przez nonkan » Wt, 28 kwi 2020, 22:59
Nie wiem, czy jestem Aspi, czy nie, mimo tego, że dostałem diagnozę ZA ponad 11 lat temu w specjalistycznym ośrodku (co załatwiła mi szkoła średnia), na dodatek po tym miałem terapię indywidualną i grupową załatwioną przez to samo liceum. Podczas diagnozy ci, co ją wystawiali, nie mieli większych przynajmniej wątpliwości co do tego, że mam ZA. Wiele cech ZA czy ASD do mnie nie pasuje.
Myślę, że mam intuicyjną teorię umysłu. Nigdy nie miałem przekonania, że inni myślą to samo, co ja czy że dzieci przedszkolne w moim wieku mają te same zainteresowania co ja. Byłem młody, gdy kłamałem po raz pierwszy. Mimo wszystko mógłbym mieć pewne problemy z historyjkami na teorię umysłu, z tego, co pamiętam, gdy czytałem o nich ponad 10 lat temu.
Nie miałem większych problemów z rozumieniem przenośni i metafor, chociaż pamiętam, jak w czwartej klasie SP dosłownie zrozumiałem frazeologizm "lałeś wodę" użyty przez polonistkę, na szczęście nie było w związku z tym krępującej sytuacji. Chyba w trzeciej klasie dosłownie zrozumiałem też frazę "drzwi do lasu" użytą przez woźnego - myślałem, że są czy będą jakieś drzwi, mimo tego, że niczego takiego nie widziałem i to było oczywiste. Bywałem łatwowierny, np. może wierzyłem, że będą robić drogę w pewnym miejscu, gdy rówieśnicy mówili o takiej rzekomej inwestycji, gdy byłem nastolatkiem. Z polskiego zawsze miałem piątki na koniec roku (od szkoły podstawowej do liceum), ale mimo tego na maturze to język polski poszedł mi najsłabiej, zwłaszcza ustny (60%). Pisemny - ok. 80%. Pozostałe przedmioty - ponad 90%. Także dwa rozszerzone. Na maturze miałem już diagnozę ZA, ale nie miałem przywilejów "czasowych" i ich nie potrzebowałem. W drugiej klasie liceum miałem jedynki na półrocze z matematyki i fizyki, w związku z czym miałem godziny rewalidacyjne z tych przedmiotów w związku z diagnozą całościowego zaburzenia rozwoju.
Na studiach miałem problemy z pracą magisterską - obroniłem ją ponad 1,5 roku po terminie. Na ostatnim roku studiów (2 i 3 sem. mgr) miałem średnią poniżej 4,0 dwa razy, mimo tego, że wcześniej zawsze miałem powyżej 4,0 na semestr. Na pierwszym semestrze studiów magisterskich miałem same 4,5 i 5,0. Bardzo zależało mi na tym, tak bardzo, że przez parę godzin przeżywałem coś w rodzaju "depresji" (naprawdę nieprzyjemne uczucie), gdy nie byłem pewny, czy z jednego przedmiotu będę mieć 4,0, czy 4,5. Nigdy nie miałem stypendium naukowego. Pierwszy etap studiów zaliczyłem na ocenę bardzo dobrą, pracę dyplomową obroniłem w terminie. Z matematyki w szkole podstawowej miałem piątki na koniec roku, w gimnazjum - czwórki. Na studiach chyba dwa razy miałem 4,0 z matematyki, nie miałem problemów z rozumieniem takich rzeczy jak: całki, pochodne, liczby zespolone. Z informatyki w pierwszej klasie gimnazjum miałem trójkę na koniec roku, to bardzo słaby wynik. Z WF-u na koniec roku miałem zwykle 3, może dwa razy czy raz 4 na koniec w SP (klasy 4 - 5). Najwięcej na świadectwie miałem dwie szóstki jednocześnie, a niejedna osoba z tego forum miewała ich kilka, a średnia wynosiła w ich przypadku 5 i kilka dziesiątych. Ja aż takim prymusem nie byłem. Ale mimo tego miałem bardzo wysokie umiejętności szkolne.
