem się w oczy czy nawet w twarz).