bujanie sie

Odpowiedz


To pytanie służy do uniemożliwienia automatycznego wysyłania formularza przez boty spamujące.
Uśmieszki
:) ;) ^^ :/ :( :chytry: ;( :oops: :good: :cool: 8-) :D :-) ;-) :o :shock: :? :lol: :x :P :-| :cry: :evil: :twisted: :roll:
Pokaż więcej uśmieszków
BBCode jest włączony
[img] jest włączony
[flash] jest wyłączony
[url] jest włączony
Uśmieszki są włączone
Przegląd wątku
   

Rozszerz widok Przegląd wątku: bujanie sie

Re: bujanie sie

Post przez enger369 » So, 28 lut 2015, 21:17

Nawet gdy byłem na stażu, to czasem przerywałem powierzone mi zadanie i wychodziłem do toalety tylko po to, by się pobujać.

Re: bujanie sie

Post przez kociara81 » Cz, 8 maja 2014, 21:25

Myślę że jednak rodzice o mnie dbają. Nawet czasem aż za bardzo.

Bujam się (na siedząca) tylko podczas mocnego stresu i gdy już pod jego wpływem tracę kontrolę na sobą (totalny już wybuch emocji).

W przód i tył był to tylko okres gimnazjum, ale to logiczne wiedząc że się miało z stąd okropne przeżycia. A tak to na boki.

Jest to raczej rzadkie u mnie zachowanie (bujanie na siedząca). Na stojąco gdy się nudzę (np. stojąc i czekając na coś, może być to na przykład autobus).

A bujanie w rytm ulubionej muzyki, raczej (tak myślę) jest normalne.

Re: bujanie sie

Post przez enger369 » Cz, 8 maja 2014, 19:26

Ja zazwyczaj bujam się poprzez skręty tułowia w jedną i drugą stronę; bujanie się w przód i w tył zdarza mi się, gdy siedzę, ale rzadko.

Re: bujanie sie

Post przez laurka » Śr, 7 maja 2014, 23:25

Przyczyny bujania mogą być różne. Tajemniczy człowiek o nicku "pomocy" napisał coś o ojcu-alkoholiku, a nic o ZA, więc założyłam tzw. chorobę sierocą. Ale mogą być też inne przyczyny. Ja nie byłam zaniedbywana przez mamę, więc u mnie na pewno bierze się to tylko z ZA.

Re: bujanie sie

Post przez Mruczanka » Śr, 7 maja 2014, 22:09

Też się zastanawiałam nad tym, czy bujanie może być kwestią zaniedbania, brakiem zainteresowania osób dorosłych :?
Ja bujałam się jeszcze zanim nauczyłam się chodzić, czasem nawet uderzałam pleckami o szczebelki łóżeczka, co do dziś zachodzę w głowę, dlaczego nikomu nie chciało się przerobić łóżeczka, abym nie zrobiła sobie krzywdy? :?
Oczywiście żadna matka nie przyzna się nigdy, że nie okazywała dziecku uwagi, gdy nie ma na to dowodów, więc ja nawet mojej nie pytam, czy się mną zajmowała należycie, czy ojciec się interesował.
Zresztą nawet nie wiem, czy chciałabym znać prawdę, jeśli byłaby patologiczna :roll:

Re: bujanie sie

Post przez laurka » Śr, 7 maja 2014, 09:50

pomocy :( napisał(a):hej. Mam problem.Mam 22lata. Od kiedy pamietam bujam sie w przod i tyl sluchajac muzyki....u mnie w domu nigdy nie bylo ciekawie...chyba widomo....tata alkoholik....nie wiem czy te przykrosci sa z tym zwiazane ale przez to trudno mi zaufac ludziom. Pocieszenie widze tylko w muzyce,wtedy moge wszystko sobie po swojemu w glowce ulozyc,to zycie jak bym chciala zeby wygladalo...:) czy moze ktos z Was tez tak ma?
Bujanie się w tył i w przód - możliwe, że w Twoim przypadku to tzw. choroba sieroca (spowodowana niewystarczającym kontaktem z rodzicami w najwcześniejszym dzieciństwie, zaniedbaniem), znam osobę, która to ma i widać u niej m.in. właśnie takie objawy. Ja mam ZA i żeby się uspokoić kołyszę się na boki, nigdy mi się nie zdarzyło w tył i w przód.

