przez ABC72 » So, 1 maja 2021, 01:32
Liliana-25@wp.pl napisał(a):Czy agresja i zachowania agresywne u wysokofunkcjonujacych autystów z wiekiem mijają?
Pewnie czasem tak.
Ja na przykład nie przejawiałam agresji, ale miałam napady złości z krzykiem - najintensywniejsze w 4. roku życia, ale ostatni - wstyd przyznać
- zdarzył mi się w 14. roku życia. W "starszym" (niż przedszkolny) wieku zdarzało się to, gdy w stanie wzburzenia chciałam przedstawić swój punkt widzenia, a matka ucinała to krótko słowami "cisza! Już wystarczy!" (do tej pory takie kategoryczne ucinanie ważnego dla mnie tłumaczenia wkurza mnie, ale już potrafię powstrzymać swoją reakcję).
Liliana-25@wp.pl napisał(a): Próby rozmawiania o tym jak radzić sobie ze złością nic nie dają bo jak zaczynam z nim rozmawiać od razu staje się zły, nakręca się i kolejny wybuch gotowy. .
Mało co było (jest?) w stanie mnie tak wkurzyć, jak rozmowa na temat "jak radzić sobie ze złością"
Złość jest uczuciem, które - gdy mam - mam wrażenie, że rozsadza mnie od środka i gdy już ją okazuję, to wtedy, gdy naprawdę nie dam rady inaczej. W chwili złości angażuję wszystkie siły, żeby jej nie okazać. Gdy mi się to zdarzy (okazać złość, znaczy się) lub gdy ktoś moją złość mimo hamowania reakcji jednak zauważy - to "rozmowy" na ten temat już bym nie wytrzymała.
Przy okazji uświadomiłam sobie, że nieraz - niestety - rozmawiam z moją młodszą córką na temat, co ją złości i jak można złość okazywać, a jak nie należy. Teraz sobie uświadomiłam, jak ją to może wkurzać. Chyba nie będę już tego robić. Niech ewentualnie zajmie się tym psycholog - osoba obca i będąca na 'neutralnym" gruncie.
[quote="Liliana-25@wp.pl"]Czy agresja i zachowania agresywne u wysokofunkcjonujacych autystów z wiekiem mijają? [/quote]
Pewnie czasem tak.
Ja na przykład nie przejawiałam agresji, ale miałam napady złości z krzykiem - najintensywniejsze w 4. roku życia, ale ostatni - wstyd przyznać :shock: - zdarzył mi się w 14. roku życia. W "starszym" (niż przedszkolny) wieku zdarzało się to, gdy w stanie wzburzenia chciałam przedstawić swój punkt widzenia, a matka ucinała to krótko słowami "cisza! Już wystarczy!" (do tej pory takie kategoryczne ucinanie ważnego dla mnie tłumaczenia wkurza mnie, ale już potrafię powstrzymać swoją reakcję).
[quote="Liliana-25@wp.pl"] Próby rozmawiania o tym jak radzić sobie ze złością nic nie dają bo jak zaczynam z nim rozmawiać od razu staje się zły, nakręca się i kolejny wybuch gotowy. .[/quote]
Mało co było (jest?) w stanie mnie tak wkurzyć, jak rozmowa na temat "jak radzić sobie ze złością" ;-)
Złość jest uczuciem, które - gdy mam - mam wrażenie, że rozsadza mnie od środka i gdy już ją okazuję, to wtedy, gdy naprawdę nie dam rady inaczej. W chwili złości angażuję wszystkie siły, żeby jej nie okazać. Gdy mi się to zdarzy (okazać złość, znaczy się) lub gdy ktoś moją złość mimo hamowania reakcji jednak zauważy - to "rozmowy" na ten temat już bym nie wytrzymała.
Przy okazji uświadomiłam sobie, że nieraz - niestety - rozmawiam z moją młodszą córką na temat, co ją złości i jak można złość okazywać, a jak nie należy. Teraz sobie uświadomiłam, jak ją to może wkurzać. Chyba nie będę już tego robić. Niech ewentualnie zajmie się tym psycholog - osoba obca i będąca na 'neutralnym" gruncie.