przez ws » Cz, 19 kwi 2012, 13:28
Coś pominąłem przez całkowicie nie kumam dlaczego taniec został zakwalifikowany do NT'eckich rytuałów. Taka generalizacja jest zła, zresztą wszelka generalizacja jest zła - łącznie z tą generalizacją.
- czy literatura też jest jedynie dla nudziarzy typowych.
- a muzyka? - tylko dla pełnosprytnych społecznie.
Generalnie porównanie tańca tylko do tego co się dzieje na dyskotekach to jakieś nieporozumienie. Równie dobrze można tak całą literaturę sprowadzić do harlekina, teatr i kino do opery mydlanej a muzykę do twórczości Dody. Tylko że wtedy było by trochę płasko, nijako i wszystko takie samo.
Zgadzam się w pełni z Mee mam podobne doświadczenia odnośnie pozytywnego wpływu tańca na psychikę i ogólny rozwój (już nie mówiąc o tym że jest to wpływ onto jak i filogenetyczny).
Nie wiem jak wy ale ja nie potrafię wypowiedzieć emocji, nie potrafię ich przekazać, zagrać czy nawet prawidłowo odczytać. Ale słysząc muzykę jaka mnie porywa potrafię je odczuć, zdaje się że wystarczy wtedy dać się ponieść tym emocjom i się ruszyć (zacząć świadomie tańczyć). I nie jest ważne czy to będzie jezioro łabędzie czy marsz Haendla, ważniejsze jest co się ma wtedy w środku. A zdaje się że jest to poziom znacznie bliższy dla ludzi z spektrum autyzmu niż tym niemającym problemów z dyspraksją.
Reasumując jeżeli w głowie się ma tylko kwestię kopulacji, to też taniec wygląda tak jak na dyskotekach. Jeżeli ma się inne emocje, taniec też będzie inaczej wyglądał i spełniał całkowicie inną funkcję.
Tak tylko dla przykładu:
http://youtu.be/Eq9m-bZ6SAQi typowo dyspraksyjny taniec:
http://youtu.be/9ms7MGs2Nh8
Coś pominąłem przez całkowicie nie kumam dlaczego taniec został zakwalifikowany do NT'eckich rytuałów. Taka generalizacja jest zła, zresztą wszelka generalizacja jest zła - łącznie z tą generalizacją.
- czy literatura też jest jedynie dla nudziarzy typowych.
- a muzyka? - tylko dla pełnosprytnych społecznie.
Generalnie porównanie tańca tylko do tego co się dzieje na dyskotekach to jakieś nieporozumienie. Równie dobrze można tak całą literaturę sprowadzić do harlekina, teatr i kino do opery mydlanej a muzykę do twórczości Dody. Tylko że wtedy było by trochę płasko, nijako i wszystko takie samo.
Zgadzam się w pełni z Mee mam podobne doświadczenia odnośnie pozytywnego wpływu tańca na psychikę i ogólny rozwój (już nie mówiąc o tym że jest to wpływ onto jak i filogenetyczny).
Nie wiem jak wy ale ja nie potrafię wypowiedzieć emocji, nie potrafię ich przekazać, zagrać czy nawet prawidłowo odczytać. Ale słysząc muzykę jaka mnie porywa potrafię je odczuć, zdaje się że wystarczy wtedy dać się ponieść tym emocjom i się ruszyć (zacząć świadomie tańczyć). I nie jest ważne czy to będzie jezioro łabędzie czy marsz Haendla, ważniejsze jest co się ma wtedy w środku. A zdaje się że jest to poziom znacznie bliższy dla ludzi z spektrum autyzmu niż tym niemającym problemów z dyspraksją.
Reasumując jeżeli w głowie się ma tylko kwestię kopulacji, to też taniec wygląda tak jak na dyskotekach. Jeżeli ma się inne emocje, taniec też będzie inaczej wyglądał i spełniał całkowicie inną funkcję.
Tak tylko dla przykładu:
[url=http://youtu.be/Eq9m-bZ6SAQ]http://youtu.be/Eq9m-bZ6SAQ[/url]
i typowo dyspraksyjny taniec:
[url=http://youtu.be/9ms7MGs2Nh8]http://youtu.be/9ms7MGs2Nh8[/url]