Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » Wt, 2 lut 2016, 01:21

Aha, dzięki. Czyli nie zaszkodzi jak do dokumentacji dołączę to orzeczenie, bo nie ma to znaczenia?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez asperger » Pn, 1 lut 2016, 23:06

To co masz napisane na orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności nie ma żadnego znaczenia dla renty. Rentę socjalną można dostać jak się ma orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy, ale takie orzeczenie może wystawić tylko lekarz orzecznik ZUS.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » Pn, 1 lut 2016, 22:25

No ja mam wpisane, że praca na stanowisku dostosowanym. Czyli na rentę nie masz szans? :p a jak mam zaświadczenia od psychiatry o ZA i o zespole lękowym napadowym i zaświadczenie, że chodzę do placówki dziennego pobytu (10- 15) no co jakby uniemożliwia mi pracę, no bo jak mogę jednocześnie pracować i chodzić do tej placówki?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Luc84 » Pn, 1 lut 2016, 06:31

Ale nie wiem czy w tym wypadku nie chodzi o to co masz napisane na orzeczeniu z MOPRu. Czy w opisie jest ograniczona zdolność do wykonywania pracy, częściowa niezdolność czy całkowita niezdolność.

Jest tak że niższa ale przy normalnej rencie a nie socjalnej. Różnica jest taka że do normalnej renty trzeba mieć jakieś lata składkowe, a do socjalnej nie. Socjalna albo całkowita niezdolność albo wcale.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » N, 31 sty 2016, 22:46

Ja jeszcze nie ubiegałam się o rentę, więc nie wiem, jaki stopień mi przyznali. :p Wyczytałam gdzieś, że jak zostanie przyznana częściowa niezdolność do pracy, to też otrzymuje się rentę, tylko niższą? Czy wie ktoś, czy to prawda?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Master/Pentium » N, 31 sty 2016, 21:53

asperger napisał(a):Jednak przeczytałem straszne informacje o lekach SSRI.
http://www.depresja.lekiznatury.net.pl/ssri.html

To akurat są głównie bajki. Z ich skutecznością jest faktycznie różnie ale ryzyko ich zażywania jest niskie.
Uwaga: upierdliwym skutkiem ubocznym bywa ... ziewanie.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez asperger » N, 31 sty 2016, 21:45

Jednak przeczytałem straszne informacje o lekach SSRI.
http://www.depresja.lekiznatury.net.pl/ssri.html

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Luc84 » N, 31 sty 2016, 21:30

Arwena napisał(a):Tzn. mieszczę się w kryteriach, czy nie? :p A leki mają duuuużo skutków ubocznych, a zawsze można pojechać z asystentem i załatwić coś, a lęków nie miałam zawsze (aż takich), więc pewnie niedługo same ustąpią (chyba zostały spowodowane środowiskowo)
No to Ty musisz wiedzieć jaką niezdolność Ci dali ;)

Myślę że to nie jest dobre podejście, bo zamiast brać leki które mogą Ci pomóc mniej się bać, to chcesz protezy w postaci asystenta. Nie ma się co bać leków, szczególnie że te antydepresanty to takie bardzo lekkie leki, a nie jakieś benzo czy neuroleptyki.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » N, 31 sty 2016, 19:09

Może i nie powinni, ale to robią no i co mam zrobić? Taką pracę np. dwa razy tygodniu myślę, że od maja mogłabym spróbować. Nie, nie chcę jej przezwyciężać, rutyna daje mi poczucie stabilności i bezpieczeństwa. I wtedy cały świat nie jest chaosem, a ja mam odpowiedni dla mnie komfort życia.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » N, 31 sty 2016, 19:02

Arwena napisał(a):Ja najbardziej w nich nienawidzę tego, że oni niby pomagają, więc niby są ok, ale tak mnie cisną i się dopytują i wymuszają. I nie pomaga mi to w powrocie do równowagi, wcale, a wcale. To tak jakbym musiała się tłumaczyć i przepraszać za swoją chorobę i że tak powiem nie dadzą mi się spokojnie wyleczyć, tylko jak najszybciej mam mieć pracę, no chyba, że w psychiatryku wyląduję... to może by przestali wymagać... Ja obecnie nic nie zarabiam.


Uważam, że powinni pozwolić się wyleczyć, a nie "cisnąć" do stawienia czoła wymaganiom dorosłego życia. Czy chcą, abyś załatwiła sobie pracę, która nie uwzględniałaby ograniczeń związanych z twoimi zaburzeniami (np. kłopotami sensorycznymi, nietolerancją zmian rutyny)? Kiedy chciałabyś zacząć pracować (chodzi o pracę przynoszącą zarobek w ogóle, a nie taką, która byłaby na poziomie ludzi bez niepełnosprawności; chodzi o pracę także w wyraźnie mniejszym wymiarze czasowym, niż "standardowy")?

Czy widzisz możliwość, aby mieć zarówno nieco pracy zarobkowej w okresie, w którym miałabyś terapię i leczenie, czy też może nie i twoja sytuacja jest na tyle poważna, że objawy oraz zaburzenia, z którymi się zmagasz, nie pozwalają na podjęcie jakiejkolwiek pracy nawet w wyraźnie ograniczonym wymiarze czasu? W twoim przypadku niezrozumienie ze strony otoczenia wygląda na dodatkowy problem - powinni skupić się na tym, aby pomóc, a nie stawiać wymagania, które sprawiają dodatkowe problemy osobie mającej niepełnosprawność.