Re: bujanie sie

Post przez Mruczanka » Cz, 17 kwi 2014, 23:05

Biedne dzieci pewnie jedzą tylko chrupki ryżowe :roll:

Re: bujanie sie

Post przez kasia_sl » N, 9 lut 2014, 00:36

Drodzy Forumowicze,

Napiszę nie tyle w odpowiedzi na post pomocy , ale do wszystkich bujających się na tym forum :),
którzy mają z tym pewien kłopot. Może wyda się to Wam przydatne.

Jestem mamą dwóch chłopców, jeden z autyzmem dziecięcym, drugi z całościowymi zaburzeniami
rozwoju ze spektrum autyzmu. Obydwaj z orzeczeniem o niepełnosprawności. Sama nie poddawałam
się dotąd diagnozie, choć i ja mam swoją historię :)

U starszego syna (CZR) w miarę upływu lat nasilały się różnego rodzaju sensoryzmy, w tym bujanie się
w tył i w przód. Jako pierwszoklasista panował nad nimi w szkole, w domu odreagowywał całym
bogactwem machań-skurczów całego ciała-rytmicznych dźwięków-nagłych jęknięć.
Szalejąc po diagnozie młodszego syna (wówczas starszy diagnozy jeszcze nie miał), wdrożyłam
z całą matczyną zaciekłością popularną dietę autysty: bez glutenu, bez cukru, bez mleka.
Nie miałam wówczas żadnych badań, wskazujących na potrzebę takiej diety choćby z uwagi na
nietolerancje pokarmowe, czy zwykłe alergie u dzieci.

Po dwóch tygodniach diety sensoryzmy te u starszego minęły, w tym i bujanie, by więcej nie powrócić.
Diety pilnujemy odtąd stale. Polecam zmęczonym własnym bujaniem - może i u Was sposób ten się sprawdzi.
Wszystkiego dobrego :)

Re: bujanie sie

Post przez daszka05 » So, 8 lut 2014, 12:17

to są chyba problemy z błędnikiem, ale nie jestem pewien

Re: bujanie sie

Post przez pomocy :( » N, 19 sty 2014, 01:35

hej. Mam problem.Mam 22lata. Od kiedy pamietam bujam sie w przod i tyl sluchajac muzyki....u mnie w domu nigdy nie bylo ciekawie...chyba widomo....tata alkoholik....nie wiem czy te przykrosci sa z tym zwiazane ale przez to trudno mi zaufac ludziom. Pocieszenie widze tylko w muzyce,wtedy moge wszystko sobie po swojemu w glowce ulozyc,to zycie jak bym chciala zeby wygladalo...:) czy moze ktos z Was tez tak ma?

Re: bujanie sie

Post przez mona33 » Pn, 16 wrz 2013, 14:10

Wstydze sie powiedziec mojemu reumatologowi a moze to nie reumatoidalne zapalenie stawówtylko przetarły sie stawy za młodych lat6 godzin do muzyki leżac na boku mogły sie przetrzec stawy?

Re: bujanie sie

Post przez mona33 » Śr, 1 maja 2013, 16:25

Jeszcze lecze sie na RZS10lat stawy mi siadaja to z tego bujania?leze na boku i godzinami sie bujam co robic??

Re: bujanie sie

Post przez mona33 » Śr, 1 maja 2013, 16:22

;( ja mam 33 lata i bujam sie od urodzenia maz lezy kilo mnie a ja sie bujam to chore...pomocy...