Lubię być w grupie wielu ludzi. Tam jest "cieplej", czuje się "atmosferę", chociaż może to ma jakiś związek z redukowaniem lęku. W dzieciństwie bałem się uprowadzenia przez "obcych", w związku z czym w nocy nieraz chowałem się pod kołdrę, lęk mogło wzbudzać u mnie przebywanie samemu w ciemnym pokoju. Bałem się też samospalenia i upadku asteroidy, gdy miałem kilka lat.
Nie mam jednego zainteresowania, którym zajmuję się cały czas. Kiedy miałem "obsesję" na punkcie znaków drogowych w dzieciństwie, mogłem z przyjemnością grać w gry telewizyjne czy oglądać kreskówki. Mimo tego w gimnazjum ktoś powiedział o mnie, że mam "manie" (specyficzne zainteresowania). Obecnie interesuję się m. in. religiami, zjawiskami nadprzyrodzonymi, chemią (substancjami chemicznymi, statystykami dotyczącymi nich), statystykami pogodowymi, geografią, zaburzeniami psychicznymi (przynajmniej podobnymi do moich). W zainteresowaniach dość często pojawia się motyw statystyk, liczb, rekordów itp.
Nie mam potrzeby niezmienności i robienia rzeczy w ten sam sposób. W dzieciństwie lubiłem jeździć różnymi drogami (może i dlatego, że chciałem widzieć znaki drogowe - zależało mi na siadaniu od okna, widoku znaków drogowych z pojazdu). Nie mam ustalonego planu dnia i nigdy czegoś takiego nie potrzebowałem.
Nie mam nietypowego przetwarzania bodźców sensorycznych. Mimo tego mam czy miałem problemy z prysznicem, czesaniem włosów (zwłaszcza, gdy robi to mama), badaniami lekarskimi (wkładanie patyczka do gardła), łaskotkami (miałem wyraźne w dzieciństwie), patrzeniem w światło podczas badania okulistycznego na studiach (ponoć byłem jedyną osobą, która miała ten problem i była spotkana przez osobę robiącą mi badanie), zapachem smażonych pieczarek (dawniej) czy kapusty z grzybami (trzy razy jakby brało mnie do wymiotów na jej zapach, gdy ją nosiłem przy przygotowaniu wigilii na oddziale dziennym), jedzeniem zupy pomidorowej bez przecedzenia przez sito (to ulubiona zupa, ale z "ciałami obcymi" innymi niż kluski czy ewentualnie pietruszka było mi ją jeść nieprzyjemnie gdy byłem młodszy, teraz też preferuję przecedzoną, gdy jest sam makaron i zupa).
Odkąd pamiętam, mogłem być nadruchliwy i skłonny do odruchów (stimy?). Szczególnie ostre stimy były kilka lat temu, bywały one głośne, z rozbudowanymi ruchami rąk. Po lekach psychiatrycznych zachowania autostymulacyjne mogły osłabnąć i nie mam już takich fal pobudzenia, jak dawniej. Dopiero od około 4 lat biorę leki regularnie.
Nie miałem opóźnienia rozwoju mowy, miałem jednak niską masę urodzeniową (2150 g) przy urodzeniu o czasie i długości ciała 53 cm (w rzeczywistości jest mniej o kilka centymetrów, ale w Polsce tak mierzyli). Miałem całkiem wyraźną hipotrofię asymetryczną. Na dodatek mama przed urodzeniem mnie zachorowała. W wieku ok. 10 miesięcy miałem zapalenie płuc i byłem w szpitalu, słyszałem od mamy, że miałem punkcję(?), może po tym pojawiły się u mnie jakieś objawy psychiatryczne. W wieku przedszkolnym "wstydziłem się" betoniarek, samochodów marki Wartburg (nie chciałem do nich wsiadać) i autobusów z logo firmy Blue Star (do nich też nie chciałem wsiadać). Ponoć z powodu "lęku" przed betoniarką babcia zabierała mnie do bioenergoterapeuty, gdy miałem około 5 lat. Może to też zaszkodziło?
W wieku nastoletnim zauważyłem, że mogłem nigdy nie odczuwać tęsknoty. Mogłem mieć nawet wątpliwości co do tego, czy kiedykolwiek odczuwałem smutek! Mogę nie pamiętać, abym miał potrzebę niefizycznej, nieromantycznej, nieseksualnej przyjaźni czy miłości (platonicznych: przyjaźni i miłości) w ciągu całego mojego życia.