Arwena napisał(a):No widzisz, jest problem, bo ja potrzebuję stałego rozkładu dnia, więc np. do pracy musiałabym chodzić stale, w określonych stale godzinach i dniach. Czyli, nie np. w jednym tygodniu pn i środa, a w drugim wtorek i czwartek, itp...


Potrzeba stałego rozkładu dnia, przewidywalności i niezmienności to objaw ASD. Ta cecha ASD też okazuje się być w twoim przypadku problemem, stanowiącym dodatkowe utrudnienie w kontekście pracowania. Czy myślałaś nad pozbyciem się tej cechy, przezwyciężeniem jej?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » N, 31 sty 2016, 18:44

Tak, jestem na bezpłatnej terapii w ośrodku. Najpierw Setaloft, a potem Pralex. Tak, przeciwlękowe i przeciwdepresyjne w jednym chyba i minimalizujące natręctwa też. (ale z przeznaczeniem głównym przeciwlękowym) Tak czytałam i nie chcę ich brać, ale ja nie biorę w ogóle żadnych leków, nawet przeciwbólowych, bo uważam, że szkodzą i to świństwo jest. No wiesz, niby teraz nic mi nie mówią, ale powiedziałam im, że w kwietniu zaczyna się taki projekt dla osób niepełnosprawnych i oczekują, że zapewne w niedługim czasie po tym podejmę pracę. Ja najbardziej w nich nienawidzę tego, że oni niby pomagają, więc niby są ok, ale tak mnie cisną i się dopytują i wymuszają. I nie pomaga mi to w powrocie do równowagi, wcale, a wcale. To tak jakbym musiała się tłumaczyć i przepraszać za swoją chorobę i że tak powiem nie dadzą mi się spokojnie wyleczyć, tylko jak najszybciej mam mieć pracę, no chyba, że w psychiatryku wyląduję... to może by przestali wymagać... Ja obecnie nic nie zarabiam. Pisałam wyżej, że mam orzeczenie umiarkowane (do 2019 r.). No widzisz, jest problem, bo ja potrzebuję stałego rozkładu dnia, więc np. do pracy musiałabym chodzić stale, w określonych stale godzinach i dniach. Czyli, nie np. w jednym tygodniu pn i środa, a w drugim wtorek i czwartek, itp... Ja jakoś tak czuję, że jak szybko się nie uniezależnię, to zeżre mnie to "ciche wymuszanie"...

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » N, 31 sty 2016, 18:18

Te zaburzenia integracji sensorycznej są niepokojące - mogą one stanowić duży problem w pracy, w życiu codziennym, dobrze byłoby ich nie mieć. Czy jesteś na bezpłatnej terapii tych zaburzeń, o której wspomniałaś?

Jakie leki przepisała? Na jakie zaburzenia one były (zwłaszcza czy były to jakieś środki przeciwlękowe)? Czy czytałaś coś na temat leków, które tobie poleciła?

Nie chcę, abyś trafiła do ośrodka dla bezdomnych, zwłaszcza z powodu tego, że masz w życiu trudniej niż inni z powodu ZA i jego powikłań. Jak rodzice podchodzą do twoich problemów? Czy nie narzekają na to, że nie zarabiasz zbyt dużo?

Czy rozważałaś powiedzenie jakiemukolwiek pracodawcy o twoich problemach i orzeczeniu o niepełnosprawności? Ważne jest też to, że chcesz pracować (chociaż na razie praca "na normalnych warunkach" jest "poza twoim zasięgiem" ze względu na stan zdrowia). Ale i kilkadziesiąt godzin pracy w miesiącu daje jakiś własny dochód i sprawia, że ma się jakieś zajęcie.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » N, 31 sty 2016, 18:07

Przepisała mi dwa razy, ale powiedziała, że jak chcę brać, to am brać, a jak nie to nie. Nawet nie spytała, czemu się boję, nic tylko leki, aha, no to bach! tabletki. Średnio mi to odpowiada. Więc póki co postanowiłam ich nie brać. Terapeuta, w ośrodku, do którego chodzę ma jakieś dziwne podejście do renty dla mnie- jak się go pytam, np. co się ze mną stanie, jak rodzice przestaną mnie utrzymywać, a przez te lęki (i inne też rzeczy, m.in. spore zaburzenia integracji sensorycznej, które są tak spore, że kwalifikują się na darmową terapię) nie znajdę pracy lub szybko mnie zwolnią, albo zaczną mi się takie problemy ze zdrowiem, że będę musiała zrezygnować (oba przypadki już wystąpiły, jak byłam w LO), to on odpowiada, że wtedy muszę iść do ośrodka dla bezdomnych :o. Po za tym, ja bym chciała pracować, ale np. w niepełnym wymiarze godzin, bo jednak chciałbym kontynuować terapię w ośrodku, bo boję się, że jeszcze bez tego nie dam rady. No i co wtedy, jak kwota nie wystarcza na utrzymanie, ma się niestabilną sytuację w rodzinie i nie chce się być dłużej na jej utrzymaniu, a musi się dalej leczyć?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Andegavennia » N, 31 sty 2016, 17:10

A psychiatra nie przepisuje Ci żadnych leków?

ez Arwena » 31 sty 2016 17:00
Tzn. mieszczę się w kryteriach, czy nie? :p

A gadałas o tym z psychiatrą, terapeutą czy psychologiem?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » N, 31 sty 2016, 17:00

Tzn. mieszczę się w kryteriach, czy nie? :p A leki mają duuuużo skutków ubocznych, a zawsze można pojechać z asystentem i załatwić coś, a lęków nie miałam zawsze (aż takich), więc pewnie niedługo same ustąpią (chyba zostały spowodowane środowiskowo)

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Luc84 » N, 31 sty 2016, 11:02

No na rentę socjalną niepełnosprawność musi być do 18tki lub do 25lat jeśli się studiuje. Ale kwalifikuje się jedynie całkowita niezdolność do pracy.

