Jeśli kiedykolwiek coś zgubiłam, to jedynie pod wpływem alkoholu.
Jakoś tak mam, że ilekroć coś ze sobą zabieram, to tego pilnuję jak cennej rzeczy, nawet jeśli to chociażby paczka chusteczek.
Inna sprawa, że parę razy zdarzyło mi się w tłumie, że ktoś mi ukradł jakiś gadżet przypięty do plecaka, lub torby - i tak dobrze, że nic ze środka
Gorzej jest z zapamiętywaniem rzeczy.
Jestem wzrokowcem, więc wszystko co muszę mieć do "ogarnięcia" muszę mieć w zasięgu wzroku, muszę to widzieć.
Dlatego u mnie sprawdzają się karteczki przyczepione do lodówki, czy choćby zostawione na biurku.
Jeśli się gdzieś szykuję do wyjścia lub wyjazdu, to w miarę możliwości wcześniej ustawiam sobie na widoku rzeczy, które muszę zabrać.
Jeśli widzę, że pudełko leży na stoliku, to na pewno je spakuje, a zostawione w szafie mogłabym zapomnieć.
Niezapłacone rachunki też leżą na biurku, a zapłacone już w szufladzie - i tu nie może być pomyłki.
Z pamiętaniem wydarzeń i imion jest już gorzej.
Imiona ludzi pamiętam, jeśli rozmawiałam z kimś więcej niż kilka razy, "przypadkowi" rozmówcy dla mojego mózgu są nieistotni na tyle by o nich pamiętać.
A wydarzenia pamiętam na zasadzie skojarzeń, bardzo pomagają zdjęcia, bo widząc obraz od razu mogę sobie przypomnieć całą sytuację.
Niestety dużo rzeczy nie pamiętam, z pewnych stresujących okresów mam nawet istotne wielkie czarne dziury w pamięci.
Czasem nawet jest mi przykro, kiedy Dragonek coś mi się pyta: " a pamiętasz to jak...(i tu coś opowiada)?" , a ja kompletnie nie kojarzę sytuacji.
Bywa też, że mam jakieś zniekształcone wspomnienia i to mnie martwi o tyle, na ile moje wspomnienia z dzieciństwa są prawdziwe?
Z drugiej strony, na co komu rozpamiętywanie tego co minęło?
Jeśli kiedykolwiek coś zgubiłam, to jedynie pod wpływem alkoholu.
Jakoś tak mam, że ilekroć coś ze sobą zabieram, to tego pilnuję jak cennej rzeczy, nawet jeśli to chociażby paczka chusteczek.
Inna sprawa, że parę razy zdarzyło mi się w tłumie, że ktoś mi ukradł jakiś gadżet przypięty do plecaka, lub torby - i tak dobrze, że nic ze środka :p
Gorzej jest z zapamiętywaniem rzeczy.
Jestem wzrokowcem, więc wszystko co muszę mieć do "ogarnięcia" muszę mieć w zasięgu wzroku, muszę to widzieć.
Dlatego u mnie sprawdzają się karteczki przyczepione do lodówki, czy choćby zostawione na biurku.
Jeśli się gdzieś szykuję do wyjścia lub wyjazdu, to w miarę możliwości wcześniej ustawiam sobie na widoku rzeczy, które muszę zabrać.
Jeśli widzę, że pudełko leży na stoliku, to na pewno je spakuje, a zostawione w szafie mogłabym zapomnieć.
Niezapłacone rachunki też leżą na biurku, a zapłacone już w szufladzie - i tu nie może być pomyłki.
Z pamiętaniem wydarzeń i imion jest już gorzej.
Imiona ludzi pamiętam, jeśli rozmawiałam z kimś więcej niż kilka razy, "przypadkowi" rozmówcy dla mojego mózgu są nieistotni na tyle by o nich pamiętać.
A wydarzenia pamiętam na zasadzie skojarzeń, bardzo pomagają zdjęcia, bo widząc obraz od razu mogę sobie przypomnieć całą sytuację.
Niestety dużo rzeczy nie pamiętam, z pewnych stresujących okresów mam nawet istotne wielkie czarne dziury w pamięci.
Czasem nawet jest mi przykro, kiedy Dragonek coś mi się pyta: " a pamiętasz to jak...(i tu coś opowiada)?" , a ja kompletnie nie kojarzę sytuacji.
Bywa też, że mam jakieś zniekształcone wspomnienia i to mnie martwi o tyle, na ile moje wspomnienia z dzieciństwa są prawdziwe?
Z drugiej strony, na co komu rozpamiętywanie tego co minęło? :p