Post przez » So, 28 sty 2012, 16:06

Jak byłam w wieku przedszkolnym to pamiętam, że dość często się bujałam, to tak jakoś mnie rozluźniało:) z wiekiem mi to przeszło:)



mod: tutaj podobny temat:
forum-dla-zarejestrowanych-uzytkownikow,4/kiwanie-sie-kolysanie,5694.html

Post przez asia888 » Pn, 12 gru 2011, 16:26

@reton, 25 lat to nie tak dużo, ja borykam się z tym od lat 37 (rodzina myśli, że dawno z tym skończyłam)

kiedyś udało mi się zerwać z nałogiem bujania na jakiś czas (chyba kilka lat) - po prostu postanowiłam, że koniec i już

wróciłam do tego niestety w czasie studiów, już nie pamiętam dlaczego (chyba jakieś problemy z nauką, czy też z chłopakiem)

dlaczego postanowiłam przestać sie bujać wtedy i chcę znowu? - względy zdrowotne, to nie tylko problemy z kręgosłupem, to również zaburzenia krążenia, bóle głowy (czasem nachodzą mnie myśli, czy to nie jakiś wstrząs mózgu - długotrwałe kołysanie się do przodu i wstecz może mieć wpływ na głowę) poza tym zaburzenia wzroku (bujanie sie w czasie czytania, ogladania tv powoduje, że wzrok ciągle się nadwyręża (ostrzy bo raz jest bliżej raz dalej od ekranu/książki)

dlatego uważam, że bujanie się nie jest takie niewinne samo w sobie, szczególnie, gdy rządzi nami i zabiera większą cześć życia codziennego

bujanie sie

Post przez reton » So, 5 lis 2011, 14:58

Witam wszystkich,

rzeczywiście nie spodziewałem się, że jest dużo więcej osób z tym problemem. Siedzę właśnie i się bujam...:) Mam już 28 lat i również nie mogę się tego pozbyć, co prawda jakoś bardzo nie próbowałem, ale jednak uważam, że jest to nałóg, dokładnie jak palenie...Kiedy się zaczęło? Jak miałem ze 3 lata, wtedy dostałem od rodziców konia na biegunach, na którym spędzałem dość dużo czasu, gdy trochę dorosłem, mój tato mi go połamał, bo spędzałem na nim za dużo czasu. Jednak to nie pozwoliło mi skończyć z nałogiem, zacząłem się bujać na krześle i łóżku. Mama zabraniała, ale ja i tak robiłem swoje oglądając film, bądź słuchając muzyki, po prostu uwielbiałem to. Z czasem zaczęło mi to przeszkadzać i jakoś w podstawówce rzuciłem to na jakiś czas, ale po pewnym czasie do tego wróciłem. Zawsze dobrze się uczyłem, skończyłem studia, teraz pracuję, nikt o tym nie wie, bo bujam się gdy nikt nie widzi, potrafię to powstrzymać w pracy, czy wśród innych osób. Ale potrafię też przekiwać się cały weekend, co jest bardzo złe, bo mógłbym poświęcić ten czas na coś innego, przez to myślę, że człowiek może się trochę zamykać w sobie, rozmyśla, buja się, ale jest sam. Mieszkałem w akademiku i nie robiłem tego, ale tylko czekałem, by współlokator wyszedł, by móc się pokiwać:/
Myślę, że czas z tym skończyć, nie wiem, czy przez to nie jestem singlem, bo nie wyobrażam sobie, że mógłbym komuś o tym powiedzieć, a jak mieszkać z kimś, gdy tylko czekałbym, aż gdzieś wyjdzie, by móc się pobujać? Jak ktoś sobie z tym poradził, po tak długim uzależnieniu jak ja, bo trwa to już 25 lat;) to bardzo proszę o sugestie :wink:
Pozdrawiam bujających się :wink:

Post przez E1|k4 » N, 23 paź 2011, 15:24

Bujam się i nie przeszkadza mi to absolutnie. Mam fotel komputerowy, na którym bardzo fajnie mi się buja podczas przesiadywania przy komputerze. Nie przeszkadza mi to w tym by jednocześnie robić coś przy laptopie, więc nie uznaję tego za stratę czasu. Inna sprawa, że sprowadzić mnie na Ziemię, kiedy łączę bujanie się z hobby, jest nie lada sztuką. Czasami w towarzystwie też się bujam, ale tak lekko i NT biorą to za takie przytakiwanie podczas słuchania, jakby potwierdzenie, że się ich słucha. :D

Post przez Zabujany » N, 23 paź 2011, 09:31

Ja też robię coś podobnego.
Codziennie kiedy kładę się spać leżę
na boku i się bujam. Mam ponad 25
lat i robię to od , właściwie to
nawet nie wiem kiedy zacząłem.
Gdzieś tam poczytałem że noworodek
potrzebuje lulania a ja jestem
wcześniakiem i początkowy okres
swojego życia spędziłem w szpitalu i z
tego co mi wiadomo byłem tak mały że
mama bała się mnie dotykać. Nawet
później w okresie wczesnego
dzieciństwa raczej nie byłem otoczony
szczególną miłością, w sensie
przytulania i całowania przez mamę,
raczej wystarczyło mi że wiem że mnie
kochają ale jakaś bliskość fizyczna była
zbędna. Mało istotne czy to choroba
sieroca czy jakieś inne *****, po co
to robię i dlaczego, najważniejsze żeby
to jakoś rzucić w cholerę, zasypać jak
każdy "normalny" człowiek i żeby już
się nie męczyć z kryciem się kiedy
przychodzi już z kimś spać

Post przez Yana » Śr, 21 wrz 2011, 19:16

W najmniej oczekiwanych momentach potrafię np balansować na samych obcasach buta (na wysokim obcasie, niszczę je błyskawicznie przez to) i gdy łapię się na tym (np w supermarkecie przy kasie) to jest mi bardzo głupio jakoś.
Ciąglę stukam długopisami, nogą pod stołem, siadam na poręczach foteli albo parapetach nawet :) i sobie na nich balansuję. Gdy jest koło mnie coś puchatego, mechatego, ruszam to bez przerwy, skrobię paznokciami o szorstkie powierzchnie - te klimaty. Wydaje mi się to jakoś... ekscytujące czasami, a czasami uspokaja.

Post przez asperger2010 » Pn, 8 sie 2011, 00:35

To ciekawe, znam jednego faceta, który lubi się kiwać w przód i w tył. Gdy np. siedzi długo w towarzystwie. Czuje się wtedy bardziej komfortowo. Możliwe, że to objaw lekkich zaburzeń autystycznych, na pewno - reakcja na nadmiar bodźców, czegoś, co go stresuje.

Nawiasem mówiąc, bardzo podobne "kiwanie się" jest elementem modlitwy w religii żydowskiej. Myślę, że ma to głęboki sens, pomaga się skupić.

(Sama się nie kiwam.)

Post przez Pee » Wt, 28 cze 2011, 00:07

Ja też od dawna sie bujam, nawet nie myślałem że to jest groźne dla kręgosłupa. Ale nie trace na tym całego dnia, za to całą noc. Kiedyś zasnąłem bujając sie, a kiedy sie obudziłem, przewróciłem sie na bok :P Myślałem wtedy że leciałem i spadłem na łóżko bo miałem wtedy taki sen haha. Ale tak na poważnie, potrafie nocą przebujać 6 godzin, do puki sie nie zmęcze a do tego czasu już słońce wzejdzie. Bardzo mi to przeszkadza w życiu zwłaszcza jeżeli przez to obudze sie o 16 - tej. W ten sposób można zawalić wiele rzeczy. Dziwne to uczucie uświadomić sobie że ma sie jaką chorobe ( o ile można to nazwać chorobą) Ale czytając opis tej "choroby" i porównując ją ze samym sobą wychodzi na to że mam ZA... Dobrze że możemy nie być sami chociaż na takim forum (bo podobnie jak większość z Was też jestem samotny). Pozdrawiam. :wink:

Post przez farfalla88 » Pn, 6 cze 2011, 00:25

Aasia napisał(a):j To chodzi o wielogodzinne bujanie się na werslace, w rytm muzyki. Od tego może paść kręgosłup. jednak nigdy i nigdzie się do tego nie przyznawałam. Uświadomiłam sobie ze jest to problem dopiero dwa lata temu. Robię to od dziecinstwa. Tracę czas.


U mnie to wygląda identycznie. Jestem na psychoterapii. Zobaczymy co będzie.