Umowa o dzieło się nie liczy do niczego, bo nie ma żadnych składek.

Musisz zacząć brak leki, bez tego chodzenie do psychiatry nie ma sensu. Leki nie gryzą ;)

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » N, 31 sty 2016, 09:59

No właśnie, chodziło mi o zasiłek pielęgnacyjny. Ale myślę też nad rentą. Nie wiem, czy jest możliwość, aby mi ją przyznali, czy na komisji mają możliwość sprawdzenia, czy kiedyś pracowałam? Bo dwa lata temu pracowałam w szkole muzycznej po 3 godziny tygodniowo na umowę o dzieło. Ale nie bardzo chcę o tym mówić, bo po za tą pracą i jakimiś naprawdę krótkotrwałymi po parę dni, to nie pracowałam nigdy, a mam 26 lat. Na co dzień chodzę do placówki dziennego pobytu od pn do pt i mam duże lęki, które uniemożliwiają mi samodzielne poruszanie się po mieście a i z asystą to nie jest pewne, czy gdzieś dotrę. Ale nie biorę leków, bo się boję... 8) w orzeczeniu wpisali mi 02-P i 12-C, ale mam jeszcze skoliozę II stopnia. A zaświadczenie lekarskie o diagnozie z za mam z lutego 2014, ale zdiagnozowali mnie jeszcze jak miałam 23, tylko zaświadczenie wydali jak już miałam 24. Ale studiowałam jeszcze wtedy.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » So, 30 sty 2016, 23:56

Arwena napisał(a):Jeżeli przedstawię też dokumenty, że chodziłam na terapię w 2005 i 2006 oraz 2010 i 2011 r. oraz wyniki badań ortopedycznych o skoliozie do 2004, to mogę liczyć na uznanie niepełnosprawności przed 21 r. ż.?


Wydaje mi się, że Arwenie chodzi tu o zasiłek pielęgnacyjny, który należy się przy umiarkowanym stopniu niepełnosprawności, jeżeli niepełnosprawność powstała przed 21 r. ż. Jeżeli niepełnosprawność jest ze względu na ZA, to powstaje ona przed 21 r. ż., bo ZA klasyfikowane jest jako całościowe zaburzenie rozwojowe (CZR), a CZR zaczynają się we wczesnym dzieciństwie. Przypuszczam, że Arwena nie miała "wystarczająco poważnych papierów", wystarczająco "przekonujących" dokumentów (np. dokumentacji od psychiatrów czy diagnozy ZA), aby oceniający w sprawie powstania niepełnosprawności uznali, że czas powstania niepełnosprawności należy określić na przed ukończeniem 21 r. ż. Uważam, że otrzymana po 21 r. ż. diagnoza ZA czy innego CZR powinna świadczyć o tym, że niepełnosprawność istniała przed 21 r. ż. (a także przed ukończeniem 18 r. ż.). CZR to nie jest coś, co zaczyna się w dorosłości czy w okresie dojrzewania, lecz jest to kondycja czy niepełnosprawność, która z definicji zaczyna się w dzieciństwie.

W sierpniu dostałem stopień umiarkowany na dwa lata, z zaleceniem "niezdolny do pracy" i ze wskazaniem potrzeby częściowej pomocy w pełnieniu ról społecznych. Napisano, że niepełnosprawność istnieje od 17 r. ż., a to chyba dzięki temu, że w wieku ok. 17 lat dostałem diagnozę ZA i miałem wizyty u psychiatrów oraz zacząłem brać leki psychotropowe ze względu na natręctwa. Rozmawiałem osobiście z prawnikiem na temat tego, czy należy mi się zasiłek pielęgnacyjny, skoro mam umiarkowany stopień niepełnosprawności ze wskazaniem, że niepełnosprawność istnieje od 17 r. ż., chociaż pierwsze orzeczenie o niepełnosprawności otrzymałem dopiero po 23. urodzinach. Wytłumaczono mi, że należy mi się, ze względu na to, że liczy się czas powstania niepełnosprawności (w moim przypadku napisano, że od 17 r. ż. (chociaż CZR to z definicji istnieje już we wczesnym dzieciństwie), a więc przed 21 r. ż.), a nie czas, w którym wydano orzeczenie o stopniu niepełnosprawności (w moim przypadku było to po ukończeniu 21 r. ż.).

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Luc84 » So, 30 sty 2016, 23:34

A ja w poniedziałek idę złożyć papiery o przedłużenie orzeczenia kończącego się pod koniec lutego. Teraz miałem stopień lekki od 3 lat, fajnie jakby przyznali mi umiarkowany, mógłbym wtedy pracować po 7h, no ale najważniejsze by w ogóle przyznali.

