przez złoty smok » Cz, 28 gru 2006, 21:52
czytam was i czytam i tak sobie myślę, że zaczynamy się starsznie rozdrabniać i wnikać chyba za daleko:)) Bo jeszcze trochę a wejdziemy w zygotę, bo skoro problem jest genetyczny to..
A co ciekawsze, tak mi tylko przyszło do glowy...że to takze nie rozwiąze wątpliwości, bo to troszkę jak podloże filozoficzne, cos jest na pewno, widzimy i czujemy to wszyscy a każdy moze to trochę inaczej opisać.
Wiek w wielu doiagnozach jest bardzo istotny! Jak choćby w dysortografii, choć bada się dziecko około 4 klasy, to wbrew pozorom są naukowe sposoby i podstawy do uzasadnionych podejrzeń już we wczesnym dziecinstwie. Tak jest w wielu chorobach i w wielu jest ustanowiony minimalna góra czy dół, w którym się to rozwija. O ile moze sie ujawnic nieco później, niż od urodzenia. Jeśli JAro jak piszesz NIE MIAŁEŚ !!! kontaktów z rówieśnikami i oile, nie była to wina Twoich rodziców, którzy świadomie Cię izolowali, to sorki(!) ale to o ile dobrze pamiętam jedna z cech Aspie.....
swoją drogą miałm to samo
choć podwórko pełne było dzieciaków.
Ja dychotomię widze szczególnie, na przykłądzie tego wstrętu telefonicznego- moze daltego, ze mnie to cholernie utrudnia życie a wciaż łaże po tydzień czasu najmniej zanim zadzwonie
( - NT z tego co wiem, nie rozumieją tego zupełnie i nieważne jakie mają inne zaburzenia. Jeszcze nie spotkałam człowieka z tak strasznym problemem wśród nich. Owszem, nie lubią czasem dzwonic, przynajmniej tak deklarują - po czym dokonuje obserwaci i widze, ze telefon przynajmniej raz a najczęściej kilka razy dzienie jest w ruchu!! Oni to nazywają- niechęcia....czasem pytam siebie- a jak w takim układzie wygląda chęć i lubienie używania telefonu?
Jeśli to nie jest róznica to ja juz nie wiem co
Dalej.............rozmawiajac przez neta, bo ianczej zwykle w ogóle nie rozmawiam, choc zdarzaja sie oczywiscie wyjatki, zauważyłam, że niewile osób rozumie pewne specyficzne, opisane przez nas nie raz na forum ustosunkowywania sie do rzeczywistosci, jak choćby wyobcowanie. Większosc widzi w tym problem który łątwo da sie zmienić, podciąga to pod nieśmiałość. Jeśli wciągam w wymianę zdań kogoś na GG lub na czacie, to łatwo potrafię zauwazyć, kto ma specyficzne, podobne do mnie problemy a kto jest normalny, nawet jak sie czasem podaje za innego. Stąd chyba łatwo wyciągnąc wniosek, że są jakieś specyficzne cechy, choć czasem wymykajace się definicji, lub prostemu opisowi.
Empatia..........kolejny problem........wydaje mi się, ale pisze to wyłacznie opierajac sie na obserwacji siebie i syna , że ona jest bardzo duża tylko, że nie działa w sensie kierunkowym- ja wyczuje,ze coś jest nie tak, ale rzadko potrafię to nazwać. Wcześniej czułąm smutek na przykład jako ścianę o która można się rozbić i mnie to przerażało, stąd bałąm się podchodzic do osób nim dotknietych. Teraz umiem czasem nazwać to co ludzie odczuwają ale nie potrafię na to odpowiednio zareagować. A już dobrac reakcję do charakteru osoby to zupełnie nie, a wiekszosć NT to potrafi. Stosuję schemat- jeśli lubię tę osobę, to staram sie wysłąć jej jakieś ciepłe słowa, czasem moze az za ciepłę w stosunku do rodzaju znajomośśći, lub sytuacji, ale wybieram ten wariant, żeby nie wpaść w odwrotny- czyli w praktycznie nieokazanie,ze mnie to interesuje i że współodczuwam...... bo ja nie wiem co to są tzw- warianty posrednie i stopniowanie uczuć. Tylko teoretycznie wiem, bo czytałam, ze cos takiego istnieje.
Ygramul pisze:
"Zyję w świecie, w którym jakieś konkretne zachowania, postawy i sposoby myślenia są uznawane za normę. Jestem osoba inteligentną i zauwżam, że moje zachowania, postawy i sposoby myślenia różnia się od tych ogólnie przyjętych. Analizuję te różnice i dochodzę do pewnych wniosków. Na tej podstawie stwierdzam, że w jakiś sposób różnię się od większości. I nie ważne czy jest to AS, NLD, czy inne XYZ. Kiedy piszę NT najczęściej mam na myśli właśnie tę większość, a nie konkretne osoby. Znam NT (wybaczcie jeśli razi was używanie tego skrótu, ale nie mam nic lepszego w tej chwili pod ręką), którzy mają kłopoty z własną tożsamością, nie rozumieją postępowania innych ludzi lub nie wiedzą jak się zachować w jakiejś sytuacji. Jestem jak najdalej od twierdzenia, że ich życie jest różowe. "
I ja się pod tym obiema łapkami podpisuję. Dodam tylko, że pomimo tych ich problemó, te, które ja mam sa inne i wyraźnie na innym podłożu.
A na marginesie Ygramul, pisałam Ci już, że uwielbiam Beksińskiego? i ze masz ładniuchny awatar?
