przez Krystian » Pn, 3 sty 2011, 01:56
Aha, i przy okazji chce jeszcze zapytać, czy Wy tez tak macie, że w zalezności od tego co np. czytacie, niejako "nasiąkacie atmosfera" tej ksiązki czy atmosferą forum, które czytacie? Mam tu na myśli to czy potem jestescie zatopieni potem w myślach o temacie forum czy o świecie z ksiazki czy wielokrotnie ogladanego filmu do tego stopnia, ze identyfikujecie sie z bohaterami czy z forumowiczami i w pewien sposób tak jakby wyznaczacie sobie sami granice waszego świata, waszego rozwoju? Np. powiedzmy, ze gdy czytam przez dłuzszy czas wypowiedzi z forów o AS to potem myśle non stop o moim domniemanym AS i porównuję sie z innymi z AS i doszukuję się na siłę podobienstw. Analizuję moje przyszłe zycie w kontekscie AS, np. myslę o tym co mógłbym zrobić w przyszłosci, ale zaraz sie potem mityguje: "aha, ja przecież mogę mieć AS, a osoba z AS raczej tego nie osiągnie bo to wymaga duzych umiejętnosci społecznych, a ja jestem niezguła, która muszą sie opiekować rodzice bo jestem taki niezaradny, jak dziecko a nie dorastajacy chłopak". Po prostu sie nadidentyfikuję z ludźmi z AS, stawiajac sobie sztuczne bariery. Albo np. czytam ksiazki, których akcja toczy sie w danym miejscu, a ja zaraz sobie zaczynam wyobrazać, ze tam żyje, ze bardzo chciałbym tam zyc bo to najlepsze miejsce na ziemi bo talent autora sprawił, ze to miejsce wydaje sie takie super. W ogóle, skoro mówimy o czytaniu to jestem zatopiony w swiecie własnej wyobraźni do tego stopnia, ze potrafię wpaśc w rozpacz gdy uswiadomie sobie, że osoby z filmów czy ksiażek nie istnieją, np. 4 lata temu, jeszcze jako dziecko, byłem na komunii u kuzyna i... byłem w rozpaczy bo wtedy jak wyszedłem z domu to sobie uswiadomiłem, że bohaterowie pewnego filmu, o których czytałem w fanfikach i których sobie wyobrazałem jako przyjaciół, nie istnieja. Po prostu autentycznie zbierało mi sie na płacz gdy to sobie uswiadomiłem.
Aha, i przy okazji chce jeszcze zapytać, czy Wy tez tak macie, że w zalezności od tego co np. czytacie, niejako "nasiąkacie atmosfera" tej ksiązki czy atmosferą forum, które czytacie? Mam tu na myśli to czy potem jestescie zatopieni potem w myślach o temacie forum czy o świecie z ksiazki czy wielokrotnie ogladanego filmu do tego stopnia, ze identyfikujecie sie z bohaterami czy z forumowiczami i w pewien sposób tak jakby wyznaczacie sobie sami granice waszego świata, waszego rozwoju? Np. powiedzmy, ze gdy czytam przez dłuzszy czas wypowiedzi z forów o AS to potem myśle non stop o moim domniemanym AS i porównuję sie z innymi z AS i doszukuję się na siłę podobienstw. Analizuję moje przyszłe zycie w kontekscie AS, np. myslę o tym co mógłbym zrobić w przyszłosci, ale zaraz sie potem mityguje: "aha, ja przecież mogę mieć AS, a osoba z AS raczej tego nie osiągnie bo to wymaga duzych umiejętnosci społecznych, a ja jestem niezguła, która muszą sie opiekować rodzice bo jestem taki niezaradny, jak dziecko a nie dorastajacy chłopak". Po prostu sie nadidentyfikuję z ludźmi z AS, stawiajac sobie sztuczne bariery. Albo np. czytam ksiazki, których akcja toczy sie w danym miejscu, a ja zaraz sobie zaczynam wyobrazać, ze tam żyje, ze bardzo chciałbym tam zyc bo to najlepsze miejsce na ziemi bo talent autora sprawił, ze to miejsce wydaje sie takie super. W ogóle, skoro mówimy o czytaniu to jestem zatopiony w swiecie własnej wyobraźni do tego stopnia, ze potrafię wpaśc w rozpacz gdy uswiadomie sobie, że osoby z filmów czy ksiażek nie istnieją, np. 4 lata temu, jeszcze jako dziecko, byłem na komunii u kuzyna i... byłem w rozpaczy bo wtedy jak wyszedłem z domu to sobie uswiadomiłem, że bohaterowie pewnego filmu, o których czytałem w fanfikach i których sobie wyobrazałem jako przyjaciół, nie istnieja. Po prostu autentycznie zbierało mi sie na płacz gdy to sobie uswiadomiłem.