Chodzi Ci o datę żeby dostać rentę socjalną?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » So, 30 sty 2016, 19:26

No cóż przyznali mi stopień umiarkowany ze wskazaniami do pracy chronionej i jakimiś zapisami o pomocy innych osób w samodzielnej egzystencji (okresowo) oraz częściowej pomocy społecznej. Natomiast data powstania niepełnosprawności pozostaje bez zmian, niestety.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez Arwena » N, 29 lis 2015, 19:53

Mi wpisali na orzeczeniu, że stopień lekki. Jutro idę do psychiatry znowu, żeby mi wypisał jakieś tam zaświadczenie lekarskie. Nurtuje mnie jedno pytanie: wpisano mi na orzeczeniu, że nie można ustalić daty niepełnosprawności, choć zaświadczenie o ZA mam od 2013 r. Jeżeli przedstawię też dokumenty, że chodziłam na terapię w 2005 i 2006 oraz 2010 i 2011 r. oraz wyniki badań ortopedycznych o skoliozie do 2004, to mogę liczyć na uznanie niepełnosprawności przed 21 r. ż.?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » Cz, 30 paź 2014, 17:40

Leczę się i mam skutki uboczne - większą potrzebę snu. Jutro muszę odpocząć od zainteresowania zaburzeniami ze względu na studia. Nie wiem, czy starać się o zaświadczenie o niepełnosprawności, czy nie. U lekarza dostałem kartkę, na której tego rodzaju wniosek był wspomniany.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez neparse » Cz, 30 paź 2014, 14:15

A może tego delikwenta trzeba leczyć?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez klawiaturka » Cz, 30 paź 2014, 14:07

Może po prostu powinieneś poświęcić więcej czasu na uczenie się?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » Cz, 16 paź 2014, 09:50

laurka napisał(a):Są jakieś dofinansowania do mieszkań/pokojów dla niep.? Ja się cieszę jak 100 złotych zarobię w miesiąc z moimi zaburzeniami, na mieszkanie musiałabym mieć z sześć razy tyle, a wyprowadzka z mojego domu (którego czasem wręcz nienawidzę) jest moim marzeniem od lat. :/


Tak mało jak 100 zł za miesiąc to chyba nie płacą w ogóle, chyba że ma się bardzo dorywczą pracę i nie jest się w niej zbyt długo (może kilka dni co najwyżej, ale nie cały miesiąc). Chyba jedyna praca zarobkowa, jaką pamiętam, że wykonywałem, to zbieranie owoców... To dobrze, że chcesz się wyprowadzić z domu.

Ja mam niestety wykolejone myślenie jak chyba nikt na tym forum (podejrzano mnie o McDD - CZR będące mieszanką cech spektrum autystycznego i schizofrenicznego i mogę czuć, że coś w tym jest i naprawdę mam de facto jakąś postać tego dziwacznego zaburzenia) i przed zamieszkaniem samotnie mógłbym czuć pewien głupi lęk, chociaż nie lubię zbytnio, gdy rodzice są w domu, nierzadko zachowują się oni całkiem agresywnie wobec mnie czy rodzeństwa (jakoś nie skrajnie brutalnie, nie zaniedbują nas, nie są alkoholikami, ale rodzinę spokojnie uznałbym za dysfunkcyjną).

Nawet dojazdy na uczelnię czy do domu (ok. 1,5 h w każdą ze stron) mogą być dla mnie pewną "czynnością rutynową" porządkującą życie czy czymś w tym rodzaju. Jakbym mieszkał samodzielnie, to mógłbym się bać także tego, że nasilą mi się "natręctwa" związane z religią, bo w domu można łatwiej znaleźć jakieś "rutyny", "obowiązki", które ograniczają myślenie na ten temat i pozwalają na zajęcie się czymś innym. Wydaje mi się, że przez agresywnych, niemiłych rodziców mam większe objawy zaburzeń.

Na studiach nie ma jeszcze zbyt dużych obowiązków. Raczej nie pasuję do reszty studentów. Zadania na studiach podizeliłem na (według stopnia trudności dla siebie):
* łatwe (jak uczęszczanie na zajęcia, notowanie - te zajęcia mogą być wręcz przyjemne, porządkujące życie),
* średnio trudne (np. uczenie się do kolokwiów, sprawdzianów z notatek, materiałów przesyłanych przez Internet)
* trudne (jak przygotowywanie projektów czy pracy dyplomowej).

Nie wiem, czy nie mam jakiejś łagodnej postaci upośledzenia zdolnosci pozawerbalnego uczenia się. Nie mam talentu do myślenia obrazowego pomimo naprawdę dobrych wyników w nauce (także na maturze z matematyki) i prawdopodobnie ponadprzeciętnej inteligencji werbalnej. Myliłem prawą i lewą stronę i chyba do dziś nie potrafię zawiązać krawata. Dość późno nauczyłem się sznurować buty (ale nie jakoś bardzo późno). W szkole podstawowej napisali o mnie chyba, że mam ograniczoną(?) pamięć wizualną. Byłem dość słaby z wielu działów fizyki. Nie mam pamięci fotograficznej, może mnie zadziwiać, dlaczego niektórzy (zwłaszcza z ZA czy HFA) mają takie wysokie zdolności do myślenia wizualnego.