Post przez Anonim » Wt, 24 maja 2011, 19:40

Witam,
Robię chyba te same rzeczy co Wy czyli się bujam, robię to kiedy mam ochotę, to nie jest tak że jakoś nie mogę się od tego powstrzymać chociaż niekiedy mam na to wielką ochotę i chciałbym się was zapytać czy Wy też to robicie jak leżycie ? ja to robię jak leże np. na łóżku tak leżąc lekko bokiem, bardzo lubię to robić podczas słuchania muzyki lub sam sobie śpiewam moje rodzeństwo też to robi, moj brat ma 19 lat ja 17 i moja siostra tez ma 17 i nawet robi to siostra która ma 21 lat, zawsze uważaliśmy że to jest trochę dziwne i myśleliśmy że tylko my tak robimy, dlatego nikomu o tym nie mówiliśmy. Dodam jeszcze że jak mój ojciec był mały też tak robił.
Nawet nazwaliśmy tą czynność nynanie :D bo jak byliśmy mali to zawsze śpiewaliśmy nyyynuunyyynuuu :) czekam na wasze odpowiedzi :)

Post przez Martuś » Pn, 2 maja 2011, 11:04

Nie sądzę żeby "bujanie się" było czymś złym jeśli nie zajmuje nam połowy dnia. Kiedyś kołysałam się co noc, teraz bardzo sporadycznie. Faktycznie to pomaga odstresować się, jeszcze muzyka i jest ok. Gorzej jeśli ktoś nic nie robi tylko się buja, wtedy to może być problem. Osobiście pracuje, mam męża i malutkie dziecko. Tylko, że często bujam się z tym dzieckiem na rękach i nie chciałabym aby moje maleństwo później też się bujało :/ A to jedyna forma które córkę uspokaja...

Post przez Adam Wrzesiński » Cz, 24 mar 2011, 15:54

Tylko zauważ,że pomógł ci wstrząs.Czy BEZ NIEGO jest to możliwe...

Post przez Loo » Wt, 22 mar 2011, 17:33

Chyba się udało:)
Od grudnia 2010 przestałem się kołysać. Umarła moja koleżanka w wieku 22lata co dziwnie mną potrzepało i powiedziałem dosyć. Nie dość że nic nie robię w życiu to jeszcze się kołyszę. Od tamtej pory robię wszystko aby coś robić. By nie myśleć o bujaniu się. Udaje się!!! pomalowałem pokoj i zacząłem ksiażki czytać. Po miesiącu w styczniu nie umiałem wytrzymać i przekołysałem sobie "5 min", zrobiło mi się nie dobrze i pożałowałem... od tamtej pory nic. Więc jeśli ktoś chce przerwać ten nawyk, to naprawdę jest to możliwe i nawet łatwiej to przychodzi niż by się to wydałowało. Nie umiałem wyobrazić sobie zycia bez odprężąjącego kołysania.

Fakt że czasem czuję się zagubiony w myslach i mniej pamietam, bo ogarniałem sobie "zycie" własnie podczas kołysania. Ale poczucie humoru i siły na wiecej nie pozwalają mi się tym przejmować Jest super :)


Ruszam nogą wciąż - ale tez ciągle biegam. Więc moja druga połówka twierdzi że biegam nawet w podczas snu.

Dziekuje Wam i pozdrawiam

życzę powodzenia

Post przez zz » Pt, 25 lut 2011, 19:31

Adam Wrzesiński napisał(a):Właśnie Bujanie odpręża. Stąd kołysze się dzieci w wózeczkach...

To proste - bujanie dla dziecka oznacza, że jest przy (na) mamie czyli że jest bezpieczne. Brak bujania -> nie jestem z mamą więc jestem w niebezpieczeństwie.

Post przez Adam Wrzesiński » Pt, 25 lut 2011, 09:59

Właśnie Bujanie odpręża. Stąd kołysze się dzieci w wózeczkach...

Post przez Niunia :) » Pt, 25 lut 2011, 00:35

Normalnie nie wierzę :) Również myślałam, że tylko ja mam taki problem i wiele razy myślałam skąd mi się to wzięło i czy powinnam iść do psychologa? Ale co jest najlepsze.. moja mama ma 50 lat i też czasami buja się w rytm muzyki. To jest takie lekkie przechylanie się w przód i w tył i czasami na boki. Kiedy byłam niemowlakiem to też kołysząc mnie bujała się i mówiła, że ja momentalnie zasypiałam. Od małego też zaczęłam się bujać. Tylko będąc dzieckiem bujanie się było czymś nienormalnym... Wszyscy którzy tutaj napisali bujali się w miarę spokojnie. Ja będąc dzieciakiem potrafiłam bujać się na stojąco.. i czasami nawet na podwórku! Widzieli mnie sąsiedzi i mówili, że to pewnie z braku ojca ;/ A ja sobie dość długo nie zdawałam sprawy, że to nie jest takie normalne. Mama mi ciągle powtarzała, że tak nie można. Prócz tego siadając na kanapę uderzałam i plecami i głową w oparcie... To mi na szczęście po 6 latach przeszło, ale.. po dziś dzień zostało mi takie lekkie kiwanie się na siedząco w przód i w tył. Oczywiście rozmyślając przy muzyce. Wyobrażając sobie co zrobię w przyszłości, albo jakieś nierealne rzeczy, jakbym miała swój własny świat i po tym czułam się dobrze i zasypiałam. Teraz do muzyki bujam się tylko rano i wieczorem, ale też nie zawsze.. Czasami nie mam takiej potrzeby albo jestem zmęczona i jedynie puszczam sobie muzykę i leżę.

Mam 24 lata. Miałam partnera i bujanie się nie było problemem. Zasypiałam normalnie i normalnie wstawałam, ale gorzej kiedy przychodził stres.. Wtedy czekałam aż mój chłopak wyjdzie i do pracy i od razu zakładałam słuchawki i się bujałam ;/ Nie sprawia mi to już problemu. Potrafię tego nie robić nawet przez miesiąc. Ale po miesiącu mam wielką ochotę zamknąć się w pokoju i bujać przy muzyce, to mnie relaksuje, odpręża i pomaga mi skupić myśli i zwalczyć stres. Kiedy jest mi smutno albo nawet kiedy jestem przeszczęśliwa. Wiem, że dla kogoś to wygląda komicznie, ale o moim bujaniu się wie tylko mama która również czasami się kołyszę! Ale o jej kołysaniu się wiem tylko ja, a tata coś tam kiedyś powiedział, że lubiła się kołysać trzymając mnie na rękach i że może jej to pomaga w zwalczaniu stresu..

Skąd to się właściwie bierze? To jakiś mechanizm obronny organizmu?
Przed stresem albo żeby rozładować emocja? Czemu akurat taka forma?

Post przez Adam Wrzesiński » Pt, 14 sty 2011, 15:43

Potwierdzę Ilonę. Jeśli będziesz się pilnował by nikt tego nie widział,to nic nie robisz szkodliwego sobie.Po co masz odbierać sobie cząstkę radości ?

Post przez Ilona » Cz, 13 sty 2011, 19:04

Ojej, jeżli panujesz nad tym na tyle dobrze, żeby nie robić "obciachu" przy ludziach, to po co to zwalczać? Lubisz się bujać, kiedy jesteś sam, pomaga to Ci zasnać lub się skoncentrować to się bujaj. Nie widzę powodu żeby się tym zadręczać.

