przez Witek034 » Cz, 14 maja 2020, 13:09
Deicide napisał(a):/\ Ręka w górę, kto tu czyta takie długie pościory.
Na interesujące mnie tematy czytam - często nawet chętniej, niż takie 1-zdaniowe, w stylu komentarzy na FB czy youtube, gdzie jest zwykle 1000 takich samych komentarzy o treści, którą można by równie dobrze wyrazić klikając ikonkę "lubię to" itp. Wymiana poglądów to dla często wyzwanie intelektualne. Co innego długie opisy samego siebie - zwłaszcza użytkowników, których już trochę znam, bo wtedy nie ma się za bardzo do czego odnosić - po prosty czyjaś historia, nie wymagająca polemiki, a mój umysł, bardziej od takiego typowego dla NT wsparcia, czy współczucia, woli prowadzić dyskusje i znajdywać "punkty zaczepienia".
Mariolka napisał(a):A odnośnie trwałego związku - zauważyłem, że wiele osób pisze o problemach związanych ze znalezieniem, czy też wyrwaniem drugiej połówki. Szkoda natomiast, że tak mało uwagi poświęca się problemom, które mogą pojawić się już w trakcie trwania takiej relacji. A problemów może być bez liku - począwszy od specyficznych potrzeb sensorycznych, poprzez rozmaite dziwactwa, poglądy na życie, politykę, religię, a skończywszy na planach związanych z założeniem rodziny, kupnem domu, samochodu. To nie jest tak, że miłość wszystko wybaczy. Niektórzy chcą - tak jak napisałeś nonkan - posiadać taką maskotkę, przytulankę, ale nic poza tym. Nie myślą w ogóle o założeniu rodziny a posiadanie dzieci, czy wnuków odbierają jako zbędne dziwactwo - coś, co jest kompletnie bezsensowne, nieproduktywne i nudne. Wchodząc w związek myślą tylko o tej drugiej połówce zapominając przy tym, że partner/partnerka mają też swoje rodziny i, że teściów też trzeba będzie od czasu do czasu odwiedzić, co wiąże się z rolą np. zięcia, wujka, ciotki. Partnerzy także mają swoje potrzeby, chcieliby gdzieś spędzić Sylwestra, albo wyjechać na wakacje a osoba autystyczna może w ogóle żyć bez tego uważając zresztą, że jest to fanaberia i trwonienie pieniędzy. Potencjalnych źródeł konfliktu jest cała masa i czasem rozwód wydaje się najlepszym wyjściem. Warto też przed pogłębieniem relacji z partnerem lepiej się poznać, porozmawiać o życiowych priorytetach, czy planach na przyszłość. Z jednej strony eksperci zalecają, żeby na pierwszej randce nie wyskakiwać z tematem dzieci, ale z drugiej - jest multum ludzi na spektrum, którzy dzieci nie lubią i nie chcą. W tej sytuacji może warto byłoby jednak o tym zagaić, bo jeśli potencjalny partner jest neurotypowy, a zwłaszcza gdy jest to kobieta, to posiadanie potomstwa może być dla niej/niego życiowym priorytetem i chodzi o to, żeby później nie było rozczarowań, kłótni, czy niepotrzebnych rozstań. Może w ogóle warto rozważyć inną formę relacji niż małżeństwo, można mieć przecież kochanki i kochanków.