Nie mam (przynajmniej obecnie) jakiś szczególnych zdolności do matematyki (mimo naprawdę dobrych wyników na maturze), fizyki czy też w dziedzinie informatycznej czy artystycznej. Mogę przypominać "maszynkę" do uzyskiwania dobrych wyników w nauce i naprawdę niezłych wyników na egzaminach. To moje "uzdolnienie" obecnie wydaje mi się "puste", tak, jakby to była zdolność do uzyskiwania dobrych wyników w szkole, a nie do pracy, dobrego radzenia sobie w życiu (np. w relacjach społecznych). Pomyślałem, że dla mnie też mógłby najlepiej pasować umiarkowany stopień niepełnosprawności (za to całe nieprzystosowanie do świata, niezaradność społeczną, obsesyjność, wykolejenie myślenia, powolność i inne - to wygląda razem na autentyczne "całościowe zaburzenie rozwoju"). Jestem poważnie zaburzony. Kierunek studiów, na którym jestem, jest według mnie nieodpowiedni dla osób z tego typu zaburzeniami, zwł. dla myslących raczej werbalnie niż niewerbalnie. Jest tu dużo projektów (przydają się tu dobre zdolności emocjonalne i organizacyjne), praca po tym kierunku jest raczej z gatunku tych, które wymagają całkiem niezłych umiejętności społecznych (a ja miałem raczej trudności z przypomnieniem sobie rozmowy, w której patrzyłem się w oczy czy nawet w twarz).

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez laurka » Wt, 14 paź 2014, 18:15

Mam znajomych, chodzę na imprezy i ogólnie jest super, absolutnie nic się nie zmieniło. Po prostu u siebie w grupie nie mogę sobie nikogo znaleźć, na razie wszyscy mi się zlewają w jedno. xd A przydałoby się mieć kogoś w grupie.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez fasci-nation » Pn, 13 paź 2014, 22:52

Pisałaś, że się świetnie dogadujesz i nareszcie masz znajomych i chodzisz na imprezy. Co się stało? Czyżby dopadło cię to, co mnie często spotyka, czyli najpierw idzie całkiem nieźle, a potem nagle pstryk i wszyscy cię unikają?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez laurka » Pn, 13 paź 2014, 22:48

Są jakieś dofinansowania do mieszkań/pokojów dla niep.? Ja się cieszę jak 100 złotych zarobię w miesiąc z moimi zaburzeniami, na mieszkanie musiałabym mieć z sześć razy tyle, a wyprowadzka z mojego domu (którego czasem wręcz nienawidzę) jest moim marzeniem od lat. :/

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez laurka » Pn, 13 paź 2014, 22:32

Ale bieda, trzeci tydzień nauki a ja nie nawiązałam z nikim znajomości, dla mnie moja grupa to jakaś anonimowa masa jest. Znowu będę cierpieć z samotności. Już dzisiaj cierpiałam z tego powodu, że dziewczyny gadają ze sobą, a ja nie mam jak się włączyć, a do domu zawsze wracam zupełnie sama. A byłam pewna, że już umiem nawiązywać relacje. Byłam na imprezie integracyjnej przecież, a nic to nie dało. (Przynajmniej mam teraz znajomych poza uczelnią, tylko to mnie pociesza.)

Edit. Mam wrażenie, że aspi to człowiek, który stara się bardziej niż inni, a i tak czasem po prostu nic nie wychodzi. Ja się serio staram i prawie zawsze guzik z tego mam.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » N, 12 paź 2014, 08:57

Miło się nam tu rozmawia... Ja na studiach bałbym się mówić o czymś takim, ale boję się, że się tego domyślają. Na dodatek nie mam klasycznego ZA, lecz jakąś "nieróżnicowankę" cech zwykłego uzdolnienia, ASD, McDD, NVLD, problemów środowiskowych czy okołoporodowych... Czyli dla mnie coś dziwnego i nieklasycznego. Ale nieźle funckjonującego i myślę, że dam sobie radę. Masz więcej cech typowo "aspijskich" niż ja, z tego, co czytałem. A ja wyglądałem na kogoś bardzo bystrego od początku. I to uzdolnienie póki co tak bardzo mi nie pomaga, może być nawet dobrym "paliwem" dla skrupułów. Wyglądasz mi na kogoś względnie spokojnego i całkiem podobnego do mnie. Nie masz "nieróżnicowanki". To, co masz, nazwałbym jedną z dość oczywistych postaci ZA (nie taką "klasyczną", "kannerowską"), choć bałbym się, że w USA podciągnęliby cię pod to "durne" NLD. NLD to według mnie masz, ale jako jeden z objawów ZA, a nie izolowaną trudność w nauce szkolnej (która jest dla mnie "czystym" NLD). A i czyste NLD jest dla mnie fenotypem tego, co nazwałem "aukorygią" (raczej jednym z rodzajów tego fenotypu).

Z kolei wcześniejsza rozmówczyni ma coś, co dla mnie jest książkowym przykładem "żeńskiej odmiany ZA". Napisała gdzieś, że poczuła się, jakby 99% tekstu o tej odmianie ZA było o niej (czy coś w tym rodzaju). U swojej siostry też zdaję się dostrzegać pewne cechy "żeńskiej odmiany ZA", mamę też o coś podobnego podejrzewam. Ale według mnie nie mają one "pełnej" wersji tego zjawiska. Są bardziej "neurotypowe", i przez to tym bardziej wychodzę na "największego dziwaka w rodzinie". Może mam jakieś cechy "bardziej żeńskiej" odmiany ZA od mamy?

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez asperger » So, 11 paź 2014, 12:07

nonkan napisał(a):I obrażali czy wyzywali cię z tego powodu? Czy mówili "głupi", "upośledzony", "nienormalny", "przygłup", "down", "idiota", "psychol", "debil" czy może nawet używali wulgaryzmów ze względu na posiadane zaburzenie? Czy miałeś kiedyś uczucie bycia upośledzonym?

