DDA,
Postaram się. Stawanie się ofiarą jest zawsze związane z jakąś krzywdą wyrządzoną przez drugiego człowieka.
Wypracowany przeze mnie domowy sposób unikania postawy ofiary (a wierz mi, że jako ASPI dochodziłem do tego długo i z mozołem
wiąże się zawsze z następującym rozumowaniem: "co się stało, to się już nie odstanie, ale co musiałoby się wydarzyć, abym był w stanie wybaczyć tej drugiej osobie jego/jej postępek?"
I to mogą być różne przeróżne rzeczy:
- czasami wystarczy, ze druga strona przeprosi (wowczas trzeba isc i domagac sie przeprosin)
- czasami można sobie cos zrekompensowac na innym polu (akurat przychodzi mi taki przyklad z pozycji kobiety: "zapomniałeś o moich urodzinach? No to wiedz, że pieniądze, które przeznaczyłam na prezent dla Ciebie teraz wydam, żeby kupić sobie perfumy, a Ty w tym roku dostaniesz goździka. Z mojej strony to zalatwia sprawe.")
- czasami wystarczy uzyskanie zrozumienia, co się dzieje z drugim człowiekiem (acha, to nie lenistwo, ani zła wola, to depresja) - w tym przypadku nakłada to na nas obowiązek pozyskania zrozumienia (a nie opierania się na domysłach i założeniach)
Słowami kluczami są : rękompensata i zadośćuczynienie (i zwracam uwagę, że to są diametralnie inne pojęcia od pojęć: zemsta/rewanż).
I to jest niezależne od tego, czy druga strona chce współpracować, czy nie.
Oczywiście w przypadku osób, które nie rozumieją lub nie chcą współpracować - obowiązkowe jest stworzenie bariery/dystansu (minimalnego), z którego nie będą mogl nas dosięgnąć w przyszłości w ten sam sposób: "wykorzystałeś moje wyznanie w nieuprawniony sposób i wg. Ciebie to ja jestem przewrażliwiony - ok, możemy rozmawiać o różnych rzeczach w przyszłości - ale już tego typu wyznania ode mnie nie usłyszysz".
Najważniejsze w tym wszystkim jest doprowadzenie do mentalnego "zamknięcia" danej sprawy. Ona nie może pozostać otwarta.
Twój nick narzuca analogie związane z alkoholizmem.
W praktyce terapeutycznej z osobami uzależnionymi stosuje się często formę kontraktów między rodzicami i mającymi kłopot dziećmi mówiącą, że dziecko nie będzie przebywać w mieszkaniu/domu rodziców pod wpływem alkoholu/narkotyków. Co robi matka-ofiara, kiedy dzieciak wraca pijany do domu? Wpuszcza je do domu i łamie zawartą umowę. Co powinna zrobić ? Wytrzymać skomlenia swojego nietrzezwego dzieciaka i kazać mu przyjsc, kiedy wytrzezwieje...
Ten ostani przykład pokazuje jak czasami trudno jest nie być ofiarą/ albo jak rola ofiary bywa niekiedy kusząca. Zwłaszcza wobec osób, które kochamy.
Obrona przez rolą ofiary wymaga wysiłku. I tu może rodzić się coś na kształt buntu: dlaczego to niby ja mam się wysilać skoro w końcu nie ja tu zawiniłem? Zrozumienie, że jednak powinienem jest ważne.
Nie wiem, czy wystarczająco dobrze to wytłumaczyłem - mam nadzieję, że tak.
pozdrawiam, Karol