Nie wiem, czy jestem Aspi, czy nie, mimo tego, że dostałem diagnozę ZA ponad 11 lat temu w specjalistycznym ośrodku (co załatwiła mi szkoła średnia), na dodatek po tym miałem terapię indywidualną i grupową załatwioną przez to samo liceum. Podczas diagnozy ci, co ją wystawiali, nie mieli większych przynajmniej wątpliwości co do tego, że mam ZA. Wiele cech ZA czy ASD do mnie nie pasuje.
Myślę, że mam intuicyjną teorię umysłu. Nigdy nie miałem przekonania, że inni myślą to samo, co ja czy że dzieci przedszkolne w moim wieku mają te same zainteresowania co ja. Byłem młody, gdy kłamałem po raz pierwszy. Mimo wszystko mógłbym mieć pewne problemy z historyjkami na teorię umysłu, z tego, co pamiętam, gdy czytałem o nich ponad 10 lat temu.
Nie miałem większych problemów z rozumieniem przenośni i metafor, chociaż pamiętam, jak w czwartej klasie SP dosłownie zrozumiałem frazeologizm "lałeś wodę" użyty przez polonistkę, na szczęście nie było w związku z tym krępującej sytuacji. Chyba w trzeciej klasie dosłownie zrozumiałem też frazę "drzwi do lasu" użytą przez woźnego - myślałem, że są czy będą jakieś drzwi, mimo tego, że niczego takiego nie widziałem i to było oczywiste. Bywałem łatwowierny, np. może wierzyłem, że będą robić drogę w pewnym miejscu, gdy rówieśnicy mówili o takiej rzekomej inwestycji, gdy byłem nastolatkiem. Z polskiego zawsze miałem piątki na koniec roku (od szkoły podstawowej do liceum), ale mimo tego na maturze to język polski poszedł mi najsłabiej, zwłaszcza ustny (60%). Pisemny - ok. 80%. Pozostałe przedmioty - ponad 90%. Także dwa rozszerzone. Na maturze miałem już diagnozę ZA, ale nie miałem przywilejów "czasowych" i ich nie potrzebowałem. W drugiej klasie liceum miałem jedynki na półrocze z matematyki i fizyki, w związku z czym miałem godziny rewalidacyjne z tych przedmiotów w związku z diagnozą całościowego zaburzenia rozwoju.
Na studiach miałem problemy z pracą magisterską - obroniłem ją ponad 1,5 roku po terminie. Na ostatnim roku studiów (2 i 3 sem. mgr) miałem średnią poniżej 4,0 dwa razy, mimo tego, że wcześniej zawsze miałem powyżej 4,0 na semestr. Na pierwszym semestrze studiów magisterskich miałem same 4,5 i 5,0. Bardzo zależało mi na tym, tak bardzo, że przez parę godzin przeżywałem coś w rodzaju "depresji" (naprawdę nieprzyjemne uczucie), gdy nie byłem pewny, czy z jednego przedmiotu będę mieć 4,0, czy 4,5. Nigdy nie miałem stypendium naukowego. Pierwszy etap studiów zaliczyłem na ocenę bardzo dobrą, pracę dyplomową obroniłem w terminie. Z matematyki w szkole podstawowej miałem piątki na koniec roku, w gimnazjum - czwórki. Na studiach chyba dwa razy miałem 4,0 z matematyki, nie miałem problemów z rozumieniem takich rzeczy jak: całki, pochodne, liczby zespolone. Z informatyki w pierwszej klasie gimnazjum miałem trójkę na koniec roku, to bardzo słaby wynik. Z WF-u na koniec roku miałem zwykle 3, może dwa razy czy raz 4 na koniec w SP (klasy 4 - 5). Najwięcej na świadectwie miałem dwie szóstki jednocześnie, a niejedna osoba z tego forum miewała ich kilka, a średnia wynosiła w ich przypadku 5 i kilka dziesiątych. Ja aż takim prymusem nie byłem. Ale mimo tego miałem bardzo wysokie umiejętności szkolne.