Nie, wręcz przeciwnie, mówili mi, że to nie jest nic złego mieć aspergera, niektórzy nawet wspominali, że Einstein miał.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » So, 11 paź 2014, 06:25

I obrażali czy wyzywali cię z tego powodu? Czy mówili "głupi", "upośledzony", "nienormalny", "przygłup", "down", "idiota", "psychol", "debil" czy może nawet używali wulgaryzmów ze względu na posiadane zaburzenie? Czy miałeś kiedyś uczucie bycia upośledzonym?

U mnie najbardziej dominującym objawem była szczególniejsza dziwaczność i "nieprzystosowanie do świata", przy stosunkowo niewielkiej niezgrabności (choć z wychowania fizycznego byłem wśród najgorszych) i niewielkich trudnościach poznawczych (mało problemów w nauce, dosłowności w myśleniu - choć pojedyncze przypadki pamiętam, ale wstydu nie przyniosły). Dlatego wydaje mi się, że w moim stopniu stopień umiarkowany powinien być przesadą, choć o normalnej pracy zbytnio nie myślę...

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez asperger » Pt, 10 paź 2014, 22:40

laurka: też myśłałem, że jak nikogo nie poinformuję o ZA, to nikt niczego nie zauważy. Potem się dowiedziałem od przyjaciółki, że poroznosiły się plotki o moim aspergerze, ludzie zauważyli po moich dziwnych gestach, po tym, że mówię jak robot, po moim sztywnym zachowaniu. Czasem kogoś zapytam, czy zauważył, że mam aspergera, bardzo często jest odpowiedź, że się domyślał. Ale to na filozofii, gdzie często ludzie się interesują też psychologią i coś czytali o aspergerze.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » Pt, 10 paź 2014, 12:40

Nie jest dobrze mieć etykietkę kogoś dziwnego. Etykietka "autysty", "upośledzonego", "przygłupa", "debila" jest jeszcze gorsza niż "dziwaka". Nie masz takich samych objawów co ja, u mnie to zdarzają się już rzadkie dziwactwa, które piętnują bardziej i większym stopniu "wysysają" normalność i nawet bardzo słaby uczeń, co nie skończył zwykłego gimnazjum, wołał w mojej miejscowości do mnie pewnego razu "Psychol! Psychol! ADHD! ADHD!". Mimo tego, że byłem dobrym uczniem, to słaby w nauce kolega tak do mnie powiedział.

Dziś pani przyjmująca wnioski do stypendium powiedziała, że byłem chyba "najbardziej problematycznym" studentem, jakiego pamięta. Na tych studiach mogę być jak "piąte koło u wozu". Sama rutyna studiów jest raczej miła, ale już wykłady na których trzeba szybciej notować, a nie powoli), praca w grupie, złożone projekty są czymś, czego moja psychika nie lubi. Studia inżynierskie poszły naprawdę dobrze, tak jak pierwszy semestr magisterskich. Ostatni rok wygląda na naprawdę niełatwy. Kierunek studiów - jakby nieprzeznaczony dla kogoś o moim profilu społecznym, emocjonalnym czy behawioralnym, ale związany z zainteresowaniami. Nie mam zbyt dużych potrzeb społecznych, więc samotność nie jest taka straszna. Wydaję się sobie kimś ewidentnie innym od pozostałych studentów. Boję się, że inni podejrzewają u mnie "upośledzenie".

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez laurka » Pt, 10 paź 2014, 10:10

Ja boję się zbytnich kontaktów ze studentami przez natrętną podejrzliwość, że mnie wyraźniej skrzywdzą. Nie chciałbym też wyjść na upośledzonego i mieć tego typu opinii na uczelni. Boję się, że popełnię gafę i (domniemana) aukorygia wyjdzie i da mi opinię głupka.
Szczerze mówiąc całe życie tak miałam i mam do tej pory, po prostu uczę się nie przejmować takim moim podejściem i być ponad to wszystko. Mając pełną świadomość, że zachowuję się dziwnie, gorzej kontaktuję, dziwnie się poruszam itp. i tak mogę iść z kimś na piwo czy włączyć się do rozmowy. Ale dopiero od niedawna udaje mi się mieć takie podejście, że ok, pomyślą, że jestem dziwna i będę miała taką etykietkę, ale co z tego. W liceum wpadłam w depresję z powodu niekontaktowania się z ludźmi, więc już wolę być uznawana za dziwaka niż zamykać się na to, co sprawia mi poczucie radości.

Czy informujecie innych studentów, wykładowców o posiadaniu ZA?
W życiu! Gdyby moja mama nie poinformowała nie wiedzieć czemu kilku swoich bliskich znajomych, to nikt by nie wiedział o moich zaburzeniach, bo ja nikogo nie miałam zamiaru informować. Niby po co. (Liczę też oczywiście na to, że informacje o mnie przenigdy nie wypłyną z tego forum. Naprawdę nie chcę, żeby ktokolwiek cokolwiek o mnie wiedział.)

Dlaczego studiuję - bo tak trzeba, bo mama sobie nie wyobraża, żebym nie skończyła studiów. Bo ludzie mówią, że potem można mieć pracę. Więc pewnie mają rację. A pracy w grupach nie lubię, za każdym razem muszę się przełamywać, ale jednak zwykle jakoś mi to wychodzi i czuję po tym pewną satysfakcję, bo to jednak za każdym razem krok na drodze do uspołeczniania się.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » Cz, 9 paź 2014, 06:16

Wygląda na to, że pomimo posiadania pewnych problemów, których ja (przynajmniej zbytnio nie doświadczam), w niektórych aspektach nie jest tak źle jak u mnie. Ja boję się zbytnich kontaktów ze studentami przez natrętną podejrzliwość, że mnie wyraźniej skrzywdzą. Nie chciałbym też wyjść na upośledzonego i mieć tego typu opinii na uczelni. Boję się, że popełnię gafę i (domniemana) aukorygia wyjdzie i da mi opinię głupka.