Post przez longer » Cz, 13 sty 2011, 01:14

Ja bujałem się do 19 roku życia. Dzień w dzień. Zawsze przed zaśnięciem, czasami po obudzeniu i tak jak inni - przy muzyce. To było jak nałóg. Będąc w domu nie potrafiłem zasnąć bez bujania. Jednak kiedy spałem poza domem, w towarzystwie innych osób, zupelnie nie czułem potrzeby bujania. Zresztą nawet gdybym czuł, nie robiłbym tego - to było dla mnie bardzo obciachowe. W młodości bardzo dużo zastanawiałem się na tym i uznałem, że to jest mój poważny problem. Problem, który muszę zwalczyć prędzej czy później, choćby z powodu założenia w przyszłości rodziny. I tak rzucałem ten "nałóg" kilka razy, jednak z czasem do niego powracałem. Aż na ratunek przyszła mi ... służba wojskowa. Tam definitywnie pozbyłem się tego nawyku. Już od 14 lat zasypiam normalnie.
Do dziś myślałem, że to był tylko mój problem, że nikt oprócz mnie nie ma takich "chorych" nawyków. Okazuje się, że to jest dość powszechne. Postanowiłem podzielić się z Wami moją historią, aby pokazać tym osobom które chcą się z tego uwolnić, że można wygrać z bujaniem. Potrzebna jest tylko odrobina silnej woli, może jakiś towarzysz do zaśnięcia (nie koniecznie chłopak, dziewczyna, może to być telewizja, książka, itd.). Życzę powodzenia "zabujanym" w zwalczaniu tego nawyku.

a bujajcie się wszyscy =)

Post przez zedziunio » So, 18 gru 2010, 14:23

Cześć wszystkim.
Jestem facetem, mam blisko 30 lat i bujam się od kiedy pamiętam =)
Mój brat ma fajne fotele bujane, wyglądają z profilu jak niedokończona literka "b"
Mogę to robić kiedy tylko mam ochotę.
Dużo ludzi na tym forum moim zdaniem ma spory problem, bo to przeszkadza im funkcjonować.
Ja się kołyszę kiedy zasypiam, kiedy mam duży stres, no i dla przyjemności na wspomnianych fotelach brata =)

Post przez sm32 » Cz, 25 lis 2010, 00:26

Uwielbiam trząść nogą, też mnie ostatnio zastanawia, dlaczego tak wielu ludzi to robi. Dla mnie jest to po prostu komfort. Jeżeli chodzi o bujanie się to raczej nie mam z tym problemu, chociaż zaobserwowałem, że jak jestem podekscytowany (zafascynowany) tym, co robię, albo zestresowany, to owszem, zdarza mi się (dodatkowo jeżeli siedzę "po turecku" - wtedy bujanie się jest chyba dla mnie najbardziej komfortowe). Jednak nie wiem, jak to było w przeszłości, bo nie zwracałem na to uwagi. Poza tym, gdybym nie dowiedział się o tym, że jest to cecha autystyczna, to nigdy bym nawet nie pomyślał, że to coś nienormalnego. Buja się, bo lubi, co w tym dziwnego? Niemniej jednak mam znajomego, u którego to zaobserwowałem (już z odpowiednią wiedzą), jednak sprawia on wrażenie całkiem zwyczajnego (normalnego) i społecznego.

Post przez fasci-nation » Cz, 25 lis 2010, 00:09

Hej, w bujaniu się nie ma niczego złego! Chyba, że w jakiś negatywny sposób wpływa to na twoje życie.
NT też mają jakieś swoje stimy, np. trzęsienie nogą, bardzo popularne.

Post przez Dahlia » Cz, 25 lis 2010, 00:04

Witajcie! I ja dołączam do Was - bujających się, a myślałam, że jestem w tym sama...I czytając Was widzę, że wiele nas łączy, ja też robię to przy muzyce. Bujam się odkąd pamiętam, w rodzinie wszyscy o tym wiedzą, ale dla mnie jest to krępujące i nikomu o tym nie mówię, robię to gdy nikt nie widzi. Dzieje się tak - odkąd pamiętam, teraz mam 21 lat i studiuję - mieszkam na stancji i nie mogę tego robić. I to właśnie mnie zastanawia - kiedy jestem na stancji - absolutnie nie myslę o tym i nie czuję potrzeby bujania się, dopiero kiedy jestem w domu, to niestety to wraca. Nie mam problemów z nawiązywaniem kontaktów z innymi, ba jestem - myślę dosć towarzyska, nie mam problemów w nauce, zawsze byłam prymusem, aczkolwiek nauka zabierała mi dość dużo czasu, ale efektywnie się to kończyło. Nie bardzo mogę (tak myślę) podpisać się pod wieloma typowymi objawami ZA, choroby sierocej - po prostu bujam się i tyle. Najgorsze jest to, że nie próbuję nic z tym zrobić, ale kto wie, poczytam Wasze rady, może coś ze sobą zrobię ...

