przez Theory_Of_Never_Mind » Wt, 23 lis 2021, 02:14
Swiffy napisał(a):Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.
Moja mama, skądinąd obdarzona wybitnie szczegółową pamięcią, analizując swoje wspomnienia z dzieciństwa, szukając źródeł mojej "dziwności", zaczęła się u siebie dopatrywać cech autystycznych - na dobre paręnaście lat przed tym, jak przyszło mi do głowy, że mogę mieć ADHD (które z perspektywy czasu okazuje się mniej ewidentne niż ASD).
bezimienny007 napisał(a):ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
Rozumienie aluzji nie wydaje mi się kluczowym prerekwizytem z punktu widzenia tworzenia trwałych relacji, tj. wykraczających poza paradygmat przelecenia kogoś rekreacyjnie
.
Nie mówiąc o tym, że wrażliwość na podszepty własnej biologii to jeszcze trochę inna sprawa
.
Dziewczyny z ASD to nie tylko hałaśliwe, nadmiernie ekspresyjne i ekscentryczne chłopczyce, subtelne niczym orcza wojowniczka - bywają dziewczyny nieśmiałe i wrażliwe, których zahamowanie ekspresji sprawia bardzo subtelne wrażenie.
Niejako mimo woli wyróżniają się na tle trzpiotkowatych, chichotkowatych koleżanek jako poważniejsze, bardziej dojrzałe, mniej powierzchowne... I intrygująco tajemnicze.
A takie znajdą adoratorów, prawdopodobnie lepszych niż najbardziej ekspansywne z ich neurotypowych koleżanek o porównywalnych walorach ciała i ducha.
W każdym razie tak to zadziałało w przypadku mojej mamy
.
Pod uwagę należy też wziąć poprawki na umiejętności społeczne, o jakich coraz częściej się mówi w przypadku autystycznych kobiet, które nierzadko wymykają się diagnozie, upraszczając i ironizując, głównie dlatego, że nie są chłopcami interesującymi się pociągami.
Polecam chociażby
tego bloga i książkę jego autorki.
Inna wydana w języku polskim
pozycja jest o tyle ciekawa, że pisana jest z perspektywy kobiety, która wyszła za faceta z ASD i z racji na specyfikę wykonywanego zawodu miała dużo do czynienia z autystykami, zanim do niej dotarło, że, jakby to powiedzieć, jej zainteresowanie tematem jest, hmm, symptomatyczne.
Nie mogę powiedzieć "story of my life", ale faktycznie, z perspektywy czasu dostrzegam, że nieliczni przyjaciele, jakich miałam czy mam na przestrzeni lat, to niemal bez wyjątku osoby neuroatypowe.
Jeśli chodzi o relacje natury romantycznej, również zdecydowanie coś jest na rzeczy
.
[quote="Swiffy"]
Wiele kobiet o swoim ASD dowiaduje się przy okazji diagnostyki własnych dzieci.[/quote]
Moja mama, skądinąd obdarzona wybitnie szczegółową pamięcią, analizując swoje wspomnienia z dzieciństwa, szukając źródeł mojej "dziwności", zaczęła się u siebie dopatrywać cech autystycznych - na dobre paręnaście lat przed tym, jak przyszło mi do głowy, że mogę mieć ADHD (które z perspektywy czasu okazuje się mniej ewidentne niż ASD).
[quote="bezimienny007"]
ale wydaje mi się to naciągane, jak ktoś może wejść w związek jak nie rozumie aluzji...
[/quote]
Rozumienie aluzji nie wydaje mi się kluczowym prerekwizytem z punktu widzenia tworzenia trwałych relacji, tj. wykraczających poza paradygmat przelecenia kogoś rekreacyjnie ^^.
Nie mówiąc o tym, że wrażliwość na podszepty własnej biologii to jeszcze trochę inna sprawa ;).
Dziewczyny z ASD to nie tylko hałaśliwe, nadmiernie ekspresyjne i ekscentryczne chłopczyce, subtelne niczym orcza wojowniczka - bywają dziewczyny nieśmiałe i wrażliwe, których zahamowanie ekspresji sprawia bardzo subtelne wrażenie.
Niejako mimo woli wyróżniają się na tle trzpiotkowatych, chichotkowatych koleżanek jako poważniejsze, bardziej dojrzałe, mniej powierzchowne... I intrygująco tajemnicze.
A takie znajdą adoratorów, prawdopodobnie lepszych niż najbardziej ekspansywne z ich neurotypowych koleżanek o porównywalnych walorach ciała i ducha.
W każdym razie tak to zadziałało w przypadku mojej mamy ;).
Pod uwagę należy też wziąć poprawki na umiejętności społeczne, o jakich coraz częściej się mówi w przypadku autystycznych kobiet, które nierzadko wymykają się diagnozie, upraszczając i ironizując, głównie dlatego, że nie są chłopcami interesującymi się pociągami.
Polecam chociażby [url=https://musingsofanaspie.com/about/]tego bloga[/url] i książkę jego autorki.
Inna wydana w języku polskim [url=https://wuj.pl/ksiazka/kobiety-i-dziewczyny-ze-spektrum-autyzmu]pozycja[/url] jest o tyle ciekawa, że pisana jest z perspektywy kobiety, która wyszła za faceta z ASD i z racji na specyfikę wykonywanego zawodu miała dużo do czynienia z autystykami, zanim do niej dotarło, że, jakby to powiedzieć, jej zainteresowanie tematem jest, hmm, symptomatyczne.
Nie mogę powiedzieć "story of my life", ale faktycznie, z perspektywy czasu dostrzegam, że nieliczni przyjaciele, jakich miałam czy mam na przestrzeni lat, to niemal bez wyjątku osoby neuroatypowe.
Jeśli chodzi o relacje natury romantycznej, również zdecydowanie coś jest na rzeczy ;).