To chyba nie najlepiej, ale nie potrzebuję za bardzo "normalnych" kontaktów z rówieśnikami. Dobrałem kierunek studiów chyba niezbyt dobrze, patrząc na cechy mojej psychiki - przy takim "autyzmie" to przydałby się raczej talent do matematyki, fizyki, informatyki, sztuki, a nie do kierunku studiów, który powinien dawać pracę w dość społecznym środowisku. Moje uzdolnienia są dość nietypowe - ani czysto techniczne czy artystyczne (niewerbalne), beletrystyką też się zbytnio nie interesowałem, a moja mowa po angielsku była dość słaba (mimo tego, że myślę werbalnie w praktyce, nie wyglądam na byt dobrego humanistę). Mam talent do "dostawania dobrych stopni" i "pisania egzaminów" i radzenia sobie z "błahostkami" typu przenośnie, jazda na rowerze (ale nie sport), mam też dużo (niekiedy "nietypowych") zainteresowań, ale wewnętrznie dość "wąskich" czy "rezonerskich".

Czy informujecie innych studentów, wykładowców o posiadaniu ZA? Ja bym tego nie chciał robić i nie robię (na dodatek mam wątpliwości co do tego, czy mam ZA :) Osobiście nie mam ich co do dwóch ostatnich "postujących" w tym temacie :) ). Boję się, że ten, kto zna to zjawisko, podejrzewa je u mnie. Czy na studiach wyzywają was, nazywają "głupimi", "nienormalnymi" lub innymi inwektywami określają?

Jeżeli miałbym np. tylko NLD z psychastenią to przyznanie nawet lekkiego stopnia niepełnosprawności za całościowe zaburzenie rozwoju byłoby w moim przypadku niesprawiedliwe(?) Bo nie miałbym całościowego zaburzenia rozwoju, tylko zaburzenia uczenia się i nerwicę. Brzmi to "głupio", ale moja psychika chciałaby mieć całościowe zaburzenie rozwoju, aby być z tego dumnym i móc się (bardziej) usprawiedliwiać. Mam nadzieję, że inni nie mają tego typu nieprawidłowych skłonności. Tego typu myślenie wygląda naprawdę głupio. Ma to charakter "natręctwa", obsesyjnego zmartwienia w moim wypadku, może to wyraźnie utrudniać mi życie, zwłaszcza wykonywanie obowiązków, w tym religijnych i studenckich. Czyli trudności w nauce i poznawaniu, niezręczność nie są tak bardzo złe. Nawet ludzie z niepełnosprawnością intelektualną czy bardziej wyraźnym (ale i tak wysokofunkcjonującym) całościowym zaburzeniem rozwoju miewają pracę czy nawet własne rodziny.

Dlaczego studiujecie? Czy sprawia wam to przyjemność? Jeżeli studiujecie dla zdobycia pracy, a nie dla rutyny czy "zabawy", to macie talent życiowy, nawet wtedy, jeżeli nie macie tak dużych uzdolnień do nauki jak ja.

Jak radzicie (radziliście) sobie z pracą w grupach na studiach czy na wcześniejszych etapach edukacji? Dla mnie to coś niezbyt lubianego i moja psychika "chętnie" by to wyrzuciła z programu studiów. Niektóre projekty, które z reguły studenci wykonywali w grupach, robiłem sam, ale czasami musiałem być w grupie. Ale jeżeli mam tylko "niewerbalną dysleksję i zaburzenia nerwicowe", to nie jest to coś tragicznego, nawet nie wszystkie CZR są takie tragiczne.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez laurka » Śr, 8 paź 2014, 21:40

Tzn. też mam teraz masę znajomych, ale spoza uczelni, a potrzebuję mieć kogoś znajomego na studiach i w dodatku ze swojej grupy, bo w tej chwili trzymam się z dwiema/trzema osobami, ale z innej grupy, więc nadal słabo. xd Ale czekam, aż się jakieś relacje nawiążą, może się uda.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez asperger » Śr, 8 paź 2014, 20:27

laurka napisał(a):Dla mnie to by było ciężkie, bo wolę stworzyć sobie jakąś podgrupę stałych znajomych na studiach, z którymi mogłabym się trzymać. Nie lubię, jak ludzie się unikają i nie spotykają się, bo wtedy zostaję na uboczu i czuję się strasznie samotnie. U mnie jeszcze nie nawiązałam większych znajomości i dzisiaj po zajęciach poszłam sobie sama na długi spacer, ale wolałabym z kimś...

To u mnie lepiej. Mam kilku znajomych, z którymi czasem się spotykam.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez laurka » Śr, 8 paź 2014, 20:20

Cieszę się że moja historia jest dla kogoś budująca xd chociaż co do pracy to była parę razy, ale tylko na czarno i zawsze krótkotrwała, zazwyczaj projekty freelancerskie oraz zajmowanie się dziećmi/starcami. Z czego to drugie zawsze było po znajomości, a to pierwsze zazwyczaj kończyło się nieporozumieniem (np. nie dostałam 150 złotych za plakat, po czym i tak firma go wywiesiła, a ja nie wiedziałam, co zrobić, żeby dostać obiecane pieniądze i nie dostałam... często dawałam się oszukiwać niestety).