Post przez ogurek » Pn, 22 lis 2010, 20:11

A ja już tego nie mam, bo po prostu za nic nie mogę się bujać, bo mieszkam z obcymi dziewczynami w akademiku. Nawet mi nie brakuje. Ale gdy pojadę do domu na święta, pewnie to sobie odbiję.

Post przez Ilona » N, 21 lis 2010, 17:54

Ja się lubię kręcić na krześle obrotowym. :) Czasami jak o czymś intensywnie rozmyślam, to lubię obejmować kolana rękoma i robić "kołyskę", czy to się liczy jako "bujanie"?
EDIT: Ok, właśnie złapałam się na tym, że się kiwam w przód i w tył czytając posty, ale nie wiem teraz, czy ja tak robię, tylko o tym nie myślę, czy to rodzaj autosugestii po przeczytaniu tego wątku.

Znak napisał(a):Witam. Ja też bujam się jakoś od 5 roku życia. Wygląda to tak że siadam na łóżku i kiwam sie przy muzyce, rozmyślając o różnych rzeczach. Czasami robie to przez 3/4 dnia. Wstydze się tego, kiedyś się z tym nie ukryłem, wiedziała o tym rodzina ale od ok 2 lat staram się to jakoś ukryć. Lubie to robić, to taka jakby część mojego życia ale właściwie pomału wypadałoby z tym skończyć, bo to nie jest normalne :( . Skutkiem ubocznym jaki zauważam coraz bardziej daje się we znaki to bolący kręgosłup przy wstawaniu (górna część). Jeszcze mam tiki nerwowe twarzy ale jakby to powiedzieć kontroluje je. Poprostu jak wiem że nikt na mnie nie patrzy, jestem np sam w pokoju to nachodza mnie te tiki ale jak jestem pośród ludzi to hamuje tą chęć. Czy to są objawy jakiejś choroby?


Nie muszą to być oznaki choroby, aczkolwiek, jeżeli robisz tak przez większą część dnia, jeśli przeszkadza Ci to w "normalnym" funkcjonowaniu, to dobrze zrobisz, zgłaszając się z tym do psychologa.

Post przez Mrówek » N, 21 lis 2010, 12:49

Ja jakoś o tym nie myślałem ale jak gdzieś siadam zwłaszcza przy komputerze to przechylam się do tyłu tak że krzesło stoi tylko na 2 nogach i się huśtam. Podobno inni nie mogą na to patrzeć no to ja mówię żeby się nie patrzyli. I że nigdy jeszcze nie zleciałem. Chociaż raz w domu musiałem się łapać wszystkiego czego się dało żeby nie przelecieć. W pracy mam fotele na kółkach więc się nie da :( Ale czasem siedzę z nogami na biurku i już jest lepiej.

Post przez Znak » N, 21 lis 2010, 11:46

Witam. Ja też bujam się jakoś od 5 roku życia. Wygląda to tak że siadam na łóżku i kiwam sie przy muzyce, rozmyślając o różnych rzeczach. Czasami robie to przez 3/4 dnia. Wstydze się tego, kiedyś się z tym nie ukryłem, wiedziała o tym rodzina ale od ok 2 lat staram się to jakoś ukryć. Lubie to robić, to taka jakby część mojego życia ale właściwie pomału wypadałoby z tym skończyć, bo to nie jest normalne :( . Skutkiem ubocznym jaki zauważam coraz bardziej daje się we znaki to bolący kręgosłup przy wstawaniu (górna część). Jeszcze mam tiki nerwowe twarzy ale jakby to powiedzieć kontroluje je. Poprostu jak wiem że nikt na mnie nie patrzy, jestem np sam w pokoju to nachodza mnie te tiki ale jak jestem pośród ludzi to hamuje tą chęć. Czy to są objawy jakiejś choroby?

Góra