Lubię być w grupie wielu ludzi. Tam jest "cieplej", czuje się "atmosferę", chociaż może to ma jakiś związek z redukowaniem lęku. W dzieciństwie bałem się uprowadzenia przez "obcych", w związku z czym w nocy nieraz chowałem się pod kołdrę, lęk mogło wzbudzać u mnie przebywanie samemu w ciemnym pokoju. Bałem się też samospalenia i upadku asteroidy, gdy miałem kilka lat.
Nie mam jednego zainteresowania, którym zajmuję się cały czas. Kiedy miałem "obsesję" na punkcie znaków drogowych w dzieciństwie, mogłem z przyjemnością grać w gry telewizyjne czy oglądać kreskówki. Mimo tego w gimnazjum ktoś powiedział o mnie, że mam "manie" (specyficzne zainteresowania). Obecnie interesuję się m. in. religiami, zjawiskami nadprzyrodzonymi, chemią (substancjami chemicznymi, statystykami dotyczącymi nich), statystykami pogodowymi, geografią, zaburzeniami psychicznymi (przynajmniej podobnymi do moich). W zainteresowaniach dość często pojawia się motyw statystyk, liczb, rekordów itp.
Nie mam potrzeby niezmienności i robienia rzeczy w ten sam sposób. W dzieciństwie lubiłem jeździć różnymi drogami (może i dlatego, że chciałem widzieć znaki drogowe - zależało mi na siadaniu od okna, widoku znaków drogowych z pojazdu). Nie mam ustalonego planu dnia i nigdy czegoś takiego nie potrzebowałem.
Nie mam nietypowego przetwarzania bodźców sensorycznych. Mimo tego mam czy miałem problemy z prysznicem, czesaniem włosów (zwłaszcza, gdy robi to mama), badaniami lekarskimi (wkładanie patyczka do gardła), łaskotkami (miałem wyraźne w dzieciństwie), patrzeniem w światło podczas badania okulistycznego na studiach (ponoć byłem jedyną osobą, która miała ten problem i była spotkana przez osobę robiącą mi badanie), zapachem smażonych pieczarek (dawniej) czy kapusty z grzybami (trzy razy jakby brało mnie do wymiotów na jej zapach, gdy ją nosiłem przy przygotowaniu wigilii na oddziale dziennym), jedzeniem zupy pomidorowej bez przecedzenia przez sito (to ulubiona zupa, ale z "ciałami obcymi" innymi niż kluski czy ewentualnie pietruszka było mi ją jeść nieprzyjemnie gdy byłem młodszy, teraz też preferuję przecedzoną, gdy jest sam makaron i zupa).
Odkąd pamiętam, mogłem być nadruchliwy i skłonny do odruchów (stimy?). Szczególnie ostre stimy były kilka lat temu, bywały one głośne, z rozbudowanymi ruchami rąk. Po lekach psychiatrycznych zachowania autostymulacyjne mogły osłabnąć i nie mam już takich fal pobudzenia, jak dawniej. Dopiero od około 4 lat biorę leki regularnie.
Nie miałem opóźnienia rozwoju mowy, miałem jednak niską masę urodzeniową (2150 g) przy urodzeniu o czasie i długości ciała 53 cm (w rzeczywistości jest mniej o kilka centymetrów, ale w Polsce tak mierzyli). Miałem całkiem wyraźną hipotrofię asymetryczną. Na dodatek mama przed urodzeniem mnie zachorowała. W wieku ok. 10 miesięcy miałem zapalenie płuc i byłem w szpitalu, słyszałem od mamy, że miałem punkcję(?), może po tym pojawiły się u mnie jakieś objawy psychiatryczne. W wieku przedszkolnym "wstydziłem się" betoniarek, samochodów marki Wartburg (nie chciałem do nich wsiadać) i autobusów z logo firmy Blue Star (do nich też nie chciałem wsiadać). Ponoć z powodu "lęku" przed betoniarką babcia zabierała mnie do bioenergoterapeuty, gdy miałem około 5 lat. Może to też zaszkodziło?
W wieku nastoletnim zauważyłem, że mogłem nigdy nie odczuwać tęsknoty. Mogłem mieć nawet wątpliwości co do tego, czy kiedykolwiek odczuwałem smutek! Mogę nie pamiętać, abym miał potrzebę niefizycznej, nieromantycznej, nieseksualnej przyjaźni czy miłości (platonicznych: przyjaźni i miłości) w ciągu całego mojego życia.