Każde zajęcia to inna grupa (to skutek tego, że wybieramy sobie zajęcia), a ludzie generalnie mają swoich znajomych poznanych jeszcze przed studiami
Dla mnie to by było ciężkie, bo wolę stworzyć sobie jakąś podgrupę stałych znajomych na studiach, z którymi mogłabym się trzymać. Nie lubię, jak ludzie się unikają i nie spotykają się, bo wtedy zostaję na uboczu i czuję się strasznie samotnie. U mnie jeszcze nie nawiązałam większych znajomości i dzisiaj po zajęciach poszłam sobie sama na długi spacer, ale wolałabym z kimś...

Asystenta jeszcze nie załatwiałam. Terapeutka mówi, że najpierw mam zobaczyć, czy przypadkiem nie poradzę sobie sama, bo szkoła jest naprawdę niewielka i nie da się w niej zgubić (naprawdę bardzo prosto rozlokowane sale). Zobaczymy, jak to dalej będzie. Na razie, jak mam problem, próbuję po protu pytać innych o radę, np. wczoraj zadzwoniłam do kolegi z pytaniem, gdzie mamy zajęcia, bo coś się zmieniło. Chociaż ciągle mam trudności z proszeniem o pomoc i wolę próbować radzić sobie sama, co najczęściej źle się kończy, bo odbieram komunikaty bardzo dosłownie i uparcie trzymam się planu zamiast czasem ruszyć głową.

Edit. A właśnie, dzisiaj strasznie się stresowałam, jak profesor przed grupą omawiał akurat mój projekt. Wczoraj tak samo. Mam ochotę pod ławkę się schować wtedy. Nie wiem, co jest. Ale to tylko przed profesorami tak mam, budzą we mnie lęk - bo normalnie nie mam problemów z pokazywaniem ludziom swojej twórczości czy nawet z chwaleniem się. W ogóle dzisiaj wyszłam z uczelni ze strasznym uczuciem lęku, nie mam pojęcia czemu. Ciągle też czuję lęk przed moją grupą, ale powoli zaczynam rozróżniać osoby i chyba już będzie dobrze, jak nawiążę bliższy kontakt z kilkoma z nich.

Re: Miejski Zespół do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności

Post przez nonkan » Śr, 8 paź 2014, 16:09

Może znowu ja napiszę o swoich studiach...

Dojazd na studia też zajmuje mi ok. 1,5 h. Zajęcia zaczynają się ok. 8.15 - 8.30, jeden dzień z pięciu jest bez zajęć w ogóle. Niestety, sporo projektów do robienia. Niestety, dużo pracy w grupie. Nie myślę zbytnio o studiach doktoranckich. Zdaje mi się, że studiować lubię dla samego studiowania, dla zabicia czasu, rutyny, odpoczynku od "natręctw", "tematów przerażających", a nie z powodu przejęcia się pracą. Na studiach często proszę o to, aby powtórzono to, co się mówi, żebym sobie zanotował, bo nie chcę mieć niepełnych notatek. "Lubię" pisać dla samego pisania.

Mi nawet podoba się to, że na studiach jest dużo innych osób, lubię duże grupuy ludzi, na przykłąd na wykładach. W małej grupie mogę chyba "bardziej się bać", trudniej może być o anonimowość. Chyba poprawia mi się kontakt wzrokowy. Nie lubię projektów. Mam jakby "dziecinny" stosunek do studiów czy "życia w ogóle" (może to być zabawa), jestem "podejrzliwy" natrętnie i mimowolnie do innych (zwł. studentów), dziwne "fiksacje" (zainteresowania), głupie myśli czy odczucia, kiedyś nietypowe reakcje emocjonalne, udziwnione potrzeby społeczne, trudności z "ustaniem w miejscu" i wyciszeniem się (niekiedy mogą być fale pobudzenia, także z dzikimi stimami) - może to objawy jakiegoś McDD i mam inny typ zaburzenia niż większość osób z forum i dlatego wydaję się taki "dziwny" czy wręcz "schizolski"?

Wypowiedzi użytkowniczki o nicku laurka robią na mnie wrażenie. Widzę, że opisuje niemałe trudności z odróżnianiem osób (dla mnie to osobiście wygląda "niefajnie"), w nauce, przebywaniem w większych grupach ludzi, pewnego rodzaju problemami motorycznymi. Mi są one raczej obce, ale nie chcę tu się chwalić czy uważać za kogoś lepszego. Mimo ZA i przyznania umiarkowanego stopnia niepełnosprawności (czuję, że dla mnie to byłaby przesada) naprawdę dobrze radzi sobie w życiu. Była nieraz za granicą, ma prawo jazdy, pracę (nie wiem czy teraz, ale czytałem, że miała), a ja nie. Jej historia (opisana w wielu postach) jest dla mnie naprawdę budująca. Mimo tego uważam mój "nieróżnicowany" zestaw objawów za ogólnie mniej utrudniający życie. Mam też spory problem z "toksycznym środowiskiem domowym" (w rodzicach nie mam punktu oparcia, zachowują się nierzadko naprawdę niemile wobec mnie, rodzeństwa i siebie samego). To rodzina może mi tak obniżać poziom funkcjonowania. Niestety, moja rodzina jest dla mnie ewidentnie dysfunkcyjna. Trzeba ją leczyć (niekoniecznie psychiatrycznie). Choć u siostry i mamy może być niemało cech ZA.

Góra

cron