Z okazji zbliżającego się Nowego Roku wszystkim forumowiczom życzę aby spełniły się ich marzenia i żeby wszystkie zaplanowane cele na nowy rok, zostały osiagnięte.
czytam was i czytam i tak sobie myślę, że zaczynamy się starsznie rozdrabniać i wnikać chyba za daleko:)) Bo jeszcze trochę a wejdziemy w zygotę, bo skoro problem jest genetyczny to.. :wink:
A co ciekawsze, tak mi tylko przyszło do glowy...że to takze nie rozwiąze wątpliwości, bo to troszkę jak podloże filozoficzne, cos jest na pewno, widzimy i czujemy to wszyscy a każdy moze to trochę inaczej opisać.
Wiek w wielu doiagnozach jest bardzo istotny! Jak choćby w dysortografii, choć bada się dziecko około 4 klasy, to wbrew pozorom są naukowe sposoby i podstawy do uzasadnionych podejrzeń już we wczesnym dziecinstwie. Tak jest w wielu chorobach i w wielu jest ustanowiony minimalna góra czy dół, w którym się to rozwija. O ile moze sie ujawnic nieco później, niż od urodzenia. Jeśli JAro jak piszesz NIE MIAŁEŚ !!! kontaktów z rówieśnikami i oile, nie była to wina Twoich rodziców, którzy świadomie Cię izolowali, to sorki(!) ale to o ile dobrze pamiętam jedna z cech Aspie.....
swoją drogą miałm to samo :wink: choć podwórko pełne było dzieciaków.
Ja dychotomię widze szczególnie, na przykłądzie tego wstrętu telefonicznego- moze daltego, ze mnie to cholernie utrudnia życie a wciaż łaże po tydzień czasu najmniej zanim zadzwonie :(( - NT z tego co wiem, nie rozumieją tego zupełnie i nieważne jakie mają inne zaburzenia. Jeszcze nie spotkałam człowieka z tak strasznym problemem wśród nich. Owszem, nie lubią czasem dzwonic, przynajmniej tak deklarują - po czym dokonuje obserwaci i widze, ze telefon przynajmniej raz a najczęściej kilka razy dzienie jest w ruchu!! Oni to nazywają- niechęcia....czasem pytam siebie- a jak w takim układzie wygląda chęć i lubienie używania telefonu?
Jeśli to nie jest róznica to ja juz nie wiem co
Dalej.............rozmawiajac przez neta, bo ianczej zwykle w ogóle nie rozmawiam, choc zdarzaja sie oczywiscie wyjatki, zauważyłam, że niewile osób rozumie pewne specyficzne, opisane przez nas nie raz na forum ustosunkowywania sie do rzeczywistosci, jak choćby wyobcowanie. Większosc widzi w tym problem który łątwo da sie zmienić, podciąga to pod nieśmiałość. Jeśli wciągam w wymianę zdań kogoś na GG lub na czacie, to łatwo potrafię zauwazyć, kto ma specyficzne, podobne do mnie problemy a kto jest normalny, nawet jak sie czasem podaje za innego. Stąd chyba łatwo wyciągnąc wniosek, że są jakieś specyficzne cechy, choć czasem wymykajace się definicji, lub prostemu opisowi.
Empatia..........kolejny problem........wydaje mi się, ale pisze to wyłacznie opierajac sie na obserwacji siebie i syna , że ona jest bardzo duża tylko, że nie działa w sensie kierunkowym- ja wyczuje,ze coś jest nie tak, ale rzadko potrafię to nazwać. Wcześniej czułąm smutek na przykład jako ścianę o która można się rozbić i mnie to przerażało, stąd bałąm się podchodzic do osób nim dotknietych. Teraz umiem czasem nazwać to co ludzie odczuwają ale nie potrafię na to odpowiednio zareagować. A już dobrac reakcję do charakteru osoby to zupełnie nie, a wiekszosć NT to potrafi. Stosuję schemat- jeśli lubię tę osobę, to staram sie wysłąć jej jakieś ciepłe słowa, czasem moze az za ciepłę w stosunku do rodzaju znajomośśći, lub sytuacji, ale wybieram ten wariant, żeby nie wpaść w odwrotny- czyli w praktycznie nieokazanie,ze mnie to interesuje i że współodczuwam...... bo ja nie wiem co to są tzw- warianty posrednie i stopniowanie uczuć. Tylko teoretycznie wiem, bo czytałam, ze cos takiego istnieje.
Ygramul pisze:
"Zyję w świecie, w którym jakieś konkretne zachowania, postawy i sposoby myślenia są uznawane za normę. Jestem osoba inteligentną i zauwżam, że moje zachowania, postawy i sposoby myślenia różnia się od tych ogólnie przyjętych. Analizuję te różnice i dochodzę do pewnych wniosków. Na tej podstawie stwierdzam, że w jakiś sposób różnię się od większości. I nie ważne czy jest to AS, NLD, czy inne XYZ. Kiedy piszę NT najczęściej mam na myśli właśnie tę większość, a nie konkretne osoby. Znam NT (wybaczcie jeśli razi was używanie tego skrótu, ale nie mam nic lepszego w tej chwili pod ręką), którzy mają kłopoty z własną tożsamością, nie rozumieją postępowania innych ludzi lub nie wiedzą jak się zachować w jakiejś sytuacji. Jestem jak najdalej od twierdzenia, że ich życie jest różowe. "
I ja się pod tym obiema łapkami podpisuję. Dodam tylko, że pomimo tych ich problemó, te, które ja mam sa inne i wyraźnie na innym podłożu.
A na marginesie Ygramul, pisałam Ci już, że uwielbiam Beksińskiego? i ze masz ładniuchny awatar?
[u]Z okazji zbliżającego się Nowego Roku wszystkim forumowiczom życzę aby spełniły się ich marzenia i żeby wszystkie zaplanowane cele na nowy rok, zostały osiagnięte.[/u]