przez maturzystka » Pt, 22 cze 2018, 11:18
hubot napisał(a):Ale żaden z nich nie orientował się w regułach, jakie obowiązują w relacjach międzyludzkich a jeśli już to było to wyuczone na pamięć tak jakbym ja bym zaprogramował chatbota w komputerze przy użyciu współczesnych algorytmów AI. Taki chatbot może Ci powiedzieć jak mu powiesz "Miałem dzisiaj pogrzeb córki" "Współczuję Ci" ale to będzie powiedzmy efekt działania parsera wyrażeń regularnych i znajdowania dopasowania wzorca na podstawie algorytmów AI a nie że on będzie faktycznie rozumiał twoje uczucia. Podobnie jest z osobami z ZA. Ja np. odpowiedziałbym "Współczuję Ci" ponieważ tak jestem wyuczony a nie żebym faktycznie miał rozumieć to co dana osoba czuje.
Hubocie, ale dlaczego piszesz o niezrozumienu? Chyba dużo gorszy jest brak autentycznego współodczuwania niż rozumienia. Ja bym w ogóle sytuację jeszcze bardziej podrążyła. Chatbot nie tylko nie rozumie i nie współodczuwa, ale też nie ma świadomości. Czy pomimo braku świadomości można powiedzieć, że chatbot wie (ma wiedzę)? A czy kiedykolwiek zastanawialiście się, w jakich relacjach do siebie pozostaje rozumienie, czucie, wiedza, świadomość, posiadanie informacji i co w zasadzie te pojęcia oznaczają? Które z tych spraw nie mogą istnieć bez innych? Czy rozumienie pojawia się pod wpływem współodczuwania, czy może współodczuwanie jest reakcją na zrozumienie? Czy łopatologiczne wytłumaczenie aspergerykowi, że ojciec po pogrzebie córki jest smutny (pogrążony w żałobie), faktycznie prowadzi do zrozumienia, czy może raczej do zapamiętania, czyli zwykłego wbicia do głowy wiedzy, albo informacji? I jeszcze kwestia tego, czy mówiąc komuś, że współczujemy w sytuacji, gdy tego współczucia w nas nie ma, nie jest wprowadzaniem współrozmówcy w błąd w kwestii stanu swojego afektu? Czy w trakcie wizyty u psychologa czy psychiatry (którzy was znają) - gdybyście wiedzieli, że od kilku dni są w żałobie, czy też mówilibyście, że współczujecie im? Ja bym się czuła głupio - szczególnie w sytuacji, gdy byłabym świadoma, że oni wiedzą, że nic takiego nie czuję. Mogliby pomyśleć, że sobie kpiny robię.
Chlip, chlip... Ach, jest mi tak niezmiernie przykro. Chwilę później wyszłabym z gabinetu i dała dżezu: uchacha, uchacha !
[quote="hubot"]Ale żaden z nich nie orientował się w regułach, jakie obowiązują w relacjach międzyludzkich a jeśli już to było to wyuczone na pamięć tak jakbym ja bym zaprogramował chatbota w komputerze przy użyciu współczesnych algorytmów AI. Taki chatbot może Ci powiedzieć jak mu powiesz "Miałem dzisiaj pogrzeb córki" "Współczuję Ci" ale to będzie powiedzmy efekt działania parsera wyrażeń regularnych i znajdowania dopasowania wzorca na podstawie algorytmów AI a nie że on będzie faktycznie rozumiał twoje uczucia. Podobnie jest z osobami z ZA. Ja np. odpowiedziałbym "Współczuję Ci" ponieważ tak jestem wyuczony a nie żebym faktycznie miał rozumieć to co dana osoba czuje. [/quote]
Hubocie, ale dlaczego piszesz o niezrozumienu? Chyba dużo gorszy jest brak autentycznego współodczuwania niż rozumienia. Ja bym w ogóle sytuację jeszcze bardziej podrążyła. Chatbot nie tylko nie rozumie i nie współodczuwa, ale też nie ma świadomości. Czy pomimo braku świadomości można powiedzieć, że chatbot wie (ma wiedzę)? A czy kiedykolwiek zastanawialiście się, w jakich relacjach do siebie pozostaje rozumienie, czucie, wiedza, świadomość, posiadanie informacji i co w zasadzie te pojęcia oznaczają? Które z tych spraw nie mogą istnieć bez innych? Czy rozumienie pojawia się pod wpływem współodczuwania, czy może współodczuwanie jest reakcją na zrozumienie? Czy łopatologiczne wytłumaczenie aspergerykowi, że ojciec po pogrzebie córki jest smutny (pogrążony w żałobie), faktycznie prowadzi do zrozumienia, czy może raczej do zapamiętania, czyli zwykłego wbicia do głowy wiedzy, albo informacji? I jeszcze kwestia tego, czy mówiąc komuś, że współczujemy w sytuacji, gdy tego współczucia w nas nie ma, nie jest wprowadzaniem współrozmówcy w błąd w kwestii stanu swojego afektu? Czy w trakcie wizyty u psychologa czy psychiatry (którzy was znają) - gdybyście wiedzieli, że od kilku dni są w żałobie, czy też mówilibyście, że współczujecie im? Ja bym się czuła głupio - szczególnie w sytuacji, gdy byłabym świadoma, że oni wiedzą, że nic takiego nie czuję. Mogliby pomyśleć, że sobie kpiny robię. :cry: Chlip, chlip... Ach, jest mi tak niezmiernie przykro. Chwilę później wyszłabym z gabinetu i dała dżezu: uchacha, uchacha ! :lol: