przez qw321 » Pt, 17 sie 2018, 21:47
Każdemu na pewno nie, ale myślę, że wielu osobom mógłby pomóc. Ja też mam problemy z nadciśnieniem. Kiedyś pytałeś Wrotek o to, ale nie miałem nastroju, a przede wszystkim, ostatnio czasu żeby odpisać. Ciśnienie mam dość wysokie. Za każdym razem gdy jestem w przychodni mierzą mi ciśnienie i lekarz i pielęgniarka są tym trochę zaniepokojeni. Przynajmniej 3 razy mierzyli mi tam ciśnienie i ostatnie wyniki pokazują ponad 170 na ileś tam. Dwa razy już się zdarzyło, że po zmierzeniu ciśnienia, po konsultacji z lekarzem pielęgniarka podała mi jakąś tabletkę na zbicie ciśnienia. Nie dość, że czekałem tyle czasu w poczekalni to jeszcze musiałem czekać dodatkowe pół godziny na efekty działania tabletki i powtórne badanie. Ciśnienie wtedy spadało, ale i tak nie było idealne. Lekarz w końcu dał mi książeczkę do zapisywania wyników pomiarów i kazał mi codziennie mierzyć ciśnienie, ale ten aparat co mam jest chyba zepsuty i nie robię tego.
Mówiąc zdrowy styl życia chodzi o nie tylko ciało, ale psychikę też. Mnie się wydaje, że w moim wypadku przyczyną nadciśnienia mogą być zszarpane nerwy. Ja np. jestem bardzo szczupły, nie jem niezdrowych rzeczy na co dzień. Fast foody to dla mnie obcy temat. Zdarza mi się troszeczkę przesadzić z alkoholem, ale to też raz na jakiś czas. W porównaniu do innych wydaje mi się, że przesadą jest mówić o tym jak o przesadzie. Często jednak odczuwam niepokój i podenerwowanie, tym bardziej po wyjściu z domu, gdzie dociera do mnie tyle bodźców. Często jestem potem przeciążony. Czuję, że jest to wszystko bardzo niezdrowe dla serca, mocno je to wszystko obciąża, powoduje szybsze bicie.
Czasami trzeba odpocząć, nie dość, że fizycznie to jeszcze psychicznie, a ja tego chyba nie umiem robić. Gdy mi się to udaje tracę wtedy kontakt z rzeczywistością, ze światem zewnętrznym, bo zamykam się w sobie. Gdy wyjdę z domu po kilku dniach siedzenia w odosobnieniu i w mroku czuję i zachowuję się jak dzikus, który po raz pierwszy widzi jakieś rzeczy. Potem się z tym oswajam, żyję pośród tego wszystkiego, widzę co się dzieje, jak ten świat wygląda, jacy są ludzie. Podnosi mi to wszystko ciśnienie i muszę odpocząć. Zamykam się wtedy w pokoju na kilka, a bywa, że nawet na kilkanaście dni. I tak w koło panie Macieju - śmieszne jest też trochę to powiedzonko i dziwne, nie?
Każdemu na pewno nie, ale myślę, że wielu osobom mógłby pomóc. Ja też mam problemy z nadciśnieniem. Kiedyś pytałeś Wrotek o to, ale nie miałem nastroju, a przede wszystkim, ostatnio czasu żeby odpisać. Ciśnienie mam dość wysokie. Za każdym razem gdy jestem w przychodni mierzą mi ciśnienie i lekarz i pielęgniarka są tym trochę zaniepokojeni. Przynajmniej 3 razy mierzyli mi tam ciśnienie i ostatnie wyniki pokazują ponad 170 na ileś tam. Dwa razy już się zdarzyło, że po zmierzeniu ciśnienia, po konsultacji z lekarzem pielęgniarka podała mi jakąś tabletkę na zbicie ciśnienia. Nie dość, że czekałem tyle czasu w poczekalni to jeszcze musiałem czekać dodatkowe pół godziny na efekty działania tabletki i powtórne badanie. Ciśnienie wtedy spadało, ale i tak nie było idealne. Lekarz w końcu dał mi książeczkę do zapisywania wyników pomiarów i kazał mi codziennie mierzyć ciśnienie, ale ten aparat co mam jest chyba zepsuty i nie robię tego.
Mówiąc zdrowy styl życia chodzi o nie tylko ciało, ale psychikę też. Mnie się wydaje, że w moim wypadku przyczyną nadciśnienia mogą być zszarpane nerwy. Ja np. jestem bardzo szczupły, nie jem niezdrowych rzeczy na co dzień. Fast foody to dla mnie obcy temat. Zdarza mi się troszeczkę przesadzić z alkoholem, ale to też raz na jakiś czas. W porównaniu do innych wydaje mi się, że przesadą jest mówić o tym jak o przesadzie. Często jednak odczuwam niepokój i podenerwowanie, tym bardziej po wyjściu z domu, gdzie dociera do mnie tyle bodźców. Często jestem potem przeciążony. Czuję, że jest to wszystko bardzo niezdrowe dla serca, mocno je to wszystko obciąża, powoduje szybsze bicie.
Czasami trzeba odpocząć, nie dość, że fizycznie to jeszcze psychicznie, a ja tego chyba nie umiem robić. Gdy mi się to udaje tracę wtedy kontakt z rzeczywistością, ze światem zewnętrznym, bo zamykam się w sobie. Gdy wyjdę z domu po kilku dniach siedzenia w odosobnieniu i w mroku czuję i zachowuję się jak dzikus, który po raz pierwszy widzi jakieś rzeczy. Potem się z tym oswajam, żyję pośród tego wszystkiego, widzę co się dzieje, jak ten świat wygląda, jacy są ludzie. Podnosi mi to wszystko ciśnienie i muszę odpocząć. Zamykam się wtedy w pokoju na kilka, a bywa, że nawet na kilkanaście dni. I tak w koło panie Macieju - śmieszne jest też trochę to powiedzonko i dziwne, nie?