Z tą częścią, jak i z pierwszym akapitem się prawie w 100% zgadzam, choć właśnie taki przytoczony pogląd na życie prezentuję. Dlatego bardzo wątpliwe jest moje związanie się z dziewczyną o "normalnym" podejściu do życia, bo też nie bardzo wyobrażam sobie wychowywania dzieci czy wnuków, spotkań rodzinnych u teściów, czy pokazania się przed jej znajomymi - raczej pragnę stworzyć z nią taki "własny świat", z dala od tej całej sztuczności dzisiejszego świata, opartego o wyuczone wzorce zachowań ("bo tak wypada") - i który to świat byłby tylko nasz. I właśnie w sprawach tzw. życiowych, czyli takich jak wybór mieszkania, samochodu, czy miejsca na wczasy, jednak wciąż wierzę (naiwnie), że uczucie, czy choćby sympatia do drugiej osoby, jest w stanie na tyle wpłynąć na postrzeganie świata, że powyższe czynności nie będą ani trochę traktowane jako "problem" do rozwiązania, ani coś takiego... przykrego, kojarzonego z tym brutalnym, przyziemnym, ponurym życiem. Raczej wierzę, że przy podobnym podejściu do świata i pociąganiu siebie wzajemnie, żadna życiowa czynność nie byłaby problemem. Wybierać mieszkanie, wnętrze, samochód, czy miejsce na wakacje - uwielbiam, może z wyjątkiem ostatnich lat, gdy mam gorszy nastrój. Mam trochę podobne podejście do nonkan'a - też marzę o takim zamknięciu się we własnym świecie z osobą, która byłaby "przytulanką", z którą mógłbym się godzinami oddawać różnego typu przyjemnościom, zabawom, czy spędzaniu czasu bez ustalonej konwencji, aczkolwiek wiem, że takich osób (np. kobiet, podchodzących do mężczyzn bez uprzedzeń) jest bardzo mało i większość ma pewne oczekiwania co do życia, czy też cech partnera, w kontekście głównie "przekazania genów". Choć jednego nie wykluczam - być może jak w ciągu roku-dwóch, nadrobilibyśmy wspólnie tzw. zaległości w braku czułości, czy takiego beztroskiego życia, nie wykluczone, że stwierdzimy, iż czegoś nam w tym życiu brakuje. Być może zaczniemy się otwierać na innych, dzielić się z innymi naszą radością, poprzez np. jakieś pasje, czy też pomoc innym (załóżmy wielokrotnie wspominana tu przeze mnie "wspólnota aspich" czy "miasteczko aspich"), bo stwierdzimy, że sami już ze sobą spędziliśmy wystarczająco dużo czasu, by się dobrze poznać. I może nawet zapragniemy mieć dzieci itp. Na razie jednak nie potrafię pewnych etapów przeskoczyć i pójść dalej, zanim ich nie przebędę.
[quote="Deicide"]/\ Ręka w górę, kto tu czyta takie długie pościory.[/quote]
Na interesujące mnie tematy czytam - często nawet chętniej, niż takie 1-zdaniowe, w stylu komentarzy na FB czy youtube, gdzie jest zwykle 1000 takich samych komentarzy o treści, którą można by równie dobrze wyrazić klikając ikonkę "lubię to" itp. Wymiana poglądów to dla często wyzwanie intelektualne. Co innego długie opisy samego siebie - zwłaszcza użytkowników, których już trochę znam, bo wtedy nie ma się za bardzo do czego odnosić - po prosty czyjaś historia, nie wymagająca polemiki, a mój umysł, bardziej od takiego typowego dla NT wsparcia, czy współczucia, woli prowadzić dyskusje i znajdywać "punkty zaczepienia".
[quote="Mariolka"]
A odnośnie trwałego związku - zauważyłem, że wiele osób pisze o problemach związanych ze znalezieniem, czy też wyrwaniem drugiej połówki. Szkoda natomiast, że tak mało uwagi poświęca się problemom, które mogą pojawić się już w trakcie trwania takiej relacji. A problemów może być bez liku - począwszy od specyficznych potrzeb sensorycznych, poprzez rozmaite dziwactwa, poglądy na życie, politykę, religię, a skończywszy na planach związanych z założeniem rodziny, kupnem domu, samochodu. To nie jest tak, że miłość wszystko wybaczy. Niektórzy chcą - tak jak napisałeś nonkan - posiadać taką maskotkę, przytulankę, ale nic poza tym. Nie myślą w ogóle o założeniu rodziny a posiadanie dzieci, czy wnuków odbierają jako zbędne dziwactwo - coś, co jest kompletnie bezsensowne, nieproduktywne i nudne. Wchodząc w związek myślą tylko o tej drugiej połówce zapominając przy tym, że partner/partnerka mają też swoje rodziny i, że teściów też trzeba będzie od czasu do czasu odwiedzić, co wiąże się z rolą np. zięcia, wujka, ciotki. Partnerzy także mają swoje potrzeby, chcieliby gdzieś spędzić Sylwestra, albo wyjechać na wakacje a osoba autystyczna może w ogóle żyć bez tego uważając zresztą, że jest to fanaberia i trwonienie pieniędzy. Potencjalnych źródeł konfliktu jest cała masa i czasem rozwód wydaje się najlepszym wyjściem. Warto też przed pogłębieniem relacji z partnerem lepiej się poznać, porozmawiać o życiowych priorytetach, czy planach na przyszłość. Z jednej strony eksperci zalecają, żeby na pierwszej randce nie wyskakiwać z tematem dzieci, ale z drugiej - jest multum ludzi na spektrum, którzy dzieci nie lubią i nie chcą. W tej sytuacji może warto byłoby jednak o tym zagaić, bo jeśli potencjalny partner jest neurotypowy, a zwłaszcza gdy jest to kobieta, to posiadanie potomstwa może być dla niej/niego życiowym priorytetem i chodzi o to, żeby później nie było rozczarowań, kłótni, czy niepotrzebnych rozstań. Może w ogóle warto rozważyć inną formę relacji niż małżeństwo, można mieć przecież kochanki i kochanków.[/quote]
Z tą częścią, jak i z pierwszym akapitem się prawie w 100% zgadzam, choć właśnie taki przytoczony pogląd na życie prezentuję. Dlatego bardzo wątpliwe jest moje związanie się z dziewczyną o "normalnym" podejściu do życia, bo też nie bardzo wyobrażam sobie wychowywania dzieci czy wnuków, spotkań rodzinnych u teściów, czy pokazania się przed jej znajomymi - raczej pragnę stworzyć z nią taki "własny świat", z dala od tej całej sztuczności dzisiejszego świata, opartego o wyuczone wzorce zachowań ("bo tak wypada") - i który to świat byłby tylko nasz. I właśnie w sprawach tzw. życiowych, czyli takich jak wybór mieszkania, samochodu, czy miejsca na wczasy, jednak wciąż wierzę (naiwnie), że uczucie, czy choćby sympatia do drugiej osoby, jest w stanie na tyle wpłynąć na postrzeganie świata, że powyższe czynności nie będą ani trochę traktowane jako "problem" do rozwiązania, ani coś takiego... przykrego, kojarzonego z tym brutalnym, przyziemnym, ponurym życiem. Raczej wierzę, że przy podobnym podejściu do świata i pociąganiu siebie wzajemnie, żadna życiowa czynność nie byłaby problemem. Wybierać mieszkanie, wnętrze, samochód, czy miejsce na wakacje - uwielbiam, może z wyjątkiem ostatnich lat, gdy mam gorszy nastrój. Mam trochę podobne podejście do nonkan'a - też marzę o takim zamknięciu się we własnym świecie z osobą, która byłaby "przytulanką", z którą mógłbym się godzinami oddawać różnego typu przyjemnościom, zabawom, czy spędzaniu czasu bez ustalonej konwencji, aczkolwiek wiem, że takich osób (np. kobiet, podchodzących do mężczyzn bez uprzedzeń) jest bardzo mało i większość ma pewne oczekiwania co do życia, czy też cech partnera, w kontekście głównie "przekazania genów". Choć jednego nie wykluczam - być może jak w ciągu roku-dwóch, nadrobilibyśmy wspólnie tzw. zaległości w braku czułości, czy takiego beztroskiego życia, nie wykluczone, że stwierdzimy, iż czegoś nam w tym życiu brakuje. Być może zaczniemy się otwierać na innych, dzielić się z innymi naszą radością, poprzez np. jakieś pasje, czy też pomoc innym (załóżmy wielokrotnie wspominana tu przeze mnie "wspólnota aspich" czy "miasteczko aspich"), bo stwierdzimy, że sami już ze sobą spędziliśmy wystarczająco dużo czasu, by się dobrze poznać. I może nawet zapragniemy mieć dzieci itp. Na razie jednak nie potrafię pewnych etapów przeskoczyć i pójść dalej, zanim ich nie przebędę.